Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość celina matka i zona

Nietrafione decyzje zyciowe.... Tez tak macie?

Polecane posty

nawet nie wiesz jak cię rozumiem sama jestem na rozdrożu chcę się spakować i wyjechać a najchętniej obudziłabym się za jakis czas jak wszystko samo się ułoży bo juz nie mam sily walczyć dalej

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość celina matka i zona
Justek-a co sie stalo? Ja sie nie spakuje i nie wyjade, bo mam dziecko, nie mialabym sumienia. a sama na pewno dalabym sobie rade.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
a w jakim wieku jest dziecko? może lepszy taki wyjazd niż jakby dzieck miało patrzeć że dziadkowie poniewierają rodzicami; może też jedna osoba wyjechać...ale tego ja np bym nie chciała; ja jednak męża kocham i dziecko, jednak nie wybrałąbym inaczej gdybym mogła cofnąć czas; tylko pracy normalnej mi brakuje; poza tym to nic w sumie nie mamy, bo mieszkamy u teściów, a mąż dojeżdża d pracy 2h w jedną stronę; ale z drugiej strony, może dużó mamy, b się kochamy i póki co jesteśmy zdrowi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja mam wielu znajomych w anglii i doskonale im się powodzi; jedni mają ok 30 i kupili już w polsce mieszkanie i w anglii dom, wakacje po c2 razy w roku; inni wyjeżdżają nawet w dzisiejszych czasach i mówią że to najlepsza decyzja w ich życiu; a też nie pracują bóg wie gdzie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość celina matka i zona
Dziecko skonczy 5 lat w lipcu. I to juz za duza rewolucja, tu mamy rodzine, znajomych, dziecko chodzilo do przedszkola, ale je wypisalam teraz, bo to prywatne przedszkole i za duzo kasy na nie szlo. Od wrzesnia juz jest zapisane do szkoly do zerowki. No ja tez sobie nie wyobrazam wyjazdu zagranice, chocby meza. Ci znajomi z UK pracuja za najnizsza krajowa juz 7 lat, nawet jak by maz tam pojechal, to zarobi maks. 900 funtow, z czego musi wynajac pokoj (ok. 200 najmniej), wyzywic siebie i jescze mi na zycie przyslac, wiec sie nie kalkuluje. zreszta ta znajoma czesto do mnie dzwoni na skypa i tylko wali nowosciami, bo ktos znowu kogos zdradzil i sie wydalo. Ja mowie, chcialabym zyc tu, razem, nawet skromnie, ale razem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość celina matka i zona
gosc-to nie wiem, musza widocznie znac perfekt angielski i miec chwytliwe zawody albo... miec przynajmniej 3 dzieci i jechas na benefitach i mieszkaniu socjalnym. Ja sie nasluchalam od znajomych. Oni tyle lat temu wyjechali, to sobie zyja i daja rade. Ale teraz jest ciezko wyjechac, bo w UK coraz gorzej patrza na emigrantow, o prace tez nie jest latwo. Ja jestem na biezaco, wierze tym znajomym. Przylatuja do PL 2 razy w roku, spotykamy sie, to widze, ze wcale kasy nie maja nie wiadomo ile. ale i sa osoby, ktore przyjezdzaja do kraju i zgrywaja panow majac chate z councilu i zasilki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość celina matka i zona
Ja mam juz obcykane, bo tez myslelismy o wyjezdzie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
a nie możecie wyjechać do jakiegoś dużego miasta? chate mozna wynajć gdzieś na przedmieściach, żeby było taniej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
nie znają; znajomy pracuje na budowie w wykończeniówce, a ona zaczynała w burgerkingu, miała podstawy ang ze szkoły średniej i teraz już dobrze mówi po ang; awansowała, jest jakimkś menadzerem w tym burgerkingu, dali jej mowego mercedesa...; ściągnęli do siebie 2 znajomych niedawno, też bez języka specjalnego i oni też są bardzo zadowoleni; dzieci nie mają; inni znajomi wyjechali ze 2 tyg temu; on pracuje jako mechanik, ona jako fryzjerka - robi tam jakiś kurs językowy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość celina matka i zona
Teraz mieszkamy w srednim miescie, mamy 45 km do wojewodzkiego. Tyle, ze nie mam szans tam na prace, bo niby za daleko wg pracodawcow, choc dojazd jest. Jest jedno male miasteczko blizej, ale tam, z uwagi na bliskosc miasta wojewodzkiego, ceny wynajmu sa wieksze niz place tu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Bardzo ci wspolczuje. Postaraj sie ciagle szukac. Moze mimo wszytko uda ci sie znalezc jakas prace, moze jednak cos wypali chociaz z opieka na dziecmi. Albo sprzatanie? Tak, zeby chociaz bylo na biezace wydatki? W Polsce jest ciezko z praca a ja z kolei mieszakam w Niemczech i ciezko mi znalezc kogos do sprzatania (zwyklego mieszkania, nawet nie domu) 3 razy w tygodniu po 5 godzin za 600e miesiecznie na reke. Podloge trzeba umyc, pranie nastawic, poprasowac i wiadomo, tak jak i u siebie w domu, po prostu trzymac czysto i ogarniac na biezaco. Ale tu nikomu nie chce sie robic, wola na zasilku siedziec :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
mój mąż dojeżdża 60 km do pracy; a nie możecie skłamać, że wynajmujecie mieskzanie w tym większym mieście?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość celina matka i zona
I juz teraz taniej wynajelismy, u nas w miescie za tyle stoja kawalerki, a nam sie udalo wynajac 2 pokoje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość celina matka i zona
Ja juz chcialam klamac, ze bezdzietna jestem... Sprzatanie-chca osoby niepelnosprawne, w wiekszosci zakladow produkcyjnych tez. Opieka nad dzieckiem-ciezko, bo jak maja wybor, opiekunka bezdzietna czy z dzieckiem swoim, to biora bezdzietne. Ja caly czas mam w necie strony z ogloszeniami otwarte i tylko odswiezam, do 23 siedze i jeszce sprawdzam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kalinalina
hmm, a ja jestem samotna i bezdzietna, 100% dyspozycyjna i też nie mogę znaleźć pracy, mimo że mam wykształcenie i pewne doświadczenie :( także nie generalizuj. niech dziecko będzie dla ciebie katalizatorem, a nie czynnikiem dołującym. w pewnym momencie się zapomnisz i małe poczuje się odrzucone, dzieci łapią takie denne klimaty rodziców, sama coś o tym wiem... :( ciężkie czasy, ja muszę radzić sobie sama, bo nie mam rodziny, która by mnie wspierała, tak jak ty, może spójrz na to z takiej strony... :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
bo jest coraz gorzej taka prawda ale wszystko da się jakoś ogarnąć jeśli jest wsparcie natomiast jeśli się go nie ma to wtedy d**a z pracą coraz gorzej z zarobkami jeszcze większa żenada najbliższa rodzina ogranicza się do mędzenia na jeden temat :,,a nie mówiłam?" pracę jakąkolwiek da się w końcu znaleźć dzieciom załatwić żłobek szkołę itd ale jak człowiek zostaje sam ze sobą zadaje sobie pytanie gdzie sa moje wszystkie uczucia gdzie jest moje życie moje marzenia? żyje się dla kogoś nie mówię tu o dzieciach bo to jest najoczywistsze ale ta druga połówka cokolwiek ostatnio nadgniła i co z tym zrobić??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość celina matka i zona
Kalina-ja rozumiem Twoje argumenty. Dziecko moze i jest bodzcem do dzialania, ale jak tu dzialac, skoro pracy albo nie ma albo przyjmuja osoby bezdzietne, czy z dziecmi starszymi i calkowicie dyspozycyjnymi. Wziecie tez maja niepelnosprawni i studenci. Na kilku rozmowach na ktorych bylam odpadlam ze wzgledu na dziecko, nawet przedszkole nie bylo argumentem czy teraz to, ze opieke bym miala do dziecka. Moze wprost mi nikt nie powiedzial, ale miedzy wierszami, ze o, dziecko male jeszcze i taka matka nigdy nie bedzie dyspozycyjna. I oczywiscie magiczne haslo-prosze czekac na telefon.... do zasranej smierci. Piszesz, ze mam dla kogo starac sie i szukac. Tak, mam, tyle ze bez dziecka utrzymalibysmy sie z jednej wyplaty. I bez dziecka tez juz prace bym miala. Zaczniemy na jagody jezdzic, gdy maz bedzie mial postoj, moze to nas podratuje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja nie rozumiem, jak można sobie to robić: siedzieć i rozmyślać "co by było gdyby". przecież mogłoby się zdarzyć wszystko, jak już ktoś pisał - mogłabyś mieć wypadek, zarazić się poważną chorobą albo niewiadomo co jeszcze. ale nawet zakładając, że jakimś cudem Twoja praca byłaby rzeczywiście rozwojowa i kupiłabyś sobie mieszkanie - to naprawdę byś to wolała mieć w samotności? naprawdę wybrałabyś pracę zamiast rodziny?? myślisz, że wtedy byłabyś szczęśliwsza?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kalinalina
ależ zaczynasz mnie denerwować, to, czy byś miała pracę bez dzieciaka czy z dzieciakiem to nei wiadomo, bo nigdy nie wiadomo, co by było 'gdyby'. może i tak nie chcieli cię zatrudnić, a dzieciak był tylko dodatkową wymówką i decydującym argumentem na NIE. ja jestem bezdzietna i nie mam pracy!! i nie mogę znaleźć, mimo że łażę na te cholerne rozmowy! ale chyba zrobię sobie jakiegoś dzieciaka, to będę chociaż mieć usprawiedliwienie "nie mam pracy, bo mam dziecko, jaka jestem biedna"! noszszszszsz........... :O:O trzeba było myśleć wcześniej w takim razie, teraz już za późno, a nie jakies bezsensowne rozpamiętywanie. co, z nieba spadłaś, że nie wiedziałaś, jakie są realia, jakie prawa rządzą się światem?! myślałaś, że można mieć WSZYSTKO!?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość celina matka i zona
Dla niektorych moze jestem w dobrej sytuacji, bo mam powrot do tesciow. Gdyby bylo tam normalnie, to ok, ale nie jest, tam jest autorytet tescia-meza i ojca, wszyscy musza chodzic pod jego dyktando Szwagier ma taka prace, ze do 17 go nie ma, wraca o 18, po czym do wieczora siedzi nad zleceniami przy komputerze. Jego zona pracuje w weekendy, ale tesc uwaza ich za nierobow. Chociaz to oni wyremontowali sobie za swoje swoja czesc, dorzucaja sie do wszystkiego, nawet dach zrobili, a jak jest robota przy domu, to nawet daja kase, by oplacic parobka, ale tesciowi sie nie podoba. Poklocili sie znim, powiedzieli, ze przeciez loza kase. a tesc sie na nich zemscil, gdy chcieli dziecko dac tesciowej, bo pracowali w weekend. Powiedzial, ze nie i koniec, chociaz tesciowa miala czas, nie jechali nigdzie i chciala sie zajac dzieckiem. Tesciowa tam nic do gadania nie ma jednak.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość celina matka i zona
Prace bez dzieciaka, jak to ujelas, mialabym bo mialam, tylko zrezygnowalam dla milosci i rodziny, by wesprzec przyszlego meza, gdy jego ojciec lezal w szpitalu. zreszta te lata temu, gdy nawet na poczatku dziecko bylo, to nie mialam problemu z praca. Ale wypadlam z obiegu szukania i przez te 2 lata ostatnie, gdy pracowalam, wszystko zaczelo sie zmieniac na gorsze. Nawet moj maz nie ma juz takich warunkow w swojej pracy, ktore miali ludzie zatrudniajac sie tam kilka lat temu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość celina matka i zona
Poza tym to, ze mialabym prace i swoje mieszkanie n ie wyklucza zwiazku i moze posiadania dziecka, bo tego nie wiem, czy bylabym sama czy nie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość celina matka i zona
I czytaj ze zrozumieniem, dziecko nie jest dla mnie wymowka, bo ja chce pracowac. Myslisz, ze fajnie siedzi sie w domu? I nie tylko ja tak mam, ze majac dziecko, trudno znalezc prace, przynajmniej teraz. I dziwie sie jak dziewczyny tu pisza, ze po odchowaniu dziecka i poslaniu do przedszkola zaczna szukac pracy. Ja tez bylam pelna entuzjazmu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość celina matka i zona
Dla mnie nie ma znaczenia juz stanowisko, branza i zarobki, bo moge isc na najnizsza krajowa, byle tylko pracowac.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
celina - to, że miałaś pracę wcale nie oznacza, że byś ją dalej miała. może by Cię wylali, a może by firma splajtowała, a może jeszcze cośtam. nie odpowiedziałaś jednak na moje pytanie: zakładając, że rzeczywiście miałabyś pracę - to czy serio byś to wybrała zamiast swojej rodziny? czy naprawdę uważasz, że wtedy byłabyś szczęśliwsza? czy może zakładasz, że wtedy nic złego by Cię nie spotkało, a książę z bajki na białym rumaku byłby wspanialszy, miałby stabilniejszą prace niż Twój mąż i w ogóle byłoby tylko sielankowo? jesteś, za przeproszeniem, taka głupia, żeby w to wierzyć i się tym zadręczać??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
kraj jest chory albo masz dziecko, albo masz pracę i życie pozadomowe, inaczej można tego nie pogodzić każą ustalać wtedy hierarchię swoich wartości, wiadomo, że rodzina najważniejsza. bo tak. ale co z tego? rodzina, dziecko na pewno wiele wynagradza, a niech i wszytsko wynagradza. ale czy ZASTĘPUJE?? bo bądź co bądź to są diwe różne sprawy. dziecko, nawet najbardziej ambitna opieka nad nim, angażująca i satysfakcjonujaca, to jednak co innego niż praca poza domem, kontakt z ludźmi i możliwośc prowadzenia życia praca- dom, anie dom-dom. owszem, niektórym kobietom starcza wariant drugi, ale niektórym nie i tak może być, gdyż praca ma większą wartość niż tylko ta ekonomiczna. ustalanie sztywnej hierarchii wartości jest krzywdzące, gdyż może i są rzeczy najwazniejsze, ale u diabła życie ma wiele swoich sfer, a czlowiek wiele potrzeb. to jak powiedzieć- zdrowie jest najwazniejsze (bo jest), to leż całe dnie podłączony do maszyny mierzącej Ci oddech i bicie serca i ciesz się w tym wszystkim zdrowiem. OWSZEM, zdrowie jest najwazniejsze, ale człwoiek byłby nieszczęśliwy w samotni, z dala od ludzi, książek, przyrody, bo nie da się i nie można zredukować życia tylko do wartości najważniejszych. a kobietom każe się podejmować takie wybory i to jest chore. masz wybrac- rodzina albo praca. a jak masz rodzine, to masz wybrać- mąż czy dziecko. ale nigdy nie możesz wybrać siebie. tak widze życie kobiece.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko ja tez zaluje ze zalozylam rodzine,kocham ich bardzo,ale bardziej kocham siebie i bardzo prakuje mi samotnosci,bycie singlem to bylo to,ale poszlam w konwenanse spoleczne i zaluje

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość celina matka i zona
Ale ja sie jak najbardziej nadaje do posiadania rodziny, ciesze sie ze ich mam i nie wiem, czy gdybym wybrala ten drugi wariant, to bylabym szczesliwa sama, czy tez chcialabym zalozyc rodzine. Na ksiecia z bajki nie czekam, bo go mam :) Nie kierowalam sie statusem majatkowym i zarobkami meza. Nie o to chodzi. chcialabym go jedyne wesprzec w tej gonitwie za godnym zyciem, chce pracowac. A moje mysli? sa wynikiem polrocznego szukania pracy, dlatego zastanawiam sie, co by bylo gdyby, oczywiscie na glos tego nie mowie, tylko na forum. Gdybym miala jakakolwiek prace to tematu by nie bylo. Pisalam juz ze nie musze miec kokosow, chce tylko miec spokojne zycie. Nie chce sie wyreczac mezem, bo wg niektorych co to za facet, co rodziny nie utrzyma (teoria tescia), ja chce miec prace, wspolnie budowac budzet domowy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ale dlaczego poszłaś w konwenanse społeczne, skoro nie chciałaś? to po pierwsze. po drugie- dlaczego rodzina Cię rozczarowała? mąż zły jest dla Ciebie? no bo chyba nie dziecko, bo je sama wychowujesz , chyba, że nie tyle dziecko, co po prostu macierzyństwo Cię rozczarowało...ale tak to jest jak człwoiek ma dziecko NIE z potrzeby serca, lecz bo teściowa, bo dane demograficzne, bo konwenanse, bo sąsiadka, bo coś....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
swoją drogą lubię kafe, bo tutaj wychodza prawdziwe myśli ludzkie, jak u autorki- coś czego człwoieik nigdy nie powie głośno, np., że żałuje, że ma dziecko, albo, że zdradza męża albo, że lubi seks na lodówce, haha, cokolwiek takiego;-p w sumie jest to socjologicznie ciekawe, ktos poiwinien się tym zająć

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×