Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Temat dla nowych partnerek które związały się z nadgorliwymi tatusiami

Polecane posty

Gość gość
Nie cierpię obarczania winą innych i tego,że pewnie powinnam czuć i rozumować w jego ramach. My akurat nie mamy dzieci wspólnych, nie doszło nawet do posiadania kota;) To dobrze. Tylko, że ja nie chcę być z kimś od kogo mam nieodpartą potrzebę uciekać, jakoś chyba jestem idealistką, nadal, albo jestem po prostu naiwna i wierzę w zmiany, ale czytając wypowiedzi na tym forum, najnormalniej w świecie złamuję ręce i przestaje wierzyć w cokolwiek. W nas przede wszystkim już chyba nie wierzę. czekam aż pęknie ostatnia warstwa chęci. i zabiorę się za pakowanie;) na razie jeszcze wierzę w cud;)) głupia jestem, naprawdę, co najmniej szurnięta, przecież nie da się zmienić człowieka, a ja mam cały czas nadzieję, że on zmądrzeje i przestanie dawać się wplątywać w afery i nie pozwoli na przeinaczanie dziecięcych głów przez mamusie, która go zostawiła.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Zaznaczam ze mam taka sytuacje jak Ty:) Własnie o tym mówiłąm wcześniej. Boisz się zeby wasze wspolne dziecko nie podzielilo losu przyrodniego rodzenstwa.. czyli sama widzisz widzisz ze nie do konca jest to fajne. i moze warto dac tym dzieciom dziecinstwo mimo wszystko? mi sie bardzo po porodzie perspektywa zmienila.... a zaczelam od tego ze patrzac na tamto dziecko wyobrazalam sobie e to moje i jakbym chciala zeby nowa partnerka je traktowala itd... i to pomoglo. nie mysle o moim zwiazku ze /" jakos to bedzie" zycie to nie ciagniecie wozu... trzeba umiec czerpac radosc. te dzieci tez moga nas w koncu polubic , traktowac normalnie moze zaowocuje to ich sympatia?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wiesz, że one mnie lubią, a ja po prostu za nimi przepadam. Tylko niestety są nastawiane przeciw tatusiowi i mnie również. Boją się po prostu, dlatego jestem na niego zła, że nic z tym nie robi, że pozwala na szaleństwo byłej kosztem wiecznego strachu i dzieci i jego przed zrobieniem czegoś co wkurzy ex. Biedne berbecie. gra dziećmi to najbardziej podła fixacja na jaką stać człowieka. a ten baranek boży, bo inaczej już nie mam siły go nazywać, użala się tylko i trzęsie nad tym wszystkim robiąc im większą krzywdę, niż gdyby pokazał, że ma siłe stanąć w ich obronie zawsze. achhh

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
faceci są po prosu do doupy;))) jak przekraczają pewien wiek, coś im się przestawia w głowie;)) chyba zostanę gay;)))

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
nastawianie negatywne to chyba norma jest... jesli juz nie nastawianie to komentowanie mamus co nowa partnerka robi jak, jakie jedzenie i ze niezdrowe . ja tez czesto sie nasluchalam i od 5 letniego dziecka wywody jak od doroslego(slowo slowo mama mowi ze...). wiem ze jej nie przetlumacze ze krzywde wlasnemu dziecku robi...taki typ. ja ze swojej strony dostosowuje sie do co ona mowi, z dzieckiem na temat mamy nie rozmawiam)nigdy zlego slowa ani komentarza ze mama moze nie miec racji...) nie chce byc kolejna osoba ktora miesza dziecku w glowie. raz mnie lubi raz obraza.... roznie jest . jak obraa zwracam uwage ze mi przykro ze tak sie nie robi i to wszystko. to dziecko ktore i tak ma pod gorke... nie mowie ze jestem dobra samarytanka bo i mi czasem nerwy puszczaja ale wychodze z pokoju , poklne i wracam z usmiechem... to jednak rodzenstwo mojego dziecka i muszez robic wszystko by nasze relacje byly dobre . oni kiedys beda mieli tylko siebie... przynajmniej mam taka nadzieje ze beda mogli liczyc na siebie. znam wielu ludzi z rodzin patchworkowych gdzie tera juz dzieci sa dorosle i potrafia z szacunkiem i jakims uczuciem rozmawiac z nowymi partnerami swoich rodzicow. nie patrze na to dziecko jako na "bagaż" doswiadczenia... raczej na kolejna osobe z rodziny (o ktorej uczucia musze powalczyc troszke bardziej:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lililly
K***a mać. Ja to nie mam pretensji o to, że on świata poza swoim dzieckiem nie widzi. Tylko po jakiego, za przeproszeniem, c***a mnie w to mieszał. Po co były te gierki na początku, że potrafi pogodzić role ojca i partnera dla nowej kobiety. Jak on grał - niewiarogodne. "Moje dwie najukochańsze skarby" mówił o mnie i córeczce. Czuję się skrzywdzona. Jakoś jak przez pół roku tak grał to nie zauważyłam, żeby jego córka była skrzywdzona, świetnie się wszyscy bawiliśmy, bo miałam w sobie masę dobrej energii i mega pozytywne nastawienie do małej, ale jak potem jak już nastąpiła zmiana (oczywiście po tym jak popaliłam za sobą mosty) to odechciało mi się robic tak, aby wszyscy świetnie się bawili. Podsumowując : możesz nie widzieć świata poza dzieckiem - święte prawo rodzica, ale nie mieszaj w to wtedy osób trzecich, bo potem one cierpią.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nevermorenever88
Żałuję, że weszłam w taki związek. Też już przestałam się skarżyć. To jest tak, że jak ktoś kopnął Cię w d**ę 20 razy, to już jej nie czujesz i 21 raz już po tobie spływa. Też "trwam". On mówi o przyszłości, co zrobimy, gdzie pojedziemy, a ode mnie się to odbija jak piłka od ściany, uśmiecham się tylko i przytakuje. Nie ma co nawet gadać z nim, bo on tylko "naprawdę nie rozumie o co mi chodzi". Przykro mi, bo wchodzą tutaj zakochane w dzieciatych dziewczyny i myślą że miłością można góry przenosić, a tu czeka ich taka lektura. Ale to dobrze. Będą miały do myślenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość autorka
No! W końcu to o co mi chodziło. Powiedzcie jak to wyglądało na początku. Po jakim czasie nastąpiła zmiana i zepchnął was na drugi lub dalszy plan?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
lilly nie ma co klac to rozmwa tylko:) widze sama ze zaczely sie wyzwiska itd ale to nie ma sensu... wydawalo mis ie miala byc to wymiana pogladow:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
widzicie dziewczyny .,ze was oszukal facet.Czy nie myslicie ,ze zone tez oszukal?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Niekoniecznie musiał oszukać żonę - po prostu nie wyszło. I to nie jest temat o oszukanych żonach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
niestety po pewnym czasie takiego związku przychodzi otrzeźwienie. ja też tego doświadczyłam i nikomu nie życzę. coś co powinno przychodzić naturalnie, czyli stopniowe wnikanie w związek, umacnianie więzi, mówiąc kolokwialnie 'wkręcanie się' w życie z drugą osobą jest okupine walkami o własną pozycję. mój partner po roku próbował nagle i bez żadnego przygotowania, rozmów, czegokolwiek 'wrzucić' w nasze relacje swoje dziecko. nie mówię, że nie zdawałam sobie z tego sprawy, tylko zostałam zaskoczona sytuacją, w której żeby nie ranić uczuć dziecka na wspólnym wyjściu do znajomych miałam udawać, że jestem tylko koleżanką, bo dziecko patrzy. na szczęście w porę zdobyłam się na szczerą rozmowę i powiedziałam, że nie wyobrażam sobie takiego funkcjonowania. jestem w stanie zrozumieć wszystko i nic złego na dziecko nie powiedziałam nigdy, ale udawanie obcej osoby w stosunku do kogoś kogo się kocha, to już gruba przesada. dlatego powiedziałam wprost - albo ja albo ona. wybrał pogodzenie obu stron tzn. póki dziecko jest małe i nie potrzebuje 'nadmiernych wrażeń' nie zna mnie i nie mam z nim kontaktu, ale wie, że tata układa sobie życie sam (bez mamy). jak przyjdzie na to czas to ją poznam, ale w normalny sposób, a nie ukrywając się jednocześnie towarzysząc im we wspólnych spotkaniach. i tak uważam, że taki związek jest bardzo ciężki i potrzeba jednocześnie olbrzymiej miłości ze strony partnera i partnerki żeby to utrzymać, ale może z czasem będzie tylko lepiej... ja wiem że swoich dzieci mieć nie będę, bo nie mam takiej potrzeby, nie zamierzam ingerować w więź miedzy ojcem a córką, ale chcę być traktowana poważnie, bo może jestem staroświecka, ale jak wiążę się z mężczyzną, to robię to całą sobą i całym sercem. i pewnie ktoś powie, że to nie staroświeckie tylko naiwne, ale wierzę, że w tym świecie istnieje wierność i prawdziwa miłość - chociaż pewnie kiedyś się na tym 'przejadę'. ciężko..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
O tym, gdzie jest moje miejsce i na ile właściwie mogę liczyć ze strony nm dowiedziałam się, gdy zaczęłam zgłaszać swoje potrzeby. Mój pech polegał na tym, że gdy się poznaliśmy wiele rzeczy mieliśmy już z góry zaplanowanych, jak choćby termin urlopu, co uniemożliwiło mi na samym starcie weryfikację uczuć mojego partnera. Dopiero potem, gdy zaistniały okoliczności, żeby cokolwiek zaplanować razem okazało się, że on ze mną właściwie nic nie potrzebuje, że wystarczam mu w tygodniu, a weekendy to on najchętniej z dzieckiem. Wiecie, eks przy ustalaniu opieki nad młodą zaproponowała mu, by zabierał ją we wszystkie weekendy, ale wtedy Misio się oburzył, że jak to, ona będzie się bujała ze swoim ukochanym, a on siedział w domu uwiązany dzieckiem. Jakoś podejście do tematu zmieniło się mu, gdy mnie złowił. Dowiedziałam się, że byłby szczęśliwy dopiero wtedy, gdyby księżniczka mieszkała z nim na stałe. Ma prawo do takich uczuć, natomiast nie ma już prawa obarczać mnie nimi. Nie chcę wysłuchiwać, jak to mu przykro, gdy młoda płacze, gdy odwozi ją po weekendzie do matki. Wiecie, chodzi o to, że gdy miał możliwość zawalczenia o dziecko nie zrobił tego, bo "miejsce dziecka jest przy matce", a teraz oczekiwałby ode mnie pełnej akceptacji i skrajnej wręcz wyrozumiałości dla jego potrzeb ojcowskich. Czasami mam wrażenie, że zaprosił mnie do swojego życia tylko po to, by finansowo było mu łatwiej. Podobnie, jak wiele moich przedmówczyń weszłam w ten związek pełna dobrych emocji. Wyobrażałam sobie, że stworzymy nasz własny świat, w którym będzie naturalnie miejsce też dla jego dziecka, jednakże nie naczelne i nie determinujące moje życie. Akceptowałam to, że jest już ojcem, ale jednocześnie zakładałam, że dla mnie będzie przede wszystkim partnerem. Cóż, bardzo się pomyliłam. Od początku polubiłam jego córkę i nadal ją lubię, bo jest świetnym dzieckiem, jednak wiem też, że mój stosunek do niej byłby o wiele lepszy, gdyby nie zachowanie mojego nm. Uważam, że dużo czasu poświęcałam małej, często więcej niż ojciec, a już na pewno lepiej organizowałam jej ten czas. Sporo rzeczy też ode mnie dostała. Gdybym w zamian otrzymała od nm uczucie, zaangażowanie i oddanie, jakiego oczekiwałam, to na dzisiaj wszystko wyglądałoby inaczej. Zaangażowanie w relacje z jego córką totalnie mi wygasło. Oczywiście nadal dobrze ją traktuję, ale już nie mam zamiaru wyskakiwać z kasy, żeby jej sprawiać dodatkową przyjemność - wolę pieniądze wydać na naszą wspólną córkę. Gdy młoda jest u ojca nie poczuwam się do organizowania jej rozrywek, bo niby dlaczego? Mną się facet nie przejmuje, nie próbuje zrobić czegokolwiek dla mnie, byle mnie uszczęśliwić. Zdarzyło mi się dosłownie kilka razy poprosić o coś, co wiązałoby się z modyfikacją planów związanych z jego córką. Żadna z tych próśb, dosłownie ani jedna nie została przez niego spełniona, a dodam, że rzadko o cokolwiek proszę. Skoro coś było dla mnie nader ważne, a facet to zbagatelizował próbując jeszcze wmówić mi, że jestem egoistką i potworem, to jakim cudem ma mi się chcieć? Zatem mi się nie chce.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tez mi sie kiedys taki nadgorliwy tatus trafil. Mial synek mial 1,5 roku, byl sliczny i kochany, naprawde nie dalo sie tego dziecka nie lubic ale... jego tatus mial mnie za nianke, kucharke i kochanke. Od samego poczatku ciagle wymagal zebym u niego przebywala. Maly byl u nigeo 5-6dni w tygodniu w tym wszytskie weekendy. Nawet ten jeden dzien w tygodniu nic nie moglam zaplanowac bo mamuska potrafila zadzwonic po kilku godzinach i stwierdzic ze ma dziecko zabrac bo ona sobie z nim nie radzi. Jeden weekend dazylo sie nawet ze zamiast romantycznego wieczoru z nim... siedzialam z jego synem a on poszedl na imprezke z kumplem... Zgodzilam sie bo bardzo prosil, dopiero teraz widze jakie to bylo glupie z mojej strony. Miarka przebrala sie gdy pojechal z synem w odwiedziny do siostry na drugi koniec kraju, a mnie nawet nie zapytal czy mam ochote jechac z nim, za to po poworcie zazadal abym natychmiast do niego przyszla bo sie stesknil. Siedzialam wtedy na spotkaniu ze znajomymi i to byl moment w ktorym kazalam mu sie od***rdolic :) To byla najlepsza decyzja w moim zyciu. Ja sie dla niego wogole nie liczylam, a takiego partnera mi w zyciu nie potrzeba. Wolalabym do konca zycia byc sama niz czuc sie jak 5 kolo u wozu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To mi trafil sie ideal.Rozstal sie z partnerka,kiedy dziecko bylo malutkie.Nie kontaktuje sie z dzieckiem,bo sie z nim nie zwiazal emocjonalnie.Placi alimenty,ale dziecka nie widuje Dla mnie jest bardzo dobry i to mi odpowiada.Na nic bylo naciskanie rodziny ,aby zajal sie dzieckiem.Ja teraz jestem dla niego najwazniejsza i jestesmy bardzo szczesliwi.Mamy czas na podroze i rozrywki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A ja miałam chłopaka dobrych 8 lat, miałam przy nim wszystko bo kochał mnie najbardziej na świecie .Do tego okazywał to każdy dzień, były wyjazdy, kolacje no co tylko chciałam.Nie wiem, naprawdę nie wiem dlaczego zostawiłam go dla rozwodnika z 2 dzieci.Chciał tak szybko razem zamieszkać, wziąć ślub że nie miałam czasu myśleć.Więc razem zamieszkaliśmy, wzięliśmy ślub, za chwile będzie dziecko a ja nadal nie akceptuję jego ex i dzieci.Matko jedyne co mi się marzy to wrócić czas.Chyba bym teraz dla tego chłopaka była najlepszą dziewczyną na świecie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
mój partner po roku próbował nagle i bez żadnego przygotowania, rozmów, czegokolwiek 'wrzucić' w nasze relacje swoje dziecko. nie mówię, że nie zdawałam sobie z tego sprawy, tylko zostałam zaskoczona sytuacją, w której żeby nie ranić uczuć dziecka na wspólnym wyjściu do znajomych miałam udawać, że jestem tylko koleżanką, bo dziecko patrzy. na szczęście w porę zdobyłam się na szczerą rozmowę i powiedziałam, że nie wyobrażam sobie takiego funkcjonowania. jestem w stanie zrozumieć wszystko i nic złego na dziecko nie powiedziałam nigdy, ale udawanie obcej osoby w stosunku do kogoś kogo się kocha, to już gruba przesada. dlatego powiedziałam wprost - albo ja albo ona. wybrał pogodzenie obu stron tzn. póki dziecko jest małe i nie potrzebuje 'nadmiernych wrażeń' nie zna mnie i nie mam z nim kontaktu x x x No a kim ty jesteś dla faceta jak nie jego koleżanką? Przecież jego żoną nie jesteś. Bardzo dobrze zrobił facet, że odsunął cię od małego dziecka, któremu nadmiar rażeń nie jest potrzebny, bo przecież takich koleżanek jak ty to tatuś jeszcze może mieć wiele. Najwidoczniej facet nie wiąże z tobą żadnych poważnych planów na przyszłość.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie musi wiązać - jego wolna wola, ale w takim razie POWINIEN być szczery i wyłożyć karty na stół. Niech laska sama wybierze, w jakim chce tkwić układzie - poważnym, czy bez zobowiązań. Chodzi o zwykłą uczciwość, której niestety wśród facetów ze świecą szukać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Moja kuzynka wyszła za maz za faceta który ma syna 5 lat , chlopak jeszcze w pampersie bo matka nie nauczyła czystości , masakra

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
a gdzie byl tatus jak matka byla niezaradna?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wlasnie, a gdzie byl "kochajacy" tatus?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wiazecie sie z facetami z przeszloscia, ale oczekujecie, ze beda sie zachowywali jak kawalerowie bez przeszlosci. I gdzie tu logika?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Moja kuzynka wyszła za maz za faceta który ma syna 5 lat , chlopak jeszcze w pampersie bo matka nie nauczyła czystości , masakra x napisz jeszcze, że matka dziecka też w pampersie :D zobaczymy jak kuzynka będzie własne uczyć czystości i nie tylko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
a gdzie byl tatus jak matka byla niezaradna? x x x Jak to gdzie? Z kuzynką :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
do gościa, który twierdzi, że jestem tylko koleżanką. wiesz, dla mnie to żadna nobilitacja, że poznam dziecko partnera. szczęśliwie jesteśmy ze sobą 4 lata. ja ślubu nie chcę, dzieci również więc nie mamy o czym rozmawiać. dziecko w niczym mi nie przeszkadza i jak mówiłam kontaktu z nim nie mam, co więcej nie potrzebuję go. ale nie uważam żeby zabawa w kotka i myszkę przy dziecku była czymś normalnym. właśnie dlatego, żeby dziecko nie miało problemów i nie czuło się źle, zdecydowaliśmy RAZEM, że nie będzie mnie poznawało, bo ja temu dziecku nie jestem do niczego potrzebna. może jak będzie miała 15-16 lat, na razie wie tylko, że tata ją kocha najmocniej na świecie, ale układa sobie życie bez mamy i mamy nie kocha. nie rozumiem Twojego z góry negatywnego nastawienia - ja jestem nic niewartą koleżanką, a ojciec dziecka według Ciebie powinien być podły i mnie wykorzystać. zastanów się trochę, bo ktoś może być szczery i budować normalną zdrową relację, a przez takie wypowiedzi jak Twoja to się człowiekowi odechciewa resztek filantropii. nikt w tej relacji nie cierpi, mówiłam tylko o tym, że miejsce partnerki musi być zaakcentowane w odpowiednim momencie, bo mężczyzna może w pewnym momencie nawet nieświadomie zacząć przestawiać życie partnerce swoim dzieckiem. a tak być nie musi. można mieć i świetne relacje z dzieckiem i świetny związek bez nieporozumień.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wiazecie sie z facetami z przeszloscia, ale oczekujecie, ze beda sie zachowywali jak kawalerowie bez przeszlosci. I gdzie tu logika? xx Znowu IDIOTYCZNY wpis. Powiedz mi gdzie którakolwiek z piszących tu wraz z autorką (odysłam do 1 postu bo jak widac nie zrozumiałeś/łaś tematu, mówi, że chce żeby ich dzieciaty facet zachowywał sie jak kawaler. i GDZIE TU LOGIKA?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Coś kręcisz. 4 lata jesteście razem, a jak byliście rok to mówił dziecku, żeś ty jego koleżanka, bo było małe. Male dziecko to max przedszkolak, bo starsze już potrafi wiele zrozumieć i ojciec nie musi ukrywać przed nim swojej kobiety życia, tym bardziej, że jak sama napisałaś dziecko zrozumiało, że tatuś mamusi nie kocha. Piszesz, że ślub ci nie potrzebny, bo zapewne innego wyjścia nie masz, gdyż doskonale wiesz, że facet się z tobą nie ożeni. Jesteś tylko i wyłącznie jego koleżanką, bo przecież zoną nie jesteś i siostrą też nie. Jesteś dla tego faceta obcą osobą - jego znajomą. Czy woj kumpel ma rozwód z oną i matką jego dziecka?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
rozwód z żoną *

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Sfrustrowane, porzucone eks w*********ć do wątku "nienawidzę jego nowej baby chcę żeby zdechała", a od tego wątku się odstosunkować

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ma rozwód, dziecko ma 9 lat, jak zaistniała ta przemiła sytuacja o której mówię, miało 6 lat, a jak się poznaliśmy 5. teraz Ci się zgadza? ślubu nie chcę, bo jestem niewierząca - też już ogarnęłaś? a cywilny - cóż, będąc w związku z mężczyzną który ma dziecko nie jest to konieczne. przynajmniej dla mnie. mam dość niestereotypowy pogląd na nowoczesny model rodziny, więc nie oczekuj, że będę od partnera wymagała ślubu, dziec*****eluch itd. ale po co ja z Tobą dyskutuję o tym, skoro nic nie rozumiesz i masz ewidentny problem z przyswajaniem pewnych informacji. poza tym jak ktoś ma takie jednostronne poglądy, że każda kolejna partnerka to zło, a rodzina to była żona, to absolutnie nie jesteś partnerką do rozmowy dla mnie - z całym szacunkiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×