Żałuję swoich decyzji Myliłam się za rodzina daje szczescie

Byłam na zjeździe szkolnym. Spotkałam dawną koleżankę. Kiedyś naśmiewałyśmy się z niej, bo my marzyłyśmy o dzieciach, a ona zawsze mówiła, ze nigdy nie założy rodziny itp. że chce życ inaczej. wszyscy myśleli oczywiscie, ze jej przejdzie, ale naśmiewałyśmy się po kątach i uważałyśmy że jest głupia, dziwna i nierozgarnięta. Wczoraj mieliśmy zjazd i się załamałam. Wychodzi na to, ze ona jako jedyna z naszej klasy jest naprawdę szczęsliwa. żyje tak, jak zawsze chciała żyć. jako jedyna jest piękna, szczupła, zadbana... a reszta roztyte, jakieś napuchnięte... ja dbam o siebie, ale często nie mam czasu ani ochoty. wszytskie wyglądałyśmy jakieś 15 lat starzej niż ona. załamałam się. zaczynam żałować swoich decyzji, bo nie ejstem szczęśliwa. jaka byłam głupia myśląc że facet/mąż i dziecko dadzą mi spełnienie i szczęście. kocham moje dziecko, ale przestałam istnieć ja, moje potrzeby, teraz liczą sie potrzeby tylko meża i dziecka. nie ejstem szczęśliwa. Koleżanka jeździ po świecie, ma swoją firmę, piękne duże mieszkanie, samochód, sama sobie doskonale radzi a przy tym jest naprawdę bardzo skromna, miła - zawsze taka była, nic się nie zmieniła, wszystkich szanuje tak samo i jest taka szczęśliwa wewnętrznie, no nei wiem jak to napisać, ma w sobie taką radosć.

jak poprosilismy aby opowiedziała co robi jak żyje, to wszyscy słuchali jej opowieści z otwartymi dziobami, nawet faceci. a ona się nie wywyższała tylko po rpostu spokojnie opowiadała, ludzie zadawali jej pytania, było super. ale okazało się, ze ona jako jedyna może opowiadac o swoim życiu godzinami i nikogo to nie nudzi, a my..no cóż kązdemu opowiedzenie o sobie zajęło góra minutę, wszystko standardowe i na siłę upiększane ' mam męża, dziecko, chodzę do rpacy, jestem szczęśliwa' - jasne

mocno naciągane,załosna prowokacja,jesteś upośledzona z urzedu czy z nadania

kocham moje dziecko, ale już mam dosc też szarzyzny, braku kasy, własnego kąta, klepania biedy. nioczego nie mam dla siebie, każdy grosz musze oddawać na dziecko lub zachcianki meża. wszystko kręci sie wokół dziecka, nic nie mam z tego życia. poświęcam się dziecku a ono i tak za parę lat pójdzie w długą i będzie miało do tego prawo, a ja zostanę zgorzkniała i nienawidząca siebie i świat.

gdybyś opowiedziała że nudzisz na kafeterii przebiła byś wszystkich

sam/a jesteś naciągana

jakaś zakompleksiona mycha to prowo napisała której nikt nie chce i się dowartosciowuje, ja mieszkam w dużym mieście i każda kobieta jak chce i ma pomysl na siebie może robic karierę i pięknie wygladać, te co mają dziecko też te co maja dzieci niektóre maja dwójkę dorosłych dzieci i ślicznie wyglądają, 52 kg wagi , codziennie sport, zero papierosów, zdrowe życie chyba w jakiejś wiosce mieszkasz gdzie kiedyś był PGR teraz czasy są inne

w*****a mnie, ze mąz kupuje piwo i papierosy skoro nas na to nie stac, to jest takie g******e wywalanie kasy w błoto.

no dobra,nudzi mi się,bachor śpi,mąż chleje piwsko i ogląda pornusy to co mam robić

A niech sobie opowiada jak jej się cudnie żyje. A pomyśl o wigilii jak ona spędza wigilię? Ty się cieszysz przygotowujesz kolację do której zasiadziesz z mężem dziecko się cieszy z prezentów przybiega się do ciebie przytulić. Wieczorem siedzisz i pijesz herbatę gdy dziecko już śpi i rozmawiasz z mężem a koleżanka?

mieszkam w warszawie, wiec nie p*****l że to dziura i pgr a na dbanie o siebie to tzreba mieć kupę kasy i czas dla siebie, a ja nie mam czasu dla siebie

koleżanka opowiadała że wtym czasie przychodzi do niej sąsiad z dołu,niejaki pan edzio i liże jej pipke

durne polaczki jak zbliżają się świeta wypisują ze ich nie nawidzą,a po świętach współczują samotnym że maja wigilię bez oplatka:-D k***a jacy wy jesteście p******i:-D

a jaką ty szkołę skończyłas że jesteś taka wulgarna i ordynarna, i to kobieta która ma rodzinę, nie dość że gruba i utytłana to jeszcze chamska

akurat, niezłe bajki ktoś ci wcisnął. dziekco sie wtula, maż przytula - co za brednie. nienawidze świąt, zawsze sie pożrę z mężem, dzicko ryczy i mnie denerwuje bo nic nei daje mi zrobić. a koleżanka ma rodzine, duzą rodzinę, teraz była na wigilii i brata i było 19 osób najbliższej rodziny. poza tym ja pierodlę jednen wieczór w roku skoro 364 są z*****e

sto razy lepiej byc samemu niż uczestniczyć w żałosnym festiwalu polskiej hipokryzji

Nie potrafisz się cieszyć z tego co masz.

na pewno lepsza niż ty,obleśna macioro z kafeterii

To jak ci jest tak źle to weź sprawy w swoje ręce. Zostaw dzieciaka odejdź od męża tumana i żyj pełnią życia idiotko jedna .:D

wszyscy udaja szczęśliwych,ale wystarczy o tym szczęściu poczytac tutaj

zaraz tutaj wyłoni się świat pełny szczęścia,miłości i wzajemnego wspierania,a szczęśliwe dziewczyny miezy jednym przytulaniem a drugim wtulaniem wypisują jak im w życiu żle:-D to jest najlepsze w tym kraju

hehe, jeden wieczór można wytrzymać, nawet z kotem na kolanach. Zresztą jak się ma kasę to można jechać do takiego pensjonatu gdzie urządzana jest wigilia i święta. Obcy ludzie czasem są sympatyczniejsi i serdeczniejsi niż wielmożny pan mąż, nadęty i rozwydrzone bachory :(

czemu piszesz pod moim nickiem, nie stać cie na sklecenia jednego włąsnego opisu

Nie ma co z idiotką pisać sobota rano a ona nastawiona na zrzędzenie . Bierz dziecko ,sanki i goń mózg przewietrzyć idiotko jedna :(

gdybym mogła cofnąc czas nie wyszłabym za mąż,teraz mam przesrane na długie lata

ja nienawidze świąt i chętnie przestałabym je obchodzić, ale nie, tzreba udawać przed innymi jak to kochana rodzinką jesteśmy, koniecznie trzeba pojechać do teściowej, ukłonic sie w pas i zrobić szopkę przed znajomymi.

po prostu zazdroszczę jej. ona zawsze była typem samotnika, nie przeszkadzała jej samotnosć i nadal taka jest i wyszła na tym lepiej niż inni. ja neistety bałam się zostać sama

A ja myślę że najgorzej przesrane ma mąż autorki . On ją musi znosić na codzień

Nie nie trzeba po co ty się tak katujesz dziewczyno rzuć to życie rodzinne w p**du:D

Dziecko w niczym nie przeszkadza. Nie zrzucaj swoich niepowodzeń życiowych na to, że masz męża i dziecko. Wiele jest osób, które rozwijają się zawodowo, jeżdżą sobie za granicę, dbają o siebie, są szczęśliwi a rodzina w niczym nie przeszkadza. Widzę to na przykład z własnego dzieciństwa i rodziców. Co roku jeździliśmy na wycieczki. Rodzice nie rezygnowali z pracy zawodowej. Mama zawsze kupowała sobie fajne ciuszki, chodziła do kosmetyczki, dbała o siebie. Ja byłam raczej grzecznym dzieckiem, nie sprawiałam problemów. Teraz ja mam swojego męża, o dziecku jeszcze nie myślimy ;) Ale mogę z pełnym przekonaniem napisać, że we dwoje znacznie łatwiej jest się dorobić niż w pojedynkę. No chyba, że wybierzesz sobie na partnera życiowego totalną niedorajdę.