Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Nie lubię słowa konkubent wolę partner.

Polecane posty

Gość gość
ale to słowo nie jest obraźliwe i określa pewien stan faktyczny.więc nie wiem czemu się tak rzucasz. mów sobie partner, chłopak, towarzysz życia, druga połówka czy narzeczony ale to i tak nie zmienia faktu, że wg prawa żyjesz w konkubinacie. nie am nic w tym złego, tak wybrałaś i tak masz. równie dobrze komuś się może nie podobać słowo mąż - jego problem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
18.02.14 [zgłoś do usunięcia] gość konkubent brzmi jak patologia. Ale w sumie czym niby innym są związki na kocią łapę? bez deklaracji? odpowiedzialności za siebie? odpowiedzialności społecznej? x to juz ja sobie wyobrazam jaka ty jestes rozwinieta emocjonalnie i spolecznie skoro slowo "konkubent" stworzone glownie do celow prawno-regulacyjnych kojarzy ci sie z patologia akurat. polecam mniej barw szczescia i m jak milosc a wiecej lektury w dziedzinie zanim zaczniesz gownem rzucac w innych

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jak nie widzisz różnicy między ślubem w USC (który jest szopką samą w sobie) a zarejestrowaniem się w urzędzie jako partner dzielący adres zamieszkania to gratuluję wyobraźni. Na ślub cywilny musisz się pierniczyć ze świadkami, podpisujesz akt zawarcia związku małżeńskiego, zostajesz żoną i jak ci się sypnie, to potem we wszystkich dokumentach wisi ci szpetny status "rozwódka". Poza tym sprawa rozwodowa nie jest gratisowa i ponosisz w związku z nią koszty. Jak rejestrujesz związek partnerski to nie musisz zabierać ze sobą nikogo, bo to nie przedstawienie i nikt nie ogłasza cię mężem i żoną, nie grozi ci sprawa rozwodowa ani nie ciąży na tobie określenie rozwódka. Po prostu idziesz z marszu tak jakbyś wznawiała dowód, albo składała deklarację podatkową, w przerwie między wizytą u dentysty a zakupami w markecie. Teraz ogarniasz, czy nadal nie bardzo?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Partner 1. «współuczestnik gry, rozmowy, zabawy lub jakiegoś przedsięwzięcia» 2. «osoba, którą traktuje się jak równą sobie» A konkubent - wiadomo, o kogo chodzi jest to jasne , konkretne okreslenie, a ze sie nie podoba - trudno.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Prawie wszyscy młodzi ludzie mieszkają lub pomieszkują ze sobą jak się spotykają zanim zdecydują co dalej i co, ich też nazywacie konkubentem i konkubiną? :D xxxx No cóż, tacy ludzie wg prawa żyją w konkubinacie, czyli on - konkubent, ona-konkubina:D Nic na to nie poradzimy, takie obowiązuje nazewnictwo. Ja też konkubina, wcale się tego nie wstydzę, ale taka jest prawda.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Masz słownik z PRL-u. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
wobec prawa i panstwa to jest konkubinat i nic tego nie zmieni nawt to co ty myslisz

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
" konkubent Andrzej W. podczas bójki wybił zęba swojej partnerce " :D no i tyle o waszym konkubinacie :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja też żyję w konkubinacie, ale jednocześnie z partnerem, wspólnikiem działalności gospodarczej. Przyjacielem też nie mogę go nazwać, bo beczki soli nie zjedliśmy, czyli nasz związek nie był nigdy wystawiony na próbę. Dla przyjaciół żyjemy w konkubinacie, dla rodziny - konkubinat i partnerzy handlowi. Takie życie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No chyba żartujesz. :) Nie mówisz tak na 100%. Już widzę jak idziesz ze znajomymi na kawę i zamiast mówić: "zamieszkaliśmy razem z chłopakiem" mówisz: "jesteśmy w konkubinacie"? :D Ahahahaha. To przecież archaizm. Jakaś naleciałość po dawnej obyczajowości, kiedy konkubinaty tworzyli alkoholicy na melinach. Czasy się zmieniły, zmieniła się obyczajowość i terminologia urzędowa nie została jeszcze zapdejtowana, ale to kwestia czasu, bo wszędzie na świecie mówi się "partners" na pary (i nie ważne jaki mają status cywilno-prawny). Od tego słowa powstała też nazwa związek partnerski. Jak wejdzie w życie, a wejdzie na pewno, bo wszędzie na zachodzie istnieje i ma się dobrze, to zacznie formalnie funkcjonować określenie "osoby pozostające w związku partnerskim" lub po prostu "partner/partnerka".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mój konkubent jeszcze zęba mi nie wybił, ale śledząc ze mną tę dyskusję stwierdził... wszystko przed tobą

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
partner - może być, ale wypadałoby dodać- od seksu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
konkubiny chcą zazwyczaj małżenstwa, nie mogą się pogodzić że są tylko na chwilę dla faceta, że nie chce się z nimi nigdy związać. Jak znajdzie sobie nową, w jego mniemaniu lepszą, ślub będzie i po 2 miesiącach nieraz ;D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość Masz słownik z PRL-u. czyżby konkubino? Sprawdź w internecie!:D chyba, że internet tez z czasów PRL

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie przesadzajcie ludzie. Jacyś ze wsi jesteście? Nie macie dostępu do mediów itd.? Przecież wszędzie się mówi na towarzyszów życia, dziewczyny/chłopaków ludzi, którzy do czegoś tam w życiu doszli, coś osiągnęli, że to są ich partnerzy, a nie konkubenci. Słyszeliście kiedyś, żeby ktoś powiedział "Pan/Pani X przybył na galę w towarzystwie konkubiny/konkubenta"? NIE. Zawsze słyszycie/czytacie "w towarzystwie partnerki/partnera". Dlatego nie róbcie jakichś szopek, że niby to słowo nie jest dla was zrozumiałe, bo ono funkcjonuje i jest już dość dobrze zakorzenione w polskiej mowie i każdy rozumie jego znaczenie. Mam wrażenie że większość tych głupich wpisów pochodzi od jakichś wiejskich dziewczyn, albo dziewczyn, które są mężatkami i uważają tę formę związku za jedyną najsłuszniejszą w życiu i żeby się lepiej poczuć i dowartościować celowo pogardliwie rozpisują się o konkubinatach. Zluzujcie poślady!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
moja "konkubencka" chwila jak to nazwałaś, bez ślubu trwa już 17 lat i żyjemy ze sobą jak wszystkie pary. Znam małżeństwa co są ze sobą 40 lat i są szczęśliwi i takie co rozpadły się po 2 latach, bo mąż poszedł do innej, lepszej więc reguły nie ma :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
no bo jak pisac inaczej o konkubinacie niż pogardliwie? jak chce ktoś z kimś być to bierze ślub, deklaruje się, a nie żyje na kocią łapę. Proste

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Przecież słowniki w internecie to przepisywane słowniki analogowe kartkowane. :D Też mi odkrycie. No oczywiście że terminologia jest niepełna jak bazuje na Kopalińskim, albo innym PWN-owskim z 199X roku. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Czasami można mieszkać z narzeczonym, ale tylko przez 2-3 lata, potem jeszcze gorszy wstyd jak ślubu nie było i termin nie wyznaczony. Bezpieczniej zostać przy konkubencie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"no bo jak pisac inaczej o konkubinacie niż pogardliwie? jak chce ktoś z kimś być to bierze ślub, deklaruje się, a nie żyje na kocią łapę. Proste" Jesteś z PGR-u Siemianowice?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość anna 25lat
gośc z 21.15 "terminologia urzędowa nie została jeszcze zapdejtowana" teee, Andżela... aż mi się noz w kieszeni otworzył, jak to przeczytałam ...o maj gasz ale Ty kuul jesteś

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
nie, żadna ze mnie wiocha. Nowoczesność na siłę mnie śmieszy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Czasami można mieszkać z narzeczonym, ale tylko przez 2-3 lata * A co niby ci te 2-3 lata dają? Zwolnienie od terminu "konkubinat"? :D Chyba nie ogarniasz. Jesteś tą konkubiną nawet jak mieszkasz sobie z chłopakiem tydzień. I to jest właśnie idiotyczne. Bo przeciez nie mówisz: "zostałam konkubiną", ani "założyłam konkubinat" tylko "zamieszkałam z chłopakiem".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tu Andżela do Hjuston: - Zaktualizowa. Może być? :) Kajam się tym samym. Bez odbioru. ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Przecież słowniki w internecie to przepisywane słowniki analogowe kartkowane. smiech.gif Też mi odkrycie. No oczywiście że terminologia jest niepełna jak bazuje na Kopalińskim, albo innym PWN-owskim z 199X roku. usmiech.gi vvvvvv Ok, podaj mi wobec tego tę pełną terminologię cytując z tych najnowszych wydań - podaj jednocześnie źródło tych informacji, abym mogła sprawdzić. Z góry dziękuję - konkubina Ula

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
* Zaktualizowana miało być. Sorry (tj. przepraszam), ucięło mi część tekstu. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mam ciekawsze rzeczy do roboty niż przeglądanie słowników internetowych, ale na pewno znajdziesz, w końcu słowo funkcjonuje w codziennej polskiej mowie nie od wczoraj i jest powszechnie akceptowane. Partnerka XY. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mam faceta ,nie chce go za męza .Mialam dwóch jeden zmarl na raka po 3 latach malzenstwa ,drugiego Zabil pijany kierowca ,po 9 mies naszego zycia ,jestem konkubiną i mam to w d***e co kto mysli jestesmy razem 12 latamy dwoje dzieci i konkubina partnerka czy to jeszcze nazwac zostane do konca mojego zycia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A co niby ci te 2-3 lata dają? Zwolnienie od terminu "konkubinat"? smiech.gif Chyba nie ogarniasz. Jesteś tą konkubiną nawet jak mieszkasz sobie z chłopakiem tydzień. I to jest właśnie idiotyczne. Bo przeciez nie mówisz: "zostałam konkubiną", ani "założyłam konkubinat" tylko "zamieszkałam z chłopakiem". xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx chyba najmniej tu chodzi o nazewnictwo, w razie jakiejś "przykrej sytuacji" i tak będzie będzie do tego zdarzenia przyklejona etykieta - żyli w konkubinacie. Inaczej jednak czujemy się - mieszkam z narzeczonym, przedstawiam komuś mojego narzeczonego, nie konkubenta. A te 2-3 lata narzeczeństwa to albo wóz, albo przewóz, mieszkamy razem aby potwierdzić, że faktycznie to ten związek, który chcemy zalegalizować. Jeżeli coś nie wychodzi, rozchodzimy się. No, i kasiorę na weselicho zbieramy. Chodzi mi o to, ze przez jakiś [jednak dość krótki czas] można w zastępstwie słowa "konkubinat" operować słowem "narzeczeństwo".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"nie, żadna ze mnie wiocha. Nowoczesność na siłę mnie śmieszy" Mnie za to śmieszy kurczowe trzymanie się na siłę tradycji, której się nawet nie rozumie, a której zasadność jest gdzie nie sięgnąć wzrokiem obalana, bo ile ślubów tyle rozwodów i problemów, dlatego nigdy nie przestanie mnie chyba dziwić co takie osoby jak ty widzą w małżeństwie? Do czego ono predestynuje? Do jakiej roli? Czemu służy? No właśnie niczemu. Sama pewnie nawet nie wiesz. Co zmienia w związku dwóch osób? Nic. Jak związek jest do d**y to ślub go nie uleczy. Tak samo można mieć udane pożycie i harmonijny związek z drugą osobą i nie mieć nigdy parcia na posiadanie na jego dowód jakiegoś tam świstka czy adnotacji urzędowej. Masz ograniczoną percepcję dziewczyno.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×