Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

ja mam męża on ma żonę

Polecane posty

Gość gość
Pomijając kwestie religii ( też uważam że to co robisz jest bardzo złe i nie godzi się z życiem chrześcijanina) to nie zastanawiałaś się nad tym że możesz swojego męża czymś zarazić? Przecież tamten facet nie kochał się tylko z Tobą. Skąd masz pewność że nie jest chory? Ja nie rozumiem jak można być tak mało rozsądnym, jesteś beznadziejna w tym co robisz. Dość że nie dochowujesz wierności małżeńskiej to jeszcze narażasz na choroby weneryczne nikomu nie winną osobę. Co Ty człowieku robisz?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Uczuciowo
Tez sie kiedys zakochalam. Maz w domu, a wzdychanie do innego . Rozumiem Cie doskonale i nie potepiam bo wiem jak ciezko jest powiedziec stop, albo zdecydowac co dalej. U mnie rozstawalismy sie chyba ze sto razy ale ja zawsze niedawalam rady. Ale mowilam ze musimy to skonczyc, ze tak nie mozna, ze najpierw sie konczy jedno zeby zaczac drugie. No i on skonczyl. Urwal kontakt bo sam tez nie mogl tak zyc. I wiesz co, przezylam. Kiedys myslalam, ze umre, ze kolejne dni nie maja sensu, a jednak przezylam i zyje dalej. nie mamy kontaktu a ja naprawiam relacje z mezem. Przeszlam przez pewna rodzaju zalobe po nim, bo znikna z dnia na dzien. Bylo obwinianie, ze naprawde nie kochal, bylo niedowierzanie, ze jednak kocha tylko robi to co powinien. Duzo mysli, duzo lez i duzo bolu. Na dzien dzisiejdzy nie wiem jak sie ulozy mi z mezem, ale mam swiadomosc, ze nikt nie rozbija mojego malzenstwa, ze ja nie zdradzam, ze jest tak jak powinno byc od poczatku czyli najpierw naprawa, potem - moze, ale oby nie - rozstanie i dopiero nowy zwiazek. Nie napisze Ci co robic, ale zycze zebys ulozyla sobie swoje sprawy. Wszystkie babeczki zebyscie ulozyly. Z uczuciami tak jest ze ciezko z nimi wygrac.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
uczucia są beznadziejne i wszystko komplikują. Tak jakbym była egoistką już dawno podjeła bym decyzje, ale ciągle sie martwię że moja decyzja będzie ranić nie winne osoby. Teraz w sumie też ranię, ale one o tym nie wiedzą, i tak na dobrą sprawę to ja ciągle cierpię bo mam wyrzuty sumienia... ogromne wyrzuty. Tak z mężem łączy mnie kredyt, dziecko, dom, a tak na dobrą sprawę każdy żyje własnym życiem. Chrześcijaństwo - hmmm no to teraz mnie wszyscy poślecie do piekła, bo z mężem nie mam kościelnego, tylko cywilny. Tak się jakoś składa że mąż nie proponuje wzięcia ślubu, chociaż ja kiedyś pare razy próbowałam.... ale .... zawsze dla niego było coś ważniejsze.... Zastanawia mnie jedna kwestia którą poruszyliście. Faktycznie jakby mnie super facet tak naprawdę kochał to nie wiązał by się z inną, nawet gdy sięokazało że wpadli, nie brałby ślubu. Jak się dowiedziałam o tym to długo myślałam. I też wydawało mi się coś nie halo, bo przecież tak mnie zapewniał. Z drugiej strony tłumaczyłam go że nie chciał ciągle wracać do pustego domu.... że też chciał mieć kogoś na stałe przy sobie. Chyba nie chce w to wierzyć że świadomie wiązał się z kimś by oszukiwać...... a może on właśnie taki jest.... i jakby był ze mną też miałby kogoś ...... Może to jest dobry moment by zakończyć z nim znajomość i rozpocząć nowe życie... bez niego bez męża.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Uczuciowo
A macie dzieci?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Uczuciowo
Sorry, doczytalam. Macie. Wiesz, ja myslalam ze bez mojej 2 nie dam rady, ze swiat nie istnieje bez niego. ile ja przeplakalam dni i nocy. Nie wiem czy warto tak o tym myslec, ze on Cie wykorzystuje. Tak szczerze to wykorzystujecie siebie wzajemnie. On wiedzial na co sie pisze wchodzac z Toba w relacje. Ty moglas zerwac gdy zacza spotykac sie z inna. Nie wiem czemu zaczynal tamten zwiazek. Moze myslal ze to bedzie lekarstwo na zapomnienie, tylko ze zaliczyli wpadke. Nie chce go oceniac. Zrobil co zrobil. Ty rowniez. Wazna jest chwila obecna. To, ze sie meczysz, ze chyba juz dluzej nie chcesz. Moze separacja bedzie dobrym pomyslem. Odpoczniecie z mezem od siebie. Ale separacja bedzie miala sens gdy zerwiesz z tym drugim tez. Zajmiesz sie soba i dzieckiem. Mysle ze poczulabys sie lepiej moc na chwile zatrzymac sie, odsapnac, zastanowic sie czego chcesz i co jest dla Ciebie najwazniejsze. Bez emocji, na zimno. Wiem ze tak mozna, bo mam to za soba. Jak przyjemnie moc powiedziec ze nie jestem od nikogo uczuciowo zalezna. Ze nie decyduja o mnie moje emocje ale ja sama. Bolesne, ale czuje sie uczciwie sama ze soba. No i dupa z tym pieklem co nie;) Ale spoko, znajdzie sie na to jakis artykul;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jedna chwila
Nie zrozumie syty głodnego..... Uczuciowo >>>widzisz doskonale rozumiem co napisałaś i doskonale wiem jak ciężkie jest podjęcie trudnej decyzji ,powiedzenia stop.....Nigdy nie przypuszczałam że mnie dotknie taka sytuacja że będę musiała żyć na dwa fronty....Sprawy wiary chrześcijańskiej to nawet nie chcę poruszać bo jest mi i tak z tym ciężko ...U mnie małżeństwo przechodzi kryzys już dobre kilka lat a ON pojawił się w moim życiu dopiero rok temu ..... Nie wiem co będzie dalej, nie wiem jakie poniosę konsekwencje tego co robię ale nie potrafię tego przerwać ...Nie potrafię ? A może nie chcę ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Uczuciowo
U mnie bylo tak samo. Byl kryzys a potem on sie pojawil. No tak to juz jest haha. Tylko ze u mnie on mial dosc, moze sie odkochal, moze szuka kolejnej, moze... i tak dalej. Zerwal kontakt i powiedzial tak ladnie ze musze sobie z tym poradzic. No to sobie poradzilam. Nie chce grac bohaterki ani osoby prawej bo gdyby nie zerwal to moze nadal bym w tym tkwila, a tak tlumacze sobie to tym ze to super facet, ze zrobil dla mnie cos wspanialego zrywajac. Urozmaicam moja bajke jego oblednym cierpieniem haha i juz mi lzej;) Bardzo mi przykro ze sie meczysz, ale wiesz, mialysmy to na swoje zyczenie. Teraz pytanie co dalej? Tak sie nie da zyc wiecznie. Za duzo energii to kosztuje. Jak duze sa Twoje dzieci?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jedna chwila
Dziękuję ,,Uczuciowo,, że mnie rozumiesz ....Moje dzieci mają 20 i 15 lat.....i mają dobre relacje z ojcem .Zawsze powtarzam sobie że jak by pił i bił to było by łatwo podjąć decyzję . A tak to żyję pomiędzy domem i spotkaniami z Nim . Boli mnie jak musimy się rozstać i każde z nas wraca do swojego domu......Kiedyś gdzieś przeczytałam że Bóg stworzył człowieka który miał cztery ręce ,cztery nogi i dwie głowy a później go podzielił na pół ....hmm...i to jest właśnie moja druga połówka ....Przykro mi że Ty cierpiałaś ...że tak dziwnie to się skończyło ....A jak teraz Twoje relacje z mężem ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ocena na chłodno, tak to najlepszy pomysł. Jestem strasznie porywcza i zawsze działampod wpływem chwili i nie zawsze są to dobre decyzje. Muszę na spokojnie wszystko przemyśleć. Może czas pokarze co dalej ? Tak naprawdę nigdy nie myślałam że on mnie wykorzystuje.... Nigdy nie odmówił mi pomocy, w różnych sytuacjach, zarówno gdy popsuł mi się samochód, lub gdy właśnie przeżywałam kolejną sprzeczkez mężem. Mając jakiś problem wolałam do niego zadzwonić niż do męża - bo wiedziałam że nie usłyszę narzekania. Nasze spotkania, to nie tylko seks, przyjemność nam sprawia oglądanie wspólnie filmu, czy zwyky spacer. Więc raczej nie można mówić o wykorzystywaniu. Czemu zaczął związek z inną.. hmm nie wiem. Owszem wycofałam się wówczas, nie spotykaliśmy się ponad pół roku, i jakoś przypadkowo się spotkaliśmy i od słowa do słowa znów się zaczeło. Najdłuższą przerwę w spotykaniu mieliśmy prawie rok... jest to strasznie długo a ja i tak ciągle myślałam o nim... To wszystko jest chore !!! Teraz gdy mają wspólnie dziecko.... wiem że to już nie takie łatwe.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Heniuś
Wg moich standardów to typowa patologia - niezbyt ogarnięty podrywacz (bo bardziej ogarnięty nie zostaje alimenciarzem) + znudzona mężatka. W sieci aż się roi od takich "super ludzi" :) A takich znudzonych mężatek to posłałem do diabła już setkę albo i więcej. Schemat babskich związków też jest zachowany: 1. Wyszaleć się z przystojniakami 2. Znaleźć jelenia co zasponsoruje małżeństwo i inne modne gadżety 3. Ołtarzyk odhaczony to teraz czas na miłość :) "zakochałam się" - 100% babskie myślenie, przecież nie wytłumaczysz babie, że jak się powiedziało A, to trzeba też powiedzieć B. Właśnie przez takie babskie podejście moje związki się rozpadały - bo baby nie umieją trzymać się zasad ani przestrzegać ustaleń, statystyki też to potwierdzają - wnioski o rozwód składają głównie one. No bo przecież "ona jest kobietą" - ale ja mam to wszystko znosić bez słowa, bo mi to nie wolno się zakochać, strzelić focha, być niesłownym, mieć zespół napięcia przed miesięcznym wynagrodzeniem? Jesteście takie wyszczekane, romantyczne i w ogóle super to jak chcecie pierścionków zaręczonych i wesela na 100 osób to sobie same zaróbcie na to. Na moje zachcianki żadna groszem przez 20 lat nie sypnęła więc dlaczego niby ja mam sponsorować babskie zachcianki? Chcesz pierścionka? To zarób na niego myjąc 300 godzin klopy - może wtedy choć trochę to docenisz. I przynajmniej wtedy będę wiedział choć na 51%, że faktycznie wam zależy na małżeństwie a nie wrzuceniu wypasionej fotki na fejsa. "zakochała się" - pfff.... jak gimbaza, teksty też na podobnym poziomie "czekałam na jedynego" i inne takie nic nie warte babskie bzdety.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
.03.14 [zgłoś do usunięcia] Heniuś Wg moich standardów to typowa patologia - niezbyt ogarnięty podrywacz (bo bardziej ogarnięty nie zostaje alimenciarzem) + znudzona mężatka. W sieci aż się roi od takich "super ludzi" usmiech.gif A takich znudzonych mężatek to posłałem do diabła już setkę albo i więcej. Schemat babskich związków też jest zachowany: 1. Wyszaleć się z przystojniakami 2. Znaleźć jelenia co zasponsoruje małżeństwo i inne modne gadżety 3. Ołtarzyk odhaczony to teraz czas na miłość usmiech.gif "zakochałam się" - 100% babskie myślenie, przecież nie wytłumaczysz babie, że jak się powiedziało A, to trzeba też powiedzieć B. Właśnie przez takie babskie podejście moje związki się rozpadały - bo baby nie umieją trzymać się zasad ani przestrzegać ustaleń, statystyki też to potwierdzają - wnioski o rozwód składają głównie one. No bo przecież "ona jest kobietą" - ale ja mam to wszystko znosić bez słowa, bo mi to nie wolno się zakochać, strzelić focha, być niesłownym, mieć zespół napięcia przed miesięcznym wynagrodzeniem? Jesteście takie wyszczekane, romantyczne i w ogóle super to jak chcecie pierścionków zaręczonych i wesela na 100 osób to sobie same zaróbcie na to. Na moje zachcianki żadna groszem przez 20 lat nie sypnęła więc dlaczego niby ja mam sponsorować babskie zachcianki? Chcesz pierścionka? To zarób na niego myjąc 300 godzin klopy - może wtedy choć trochę to docenisz. I przynajmniej wtedy będę wiedział choć na 51%, że faktycznie wam zależy na małżeństwie a nie wrzuceniu wypasionej fotki na fejsa. "zakochała się" - pfff.... jak gimbaza, teksty też na podobnym poziomie "czekałam na jedynego" i inne takie nic nie warte babskie bzdety. nizbyt inteligentny z ciebie burak

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
straszne - bo jedno wielkie oszustwo, strasznie nie chciałąbym by facet?kobieta w któregeo?którą wierzę tak na 100% zrobił mi cos takiego a juz tym bardziej robił mi przez lata cos takiego z premedytacją - to jedno z najgorszych świnstw jakie mozna zrobić człowiekowi, dziwię sie temu waszemu zwiazkowi, bo ja bym zagryzła sie z moim wyrzutami sumienia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
i to znowu ja, a gdyby cos takiego sie wydarzyło to chciałabym miec jasna relację i nawet byc kopnięta w tył....,. nie ma nic gorszego nuiż chwytanie sie brzytwy , tak zeby w razie co zapas był - okropne

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Uczuciowo
Moje relacje z mezem sie poprawily. To ciezka praca, ale warto sprobowac. Czasem on ma dosc, czasem ja, ale sie wspieramy i jakos dajemy rade. Obiecalismy sobie, ze nie bedziemy tego przeciagac jak nie bedzie nam jednak gralo. No ale nie stwierdzimy tego po miesiacu, dlatego teraz zyjemy i uczymy sie siebie na nowo. Ostatnio bylismy nawet na randce;) Mysle, ze tak szczerze powinnas porozmawiac z mezem. Nie wiem jak wyglada wasza sytuacja. Czy jestes od niego finansowo zalezna, czy jest miedzy wami jeszcze nic uczucia, czy on tez moze jest znudzony tylko nic nie mowi? Moze rozwiazanie jest prostrze niz zakladamy? Jedno jest pewne, patrzac na wiek Twoich dzieci, to ze niedlugo wyjda z domu, jesli twoj zwiazek z tamtym mezczyzna przetrwa jak u Goscia z 12letnim starzem, to predzej czy pozniej rozwiedziesz sie i zostaniesz z tym drugim. Zastanawiam sie czy zanim to sie stanie, nie warto ostatni raz przyjrzec sie malzenstwu. Moze jest co ratowac? A jak nie, to odejsc, ale nie do innego, tylko pobyc sama z soba. Ja wiem, ze mi latwo to pisac, ale chyba tylko dlatgo ze mam zerwanie za soba i wiem, ze teraz gdybym odeszla to nie do innego. Niektorzy zarzucaja ze kobieta to taki pasozyt. Uczepi sie, znajdzie jelenia a na boku pasie sie z ogierem. Zeby uciac takie docinki trzeba byc niezalezna. Olac faceta pod wzgledem finansow I tej calej finansowej otoczki. My jestesmy uczuciowe, I to jest nasza kobieca natura. Bedac niezaleznymi, mozemy sobie kochac kogo chcemy i nikogo nie bedzie to obchodzilo, bo wyjdziemy z roli pasozyta. Glupio brzmi ale to prawda. A co do Goscia z 12letnim starzem, to nie zalamuj sie. Zadna z Was kobitki nie powinna. Tutaj nie chodzi zeby Was upodlic, powiedziec jakie Wy zle...To nic nie da. Tu trzeba znalesc rozwiazanie. Zawsze najpierw powinno sie ratowac malzenstwo jesli tylko jest co ratowac. Ale czasem wszystkie proby tylko je jeszcze bardziej niszcza. Dlatego czasem lepiej sie rozstac niz walczyc. Naczytalam sie o tym jak kobiety odchodzily, po czym wracaly zalujac. Zeby nie dopuscic do takiej sytuacji dobrze sie rozstac, ale nie wiazac z nikim innym. Powtarzam sie, wiem, ale tylko tak mozna sie upozadkowac. Nabrac tystansu I pogodzic z sama soba. Nie sluchajcie nienawistnych komentarzy. To niczego nie poprawia. To puste slowa pelne agresji, prostych ludzi i nic wiecej. Nie popieram oszukiwania mezow. Uwazam, ze to powinno sie skonczyc, ale trzeba sie zastanowic nad najlepszym dla wszystkich rozwiazaniem. Trzymam za was kciuki. Rozumiem, ze mezowie nie wiedza ze jest u was kryzys?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Czytając tu wypowiedzi kobiet które mają/miały kochanków, to tak szczerze mówiąc nigdy w życiu nie chciałbym trafić na taką kobietę jak wy. Najgorsze świństwo zdradzać kogoś. Poznałaś innego faceta będąc w związku, wiedziałaś że możesz stracić głowę? Trzeba było jak najszybciej działać i zrezygnować z dalszej znajomości, tak naprawdę jesteście same sobie winne zwalając na uczucia. Oczywistą rzeczą jest że można się zakochać w wielu osobach, bo inaczej jak by się ludzie łączyli na tym świecie, ale jak już masz męża, żonę i spotykasz kogoś i czujesz że coś jest nie tak automatycznie powinna się zapalić czerwona lampka. W waszych mężach nie zakochaliście się przed ślubem? Pewnie tak, więc istnieje możliwość że się rozwiedziecie zwiążecie z kochankiem i po jakimś roku spotkacie kogoś i jeszcze bardziej się zakochacie. Co za ludzie. A żeby wam głupie babska coś podobnego przytrafiło się że strony mężów.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Uczuciowo
Alez oczywiscie ze to swinstwo. Ale gadanie bez pomyslow to lanie wody i wlasnych zlosci. Nie warte uwagi i tyle. Napisz cos konstruktywnego. A i nie zycz drugiemu co tobie niemile;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Co zrobić ze swędzącą c**ą i prąciem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Uczuciowo. Co tu jest niekonstruktywnego? Ok może życzenie tego samego jest nie na miejscu, ale reszta chyba się zgadza, czyż nie tak? Nie można wszystkiego zwalać na uczucia. O zakochałam się i już, nie ma innej rady. Ludzie posiadają jeszcze coś takiego jak mózg, a dzięki temu zdrowy rozsądek. Mam męża i dzieci, nie pcham się w bagno. Jest kryzys to staram się naprawiać związek, a wmawiam sobie że było źle poznałam superfacata itd, itp. Ludzie niestabilni emocjonalnie nie powinni się nigdy żenić, bo potem tylko krzywdzą inne osoby. Małżeństwo to nie to samo jak chodzenie dziewczyny z chłopakiem i zerwanie gdy ktoś inny spodoba się bardziej. Chciałbym żeby któraś mi tu rozwinęła moją myśl: Rozwodzisz się z mężem, wiążesz z kochankiem i po jakimś roku, dwóch poznajesz kogoś i zakochujesz się jeszcze mocniej i wtedy co? Rzucasz kochanka, idziesz do następnego lub zdradzasz bo to silniejsze od Ciebie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja w pelni popieram goscia. 1. Zakochanie zdarza sie co pare lat. W mezu sie po jakims czasie odkochasz, bo to NORMALNE, zapewne zakochasz sie w kims innym, ale to nie powinno miec znaczenia, jesli przysiegalas i zdecydowalas sie na zwiazek na cale zycie. 2. Dzieci beda cierpiec po rozwodzie, nie oszukujcie sie. Bol mozna zalagodzic, ale go nie unikniecie, skrzywdzicie swoje dzieci tym, ze jestescie nieodpowiedzialne i tak wazne decyzje popelniacie pod wplywem emocji. 3. Jesli ktoras z was jest pewna, ze poznala "tego jedynego" (chociaz cos takiego nie istnieje, a udany zwiazek to po prostu ciezka praca przez CALE ZYCIE), to powinna zdecydowac sie na jakis krok, bo to, ze macie wyrzuty sumienia i sie nie rozwodzicie,ale tez nie przerywacie znajomosci, to tylko WYMOWKA,zeby dalej ciagnac na dwa fronty. 4. Henius ma troche racji, kobiety to czesto materialistki, jesli ktos zabezpieczy im byt, to szukaja milosci...ktora z was zarabia sama na siebie i wydatki wszystkie rozlicza z mezem 50/50? Ja jestem kobieta, robie tak i wstyd by mi bylo ciagnac kase od faceta. A jesli ja ciagniecie i jeszcze zdradzacie, to to jest naprawde dno. To jak miec sponsora i lowelasa... 5. Popracujcie nad swoimi zwiazkami, to nie jest tak,ze powiecie co wasd boli i czego oczukejecie i to jest staranie sie. Staranie sie, to jest zapytanie meza, czego mu brakuje w zwiazku (nawet jesli same czujecie sie zaniedbane). Dialog sie zaczyna tym, ze zwraca sie uwage na kogos i jego emocje, nie na siebie i swoje potrzeby. Nikt asertywny nie wejdzie w dialog pt "jestem nieszczesliwa, bo..." 6. Jak rozmowy nie przynosza skutku, nauczcie sie rozmawiac, idzcie na jakies warsztaty, cokolwiek. 7. Jak macie niska samoocene, zadbajcie o nia inaczej niz kochankiem. Znajdzie pasje, cos, co bedzie tylko wasze. Na to nie trzeba miec duzo czasu. Mnie wystarczy 15min dziennie i jest mi lepiej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Rozumiem że można zbłądzić, oszaleć i dać się ponieść emocjom ale żeby zgodzić się na sex poza małżeński? A teraz sobie wyobraźcie że to wasza połówka robi w ten sposób. Jakaś obca baba robi loda Twojemu mężowi. Miło Ci?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Uczuciowo
Hej, ale ja i chyba zadna z kobiet piszacych tu nie mowi ze to dobre. Nie popieram tego dlatego napisalam co napisalam. Trzeba sie rozejsc, odpoczac, moze sie okazac ze to pomoze zrozumiec ze to wlasnie maz jest tym jedynym. Ale bez rozmowy nic sie nie zmieni. Ja to wszystko wiem.To wszystko ma sens jak sie patrzy na to z boku. Kiedys sama bym powiedziala ze jak sie nie jest pewnym to trzeba bylo nie wychodzic za maz. Ale czlowiek sie zmienia, zycie sie zmienia. I teraz rozumiem, ze samym krytykowaniem i obrzucaniem blotem nic sie nie zdziala. Rozdzielmy to. Racja jest po waszej stronie. Tak sie nie powinno robic - to oczywiste. Tylko ze juz sie stalo. I teraz sa dwa wyjscia, albo autorki wpedzic w poczucie winy, przy okazji wyzywajac sie na nich, bo net daje takie mozliwosci, albo poprostu z nimi popisac, pogadac, postarac sie zrozumiec. Szczerze, o ile takie na takie zauroczenie trwajace rok, czy dwa, mozna patrzec przez pryzmat "to sie jeszcze odwidzi", to czy po 12 latach nadal mozna tak powiedziec? Moze zamiast zyczyc zle, pomyslmy jak pomoc?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Spodziewałaś się że ludzie przyklasną i powiedzą że każdemu może się zdarzyć? Autorce można jedynie doradzić żeby zakończyła to. Ona ma męża on żonę, oboje mają dzieci. Ile ludzi tu można skrzywdzić... Mogła się nie pchać w to bagno, niestety ale tak się dzieje jak ktoś żyje daleko od Boga. I nie jestem żadnym fanatykiem, ale przestrzegając pewne zasady można sobie oszczędzić wielu kłopotów sobie i innych. Jej mężowi pewnie by serce pękło gdyby wiedział co robi jego żonka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Uczuciowo
Tak, bogu to sie moze wiele nie podobac. Podejscie tych co sie Nim zaslaniaja chyba najbardziej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To nie jest żadne zasłanianie się. Jesteś katoliczką? Więc chyba powinnaś wierzyć w to że jest życie po życiu i te na ziemi trzeba dobrze przeżyć żeby trafić do nieba. Ale oczywiście najlepiej wszystko minimalizować. Jeszcze jedna rzecz mnie zastanawia. Po co wychodziła za mąż? Przecież to nie mogła być prawdziwa miłość. Ile tu rażących błędów życiowych... i odwracanie kota ogonem poprzez zasłanianie się pojęciem "uczucie"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Uczuciowo
Nie, no ok, masz racje. Tylko ze mi chodzi nie o to ze robia zle tylko o to ze kto je krytykuje? I w jaki sposob? Czytaj co pisze. Podpowiedz co zrobic, jak zrobic. Powiedz, ze to jest najlepsza droga, ze warto powalczyc, oczyscic atmosphere. Pisanie ze robia zle jest jak mowienie ze liscie sa zielone czy slonce zolte. Powiem ci z wlasnego doswiadczenia ze takie gadanie nic nie daje. Taki sped przekupek co to zawodza jakie zycie jest zle nic nie robiac i czerpiac przyjemnosc z gadania o jednym. Dobrym slowem zdzialasz wiecej. Zlym wrecz odwrotnie. Nie pisz mi ze Bog, ze pieklo. Zycie po zyciu. Wierze w to, ale jestem tylko czlowiekiem. Popelniam bledy, ucze sie na nich. Napisz jak czlowiek milosierny, wspolczujacy, kochajacy blizniego. Stosujesz sie do zasad katolicyzmu, wiary, to tak pisz, tak pomagaj, inaczej to bedzie tylko zaslona I zrodlo by pouczac innych.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jedna chwila
Większość potrafi tylko wylać wiadro pomyj na głowę osądzając takie kobiety ....a może warto zapytać dlaczego to się tak dzieje ? Czemu szukamy odrobiny miłości i uczucia u kogoś innego ? Przecież doskonale zdaję sobie sprawę że to co robię jest złe ...podłe .... Przez kilkanaście lat prosiłam się o okazanie uczucia i miłości od mojego męża . On twierdził że jak nie pije i nie bije to powinnam być zadowolona . Przez kilkanaście lat nie słyszałam że ładnie wyglądam...że dobry obiad ...że jest ze mnie dumny ...Nigdy żadnego zainteresowania z jego strony ...( Jestem kobietą zadbaną i elegancką )Jedyne co potrafił to tylko narzekać .....Rozmawiałam miliony razy o tym czego potrzebuję i co trzeba zmienić ale to się w ogóle nie zmieniało.... On pojawił się w moim zyciu przypadkiem i przez kilka miesięcy po malutku zdobywał moje serce ....Nie potrafiłam tego przerwać ,gdzieś w podświadomości pragnęłam takiego uczucia ..... Nigdy w życiu nie byłam tak obdarowana miłością ...tęsknotą...uczuciem....... Nie chcę obwiniać męża za tą całą sytuację ale nic w życiu nie dzieje się bez przyczyny....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No właśnie..... przeczytałam wszystki wpisy od deski do deski. Hmmmm zgadzam się z tymi wszystkimi co piśzą iż to co robię jest złe i nie właściwe. Gdybym nie uważała tak nadal bym w tym tkwiła i nic bym nie chciała z tym zrobić. Ja wiem że postępuje źle i chcę z tym skończyć tylko tyle że nie wiem jak. Co byłoby dobre, nie tylko dla mnie tylko dla wszystkich osób w to zamieszanych. Co do Heniusia - to nie jestem pasożytem, pracowałam, zarabiałam ( nawet więcej od męża), teraz owszem nie pracuje ale wychowuje małe dziecko, decyzja była nasza wspólna, że do póki mała nie pójdzie do przeczkola ja rezygnuje z pracy zawodowe. Aczkolwiek szybko chcę wrócić do pracy, gdzyż nie lubię być uzależniona od kogoś finansowo. Więc co do zarobienia na pierścionek - to hmmmmm spokojnie mogłam sobie kupić i to nie jeden. Mylicie się także osądzając że jako znudzona mężatka poszukałam sobie rozrywki. Nie to nie było tak. Nie szukałam rozrywki bo nie miała czasu. On sam mnie znalazł, oferując swoje wsparcie w chwilach gdy mąż miał mnie w d...e bo postawił na karierę zawodową. Nasza znajomość to były rozmowy, długie, nie wskoczyliśmy sobie do łóżka, to przyszło znacznie później...... oooo dużo później. Mówicie że nie kochałam męża, to nie tak. Może i faktycznie byliśmy młodzi za młodzi i może za szybko wzieliśmy ślub, ale to po części wina takich wspaniałych "katoliczek" co ludzie pomyślą jak będziecie mieszkać ze sobą bez ślubu , no i jak patrze na to z perspektywy czasu, pod naciskiem otoczenia był ten ślub. Czy potrzebny czy nie - nie wiem, aczkolwiek jakbym nie żywiła do męża żadnych uczuć decyzja byłaby o wiele prostsza i problem na pewno już by nie istniał. Mieliśmy wspaniałe chwile spędzone ze sobą... ale niestety każdy się z wiekiem zmienia. wszystko się zaczeło sypać jak ja chciałam dziecko a on nagle nie. I była praca praca praca praca, a ja już nie chciałam wracać do pustego domu. Owszem znalazłam sobie hobby, i realizuje je do dnia dzisiejszego, chociaż zamiast wsparcia męża - słyszę że poświęcam czas na głupoty. Krytykujecie mnie za faceta na boku - ok i macie racje że powinna mi się zapalić czerwona lampka i zapaliła nie raz. I nie raz odwoływałam spotkanie a później ryczałam w poduszkę, bo zdrowy rozsądek wygrał. Nie raz mówiłam "koniec" tak nie można. I później jak bumerang wracaliśmy. Teraz też wyję po nocach, bo od chwili urodzin jego dziecka nie spotkałam się znim. Wymyślam tysiące wymówek. Wiem że powinien być przy żonie czy ją faktycznie kocha czy nie ale jego miejsce jest tam. Wiem jednak że chcąc nie chcąc będę musiała się z nim spotkać... nie po to by uprawiać seks, tylko po to by porozmawiać, bo nie mogę poprostu zniknąć z jego życia bez słowa wyjaśnienia. Najgorsze że tak naprawdę nie chcę tego...... Nie założyłam tego wątku by czytać krytykujące mnie słowa - tylko by otrzymać wsparcie poradę co dalej ? Uczuciowo - masz racje, powinnam nabrać dystansu, ale jak to zrobić ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
on płodził ,zonie dziecko a ty sie z nim bzykałaś??:O na co liczyłas?:O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
jak sobie poradzić?? przestac o nim idealistycznie mysleć że taki wspaniały....robi zonie dzieciaka bzykajac inna na boku:O szczyt hipokryzji:O Co innego jakby sie tam wcale nie ukladało, jakby nie miał seksu przy zonie...to jest to jakos wytłumaczalne:O ale dla mnie facet ma cie za worek taki dla odmiany:O Ja bym sie na swoje odbicie w lustrze porzygała jakbym miała byc w takiej roli:O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Uczuciowo
A myslalyscie kiedys kobitki o psychologu? Nie terapia malzenska ale wasza. Wy same ze soba? Zgadzam sie w 100% ze nic sie nie dzieje bez przyczyny, ale wiecie, ze przyczyny leza czasem glebiej i dalej niz myslimy? Naprawde Wam wspolczuje. Doskonale wiem co czujecie i jak cholernie ciezko jest sie wyrwac, wiedzac ze to co robie jest zle a jednak jest sie od tego wrecz uzaleznionym. Wyjscia sa trzy. Rozstac sie z nr 2 i ratowac malzenstwo. Tu niestety trzeba nie zmieniac meza ale siebie. Wiem, ze to bije niesprawiedliwoscia. Bo czemu niby ja mam sie zmieniac skoro to on przestal sie starac? Oj mialam tak, myslalam tak i bylam dlugo zla, wrecz wsciekla na takie postrzeganie zmiany. Ale to ma jednak sens. Prawda jest taka ze przyzwyczajamy naszych facetow do pewnych rzeczy a oni reaguja tez na tyle na ile nie powiemy "stop, to co mowisz mnie boli". A ta zmiana nie ma polegac, ze ja ci kochanie obiadek ugotuje trzy daniowy i bede jeszcze milsza niz zawsze, ale ja ci tego obiadu nie zrobie dzis wcale, za to mozesz ty cos zrobic. Ja bede o 19;) Wiadomo, przesadzam, ale dzialanie dotyczy wszystkich sfer zycia. Uogulniam rowniez bo przeciez kazda z Was babeczki ma inna sytuacje i nie mozna Was wsadzic do jednego worka. Drugie rozwiazanie to odejscie od meza do nr 2 i zakonczenie definitywnie zwiazku. Tu juz wiadomo jakie sa plusy i minusy. Odwieczne pytanie co powiedza inni nalezy wsadzic do kibla i pociagnac za spluczke. Ale tu jest jescze kwestia waszego podejscia do wiary i sumienia. Jesli zadna z opcji nie wchodzi w gre, to jest nr3 a mianowicie separacja. W zgodzie z kosciolem, sumieniem i sama soba. Wtedy trzeba tylko odsunac obydwu panow i zajac sie soba. I prosze mi nie pisac (to do madrocholkow) ze tylko ja ja ja a co z innymi? Wlasnie najpierw trzeba zajac sie zoba, a potem mozna zbawiac swiat. I wlasnie to nazywam oderwaniem sie od wszystkiego, zdystansowaniem sie. Mezowie nie zasluzyli na rogi ale czas im uzmyslowic ze nie urosly one z tego tak podkreslanego dobrobytu. Czas wlaczyc ich w trwajace kryzysy, dac im tez szanse na walke o Was moje kobitki. A moze gdyby wiedzieli ze jest zle, to by sie okazalo ze to nie ci sami mezowie? Ze im zalezy bardziej niz sie Wam wydaje? Nieswiadomosc problem jest samym problemem w sobie. Nie mowie, ze maja wiedziec o romansach. Ale o tym ze jest zle, ze myslicie o rozstaniu, powinni. Ale ze ja nie znam tak naprawde Waszych sytuacji, moge zle radzic, to Wy musicie wszystko przeanalizowac, zastanowic sie czego chcecie. Jesli chcecie, napiszcie wasze scenariusze. Jak chcialbyscie by wygladalo wasze zycie, a w nim umiesccie role dla 1 i 2 i dzieci i was samych. Jesli nawet nie chcecie zamieszczac tego tu to napiszcie sobie te scenariusze z taka fantazja nawet nieprawdopodobna, tylko dla was. Taki pierwszy krok;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×