Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

ja mam męża on ma żonę

Polecane posty

Gość ja ta zła
Trzymaj się mocno Uczuciowo, osiągnęłaś już tak wiele, więc nie pozwól by to jedno spotkanie zniszczyło całą Twoją ciężko pracę !!!!! Nie przeglądaj ofert z mieszkaniami, nie rób nic pochopnie, uspokój swoje emocje i wówczas podejmij decyzje. To ze 2 ułożył sobie życie na pewno Cię zabolało i jest to normalne, w końcu nie był Ci obojętny. Te katusze mino, czas leczy rany – sama tak pisałaś. Musisz być silna – silna dla siebie, a wszystko się ułoży  Separacja, tak to byłoby dobre rozwiązanie, ale niestety w chwili obecnej finansowo nie dałabym rady, opłacić wynajęcia mieszkania, utrzymać siebie i dziecko, a nie chciałabym brać żadnej kasy od męża w chwili gdybym postanowiła się wyprowadzić. Powoli wracam do życia zawodowego, a nie ukrywam iż mąż mi trochę w tym przeszkadza wymyślając różne czasochłonne zajęcia abym tylko nie mogła zająć się rozwojem firmy. Więc dopóki nie odzyskam równowagi finansowej trudno mi samej stanąć na nogi. Hihihihi teraz sobie zdałam sprawę jak byłam głupia że zgodziłam się na porzucenie pracy zawodowej, no ale to przecież było dla dobra dziecka…… Ojjjj my kobiety to naprawdę mamy powalone w tych rozumkach. U nas pomiędzy logiczne podejmowanie decyzji zawsze się wplączą emocje…. I niestety w większości przypadków to one wezmą górę. Trzymaj się ciepło i rozsądku i pisz jak się czujesz

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ja Merryy
Uczuciowo - pytałaś jak było u mnie.. No wiec z nr. 2 znamy się od 7 lat, firma w której pracuje współpracuje z nim czasem w kontekście różnych projektów. Od samego początku jak go poznałam cos zaiskrzyło, zawsze jak go widziałam miałam wrazenie ze znam go od lat., ale wiedziałam ze ma zone i dzieci. No i ja mam męża. urodziłam dziecko teraz już 4 latka. W moim małżeństwie w sumie układało się dobrze, mój maź jest dobrym, fajnym facetem.. Nasze problemy zaczęły się w 2011 r. - nie będę dokładnie opisywać o co chodzi ale generalnie maź wykorzystując działalność mojej firmy, oszukując mnie narobił sporych problemów. Za co w konsekwencji dostał wyrok karny. prze 2 lata przezywałam piekło, przesłuchania, policja, sad. Bardzo się bałam o córeczkę i o siebie - bo chodziło o bardzo duże pieniądze. No i w grudniu 2012 wpadliśmy na siebie ja i nr.2 i tak się zaczęło, wybuchła wielka namiętność, miłość i wzajemne zrozumienie. Był dla mnie olbrzymim wsparciem. wynajął mieszkanie w moim mieście gdzie się spotykaliśmy, dał mi klucze i powiedział ze w każdej chwili mogę się wprowadzić, przyjezdzac jak będzie zle, jak będę sie zle czuła,ze się zajmie mna i Małą,ze chce zmienic swoje życia dla mnie. Z jego zona mu się nie układa od dłuższego czasu. Nie będę pisać o tych pozytywnych emocjach i uczuciach miedzy nami ale na pewno były i sa silne. W każdym razie - sumienie mnie gryzło potwornie, wyrzuty sumienia.. z wielu powodów: mój maz, jego zona, jego dzieci, moja coreczka...2 sprawy karne mojego meza, jego firma w której zaczęły się problemy i MY - dwa swiaty połączone miłością.. Nie wytrzymałam - powiedziałam mu ze nie dam rady zmienić swojego życia, ze mimo silnego uczucia nie odbiorę go 3 dzieci i zonie. W tym czasie przez rok chodziłam i chodze nadal na terapie. 2 tygodnie temu zakoczylismy ten związek... on nadal szuka ze mna kontaktu. Jest ciężko, ale jakos daje rade..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dlaczego kobieta zawsze zapomina o rodzinie i wybiera gacha który i tak będzie gorszy od męża. Kochaś jest dobry tylko do bzykania. A odpowiedzialność za rodzinę ? Wystarczy przykład że zostawia swoją obecną dla nowej cielęciny. Więc durne baby nie piszcie tu o miłości. Napiszcie że was zwykła chuć ogarnęła. A miłość do dziecka zostawiłyście w śmieciach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ja Merryy
Uczuciowo - jak sobie radzisz? Ja mam mega kryzys :( Caly czas nie wiem czy dobrze robie porzcajac nr 2.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość muzzy
Dzisiaj natrafiłam na ten temat.Mam nadzieje,ze Uczuciowa zagląda tu jeszcze. W spokoju opisze swoja historię

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Uczuciowo
Czesc Dziewczyny;) Mialam kolejna ciezka rozmowe z mezem. Rozbilo mnie tamto spotkanie i swiadomosc ze sie tak zakochalam. Nie czuje sie oszukana, tylko ... sama nie wiem jak. Po rozmowie z mezem uspokoilam sie. Ja naprawde chce nas ratowac. Zawsze powtarzalam ze jesli pojawi sie u 2ki jakas kobieta, to nie wazne jak bardzo bym go nie kochala, dam mu spokoj. No i tak to tu podzialalo, jak zimny prysznic. Ale nie mam do niego pretensji. Nikogo sie do uczucia nie zmusi, cos o tym wiem. Zreszta inaczej jest gdy chodzi o meza a inaczej jak o 2ke. Oj Niezla masz racje. Mamy powalone w rozumach i uczucia zawsze wszystko psuja. Faceci tak nie maja, mysla logicznie i chyba dlatego im latwiej. Ale masz tez racje, nie moge sie poddac. No i nie poddam sie. Zreszta, tym razem taki "spad" trwal kilka dni, co uwazam za sukces, bo kiedys to chodzilabym ze dwa tyg zdolowana. Wytlumaczylam sobie wszystko tak, ze bylo, minelo. Trzeba zyc dalej. I wrocilam do zywych;) A rozmowa z mezem byla fajna, ciezka ale fajna, konstruktywna. Wiemy czego chcemy, wiemy ze nic na sile. Wiem, ze on chcialby by wszystko wrocilo do normy bardzo szybko, ale tyle lat zaniedban, wiec troche potrwa zanim sie na nowo odnajdziemy. Niezla, a moze nie wykonuj tych zadan narzuconych Ci przez meza? Masz firme, masz cel, a cel to najlepsze co nas moze uratowac. W takich sytuacjach podbramkowych mozna wiele wiecej. Rozwijaj firme. Normalnie, gdyby maz wiedzial o kryzysie i mial szanse na jakies kroki a ich nie wykorzystywal, to pisalabym wiecej, ale skoro on jeszcze nie ma szans sie bronic, starac, moge tylko pisac bys inwestowala w siebie, w swoja samodzielnosc, bo to sie przyda czy z mezem zostaniesz czy nie. Czemu ja tak o tym uswiadomieniu go. Zapytalam mojego kiedy zauwazyl ze cos jest nie tak, a on powiedzial ze dopiero jak powiedzialam mu o 2ce! Nie zwrocil uwagi na moje wczesniejsze sygnaly, na slowa, na rozmowy. Na nic. Faceci sa slepi czasami i szczerze zaluje, ze nie wzielam go za szmaty i nie zagrozilam rozwodem czy separacja wczesniej, zanim pojawila sie 2. Przespalismy tamte lata. Tamten moment gdy kochalam i mi zalezalo i zrobilabym wszystko by nas uratowac, ale bylam w tym sama. Teraz jest ciezko. Co nie znaczy ze nie warto sie starac. Wierze ze staniesz na nogi;) Masz dla kogo. I nie jestes sama. Moze to tylko forumowe wsparcie, ale wsparcie, bo mamy podobne problemy, my wszystkie, i mozemy sie zwyczajnie wygadac;) Oj Mery, to naprawde ciezki czas mialas, a facet dal Ci niesamowite wsparcie. Wcale Ci sie nie dziwie, ze masz watpliwosci. Tak sie ostatnio zastanawialam nas zwiazkami. Sa takie, ktore warto ratowac, gdzie mezowie sa dobrymi, pozadnymi gosciami i szansa zwyczajnie sie im nalezy, nawet jesli z malzenstwa ma nic nie wyjsc. Sa takie malzenstwa, ktorych ratowac nie warto. Sa mezowie, ktorzy na drugie szanse nie zasluguja. Kazda z nas musi sama odpowiedziec sobie na pytanie w ktorej grupie sie znajduje. Jest jeszcze inna opcja, danie szansy bez wzgledu jaki jest maz, dla siebie dla swojego sumieia i mysle, ze to jest zawsze najlepsze wyjscie, ale mowie to subiektywnie, majac przed oczami swojego meza. Jak czytam, ze mimo uczucia nie jestes w stanie odebrac 2ki dzieciom i zonie, to widze moja 2ke. Tylko ze ty kochasz nadal;) Chyba najlepiej byloby zeby i on upozadkowal swoje zycie. Moze powinien trafic na ten temat haha. Wyobrazacie to sobie? 2 tutaj? Ciekawie by sie zrobilo. Gdy on i Ty upozadkujecie siebie, wtedy bedziecie wiedziec co dalej, bo moze on gdyby sie postaral, tez naprawilby swoje malzenstwo. Wiem ze nic nie wiem na dzien dzisiejszy, ale dziekuje Wam, bo wiem co jest wazne, wiem ze podjelam dobra decyzje. Uwolienie od nalogu nie jest latwe, ale mozliwe. Damy rade;) Muzzy pisz. Warto sie wygadac;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ja Merry
W święta rozmawialiśmy z mężem, powiedział ze czuje ze go już nie kocham, ale będzie przy mnie bo bardzo mnie kocha i wierzy ze nam się uda pokonać to wszystko.. ze chce walczyć bo mamy dziecko i dla niej warto.Powiedział ze musi się pogodzić ze więcej dzieci nie będziemy mieć, i ze myślę cały czas o nr2.Zapytałam go ze gdyby się zakochał w kimś to co by zrobił - powiedział ze to samo co ja wybrał by rodzinę. Strasznie to ciężkie.. Nr 2 tez dalej nie odpuszcza nie potrafi zaakceptować ze nie będziemy razem, pisze ze mnie kocha i szuka ze mną kontaktu - co nic mi nie ułatwia.. dziś napisał ze zastanowiłam się nad wszystkim dobrze i ze on mi we wszystkim pomorze i żebym nie marnowała swojego życia na ratowanie czegoś czego nie da się uratować i ze tyle możemy zrobić i zmienić w naszych życiach a nie męczyć się bez sensu. Wiem ze teraz musze zająć się sobą, najbardziej denerwuje się jak nr 2 pisze, nie wiem jak mam reagować, odpisywać czy nie.. nie chce go zranić, nadal mi na nim zależy...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Uczuciowo
Twoja 2 tak nie daje Ci spokoju jak ja mojej haha, tyle ze nie pisalam juz o miosci, chcialam sie tylko upewnic czy jest pewien tego co robimy. A on byl silny i wytrwal, poznal kogos innego. Wiem jak ci ciezko, gdy on pisze jeszcze to co kazda z nas chcialaby uslyszec. Moze popros go o czas? Wlasciwie nie wiem co Ci napisac. Na pierwszy rzut wydaje sie ze szkoda marnowac tej szansy i meczyc sie w zwiazku bez przyszlosci. Przeszlam to, bo zanim zerwalismy, mielismy sto prob i nie bylo latwo wytrwac, odpuscic. Moge pisac o swoim doswiadczeniu. Ja mialam mieszane uczucia, nie widzialam sensu w ratowaniu niczego, a jednak z kazdym tygodniem zmieniam sie niesamowicie I to co kilka miesiecy temu bylo nie do pomyslenia, dzis jest juz dopuszczalne;) I paradoksalnie, lepiej na tym wyszlam bo 2ka interesujac sie kims innym pokazala ze nie bylaby stala przy mnie;) Ale to ja. Twoja 2 jest widac zupelnie inna co nie ulatwia sprawy niestety. Powiem Ci tak. Z mezem sprobowalismy, ale mamy swiadomosc ze jesli nadal bedzie tylko tak jak jest, nie wroca uczucia, bliskosc, to nic nie zdzialamy. Caly myk polega jednak na tym ze probujemy. Czekajaca 2ka nie pomaga rowniez, bo podswiadomie czlowiek wcale sie nie stara, tylko czeka az to wszystko w koncu pieprznie i ze spokojem bedzie sie moglo odejsc. Myslalam ze jak sie dowiem ze moja 2ka ma kogos to mi przejdzie i wroce szczesliwa do meza, ale to tak nie dziala. Widac problem jest bardziej zlozony i nie zalezny od 2ki. Juz nie. A czy Twoja 2 odejdzie od zony nawet jesli Ty nie odejdziesz od meza? Czy on czeka na Ciebie? Jesli jest Wam zle z malzonkami, to moze najpierw warto to rozwiazac, a potem zobaczyc czy jeszcze chcecie ze soba byc. Niech on tez zdecyduje, zeby nie obarczal Ciebie odpowiedzialnoscia za wlasne zycie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Uczuciowo
Dziewczyny, wlasnie mnie olsnilo haha. Musze wyrwac sie spod kontroli;) To chore jest w jaki ja wpadam stany. Raz silna, raz maslo maslane. Jestem tym tak zmeczona ze szok. Dosc juz tego. ile mozna;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja ta zła
No właśnie najgorzej jak są dzieci… człowiek wówczas nie myśli tylko o sobie , ponieważ wie że jego decyzja odbije się właśnie na dzieciaczkach. „Ja Merry” właśnie przez święta doszłam do wniosku iż moje uczucie do 2 jest na tyle silne że nie zniszczę mu życia odbierając go od dziecka. Nawet jak ja się rozstane z mężem to dziecko zabiorę ze sobą, ale On….. on zostanie bez swojego kochanego maleństwa, które wiem że kocha ponad życie, i jako weekendowy tatuś się nie sprawdzi, bo cały tydzień będzie cierpiał bez kontaktu. A ja go naprawdę bardzo kocham i nie chcę by cierpiął… Pewnie powiecie dziewczyny że głupia jestem, ale mam wrażenie że właśnie tak powinnam postąpić wobec dwójki – zniknąć z jego życia i dać mu się realizować w roli tatusia  Uczuciowo, zazdroszczę Ci że możesz gadać otwarcie z mężem, ja też bym tak chciała ale nie umiem….. boję się … może to jeszcze nie ten czas….. Wiem jak boli gdy u boki dwójki pojawia się kobieta…. Ja strasznie to przeżyłam, chociaż muszę powiedziec iż wiadomość że wpadli i biorą ślub mnie strasznie przygniotła…. Chodziłam nie przytomna przez wiele dni tygodni nie mogąc się z tym pogodzić, miałam nadzieję że to zły sen i że się obudzę i wszystko będzie tak jak kiedyś. W dniu ich ślubu chciałam wpaść do kościoła i krzyczeć NIE, ale rozsądek mi na to nie pozwolił i po prostu przepłakałam caly weekend, a później słuchałam jego opowieści „jak było” dobrze że to było przez telefon, bo nie widział moich łez w oczach, a nie chciałabym tego. Wiem dobrze wiem co czujesz i jak mogło takie spotkanie na Ciebie wpłynąć, ale musisz być dzielna i Twoje olśnienie jest właściwe, ja też chciałabym wkońcu przestać być jak drzewo na wietrze, w zależności w którą stronę powieje to ja albo płaczę i mam dość wszystkiego a następnym razem chcę być silna i chcę walczyć o swoje szczęście  Takie wahania są najgorsze, bo człowiek nie może wziąć się w garść i ruszyć do przodu……

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Uczuciowo
Czasem nie rozumiem tych 2jek. Ccialabym zapytac jak to jest, ze skoro tak nas kochali czy kochaja, to nagle umieja zwrocic uwage na inne kobiety? Moja zawsze powtarzala, ze nie moglby byc z inna, czy sie z nia przespac, gdyby jej nie kochal. Ktos powie, ze czemu ma czekac na mnie, skoro ja juz wybralam, ale tak szybko? Miesiac wystarczy? Ja bym nie umiala mimo wszystko. W koncu dlatego tak nam ciezko naprawic malzenstwo bo oprocz tego ze mamy swiadomosc ze to wlasciwe rozwiazanie, to sa jeszcze te dziadowskie uczucia. Masz racje co do wahan nastroju. Nie wiem jakim cudem udalo mi sie to przejsc. Rozgraniczylam rzeczywistosc od uczuc i tyle. Wiem ze jestem romantyczna wariatka,ale mam wybor, albo to uwidocznic, cierpiec, rozmyslac, albo swoje czuc i swoje robic, czyli normalnie zyc. Szczerze, nie wyobrazam sobie ze dalabym rade przejsc to co Ty. Ale moze tlumacze to sobie inaczej? Skoro 2ka ma kogos, to mnie juz nie kocha, a jak mnie nie kocha, to mi latwiej sie ogarnac. Ludziom wydaje sie, ze po podjeciu dobrej decyzji, reszta idzie jak po masle, ale tak nie jest. Sa tysiace pytan, watpliwosci, nadzieji. Ja to wszystko przerabialam, rozwialam wszystkie watpliwosci, a moze poprostu mialam szczescie? Z mezem gadamy o roznych sprawach, ale zdarzaja sie momenty gdy wspomni cos o 2ce. Srednio mile to jest wtedy bo wolalabym o nim nie slyszec, a wiadomo to nie jest nigdy nic dobrego. Ciezko sie zreszta dziwic. Ale musze przyznac, ze dla mnie wiadomosc o zwiazku 2ki ( podobno jeszcze sie zastanawiaja- co dla mnie niczego nie zmienia) bylo jak zimny prysznic. Nie mam zlosci, zalu, moglabym sie z nim kumplowac, z nimi razem, ale tylko dlatego, ze w koncu zaczelam zyc wlasnym zyciem, ktore sama kreuje. Uniezaleznilam sie. A tak przy okazji kusi mnie pisanie bloga. Moze moje doswiadczenia komus pomoga? Jakbym sie odwazyla to dam znac;) Silna z Ciebie babka niezla;) I silne to uczucie jakim dazysz 2ke. Ja tez tak myslalam, ze gdybym odeszla, rozwiodla sie, to nie dla 2ki. Jesli ty sie rozejdziesz, 2ka tez, to wtedy nic nie stanie na przeszkodzie, ale faktem jest ze powinny to byc niezalezne od siebie rozstania. Trzymaj sie i nie poddawaj. Jak tak patrze na was to mysle, ze Twoja 2ka zrobila juz wszystko co moglo stanac wam na drodze a jednak nadal was do siebie ciagnie. Powiedz mi jak to jest? haha;) Milego dnia;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ja Merryyy
Dziewczyny - zaczęłam czytać książkę Norwood Robin "Kobiety, które kochają za bardzo". Tam są dokładnie opisane przypadki związków w które się wchodzi z nieprzerobionych traum z dzieciństwa. Zarówno te małżeńskie jak i te nr 2. Widać moje życie to ciężka praca nad sobą, dążenie do niezależności, budowanie poczucia wartości i oparcia w sobie. najlepsze jest to ze w pracy bardzo dobrze sobie radze, mam kierownicze stanowisko w międzynarodowej firmie, a wpakowałam się w taki układ. Niby myslaca ze mnie osóbka a jednak nie.. Nasze wybory z reguły są podświadome jeśli chodzi o partnerów. Z jednej strony jestem wdzięczna nr. 2 ze się pojawił w moim życia bo podjęłam decyzje o pracy nad sobą z psychologiem.. co owocuje wzmacnianiem siebie i swojego poczucia wartości, brakiem leku w wielu obszarach. Ale są uczucia do niego nadal... on tez szuka ze mną kontaktu, pisze codziennie, dzwoni.. rozstawaliśmy się 2 razy... ten drugi był ostatni, ale dalej nas do siebie ciągnie jego do mnie tez. Poza miłością myślę ze w wymiarze duchowym każde z nas ma ze sobą cos do przerobienia.. Tylko ja zaczęłam prace nad sobą a on nie.. On nie chce mnie wypuścić ze swojej głowy i serca. Mieszkanie które wynajął stoi puste, nie zrezygnował z niego jeszcze.. czy ma nadzieje na mój powrót i wyprowadzkę od męża tego nie wiem.. Mój problem polega na tym ze od początku jakoś nie potrafiłam mu na 100% zaufać.. ach. Bardzo to trudne wszystko.. najgorsze jest to ze szukam go w każdym nowo poznanym mężczyźnie.. :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja mam meza a on ma 30 zon haremik 🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Uczuciowo
Bo widzisz Mery, to wlasnie o to chodzi, o wyprostowanie spraw, ktore mialy na nas wielki wplyw w dziecinstwie, a teraz odbijaja sie nam czkawka. Moj psycholog wlasnie tak mnie prowadzi. Rozwiazalismy meczace mnie kwestie, wyrzucilam hektolitry lez, tony zlosci, powybaczalam komu trzeba, zrozumialam pewne sytuacje zachowania i .. i doroslam, mimo, ze z zewnatrz nikt by nie powiedzial ze nie zakonczylam okresu dojrzewania;) Smieszne, ale prawdziwe. Od samego poczatku mowil mi, ze moge byc szczesliwa i moje szczescie nie zalezy od zadnego faceta. A przeciez na poczatku nie wyobrazalam sobie zycia bez 2ki. Ani zycia przy mezu. Zawsze towarzyszyl mi starch i obawy. Ale juz ich nie ma. Sa zle dni, ale zupelnie inaczej sobie z nimi radze. No i umiem byc szczesliwa;) Ale przede wszystkim nie wypieram sie moich uczuc. Jestem ich swiadoma i tyle, ale one juz nic nie zmieniaja;) A za ksiazke moze siegne;) Zawsze wiecej wiedzy;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dobre z was kurefki, nie maco heh:). Jak to się teraz wybielają, że dają szanse mężom, żeby na nowo związek ratować. A jak się kurfiły na boku z kochankami, to nic przecież, bo zrozumiały (ta zrozumiały - kochankowie lachę na nich położyli), ze należy probować ratowac małżeństwo. Wy już zdradziłyście, tego nie wymażecie ze swojego życiorysu - jesteście szmatami. Trzeba było przed zdradami ratować małżeństwo, rozxmawiać z mężami, zagrozić że jesli nie bedzie obopólnej pracy w związek to odejdziecie od nich. Ale nie szukać sobie kochanka będąc żoną / matką. Tfu kurfy *****e!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ja Merry
Uczuciowo - kiedy rozstała się z nr 2? Jak długo już trwa Twoje zdrowienie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ja Merry
Z tym blogiem to super pomysł :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Uczuciowo
Okolo 4 miesiecy, ale to wszystko jest tak naprawde plynne. Caly czas zdrowieje;) Z kazdym dniem coraz lepiej;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ja Merryy
Uczuciowo- super gratuluje!! Czy trzeba sie tam zapisac czy mozna sie beztrosko dołączyc do dyskusji na Twoim blogu :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Uczuciowo
Wlasnie sobie mysle jak to zrobic zeby to mialo sens bo chodzi wlasnie o ta dyskusje miedzy name a nie tylko moje belkoty;) Narazie jak sie chce dac komentarz , trzeba podac emaila I to tyle. To zostaje tylko do mojej wiadomosci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja ta zła
Oooo tak, dwójka zrobiła już wszystko co można było zrobić aby wszystko jeszcze bardziej tak zagmatwać… i już chyba więcej się nie da…. Chociaż czas pokaże hihihihihi No właśnie nie rozumiem tej całej sytuacji i dlaczego tak się dzieje… Powinnam go znienawidzić, i są chwilę że go nienawidzę i winię za to co zrobił…. Ale z drugiej strony jak rozstaliśmy się ( kolejny raz) i nie utrzymywaliśmy ze sobą kontaktu prawie rok czasu to nie dziwne że znalazł sobie kogoś by nie być sam, a później to się już jakoś wszystko szybko potoczyło… Chociaż gdyby faktycznie tak kochał… czy by wiązał się z kimś…. Czy nie starałby się zrobić wszystko by mnie zdobyć ? a może właśnie jego uczucie jest na tyle silne, że widząc iż próbuje ułożyć sobie życie z mężem nie chciał burzyć mojego szczęścia pozwalając bym odsunęła go w kąt ? To dziwne ale nie potrafię być obojętna w stosunku do 2. Albo go nienawidzę albo go kocham szalenie, ojjjjj chore to wszystko. Nie wiem jakbym zareagowała gdybym 2 zobaczyła z żoną…. Na szczęście nie było takiej okazji i nawet nie wiem jak ona wygląda. Obawiam się że moje uczucie byłoby podobne do Twojego, chociaż boję się że dość długo bym wracała do „normalnego życia”. A tak na marginesie to ta Twoja 2 dość szybko się pocieszyła, jak dla mnie to za szybko. Nie chcę go osądzać, ale miesiąc po rozstaniu i mieć już inną to źle o nim świadczy. Czasami wydaje mi się że zaślepione jesteśmy 2, nie widząc w nich wad…. Albo nie chcąc ich zobaczyć, bo tak nam wygodnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja ta zła
Podjęcie „dobrej decyzji” hmmm a skąd mamy wiedzieć czy ta decyzja jest dobra ? Kilka dni temu myślałam że dobrą decyzją byłoby zostawić dwójkę, dziś już nie jestem tego taka pewna …. A może pozwalam odejść mojej życiowej miłość ? Ja Merry na pewno sięgnę po książkę, może czegoś nowego się dowiem, może coś pomoże mi zrozumieć lepiej te wszystkie dziwne sytuacje. Twoja też nie jest za ciekawa, chociaż zastanawia mnie dlaczego mi nie ufasz ? Motto na najbliższe dni : „MOJE SZCZĘŚCIE NIE ZALEŻY OD ŻANDEGO MĘŻCZYZNY” (super stwierdzenie Uczuciowo) i tego powinnyśmy się trzymać !! z tym blogiem to bardzo dobry pomysł. Warto się podzielić swoimi doświadczeniami, gdyż dzięki temu komuś mogą spaść klapki z oczu i spojrzy na swoją sytuację z nowej perspektywy  Trzymam kciuki 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Uczuciowo
Masz racje z tymi klapkami i dlatego chce pisac taki blog. Ja nadal nie mam zalu do 2ki, mimo, ze jestem czasem zla, ale nie jestem z tych co chcialby zniszczyc, zemscic sie, chociaz najlatwiej byloby zaczac wieszac na nim psy. Pewnie, ze szybko sie pocieszyl haha. Najgorsze, ze swoim postepowaniem (moze nieswiadomie) wpedzal mnie w poczucie winy, ze to w koncu ja zdecydowalam sie zostac z mezem, a on zaraz po tym stwierdzil ze nie moze rozbic malzenstwa. Wtedy wlasnie pojawily sie mysli ze moze wypuszczam milosc zycia? Teraz widze jakie to bylo glupie I naiwne myslenie. Ale musial minac czas, troche lez, bym zobaczyla i przejrzala na oczy. Mimo to nie zamierzam oceiac 2ki, bo on tez cierpial i moze wchodzac w zwiazek,chcial o mnie zapomniec. Te nasze 2ki tez to przezywaja. Wazen, zeby sie nie obwiniac. Skoro wybralysmy to badzmy konsekwentne. Moja sprawa jest zakonczona, ale i moj przypadek inny. Moze wasze 2ki sa inne, moze... Tu nie ma dobrych odpowiedzi. Ale mysle, ze moze jak bede opisywala etapy odkochiwania, moze ponarzekam sobie na 2ke, to ktos to przeczyta i pomysli, ze nie warto przechodzic przez cos podobnego? Wasze przypadki sa bardzo interesujace, dlatego fajnie jakby i wasze historie sie na blogu znalazly. Moze ku przestrodze, moze ku nadziei? Nie ma co generalizowac. Sa malzenstwa, gdzie 2ka jest tym rycerzem, bo maz to zwykly szmaciarz. Tam nie smialabym nawet przekonywac, zeby taka zona sie zastanawiala nad zostaniem. Tylko ze mysle, ze gorsze przypadki to te, gdy maz to pozadny facet, tylko w nas sie cos wypalilo. Co myslicie by opisac wasze historie i zamiescic na blogu? Oczywiscie bez zbednychszczegolow, sam schemat. Moze wlasnie tak poprowadze ten blog, zbierajac takie historie w jeno miejsce.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Uczuciowo
A co 2ki, to wiem jak ciezko zobojetniec. mi sie jeszcze nie udalo, ale juz nad tym troche panuje. Duzo rzeczy zrozumialam I ciesze sie ze mam dobrego meza, ktory po terapii jest innym czlowiekiem. My sie naprawde zmienilismy i chyba nasz przypadek jest jednym z tych, gdzie pojawienie sie 2ki otworzylo nam oczy i pozwolilo zobaczyc siebie na nowo, bo wiem, ze nie zmienilabym swojej decyzji w sprawie slubu. Wybralam najfajniejszego faceta pod sloncem, a potem nam sie pogubilo;) Nie bylabym tym kim jestem i tu gdzie jestem bez niego. I jesli wygramy ta walke, po takim staraniu, po tylu trudach, to zyskamy silne i stabilne malzenstwo o ktore wiemy juz jak dbac. Haha, dzis mam waleczny dzien;) Oby i tydzien;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja ta zła
:) nadal w bojowym nastroju ? To tylko pozazdrościć :) Nigdy nie myślałam aby mścić się na 2, aczkolwiek żal do niego mam... gdzieś głęboko schowany ale jest. Stawia mnie w trudnej sytuacji, muszę podejmować decyzje, które będą miały olbrzymie konsekwencje nie tylko dla mnie.... a sam nieźle namieszał.... Czy komuś spadną klapki po przeczytaniu bloga.... to nie wiem, raczej jak ma się te klapki na oczach to myślenie idzie w kierunku że "moja sytuacja jest inna " Na pewno blog ten pomoże osobom którym już klapki zaczynają opadać, i będą potrzebowali wsparcia, a nie ciągłej krytyki. Wiem to sama po sobie, jakbym jeszcze pół roku wcześniej natkneła się na takie teksty, to bym pomyślała, eeeeee mają pecha i już, ale teraz gdy doszłam do momentu gdy już męczy mnie to załamanie to takie wsparcie z waszej strony jest rewelacyjne. Nawet dla tego że mogę się wygadać, i żadna z was nie skrytykuje mojej huśtawki nastroju, bo każda z Was to przechodziła lub przechodzi i wie jak to jest. Więc pisz tego bloga, bo dzięki niemu może komuś łatwiej będzie się otrząsnąć i wrócić do normalnego życia. Merry a co tam u Ciebie ? jak sobie radzisz ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Super faceta zostaw on ma dziecko i żonę i porozmawiaj z nim sama powiedz że nie możecie być razem nawet jeśli on tego nie chciał. Rozwiejesz wątpliwości. Nie wiem jakie są Twoje relacje z byłym mężem . Dlaczego jest Ci z nim źle? I czy macie ślub kościelny. Musisz sama zdecydować czy wrócisz do męża czy poszukasz innego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ja Merry
Cześć Dziewczyny! U mnie jest tak: rozstaliśmy się z nr 2. pod koniec marca - jest to nasze drugie rozstanie. W miedzy czasie były smsy, telefony, od czasu naszej rozmowy nie widzieliśmy się - to już prawie miesiąc. W zeszły tygodniu znów zaczęliśmy się do siebie zbliżać - znów miłe smsy, z jego strony ze mnie kocha itd. Ja już mu tego od dawna nie pisałam. W tej weeknd nieopacznie zostawiłam telefon w łazience i maź go znalazł i przeczytał korespondencje - no i wkurzył się na maksa. wstrząsnęło to mną bardzo, jakby ktoś mnie siekiera przez łeb walną. pomyślałam sobie co ja robię przeciez to koniec z nr.2, z wielu powodów, musze zacząć walczyć o związek i zostawić tamto za sobą.. Co było przyczytyna rzostania z nr 2:Jak zaczęły spadac rózowe okulary, zaczęły wychodzić różne rzeczy, ale nie tak od razu się nim przyglądałam, większości nie wiedziałam przez ogromne uczucie i miłość: 1. Nr 2 był bardzo zazdrosny, o moje tereningi na siłowni, o wyjścia na kawę, o "przezroczyste bluzki", o uśmiech do kelnera w knajpie 2. We wrześniu 2013 miałam poważny wypadek samochodowy, leżałam połamana, musiałam mieć rehabilitację - bardzo szybko udało mi się załatwić w ośrodku z NFZ. Nr 2 powiedział ze nie wyraża zgody na rehabilitację bo to będzie facet a on sobie nie życzy i ze zapłaci mi za rehab. u kobiety. Wkurzyło mnie to na maksa 3. Obiecał mi ze wyprowadzi się od zony i zacznie załatwiać swoje sprawy, nie zrobił tego przez 1,5 roku. Owszem wynajął dla nas mieszkanie, które z reszta chyba do tej pory stoi puste - ale nie zrobił żadnego kroku. 4. Okłamał mnie ze ma mniej dzieci niż w rzeczywistości - dowiedziałam się o tym po prawie roku.. To ostatnie chyba było najgorsze bo prosiłam żeby nigdy mnie nie okłamał. I to jeszcze w tak ważnej kwestii - no ale tak się stało.. Mimo tego kochałam go nadal. A teraz mam swoje wahania nastrojów , ale tak jak pisała Uczuciowo - nie wiem czy uda nam się z mężem poskładać związek, ale wiem ze terapia pozwala mi zacząć myśleć o sobie i własnych potrzebach, i nauczać się żyć bardziej w zgodzie ze sobą.. Mam swoje wahania czy dobrze zrobiłam porzucając nr.2, w sumie tez bardzo pomógł mi przetrwać trudny czas.. Ale myślę ze nasze wspólne życie byłoby bardzo trudne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Merry kochanek cię nie oszukał, jemu się tylko pomyliło. :D Dziwisz się? Przecież żonę też oszukuje

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Uczuciowo
Wiecie co laseczki, jestem z nas dumna, naprawde;) Kto nie przezyl, nie wie, jak ciezko jest sie wyrwac z zaslepienia 2kami. W koncu oni dali nam to, czego brakowalo w malzenstwie. Ok, tak nie powinno byc, ale mleko sie rozlalo i teraz walczymy wlasnie o siebie, a jesli to wygramy to i moze nasze malzenstwa przetrwaja, a jesli tak, to powinny byc tylko silniejsze. Na blogu pisalam o zaslepieniu. Czytalam kilka postow gdzie laski strasznie kochaja...obraz bylych milosci i nie umieja wrocic do normalnosci. I sie przestraszylam, powaznie, bo ja tak nie chce. Nie chce rozpaczac i wzdychac. Za czym tesknie? Za chwila, ktorej juz nie ma? Nie ma szans zebym utknela w czyms takim. Dlatego to cale budowanie siebie jest takie wazne. JA SIE UWOLNILAM!!!! Powaznie, uwolnilam od mojego nalogu. Mysle logicznie, nie przez pryzmat uczuc, a co najwazniejsze, rewelacje o 2ce nie niszcza mnie juz. To jest niesamowite. Nie mam zmian nastroju przez niego, bo nie jestem juz od niego zalezna, a moze raczej od tego co z nim sie wizalo. Akceptacji, podziwu, szczescia. Ale zeby bylo jasne, zawsze bede go milo wspominala, bo byl czescia mojego zycia i paradoksalnie, przyczynil sie do wszystkich zmian jakie we mnie zaszly. Poza tym to dobry czlowiek, tylko nie bylo nam pisane bycie razem i tyle. Koniec rozdrabniania. Skonczone;) Mery, jak sie przyjrzec naszym 2ka to kazda znajdzie w nich wady. Byle tylko nie przegapic tych destrukcyjnych jak zazdrosc. To zniszczy kazdy zwiazek. A nami rzadza przeciez uczucia co rowna sie zaslepieniu. Zajecie sie soba daje zdrowe podejscie do zycia. Nie dowiesz sie czy zrobilas dobrze zostawiajac 2ke, ale jesli dojdziesz do siebie, i stwierdzisz ze jestes szczesliwa sama ze soba, to wtedy zdecydujesz, czy blizej Ci do meza, czy 2ki. A moze pobedziesz troche sama? Ja wierze, ze wszystko ma jakis sens, przynajmniej te mniejsze otaczajace nas sprawy. Niezla, masz racje, moze ci ludzie powoli wybudzajacy sie znajda tam oparcie. Szkoda ze kaci z forum, ktorym tak latwo wydawac opinie, nie rozumieja, ze tylko dobrym slowem moga cos zmienic. Zrozumiec wcale nie jest tal latwo. Poza tym zrozumiec nie znaczy popierac, a niestety ludzie to mysla. Jesli z czyms sie nie zgadzaja, zaczyna sie slowna walka i argumenty sily, co jest wielka porazka. Co nam zostalo jak sie wspierac?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×