Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

ja mam męża on ma żonę

Polecane posty

Gość ja ta zła
ojjj Merryy ta zazdrość w końcu by was poróżniła na maksa, no a oszustwo, tak to już przegięcie, chociaż mimo wszystko nie przestałaś go kochać - zaślepienie. Ale dobrze że się ocknełaś w miarę wcześnie :) Szukam wad w swojej 2 i kórcze - ciężko Oznacza to że ze mną jest chyba jeszcze nie najlepiej :( tym bardziej że zgodziłam się na spotkanie z 2 :( mam zamiar utrwalić w nim wiadomość że musimy poukładać swoje życie i że te spotkania nie mają sensu, a że ja jestem zbyt słaba emocjonalnie aby słuchać opowiadań o jego szczęściu. Trzymajcie za mnie kciuki abym się nie złamała :) a tak na marginesie - zaczełam robić coś dla siebie i jestem szczęśliwa :) i wydaje mi się że jestem na dobrej drodze- tylko teraz nie mogę z niej zejść !!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
O kutfa, co za kobiety. Boshe. Bardzo współczuję waszym mężom, naprawdę, aż mnie w gardle ściska, jak czytam te wasze wypowiedzi tutaj. Wy nie nadajecie się do związków, nie potraficie być z kims na dobre i na złe, wy jesteście niedorośli psychicznie. Odejdźcie od swoich mężów - przynajmniej na tyle zdobądźcie się na odwagę i rozumność, krzywdzicie ich i to bardzo. Jak można być takim zakłamanym człowiekiem. Straszne egoistki z was. Co to się porobiło teraz z tym światem, z ludźmi? Gdzie te zasady, moralność, odpowiedzialność, szacunek, wierność, miłość, uczciwość względem partnera, troska o drugą osobe którą się kocha, gdzie to prawdziwe podejscie do miłosci, związków?. Gdzie to wszystko się podziało? Co Wy kobiety sobą reprezentujecie? Totalne dno i syf. Porażka:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Uczuciowo
Moje spotkanie z 2ka bardzo przezylam ale wyszlo mi na dobre, dlatego trzymam kciuki za Ciebie. Wiesz, a moze Twoja 2ka nie wad? ;) Nie kazda 2ka jest zla. Nie kieruj sie name do konca Niezla, ale jak walczysz o siebie to sama w koncu stwierdzisz co jest dla Ciebie najlepsze. Tu nie chodzi by zabraniac, ganic, tylko by podjac taka decyzje, ktorej konsekwencje bedziemy w stanie uniesc. Powodzenia;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ja Merry
tęsknie za nr 2. dziś chwile rano rozmawialiśmy. Problem jest taki ze czasem razem pracujemy w kontekście realizowanych projektów. znów mi go bardzo brakuje.. znów rano jak zwykle napisał smsa tylko smutnego i z nadzieja ze do końca go nie odrzucam... a ja...:( Jutro jedziemy z mężem na jednodniowy wypad nad morze, w planach mamy wspólne spędzenie czasu przy winie, na plaży w słońcu.. Małą zostawiamy u dziadków - to ma być tylko dla nas. czy dam rade? czy nie będę myśleć o nr.2? Może to tylko taki mały kryzys... ile ich jeszcze przede mną.. Powtarzam sobie w takich chwilach ze z nr 2 i tak by nie wyszło... ale tego tak naprawdę nie dowiem się nigdy.. Tak jest łatwiej

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Uczuciowo
Mery, ale Ty teraz patrzysz czy Twoje malzenstwo ma sens. Czy jest dla was szansa. Nie mow sobie, ze z 2ka czy jakims innym facetem nie bedziesz, bo tego nie wiesz. Wazniejsze jest, czy bedziesz szczesliwa, bo nie zawsze to bycie z 2ka po czasie musi dac szczescie. A 2ka niech ogarnie siebie. Ty mysl o malzenstwie i o rodzinie. Nie chce C***isac rzeczy typu "jak stwierdzisz, ze nie bedziesz z mezem, to bedziesz z 2ka", bo to dosc oczywiste. Najpierw rozwiaz swoje sprawy, watpliwosci. Tak bedzie uczciwiej. Jesli nie kochasz meza, to odejdziesz predzej czy pozniej. A im szybciej wezmiesz sie za siebie i swoje zycie, tym szybciej rozwiazesz problemy. Tak mysle i tak sama teraz robie, z tym ze u mnie nadziei na bycie z 2ka nie ma, i szczerze po tym wszystkim, wcale tego nie chce. Milego wyjazdu i zobacz co z niego wyjdzie, bo moze stwierdzisz ze warto walczyc o malzenstwo, tylko sie otworz na meza i sytuacje. I pogadaj z nim. Rozmowy daja najwiecej, nawet jak sie rozmawia setny raz o tym samym. Trzymam kciuki. I powiem tylko, ze mialam takie same watpliwosci swego czasu, ale powychodzilo kilka spraw i 2ka stala sie ludzka, a nie wysniona;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ja Merry
Uczuciowo super ze jestes :) zaglądam tez na bloga.. To daje mi sile i wiarę zeby walczyć o zwiazek:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja ta zła
ojjjj dziewczyny los jest strasznie przewrotny...... i lubi robić niespodzianki i niestety to co sobie postanowimy czasami w sposób okrótny zostaje zweryfikowane :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość muzzy
co sie stalo ta zla?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ja Merry
Dziewczyny - u mnie jest tak.. Byliśmy z mężem w czwartek cały dzień tylko we dwoje.. Było nawet fajnie na początku, niestety myśli o nr 2 krążyły w mojej głowie cały czas. Nr 2 pisał itd., ze kocha i ze gdyby miał chociaż trochę nadzieję ze nadal go kocham to moglibyśmy wszystko ułożyć i dać sobie ze wszystkim rade. W końcu zadzwoniłam do niego i porozmawialiśmy chwilę, powiedziałam mu ze nie zostawię męża i ze mam dziecko i on ma rodzinę (5 dzieci i zonę niepracująca) i żebyśmy sobie odpuścili. Wszystko wygląda tak różowo i idealnie jak się ze sobą nie mieszka i spotkani sa sporadyczne, z drugiej strony sa silne uczucia które mówia ze może pokonalibyśmy wszytsko - ale to są bajki w mojej i jego głowie... nie potrafie zapomnieć ze mnie okłamał i nie potrafie nr 2 zaufac.. czemu zataił przede na to dziecko, a może tych kłamstw było więcej.. nie ważne.. Już się do mnie nie odezwał.. myślę o nim i serce tęskni.. przez to wczoraj byłam nie do życia, w końcu pokłóciliśmy się z mężem. W sumie ta kłótnia trochę wniosła pozytywnego bo oczyściła atmosferę miedzy nami... Chce walczyć o związek tylko czasem są takie ciężkie dni jak wczorajszy. Jak był nr 2 miałam do wszystkiego siłę motywację, chciałam tworzyć nowe rzeczy.. a teraz jest pusta i z tej pustki jeszcze nie umiem nic wykrzesać dla męża. Mamy fantastyczna córeczkę tylko nie wiem co dalej. Mąż myśli o nowych biznesach, tylko nie ma w tym wszystkim nas.. nie wiem jak dalej to wszystko będzie wyglądać boje się trochę.. czy nam się uda, czy damy rade. Mąż twierdzi ze tak ze chce.. Ach..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Uczuciowo
Zgadza się, że my swoje, a życie swoje. Przykro mi Merry. Ja mam totalna masakre teraz i wlasnie teraz musze byc silna.2ka miesza. Okazuje sie, ze chyba nadal kocha. Jestem zmeczona tym. A ja sobie juz wszystko poukladalam i nie dam sobie wszystkiego pomieszać. Nie cierpie tych chwil, momentow, gdy jestem znowu niespokojna, myślami dalego gdzieś. Merry, czasem sie zastanawiam czy my dla naszych 2ek nie jestesmy jak przedmioty, ktore musza mieć. I albo będą mieli w sobie upodobanej formie, albo nas zniszczą. Moja 2ka tak robi, zebym to ja czula się winna. Ale czego? Ze zrobiliśmy dobrze? że nie rozbiłam malżeństwa? Jak widzę jego traktowanie mnie teraz, to sobie myślę, że tak samo byłoby jakbyśmy byli razem, a ja zrobiłabym coś nie tak. Jak to cholernie boli, ale sie nie dam. Nie wpędzę się w depresję, nie zniszczę tego, na co tak ciężko pracowałam. Jestem na etapie ratowania malżeństwa, z pełną świadomością tego wyboru i będę walczyć, jak długo będę miała siły i nadzieję, a jeśli dojdę do kresu, to NIE POTRZEBUJE ZADNG FACETA! Widocznie nie umiem tworzyć związków. Gdyby można było wyłączyć serce. Jedno piszę, co innego czuję. Wiecie co i jak ciężko z tym żyć. Ale Merry, skoro 2ka nadszarpnęła Twoje zaufanie, skoro zataiła dzieci, (ma 5tke?) jeśli był zazdrosny, ograniczał w ten sposób Ciebie, to pomyśl dwa razy, sto razy, czy to co teraz czujesz, to tylko uzaleznienie od uczucia, emocji, jakich doświadczach w obecności 2ki i pomyśl, czy to to jest warte tego, co moze z 2ki wyjść gdy będziecie już razem. To, ze da się przejść kłopoty, to wiem. Myślę, że też bym dała radę, ale mrozi mnie zachowanie 2ki i szczerze tu zaczyna wygrywać rozsądek, dlatego nawet gdybym rozstała się z mężem, 2ka nie jest juz brana pod uwagę jako partner. I szczerze, tak widocznie ma być, bo tylko teraz można pracować nad malżeństwem bez ogonków. Trzymaj się Merry, pomyśl co jest dla Ciebie i Twoich bliskich ważne, bliskich z 2ką włącznie;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Uczuciowo - ja po tym wszystkim tez nie biorę nr 2 pod uwagę :) Podobnie jak u Ciebie, wzbudzał poczucie winy, ze go zostawiłam, ze to niedobra decyzja, ze zrobiła cos albo czegoś nie zrobiłam, ze nie będę szczęśliwa z moim mężem itd. Poza tym nie ufam mu. Tylko ze to jest rozum - a uczucia są... ale dam rade będę silna, to jest uzależnienie od uczuć a nie prawdziwa miłość. prawdziwa miłość to wybaczenie, wzajemne wsparcie i odwaga żeby pokonywać problemy. dziś rozmawiałam z kolegą rozstaje się z zona bo była w ich związku 3 osoba - jej matka,7 lat po ślubie. My z moim M jesteśmy 7 lat po ślubie i 11 lat razem. Będę pracować nad sobą. Nr 2 miesza dziś napisał: ze brakuje mu moich ramion i ciepła. Kur..a mać!! No nic.. musze wyciszyć emocje - może dziś wyskoczę na siłownie...:) Uczuciowo - 3 maj się, zaglądam na Twojego bloga i czytam, w środę mam moja terapię. I mąż już się zgodził żebyśmy poszli na partnerską..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ja Merry
Gość o 2014-05-05 14:02:28 to byłam Ja Merry

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Uczuciowo
Swietnie, ze bedziecie chodzic razem. To najpierw namiesza (haha), by oczyscic atmosfere;) Oj miesza Ci w glowie 2ka, faktycznie. Mysle, ze bez braku zaufania, nie mozna torzyc zwiazku. Ja tak mam. Wiem, swieta nie jestem, w ogole ta cala sytuacja jest jakas kosmiczna, bo jak moj maz mialby mi ufac, a ja sama o zaufaniu pisze. Nie wiem jak Ty myslisz, ale ja jak mysle o tym ze mialabym znowu zrobic to samo, zakochac sie w kims, to mnie ciarki przechodza. Najgorszy i najciezszy okres w moim dotychczasowym zyciu. Zawiodlam tak naprawde najbardziej siebie. O ile latwiej byloby nie zaczynac tego wszystkiego, miec czysta karte...Mam takie dni jak dzis, ze dopada mnie czarny humor i czarne mysli. Ale juz nie z tesknoty za 2ka, tylko za spokojem ducha jaki kiedys mialam. Chcialabym przestrzec wszystkich ludzi, ktorzy najpierw zaczynaja od romansu a potem dopiero walcza o malzenstwo. Nie warto wchodzic w takie relacje. Ta przyjemnosc nie jest warta tego stanu, jaki przychodzi potem, emocji, zawiedzenia, tesknoty, w koncu wyrzutow sumienia. Sorry Merry, ze nie pisze nic radosego. Tak dzien. Dobra nowina to to, ze coraz lepiej jest miedzy mna a mezem;) Patrze na niego i wiem, ze to najlepszy facet na jakiego moglam trafic. Powoli, razem, jakos damy rade. Mam nadzieje;) Tez sie nie poddawaj;) Walcz o siebie;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ja Merryy
Merryy - Trzeba wybaczyć - SOBIE. To podstawa budowania zdrowych relacji z innymi.. :) Jakby człowiek wiedział ze się przewróci to by się położył... Poza tym za kilka lat będzie to tylko wspomnieniem nie wzbudzającym emocji, nawet najbardziej dręczące wyrzuty sumienia z czasem mijają.. następuje regeneracja :) Jak mam gorsze dni wchodzę na forum - "zycie po zdradzie - nutka optymizmu". Tam są liczne przykłady par które teraz śmieją się z tego co było. To mi dodaje otuchy :) aktualnie szukam dobrego psychoterapeuty dla par w Wawie. Może ktoś kto tu zajrzy - ma dobry namiar.. Co do reszty to nr. 2 chce powrotu do romansu - nie ma nawet mowy!! Powiedziałam mu ze mogę być jego koleżanką, przyjaciółką ale powrotu nie będzie.. zawsze mu pomogę, bo on mi pomógł kiedy tego potrzebowałam, ale nie wrócę do niego. Jego związek z zona to ruina, powiedziałam mu tez żeby zaczął od siebie zmieniać swój świat i ze ja tego świata za niego nie zmienię. No cóż też jest bardzo nieszczęśliwy... ale co ja mogę zrobić.. ja myślę o moim małżeństwie - to jest w tym momencie dla mnie ważne :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ja Merryy
O rany przepraszam Uczuciowo: Chciałam napisać: Uczuciowo - Trzeba wybaczyć - SOBIE. To podstawa budowania zdrowych relacji z innymi.. :) haha...podświadomie skierowałam te słowa do siebie samej :) No nic:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Boże,co za pieprzone ladacznice!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Uczuciowo
Dobrze piszesz. Zajac sie soba, rozwiazac problem. 2ka tez niech to zrobi, bo ciagnie Cie do zlego. Skoro jego malzenstwo to ruina to czemu sie nia nie zajmnie tylko dobija jeszcze Ciebie? To troche nie fair. Kazdy moze popelnic blad, ale jak chce sie go naprawic, to czemu nie dostac drugiej szansy? Dobre masz podejscie. Pomozesz mu, nie odwrocisz sie, ale problemow za niego nie rozwiazesz. Zreszta czego on tak naprawde od Ciebie oczekuje? Niech pouklada swoje sprawy. Wiesz czego sie boje (wlasciwie to zle okreslenie, ale nie zdziwilabym sie jakby sie stalo), ze kiedy totalnie sie od niego odsuniesz, on zobaczy ze mowisz powaznie, trzymasz sie swoich postanowien, to on zamiast wyciagnac z tego wnioski, naprawic relacje z zona, bedzie trawl w nieszczesliwym malzenstwie I poszuka sobie nowej odskoczni. Moge sie mylic, ale tak robia ludzie, ktorzy nie potrafia rozwiazac prawdziwych problemow a mysla w kategoriach "jakos to bedzie". Zobacz nas. Gdybysmy nie wziely sie za nasze problem, to nadal trwalybysmy w chorych I nic nie wnoszacych relacjach, a jesli 2ki by tego nie chcialy, to zawsze znajdzie sie kolejny pocieszyciel. Tylko to nie jest zadne rozwiazanie. Mam w nosie co inni mysla. Jestem z nas dumna, bo to cholernie ciezkie cos postanowic I w tym wytrwac, majac taka pokuse obok. I tak trzymajmy. trzeba sie wspierac, zeby nie powtorzyc bledow. ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja ta zła
Musiałam troszkę odreagować to całe zamieszanie ( wpadam wtedy w wir pracy) ale teraz mogę Wam spokojnie napisać co się stało. Postanowiłam że koniec z 2. I chciałam się tego trzymać, powiedzieć mu o tym – a tu niespodzianka, jego żona dowiedziała się o Nas. Pierwsza myśl – to strach że on straci dziecko, które bardzo kocha. To głupie ale nawet przez sekundę nie pomyślałam o sobie i swoich konsekwencjach, martwiłam się o niego….. Na szczęście udało mu się załagodzić sytuacje  W pierwszej chwili pomyślałam że los za nas zadecydował, ale później uświadomiłam sobie że nigdy mógłby mi nie wybaczyć że przeze mnie stracił kontakt z dzieckiem. Może faktycznie bardzo mnie kocha i nie mówiłby o tym, ale wiem że w głębi duszy miałby żal. Tak, ta cała sytuacja przeświadczyła mnie że moje postanowienie o tym że rozstanę się z 2 była właściwa. Teraz nie będę mu nic mówiła, niech to wszystko się uspokoi, przycichnie, ale nie pozwolę sobie by przeze mnie utracił swój skarb. Czy ja będę z mężem – to już inna bajka………. Uczuciowo – nigdy nie rozumiałam dlaczego 2 nie umieją odejść, tylko mieszają. Ja nigdy w życiu nie byłabym w stanie komuś zaszkodzić i mieszać i chyba właśnie tym różni się moja relacja z dwójką, że my się kochamy i żadne z nas nie chce skrzywdzić drugiego, problem polega na tym iż nie umieliśmy podjąć odpowiednich decyzji we właściwym czasie…. A teraz na niektóre z nich jest już za późno…

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
nie zazdroszcze tej milosci,ale cie dopadlo,szkoda mi ciebei tej milosci

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Uczuciowo
Jak na ironie zona 2ki dowiedziala sie teraz, wlasnie kiedy zerwalas. Moze to znak? Dobrze, ze rozdzielasz swoje malzenstwo od relacji z 2ka. To ze z nim nie bedziesz nie znaczy ze masz trwac w nieszczesliwym zwiazku. Ja dlugo wlasnie tak myslalam, dlatego nie umialam sie z 2ka pozegnac. Faktycznie zle decyzje, niepotrzebne gry i wiecej komplikacji. Ale nie ma co o tym myslec. Nie wiesz, czy bylabys z 2ka szczesliwa, gdybyscie byli ze soba od poczatku. Moze dzis to on bylby na miejscu Twojego meza? Moze uczucia by oslably? Ta magia w naszych 2kach polega na ich niedostepnosci, na iluzji jaka tworza, a ktorej nie jest na dane w 100% doswiadczyc i sprawdzic, czy stalaby sie prawdziwym zyciem. Teraz oni, czyli 2ka i jego zona maja szanse na naprawe malzenstwa. Powiem Ci tylko jedno, co mnie przeraza. Nie wazne jakby nie zostala zraniona jej duma, straszenie dzieckiem jest ponizej pasa. Nie wyobrazam sobie, ze moglabym zrobic cos takiego, no chyba ze moj maz bylby jakims niebezpiecznym czlowiekiem. A Ty gdybys dowiedziala sie o zdradzie meza, zabronilabys mu kontaktow z dzieckiem? Chociaz moze my jestesmy w innej sytuacji. Nam chyba latwiej odpowiedziec ze nie. Zobacz, czy to u mnie, czy u Ciebie czy u Merry, zachodzi ten sam schemat. Najpierw ogarniecie siebie, zajecie sie swoimi malzenstwami, 2ki tez musza to zrobic. Zdecydowac, czy chca byc z zona czy nie. Teraz mam takie wrazenie, ze trzymaja dwie sroki za ogon. Zona w domu wszystko zrobi, ale im z nia zle. I zamiast to naprawic, albo rozwiazac, to trwaja w tych malzenstwach na sile. Tak jak i my. A prawda jest taka, ze im szybciej sie pozbieramy, tym szybciej bedziemy wiedziec co jest dla nas najlepsze. Moja 2ka byla juz wolna, ale gdyby byl nadal z zona nie ruszylabym go. Jak to brzmi;), ale taka jest prawda. Sama weszlam w taka relacje, ale nie odbilabym meza innej. i Wy tez nie, mimo, ze trwalyscie w tych relacjach. Inaczej nie byloby zerwan, tylko kazda bylaby po rozwodzie ze swoja 2ka przy boku. Jestesmy silne i trwajmy dalej w naszych postanowieniach. Moze sie okazac, ze za jakis czas, bedzie piec, szczesliwych malzenstw;) Czego sobie i Wam zycze dziewczyny;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ja Merry
Wiecie co jest najbrudniejsze w tym wszystkim to ze razem pracujemy.. Mamy codziennie kontakt, telekonferencje itp. Bardzo mi z tym ciężko, jak słyszę jego głos, jego uśmiech.. :( Wtedy znów włączają mi się klimaty: a może by się nam udało, może gdybym wytrzymała i go wspierała do końca, ale wyrzuty sumienia ze rozbiłam dwie rodziny chyba nie pozwoliły by mi żyć.. Wolałabym poznać faceta który ma pozałatwiane swoje sprawy i jest spragniony miłości, tutaj by było mega dużo problemów. Czy miłość jest tego warta, czy dalibyśmy rade sobie z tym poradzić.. czy tyle miłości wystarczyło by na pokonanie problemów - on żona i tye dzieci, ja i mój mąż i córeczka w nim zakochana.. Piszę to bo jest mi troszkę lepiej.. ale wątpliwości są. Wczoraj ani dzisiaj już nic do mnie nie pisze, ani o uczuciach, ani o tym co myśli, właściwie już tylko kontaktujemy się ze sobą służbowo.. Bardzo to trudne, ale z drugiej strony przecież tego chciałam. 2 dni temu tylko napisał ze może lepiej było cieszyć się tym co jest nie oczekując ode mnie i od siebie zmian... tak może byłoby lepiej, bo uczucia i miłość są.. ale życie podwójnym życiem jest bardzo trudne, wyczerpujące.. i pochłania mega dużo energii którą można wykorzystać na twórcze działanie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Uczuciowo
A dlaczego on nie probuje poukladac swoich spraw? Jesali nie kocha zony, to niech jakos ogarnie ten temat, bo jesli przejdzie mu z Toba, to predzej czy pozniej siegnie po inna kobiete I bedzie nadal prowadzil dwa zycia. I wierz mi, bedzie mega nieszczesliwy, a Ty uporasz sie w tym czasie ze soba. Jesli uda Ci sie posklejac malzenstwo to bedzie super. Jak nie, to odejdziesz, ale zamkniesz sporo tematow, uwolnisz sie od poczucia winy, zaczniesz zwyczajnie od nowa i jesli wtedy ktos sie pojawi, bedziesz mogla wejsc w nowa relacje. Wiesz co sobie obiecalam? Ze nigdy juz nie wejde w taka relacje jak z 2ka. Z zadnym facetem (z kobieta tez;) ) Bo jesli pojawi sie kolejne zadurzenie, to nie bede juz meczyc meza ani siebie. Widocznie nie mialo sie nam udac. Ale poki kocham, nie bawie sie juz w zadne znajomosci. Mam to szczescie, ze 2ki nie widuje. skasowalam numer telefonu. Jesli bedzie chcial sie odezwac, to sie odezwie, jak nie to nie. Ale nasz uklad bedzie juz tylko i wylacznie na zasadach zwyklej znajomosci. Zreszta, szczerze to on sam nie wie czego chce. Ma ta nowa kobiete, nie ma, sama nie wiem co on tam robi. Powiedzialam mu zeby sie ogarna, jak ja kocha to niech z nia bedzie, a nie mami kolejna. To taki typ w ktorym latwo sie zakochac i mysle, ze ona sie w nim zakochala, a on sam nie wie czego chce. Taki Piotrus Pan. Ale zycze mu dobrze. Na kawe isc moge. No ale tylko dlatego, ze mnie juz on nie rusza w sensie uczuciowym. ( w niekotre dni ;) ). Jestes teraz w bardzo trudnej sytuacji. Widziec go, rozmawiac, myslec. Cholernie ciezkie. A jak miedzy Toba a mezem? Moze na chwile zapomnimy o 2kach I pogadamy o tych naszych mezach? Jak to bylo miedzy Wami na poczatku? Pytam tez Ciebie Merry. Jak bylo u mnie, wiecie z bloga;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ja Merry
On czekał na mnie az ja się zdecyduje z nim być i odejdę od męża. Jak byłam na etapie rozważania odejścia to miałam następujące problemy do rozwiązania: 1. Przedszkole mojej małej - nie chciałam żeby zmieniała przedszkole, miała problemy z adaptacja a teraz ma tam swoich małych przyjaciół i trudno by jej było gdyby miała to zrobić 2. On nie mógłby się przeprowadzić do mnie bo ma firmę postawioną ok 1,5h drogi od mojego miasta, bardzo dużo pracy, projekty itd. 3. No i jego rodzina i niepracująca zona. Cały czas bałam się ze jak zrobię ten krok, wyprowadzę się to będę sama w pustym mieszkaniu z córeczka, czekająca na niego, aż przyjedzie itd. A jeśli cos zaczęło by się miedzy nami psuć to zawsze miałby wytłumaczenie ze przecież on musi być w firmie, a de facto byłby w firmie i w domu. masakra.. Tak wiec nie zrobiłam żadnego kroku z ww. powodów. Nr. 2 pisze do mnie prawie codziennie teraz w sumie tylko służbowo, ale jednak.. Nie wiem co siedzi w jego głowie i jakie ma plany. Wiem jedno ze jestem uczuciowo rozbita. tęsknie cały czas za nr 2 i nic mi to nie mija, wszelkie formy radzenia sobie z tym są tylko pragmatycznym tłumaczeniem sobie faktów, ale uczucia jak są tak były... No a z moim mężem - nie jest za fajnie, nie mam ochoty na bliskość z nim intymność, nie wiem jak mam to odzyskać jak na nowo zakochać się w nim.. jak wzbudzić na nowo w sobie te uczucia.. O ile to będzie w ogóle możliwe.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Uczuciowo
Wcale Ci sie nie dziwie. Nadal jednak nie rozumiem, czemu jesli mu jest z zona zle, nie odejdzie? Szczerze, latwiej by mu bylo zrobic to w tej kolejnosci, niz byc z Toba. Zona zrobilaby wam pieklo i chyba zadna z nas by sie jej nie dziwila. Jak poznalam moja 2ke, to byl w trakcie rozpadu malzenstwa. Ile ja sie nagadalam, ze powinni dac sobie szanse, isc na terapie. Ale 2ka odszedl. Mial dosc zachowania zony. Ogarna sie i teraz po wszystkim moze tworzyc nowy zwiazek z nowa kobieta. Zanim odszedl, walczyl na swoj sposob o malzenstwo przez prawie 2 lata. Ja tez sie ogarnelam. U mnie poszlo w druga strone i wszystko wskazuje na to, ze na nowo zakochuje sie w mezu;) To jest mozliwe, ale w okreslonych warunkach. I mimo, ze to brzmi dziwnie, sporo zalezy od meza i samego szczescia i zbiegow okolicznosci. Chcielibyscie byc razem, ale kazde z Was nie chce czegos zaryzykowac, zmienic. W takim wydaniu mozecie jeszcze dlugo trwac, a romans bedzie powracal, jak dale na plazy. Merry, Ty mnie tylko nie zrozum zle. Ja doskonale wiem jak Ci ciezko, jak to kusi, jak sie czlowiekowi wydaje, ze nic juz nie bedzie piekne, bo "jego" nie ma obok. A myslalas kiedys kogo Ty kochasz? W sensie za czym tesknisz? I co to jest dokladnie, to uczucie, ktore nie pozwala Ci wrocic do meza? Co Ci w nim przeszkadza? Co ma w sobie 2ka, ze to z nim chcialabys byc? Ja wychodze na prosta z napisem swiadomosc - co oznacza, ze widze moja 2ke, taka jaka jest i wiesz, wiele rzeczy mi sie nie podoba, zachowan, ktore mialy miejsce wczesniej, a ktore bagatelizowalam. Czemu ja o to pytam? A co jesli Ty idealizujesz 2ke? Chcesz odejsc od meza i ta 2ka jest takim niby powodem. Dobrze mnie zrozum. To moglby byc on, albo inny facet, cel zostalby ten sam. Rozwiazanie malzenstwa. Moze Ty sie poprostu chcesz rozwiesc? A sama 2ka nie ma z tym nic wspolnego? Jest tylko wytlumaczeniem. Ja gdybam oczywiscie. Poprostu przyjzyj sie malzenstwu, bo moze tam naprawde jest co ratowac, a moze juz nie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ja Merry
Uczuciowo - czemu on nie odejdzie od zony?Myślę ze tak naprawdę to współuzależnienie . Funkcjonują cudownie w emocjonalnym trójkącie kat- ofiara - wybawca. Stale zamieniają się rolami. Tak to widzę, bo miłości i oparcia tam nie ma. A jak było miedzy nimi naprawdę źle to próbował wymusić na mnie natychmiastowe pojęcie decyzji o odejściu od męża. Boże to chore jak to czytam, ale tak było.. Ja mam w mężu oparcie tylko brakuje mi tych uczuć które były piękne miedzy nami, tego poczucia bliskości i intymności, no i namiętność - to ostatnie zupełnie gdzie odfrunęło.. Zniszczyły to ostatnie prawie 3 lata - jak borykaliśmy się z jego problemami prawnymi. Przez poczucie winy który miała całkowicie zamknął się w sobie, oddalił a ja nie potrafiłam do niego dotrzeć, na terapie tez w tamtym czasie nie chciał iść. Problemy się skończyły, została kasa do zapłacenia, ale to jest pikuś w stosunku do tego co zostało z naszego małżeństwa.. Nie chce się mimo to poddawać chce walczyć o małżeństwo a przede wszystkim od siebie.. :) Dam rade, wierze w to mocno..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ja Merry
Wiesz tak sobie pomyślałam teraz ze zaczynam idealizować r 2 jak bardzo za nim tęsknie.. wtedy wpływa na mnie fala mega pozytywnych cech jakie on ma itd. Ale było tez mnóstwo cech które bardzo by nas poróżniły tylko w amoku moich problemów, zakochania i innych spraw przymykałam na nie oko... Ja wraca świadomość, trzeźwe myślenie widzę to wszystko i wtedy doceniam moje męża, jako opiekuńczego, troskliwego faceta..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Uczuciowo
I to jest wlasnie to co ja mam teraz;) Przejrzalam na oczy I zobaczylam ile wspanialych cech ma moj maz. Zawsze moge na niego liczyc ( oprocz tych kilku spraw jakie zawalil, ale to bardziej sfera uczuc i zrozumienia), jest zaradny, troskliwy, opiekunczy. Tak, u nas tez polegla intymnosc, ale mozna ja odbudowac. Wiesz co sobie pomyslalam, ze to ja przejme kontrole, wypuszcze ta dzikuske, ktora we mnie siedzi i bede robila tak, zeby mi bylo dobrze. Mysle, ze nasza intymnosc tylko na tym skorzysta;) A 2ki zawsze sie idealizuje bo nie mieszka sie z nimi na codzien. Pewnie ze dasz rade. Juz dajesz. Przypomnij sobie jak bylo miesiac temu. Z pewnoscia zauwazysz roznice w mysleniu, w postanowieniach, w dzialaniu. Male kroczki, ale bardzo wazne. U mnie wszystko zmienia sie jak w kalejdoskopie. A wiesz do czego byl mi potrzebny czas? Do przygotowania sie na te wszystkie zmiany, ktore tak naprawde dokonaly sie w przeciagu kilku dni. Zupelnie inne podejscie mam dzis, niz tydzien temu. W sensie mam wrazenie jakbym byla twardsza, jak w pancerzu ochronnym. Swietne uczucie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ja Merry
Uczuciowo - jedno jest pewne dużo łatwiej by mi było gdyby nr 2 sobie kogoś znalazł i dał mi już ostatecznie spokój. Może nadejdzie taki dzień a wtedy moje serce już złamie do końca.. Chce być silna przede wszystkim dla siebie i mojej córeczki.. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tez tak myslalam i to jest do przejscia. Boli, co tu oszukiwac, ale czlowiek moze sie zajac soba, no a jak przestaje lubic ta 2ke? haha, To pomaga jesli sie jest zdecydowanym. Pewnie, ze warto dla was walczyc. Fajnie ze dajesz rade I chcesz, mimo ze jest ciezko;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ja Merryy
No wiec ostatnie 3 dni to byly podchody i zmasowane "ataki" nr. 2: smsy ze kocha, ze razem mozemy osiagnac bardzo wiele, ze jest w nas wielki potencjał, ze teskni, ze barkuje mu mojego ciepla i bliskosci itd. W koncu napisalam mu ze mnie psychologicznie nie stac na podwijne zycie i ze trzeba byc uczciwym wobec najblizszych i samych siebie... No i cisza, mysle ze liczyl zew wroce do romansu... teraz widzę to jeszcze wyrazniej ze on nie jest wstanie zmienić swojego zycia i ze to tylko jedynie strefa jego iluzji i marzen. I jak ja na dobre zniknę z jego zycia to pojawi sie ktos inny... I tyle w temacie. Mysle ze to uczucie i ta milosc byla - ale kiedyś. Dziś czuje sie bardzo dobrze, nie wiem jak bedzie dalej - ale przestalam sie obwiniac za cokolwiek. Bo przez jakis czas mialam poczucie ze skrzywdzilam nr 2 po odeszlam, bo nie dalam nam szansy... teraz widze ze tak naprawde to on tej sznasy nie chcial bo i tak wiedzial ze nic nie zmieni.. I takie sa fakty..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×