Rybka zwana Wandą

czy Rybka to ta laska co to olała autora sikiem prostym uciekając przed nim z dworca kolejowego? :D :D :D taki brzydki jest?

Hahaha, Psełdo, tyle lat, a Ty nadal czasem potrafisz mnie mocno rozbawić :) Zaś co do KD, jak mam wybić sobie z głowy kogoś, kto w niej nawet nigdy nie zagościł? Zresztą to i tak w obecnej sytuacji niemożliwe, pewnie domyślasz się dlaczego, ale mogę podpowiedzieć: ;)

i jeszcze podpis

To jest, Palola, oczywiście z gruntu niemożliwe. Nie jest możliwe, ponieważ ja nie kiwnę najmniejszym palcem, żeby to niemożliwe stało się możliwe. A co do reszty - "reszta jest milczeniem", Palola, albo jakoś tak podobnie.

O tak, nawet nie wiesz jak bardzo się z Tobą zgadzam. To zbyt cenne żeby o tym pisać, szczególnie tutaj. W tym wypadku milczenie jest nie tylko złotem, ale wręcz czymś bez alternatywy :)

A ja nawet nie wiem, Palola, jak bardzo się ze mną zgadzasz.

Mówisz, ze aż tak trudno Ci w to uwierzyć i w ogóle jak tak, przecież w tym cały jest kafe ambaras, żeby dwojenie chciało na .. tak samo :)

Palola, znowu piszesz w niezrozumiały dla przeciętnego rozumu sposób. A gdyby tak nieco przystępniej?

Też mi się wydaje, ze ja czasem wypowiadam się zbyt zawile,a le kurcze, niektórzy mężczyźni dobrze mnie rozumieją, czyżby to znaczyło że mają nieprzeciętny rozum? ;)

Nie jestem ani mężczyzną, ani nieprzeciętnym rozumem. Jednakże mam tę przewagę, że potrafię gadać tak, że mało tego, iż inni mnie nie potrafią zrozumieć! Nie rozumiem nawet ja siebie! Ha!

I jak Ci się żyje w takim bezkresie niezrozumienia, Helenka?

Nie rozumiem...?

aaa.. rozumiem, nierozumnie :)

Karp po żydowsku CZAS 1 godz. 50 min. głowa karpia 2 wypatroszone karpie z głowami rodzynki 3 garście marchew 2 cebula 3 migdały 3 garście sól pieprz cukier Brzmi groźnie, co? Wanda najpewniej została zjedzona.

Raczej mocno niekonkretnie, niż groźnie. Z tego łże-niby-przepisu nic nie wynika. Tym bardziej smutne, że z karpiem można wyczyniać różne cuda.

Znałam kiedyś jednego ichtiologa. Miał do mnie słabość. Nic z tego nie wyszło, niestety. Kot go nie polubił. Ichtiolog wyjadał mu chrupki i ocierał się o moje nogi. A co u Ciebie?

Pardą ale nie zrozumiałem. Kto się ocierał o Twoje nogi? Kot, czy ichtiolog? Jeśli idzie o mnie ja nie muszę obżerać się kocimi chrupkami, żeby mieć przyjemność z ocierania się o damskie nogi (pod warunkiem oczywiście, że to nie są byle jakie, znaczy pierwsze lepsze nogi).

Nigdy nie kupiłabym kotu kocich chrupek, to byłaby dyskryminacja rasowa. To były ludzkie chrupki, a ichtiolog miał do nich słabość. A nie...Ichtiolog miał słabość do mnie, czyli to kot ocierał się o moje nogi. Wiesz co? Ja chyba wymyśliłam tego ichtiologa, to chyba był proktolog i kot dlatego go nie lubił. I ten proktolog postanowił wrócić do żony. Tylko to nie była jego żona, a żona kolegi...Tak, że widzisz Szanowny Psedło, żyje się, obraca się... Opera, Teatr, rauty, bankiety. A co u Ciebie, bo nie dosłyszałam?

Miłej spokojnej pracy . Dobranoc.

Częściowo przecież zeznałem w odniesieniu do przyjemności płynącej z ocierania się o damskie nogi. Zapewniam Cię, to ogromna przyjemność. Jednakowoż pomyślałem sobie, że musiałbym chyba zeżreć ze trzy wagony kocich chrópek, żeby się zdobyć na odwagę ocierania się o brzydkie babskie nogi. Moje sprawy mają się doskonale. Zima ma się wnet ku końcowi. Wiosna nadciąga wielkimi krokami. A jak wiadomo - "przyjdzie wiosna - wyjdą chrząszcze". Nie zmieniłem zdania odnośnie pożytku płynącego z posiadania zwierząt-darmozjadów. Kota zaczęła poszukiwać Chelenka, najlepiej dzikiego i wyuzdanego, jak sama się przyznała. Zaś Sztuka przypomina mi mocno niegdysiejszą SachsenTorte. Ryba - co zrozumiałe - nieodmiennie milczy. Wot i wsio u mnie.

Jeśli mężczyzna zaczyna o "Rybce" mówić "Ryba", to znaczy, że już minął mu cały sentyment do jej nóg prima sort. Też mam bardzo ładne nogi i świadków którzy to potwierdzą. Co do poczynań Helenki, to jestem na bieżąco. Jeszcze strona, dwie i zechcesz być kotem. Ona to robi wszystkim, nawet mnie. Jak się nazywa fachowo, taki facet co bada życie chrząszczy?

Najlepiej popaść w czteroletnią, głęboką zadumę. A tu FTMce trzeba mejla napisać.

i co teraz?

Kot w worku.

Worek w piwnicy.