Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

cierpię z powodu męża, nie ma już siły

Polecane posty

Gość Misia 102
No widzisz, a on widocznie przyspieszyl ten okres, ze najpierw odszedl, a potem bedzie rozwod... No niestety, chyba nic z tego waszego zwiazku juz nie bedzie. Poradz sie adwokata co robic dalej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja nie mówię, że on nic nigdy niczego nie zrobił, mi pomagał w takich sprawach hm komputerowych, ale jakiś sprzęt naprawić....chodzi mi bardziej o to, że to on sam wyznaczał co robi, jak mu coś pasowało to robił to, a jak nie to był foch, obrażanie, nie odzywanie i tak dalej. I to było strasznie męczące, miałam wrażenie że muszę się obchodzić jak z jajkiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Przerabiałam to. Jeżeli się nie wyprowadzicie na swoje zostanie tak jak jest, facet musi czuć, ze dom należy do niego, niestety tak jest, wtedy zaczyna dbać. moja znajoma też tak miała, jedna i druga.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Myślę że gdyby mu się coś stało już byś miała telefony od jego rodzinki (teściowa pewnie by Cie obwiniała za całe zło jakie przytrafiło się jej synkowi). To jest cholernie smutne, człowiek kocha, tęskni, myśli że tej osobie coś się przytrafiło a tak na prawdę ta druga ma ją gdzieś. Najgorsze to nieodwzajemniona tęsknota. Temat mieszkania z rodzicami można już sobie darować, to już nudne się robi. Wiecie jaki byłby scenariusz jakby mieszkali osobno? Taki jaki tu ktoś wcześniej przedstawił. Autorka nie wyrobiłaby finansowo na jednej pensji. Ona byłaby w pracy a on bezkarnie (w końcu byłby sam w domu) spał do południa i siedział na kompie i oddawał się innym przyjemnościom. On Ci w ogóle w czymś pomagał autorko? W takich przyziemnych obowiązkach domowych jak pranie, zakupy, gotowanie, sprzątanie chociaż po sobie? W końcu ty pracowałaś a on?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Albo jest niedojarzały i miał po porstu dość narzekania albo to samo plus dodatkowo poznał kogoś i odszedł do niej. Nie mówię, że on bez winy, jego wina, ale nic już z tym nie zrobisz, chcoiaż nie jestem za rozwodami. Miałam kiedyś ukochanego 8 lat, wydawało się, że przepadał za mną, wszystko robił, ideał i nagle mnie zostawił i nagle okazało się, że miał mi mnóstwo do zarzucenia, a nigdy tego nie mówił. I po niedługim czasie wszedł w nowy związek, kiedy ja cierpiałam latami. Inny, z którym się krótko spotykałam też nagle odszedł, bo nie wyszalał się jeszcze i nie jest gotowy na zobowiązania, mimo 30 lat. Dobrze chociaż, że szybko się zorientował.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To prawda że tak naprawdę poznaje się człowieka jak się z nim zamieszka. Spotykaliśmy się 4 lata i rok mieszkaliśmy. Po zamieszkaniu razem był całkiem innym człowiekiem. Byłam w szoku... Na szczęście nie wzięliśmy ślubu. Chciałam najpierw zamieszkać i się upewnić że to ten. Wszystkim radzę nie brać ślubu tylko zamieszkać. Być ze sobą 24 na dobę i codzienność a randki to całkiem co innego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja mysle ze nie wytrzymal presji tesciow, wiedzial, ze on tam nie jest gospodarzem, nie jest na tzw. swoim i zamiast jednego gospodarza bylo dwoch, to nie przejdzie, ktos wyzej mial racje..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Faceci tak maja, ze malo mowia albo............. wcale :-) Nie lubia tez gdy im sie trajkocze nad glowa non stop. Wtedy predzej czy pozniej znajda inna.... mniej wygadana, spokojniejsza, bardziej stabilna emocjonalnie , ze tak powiem .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ZA CHWILE SEJM ZDECYDUJE O LOSACH RZADU . Szkoda gadac co sie w tym kraju wyrabia ..... :-o :-( :-o :-( :-o :-( :-o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
zgadzam się gościu z 22.00 w każdym szczególe. To o pracy wystarczy na trajkotanie. Rozumiem Ciebie, bo też tak robiłam, ale tez ode mnie odszedł. Ale to nie twoja wina tylko jego. Teraz jestem w związku, w którym od roku ani razu się nie kłóciłam i nie miałam o nic pretensji. Po prostu jesteście niedopasowani.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Moze Ty nie, ale byla jeszcze Twoja mama i ojciec. Chyba nie czul sie u Was dobrze, ze doszlo do wyprowadzki, sorry.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Zgadzam sie, nie pasowaliscie do siebie. On znajdzie inna, a Ty innego :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko doskonale Cie rozumiem. Jak zamieszkaliśmy razem tez były fochy o byle co. Obrażanie się i się nie odzywanie. Mówiłam mu że zachowuje się jak baba z tymi fochami. Chciał też o wszystkim decydować łącznie z wyborem firanek ( co wydawało mi się że raczej to kobieta wybiera) Czasami czułam się jakbym była w zwiaązku z kobietą a nie z facetem. Na szczęście mam to już za sobą i cieszę się że to się zakończylo. Odpoczełam psychicznie i nie jestem znerwicowana( też byłam w szpitalu z powodu nerwów)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Kochał... kiedys tak........

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gosciu z 22:13 u mnie tesciowa wybrala, po prostu kupila w prezencie i tyle :-p

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
firanki oczywiscie :-) glupio mi bylo je wyrzucic, ale po paru latach wyladowaly w smietniku, ulga niesamowita :-D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Moi rodzice na serio się nie wtrącali, nie chcieli niczego zlego. Wierzę wam w to co piszecie o tym wspólnym mieszkaniu, ale spójrzcie też z innej perspektywy na to wszsytko. Naprawdę nikt tutaj nie chciał źle. Rozumiem jakby matka przychodziła i po szafach grzebała albo przychrzaniała się do wszystkiego. Serce mnie boli, że chciałam tak dobrze, zrobiliśmy łazienkę, mieliśmy robić kuchnię, po kolei wszystko inne i tak dalej. Nie zmuszałam Kuby do niczego, ani do ślubu ani do mieszkania....co ja teraz na to poradzę, że on się nie czuł gospodarzem, mógłby się czuć, gdyby tylko chciał. Po co w takim razie jeszcze nie tak dawno mówił, że moi rodzice są inteligentni, że można z nimi o wszystkim pogadać, że docenia rady mojego taty bo on zna życie. Gdybym widziała, że jest mu tu źle, że rodzice wtykają nos w nieswoje sprawy to sama powiedziałabym STOP. Oni żyją własnym życiem, mają znajomych, chodzą razem na tańce, tato jest zaabsorbowany tą firmą, mama innymi rzeczami. Serce mi pęka z tego wszystkiego. Cieszyłam się z tego co miałam, kochałam go, cieszyłam się z tego remontu bo jak się miałam nie cieszyć. Zrobiliśmy "mini parapetówkę" jak wykończyliśmy łazienkę. Mówiliśmy że po kolei będziemy robić z każdym pomieszczeniem :) on się też z tego cieszył, nie miałam powodu myśleć że jest inaczej. Mamy (mieliśmy) duży taras na górze (ponad 50 metrów), nie wykońćzony do końca, ale fajny, przyjmowaliśmy tam gości jak była ładna pogoda, chcieliśmy go wykończyć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Co za bzdury gość wypisuje ,jak sobie zapracuje ,wybuduje to będzie na swoim ,nie tłumacz kolesia bo czytać tego nie można .Żona mu gadała to nie zainteresował sie jak była w szpitalu ,dla takiego zaburzonego człowieka zawsze będzie nie tak bo liczy się tylko on ,tylko to co on chce i tak jak on chce ,nie ma w nim empati ani uczuć dla innych ,ktos napisał ,ze nawet na księżycu winny by sie znalazł ,żona ,teściowie ,żony rodzice a nawet przyjaciele .Moze dobrze ,ze nie pojedzie z Tobą do tych znajjomych bo jeszcze tam byś wstydziła sie za dupka.Myśl o sobie bojego zachowanie jest na poziomie smarkacza a z takim życia nie będziesz miała .Są sprawy na które my wpływu nie mamy a bedzie co ma być ,trzymaj sie i nie daj sie ,pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
i tak podziwiam że wisiały parę lat :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
oj baby baby wczoraj gościu czy ty umiesz czytac, bo chyba nawet nie skonczylas podstawówki, toż ona pisze ze już chce się z nim rozwieść a nie czekac do usranej śmierci smiech.gif "niebawem' to ona musi dojść do siebie a nie pakowac się w kolejny związek i już widze ten tlum wielbicieli który rzuca się na nia z bukietem roz i pierścionkiem zaręczonym smiech.gif weź ochlon kobieto, bo nie znasz realiów. Ja natomiast znam kobiety, które sa po 2 rozwodach i maja dzieci z roznymi mezami. Autorce nie potrzeba kolejnej rodziny patchworkowej, tylko stabilnego związku, a na to przyjdzie czas, ale kiedyś, a nie teraz. xxx Podstawówki to ty nie skończyłaś prostaczko i dlatego obracasz się tylko wśród patologi, gdzie baby po kilku rozwodach mają mendel dzieci każde z innym facetem. :D Takie właśnie jak ty polują na kolejnego, najlepiej żonatego, który jest dobrym mężem i ojcem, a następnie jęczą na forach, ze każdy facet jest zły, bo ciężko im pojąć, że na świecie są szczęśliwe, kochające się rodziny gdzie mężczyzna dba o dom, żonę i dzieci. Napisz takiej, że żyjesz w długoletnim, szczęśliwym związku małżeńskim, to od razu jadem tryśnie, aż pół wątku zaleje. :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
>>Misia 102 wczoraj moze i facet ma troche racji, ale ta dziewczyna sama sobie takiego meza wybrala, a znala go wczesniej 4 lata to wtedy nie widziala jaki ma charakter, tylko w niecaly rok po slubie bedzie rozwod? oj dzieci, najpierw dorosnijcie do malzenstwa a potem idzcie przed oltarz. Przede wszystkim MLODZI powinni mieszkac OSOBNO ! żadne mamusie tesciusie babcie itp. MAŻ I ŻONA - osobno! Dla niektorych ojciec autorki jest super facet, a dla ziecia byl nie do zaakceptowania. My wszystkiego nie wiemy, znamy jedna wersje, a to wielka roznica.<< misia dziecko najpierw dorośnij i załóż rodzinę a dopiero udzielaj rad mężatkom. jak mąż autorki nie akceptował teścia to mógł iść do roboty i zarobić na własne lokum a nie spierniczać od żony niczym smarkacz z przedszkola

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko, twój maż dorośnie do małżeństwa dopiero wtedy, jak już będzie stary i schorowany. Wtedy dopa mu przysiądzie i nie ucieknie od żony, o nie będzie miał już siły :D:D:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gosciu ty sie o meza autorki nie martw zajmij sie lepiej swoja doopa :-p :-p :-p

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość super ktoś
Dziewczyno a może ty nie wiesz wszystkiego, przecież chodzilas do pracy i nie bylas w domu na okraglo. Za twoimi plecami mogla być prowadzona "cicha wojna". Nie wiadomo co tak naprawdę sobie powiedzieli: twój maz i ojciec. Nikt nie wyprowadza się ot tak, dla zabawy. Zrozum to w końcu. Musial być istotny powod.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Beeaa
Zuzka skoncz już z tymi dupkami. Ty w ogole nienawidzisz mężczyzn i wszędzie widzisz kochanice, nawet u meza Autorki :-o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
i jak tam dalej się nie odzywa ??????

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
...cos tu nie gra... to chyba jednak prowokacja ;-) kobieto zmyslilas ta historie dla potrzeb forum.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
NIe jest to żadna prowokacja na potrzeby forum (litości, nie ma co robić tylko przejmować się "potrzebami" kafeterii), ale postanowiłam zakończyć już ten temat, nie będę nic więcej pisać. Przez noc przyszedł mi jeden pomysł do głowy, ostatni już, wykonam go, myślę że będzie to proces dość długotrwały (ale też nie latami ;) ) jeżeli on mi się nie powiedzie to już wtedy całkowicie dam sobie spokój, ale będę mieć czyste sumienie że próbowałam i walczyłam. Możecie się śmiać i krytykować mnie, ale jestem osobą wierzącą, chcę spróbować ratować nasze małżeństwo. Jeżeli to co zamierzam mimo wszystko nie przyniesie rezultatu, będę wiedziała że próbowałam.....ale na razie w głębi serca nie chcę rozwodu, wydawało mi się że chcę, ale były to nerwy i emocje. Wierzę mimo wszystko że przejdziemy przez ten kryzys, że uda mi się roztopić jego lód w sercu, coś mi mówi.....nie wiem co to jest....ale żebym spróbowała w ten ostatni sposób, ostatecznie. Może napiszę za jakiś czas....a może nie......dziękuję Wam wszystkim za rady i za wsparcie. Życzę wszystkiego dobrego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×