Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

cierpię z powodu męża, nie ma już siły

Polecane posty

Gość gość
A ja życzę Ci powodzenia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Gość z 8,28 tak coś nie gra w twojej głowie i na siłę szukasz usprawiedliwienia dla faceta który nie powinien zakładać rodziny .Całkowicie miesza ci się dobro ze złem ,wakacje odpocznij to może zrozumisz ,że bywają super synowe i syper teściowe a tu młodzi mieli szansę na odłożenie i zapracowanie na swój dom .Pretensje to ten synuś może mieć do siebie a nie do teściów ,nie wymyślaj teori bo to żenujące.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
zuziu to znowu ty ? :-o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Zuzka zajmij się wnuczkami to większy będzie z ciebie pożytek :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To jest Twoje życie i Twoje decyzje ,życzę powodzenia .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gośc super ktoś
Autorko pa pa ratuj ........ może się uda, powodzenia :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
.......... czyli to było PROWO............ :classic_cool:

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jessi29
Hej Autorko, nie uciekaj. Nie opuszczaj tematu. Codziennie go czytam i Ci kibicuję. Zastanawiam się, jak ja bym się zachowała, jakby przyszło mi z taką sytuacją się zmierzać. Co wymyśliłaś? Pozdrawiam Jess

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wiem autorko ,że chciałabyś aby było dobrze ale jeśli Twój mąż nie podejmie walki o siebie ,o Was to Ty swoją miłością go nie zmienisz.Jeśli masz plan wynajęcia mieszkania dla lalusia i myślisz,że będzie dobrze to sie mylisz ,szkoda kolejnej zmarnowanej kasy i Twojego zdrowia.Życie z człowiekiem z zaburzeniami jest porażką ,musisz otworzyć oczy ,nie żyć iluzja a faktami ,pozdrawiam .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Beeaa
To nie żaden laluś, tylko jej mąż ;-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja wiem co Autorka wymyślila, to oczywiste, ze pojedzie do niego i będzie prosic o szanse naprawy małżeństwa... Ot co!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dobrze, będę zaglądać w takim razie, ale nie piszę już nic o rozwodzie, o rozstaniu itp. Być może podejmę taką decyzję, ale najpierw chcę wykonać swój plan. Nie wiem czy on wyjdzie, ale tylko po nim będę mogła sobie powiedzieć, że zrobiłam wszystko. Nie chodzi w każdym razie o pojechanie do niego, nic z tych rzeczy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
a coz to za plan

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jessi29
Ja też nie obstawałabym od razu przy rozwodzie. Rozwód moim zdaniem może być z powodu trwałego rozpadu pożycia, albo z powodu strasznego kłamstwa. Ja za Ciebie trzymam kciuki. Właściwie trzymam kciuki za Twoją teściową. Czekaj na jej niepowodzenie, to Kuba wróci do Ciebie. Jeśli Ona jest taka, jak pisałaś, to tylko kwestia czasu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Beeaa
Jessi .... jak możesz? :-o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Beeaa
Autorko, nie bądź taka, pochwal się co wymyśliłaś ? :-) Coż to za chytry plan?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
rozwod to ostateczność

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja tez czytam Twoj topik od samiutenkiego poczatku, sledze kazdy wpis i kibicuje Tobie. Wierze, ze Wam sie uda bo sie kochacie. A sprzeczki, ciche dni i fochy to wszedzie sa. Pisz nam tutaj, bardzo prosze, bo chce wiedziec jak to wszystko sie skonczy. A kibicuje Wam z calego serca. Co wymyslilas? Napisz bo umieram z ciekawosci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No nie bądź taka tajemnicza :-D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Napiszę Wam. Widzę, że już sama jestem chwiejna, ciągle zmieniam zdania, piszę że już nie będę pisać i tak dalej, po prostu daje mi w kość ta historia niesamowicie, a ranki i wieczory to dla mnie najgorszy najkoszmarniejszy koszmar, wciągu dnia jeszcze jakoś funkcjonuje. W każdym razie zaraz opiszę mój pomysł, nie wiem jednak teraz czy go zrealizuję...trochę zaczęłam się wahać po rozmowie z koleżanką z pracy, ale o tym za chwilę. Może, ale to tylko może ten pomysł coś by wskórał, ale to chyba tylko moje mrzonki są i wielkie nadzieje jakie w nim zawsze pokładałam. Pewnie pomyślicie, że bardzo głupi, no ale co tam. Wiecie przed ślubem chodzi się na te wszystkie nauki przedmałżeńskie i tak dalej. No my też chodziliśmy. Psu na budę jak się okazuje :O. Ja zawsze byłam wierząca, nie jakoś przesadnie ortodoksyjna, ale po prostu wierzę w Boga, czuję jego obecność i tak dalej, no ale to nieważne. Kuba twierdził że też jest wierzący. Byliśmy na takich rekolekcjach przedmałżeńskich wyjazdowych - parę dni, parę wykładów, filmy i tak dalej. Pamiętam taki jeden film, w którym było o małżeństwie gdzie kobieta odeszła od męża, ale już nie pamiętam powodu. W każdym razie ten mąż robił wszystko żeby ją z powrotem odzyskać. Co tydzień pisał do niej chyba list (nie pamiętam skąd wiedział gdzie jest) i te listy dzielił na jakby rozdziały: co miło wspominam, co mi się podobało w tobie, za co cię kocham, dlaczego się kłóciliśmy i tak dalej a ostatni rozdział to była jedna prośba do tej żony, bardzo drobna - taka na cały tydzień. Np: w tym tygodniu przypomnij sobie jakąś miłą rzecz z naszego związku i o niej pomyśl przez parę minut. No i coś takiego chciałam robić, pisać Kubie maile raz w tygodniu :O Pisać tak chciałam przez 10 tygodni, do końca wakacji. Ostatnia prośba miała brzmieć żeby po prostu wrócił do mnie i żebyśmy byli razem, na nowych warunkach inaczej i tak dalej. Ale teraz mam spore obawy, po pierwsze dlatego, że boję się że to pisanie mnie wykończy bo wciąż będę mieć nadzieję.....po drugie.....no właśnie - rozmowa z koleżanką. Mam koleżankę w pracy dosyć dobrą, jej mąż ma swoje studio fotograficzne i był fotografem na naszym ślubie i weselu. Opowiedziałam jej dzisiaj całą tą historię ze zniknięciem Kuby. Ona mi na to powiedziała, że jej mąż, od samego początku zauważył, od samego ślubu, że matka Kuby to PSYCHOPATKA i że ma na Kubę bardzo duży i bardzo zgubny wpływ. Mówił to na podstawie wszystkiego co widzi: oczu, mimiki, ruchów ciała, wszystkiego. Dodatkowo jeszcze, oni jakiś czas temu zastanawiali się nad zaproponowaniem Kubie pracy w swoim studio, ale zauważyli właśnie że Kuba dużo gada a mało robi i bali się po prostu czegoś takiego mi proponować. To powiedziała mi wszystko dopiero dzisiaj, nie miała nawet jak skonsultować to z mężem, wcześniej o tej sprawie nie wiedziała. Poza tym jeszcze wróciłam do domu i zadzwoniłam do niego na nr stacjonarny z mojego stacjonarnego (w ten sposób się nie wyświetla nr tylko prywatny) i co.....oczywiście, że jest Kuba, siedzi w domu i ma się dobrze. Wyłączyłam się, nie rozmawialiśmy. Żadnych podchodów już nie będzie, muszę w końcu pogodzić się z tym że jest faktycznie pod wpływem strasznie złej osoby - swojej matki, która od początku chciała źle dla naszego małżeństwa. Dodatkowo jeszcze jakby chciał się skontaktować to by to po prostu zrobił, a ja głupia się jeszcze martwiłam że może coś mu się stało. Zaczynam nienawidzić tego człowieka za to co zrobił, za całe jego zachowanie. To niedobrze, bo powinnam czuć do niego obojętność, ale może i to nastąpi. Jeśli mnie kocha (a tak pewnie nie jest bo miłości nawet nie jest nauczony) to niech on powalczy. A on ma mnie w dupie. Żadnych maili, listów, nie ma sensu pisać. Idę w poniedziałek do adwokata tak jak myślałam wcześniej. Mam nadzieję, że nie będę się już miotać z tym wszystkim po kolejnej czy jeszcze następnej nocy :O Po przyjeździe z Francji składam pozew. Na to chyba musi się zjawić do cholery :O Przecież to sąd. A od dzisiaj zaczynam myśleć, że nie mam już męża. Jeśli chce......to wie gdzie mieszkam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kończę na razie, umówiłam się z koleżanką. Dzięki wszystkim za wsparcie, może będę później, ale mam nadzieję że już bez głupich pomysłów. Po prostu się miotam, tonący brzytwy się chwyta jak to mówią, kochałam go, ale muszę zacząć się odkochiwać. To wszystko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko, sądząc po długości Twoich wypowiedzi, jesteś niezwykle gadatliwa. Może tego gadania mąz miał już dosyć i uciekl, bo zapragnął ciszy i spokoju.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Gościu sądząc po twoich wpisach to walnięta jesteś ,ucisz się bo czytać tego co piszesz nie można.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zain
Autorko, bardzo Ci współczuje tej sytuacji , nie dziwie sie ze sie miotasz . Masz takie ups And downs. Za jakis czas będzie lepiej , dużo osób Cie wspiera od poczatku a krytykami sie nie przejmuj . Ja Ci wierze ,ze jesteś dobra zona i chciałas jak najlepiej . Skontaktuj sie z adwokatem , powodzenia. Nie opuszczaj topiku , good luck

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie opuszczę jednak przez jakiś czas, bo chociaż to przynosi mi jakąś ulgę. Powinnam mieć nick "wieczorna depresja", bardziej by do mnie pasował. Mam tłumaczenie do zrobienia, strasznie nudne i techniczne, ale przynajmniej odciąga choć na chwilę moje myśli. Strasznie za nim tęsknię mimo tego wszystkiego....serce ludzkie jest bardzo głupie :O. On jest u siebie w mieszkaniu....i nawet się ze mną nie skontaktuje. Pewnie domyśla sie, że to ja dzwoniłam na stacjonarny. Smutno mi strasznie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ona34aaa
Hej. Ja też przeczytałam wszystkie Twoje wpisy i bardzo Ci współczuję. Parę razy napisałam co nieco. I wkurzają mnie te teksty o prowo. Komu by się chciało tak czas marnować. Także Autorko olewaj te teksty. Co do planów na przyszłość. Wierzę, że nadal go kochasz. Mnie też taki jeden kiedyś bardzo zranił. Wpadł z inną i spotykał się z nią za moimi plecami, a ja jeszcze miałam myśli, że może mu jednak wybaczę. Na szczęście później poszłam po rozum do głowy. Ty według mnie możesz jeszcze spróbować coś zrobić. Ten sms, który tu ktoś napisał brzmiał całkiem sensownie. Ja bym jeszcze dopisała, że nie masz nic przeciwko temu, abyście zamieszkali osobno w wynajętym mieszkaniu. Ja bym kasy nie żałowała, aby ratować małżeństwo. Jak się nie uda, to wrócisz do rodziców np. po 3 miesiącach. Stracisz może jakieś 3000zł, aby czy to takie ważne? Wysłałabym tego smsa po powrocie z wycieczki. Napisałabym, że miałam dużo czasu na przemyślenia i takie tam. Jakby nie odezwał się, to bym składała pozew o rozwód. Pisz co się u Ciebie dzieje. Twoja historia naprawdę wiele uczy nas wszystkich. Ile mieszkałaś ze swoim mężem przed ślubem? Ja ze swoim już 5 miesięcy i jest dobrze. I to ja mam fochy:) On nigdy:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No w sumie przed ślubem mieszkaliśmy tak na całego około 4 - 5 miesięcy. Ja już się gubię w tym co Wam pisałam, a czego jeszcze nie, w każdym razie wczoraj późnym wieczorem wysłałam mu smsa i maila. Napisałam w smsie "Kuba nie bądź zawzięty, pamiętaj o tym co nas łączyło, pomyśl sercem, możemy zacząć wszystko od nowa na nowych warunkach itp" nic nie odpisał, na maila też no i dzisiaj dzwoniłam bo po prostu już się bałam czy on w ogóle jest w tym swoim mieście, no i jest bo odebrał telefon stacjonarny. Czyli po prostu ma bardzo w tyłku moje smsy. Wiem że nie powinnam sie odzywać, ale wieczorami nie wytrzymuję :O Wracam do pustego naszego kiedyś wspólnego pokoju i fiksuję. Koleżance to dzisiaj opowiadała, mówi, że nie wie jak jak w ogóle się jeszcze trzymam, bo jej by serce pękło.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ona34aaa
I przez te 5 miesięcy było bez fochów? A on mieszka teraz ze swoją mamą, tak? To jak już napisałaś, to już pozamiatane. Chyba już nie uratujesz tego małżeństwa. I tak naprawdę jesteś dzielna. Jak mój były mnie zdradził, to chodziłam ulicami miasta i płakałam. Łzy same do oczu mi przychodziły.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Konflikty jakieś tam były, ale to były "konflikciątka" w porównaniu z tym co było później ALE owszem nie będę kłamać, pisałam już wcześniej że widziałam jego dziwaczne zachowanka, obrażanie się o byle gówno i zbytnią taką emocjonalność już wcześniej, tłumaczyłam to brakiem ojca i machałam na to ręką. Jego matki pewnie teraz nie ma w tamtym mieszkaniu bo pojechała do anglii bawić dziecko siostry, ale może wróci, tego nie wiem. Ogólnie matka pracuje we włoszech.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość yen1212
Czerwcowa pogodo....nie znam nikogo kto walczyłby tak zawziecie o swoje małżeństwo...podziwiam...skad masz na to siłę??? Nie spodoba Ci sie jednak to co napisze. Twój mąż Cie nie kocha...i musisz się z tym pogodzić. Marnujesz swój czas...żyjesz nadzieją że w gruncie rzeczy Twoj mąż jest inni niż jest..Polecam wizytę u psychologa...dobry fachowiec pomoże Ci ...zacząć od nowa...bo MUSISZ!!!! trzymam kciuki!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×