Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Jak tam mamy nowych przedszkolaków?

Polecane posty

Gość gość
czesc dziewczyny nie czytalam wszystkich wpisów ale napisze Wam że wasze obawy znikną po kilku dniach i bedziecie się martwić co zrobić z chorym dzieckiem potem znowu wróci na kilka dni do przedszkola i znowu będzie chore i tak az do wiosny i to będzie waszym zmartwieniem moja córka idzie teraz do przedszkola nie może się już doczekać ale moja już przeszła choroby i adaptacje nie ma pieluch sama je i sie ubiera i wytrze tyłek jak zrobi kupe bo chodziła do żłobka a trzylatek który sam nie je no kurcze wybaczcie aleto tylko matek wina powodzenia Wam życze pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Halszka m
Dziewczyny, nie słuchajcie tych wrednych bab. Co prawda w przedszkolu nie pracuje, ale miałam miesięczne praktyki w przedszkolu państwowym. Po pierwsze - panie karmią jeżeli jest taka potrzeba (ale dzieci uczą się przez naśladowanie, szybko nauczą się jest samodzielnie w przedszkolu), po drugie - panie przytulają, glaskają, miziają, po trzecie - panie przebierają dzieci, które nie zdążyły do WC (raczej wszystkie dzieci muszą być odpielichowane, ale wpadki wszystkim mogą się zdarzać), po czwarte - panie podcierają tyłki :) po piąte - panie nawet siusiaka trzymają przy siusianiu jeżeli jest taka potrzeba. A teraz rada dla rodziców, podobnie jak poprzedniczka pisała - nie przedluzajcie pożegnań. I nie wciskajcie dzieciom kitów że czekacie na ławce w pobliżu przedszkola (znam taki przypadek, dlatego o tym piszę. Jak dziecko ma się spokojnie bawić, gdy wie że mama czeka tuż obok?). Nie nastawiajcie źle, mówię o nieświadomym nastawianiu negatywnie typu "nie bój się, będzie fajnie" - wystarczy "będzie fajnie", bo skoro mama mówi że mam się nie bać, to jednak czegoś trzeba się bać. jeżeli mieszkacie w pobliżu przedszkola, to nie przechodzcie obok niego w godzinach kiedy jest tam wasze dziecko, gwarantuje, że będzie histeria gdy dziecko was zobaczy. I zabrońcie dziadkom oglądać przez bramę jak wnuki bawią się na przedszkolnym placu zabaw (to też wydarzyło się naprawdę podczas moich praktyk). I niczym się nie martwcie, naprawdę w przedszkolu nie ma musztry, nie biją, nie krzyczą. A pierwszy tydzień jest ciężki dla wszystkich, ok. 70-80 % dzieci płacze podczas pierwszych dni w przedszkolu, wystarczy że zacznie płakać jedno, to później idzie lawinowo. Mimo tego, że uszy bolały i glowa mi pękała po 8 godzinach w grupie trzylatków, to oddałabym wiele by móc pracować w przedszkolu. Powodzenia :) i przepraszam, że tak chaotycznie to napisałam, ale padam na twarz, a chciałam Was trochę uspokoić :):)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Gościu powyżej..to się ciesz...ale dzieci są różne..i nie każde jest tak samodzielne jak twoje. \moj może jest mniej samodzielny, ale za to ma inne zalety. Przedszkole to nie jakiś obóz przetrwania..ludzie litośc****ani po pedagogice..to co według ciebie robi personel pomocniczy w przedszkolu? Skoro nie pomaga w czynnościach samoobsługowych? I jak czytam , to dochodzę do wniosku,że w przedszkolu, to panie chyba tylko piją kawę i pilnują ,żeby nic się stało..bo przecież nie od razu zaczną zajęcia przy stolikach , zresztą takie dzieci bardzo krótko są zdolne do wykonywania takich czynności. W statucie przedszkola , do którego ma uczeszczać moje dziecko , jest napisane, że dziecko powinno ubierać się i rozbierać Z POMOCA osoby dorosłej.. Ponadto jak słusznie napisała jedna pani od przedszkolaków, w tydzień dziecko się w grupie więcej nauczy jak w domu przez kilka tygodni..NAŚLADOWNICTWO..więc przestańcie straszyć, bo jakby trzymać się tych waszych standardów..to pewnie z 50 % dzieci nie nadawałoby się na dzień dobry do przedszkola..I skoro dzieci w przedszkolu szybko się rozwijają , bo do w grupie, to chyba dotyczy to także samoobsługi , a nie tylko intelektu..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
I Tobie Halszko,wielkie dzięki...bardzo pomaga :) i wiemy,wiemy...spokojnie,bez nerwów i krótko z uśmiechem na twarzy.A z tym siedzeniem na ławeczce pod przedszkolem,to u swojego bym sie na to nie pokusiła,bo to taki typ,że gotów by się wymknąć i sprawdzić :D. Pewnie coś w genach,bo mi zdarzyła się ucieczka z przedszkola i mojemu starszemu synowi też,a i mały coś przebąkiwał,że jak będzie niefajnie,to sobie wyjdzie :O .Muszę Panią uczulić,bo kto wie ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
to wyżej to było do gościa z poprzedniej strony..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
a co do samodzielnego jedzenia..hm..jak moja bratowa latała za swoimi dziećmi z jedzeniem, bo Tadki- Niejadki, to ja nie mogłam tego pojąć..jak tak można , nie na siłę , to sam zawoła...hm..punkt widzenia zawsze zalezy od punktu siedzenia...przekonałąm się potem sama o tym...jak mój syn nie chciał jeść...karmiłam go nawet w wannie, byleby coś zjadł..ciesz się,że twoje dziecko ma apetyt i musisz za nim biegać, aby coś zjadł

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
dziękuję wszystkim mądrym mamom za cenne rady

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
I ja tez :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jak tu jedna dziewczyna pisała trzeba nauczyć dzieci prosić panie o pomoc, one po to tam są.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wiesz, u mnie w domu wbrew pozorom jest taki niejadek. (mojej siostry syn) który ma 3 lata i nie je ani owoców ani warzyw- nic, zero. Tzn moja siostra tak twierdziła. w ciągu miesiąca nauczyłam go jeść, wszystkie warzywa i wszystkie owoce. Problem tkwił w tym, że dziecko wyczuło moją siostrę. Maluch powiedział ''nie chce tego jeść'' albo się wił albo jak już wziął do buzi to udawał, że zwymiotuje wtedy moja siostra mu darowała zjedzenie np pomidora. jak ja go nauczyłam jeść?- przede wszystkim byłam stanowcza- nie krzyczałam, spokojnie( krzyk pogorszy sytuację a nie o to chodzi nam) ale bardzo ważne jest żeby nie dawać dziecku od razu np plastra pomidora tylko małymi kroczkami. Ja na początku dawałam siostrzeńcowi kawałeczek pomidora dosłownie wielkości paznokcia i to jeszcze popijał. tak było tydzień , dwa. Dziś sam je pomidora. I tak ze wszystkim trzeba było robić. No i chwalić , chwalić chwalić. Można zastosować metodę nagród ale nie oznacza to, że od razu trzeba iść do sklepu i kupić zabawkę czy słodycze pchać w dziecko. Może to być np naklejka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no właśnie jak sama nazwa wskazuje ''pomoc nauczyciela'' te panie są po to by pomóc nie tylko nauczycielowi ale i dziecku np w załatwieniu się, wytarciu tyłka, przebraniu dziecka gdy się zaleje zupą lub zwymiotuje, przetarciu buzi po dżemie:) umyciu rączek itd. Nie martwcie się mamusie, przedszkole jest fajne. Tak a z tym co poprzedniczka napisała- nie jeździjcie koło przedszkola bez potrzeby. Kiedyś miałam taki przypadek jak byłam z dziećmi na podwórku i traw chciał jeden rodzić jechał do domu ( mieszkali Ci państwo na tej ulicy co przedszkole) no i traw chciał dziecko zobaczyło jak matka przejechała... cóż to był za szloch:) Na takie spacerki będzie czas cały rok, kiedy dziecko się za klimatyzuje i jeszcze będzie tak, że nie będzie chciało wyjść z przedszkola

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Paulaj...ale z ortografia u cb kiepsciuchno...na szczescie masz wielkie serce,a tego maluchom potrzeba najbardziej,a nie poprawnej pisowni....to fakt ;-) ale zdobylas moje uznanie tak,czy siak! Pozdrawiam ;-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
zawsze znajdzie się jakaś co się czepi :p

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Sie nie czepila,a zauwazyla...co nie zmienia faktu,ze Paulaj zapunktowala :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
jak się juz czepiasz to sama pisz poprawnie :p

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Pisze poprawnie,acz z telefonu ;-) ,ale to niewazne,bo dziewczyna szczera sympatie we mnie wzbudzila :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A mnie przeraża tylko fakt, że mój synek potrafi popchnąć, zabrać zabawkę i walczyć :( On jest żłobkowy i nauczył się trochę negatywnych zachowań. Nie chciałabym aby kogokolwiek skrzywdził. Oczywiście dużo mu tłumaczę, miewa kary, nie lekceważe ... mam nadzieję że mu przejdzie :( :( :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Tasmanska
Moja pasierbica już nie przedszkolak ,ale zaczyna nowa klasę, noą szkole, nowe towarzystwo i sama jestem taka podekscytowana i zaniepokojona jak w to wejdzie, bo w zeszlyymym roku nie nawiązała z nikim koleżeństwa bliższego :o Trzymam kciuki i co dzień przed snem daje jej instrukcje ja cos się mnie pyta , bo chyba chce się zmienić

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ponieważ trochę na temat przedszkoli wiem, to napiszę, że przede wszystkim nie powinnyście się przejmować i tyle. Teoretycznie dzieci mają być odpieluchowane, a faktycznie, to znam przypadki, że to właśnie panie w przedszkolu przeprowadzały trening czystości. Zdarzają się rodzice, co twierdzą, że dziecko "nie umie, nie chce, nie czai", a potem w miesiąc jest ok. Nie są to sytuacje częste, ale się zdarza. Wielu dzieciom zdarzają się mokre (i nie tylko takie) wpadki. Z reguły przebierają panie pomoce, czasem nauczycielki (na ogół po cichu zabierają dziecko, żeby inne nie widziały i nie robią z tego żądnej afery). Panie w przedszkolu pomagają niektórym dzieciom w jedzeniu, ale oczywiście zachęcają też do samodzielności. Jak widzą, że jakieś sobie kompletnie nie radzi, to przecież nie zostawią go na pastwę losu. Uwierzcie, że początki są trudne nie tylko dla dzieci i rodziców, ale też nauczycieli. Dwadzieścia pięć sztuk płaczącego malucha, to przeżycie nie lada, a tak czasem bywa i nie wiadomo którego pocieszać. Z reguły próbuje się je jakoś oderwać od płaczu i czymś zająć. Najtrudniejszy jest pierwszy miesiąc, potem z górki. Niestety, po każdej dłuższej nieobecności, adaptacja zaczyna się na nowo, ale w końcu się to udaje :) Pewnie zdarzają się niemiłe panie, ale tych będących w porządku jest znacznie więcej. Mają serca po właściwej stronie i z reguły już po krótkim czasie są dla dziecka autorytetem porównywalnym z rodzicem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
odnośnie dziecka, które popycha i zabiera zabawki. Możesz na początku zgłosić nauczycielce, że jest taki problem, z czego wynika - dzięki temu potraktowana zostaniesz jako matka która się przejmuje, traktuje sprawę poważnie itd. Myślę, że panie po pewnym czasie odpowiednio go wyprostują:) chodzi i odpowiednie rozegranie sytuacji. Może się też zdarzyć, że w grupie będą dzieci, które sobie nie pozwolą zabierać i wtedy będzie mała szkoła dla dziecka. Bardzo często dzieci między sobą uczą się pewnych zachowań (równeiż pozytywnych:)), a jak już jest "ostro", to wkracza nauczyciel. To właśnie przedszkole ma za zadanie uczyć zachowania się w grupie i po pewnym czasie widać pozytywne efekty.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rafalalala
Witam Mam Moj syn 3 letni od tego poniedzialku poszedl na adaptacje do przedszkola , na 4 godziny, wszystko super, zostawal chetnie, a dzis juz chory i nie idzie. I tego sie obawialam najbardziej. A to, ze sie nie dostosuje, posika kilka razy czy zaleje obiadem to naprawde bzdury.... nauczy sie wszystkiego, a na choroby nie ma rady

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
tak wiem, że z ortografią u mnie na bakier- jak to się mówi dysortografia:( no i naszczacie przedszkolaki nie widzą mojej pisowni :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no właśnie, musicie się mamy wdrożyć w cierpliwość, że pierwszy rok chodzenia dziecka do przedszkola to niestety częste choroby. Są dzieci których więcej nie ma w przedszkolu niż są. Sama nawet przez to przechodziłam jako nauczyciel:) Moja rada to jest taka, żeby dziecko z katarem puszczać do przedszkola- a jak jakaś nadgorliwa nauczycielka to powiedzieć że to alergia:D. Dziecko musi się uodpornić a nauczycielce jak wytrze nosek dziecku nic nie będzie. Pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
paulaj no ale jak zarazi resztę grupy to co ? A wiesz, że u takich maluchów na katarze może się nie skończyć ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jak ma delikatny katar to nie problem. Ja zauważyłam, że matki które puszczają dziecko z katarem szybciej pokonuje choroby. No wiadomo są dzieci u których jest katarek a na drugi dzień nie wiadomo z kąt zapalenie ucha, oskrzeli itp. Ale jeśli będziecie trzymały dzieci z niewielkim katarkiem w domu ( inaczej mówiąc: trzymały w pewien sposób jak w inkubatorze) to tak czy siak przyjdzie inne dziecko z katarkiem to wasze dostanie zapalenie oskrzeli. Niestety organizm musi się uodparniać od wielu zarazków. Sama to przeszłam- trzy lata u mnie to trwało(jako nauczycielki) w końcu doigrałam się zapalenia płuc. Więc nie ma to znaczenia czy jest to dziecko czy dorosły. W przedszkolu są zarazki każdego z nas- i dziecka i nauczyciela. Chociaż od dziecka jest baaardzo łatwo się zarazić a od 25przedszkolaków tym bardziej. A to jedno kichnie gdzie popadnie lub wytrze gila o rękę a nie daj boże jakaś jelitówka rozwinie się dziecku w przedszkolu;/ Musicie uzbroić się w cierpliwość.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Po za tym może to egoistyczne co powiem ale radziła być Ci martwić się o swoje dziecko a nie całą grupę. Bo jak Ty będziesz fer i dziecko z katarkiem będziesz trzymała w domu to znajdzie się inna matka która z katarkiem puści do przedszkola i taki maluch na kicha na Twoje dziecko i to Twoje dziecko będzie szybciej chorowało nie jej. Więc koło się zamyka;/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A my wczoraj bylismy na zakupach,,przedszkolnych''.....ach....którą piżamkę wybrać? Pozwoliłam smykowi dokonac wyboru i kwitnęliśmy w pepco dobrą godzinę,aż wreszcie się zdecydował,a jaki był dumny,że SAM wybrał :D Swoją drogą,fajne i niedrogie i bawełniane! piżamki,koszulki... dobrej jakości,choć dresy niekoniecznie,ale można ubrać ładnie i niedrogo :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
tez nakupiłam w pepco

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
pepco to badziew, rzeczy sie rozciągają, kulkują, tandeta. Nawet skarpety po jednym zalozeniu wyglądaly, jakby dziecko po tarce chodzilo. odradzam pepco

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
nieprawda,zależy,co wybierzesz...dresów faktycznie nie polecam,ale koszulki są fajne,z bawełny i wyglądają dobrze i po praniu,nie pierwszy raz kupowałam,więc,te ,które wybrałam,były ok.Również piżamki...trzeba tylko sprawdzić,czy nie są sztuczne...u nas się sprawdziły

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×