Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Favorita

A właśnie, że schudnę :)

Polecane posty

Alkapralkaxx mi też współczynnik BMR wyszedł 1470 z tym że ja jem około 1300 bo boje się jojo :( Ja dziś do poludnia mam znowu koktajl z suszonych i normalnych owoców i sałatkę z tuńczykiem jajkiem i brązowym ryżem, a na obiado- kolacje ryba z różnymi surowkami :D Najgorsze jest dla mnie to że zbliżają się święta. .. juz się boje tych stołów pozastawianych pysznosciami

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Selkie najważniejsze że jest spadek wagi : p :D ja juz boję się poniedziałkowego ważenia :( podobnie jak Ty jem dość duże i syte śniadania (toż to najważniejszy posiłek podobno :D ) i staram się jak najmniej wieczorem. Jak mnie kusi na słodkie to idę się położyć :) a silna wolę ćwiczę ostatnio piekąc lub kupując codziennie 1 ciastko dla TŻ i Przeżywając istny ślinotok gdy je zjada :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość alkapralkaxx
Mnie wczoraj waga korcila i juz jedna noga wchodzilam, ale mówię nie, za dlugo sie nie waże i mam dobry dzien, zeby teraz wlazić. Ja z rana nie mam apetytu, dlatego te moje śniadania sa takie skape. I tak cud, ze sa. Kilka lat borykalam sie z choroba ktora sprawiala, ze pierwszy posilek jadlam i o 12, bo wczesniej bym nie dala rady. Teraz jest cudnie :-) Co do moich spacerow, ciezko mi ubrac buty i wyjsc, ale jak juz przekrocze prog mieszkania to juz wtedy robie konkretna runde. Nie oszczedzam sie, bo mysle, ze jak juz wyszlam to nie po to zeby po 20 min wrocic. Ja jak sobie licze to najczęściej jem 1100 kcal ale sa i takie dni kiedy zjadam 900 nie bedac glodna itp. Kalorie podliczam zawsze na koniec dnia. Ukladajac posilki staram sie zeby to bylo mniej wiecej tak, ze sniadanie 300 kcal, 2. sniadanie 100 kcal obiad ok 400 kcal, podwieczorek 100 kcal i kolacja 200 kcal. Ja w święta nie zamierzam sie oszczedzac. W Boże Narodzenie dalam sobie czadu ale po dwoch dniach wszystko wróciło do normy. Na pewno objem sie biała kiełbasa i pasztetem. Nie zjem tylko majonezu. Na szczescie wiekszosc sama gotuje wiec bede trzymala reke na pulsie. Ale swieta sa po to, zeby swietowac. Zeby sobie ladnie serniczka wciagnac, jajeczkiem sie stuknac, a nie uciekac od stolu, bo nie mozemy jesc :-). Taki jest moj punkt widzenia. Nie mam tez na mysli zeby siedzieć 8 godzin za stolem i jesc, ale zaraz z kolei tez sie nie poupasamy. Bedzie motywacja, zeby skrzyknac rodzinke na chocby polgodzinny spacer :-) Napiszcie co Wy o tym myslicie. ;-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
U mnie Święta miną pewnie pod znakiem wędlin i jajek :) Może jakieś dietetyczne ciasto upiekę albo zapiekę sobie gruszki w cynamonie :) U mnie ważenie produktów bardzo dużo daje, bo przestałam oceniać na oko, ile czego zjadłam i teraz jestem pewna, że rzeczywiście zjadam te 1100 kalorii, bo wcześniej zaokrąglałam raczej w dół,a przy tym unikałam dań, których nie dało się "policzyć".... a teraz spokojnie mogę sobie zrobić makaron z kurczakiem i wiem, że zjadłam, dajmy na to, 300 kalorii ;) Dziś jednak się nie zważyłam, ale może jutro...? :) Mój BMR to około 1400 kalorii, więc wyliczyłam, że dieta 1100 będzie akurat, bo chciałabym widzieć też jakieś efekty, żeby się nie zniechęcić. :) Pozdrawiam!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hej dziewczyny, U mnie święta u mamy więc będzie mnóstwo pysznych rzeczy na stole ale myślę że dam radę. Pozwolę sobie na wszystko ale w granicach rozsądku, później wszystko spale :D Tak się zastanawiam czy te moje 1300 kcal to nie za dużo, bo widzę ze wy trzymacie się raczej w granicach 1000. Co o tym myślicie? ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość alkapralkaxx
Sandy, jesteś wysoka kobitka, wage masz jeszcze nizsza ode mnie, sadze, ze te kalorie sa bardzo ok, rozsadne :-). Ja dzisiaj bez zadnego grzechu dotrwalam do końca dnia. Prowiant na jutrzejszy 14 godzinny dzien pracy. Ale co to bedzie to napisze jutro. W kazdym razie bardzo fit :-) Dobranoc, spokojnej nocy wszystkim :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Sądzę, że 1300 będzie akurat, sama chyba trochę zwiększę kalorie, bo przyznam się Wam - kiedy tu zaczynałam, poodchudzałam się kilka tygodni i było już widać 6 z przodu, a teraz... zważyłam się wreszcie i na wadze 73,8 :( Wtedy okresowo jadłam nawet mniej i to mi nie pomogło... :/ Więc tak jak mówię - nie zaniżajcie sobie limitów kalorii. I jedzcie więcej białka. :) Walczmy! :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dzięki dziewczyny za szybka odpowiedź ♡ w takim razie ja ciągle na 1300 i powiem wam, że glodna nie chodzę. Dość dużo czasu zajmuje mi tylko robienie sobie tych posiłków, żeby były zbilansowane i zdrowe. No trudno coś za coś. Czytałam ze 1300 kcal jest jedną ze zdrowszych diet bo nie spowalnia metabolizmu i ciężko o efekt jojo po niej. Zobaczymy :) ja dziś monotematycznie koktajl z suszonych i normalnych owoców, później jakiś omlet z wedzonym lososiem i warzywami a na kolacje to jeszcze nie wiem :D buziaki :*

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość alkapralkaxx
Fajnie jest pisać sobie tutaj, jak wygląda posiłkowo nasz dzień. Można się zainspirować, a można się też między sobą poprawić :). Ja dzisiaj o 7 zjadłam 2 krązki ryżowe z serkiem topionym i na to plasterki świeżego ogórka. Na drugie śniadanie o 10:30 zjadłam 6 placuszków bananowych, które sobie wczoraj upiekłam (banan + białko jaja ubite na sztywno + łyżka otrębów pszennych + łyżka płatków żytnich + szczypta cynamonu). Na obiad do pracy zabrałam sobie pętko kiełbasy drobiowej, takie dosyć długie, 200 g, bodajże z Morlin. Ugotuję w wodzie, zjem z musztardą i będę sobie wyobrażała, że jestem na ognisku i zjadam ósmą kiełbaskę, haha :D. Na podwieczorek kisiel i kiwi. Na kolację wzięłam (gdyż zostaję tu do 20) surówkę ze świeżych warzyw (lodowa, pomidor, ogórek, papryka, rzodkiewka). I wiecie co, tak sobie siedzę w tym kompie i czytam i tak się zastanawiam czy ja aby nie za mało kalorii jadam. Jestem jakaś ospała, rozdrażniona i dosłownie wszystko mi z rąk leci. W przeciągu 4 dni stłukłam już dwa naczynia i cały obiad wylądował mi na podłodze :D Dzisiaj jak podliczyłam wszystko co mam do zjedzenia to mi wychodzi ok. 900 kcal. Co o tym sądzicie? Ekspertkami jakimiś nie jesteśmy, wszystkie mamy wolę schudnięcia, ale może za bardzo przesadzam? Może powinnam skupic się jedynie na ograniczeniu jedzenia a nie takim skrupulatnym liczeniu? Nie wiem już sama...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hej zdecydowanie myślę że jesz za mało i Twój organizm świetnie Ci pokazuje że jest niedozywiony, skoro jesteś ospała i roztargniona. Myślę że powinnaś dołożyć chociaż te 200 kcal bo w końcu chodzi o to żeby schudnac zdrowo i na stałe a to ze będzie to trwało 3 tygodnie dłużej to chyba nie robi strasznie dużej różnicy. .. :) myślę że przy 900 kcal bardzo spowolnisz sobie metabolizm i później wszystko będzie Ci się szybko odkładać. Ale dietetykiem nie jestem :) po prostu 2 lata temu gdy ładnie schudlam to dietetyczka przepisała mi dietę której dzienny bilans był około 1200-1400 kcal i absolutnie nie pozwoliła mi schodzić poniżej tego progu. Ale mi na robiłaś ochoty na ta kiełbasę, chyba wyjdę do sklepu poszukać podobnej na kolacje :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Masz rację Sandy, od jutra postaram się układać tak jadłospis (bo zawsze robie wieczorem rozpiskę co zamierzam zjeść, jak ide wg listy to jest mniejsze ryzyko jakiegoś wyskoku :D), żeby było 1100-1300 kcal. Noo już czekam do 14:30 na ten smakołyk :). Uciekam do pracy, mam całe biurko zawalone papierami a jak zwykle siedzę na stronach poświęconych odżywianiu, hehe. Do wieczora!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kochana tez robie listę :D wtedy mnie nie korci żeby zjeść coś nadpragramowego :) ja się trzymam i coraz bardziej podoba mi się bycie tą fit :D dziś na kolacje zrobiłam pyszne danie które chyba będę jadła teraz codziennie. Pol woreczka brązowego ryżu na to 2 małe bądź 1 duże pokrojone w drobną kostkę i podsmażone ze słodzikiem lub ksylitolem jabłko, do tego cynamon i lyzka jogurtu. Boże jakie to było dobre... że też wcześniej nie wpadłam na to klasyczne danie. No i tylko koło 300 kcal.... dobrej nocy dziewczyny :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jeśli chodzi o przepisy to polecam Wam makaron z kurczakiem. Jadłam wczoraj, wyszła porcja na trzy osoby - dwie piersi z kurczaka (dużo, wyszło 600 g mięsa) podsmażone na łyżce oliwy i przyprawione według uznania (u mnie cayenne i przyprawa do gyrosa), do tego wrzuciłam włoskie warzywa na patelnię i na koniec dwie garści (ugotowanego) brązowego makaronu. Wyszło pyszne i kalorii niedużo, bo coś około 350 w porządnej porcji 300 gramów. :) A propos kiełbaski - dziś zjadłam z ogniska dwie stugramowe, znalazłam takie które mają 172 kalorie na sto gramów, więc zagryzione Wasą zrobiło mi to za obiad :) Do tego jeden ziemniaczek z ogniska, a na kolację już tylko jogurt. Jeśli lubicie owocowe to ten jest rewelacyjny: http://piatnica.com.pl/p/pl/jogurt-typu-greckiego-z-jagodami-150-g.html Ma bardzo dobry skład, dużo białka i tylko 84 kcal w 100 gramach. :) Trzymajcie się dzielnie!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość alkapralkaxx
Eh tak ladnie mi szło i na koniec skucha, zjadłam na kolacje 5 krążków ryżowych z wędlina. O 2 za duzo, no ale trudno. Jutro wazenie. Chyba 5 dni sie nie wazylam. O ile sie odwaze wejsc. Jesli waga bedzie ladna to w nagrodę bedzie mcflurry. Jeśli nie bedzie ladna to tylko kosteczka gorzkiej czekolady. Trzymajcie kciuki, do jutrzejszego wieczora. Wtedy zdam relację :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hej dziewczyny musze się pochwalić :) 16.03 ważyłam 65.9 kg a dziś tylko 62.9 :D :D do tego miałam możliwość zjedzenia obiadu w ulubionej włoskiej restauracji i deseru w kawiarni i nawet miałam przeznaczone dodatkowe kcal na te przyjemności ale nie dałam się! Zjadłam swoje dietetyczne dania i zmieścił am się w 1200 kcal :D jestem z siebie dumna. Alkapralkaxx a jak tam Twoje ważenie? Ile zeszło? :*

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja piszac to, w buzi mam trzeciego cukierka, wczesniej byla kanapa ociekajaca nutella. Ba wadze dzis było 66 kg czyli bardzo zle i to na pewno dlatego ze tak malo jadlam, czyli mniej jak 1000 kcal. Od jutra nowa szansa. O dzisiejszym dniu zapominam! Za tydzien sie zwaze i zobaczymy. Jak waze sie co tydzien to w ciagu tygodnia mam motywacje zeby sie oszczędzac. Dzis zjadlam jakies 1600 kcal.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja dziś zjadłam 1265, za dużo jak na leniwą niedzielę, ale wszystko przez Big Bambi. Tak, tak. Skończyły mi się moje dietetyczne jogurty, które wcinam, gdy mam chęć na słodkie, ale sklepy, w których są były już zamknięte więc kupiłam Activię i banana. To samo w sobie już sporo kalorii, ale skusiłam się też na lody, bo pomyślałam: dziś niedziela, a to tylko 170 kcal... wprawdzie rzeczywiście tylko 170 kcal, ale zachwiałam sobie poziomem cukru tak, że cały dzień byłam głodna i przed chwilą musiałam zjeść nadprogramowy jogurt. Mimo porządnego obiadu z warzywami, ciemnym makaronem i kurczakiem... alkapralkaxx, kiedy przeczytałam, że masz zamiar nagrodzić się McFlurry pomyślałam sobie, że pewnie tylko na tym się nie skończy. :/ Dlatego lepiej nagradzać się czymś o niższym indeksie glikemicznym. Gorzka czekolada (taka 70-90%) ma stosunkowo niskie IG. Choć kalorii dużo. Po Twoim ostatnim wpisie widzę, że popełniasz dokładnie ten sam błąd, który ja popełniłam X razy. Jesz na diecie za mało. Organizm jakoś się tam przyzwyczaja do niskiej ilości kalorii, kilogramy lecą, czujesz się panią świata... a potem przychodzi jojo. "Dzień grzechu" zamienia się w tydzień i kilogramy wracają z nawiązką, a Tobie zostaje już tylko zupełnie rozregulowany metabolizm. :/ Przechodziłam przez to sama nie wiem ile razy. Zwiększ ilość białka, jedz pełnowartościowe produkty: warzywa, brązowy ryż itd. i poziom cukru we krwi powoli się ureguluje tak, że przestaniesz mieć napady wilczego głodu. Sama wciąż mam z tym problem, założyłam sobie 1100-1200 kalorii więc zamiast solidnej kromki razowca zjeść lekką wasę (wychodzi mniej kalorii), ale widzę, że niezbyt dobrze to działa, bo zwiększył mi się apetyt na słodycze i stąd w ogóle kupiłam te lody... :/ Jutro zamierzam kupić sobie chleb ProBody i zacząć jeść znowu porządne kanapki: http://www.ilewazy.pl/kromka-chleba-pro-body A propos słodyczy - chyba włączę do mojej diety kakao na chudym mleku. Nie słodzę w ogóle napojów i lubię takie bezcukrowe, więc spoko. Czekolady bym się bała trzymać w domu, nawet gorzkiej, bo jestem słodyczowym narkomanem. :/ Tym razem (a odchudzałam się już wiele razy i utrzymywałam nawet przez kilka lat moją wymarzoną wagę!) opróćz odchudzania staram się zmienić nawyki jedzeniowe: wybieram nieprzetworzone produkty, uczę się nowych smaków. Przedtem kochałam hot dogi z Żabki, pastellę, zapiekanki, carbonarę i tego typu żarcie. Nie jadłam tego pasjami, ale smakowało mi. Dziś szukam nowych smaków :) Zobaczymy czy mi się uda :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Parasole, bardzo Ci dziekuje za to, co napisałaś. Niewątpliwie nie jest przyjemnie czytac cos takiego, ale czasami trzeba, zeby sie otrząsnąć. Masz racje, nagradzanie sie w taki sposob jaki ja obralam, jest beznadziejny. Bo jak zjem jedno ciastko czy batonik to moj organizm wariuje, dosłownie! Dzis dzien zaczelam od owsianki z trzech lyzek platkow, kilka rodzynek i pol jablka. Wyszlo jakies 260 kcal. Potem na obiad schab duszony z warzywami i ryż brązowy. Na podwieczorek jogurt z platkami zytnimi i na kolacje jeszcze nie mam pomyslu. Moze kanapka zytnia z salata i wedlina?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Alu nie przejmuj się w końcu 1600 kcal w niedziele to przecież żaden grzech :) ale też myślę że jeśli chce się już zjeść coś więcej lub przekąsic coś słodkiego to lepiej sięgać po zdrowsze produkty :) ja ten tydzień na 1100 kcal zeby jeszcze troszkę ten żołądek zasuszyc przed świętami :D jak na razie jestem pełna Energii i optymizmu: dziś 62,5 na wadze po śniadaniu :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Alu nie przejmuj się w końcu 1600 kcal w niedziele to przecież żaden grzech :) ale też myślę że jeśli chce się już zjeść coś więcej lub przekąsic coś słodkiego to lepiej sięgać po zdrowsze produkty :) ja ten tydzień na 1100 kcal zeby jeszcze troszkę ten żołądek zasuszyc przed świętami :D jak na razie jestem pełna Energii i optymizmu: dziś 62,5 na wadze po śniadaniu :) na obiad dziś kurczak z brokułami a na kolacje jakiś koktajl białkowy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość alkapralkaxx
Wiem Sandy, koniec świata się nie wydarzył, ale wiesz, jak jadlam te cukierki i tą nutellę to czułam się cudnie, ale dzisiaj mam takie wyrzuty sumienia, że nawet nie pytaj... Czuje się ocieżała i bez humoru. Pół godziny temu zjadłam obiad. Jestem w pracy. Na podwieczorek wzięłam sobie jogurt z jabłkiem a na kolację kanapkę z razowego żytniego, do tego wędlina z piersi indyka, sałatą, rzodkiewką i ogórkiem. Najgorsze jest to, że pogoda jest taka do bani i nie wyszłam dzisiaj z kijami, zobaczę jak jutro będzie, oby nie padało, bo też nie ma sensu ćwiczyć w takich warunkach. Ten spacer to ma być przyjemnośc a nie w strugach deszczu iść :p. Z kolei w domu jakoś tak mi się ciężko ćwiczy. Nie lubię tego bardzo, ale chyba będę się musiała dziś po pracy zmusić. Chciałam zaszaleć to teraz muszę odpokutować.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wiem kochana o czym mówisz bo ja jak się napychalam to tez czułam się bosko a później na drugi dzień byłam taka zła i zdemotywowana że masakra :( musisz zapomnieć o tym grzeszku i od dziś dalej dietę trzymać. Ja 2 lata temu biegalam w tym roku 0 aktywności, chyba musze ruszyć tyłek :( tylko jak się zmusić. Podziwiam was, że macie tyle siły w sobie żeby jeszcze dokładać jakąś aktywność :D Alu Ty na te kijki to sama czy masz jakąś koleżankę która z Tobą chodzi?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zapraszamy :) Kontynuując temat słodyczy: dziś zobaczyłam w sklepie spożywczym musy owocowe... 66 kalorii w jednym! Ale finalnie nie wzięłam, same węglowodany. Kupiłam za to ciemne pieczywo, paprykę i wędlinę z kurczaka. :) I to właśnie zjem na kolację, plus dietetyczny jogurt. Największym błędem, jaki zwykle robię przy odchudzaniu jest, kiedy już zgrzeszę, całkowite rozluźnienie reżimu dietowego. Myślę: a zjadłam jednego pączka, dzień stracony, to może jeszcze czekolada! I zapiekanka! I żelki :D Znacie to? Doszłam już w pewnym momencie do takiego stanu kilka miesięcy temu, że miałam już dość słodyczy, ale nie potrafiłam przestać ich jeść. Żołądek mówił: koniec! a mózg: jeszcze kosteczka! Sądzę, że sama doprowadziłam się do takiego stanu stosując zbyt restrykcyjne diety i jedząc za mało... swego czasu potrafiłam przeżyć dzień na jabłku i dużym latte. :\ Wiem, że to podchodzi już pod zaburzenia odżywiania, co więcej, zaczęłam się martwić czy obżerając się słodyczami nie dorobię się chociażby cukrzycy... :\ Moje BMR wynosi 1541 (według tego kalkulatora: http://ar.pl/kalkulatory/kalkulator-bmr/ ), więc dieta 1100-1200 wydaje mi się odpowiednia. Teoretycznie powinnam jeść nawet 1400 kalorii i więcej się ruszać, jednak biorę poprawkę, że mogę mieć rozregulowany metabolizm i tak naprawdę spalać jeszcze mniej. :\ Prowadzę nieregularny tryb życia, dużo pracuję przy kompie, więc to chyba akurat tyle, na ile mogę sobie pozwolić. Mam nadzieję zrzucać kilogram tygodniowo, zobaczymy jak to wyjdzie. Moja wymarzona waga to 58 kilo, mam przy tym około 173/174cm wzrostu i stosunkowo niedużo tkanki mięśniowej. Mam nadzieję, że uzyskam ją do końca czerwca, ale zobaczymy, bo w międzyczasie czeka mnie np. wyjazd do Niemiec na tydzień. Już widzę te słodycze, których nie ma w Polsce i słyszę przebiegły głosik: no dalej, to jedyna szansa, żeby ich spróbować! :/ Póki co nie myślę jeszcze o tym i staram się, żeby we wszystkim było białko. No i podliczam sobie zjedzone rzeczy w Excelu. Głodna jestem w zasadzie tylko koło północy (dużo pracuję nocą na kompie), najbardziej na słodycze i węglowodany. Stąd pomysł, żeby "zostawić" sobie trochę kalorii na wieczorne kakao. :) I jeszcze na koniec: czytałyście już o tym jak zmiejszyć kaloryczność makaronu? http://wyborcza.pl/1,75400,17673631,Jak_jesc_mniej_kalorii__Naukowcy_znalezli_sposob.html Nie wiem, na ile to prawda, i czy przy pełnoziarnistym makaronie też to działa, ale ugotowałam sobie wczoraj makaron na dziś. :D Liczę kalorie normalnie, ale gdyby tak rzeczywiście miał ich mniej... :D :D :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Parasole, ja też mam siedzącą pracę przed komputerem i o ile mam tą pracę, że faktycznie klepię to jest super. Ale są takie momenty, że mam mniej i wtedy nuda przed kompem mnie pochłania. Bo ile można przeglądac te pudelki i inne... Co do Twojego wyjazdu, w lutym byłam w Niemczech tez na tydzień, bo mój chłopak jest stamtąd i przeżyłam szok gastryczny, hehe. Tyle się nażarłam co nigdy dotąd!! Było pięknie :) Odnośnie mojego napychania wczorajszego, zauważyłam, że po słodyczach fatalnie się czuję. Boli mnie żołądek, mam mdłości, ale mózg tak strasznie tego potrzebuje. Dzisiaj wiem, że to nienormalne i nawet nie mam najmniejszego łaknienia, jednak ten wywalony bęben sprawia, że mam zły nastrój :(. Sandy, ja mam siostrę o rok młodsza, która od zawsze boryka się z wagą (mając 16 lat ważyła 90 kg, potem w rok schudła 25 kg, potem znowu przytyła z nawiązką. teraz odchudza się razem ze mna, schudła już 14 kg, wygląda pięknie, ale do celu zostało jej jeszcze 10, ona bardzo dużo cwiczy), ale ja wolę sama. Jak ćwiczę to w ogóle nie lubie z nikim rozmawiać, bo mnie to rozprasza. Jak chodziłyśmy na siłownię to każda w swój kąt, bo pogaduszki źle wpływały na ćwiczenia :). O tym makaronie słyszałam, ale jestem ciekawa czy to na serio. Podobnie jest z ziemniakami :p. Muszę napisać, że strasznie się ciesze, że mogę z Wami pogadać, ponarzekać albo się poekscytować, bo w domu, prócz siostry, to raczej nikomu się nie uzewnętrzniam. Mój facet nie chce tego słuchać a moi rodzice sa z tego pokolenia że ziemniaki polewają tłuszczem a schab bez panierki nie istnieje. Mama ostatnio stara się wziąć za siebie, ale to jest jakieś dziwne i w złym kierunku...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Fajnie dziewczyny że się trzymacie :) Ja straciłam swoją silną wolę i od 3 dni jem bardzo frywolnie. W zasadzie to wręcz imprezowo bo cały czas miałam jakieś spotkania. Jak nie ze znajomymi to z rodziną, urodziny, odwiedziny, oblewanie itp. Na wagę nawet nie patrzę i nie zamierzam przez przynajmniej 2 dni. Jutro postaram się wrócić do diety. Jesteście moją motywacją :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
alkapralkaxx u mnie właśnie zadziałał przykład z pączkiem ale powtarza się od 3 dni :P Bynajmniej w cale mnie to nie załamuje. Mam dobre nastawienie na jutrzejsze lekkie posiłki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość alkapralkaxx
Mój jedzeniowy dzień dzisiaj dobiegł końca, uff! Na jutro jadłospis napisany, całość oscyluje na ok. 1200 kcal. Obiadzik będzie pyszny, bo będzie ryba w folii, ale co dokładnie zjem to napiszę jutro. Za 40 minut kończę pracę. W domu nawet nie będę wchodziła do kuchni, bo mnie coś pokusi jeszcze. Chociaz dzisiaj mam taką nauczkę, że do kolejnego, niedzielnego ważenia na pewno nie zgrzeszę! Jestem tego pewna. Jutro jak się uda to pójdę na kijki, wszystko zależy od pogody. Jak nie to trudno, nie uciekną. Zrobię sobie najwyżej z 30 minut treningu domowego i też będzie bardzo dobrze. Selkie, Ty jesteś agentka. Ale jutro ładnie wróć do formy, żeby Ci się nie przedłużyła ta "impreza" na wieki :p Koniecznie daj znać! I broń Boże nie waż się przez kolejny tydzień. Nic Ci ta informacja nie da, a jeszcze źle zadziała. Ja się ciesze, że się nie ważę, oddycham i śpię spokojnie. A nadprogramowy kg zawsze mi podcinał skrzydła i demotywował, wiec wstrzymaj się i daj sobie czas do niedzieli, razem się zważymy!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja jestem odwrotnego zdania: właśnie trzeba się zważyć, w swoim obżarstwie: trzeba! Na własnym przykładzie: na początku tego wątku, jakoś w grudniu-styczniu, schudłam ładnie z 72 kilo do 68,5! Już zaczynałam czuć się fajnie w ciuchach, widać było lekką zmianę. A potem jedna impreza z piweczkiem i przekąskami i tak mi się zaczął układać dzień po dniu i nagle popadłam w jakąś spiralę obżarstwa, nawet zaczęłam sama chodzić do sklepu i kupować sobie przekąski. A to żelki Haribo, te twarde na zewnątrz i miękkie w środku, a to w Ikei słodycze albo krówka na wagę z Biedronki... i nie ważyłam się! Nie, bo nie chciałam się dołować, chciałam dopiero sobie schudnąć trochę i wtedy się zważyć, właśnie po to, żeby się nie demotywować i żeby nie było mi smutno, i żebym się nie czuła jak śmieć, bo złamałam dietę... W marcu już się trochę opamiętałam, ale nagle okazało się, że ciuchy znów przyciasne i generalnie lipa. Wróciłam na ścieżkę diety i dopiero po 3 dniach się zważyłam spodziewając się, że jakieś 1,5 kilo wody już spadło i ważę te 71 kilo, a tu... 73,9. I teraz żałuję, że nie zważyłam się wcześniej, może bym się też wcześniej opamiętała. Choć w drugą stronę też nie ma co przesadzać. Ale przynajmniej raz w tygodniu zważyć się trzeba. Rano, na czczo, bez ciuchów. I patrzeć jak kilogramy spadają. Oby! ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×