Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Samotność jest straszna...

Polecane posty

Czarna choinka :-) Jeszcze takiej nie widziałam :) To już zacznijcie szukać :), bo potem znowu zielonych braknie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Slovenka
tutaj sa modne czarne, fioletowe. A ta czarna nawet ladnie wygladala, ale nam jakos nie pasowala do naszego swietowania. Anglicy w ogole jakos wszystko inaczej. Juz w sierpniu byly czekoladowe Mikolaje w sklepach, choinki stawiaja w domach w listopadzie, zaraz po Halloween, natomiast dzien po Swietach sladu po nich w domach nie ma, czasem jakies swiatelka, ale tylko do Nowego Roku. A ja przeciwnie-choinka w Wigilie i stoi do oporu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Magda 2... przykra sytuacja w domu, najbliższa mi osoba bardzo cierpi w szpitalu, a ja nic nie mogę na to poradzić. To już tak trwa 7 tygodni prawie i dlatego też jakiś czas nie było mnie na kafe....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Theflelka bardzo mi przykro. Trzeba być obok. Czasami to przynajmniej troszkę pomaga.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dzięki Magda 2, wiem, jestem każdego dnia (chociaż jak byłam przeziębiona, to nie mogłam i strasznie te 3 dni przeżywałam :/).... no ale dosyć tego smęcenia... nie chciałam Wam tego pisać, ale jakoś tak mnie dziś wzięło :/ wybaczcie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
To ja przepraszam, że Cię pociągnęłam za język. Ale i tak trzymaj się.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
To zmiana tematu. Jak tam Twoje choróbsko. Oddałaś już w dobre ręce :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Slovenka
theflea- za nic nie przepraszaj, nic nie smecisz, tylko masz potrzebe wyrzucenia z siebie-wal! Mi to nie raz pomoglo, problemu moze nie rozwiazalo, ale ciut lzej sie zrobilo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dzięki dziewczyny Slovenka faktycznie lżej się robi. Magda 2 przeziębienie wyleczone :) dobrze, że wtedy pracowałam z domu, bo jakbym jeszcze miała do pracy dojeżdżać taka przeziębiona, to bym się nie wyleczyła za szybko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Praca w domu? A tak z ciekawości mobilizujesz się faktycznie do pracy wtedy?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Magda 2 tak :) umiem się zmobilizować :) dodatkowo mobilizuje mnie fakt, że nie muszę wstawać tak wcześnie i tłuc się zapchanymi autobusami do biura :) na początku myślałam, że nie polubię pracy z domu, że będzie mi brakowało przebywania wśród ludzi, ale teraz doceniam zalety takiego rodzaju pracy. A Ty chciałabyś tak pracować?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Właśnie nie wiem. Do samej pracy może bym się zmobilizowała, ale pewnie bym cały dzień się w dresie szwędała :P I chyba byłoby mi brak kontaktu z ludźmi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
hehe dlatego też pracuję z domu tylko 2 dni w tygodniu. Ostatnio rozmawaiłam z koleżanką, która mówiła, że jakby tak cały czas pracować, to by w piżamie siedziała cały dzień, aż by zdziczała do reszty :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tu popieram Twoją koleżankę. Do tego jeszcze zakopiańskie bamboszki i już można zacząć po ścianach chodzić ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Slovenka
ja tez tak kiedys pracowalam, ale musialam byc sama, z dziecmi nie dalabym rady. A najlepiej jak terminy gonily, wtedy najlepiej mi szlo. Mialam kiedys taka prace, ze szef nie rozliczal nas z czasu w niej spedzonego, a z wynikow. Dzieki temu moglam np. wyjechac nie biorac urlopu. Rowniez w ciazy to docenialam. Wiadomo,ze najczesciej jednak choc na chwile do firmy wpadalam, bo mialam swoj zespol, dokumenty, spotkania. Ale niekiedy jak trzeba bylo popracowac w skupieniu, albo mi sie nie chcialo, albo mialam inne plany-nie pojawialam sie tam. Jak mi sie wina chce, normalnie zaraz wstane i otworze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ale tak osiem godzin w skupieniu? Oj chyba nie wyszłoby mi to. Na dokładkę musiałabym ciężarówką jedzenie sobie dostarczać, bo jak ja siedzę w domu to cały czas sprawdzam, czy w lodówce światło nadal jest ;) Gdyby nie dobra przemiana materii to byłoby ze mną krucho :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Slovenka
Magda, to nie jest 8 godzin w skupieniu. Posiedzisz 2-3, zakrecisz sie przy obiedzie, znow usiadziesz. A (przynajmiej ja tak mialam) czasem siedzac w firmie 8 godzin mniej zrobilam niz w domu przez 3. Po prostu to ktos zadzwonil, to ktos przyszedl na ploty, szef cos chcial itp itd. Trzeba troche mobilizacji, wylaczyc prywatna komorke.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Slovenka to otwieraj winko i smacznego ;) też mi się zdarza zrobić w domu więcej niż w pracy. Dziewczyny chyba już nie nadaję się na rozmowy. Śpiąca jestem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Magda 2 a ja właśnie jakoś bardziej podjadam w biurze niż w domu :) albo sobie do sklepu wyskoczę pod biurem albo do bistro :P albo i tu i tu hehe Dziewczyny, spokojnej nocy. Idę się myć i spać :) Dobranoc!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dzień dobry, przywitało mnie dziś piękne słoneczko i mrozu chyba też nie ma :-) kawa wyborna :-) Trefelka - nie przepraszaj, masz ochotę się oczyścić to dobrze trafiłaś :-) trzymaj się! pewnie niewiele Cię pocieszę, ale tak się składa, że nie jesteś sama w takiej sytuacji :-( Ja bym nie potrafiła pracować w domu - za dużo pokus, czynników rozpraszających. No i ten dres i tłuste włosy :-P Ja muszę mieć bat nad sobą - codziennie wstać, umyć się, wyszykować, wyjść - odsiedzieć 8 h, które poświęcam rzeczywiście na pracę (no bo ani obiadu nie ugotuję, ani nie złapię się za prasowanie, ani nie zobaczę, że okna znów brudne :-D ) po czym wychodzę z biura i mam wszystko gdzieś - idę do prywatnego życia. Mnie taki system najbardziej odpowiada :-) Choinka - wiecie co? lubię ją, ale budzi we mnie mieszane uczucia. W domu rodzinnym zawsze była sztuczna. W moim domu od początku też bo nie było miejsca na nic poza jakąś miniaturką. Potem gdy już było miejsce to kupiliśmy taką wielką na 3 m żeby sobie odbić za wszystkie czasy - ale nadal sztuczną. Dopiero jak mąż odszedł to wypierdzieliłam tego drapaka, którego i tak sama nie dałabym rady ustroić i od tamtej pory co roku jest nieduże, ale żywe drzewko i tak jest dobrze :-) jest tylko jedno ale - ja nie cierpię ubierać choinki !!! nigdy tego nie lubiłam :-( no i jest problem bo młody sam nie da rady :-( muszę więc zacisnąć zęby, łyknąć ze 4 tabletki na uspokojenie i zrobić to :-( za to uwielbiam patrzeć na gotową strojną kolorową świecącą Zieloną Panią :-) No taki cudak ze mnie :-P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cześć DUDZIA :) dzięki! Rozumiem, że też przeżywasz podobną sytuację... wiem, że trzeba być cierpliwym i silnym i taka też staram się być. Tobie również wysyłam pozytywną energię, z którą dziś się obudziłam. Za oknem rzeczywiście przyjemne słońce. Byłam też na zewnątrz i pogoda idealna na spacery. Kawa wypita, ptysie zjedzone. Jeśli chodzi o choinkę, to zawsze marzyło mi się żywe drzewko. No może jeszcze kiedyś to się spełni :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Trefelka - cześć :-) nie ja bezpośrednio przeżywam taką sytuację, ale ktoś mi bliski :-( Mój młodszy syn ma 11 lat

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cześć W chorobie bliskiej osoby najgorsza jest bezsilność i ta jakaś forma samotności, bo każdy przeżywa to na swój indywidualny sposób trudny do przekazania innym. Ale rozmowa jest ważna. Zapraszam na popołudniowo-wieczorną kawę. Może ktoś dorzuci coś słodkiego ;) Jak tam niedziela. Co porabiałyście/liście?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Slovenka
Magda, ja mam racuchy od wczoraj jeszcze he he, zapraszam. Dudzia-daj mu sie wykazac, moj mlodszy, a juz dwa lata temu sam ubieral, jedynie ze swiatelkami trzeba mu pomoc. Jestem skonana dzis. Byl ten chlopczyk u nas na noc. Nie dosc, ze poszli spac po polnocy, to jeszcze o 1 ich slyszalam jak gadaja, a rano wstali... chwile po 7. Szok. I albo wrzaski przy zabawie, albo klotnie. I ciagle jak nie jeden skarzyl, to drugi. Poszedl po 4, to ja szybko z mlodym zadanie odrobilam i pojechalam po lozko. Kupilismy mu nowe i musialam przywiezc. Nadzwigalam sie, zmoklam, zmarzlam. Jeszcze moj maz ma humorki, bo trzeba bylo z kasy wyskoczyc. 2 miesiace temu sam mnie na to wyrko namowil, a dzis mu sie odwidzialo i nagle szkoda pieniedzy. Jutro musze o 5 wstac, bo znow chlopak przychodzi, musze go do szkoly wyprawic. A tak sie cieszylam,ze maz ma popoludniowki, wiec ja pospie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Slovenka na racuchy piszę się w każdej chwili :-) A z dziećmi. Nie pamiętasz jak to było. Ja pamiętam, że jak nocowałam u koleżanki to mogłyśmy tak gadać i gadać do białego rana, a rano nowy dzień i nowa dawka energii. To były czasy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Slovenka
no niech oni sobie gadaja, nawet wrzeszcza, ale to skarzenie, fochy. Naprawde ciezka robota. A moj syn naprawde taki malo problemowy jest, grzeczny, taki moj kolega wrecz. Zawsze siostrzyczka wiecej broi, nerwow mi naszarga. A dzis chyba pierwszy raz powiedzialam, ze jej jakby nie bylo, za to jego non stop musialam uspokajac. To zapraszam na te rcuchy. Wszyscy od wczoraj jedza, a ciagle ich sporo. Przegielam z iloscia. Ale dzis to juz to moje wino otwieram! Takze i na to sie załapiesz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
To fakt, że myśmy chyba tak nie skarżyli. Nawet jak komuś ktoś coś zrobił to się albo otrzepywało i szło dalej, albo oddawało, ale zawsze załatwialiśmy to we własnym zakresie. Rodzice w tym nie uczestniczyli.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Slovenka
dokladnie, zreszta on tez rzadko skarzy, a dzis to gorzej niz dziewczynki w przedszkolu. Najpierw myslalam, ze nasz gosc jest winien, ale potem chwile sobie usiadlam pod drzwiami i niestety moje dziecko na krok nie ustepowalo. Nic, moze jutro bedzie lepiej. Malzonek tez w zlym humorze, wiec zwalam, ze cos w powietrzu wisi. Winko uwazam za odkorkowane! Libacje czas zaczac!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×