Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gośćia

Czy to się kiedyś ułoży? Czy ma szansę bycia?

Polecane posty

Gość gość
A wiesz jakie szanse ma stara panna, która służyła za worek do spuszczania dla dzieciatego rozwodnika, na t.zw. normalny związek? Z normalnym zdrowo myślącym kawalerem ze wszystkimi klepkami?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A co to ma do tematu ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Czytam te wszystkie wypowiedzi I niestety wiekszosc wymienionych sytuacji, a szczegolnie reakcje tatusia na jakiekolwiek slowo krytyki jego przychowku z poprzedniego zwiazku znam zbyt dobrze z autopsji :/ Powiem Wam, ze mam JUZ w miare spokojna sytuacje – byla po 1,5 roku ustawicznego wydzwaniania i nekania odczepila sie na dobre, teraz przyjela inna taktyke- wyludzania kaski, ale z dwojga zlego wole to ;) Dziecko jest u nas tylko w niedziele na pare godzin, zareczylismy sie…ale no wlasnie tak czy siak zwiazek z bezdzietnym kawalerem to inna jakosc zycia- czas w 100% dla siebie, wspolne planowanie przyszlosci I dzieci, czlowiek nie wstydzi sie przed rodzina I znajomymi, ze jest z dzieciatym – uswiadomilam sobie, ze moj poprzedni bezdzietny chlopak uwielbial rozmawiac o przyszlosci I planowac jak nazwiemy nasze dzieci, jak beda wygladac. Obecny? No coz…zareczylismy sie w marcu, ale od tamtej pora cisza w sprawach slubu, czasem jak cos wspominam to mnie zbywa a raz nawet podczas jakiejs sprzeczki wypsnelo mu sie, ze ze mna nie chce miec dzieci, bo ja sie do tego nie nadaje a po za tym to on nie chce miec jednego dziecka z jedna baba, drugiego z druga itd… Obrazilam sie wtedy smiertelnie I naprawde chcialam mu powiedziec, zeby spadal na drzewo I nie zawracal mi juz wiecej glowy ale jakos udalo mu sie mnie udobruchac, a ja naiwna uwierzylam… Ostatnio wspomnialam cos polgebkiem o dzieciach- ze chcialabym miec 2 a on nawet tego nie skomentowal…innym razem to samo…tylko cos odburknal…Coraz bardziej daje mi to do myslenia a on tlumaczy sie, ze przerasta go organizacja wesela, ze nie mamy tyle urlopu, zeby wszystko zalatwic (mieszkamy w innym miesie), na dzieci bedzie czas za pare lat jak bedziemy miec wlasne mieszkanie (teraz wynajmujemy) ale dzieki waszym postom zauwazam, ze kazdy dzieciaty przybiera taka sama taktyke! I jestem juz skolowana- czy mu wierzyc czy to sa jego wymowki? Kocham go, bo jest dla mnie bardzo dobry I dba o mnie jak zaden inny facet, ale przychodza momenty, ze zastanawiam sie w co ja sie wpakowalam?!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
white i ty z nim mimo to jesteś?:-( Mój też mi tak mówił w złosci ze nie chce ze mną dzieci bo się na matke nie nadaję a w sprawie slubu milczał jak zaklęty. Oni wszytscy sa z jednej gliny

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Hhahaah ;D;D a to dopiero jaja ;D Ja też się "nie nadaję". Za to była żona idealnie się nadawała ;p

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Teraz mi się oczy otwierają na tę taktykę. To nie wiarygodne, że dwie inne osoby nizależnie od siebie mówi, że ich dzieciaty rozwodnik, mówi "że się nie nadają na dziecko". Oni chcą żebyśmy tak myślały. Był okres, że bardzo chciałam dziecko, ale dałam sobie wmówić, że się nie nadaje. Teraz mi sie wszytsko w całośc układa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
a wiecie dlaczego mój twierdził ze się nie nadaję na matkę jego kolejnego dziecka? Bo wstaję w wekeendy po godzinie 8 rano a on już o 6:30 jest na nogach:-D Nie wierze w to wszytsko, a moze dziewczyny my byłyśmy wszytskie z jednym i tym samym rozwodnikiem?:-D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wy jesteście normalne????? Jak można być z facetem, planować z nim przyszłość, jeśli widać gołym okiem, że to palant, dla którego nie jesteście na tyle ważne i wartościowe żeby liczyć się z Waszym zdaniem?! Nie wyobrażam sobie takiej sytuacji, naprawdę. Jestem z mężczyzną, który ma dzieci z ex żoną. Dzieci są u nas bardzo często, czasem więcej niż pół miesiąca. Nie do pomyślenia jest że moje zdanie na ich temat się nie liczy. Każda moja uwaga, każde spostrzeżenie, obojętnie- pozytywne czy negatywne - traktowane jest przez mojego partnera z uwagą. To ze mną żyje, ze mną omawia wszystkie sprawy związane z codziennością. I moje opinie są w 100% brane pod uwagę. Jeśli ja powiem, że coś ma być, to tak jest lub rozmawiamy, jeśli on ma inne zdanie i dążymy do kompromisu. Jeśli ja dziecku czegoś zabronię, o coś opieprzę, partner staje po MOJEJ stronie, bo mi ufa i wie, że nie robię tego złośliwie, ale dla dobra dziecka. Mamy wspólne dziecko i dla niego to było NAJWAŻNIEJSZE. Ślub planuje on i jego rodzina od 2 lat. To ja się nie zgadzam, jedynie na zaręczyny się zgodziłam. Nie zgadzam się ze względu na osobę jego ex, mam powody. Ale nasze dziecko było od początku zaplanowane i wyczekane przez nas oboje. A teraz jest oczkiem w głowie tatusia i całej jego rodziny, łącznie z jego dziećmi. Sorry, ale Wasi faceci są niedojrzałymi doopkami, którzy nie powinni angażować się w ŻADNE związki, bo nie są na to gotowi, a z Wami są dla SWOJEJ WYGODY.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
dziś Niech zgadnę- ten twój rozowdnik jest pewnie po 40-tce i m dzieci już w wieku nastoletnim? Byc może wtedy facet już jest na innym etapie i staje sie gotowy na założenie ponownie rodziny, ale w moim przyadku facet mał małe dzieco był świeżo po rozwodzie. Takiemu z pewnością nie warto wierzyć, bo wszytsko jest za świeże dla niego i zbyt głebokie rany w nim siedzą aby zaufał kolejnej kobiecie. Zgadałam z tym twoim?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"kazdy dzieciaty przybiera taka sama taktyke" xxxx Nie KAŻDY, tylko doopek, który nie kocha swojej partnerki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś dziś Niech zgadnę- ten twój rozowdnik jest pewnie po 40-tce i m dzieci już w wieku nastoletnim? Byc może wtedy facet już jest na innym etapie i staje sie gotowy na założenie ponownie rodziny, ale w moim przyadku facet mał małe dzieco był świeżo po rozwodzie. Takiemu z pewnością nie warto wierzyć, bo wszytsko jest za świeże dla niego i zbyt głebokie rany w nim siedzą aby zaufał kolejnej kobiecie. Zgadałam z tym twoim? xxxxxx Nie zgadłaś. Kiedy zaczęliśmy sie spotykać miał 35 lat, dzieci w wieku 3 i 6. Jesteśmy razem od 7 lat, nasze dziecko ma 4 lata.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wy jesteście normalne????? Jak można być z facetem, planować z nim przyszłość, jeśli widać gołym okiem, że to palant, dla którego nie jesteście na tyle ważne i wartościowe żeby liczyć się z Waszym zdaniem?! Nie wyobrażam sobie takiej sytuacji, naprawdę. xxx Po pierwsze co to ma być :) Przecież piszemy z perspektywy już byłych:) Chcesz nam powiedzieć, że dla Twojego partnera to nie dzieci były najważniejsze, ale Ty (a przynajmniej tak samo wazna) - mowie o sytuacji kiedy ty jeszcze ne mialas własnego dziecka, bo teraz to już zupełnie inna sytuacja. Jak tak to gratuluje, ale niestety jesteś w mniejszosci

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Po pierwsze co to ma być usmiech.gif Przecież piszemy z perspektywy już byłychusmiech.gif Chcesz nam powiedzieć, że dla Twojego partnera to nie dzieci były najważniejsze, ale Ty (a przynajmniej tak samo wazna) - mowie o sytuacji kiedy ty jeszcze ne mialas własnego dziecka, bo teraz to już zupełnie inna sytuacja. Jak tak to gratuluje, ale niestety jesteś w mniejszosci xxx Nie wszystkie piszecie z perspektywy byłych, np. whitechocolatesorbet jest jak najbardziej aktualną. I tak, chcę powiedzieć, że byłam TAK SAMO WAŻNA jak dzieci, tylko na innej płaszczyźnie. Tak samo jak dla mnie mój partner i moje dziecko są tak samo ważni, choć w inny sposób. Przez 2 pierwsze lata, kiedy nie było naszego dziecka, dzieci w naszym domu były uczone, że ja jestem tak samo ważna jak tato, trzeba mnie słuchać i trzeba się liczyć z tym, co mówię. Potem przez prawie rok czekaliśmy WSZYSCY na nowego członka NASZEJ RODZINY. Dziecko i ślub to pomysł mojego partnera. To ja się obawiałam. Ale on mnie przekonywał, że będę wspaniałą mamą, a teraz nadal przekonuje, że jego największym marzeniem jest żeby wziąć ślub i mieć drugie dziecko ze mną. Dzieci też chciałyby jeszcze brata lub siostrę, bo, jak mówią "im więcej nas tym weselej". Widzisz różnicę?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ale czemu jesteś taka dziwnie opryskliwa w swoich wypowiedziach? O co Ci właściwie chodzi? Ty masz zupełnie inną sytuację i Tobie się poszczęściło i super. Cieszymy sie przecież z tego szczerze. Ale co właściwie Twoja wypowiedź wniosła do dyskusji? Bo chyba nie to że bzdury gadamy? Poradź w takim razie autorce coś zamiast jechac na innych "czy są normalne:

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ok - nie wszytskie :) Zdecydowana większość - lepiej ;)? To po co te "wszystkie nienormalne xxxxx I tak, chcę powiedzieć, że byłam TAK SAMO WAŻNA jak dzieci, tylko na innej płaszczyźnie. xxxx Większej bzdury nie słyszałam. Albo jest ktoś tak samo ważny albo nie, gadką o "innej płaszczyznie" można usprawiedliwic każde spychanie czyis potrzeba na margines, wiec ja "innych płaszczyzn, miłości itd" nie kupuję

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość HOloiberry
Większej bzdury nie słyszałam. Albo jest ktoś tak samo ważny albo nie, gadką o "innej płaszczyznie" można usprawiedliwic każde spychanie czyis potrzeba na margines, wiec ja "innych płaszczyzn, miłości itd" nie kupuję xxxx Dokładnie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gośćia
Ja dałąm sobie czas do końca tego roku, jeśli się nic nie zmieni (mówiłam mojemu 3razy że jest mi źle i oczekuję, że coś zmieni w swoim zachowaniu) to zostawiam go i szukam szczęścia gdzie indziej. Ostatnie dwa dni przepłakałam nad tym jaką to ja jestem kretynką a on mnie wykorzystuje i wydaje mi się, że ma za nic.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Co wniosło do dyskusji? Ano to, że stwierdzenie pt. KAŻDY rozwodnik, WSZYSCY rozwodnicy można sobie wsadzić. Dziewczyny tutaj trafiły na wybrakowane egzemplarze, ale z jakiegoś powodu część z nich trzyma się uczepiona tego wybrakowanego egzemplarza i tłumaczy z każdego świństwa jakie on robi, właśnie na zasadzie "bo oni wszyscy tacy sami". Nie wszyscy tacy sami tylko akurat ci faceci to doopki. Ja nie jestem wyjątkiem, bo w mojej grupie wiekowej co najmniej połowa związków to drugie małżeństwa (lub związki nieformalne, ale takie z dziećmi, itp). I znam wiele kobiet, które są szczęśliwe z rozwodnikami, w dodatku mającymi dzieci. Tylko trzeba stanąć twarzą w twarz z faktami. Jeśli facet nie liczy się ze zdaniem swojej kobiety, to jej nie kocha. Jeśli dla faceta dziecko jest na piedestale, to wcale nie znaczy, że jest dobrym ojcem (co wiele razy jest przytaczane jak argument - "dlaczego z nim jestem? bo jest takim dobrym ojcem!") , ale nie kocha swojej partnerki. Bycie z kimś, kto nie kocha to zwykły masochizm. Nie piszę tego do dziewczyn, które się wymiksowały z bezsensownego związku. Piszę do tych, które w takich związkach tkwią. To jest droga do piekła. Bo facet, które teraz nie kocha i nie szanuje nie zacznie kochać i szanować. Wręcz przeciwnie. Jeśli kobieta daje się traktować byle jak, będzie tak traktowana zawsze. Można kochać dzieci i jednocześnie kochać nową partnerkę. Można sprawić, że nowa partnerka czuje się najważniejszą kobietą, a dzieci (wszystkie! "stare" i "nowe")czują się najważniejszymi dziećmi. Tylko do tego trzeba być mężczyzną, a nie doopkiem. Kobiety pozwalają facetom na bycie doopkami, a potem płaczą na forum. Dziewczyny, weźcie się w garść! Jak facet jest "zbyt zraniony po rozwodzie" lub "zbyt zaangażowany w wychowanie dziecka" to niech nie zawraca kobiecie gitary, nie tworzy złudzeń o wspólnej przyszłości. Kopa w tyłek takiemu!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Większej bzdury nie słyszałam. Albo jest ktoś tak samo ważny albo nie, gadką o "innej płaszczyznie" można usprawiedliwic każde spychanie czyis potrzeba na margines, wiec ja "innych płaszczyzn, miłości itd" nie kupuję xxxx Czyli Twoim zdaniem, jeśli w związku pojawia się dziecko, automatycznie facet przestaje kochać kobietę, kobieta faceta, bo teraz to już tylko dziecko się liczy??? Bosz....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Czyli Twoim zdaniem, jeśli w związku pojawia się dziecko, automatycznie facet przestaje kochać kobietę, kobieta faceta, bo teraz to już tylko dziecko się liczy??? Bosz.... xxxx Skąd taki wniosek? To w ogólnie z tego postu nie wynika. Masz problem z wnioskowaniem logicznym. Wywnioskowałaś to co sama chciałaś.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Logiczne wnioskowanie? Ja mówię, że dziecko i partnera kocha się równie mocno, ale INACZEJ. Ty twierdzisz, że takie ujęcie tematu jest przykrywką dla spychania na dalszy plan czyichś potrzeb i tego nie kupujesz. Czyli uważasz, że zawsze trzeba kochać kogoś BARDZIEJ. To oznacza, że jeśli w związku pojawia się dziecko, rodzice (jedno lub oboje) zaczynają bardziej kochać dziecko, a mniej siebie na wzajem. Czy można to zrozumieć jakoś inaczej? Ja kocham swoje dziecko i swojego partnera równie mocno, ale każde z nich INACZEJ. To inny rodzaj miłości i tyle. Czego tu można nie rozumieć?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość terrosrtya78
A jakby do domu wpadł terrorysta i powiedział do Ciebie : mam zamiar zabić jedną osobę : wybieraj - dziecko albo partner? To co ? Nie zasłaniaj się abstrakcyjnością pytania, własnie takie przykłady idealnie sprawdzają takie sprawy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Pytanie jest źle postawione w przypadku jak są biologiczni rodzice bo jest prawdopodobne, ze ojeci powiem wtedy wybierz mnie żeby dziecko mogło żyć. Natomiast partner stojąc przed wyborem czy oszczędzić dziecko czy partnerkę jak ona nie jest biologiczną matką (i nie powiem wybierz mnie) w 100% bez wahania sam weźmie broń do ręki od terrorysty i odstrzeli łeb swojej ukochanej kobiecie. Przykład oczywicie abstrkacyjny, bo to sie nie zdarzy, ale idealnie pokazuje, że gadanie , że partner nas kocha tak samo jak swoje dziecko jest UŁUDĄ

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Poważnie są faceci, którzy każą kochać swoje dzieci nowym partnerkom ? Przecież to jakiś idiotyzm. Przecież miłość do dzieci, a do partnera to zupełnie inne sprawy. Moja nowa kobieta ma dziecko z poprzedniego związku. Może nie kocham go tak jak ona. Ale jest, toleruję je, lubię. Przecież to część jej życia. Dziwi mnie brak umiejętności poradzenia sobie z tym jeśli kochamy nową partnerkę/ra. Coś musi być nie tak z tym uczuciem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Aha, pytanie z serii - kogo bardziej kochasz, mamusię czy tatusia :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś Czyli tylko BIOLOGIA wpływa na zdolność kochania?? A co z dziećmi adoptowanymi? Nie kocha się ich NAPRAWDĘ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To jest chore, stawianie takich wyborów kogo wybierze ja czy jego dziecko. Jak można stawiać kogoś w tak durnej sytuacji. Miłość do dziecka to zupełnie co innego, co z wami jest. To chyba jakieś braki w myśleniu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Natomiast partner stojąc przed wyborem czy oszczędzić dziecko czy partnerkę jak ona nie jest biologiczną matką (i nie powiem wybierz mnie) w 100% bez wahania sam weźmie broń do ręki od terrorysty i odstrzeli łeb swojej ukochanej kobiecie. xxxxxxxxxx No dobra, jest związek. Mają dziecko adoptowane. Co wtedy? Kto komu łeb odstrzeli? Nikt nie jest z nikim spokrewniony.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
dziś A ile jestes z ta swoją partnerką? Niech zgadnę, pewnie max rok:-) wiesz co wtedy wszycy sa w takim amoku ze kochają cały świat, ale potem oczy się otwierają. Nie wiem jak ty znosisz obce dziecko 24/h dobę:-( i niew ierze ze kochasz, mozesz jedynie tolerować.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Takie pytanie wcale nie są durne. Własnie idealnie wszytsko demaskują, nazwywamy je durnymi, bo boimy się swoich odpowiedzi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×