Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość olka32n

temat dla spóźnialskich 2reaktywacja zaczynamy od 7 stycznia

Polecane posty

Gość zawzięta na dietę
vinnie93, gratuluję:) nie wiem jak Tobie ale mi ten miesiąc minął jak z bicza strzelił. Mi zostały jeszcze co najmniej 4 do końca diety i mam nadzieję, że one też tak szybko zlecą:) Właśnie zeszłam z maszyny do ćwiczeń i wyjeździłam 500 kcal więc mój bilans na koniec dnia wyniesie 670 kcal o ile nie wpadnę na pomysł żeby coś dojeść;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam wszystkich :) Nie wiem,co jest grane, ale waga mi dzisiaj skoczyła znowu w górę :(. Zamiast 64,5 jak wczoraj było 65,4 :O A może wczoraj po prostu krzywo stanęłam na wadze? Dziś mija miesiąc odkąd zaczęłam się odchudzać, rezultat nie jest powalający - raptem 2,4 kg czyli po 600 gram średnio na tydzień. Cóż, skoro tycie to proces i nie dzieje się w ciągu jednego dnia, to odchudzanie też nie zajmie jednego miesiąca. Pocieszam się tez tym, że skoro mi wolo idzie, istnieje mniejsze niebezpieczeństwo efektu yoyo w moim przypadku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cześć Malinkaberry Mamy podobne wagi wyjściowe i obecne. Też mam nadzieję że jak nam idzie to chudnięcie powoli to znak że jest zdrowiej i nie będzie efektu jojo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zapomniałam wspomnieć że byłam wczoraj ze znajomymi na naszym co dziennym spacerze. Koleżanka włączyła aplikację która liczy kroki, kilometry i kalorie. I trochę się załamałyśmy na koniec bo wyszło tylko lekko ponad 5 km i spaliłyśmy tylko 207kalorii :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam:) Wczoraj już nie miałam kiedy wejść żeby skrobnąć na bieżąco. Na obiad była wątróbka drobiowa i trochę ziemniaków a że obiad był późno to podwieczorku nie było i na kolację 3 zawijasy z sałaty szynki z kurczaka i papryki+ 6 plasterków ogórka i kawałek papryki jeszcze osobno. Dziś dopiero owsianka i teraz druga kawka. malinkaberry będę się powtarzać ale trudno- przestań ważyć się codziennie, stracisz cały zapał jak po raz kolejny zobaczysz choćby minimalny skok, szkoda nerwów. ani ta swego czasu korzystałam z krokomierza i ilość spalonych kalorii zależy też od wzrostu, wagi itp więc tyle to spaliła osoba która miała telefon przy tyłku ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witajcie U mnie waga też stoi w miejscu ale chudnę bo widzę po ubraniach.Myślę że u Was jest podobnie.. Nadal źle się czuje ale wstałam i próbuje jakoś funkcjonować.Na śniadanie zjadałam jogurt z musli a na obiad chyba upiekę sobie udko z kurczaka i do tego sałata.O kolacji jeszcze nie myślałam ale coś lekkiego na pewno zrobię.Nie wyrabiam z katarem i z bolącą ,czerwoną już raną koło nosa.Smaruje ją olejkiem dziecięcym ale nie pomaga to wcale.Macie jakieś domowe sposoby na to? Miłego dnia dziewczynki:-) U mnie znowu zamieć śnieżna...Byle do wiosny..;-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
olka32n dużo zdrówka dla ciebie. netoperek26 Zamówiłam na allegro krokomierz, zobaczymy jak się będzie sprawował. Co do wagi to faktycznie jak pisze neotoperek26 tylko człowieka szlag trafiał bo raz za mało w dół raz w górę. Wyleczyłam się z co dziennego ważenia i będę się ważyła raz w m-cu po @. Na początku kusiła mnie waga w łazience ale teraz już na nią nie spoglądam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość netoperek26
olka zdrowiej maleńka🌼 co do chudnięcia, nie widzę po sobie, może minimalnie mniej mi brzuch wystaje rano ale ja i tak mam tendencje do wystającego brzucha więc w ciągu dnia znów się czuję tłusta. Ciało wygląda inaczej ale nie koniecznie szczuplej. nie wiem jak to ująć, bardziej zarysowuje mi się coś czy czuję twarde uda ale mam obwody chyba takie same. Chyba mam psychiczną załamkę. Czas na drugie śniadanie- banan i szklanka soku marchwiowego

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Właśnie wróciłam od dietetyka. Są jednak postępy. Mimo nieznacznego ubytku na wadze (2,4 kg po miesiącu) ubyło mi 5 punktów procentowych tkanki tłuszczowej, zwiększył się poziom nawodnienia organizmu. Będę miała rozpisaną nową dietę, będę mogła jeść więcej węglowodanów (kaszę, ryż, ziemniaki) i warzywa strączkowe, będzie też większy wybór owoców (oprócz bananów i winogron). Tak jak myślałam, leki które muszę stale zażywać, nie sprzyjają odchudzaniu (kiedyś jak miałam odstawione schudłam 14 kilo w 2,5 miesiąca), no ale żeby normalnie funkcjonować muszę je brać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Netoperek,nie załamuj się, na wszystko trzeba czasu. Ja u siebie największą różnicę zauważyłam w pomiarach talii - ubyło mi tu 5 cm.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Malinkaberry Dlaczego nie możesz bananów i winogron?? . Właśnie jestem w trakcie konsumpcji banana :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
malinka ale to już ponad miesiąc minął:O Jeszcze jakbym nie ćwiczyła to bym zrozumiała brak efektów ale tak? widocznie mam zagłodzony organizm z czasów kiedy pracowałam i teraz on sobie nadal to odbija. ani ta banany jak to owoce mają cukier ale też dodatkowo skrobię przez to się odradza na diecie. Tak jak ziemniaki. Ja to uważam za skrajną głupotę bo składniki odżywcze jakie niosą oba te produkty znacznie przewyższają te małe minusy. Jak ktoś ma restrykcyjną dietę to je same jabłka, grejfruty i cytryny. Wiadomo owoc owocowi nierówny ale one mają przede wszystkim witaminy i mikro/makroelementy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Banany i winogrona ze względu na węglowodany. Dietetyk coś mi tłumaczyła, że w pierwszym miesiącu diety chodziło jej o wprawienie organizmu w stan ketozy. Miałam więc więcej białka i warzyw i tylko niektóre owoce (krajowe , z południowych dozwolone były grapefruity, melony, pomelo). Teraz będę mogła jeść owoce do 200 gram dziennie wszystkie za wyjątkiem bananów i winogron (chodzi o węglowodany), za to mniej warzyw (do 300 gram dziennie) - i mam stawiać na warzywa lekkie, typu sałata i ogórek. Chociaż mam mieć dopuszczalne także warzywa strączkowe (np. bób ze względu na dużą zawartość białka). Jakoś mi to rozpisywała w karcie, ile na dany posiłek powinnam zjeść białka, a ile węglowodanów, ale teraz nie pamiętam, wiem tylko, że teraz będę jeść więcej węglowodanów w stosunku do ich ilości z pierwszego miesiąc diety. Powiedziała tak w skrócie, że kalorie kaloriami, ale ważny jest też skład chemiczny jedzenia, bo inaczej organizm będzie leciał na kaloriach z białka, a inaczej na kaloriach z węglowodanów przy pracy, którą wykonuję (potrzeba mi glikogenu). Jak mi dośle rozkład diety i wytyczne na maila, będę mogła powiedzieć coś więcej na temat proponowanych dań. Ale! Powiedziała, że w każdej diecie raz na trzy tygodnie można sobie zrobić dzień rozpusty i jeść do woli co się chce. Raz w tygodniu mogę też wypić alkohol - wino wytrawne lub półwytrawne, lub wódkę , lub whiskey z colą/pepsi light. Na razie dieta nie była jakaś ciężka dla mnie, wręcz powiedziałabym, że zdrowiej zaczęłam się odżywiać:5 posiłków dziennie, tylko była właśnie przewaga białek i warzyw.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Netoperek, a może właśnie wykształcają ci się mięśnie w tym samym czasie co znika tłuszcz, więc ubytek na wadze nie jest tak duży jak sobie to pierwotnie wyobrażałaś? Przecież z tego co wiem, mięśnie są cięższe niż tłuszcz. Musiałabyś sobie zmierzyć poziom tłuszczu, na podstawie pomiarów obwodów na stronie Vitalii można to zrobić w przybliżony sposób. Na pewno przybliżony bo mnie Vitalia obliczyła zawartość tłuszczu w organizmie dziś na 29%, a pomiar u dietetyka wskazał dziś około 31% (za pierwszym razem prawie 37%). Wagowo mi mało w sumie poleciało, ale się z kolei nawodniłam, więc proporcje zawartości mięśni, tłuszczu, wody i kości w masie organizmu poprawiły mi się.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Malinkaberry mięśnie nie wykształcają się tak szybko i łatwo, ale optymistycznie załóżmy że wolno chudnę i wolno zyskuję mięśnie, czy nie powinnam zatem mieć różnicy w obwodach?ano powinnam i to mnie właśnie martwi bo ja się szczuplejszą nie widzę. Kg tłuszczu jest objętościowo większy niż kg mięśni więc choćby skały srały to powinnam widzieć mniejsze obwody, a ja nie widzę poprawy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
aha na obiad był meksykaniec idę walnąć kawkę i spróbuję sobie wyperswadować pomysł żeby utopić smutki wieczorem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wiec nie wiem, dietetyk mi mówiła, że przez pierwszy miesiąc organizm może się zachowywać tak jakby nie wiedział co się dzieje, czy będzie głodować czy nie, czy ma sobie robić zapasy w postaci tłuszczu czy nie, więc spadek nie idzie zbyt szybko. Twierdziła, że na początku nawet jak się zrobi małe odstępstwo od diety, organizm może błyskawicznie wychwytywać węglowodany z zakazanych posiłków. Ale według niej nawet dwa kilo to nie jest źle. Więc nie martw się, ja w zeszłym roku jak przeszłam na dietę niełączenia i zaczęłam jeść o stałych porach, to zamiast schudnąć, przytyłam. Teraz też myślałam, że pójdzie szybciej, a to jak będzie mi schodziło 2 kilo na miesiąc to całe odchudzanie zajmie mi powyżej pół roku :O. Piję razem z tobą kawkę ?, spróbuj się nie zamartwiać. A tak w ogóle jakbys tak popatrzyła na swoje jedzenie całościowo jak to wygląda- czy po prostu liczysz kalorie czy starasz się, żeby jedzenie było jakoś zróżnicowane pod względem chemicznym?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Netoperek, a co z biustem - bo mnie się wydaje, że mi biust się zmniejszył; choć na obwodzie nie widzę różnicy, ale może spowodowane jest to tym, że mierzyłam obwód będąc w biustonoszu. W sobotę po ważeniu zmierzę się toples ;) Wracając do biustu Netoperka - może centymetry spadają Ci tam, gdzie nie chcesz?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja już głupieję. Co jakiś czas (zanim zaczęłam pracę) to jak przegięłam pałkę z chipsami i wskoczyło kilo czy 2 to robiłam sobie takie właśnie ograniczenie porcji i ćwiczenia. Po tygodniu zawsze miałam min kg mniej więc zazwyczaj moja przygoda mogła się skończyć po 3 tygodniach a ćwiczenia odstawiałam po trochu. W czasie kiedy pracowałam cały czas jadłam za mało i bezwartościowo, waga nie skakała bo było kalorii za mało. Przestałam pracować i jadłam normalnie tj śniadanie obiad i kolacja (jak pracowałam to obiad był co drugi weekend) od razu zarobiłam te 5 kg. Jeśli chodzi o moje odchudzanie to jest raczej intuicyjne (po niegdysiejszej diecie wiem kiedy porcja jest za duża bądź jakiś produkt zbyt kaloryczny). Kalorii jako tako nie liczę no może kolacja staram się żeby nie przekroczyła 250 kcal, moje jedzenie ma zawierać więcej witamin (mam wyglądać i czuć się zdrowo) więc jem warzywa i owoce, odchudzone przepisy, bądź jeśli czegoś się nie da odchudzić to zmniejszam porcję bądź z któregoś składnika rezygnuję. Liczyć nie chcę bo się boję problemów potem (potrafię się bardzo zaprzeć). meksykaniec to owszem coś z fasolą:) 200g mięsa mielonego z szynki 6 pieczarek 1 marchewka puszka czerwonej fasoli 3/4 puszki kukurydzy pół czerwonej papryki puszka pomidorów zioła i trochę soli Jeśli chodzi o mój biust to nie ma z czego spadać:P nie no spoko nerwy nerwami ale się nie poddam. zobaczę efekty pod koniec miecha i wtedy pomyślę co dalej. może wtedy przejdę faktycznie na restrykcyjną dietę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mnie też jest Netoperku ciężko gdybać na temat Twojego odchudzania, ja zaliczałam wtopy na popularnych dietach (Dukan, niełączenia, 1000 kcal), więc zdecydowałam się na profesjonalna dietę dostosowaną pod organizm i fachowe porady. Tylko że ja nie ćwiczę, ale też dietetyk wcale mi nie mówi że mam ćwiczyć. Wcześniej moje jedzenie wyglądało tak, że nic nie jadłam od rana aż do powrotu z pracy, wtedy obiad, potem jakaś kolacja. Może jeśli chodzi o kalorie to nie było ich więcej niż teraz, ale co z tego skoro 3/4 dnia organizm jechał na głodniaka ? Skoro niemal przez cały dzień organizm głodował, z późnego obiadu i kolacji odkładał sobie zapasy tłuszczu na czas głodu. I mimo, że w sumie nie jadłam dużo, uzbierało się naddatku13 kilo. Przez pierwszy miesiąc organizm pewnie przyzwyczajał się do stałych godzin posiłków i przestawiał na nowy tryb funkcjonowania, że pewnikiem jest otrzymanie jedzenia o danej porze i że nie ma konieczności odkładania sobie tłuszczu na zapas.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Netoperek, wiek na pewno ma znaczenie, ja dobiegam 40stki, więc na pewno metabolizm może być wiekiem spowolniony.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Malinkaberry z tego co wiem to pojedynczy posiłek nie może przekraczać 700 kcal tzn możesz jeść na dzień tylko 2 takie posiłki które kalorycznie nie uzupełniają zapotrzebowania dziennego ale są "za bogate" jak na jeden raz i się utyje choć teoretycznie nie ma z czego. W czasie pracy jadałam np 3 kajzerki dziennie- o 7, 11 ,15 (mniej więcej tak bywałam głodna, wiadomo że jak nie mogłam to trochę przesuwałam) po pracy albo nie jadłam nic, albo wypiłam kilka drinków (z colą bez cukru), sporadycznie zdarzało mi się zjeść pół paczki pierogów w nocy. Organizm nie miał z czego odłożyć bo posiłki były za małe (max 300kcal). Przez ten miesiąc który utyłam, jedzeniowo nie przeginałam ale brakło ruchu i rzuciłam palenie. W styczniu zaczęłam jeść zdrowiej, mniej i ćwiczyć a tu jakby nie patrzeć lipa. Może faktycznie muszę jeść do 1000 kcal żeby coś ruszyło. A starzeć to się mogę ale taka madonna stara ale jara:P Nieistotne- poględziłam, pomęczyłam, dziękuję Malinkaberry za cierpliwość🌼 zaraz podwieczorek- grejfrut potem ćwiczenia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziewczynki dziękuje za miłe słowa.Zjadłam dzisiaj więcej niż powinnam ale chyba bez rozgrzewającego sosu nie dałabym rady walczyć z grypskiem;-) Netoperku ja od następnej środy przechodzę na rygorystyczniejszą dietę więc wspólnie możemy walczyć z kg.Jakoś na kopenhaskiej szybciej chudłam i widać było że jestem na diecie.Na 1000cal jakoś przystopowałam z utratą kg więc będę się trzymała innej diety. Mam rozwalony metabolizm ale wiem że dam rade schudnąć-Ty też więc pozytywne myślenie ,głowa do góry,biust do przodu i zrzucamy nad balast:-) Do wiosny będziemy lżejsze a do lata -laski nebeskie;-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Malinkabery gratuluje wyniku :-)Możesz napisać jak wygląda spotkanie z dietetykiem i jakiego polecasz?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dzienks :) chodzę do dietetyka u mnie w miejscowości. Jedyny minus to cena wizyty :( Wygląda to tak jak wizyta u lekarza, musiałam się publicznie przy kobiecie zważyć, podać wiek, wzrost, rodzaj wykonywanej pracy. Za pomocą specjalnej wagi kobieta ustaliła w organizmie poziom wody (na 1 wizycie miałam zdecydowanie za mało), tłuszczu (za dużo), mięśni i kości (dowiedziałam się, że jestem średniokoścista). Pytała o choroby, na jakie choruję, jakie zażywam leki, tryb życia. A potem wyznaczyła pory posiłków, kazała nie omijać żadnego posiłku, nie podjadać między posiłkami, a na maila przysłała indywidualną dietę - podane co jeść, czego nie jeść, jak przyprawiać (nie mogłam np. zbyt dużo ketchupu lub musztardy, majonezu w ogóle), różne przykładowe posiłki. Na początku jak zobaczyłam dietę, to się wystraszyłam, że nie ma nic do jedzenia, ale szybko się przyzwyczaiłam do kolacji, na którą składała się kromka wasy bez masła czy margaryny z plastrem wędliny i warzywami czy śniadania w postaci szklanki soku warzywnego. Obiad to np. szklanka rosołu (bez makaronu) czy czerwonego barszczu, do tego micha surowych warzyw z przyprawami ziołowymi i łyżką oleju i 100 gram chudego mięsa drobiowego albo ryby przygotowanych na parze. Aha, jeszcze ona tak potrawy proponowała, żeby miały niski indeks glikemiczny (cokolwiek to jest). No i dzienna porcja kalorii to 1200. Powiedziała też, że jesli po pierwszym miesiącu nie będzie żadnych efektów, to będę musiała zrobić badania na tarczycę. Moja koleżanka, która też się z nią odchudzała, miała z kolei za duży poziom wody w organizmie, musiała rozpocząć dietę od zrobienia badań z krwi, pierwszy tydzień miała dietę ułożoną na pozbycie się nadmiaru wody z organizmu i w czasie tego tygodnia schudła aż 5 kilo, tyle wody z niej wyleciało. W sumie dziś powiedziała też ta kobieta, że każdy dietetyk musi trochę eksperymentować, ustalić dietę i zobaczyć, jakie będą jej efekty, a jak ich nie ma lub są zbyt małe to ustalać dietę od nowa. Teraz mi powiedziała, że w ciągu kolejnego miesiąca powinnam schudnąć max 4 kilo. Jak piszecie o diecie poniżej 1000 kalorii, to mi skóra cierpnie, ja bym się bała czy zbyt mała ilość kalorii to już nie krok do anoreksji. No i przede wszystkim czy to by było skuteczne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Netoperek, a zobacz że kajzerka to około 180 kcal i niemal same węglowodany. Jeden pieróg ma około 80-90 kcal i do19 g węglowodanów (za stroną ilewazy.pl). Może to stąd się wzięły, te nadprogramowe kilosy? Zastanów się nad tymi 1000 kcal, mniej wydaje mi się niewystarczające i szkodliwe na dłuższą metę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Właśnie dostałam dietkę na maila. Wygląda to strasznie, wszystko podane w gramach. Będę musiała zjeść to co nagotowałam sobie na ten tydzień i od nowa zakupy zrobić, więc postanowiłam nowy jadłospis wprowadzić od soboty. Co się rzuca w oczy - mogę jeść chleb (3 kromki dziennie), a nawet żółty ser (plasterek na dzień). Jest zdecydowanie więcej węglowodanów, faktycznie mało warzyw. Mam kasze, ryż i ziemniaki - co prawda w niezbyt powalających ilościach ;) (25 g kaszy, 100 g ziemniaków), ale zawsze. Będę musiała wyciągnąć wagę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×