Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Zmarnowałam swoje życie, najlepsze lata....

Polecane posty

Gość KawiarnianaEdi
gosciu123789, nie wierz w takie bzdury, że ktoś coś Ci wykrakał. Jesteś jeszcze młoda, na pewno znajdziesz kogoś bliskiego, a może nawet już masz tylko nie zauważasz. Czasami niestety nie dostrzegamy wartościowego faceta blisko nas (widać to jak się poczyta kafe - dobry facet jest uważany za niemęskiego, a macho nie może się opędzić od kobiet mimo, że ich nie szanuje ale każda uważa że ona go zmieni), a obracamy się wśród samych "na jedną noc", więc nie możemy znaleźć..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
33, no widzisz zawsze jest cos do ulepszenia i do zrobienia:-) Oczywiście żeby się nie zniechęcić te mini cele należy realizowac sukcesywnie a nie zawalisz sobie jutrzejszy dzień od rana do nocy jakimis zadaniami:-) Codziennie coś, jakieś dwie lub trzy dodatkowe czynności, jakiś kroczek do przodu. Ty musisz ogarnąc prasowanie, a ja muszę zmobilizować się do tego aby rozwieszone pranie nie wisiało na suszarce tydzień tylko żeby po wysuszeniu poukłądać ciuchy do szafy:-) Wstyd jakim jestem leniem, jak wiele jest do zrobienia wokół mnie. Ty przynajmniej masz porządek wokół siebie, to podobno jest bardzo wazne przy wprowadzaniu zmian w życiu. Najpierw trzeba popracować nad własnym otoczeniem, uporzadkować je, ma byc ład i porządek. Więc i ja korzystam z tej wskazówki, dziś rano wreszcie nie musiałam szukać dwóch skarpet w 4 różnych szufladach. Wiecie jaka to oszczedność czasu i nerwów w skali roku?:-) Niby takie nic, takie małe gówienko a jednak cieszy:-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość KawiarnianaEdi
Dzięki autorko :) Chciałam ci też napisać, że uważam, że jest dużo takich osób jak ty, tylko mało się do tego przyznaje. Kiedyś czytałam, że młodzi ludzie w krajach zachodniej Europy i Stanach w wieku 17-20 lat (może i później też) "testują" różne rzeczy, podejmują pierwsze prace, podróżują, badają świat. W Polsce jest to zwykle czas na wytężoną naukę (to się zmienia, ale dla wielu trzydziestokilkulatków taka była rzeczywistość, najczęściej rodzice kazali iść na studia, bo po tym będzie lepsze życie), potem załapanie jakiejś pracy i kieracik. Kiedy człowiek się ocknie, jest już 10 lat później i większość stwierdza, że jest za późno na zmiany. Z drugiej strony.. mamy po trzydzieści kilka lat, a zakładając że będziemy żyły np. lat 75, to lepiej przeżyć te kolejne 40 "byle jak", czy przynajmniej spróbować coś zmienić, "wziąć się za siebie" nawet jeśli to będzie trudne? Tylko, że to drugie jest trudniejsze, niepewne, w dodatku ma się już "3" z przodu i nie wszystko jest takie łatwe jak było połowę życia temu. To jest to, co z czym ja się obecnie borykam. Poczucie zmarnowanego czasu, brak celów, lęk czy się uda czy się nie uda (jeśli się na coś zdecyduję), brak motywacji. Ciężko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość KawiarnianaEdi
Dokładnie to, co należy zrobić: "Stąd moja rada dla każdego, kto mnie o to pyta: próbuj bardzo różnych rzeczy, stylów życia, rodzajów relacji z najprzeróżniejszymi ludźmi, ewentualnie zawodów i sposobów zarabiania na siebie. To wszystko najlepiej w różnych krajach i kręgach kulturowych. Po kilku latach takich praktycznych doświadczeń, będziesz mieć znacznie lepsze pojęcie, co dla Ciebie jest dobre i ważne, oraz na czym polega Twoja misja życiowa. Ta wiedza jest moim zdaniem niezbędna, aby długoterminowo prowadzić satysfakcjonujące i spełnione życie." Z drugiej strony lęk, że nie wypali, że skończymy jako biedni żebracy, że nie starczy na życie, że inni założą rodziny, a ja nikogo już nie znajdę.. Łatwo się mówi, gorzej się robi. A może to jednak jedyna właściwa droga?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Kawarniana, no właśnie a ja po stuach szłam po najmniejszej lini oporu tj. znalazłam pracę i jej sie trzyamałam 6 lat, to nic że jej nie lubiłam, że wstawać mi się rano nie chciało. Uznawałam że mam rpacę to nie mam prawa narzekać. Ale niestety to nie daje szczęscia, człowiek wypalony, człowiek niezadowolny z pracy jest nieszczęsliwy. Gdybym jeszcze miała jakąś dobrą pensję to ok ale ja zasuwałam za 1500 zł czy 1800 zł, ani sie usamodzielnic za takie pieniądze ani poszaleć, zycie z dnia na dzień. Ci ludzie którzy dużo próbowali, zmieniali nawet kilka razy w roku pracę, podrózowali, poznawali ludzi są zupełnie w innym miejscu niż my. My trzymamy się wszytskiego jak tej przysłowiowej spódnicy mamy. Jak już chwycimy to boimy się puścić. I przez to nie wiemy nawet co lubimy i co chcielibysmy robić dalej, bo niby skąd skoro spedzilismy długie lata w jednej pracy, z tymi samymi ludźmi. Ok to juz wiemy co zwalaliłyśmy, ale pytanie jak to odkręcić w miarę szybko? Bo nie chcę aby ten temet był miejscem narzekania na włąsne życie, chciałabym żebyśmy sie tu motywowały wzajmnie i szuakały wyjscia z tej beznadziejnej sytuacji.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Pytanie właściwie zdane to : Jak zacząć żyć? Bo mam wrażenie że my stałyśmy w miejscu, w jakiejś kolejce bo bilet na lepsze życie i utknęłyśmy na samym końcu tej kolejki. Wiem jedno, dłużej tak zyć nie chcę i nie mogę. Pracę straciłam, faceta już nie mam, zaczynam od zera. Ale co zrobić żeby teraz było lepiej, żeby to życie było pełniejsze i dawało mi satysfakcję?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość123789
Tak, moj problem to samotnosc i.. strach ? Znacie to ? Ja wciaz czuje ze wszystko strace. dlatego nie potrafie sie cieszyc. pisalam kilka(nascie) postow wyzej ze matka mowila mi dlaczego moi znajomi sie ze mna koleguja przeciez sa tacy fajni a Ja nie albonze chlopak napewno zdradzi mnie z moja wspollokatorka bo ona jest taka piekna (po moich akcjach porozmawialam z nim i to wysmial akurat dla niego moja wspolokatorka byla nieciekawa zasuszona palaczka z pushupem) no ale zryta bania zostala :( czuje ze nie zasluguje na to co mam. mam fajna prace dobrze platna a w glowie mysl - kiedy mnie zwolnia ? To jakas pomylka ze JA tam pracuje i zarabiam te pieniadze oni pewnego dnia odkryja ze jestem nic nie warta albo juz wiedza i trzymaja mnie z litosci. Albo koncen tamtego roku - spotykalam sie z pewnym facetem, kilka lat starszym bardzo przystojnym i pracowal jako wykladowca na uniwersytecie. A moja matka na to - ale czemu on sie akurat z Toba spotyka ? Tyle ladnych fajnych dziewczyn dookola. w tym roku tak samo - pojawil sie ktos inny powiedzialam o tym siostrze i matce a moja matka na to - ale jak on pojedzie do tych swoich Niemiec (byl w 1/2 niemcem i tam mieszka jego rodzina) to napewno zobaczy jakie dziewczyny fajne i po powrocie bedzie mial Cie gdzies. Jezu, to boli. Tak wiem nie jestem najpiekniejsza i najmadrzejsza na swiecie ale chcialabym taka byc dla swojej matki. Zeby czuc sie fajna na swoj sposob. I cieszyc sie tym co w zyciu mi sie udalo. I miec motywacje by osiagnac wiecej. A Ja wciaz od niej slysze ze jak jakis nowy facet sie pojawil to chyba jakis dziwny ze mnie zechcial ze co we mnie widzi a jak awansowalam w pracy to pewnie jakas pomylka. A Ja mam coraz bardziej zryta banie i czuje ze powinnam schowac sie przed swiatem :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość123.., wspołczuję Ci takiej mamy, ale być może ona tez tak była zawsze krytykowana i ma taki nawyk nad którym juz nie panuje. Rozmawiałaś z nią że Cię to rani? Może pomyśl o wizycie u pschologa, ja swego czasu chodziłam ale nic nowego się u niej nie dowiedziałam poza tym że trzeba wyznaczać cele. Także to chyba jedyne wyjście z tego marazmu dziewczyny.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Piszecie żeby zmieniać często pracę ale to w naszym kraju abstrakcja przecież trzeba sie z czegoś utrzymać więc takie testowanie różnych zawodów to raczej marzenie...Pracy nie szukamy dzień a czasami bardzo długo ale opłacić rachunki z czegos trzeba tak? Na podróże też trzeba mieć nie mało pieniędzy to jak Wy to widzicie te podróże studentów w wieku dwudziestu paru lat zeby poznawali życie. Na studia idzie się po to żeby uczyć się tak? Życie to czysta ekonomia poświęcisz czas na jedno jie masz go na inne sprawy i tyle! Najśmieszniejsze jest to gdybanie młodych matek ,ze godzą pracę zawodową z wychowywaniem dziecka! To dziecko jest poprostu skazane na nianie babcie ,a matkom nie chcę się z nimi siedzieć i tyle.Autorka pisze,że zmarnowała czas dla facetów ale czy ktoś da nam gwarancje w dniu ślubu ,że będziemy z tym kimś całe życie ? Nie! Ale najłatwiej powiedzieć ,że żałujesz tego czasu przecież to nic innego jak Twoje doświadczenia życiowe. Po drugie takie gadanie ,że możemy zmienić całe swoje życie ,że na wszystko jest czas itp to tylko takie puste gadanie bo prawda jest taka,że możemy zmienić tylko część swojego życia. Na to jacy jesteśmy miało wpływ wiele czynników miejsce urodzenia,rodzina ,środowisko itp. Na wiele czynników nie mieliśmy wpływu. Na to jakich facetów czy ludzi spotykamy też nie mieliśmy wpływu czasami mamy szczęście....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
dziś :) małe zmiany zaprowadzą nas do większych :) nie od razu rzym zbudowano! odniose sie do wszystkich postów łacznie. jestem realistką. nie bede juz rzucać pracy/zmieniac zawodu/podróżować by poznac siebie i swiat. nie mam na to juz czasu i kasy. mam rachunki do opłacenia i swiadomość ze w wieku 33 lat trzeba stac twardo na ziemi. zakasac rekawy i brac sie do roboty. dlatego planuje drobne zmiany w swoim zyciu które jednak wpisują sie w jego nurt - np. nie zmienię branży tylko postaram sie o ten cholerny awans. a nie bede mysleć- boje sie, nie dam rady. po prostu przestane się bac nowych wyzwań i zaczne byc konsekwentna w tych decyzjach. tak jak ktoras tu napisała: trzymamy sie matczynej kiecki jak małe dziewczynki. wg mnie prawidłowy jest zaproponowany tu schemat działania: male cele - wyprwacowanie codziennych nawyków - wprowadzi organizację do zycia - co zaowocuje poczuciem władzy na nim, a nie jak do tej pory: co ma byc to bedzie - efekt: byle jakość. moj plan: w polowie czerwca cholerny pierwszy egzamin, wakacje pisanie pracy dyplomowej, wrzesień - drugi egzamin, jesien - obrona. w miedzyczasie: regulany sport i prasowanie :D :P zadnych rewolucji nie planuje, tylko małe cele i przede wszystkim konsekwencja ich realizacji 33

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Piszecie żeby zmieniać często pracę ale to w naszym kraju abstrakcja przecież trzeba sie z czegoś utrzymać więc takie testowanie różnych zawodów to raczej marzenie...Pracy nie szukamy dzień a czasami bardzo długo ale opłacić rachunki z czegos trzeba tak? Na podróże też trzeba mieć nie mało pieniędzy to jak Wy to widzicie te podróże studentów w wieku dwudziestu paru lat zeby poznawali życie. Na studia idzie się po to żeby uczyć się tak? Życie to czysta ekonomia poświęcisz czas na jedno jie masz go na inne sprawy i tyle! Najśmieszniejsze jest to gdybanie młodych matek ,ze godzą pracę zawodową z wychowywaniem dziecka! To dziecko jest poprostu skazane na nianie babcie ,a matkom nie chcę się z nimi siedzieć i tyle.Autorka pisze,że zmarnowała czas dla facetów ale czy ktoś da nam gwarancje w dniu ślubu ,że będziemy z tym kimś całe życie ? Nie! Ale najłatwiej powiedzieć ,że żałujesz tego czasu przecież to nic innego jak Twoje doświadczenia życiowe. Po drugie takie gadanie ,że możemy zmienić całe swoje życie ,że na wszystko jest czas itp to tylko takie puste gadanie bo prawda jest taka,że możemy zmienić tylko część swojego życia. Na to jacy jesteśmy miało wpływ wiele czynników miejsce urodzenia,rodzina ,środowisko itp. Na wiele czynników nie mieliśmy wpływu. Na to jakich facetów czy ludzi spotykamy też nie mieliśmy wpływu czasami mamy szczęście....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość123789
Tak rozmawialam z nia o tym ze mnie yo bardzo tani i podcina skrzydla - ona oczywiscie bagatelizuje sprawe i mowi ze przesadzam, ze przeciez jak bylam mala to mi niczego nie brakowalo i ze w domu nie bylo bicia, picia wiec mialam super zycie i start w przyszlosc. Musze sie od niej odciac - tj dzwonic rzadziej do domu. i po urlopie isc do psychologa. Z tym ze u mnie w miescie jest tylko jeden polski psycholog i boje sie ze watpliwej jakosci..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość123789 współczuje matki, musisz pomyśleć na tym jak sie odciąć od tego syfu który Ci zafundowała! to twój głowny cel. 33

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość KawiarnianaEdi
kardulaki, właśnie ja myślę tak jak ty - mam pracę to się jej trzymam, może być gorzej przecież. Autorko, co do osób, które wiele w życiu próbowały to znam różne przypadki: niektórzy odnieśli sukces, inni nadal mieszkają z rodzicami, bo zarabiają mało albo prawie nic. Kiedyś mieli ciekawsze życie, ale nie chciałabym teraz być na ich miejscu. gosc123987 - znam osobę, która miała nie tyle toksyczną matkę (jak twoja), co "biadolącą" (ojej, nie ruszaj, nie próbuj, bo jeszcze ci się coś stanie) i po prostu odcinała jej się tekstami typu "przesadzasz/ja wiem że mi nic nie będzie/i tak zrobię po swojemu". Myślę, że mogłabyś przynajmniej tak odpowiadać swojej, to może w końcu da jej to do myślenia. A sama pomyśl nad psychologiem lub pozytywnym myśleniem na początek. Uważam, że nawet jak usłyszysz siebie mówiącą do matki "Czemu moi znajomi się ze mną kolegują? bo też jestem super, inteligentna i zabawna - właśnie dlatego", to już poczujesz coś innego w głowie. Spróbuj.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
kardulaki, kawarniana jeżeli macie prace które dają mozliwość rozwoju a przede wszytskim dobrze płatne to pewnie ja tez bym nie szukała innej pracy. Ale jeżeli tak nie jest i podchodzicie do tego "ważne że praca jest" to ja tego nie kupuję.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość KawiarnianaEdi
A jeśli jest dobrze płatna, pozwala na spełnianie wielu marzeń (nie na jacht i własną wyspę, ale np. na wypożyczenie małego jachtu i kurs żeglarstwa tak :D ), ale nie daje zadowolenia i szczęścia? Ale to co by się chciało robić da zbyt małe dochody. Dlatego zostają popołudnia i weekendy oraz wegetacja przez 8 godzin od poniedziałku do piątku..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Kawiarniania a widzisz masz dobrą pensję, pewnie gdybym ja dobrze zarabiała to patrzyłabym na pracę trochę przyjaźniej. No ale ja zarabiam tyle że nawet na usamodzielnienie nie starczyło by mi i muszę mieszkać z rodzicami.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość KawiarnianaEdi
Dobrą jak dobrą, usamodzielniłam się (z mężem, a teraz mamy też dziecko, które jak na razie do rachunków się nie dokłada, hihi) i stać mnie na trochę przyjemności. Dlatego też nie wyobrażam sobie zmienić radykalnie wszystkiego, ponieważ jest już osoba, za którą się czuję odpowiedzialna. Mąż sobie poradzi, ale też nie wyobrażam sobie zostawić go samego (nawet gdyby nie było córci) i pojechać w podróż dookoła świata "szukać siebie". Staram się więc patrzeć na pracę trochę przyjaźniej, tak jak to napisałaś, ponieważ jest źródłem utrzymania dla mnie i moich najbliższych. Chciałabym jednak coś zmienić, ale właśnie nie wiem, czego chcę, nie czuję się w pełni szczęśliwa (i nie, dziecko mi w niczym nie przeszkadza, rodzina to moje największe skarby kochane), ale nie wiem czego mi brakuje. Chyba że powrotu do przeszłości i życia większą pełnią życia, podróży, spotkań itd.. No właśnie nie napisałam.. może i mam dobrą pensję, ale jest ona okupiona wieloma latami ciężkiej nauki, a także ślęczeniem nad zadaniami w pracy, przygotowywaniem się do niej, douczaniem non stop. Wiele lat "wyjętych z życia" na samą tylko naukę, kiedy inni podróżowali, poszerzali horyzonty itd.. Oczywiście wszystko ma swoje plusy, po prostu dziś czegoś mi brak.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Kawarniana a jaką masz pracę? gdzie? nie pisz dokładnie bo wiadomo że każdy tu chce być anonimowy ale zastaanwiam się gdzie można właśnie szukać tej lepiej płatnej pracy, jakie stanowiska to gwarantują. To jasne że jak masz rodzine to możesz tak zrobić bo jesteś tez odpowiedzialna za innych, ale jak ktoś jest singlem to trochę zmienia to postać rzeczy nie sądzisz? W twoim przypadku to radziłabym jakoś poszerzać wiedzę na temety które Cię ciekawą, może jakieś kursy, może studia zaoczne, może jakaś charytatwna działalność- nie myslałas o tym? podobno pomaganie daje duza satysfakcję. Jeśli nie chcesz pomagać schorowanym to może jakaś fundacja i próba pomocy jakiejś grupie? Znam taką kobietę , założyła fundację i powiem Ci że kobieta odżyła.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
* to NIE możesz tak zrobić Tak miałam napisać powyżej:-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość KawiarnianaEdi
Jestem programistką. W IT można szukać tej lepiej płatnej pracy, tylko trzeba być w miarę dobrym, żeby coś dobrego złapać, bo w przeciwnym razie też szałowej pensji nie będzie. Ja się uważam za przeciętną, może w miarę dobrą, a to dlatego, że mam obok siebie osoby wybitne, a także może nie wybitne ale dobre, którym wiele rzeczy przychodzi łatwiej niż mi. Tylko, że już mam dość "gadania z komputerami". Ile można dzień w dzień tłuc w klawisze przez kilka godzin.. Plecy bolą, wzrok się pogarsza i tak dalej. W dodatku nigdy nie udało mi się jakoś specjalnie awansować (pomijam awans z juniora na programistę, a potem na seniora, choć może nie powinnam), nie mam specjalnych predyspozycji na lidera, czy na konsultanta, nie mam tak zwanej "gadki", jestem raczej cicha. Wielu z moich kolegów/koleżanek z zespołu awansowało w obecnej lub innej pracy i są teraz np. managerami. To też trochę mnie frustruje, bo moja przyszłość rysuje mi się w barwach siedzącej przy kompie pięćdziesięcioparolatki, którą będą wyprzedzać "młodzi zdolni dynamiczni". Ale z drugiej strony nic innego nie umiem, no i nie wiem czego bym chciała :] I od razu uprzedzam, że nie wiadomo jakich kokosów nie zarabiam, nie mam wielkiego domu czy apartamentu, samochód ma kilkanaście lat;) Z tymi zainteresowaniami to tak właśnie jest dziwnie, bo jak już wcześniej napisałam, zainteresowałam się łódkami. Pojechaliśmy na urlop-kurs większą grupą i spodobało mi się. Niestety nie mieszkam nad morzem ani nawet nad jeziorem, więc zostaje czytanie, oglądanie, weekend, urlop.. Nie rzucę też wszystkiego po to żeby zrobić np. kurs instruktora i zajmować się tym zawodowo, bo musiałabym się przeprowadzić i w ogóle dużo by to kosztowało (finansowo również), nie stać mnie zwyczajnie. Wszystkie te strony, poradniki mówią - daj się porwać marzeniom, to cię uskrzydli, na pewno się uda, nie szukaj wymówek tylko rób, i tak dalej, a z drugiej strony nikt nie jest w stanie zagwarantować mi na piśmie, że będzie tak jak sobie wymarzyłam. Trochę się rozpisałam, ale właśnie siedzę w pracy i się trochę frustruję :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No to w takim razie to nie moja bajka bo ja na komputerze i programowaniu to się nie znam. Dobrze ze zdobyłaś dobry zawód, przynajmniej o pracę się bać nie musisz. Co do Twojego marzenia, łódki to nie wiem co doradzić bo tu ciężko raczej coś doradzić poza tym żebyś na tą łódkę zbierała a w okresie letnim z niej korzystała. Ale czy to da szczęście na dłuższą metę? Nie sądzę. Musisz znaleźć coś z czym będziesz obcować na co dzień a nie tylko w okresie letnim, coś co da Ci możliwość rozwoju, coś co zajmie twoje myśli w ciągu dnia. Jakaś odskocznia od pracy, od rodziny. Może na początek jakiś sport? Uprawiasz jakiś sport? Ale nie że od czasu do czasu ale nie zważając na pogodę codziennie wychodzisz i np. biegasz czy jeździsz na rolkach. To naprawdę dużo daje lepszego samopoczucia, ja jeżdżę na rowerze codziennie po 1 h.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość KawiarnianaEdi
Wiesz, niby pewna praca i tak dalej, ale widzę w moim otoczeniu też osoby, które mają zupełnie inne umiejętności, a zarabiają więcej. Na przykład znajomy, który ma małą firmę budowlano-wykończeniową, ludzie go polecają. Dobra, nie jest to praca w pomieszczeniu przy kawce, ale zarabia sporo więcej niż ja i może nie że śmieje mi się w twarz, ale czasem coś mu się wymsknie ile to on w weekend nie wydał na drinki. Sportu trochę uprawiam, ale nie jakoś super regularnie (dziecko ;) ) Biegam dwa razy w tygodniu, czasami basen czy siłownia. Chciałabym częściej ale się nie da. Spróbuję usiąść z kartką i potworzyć jakieś sensowne cele, zobaczymy, może wynajdę czas na coś więcej. Ten pomysł z pomaganiem jest też bardzo dobry, bo ja chyba lubię pomagać. Fakt, że widzę to tylko na przykładzie mojej córci, ale dużo radości mi sprawia to, jak coś jej pokazuję, uczę, a ona potem robi to sama. Może coś by się znalazło w okolicy..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
I jak, autorko, idą ci działania?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Działam, cos robię każdego dnia, małe kroczki ale to jednak cieszy. Teraz biorę się za nauke angielskiego, przegldąłam masę stron z kursami ale wczoraj już wybrałam z jakiego będę się uczyć. Narazie czuję mega powera, mam nadzieję że mnie długo nie opuści:-) Nie ma wyjścia, trzeba cos robić bo nic się samo nie zrobi. Trzeba próbować zmieniać swoje złe nawyki, stawac się lepszym i inwestować w samorozwój bo jak nie my to kto to zrobi za nas?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Kawarniana i jak tam u Ciebie? Określiałaś sobie jakieś cele? Wiesz z ta pomocą innym ja też ciąglę o tym myślę, ponoć taka pomoc innym uszlachetnia i ja w to wierzę że na pewno tak jest. Człowiek czuje się sam ze soba lepiej gdy wie że zrobił coś dobrego dla kogoś kto potrzebował pomocy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kardulaki
Siema jak spędzacie sobotę ? bo ja samotnie wyć mi się chce...:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
kardulaki ja też samotnie ale dziś pół dnia sprzątałam więc miałam co robić i nie myślałam o swojej niedoli:-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
jak realizacja mini celów? u mnie dziś w planach to nieszczesne prasowanie :) sob tez spedziłam samotnie, w pracy. także głowa do góry moje pogubione 30tki 👄 33

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×