Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość konstanty

Walczyć o nią?

Polecane posty

Gość stokrotka7894456
Witam Katarzynko. U mnie się już chyba wszystko skończyło....za stary byk był by się zmienić...Wciąż te same nawyki, czas dla mnie tylko w niedziele, a do tego usłyszałam że on nie zamierza się zmieniać...Teraz nie utrzymuję z nim kontaktów bo i po co? by być laską na niedzielę? to nie dla mnie, szkoda mi czasu na bycie "wieczną narzeczoną" w związku , który nie miał przyszłośći. Oczywiście on nie widział w swoim zachowaniu niczego złego. Dość już miałam w kółko u tłumaczenia co mi nie pasuje .Teraz zamiast w niedzielę "gnić" w pokoju spędzam czas aktywnie, podróżuję, zwiedzam, a on? pewnie jak zwykle to samo. jak nie mecze to praca. Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość stokrotka7894456
Dziś do mnie napisał, że chciałby się spotkać, ale o dziwo powiedział ze po 21:00. Co się okazało? że o 18 gra jego drużyna, to najpierw meczyk a potem ja. Wyśmiałam go....To zaproponował NIEDZIELĘ, jak zwykle :). Masakra. Sama widzisz Katarzynko. To już beznadziejny przypadek. Szkoda mi na to życia już

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Witam Chciałabym się kogoś poradzić. Byłam z facetem 2 lata, byliśmy zaręczeni. Psuło się między nami ostatnio. Nadmienię, że nie mieszkaliśmy razem. Zawsze rzadko się widywaliśmy, raz na tydzień, czasami w weekend. Ale zazwyczaj to w niedzielę. Nie będę tu się rozpisywać. W gruncie rzeczy chodzi o to, że nie czułam się dla niego ważna, nie było żadnych rozmów nt. przyszłości, dzieci nie chciał, a ja jestem po 30. Rożne pojęcia i oczekiwania względem związku. Ja pragnęłam czegoś na poważnie, a on to chyba tylko tak od czasu do czasu , raz na tydzień. Czara goryczy się przelała gdy poraz kolejny wybrał spędzenie czasu z kumplami niż ze mną. Jestem impulsywną osobą. Czułam się samotna w tym związku, co z tego , że byłąm zaręczona jak czułam się jak singiel. Co innego gdyby on planował przyszłość, jakiś ślub, wspólne wakacje, wspólny weekend? nic. zero planowania. A więc oddałam mu ten pierścionek, bo skoro tak wg niego wyglądać ma ten związek to ja takiego nie chce. Nie czułam się dla niego najważniejsza. Wszystko inne było ważniejsze, a ja na końcu. Otóż co mnie boli? otóż to, że on nie walczy, nie odzywa się, przyjął to do wiadomości. Oddając pierścionek myślałam, że on może coś zrozumie, to że mnie traci, a on nic. Obojętność. Żadnej wiadomości, zero, żadnego smsa, telefonów, nic. Nawet nie spróbował zawalczyć o mnie. Myślałam, że mnie kocha, a on? co o tym myślicie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
witam czy ktoś mógłby mi poradzić co o tym myśleć?proszę

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja miałam podobnie jak ty, też niby bylismy razem ale ja nie czułam się kochana. On mówił, że mnie kocha ale ja tego nie czułam. Przyjeżdżał do mnie jak miał ochotę i żadnych ciekawszych planów itp. Odeszłam. też nie walczył. Cierpiałam strasznie ale wiem że to był sluszny krok. To, że się nie odezwał znazyło, że jednak nie kochał. Ja cierpiałam długo, a on? po miesiącu już kogoś miał. U ciebie może być podobnie. Jeśli czujesz, że nie jesteś dla niego tą jedyną, że jesteś na przeczekanie tylko to odejdź i nie szukaj z nim kontaktu bo tylko będziesz bardziej cierpieć. Uwierz, doskonale wiem jak się teraz czujesz i jak to cholernie boli, ale choć go kochasz to pewnie samam dobrze wiesz, że postąpiłaś słusznie. Nie możesz kochać za was dwoje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość facet 45
Co masz myśleć? Ano, że zakochałaś się w niewłaściwym facecie. Pomyłka. Tak bywa. A teraz szybko się odkochaj i dalej do przodu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
wysłałąm mu pierścionek pocztą., on należy do dumnych facetów, może uraziłam jego dumę? moze ona nie pozwala mu się odezwać? czy jednakon nie kocha?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wysłąłąm pierścionek i napisałąm smsa dlaczego to robię, że nie czuję się ważna, że koledzy są ważniejsi i wszystko co mnei boli...a on nic. zero reakcji :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ktoś ci wyżej napisał, co to oznacza a ty dalej się łudzisz? :O:O szkoda słów

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość facet 45
A jak dawno była ta akcja z pierścionkiem?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
W NIEDZIELĘ ODEBRAŁ W SKRZYNCE, TĘ NIEDZIELĘ

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość facet 45
To nie jego duma, to asymetria w związku. Potrzebujesz go bardziej niż on Ciebie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Czyli mnie nie kocha tak?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
nie kocha!!!!! luźwa ale jesteś żałosna. Nawet jak sto razy to usłysz od stu różnych osób to i tak będziesz się łudzić. Ale baby są bezdennie tępe :O:O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
a faceci są do d**y

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Sponi
A może wszyscy jesteśmy bezdenni, gdy zatrzymujemy się na dłużej przy kimś kto nie jest dla nas a my dla niego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ty też Sponi uwazasz, że ten facet ma mnie w d***e?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Sponi
Uwazam, że nie zależy mu. I nie tłumacz go żadną jego dumą. Bo to nie tak. Kiedy darzy kogoś pozytywnym uczuciem, nie rezygnuje się z niej ot tak.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość konstanty
Sponi znowu ma rację. Żadna męska duma czy honor nie wchodzą tu w grę. Let it go.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A jak tak mu ufalam ,planowałam z tym facetem przyszłość . nie odzywa się. W sumie zaczyna to już do mnie powoli dochodzić. Dziwi mnie tylko to, że tak długo mnie zwodził.zareczyny po co to było? okazuje się ze pomimo, że mam ponad 30 to byłam naiwna jak dziecko. Smutno mi strasznie i czuje się podle. Nigdy bym nie przypuszczała ze okaże się ,że byłam dla niego Nikim. On już pewnie znalazł kolejną głupią i naiwna

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Cóż .......życie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Sponi
Spójrz na to inaczej. Czy może jednak nie otworzył Tobie furtki byś mogła wyjść z pułapki bezsensownej egzystencji? I dlaczego Ty masz się czuć podle? Kto kogo tutaj zwodził? Ty miałaś plany. Ster w ręku. Mozesz plynąć dalej. On wyskoczył za burtę. I nie chce, zebyś chwyciła go za rękę. Płynie być moze do brzegu, moze jeszcze popluska się w wodzie. Jego sprawa. Ma inne zamiary. Nie patrzy w tym samym kierunku. Nic na siłę. Boziu, jak mnie się podoba to określenie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość konstanty
I do mojej sytuacji to pasuje. Ja nawet postawiłem dodatkowe żagle i złapałem w nie wiatr. I wiem dokąd płynę. Była, z tego co widzę, pływa w kółko. A miało być odwrotnie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Sponi
Konstanty... Odwrotnie? Nie rozumiem...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ale ja nadal nie mogę zrozumieć, że on nawet nie chciał ze mną porozmawiać, zapytać dlaczego to zrobiłam. Myślałam, że zawalczy choćby zadzwoni.a on? nic. Nawet smsa nie wysłał nie mówiąc już o tym by przyjechał ; porozmawiać. Nic. Dlaczego? przecież mi się oświadczył. Nie bez kozery kupił pierścionek. Przecież gdyby nic do mnie nie czuł i nic nie planował to by mi się nie oświadczył. Tak to widzę. Nie wiem co zrobić. Czasami mam ochotę zadzwonić; napisać, ale podtrzymuje się bo czuła bym się strasznie upokorzona.nigdy tak długo nie milczał. Próbuje żyć normalnie ale czasami po prostu jest mi tak źle

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość konstanty
Sponi, odwrotnie bo odeszła żeby iść do przodu. Ucieczka przed siebie. Od naszego marazmu w związku, równi pochyłej. Nieumiejętności zmiany czegokolwiek. Pisałem już w jakim stanie była. Nie wiem jak jest teraz, choć ostatnio wymieniliśmy w ciągu dnia kilkanaście smsów, luźnych, nawet się uśmiałem (zaczęło się od ustalenia wspólnej sprawy formalnej). Nie boli mnie już :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Sponi
Konstanty... Teraz rozumiem tę odwrotność. Niemniej jednak przykre jest, gdy okazuje się, że jednak miewamy różne priorytety w związku. Bywa, że czasem gdzieś je gubimy po drodze i nie wiemy co począć z samym sobą. Wracając do naszej Autorki... Nie szukaj sensu zachowania byłego narzeczonego tam, gdzie tego nie ma. Może miałaś być dla niego jedynie opcją? Przystanią na czas, gdy inni nie mają dla niego wolnej chwili? Może ten pierścionek był ugaszeniem Twoich pragnień a rzadkie spotkania sygnałem, cichym alarmem byś się ocknęła? Jeśli nie dzwoni, nie pisze... Czy nie pomyślałaś, że mogłaś zrobić mu przysługę? Za niego wykonać brudną robotę? Wiem, ze Tobie smutno. Że nie mozesz znaleźć sobie miejsca. Bo jednak był częścią Twojego życia. Pomyśl jednak: wierzysz w to, że cokolwiek zmieniłoby się w Twoim życiu, gdyby nie skończyło się na zaręczynach? Miałabyś przy sobie kukłę nie osobę, która zaangażowana byłaby w relacje z Tobą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dziękuję Sponi za czas jaki mi pośw.ięciłas.wiem ze masz rację. Byłam dla niego tylko poczekalnia aż może nie znajdzie sobie kogoś lepszego. Dziwi mnie to, że nie zawalczyl. Na początku naszej znajomości potrafił znienacka wpaść do mnie do pracy z bukietem róż by mnie przeprosić, gdy się poklocilismy.dlatego wydawało mi się, że coś do mnie czuje i to nie jest udawane. Nasz związek od początku były taki inny niż bym chciała. Rzadkie spotkania. Myślałam, że z czasem to się zmieni. Ja angażowalam się coraz bardziej a on chyba nie. Z czasem zauważyłam że zaczęło interesować go tylko jedno. Zero czułości, wspólnie spędzonego czasu. Inaczej niż to powinno wyglądać na początku każdej znajomości. Potem już zaczęłam czuć się jak ktoś kto mu jest potrzebny raz na tydzień. Żadnych rozmów o przyszłości. Jak rozmawialiśmy to tylko o jego pracy. O nas zero. Nic na temat dzieci, ja tylko ten temat poruszalam, ale on nie był zainteresowany by o tym choćby pogadać. Zaczynało do mnie dochodzić ze coś jest nie tak. Potem coraz częściej się klocilimsmy bo gdy ja np chciałam spędzić z nim wolny weekend o miał inne plany .w sobotę wolał jechać z kumplem na jakiś mecz a ja na ndz. I wtedy juz we mnie coś pękło. Pomyślałam, że tyle się nie widzieliśmy a on tak postępuje. No to oddałam mu ten pierścionek by może wreszcie się obudził. A on? Sama wiesz jak zareagował. Wcale nie zareagował. Nic. Zero telefonów; smsow. Nic. Wiem, że muszę zapomnieć. Ale nadal nie mogę uwierzyć że byłam dla niego tak mało ważna. Wciąż mówił, jak to on mnie kocha. Kłamał tylko nie wiem po co. Przepraszam za błędy bo pisze z telefonu. Sponi mam tylko pytanie, czy może powinnam to ja się odezwać do niego? poprosić o rozmowę? w głębi duszy, wiem, że nie powinnam bo będę tego żałować. Ale chciałbym by mi spojrzał w oczy i wytłumaczył po co mnie tyle zwodził wiem też, że gdybym się odezwała byłby z siebie dumny i pewnie tak by nic się nie zmieniło, a nawet byłoby jeszcze gorzej. Poradź mi proszę dziękuję. Ja nie mam w tych sprawach doświadczenia zbyt wielkiego. Był on właściwie moim pierwszym poważnym facetem w życiu i może dlatego tak mi ciężko

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Sponi
Piszesz, że byłaś przystanią na czas aż znajdzie kogoś lepszego? Czyli czujesz się gorsza. A niby dlaczego? Bo nie sprostałaś jego wymogom? Jego ideałowi kobiety przy której kiedyś chce zacumować na zawsze? Przecież miał prawo mieć swoje wytyczne. I niekoniecznie jego ideał kobiety ma być szablonowym wzorcem na żonę i matkę. Rozminęliście się w priorytetach. I dlatego nie powinnaś czuć w żadnym razie umniejszonej wartości siebie samej. Odpowiedz sobie na pytanie raz jeszcze: czym smakuje związek? Przecież dobrze wiesz, że codziennością. A tym jest wspólne spędzanie czasu, rozmowy, ba nawet milczenie ale obok siebie. Gdy jesteśmy zaangażowani chcemy by ta osoba wiedziała o nas wszystko (każdy niemal szczegół z naszego życia każdego dnia). Dzielimy się wszystkim. Bo... Nie pytamy co możesz mi dać, a sami wciąż obdarowywujemy tę drugą osobę. On - zdaje się - rzucał ochłapy siebie samego. By na jakiś czas starczyło. Mówił często, że Ciebie kocha. Mówił... Wierzę, że słowa mają ogromne znaczenie. Niestety wielu ludzi potrafi to wykorzystać i karmić nas nimi, bo na chwilę to wystarczy. Zapewniam Ciebie, że Twój apetyt kiedyś wzrósłby. I słowa już nie nakarmiłyby Twojej duszy. Wtedy miałabyś powtórkę z rozrywki. A przecież nie chcesz być z kimś z jego wygody czy przyzwyczajenia. Spotkanie z nim jest na tyle niebezpieczne, że dostając kilka słów, które chcesz usłyszeć, mogą sprowadzić Ciebie do początku. Dać złudną nadzieję. Czy będziesz w stanie rozsądnie wtedy myśleć gdy wciąż kochasz? Nie sądzę. Rozumiem również Twoją potrzebę usłyszenia prawdy z jego ust, gdy patrzy w Twoje oczy. Może wtedy na dobre dostałabyś obuchem w twarz. Tylko czy jego będzie stać na taką odwagę? A co do doświadczenia... Jestem od Ciebie chwilkę starsza, bo po czterdziestce, ale zawsze będę mówić: wiek to nie zasługa, to prawo natury. Doświadczenie w tym liczne błędy nie stanowią o naszej mądrości. Raczej wyciąganie z nich wniosków jest naszą mądrością.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×