Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość konstanty

Walczyć o nią?

Polecane posty

Gość konstanty
Sponi, dziewczyno, wysypiaj się! Chyba że do dziecka wstawałaś ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Sponi
Teraz mnie rozśmieszyłeś :) Nie, nie wstawałam do dziecka. To już nastolatki :) Tylko nie mogłam spać. Zdarza się...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Sponi ale on zawsze twierdził, że chcę mieć rodzinę, dzieci, normalny dom....Ale słowa a czyny to zupełnie co innego. Nie odezwę się do niego, bo po co? skoro mu nie zależy, to nie będę się przed nim płaszczyć. Może jemu kobieta potrzebna jest tylko od czasu do czasu. Im dłużej o tym myslę, tym gorzej się czuję. Myślisz, że powinnam dać sobie juz na spokój? takie rozmyślanie mnie zamęcza powoli. Czy ja naprawdę byłąm dla niego nikim? co mam zrobic? odejść? moze on czeka az sie odezwę? nie wiem sama juz co robic :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Sponi
Wielu tak mówi. Teraz zaboli... Może uznał, że nie z Tobą. Może w Tobie nie ma tego, czego szuka by poskładać wszystko w całość. I wcale nie oznacza to, że Tobie czegoś brakuje. Swojego czasu porównałam nas ludzi do puzzli. Czasem łączymy dwa kawałki mając pewność, że to ten element. Potem na końcówce okazuje się, że popełniliśmy błąd. Myślałaś o tym, że jeśli jednak spotkasz się z nim i według Ciebie upokorzysz, nie będzie to prawdziwym początkiem końca a jednocześnie zamknięciem drzwi na zawsze? Może akurat tego potrzebujesz?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ale jak ja bym się z nim spotkała z mojej inicjatywy, to wiem, że nic by sie nie zmieniło. Ja oddałąm mu ten pierścionek, by on zrozumiał, że nie o takim związku marzyłam. Ze chciałam byc dla niego najważniejsza, a nie mecze, koledzy a potem ja. Przeciez gdybym sie spotkała z nim , to co by to zmieniło? czułby się jak Pan, ze to ja zabiegam, a on? nie wybaczyłabym sobie tego. Bo uwazam, że jesli chciałby byc ze mna, to by cos zrobił, nieprawda? a skoro nie robi nic, milczy, to po co się poniżać

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Seksowny Andrzej
Ludzie! Polska w ruinie a wy na kafe cały boży dzień nawijacie? Do roboty lenie! Ojczyzne odbudowywać!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Sponi
Polej wobec tego :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Sponi
I masz odpowiedź na swoje pytania. Powtarzaj ja sobie codziennie. Aż przestanie boleć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Konstanty !!! Miesiąc minął a Ty nic nie piszesz..Co tam u Ciebie ?? A sokrotka? Jak tam ??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość konstanty
Cześć Podyktowany deszczowym nastrojem postanowiłem tu zajrzeć. Miałem krótki okres próby fascynacji innymi kobietami, może nawet przeżyłem mini zauroczenie, ale...przeszło mi natychmiast, zanim do czegokolwiek w ogóle doszło. Byłem na kilku randkach. Niby wszystko OK, ale jednak zerwałem kontakt i na kolejne nie zapraszałem. Czuję się jakiś wewnętrznie wypalony, czuję pustkę, nie wiem skąd to przyszło i dlaczego teraz. Od kilku tygodni tak mam. Nie mam ochoty na żadne nowe znajomości, wszystko mi jakoś...obrzydło. Jednocześnie czuję się samotny i czuję pustkę. Wszyscy wokoło mają pary, rodziny, wspólne sprawy. Ja wracam z delegacji do pustego mieszkania, nikt na mnie nie czeka, nie mam z nikim wspólnych spraw "życiowych", nie mam jakiegoś jasno określonego celu w życiu poza jakimiś planami podróżniczymi czy konsumpcyjnymi. To chwilowe nastroje, ale jednak są. Niechęć do nowych związków, zero entuzjazmu w tej materii (a 2 miesiące temu było zupełnie inaczej). Zdarza mi się niestety częściej teraz wspominać pozytywnie eks i trochę zatęsknić. Tyle że nie wiem czy do niej bezpośrednio czy do dzielenia życia z kimś. Pozdrawiam Was

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Sponi
Dzień dobry... Konstanty, próbowałeś jedynie nie przyjmować do wiadomości tego co się z Wami stało. Żadnym działaniem nie odgonisz na zawsze smutku, przez który przejść zdaje się powinieneś. Odczucia to Towarzysz żałoby, o której tak wielu po rozstaniu mówi. Tego nie przeskoczy nikt. Powodzenia...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Cześć Konstanty Mijają kolejne dni i tygodnie. Mam nadzieję, że czujesz się lepiej. A może już do siebie wróciliście? Powiem, że mam podobne doświadczenia. Tylko, że On nie wykazał żadnej inicjatywy. Ja próbowałam, lecz bez odzewu. To bardzo boli. Najtrudniej odnaleźć w sobie nadzieję i wiarę w to, że istnieją inne, równie dobre możliwości. pozdrawiam Cię ciepło, niech każdy dzień przyniesie coś dobrego

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość konstanty
Cześć Dziękuję za pamięć i miłe słowo. Nie wróciliśmy do siebie i już nie wrócimy na pewno. Ja nie chcę już, zdałem sobie sprawę że ludzie nie zmieniają się tak bardzo jak ja bym tego chciał. Miewam melancholie i sentymenty, ale...zajmuję się własnym życiem i swoimi problemami. Układam sobie życie sam i jest mi dobrze. I szczerze mówiąc, nie mam ochoty na związki a nawet randki czy one-night-stands ;) pozdrawiam Was Ciepło!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość konstanty
P.S. Największym lekiem na kryzys okazał się zakup samochodu sportowego do niedzielnych przejażdżek za miasto ;) tak, wiem. faceci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Helenka Zy
Jedni mają sportowe auta, inni sport w sypialni... Albo sypialnię dla sportu ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Sponi
To ja kupię sobie sportowy samochód w sklepie z klockami Lego :) Tylko jak u diaska mam się w nim zmieścić :) Już wiem. Dokupię mapę mojego miasta wraz z okolicami i tak sobie popodrózuję :D A tak poważnie... Kiedy czyta się takie słowa jak Konstantego aż się miło człowiekowi na duszy robi :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Helenka Zy
Ja sobie kupię sportowe łóżko ;):classic_cool:

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Sponi
Zmieniłam zdanie :) Obejrzę sobie "Szybcy i wściekli" :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kllara
Cześć Konstanty Samochód powiadasz? Może być i samochód. Ja w takim razie powinnam sobie zakupić jakieś buty, najlepiej od razu 4 pary. Szkoda, że to tak się skończyło. U mnie też się właśnie kończy i jest mi cholernie szkoda. Gdyby nie nawał pracy, zaczęłabym już szukać tych butów. Najlepiej na wysokiej szpili i w czerwonym kolorze. Poza tym, znajoma mnie właśnie przekonuje, że jak się na coś nie ma za bardzo wpływu, to szkoda marnować energii. Właśnie myślę, że nie mam już za bardzo wpływu na mojego eks, więc powoli odpuszczam. Praca od świtu do nocy przerywana małymi wyjściami to na razie najlepsze lekarstwo na utrzymanie myśli w jako takim porządku. Nie szalej tam tym samochodem! pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kllara
Daj znać jak będziesz w wawie. Zawsze można wymienić doświadczenia przy kawie :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Proszę powiedzcie mi co mam zrobić jak do zony dzwoni kierownik i mówi kup to i tamto a ba koniec mówi Buzka... Wkurza mnie to.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Sponi
Kochani... To dla Was. Krótka przypowieść: "Prawdziwy sens tragedii Pewien ptak codziennie chronił się w suchych gałęziach drzewa, stojącego pośród rozległego pustynnego krajobrazu. Razu pewnego trąba powietrzna wyrwała drzewo z korzeniami, i biedny ptak musiał przelecieć aż sto długich mil, zanim, wyczerpany, znalazł sobie nowe schronienie. Gdy wreszcie, po długim locie dotarł do gęstego lasu, znalazł tam niezliczone drzewa, które uginały się od owoców… – Gdyby uschnięte drzewo ocalało, nic nie skłoniłoby ptaka, by wyrzekł się bezpieczeństwa i poszybował w przestworza. Nieszczęścia mogą prowadzić do rozwoju. Trzeba tylko zrozumieć lekcję jaka się w nich kryje." Przemyślcie to...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kllara
Sponi Piękna przypowieść i na pewno prawdziwa w wielu przypadkach. Jednak nie powinniśmy zapominać, że może mieć ona również inne zakończenie. Ptak mógł nie przeżyć podróży przez pustynię. Mógł też znaleźć miejsce, gdzie czyhały na niego inne niebezpieczeństwa etc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Sponi
Dokładnie... Wszystko zależy od naszego nastawienia. Od siły, którą mamy w sobie. Od odpowiedzi na pytanie: jak mocno pragniemy żyć...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kllara
mi czasem już tej siły nie starcza...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Sponi
Wystarcza... Spójrz na siebie. Oddychasz. Czujesz ból. Ale żyjesz. To tylko ten wichrujący pośród ogołoconych z liści gałęzi. Ten ptak... Nie uważasz, że wyuczony przetrwania mógł po drodze stracić życie jak sugerowałaś? Wiesz dlaczego przeżył? Trenował. Przygotowywał się do tej "podróży". Tobie też się uda...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość konstanty
@Helenka Cios poniżej pasa ;) Nie będę czarował, wielu spraw związanych z bliskością drugiej osoby mi brakuje. @klara Oczywiście często rozstanie jest jedynym wyjściem. Ale często jest też jedynym, jakie się dostrzega, a nie jedynym jakie istnieje. Acz czerwonych szpilek sobie nie żałuj! Osobiście ubóstwiam ;) @Sponi Podzielam zdanie Klary. Przypowieść ku pokrzepieniu serc, ale przypowieści przypowieściami a życie życiem. A ja mam wrażenie, że mimo wszystko część z mojego życia gdzieś mi przeciekła między palcami, a ja zmarnowałem czas.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Sponi
Ja Was rozumiem. Dlatego jest napisane: nieszczęścia mogą... Każdy z Nas ma to poczucie utracenia . Każdy... Różnimy się zaufaniem w sens tego co Nas spotyka. We mnie jest jej mimo wszystko wiele.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Sponi
Mam na myśli wiarę, rzecz jasna...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kllara
Drogi Konstanty Poczekaj, poczekaj. To nie tak. Na pewno nie zmarnowałeś czasu. Postaraj się spojrzeć na to inaczej. Ja się staram, choć przyznam łatwo nie jest. Życie składa się z różnych całości, jak układanka. I ten okres był jednym z takich elementów - dużych, gdyż wieloletni. Składa się nań wiele różnych uczuć, cudownych i czasem trochę smutnych momentów: wspomnień o tym wszystkim nikt Ci nie odbierze. Nie ma się co nimi karmić teraz, ale to jest część Twojego życia, część Twojej opowieści. Przeżyliście to wszystko i szkoda przekreślać takiej historii grubą krechą z powodu rozstania. Tak staram się myśleć, co nie zmienia faktu, że przede mną i przed Tobą pewnie też, jedna wielka niepewna. Prosty mechanizm potrzeby poczucia bezpieczeństwa - wynikający może z dojrzałości (jestem w podobnym wieku) - każe nam walczyć o to, co dobrze znamy, raczej niż szukać czegoś nowego, ryzykować. Ja zawsze myślałam, że mam swoją pracę, swoje pasje, znajomych, bieganie i takie tam i że zawsze mogę do tego wrócić. Że wystarczy mi ciekawość świata, życie na walizkach, ekscytacje z poznawania, odkrywania, a tu się okazuje, że w pojedynkę to po prostu jest nijakie (tu dwa kalmsy na uspokojenie, bo zaraz zejdzie się reszta firmy, a ja znowu rozmazana :-) ) Nie mam na razie żadnej strategii na przyszłość. Chcę pokończyć pewne sprawy, zmienić pracę i otoczenie. . Trochę trudno mi uwierzyć w ten nowy lepszy świat, który czeka mnie za rogiem, ale właściwie nie mam wyjścia. I Ty chyba też - jeśli to jest jakieś pocieszenie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×