Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość konstanty

Walczyć o nią?

Polecane posty

Gość gość
Jak zatem uważasz....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Sponi
Konstanty... Zaledwie kilka dni temu ktoś kogo zdanie cenię sobie, podsunął mi tę oto lekturę do czytania. Ja to wiem. I nawet zaczynam rozumieć. Spróbuj się z tym zapoznać... http://matkazonaiklopoty.mamadu.pl/118271,nie-pros-o-milosc-przyjazn-i-sympatie-nie-to-nie-i-koniec

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Sponi
Konstanty... Zaledwie kilka dni temu ktoś kogo zdanie cenię sobie, podsunął mi tę oto lekturę do czytania. Ja to wiem. I nawet zaczynam rozumieć. Spróbuj się z tym zapoznać... http://matkazonaiklopoty.mamadu.pl/118271,nie-pros-o-milosc-przyjazn-i-sympatie-nie-to-nie-i-koniec

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Sponi
Rety... Nie ogarniam tych odpowiedzi. Nie wiem dlaczego ponownie pojawiły się moje dwie odpowiedzi :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość konstanty
Sponi, absolutnie i w 100% zgadzam się z tym tekstem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość konstanty
Zapewniam Cię, że jeżeli usłyszę że to definitywny koniec i przemyślała, to zniknę. Boję się tego jak cholera. Ale dam radę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
nie boj sie przede wszystkim wyrazac swoich uczuciow i tego kim Ona jest dla Ciebie na razie inicjatywa jest po Twojej stronie Ty bardziej zawiniles w tym zwiazku a poza tym jestes mezczyzna, czyz nie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Sponi
Ja uważam, że nie jest zbrodnią się bać. To też o czymś świadczy. O własnych słabościach. Błędach, żalu... Konstanty, na pewno nie wstydź się mówić tego co czujesz. To co z tego wyjdzie, jaki rezultat uzyskacie oboje, potwierdzi na czym budowaliście związek. Powodzenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
I jak Konstanty po spotkaniu?bedzie cos z tego?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Myślę ze chyba się załamał. Gdyby było dobrze, to by się pochwalił.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość konstanty
Cześć Nic z tego nie będzie. I nie załamałem się, choć jest mi ciężko. I proszę nie piszcie już że ja zawiniłem nie oświadczając się, bo pojęcia nie ma macie ile ja walczyłem z jej depresyjną naturą, ile ją wyciągałem z tego i wspierałem. Postawiłem sprawę jasno, powiedziałem wiele pięknych słów, ale i konkretnych sposobów rozwiązania naszych problemów. Usłyszałem że tęskni jak cholera, ale za bardzo się wypaliło. Dzień później widziałem się z kimś z jej rodziny, zabierałem swoje rzeczy. To dość bliska i życzliwa mi osoba. Sama zaczęła mówić. Dowiedziałem się że matka jątrzyła przeciwko mnie od samego początku. To kobieta z kompleksami bardzo bogatych znajomych, więc córka musi mieć co najmniej prawnika za męża. Wszystko poniżej to plebs. Mam wyższe, pracuję dla mediów jako wolny strzelec, mam przeciętnie ponad trzy średnie krajowe - ale to za mało...To matka ją namówiła na założenie konta na portalu randkowym. Teraz widzę sporo więcej. Nie chce mi się już o tym pisać. Dziękuję Wam. Życie toczy się dalej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość konstanty
Jeszcze coś. Od roku nie była sobą. Teraz jest jeszcze gorzej, popada w depresję, jest na skraju załamania psychicznego. I jeszcze matka dokładająca, że szybko musi sobie kogoś znaleźć (oczywiście na poziomie), bo zostanie starą panną i zegar tyka. Nie chcę być z taką osobą, widziałem jej stare zachowania, agresję, skrajny pesymizm, brak komunikacji. To by się nie udało. Liczyłem że oboje się zmienimy, wyciągniemy z rozstania wnioski. To tylko od nas zależy czy rozstania zapoczątkuję zmiany pozytywne czy negatywne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Sponi
Logika winna wskazywać, że uczymy się na własnych błędach a to oznacza, że nie chcemy ich popełnić w przyszłości. Wyostrzone zmysły na kogoś i siebie samego również. Ponoć nic na siłę. Podobno za nikogo życia nie przeżyjemy. I udowadniać nikomu też nic nie musimy. Nawet sobie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A moze teraz,jak nigdy,jestes jej potrzebny?!skoro jest w takim zlym stanie,moze powinienes jej pomoc i nie zostawiac?!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gośćKatarzynka
Gość z wczoraj 21.18...no proszę Cię...Ile można za kimś chodzić,prosić,rozmawiać ? Jak można budować coś z kimś kto mówi Ci,że tęskni ale coś się wypaliło ? Ciężka praca by była przed Konstantym a i tak efekt niepewny a zresztą nasz Konstanty to nie psycholog a widać,że pannie terapia psychologiczna jak najbardziej by się przydała. Wiązać się z kobietą niestabilną psychicznie,rozchwianą,pod wplywem matki ??? Nie.Pojawiłoby się dziecko,inne problemy rodzinne - jak to w życiu i dopiero by była "jazda" w dodatku mamusia ciągle w tle.Konstanty otwiera lodówkę a tu teściowa.Nie,nie,nie.Idż chłopaku do Częstochowy na kolanach dziękować,że się nie wpakowałeś i pamiętaj,że dziewczyna musi mieć umiar w kontaktach z rodziną.Ja osobiście nigdy nie trawilam maminsynków itd..Coż,Konstanty,spokojnie,bez szaleństw otwórz sie na "nowe".Wszystko przed Tobą,pamiętaj tylko,że NORMALNA dziewczyna ma jednak instynkt macierzyński w pewnym wieku i tak naprawdę NORMALNA dziewczyna nie chce latami żyć w konkubinacie.To brzydkie słowo i kojarzy mi się tylko z patologią.Napisalabym Ci coś jeszcze ale nie chcę żebyś się obraził ;-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość konstanty
Katarzynko, dziękuję za to co napisałaś. Jest właśnie tak, że nadal mam do niej uczucie, z drugiej strony rozumiem w jakie życie bym się wpakował. Ja nie uważam, jak to kiedyś powiedziała (i zapalały mi się czerwone lampki w takich chwilach), że "małżeństwo to kontrakt".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No ale Konstanty byl w tym zwiazku przez tyle lat wiec wiedzial ze jest ona rozchwiana emocjonalnie,ze ma problemy natury psychicznej,ze mama sie wtraca.....wiec moze trzeba dziewczynie pomoc a nie zostawiac sama?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość konstanty
Problemami natury psychicznej bym tego nie nazwał. raczej wiecznym pesymizmem i skłonnościami do widzenia świata w czarnych barwach. ja ciągnąłem w górę, ona w dół i jakoś życie się toczyło. dużo by opowiadać, zasadniczo do czasu moich problemów przejściowych nie było źle, inaczej bym nie kochał i nie myślał, że to już ta do końca życia. i vice versa. Co do "zostawiania jej w potrzebie" - zejdźmy może na ziemię. Wyciągałem po rozstaniu rękę kilkukrotnie, nie chciała jej chwycić, a za ostatnim razem ją ugryzła. Poza tym tak jak Katarzynka napisała - dziś, mając pełny obraz sytuacji (mówię o wpływie matki), naprawdę nie mam ochoty iść aż tak bardzo pod prąd. Zwłaszcza że najzwyczajniej w świecie ONA MNIE JUŻ NIE CHCE!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jesli ona cie juz nie chce to dlaczego mowi ze teskni?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość konstanty
Trudno żeby Jej uczucie wypaliło się tak szybko. Długo zapewne będzie miała chwile tęsknoty, poczucia samotności, wspominania. Niestety nawet osoby rzucające tak mają. Tęsknota wcale nie jest równoznaczna z chęcią powrotu i miłością wystarczająco silną. Ważniejsze od słów o tęsknocie są słowa "zbyt wiele się wypaliło we mnie".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
W takim razie,jesli czujesz ze to naprawde koniec, to musisz zamknac ten rozdzial w swoim zyciu i zaczac wszystko od poczatku.Na pewno latwo nie bedzie ale coz.....Zycie......

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość konstanty
Już jest łatwiej. Dostałem solidnego kopa. Mam większą motywację do pracy i są efekty, zmieniłem miejsce zamieszkania (na lepsze), odświeżyłem stare znajomości, wróciłem do uprawiania sportu. Paradoksem smutnym jest to, że rozstanie dało u mnie pozytywnie zmiany, u niej - wręcz przeciwnie. A rozstała się przecież po to, żeby było lepiej. "Idę do przodu". No to poszła. Sorry, ale mam trochę złości też do niej. Krzywdę nam obojgu zrobiła.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wiesz,na pewno nie mozesz tez jej samej obwiniac za to,co sie stalo!Najwazniejsze aby sie nie zalamac,nie rozpaczac i nie stac w miejscu!Skoro Tobie to rozstanie wyszlo na dobre to tylko sie ciesz z tego,ze tak wyszlo!widocznie to nie ona byla c***isana!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość konstanty
Nie wierzę w przeznaczenie. Wierzę w uczucia, ale trzeba im pomagać. Pracą i pielęgnacją związku. My nie daliśmy rady.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dokladnie tak jest!o uczucie trzeba dbac,pielegnowac****ilnowac aby nigdy nie zgaslo!To teraz zmiany,zmiany,zmiany w Twoim zyciu!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość konstanty
oj, nawet nie wiesz jak diametralne :) i zaczynam się już nawet cieszyć na myśl o tym, że za jakiś czas przyjdzie...coś fajnego. może nawet zakochanie, odlot, pokonywanie kolejnych etapów na drodze do spełnienia - wszystko to bez ciężaru przeszłości, problemów. Czyste i naturalne. Oby, bo latka lecą i zaraz włosy z głowy zaczną wypadać, haha :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Hehe poczucie humoru dopisuje wiec nie jest zle!jak to sie mowi-po burzy zawsze przyjdzie slonce wiec na pewno w Twoim zyciu tez tak bedzie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość karyna
Konstanty, jestem teraz w podobnej sytuacji co twoja była, mój partner ma problemy zawodowe i finansowe zarazem, czasem mówi, ze go nie wspieram, np. gdy chce się spotkać, a on musi nadrobić zaległości w pracy. co byś mi poradził? Co mogę zrobić, żeby czuł realne wsparcie z mojej strony?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Skoro Ci zależy to walcz, na pewno nic nie tracisz, a możesz zyskać, dlatego nie ma co się zawczasu załamywać i poddawać, a co będzie, to będzie. Nie wiesz tego i się nie dowiesz jak nie spróbujesz kolego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość konstanty
Wierz w niego. I mów mu o tym. Mi brakowało jednego zdania: "cokolwiek by się nie działo, jestem przy Tobie i wspólnie damy radę. na dobre i na złe". Życie jest długie problemy mają to do siebie, że są przejściowe. Przynajmniej te zawodowe. Dobrze jest czuć, że mamy port do którego zawsze możemy zawinąć w trakcie sztormu. Latarnię morską, która zawsze świeci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×