Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość konwera18

paradowanie na golasa w miejscach publicznych

Polecane posty

Gość konwera18
W rejonach gdzie mieszka moja rodzina na sprasowaną w sześcian słomę mówi się kciuki, ciuki ewentualnie baloty. Jak to się profesjonalnie nazywa to nie wiem :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mhm... no to wszystko jasne, dzięki za objaśnienia :D Jak coś jeszcze Ci się przypomni, albo będzie jakaś nowa historia do opowiedzenia, to zachęcamy :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Już kiedyś opisałam to zdarzenie tu na forum. To było dość dawno. Zawsze mnie pociągało latanie na golasa. Byłam wtedy u Ciotki pod Braniewem na początku wakacji. Jest tam piękna plaża nad zalewem. Obudziłam się raniutko, przed piątą rano w niedzielę. Nie chciałam nikogo budzić, więc wciągnęłam tylko na siebie górę od bikini, cieniutką krótką koszulkę, strecze rurki i tenisówki i wyszłam z domu. Poszłam nad wodę. Było tak ciepło i przyjemnie, że zdjęłam tenisówki i chciałam pomoczyć stopy w wodzie. Woda jednak falowała a nie chciałam zmoczyć spodni, bo potem są dziwne. Nie dały się podwinąć... Rozejrzałam się i stwierdziłam, że jestem sama. Aż mi serce mocniej zabiło. To był znak. Szybko rozpięłam spodnie i zostawiłam je obok butów na piasku. spacerowałam po wodzie a ona obmywała mi łydki. Było cudownie. Wiatr owiewał moje pośladki. To najpiękniejsze uczucie swobody jakie znam. Zapomniałam o płynącym czasie. Ocknęłam się dopiero, gdy usłyszałam "dzień dobry". Podskoczyłam chyba. Zobaczyłam sąsiada ciotki z synkiem za rączkę. Uśmiechał się do mnie i szedł z małym brzegiem zalewu. Kątem oka zobaczyłam, że moje spodnie spokojnie leżą sobie na piasku, ale jakieś 100 metrów ode mnie. Odpowiedziałam im to samo, i zmusiłam się do uśmiechu, ale czułam że płonę. Gdy mnie minęli pognałam po spodnie. Lubię wspominać to zdarzenie. Bardzo silnie na mnie działa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Chyba nie tylko na Ciebie ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
piszecie panie mlody19lat@onet.pl

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Napiszcie coś więcej. Ula

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Podbijam, bo super wątek i szkoda, żeby padł.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
tutaj głownie pisaly kobiety, ciekawa jestem czy faceci tez czuja takie potrzeby

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kapryśny juror
Goły facet biegający po piwnicy z "luźnym" pindolem... :o A zresztą... nie mnie to oceniać :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie, no mnie taki facet nie bierze. Bleah! Wybaczcie chłopaki. A czy Ula jeszcze się odezwie? Pogadałabym chętnie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jeśli masz coś do dodania, to chętnie poczytam. Ula

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ula a na co masz ochotę?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Na jakieś historie o "paradowaniu na golasa w miejscach publicznych". Ula

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość34
Mój pierwszy raz był na wielkim polu po żniwach, zwinięta słoma w bale niedaleko jezioro, postanowiłem się rozebrać i nago przejść nad wodę. Na środku pola schowałem ciuchy pod bal słomy i przeszedłem z 200m nago się wykąpać, Wracając nie mogłem trafić we właściwe miejsce, chodziłem tak z 2 godziny szukając. Obecnie nad morzem zakopuje ubranie w piasku na wydmie i spaceruje nago dzikimi plażami kilka kilkanaście kilometrów, spotykając czasem innych rozebranych lub ubranych spacerowiczów. Ponieważ jestem obrzezany często ktoś spoglądnie na mojego członka, a dodatkowo błyszczący kolczyk przyciąga uwagę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kiedy jeszcze chodziłam do gimnazjum, miałam do szkoły kilka km. Latem zamiast autobusem bywało, że jeździłam rowerem. Wtedy nie po szosie, tylko polnymi drogami. Był taki odcinek, że wokoło rozciągały się wielkie pola więc miałam daleko widoczność, czy ktoś jest wokół mnie. Jak nikogo nie było i mnie nachodziła ochota, no i musiało być ciepło, bo jestem zmarźlak, zatrzymywałam się przy porośniętym miękką trawą wzgórku, siadałam na tej trawie i czasem się rozbierałam. Nie wiem czemu uznali mój dalszy wpis za spam :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A ja chciałam tylko powiedzieć, że kiedyś nie ubralam się do końca, gdy wsiadłam na rower i pojechałam dalej. Do D to forum :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nic się nie przejmuj, ani nie zniechęcaj, te głupie boty wszystko cenzurują, albo opisują jako spam... Tam napisałaś, że nie ubrałaś się do końca, czyli jak to było? :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ania, napisz coś więcej o tym jeżdżeniu rowerem (nieubrana do końca) do szkoły. Dzięki. Ula

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
chyba kogos troche wyobraznia ponosi ;p ale nie przestawajcie, fajnie sobie poczytac ;]

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ten nade mna to zbok
no... i tyle w temacie :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
podbijam, bo robi sie coraz ciekawiej! :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Heh! Ula, nie do, tylko ze szkoły do domu. Gdy już sobie posiedziałam na golasa na trawie przy drodze, zaczęłam się ubierać. Stanik, koszulkę... Wtedy wpadłam na szalony pomysł i wcisnęłam tylko stopy w tenisówki i resztę ubrań do torby, torbę na bagażnik i wskoczyłam na rower. To było cudowne. Na początku jechałam szybko. Potem zrobiło mi się szkoda czasu w pełnej swobodzie i zwolniłam. Piękny dzień. Ciepło. Cóż więcej trzeba. Wtedy daleko ode mnie nad drogą zobaczyłam tuman kurzu. Zeskoczyłam z roweru, dorwałam torbę. Wyciągnęłam szorty i je ubrałam. Pojechałam dalej. Wiecie, jak mi było szkoda, jak się okazało, że ten kurz podniosły krowy. Przeszły przez drogę z jednej łąki na drugą. A ja pomyślałam, że to samochód....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Podziwiam odwagę, ale jednocześnie zazdroszczę ciekawych przeżyć. Jak byłam młodsza, też mi się marzyły podobne szaleństwa, ale nigdy nie realizowałam swoich fantazji. Ula

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość acordeon
Ja już nie będę opisywał swojej historii bo mi się tyle razy w klawiaturę nie chce stukać

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ula! To może opisz jakieś marzenie, albo fantazję. A może wolisz bardziej prywatnie.... Acordeon! Mi też się nigdy nie chce. Dlatego zbieram się po kilka dni na napisanie kilku zdań :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość acordeon
Ja kiedyś byłem na grzybach i po grzybobraniu postanowiłem się przebrać w inne rzeczy,a przy tym obejrzeć czy nie mam kleszczy byłem sam w lesie więc przy samochodzie rozebrałem się do naga otwarty bagażnik kawa z termosu,papieros,a tu nie wiadomo skąd jakaś para grzybiarzy wychodzi prosto na mnie chwila konsternacji,uśmiech i nic więcej widzieli,że się przebieram,mam grzyby więc nie wzięli mnie za nie wiem kogo

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
W ostatnich dniach na spacerze w lesie okazało się że jest sporo grzybków i nazbieraliśmy trochę okazałych egzemplarzy. Postanowiłem zrobić fotki plonów. Zrobiło się bardzo cieplutko, w osłonięciu od wiatru bardzo ciepło. Moja pani prezentowała kolejne popisowe okazy. Zaproponowałem żeby zdjęła flanelową koszulę, trochę zadziaraną pajęczynami i listkami. Ku mojemu zaskoczeniu zdjęła i została tylko w staniczku na górze. Parę fotek i autorytatywnie stwierdziłem że w plenerze ten bieliźniany stanik nie pasuje. Gest w stronę koszuli, ale pokręciłem głową i rozpiąłem jej stanik ale nie dała jeszcze go zdjąć. Zaprezentowała się w luźnym staniku zasłaniając się okazałymi kozaczkami. Po chwili stanik już jednak wisiał na gałązkach zasłaniając zgrabnie dwa sęki na pniu. Zrobiłem mu wdzięczne fotki po czym wróciłem do mojej pani której ręce już swobodnie opadły. Za parę minut spaserowała i pozowała już całkiem nago między drzewami. Jak wcześniej najpierw tajemniczy trójkącik wystąpił na zdjęciu zasłónięty okazałym kapeluszem grzyba ale potem już był całkowity luz. Super sesja.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
lubię ten wątek :>

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kapryśny juror
Ja w sumie też :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×