Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...
Gość Ania mamaZuzi

Poród martwego dziecka

Polecane posty

Gość mama Natalii
Dnia 1.09.2019 o 22:31, Gość Oliwka0612 napisał:

Niesamowite i nie bałaś się, że ktoś przez tą informację będzie się litował nad Tobą, albo jakoś inaczej traktował? Bo ja tego też się boję.

 

Litości się nie bałam, nie doświadczyłam, boję się raczej nadmiernej ciekawości i drążenia tematu od ludzi, którzy pytają z czystej ciekawości, bo nie doświaczyli tego, co my. Kilka miesięcy temu nie wyobrażałam sobie, że w ogóle będę potrafiła się przyznać do dziecka, bo jak o tym mówić i nie zacząć płakać....ale przepracowałam to w głowie i zrozumiałam, że żywa czy zmarła córeczka jest i będzie nadal moją córeczką. Miałam ją 7 miesięcy pod sercem. Nie powiem, wkładam nadal wysiłek w to, by powiedzieć o śmierci dziecka ze spokojem i się nie rozkleić, ale daję radę. Zauważyłam też, że wielu ludzi poprzestaje na jednym"współczuję".. I tak wolę. Potem następuje zmiana tematu. Tak też wolę. Myślę, że wszystko zmienia czas. Nie oczekuję, że z obcymi, którzy nie doświadczyli takiej straty jest w ogóle sens dyskusji o zmarłym dziecku, bo tacy ludzi potrafią palnąć coś w rodzaju "nie ty jedna" albo "będą inne dzieci". Co to za gadanie... Może nie ja jedna, ale moje dziecko wyczekane i wystarane to dla mnie jedno jedyne 😞 Czy owdowiałym osobom też mówią będzie inny mąż/żona? No raczej nie.  

Nadzieja40, w życiu codziennym jest wsparciem, wyręcza mnie w wielu obowiązkach, odciąża. Może ta ekstremalna sytuacja go przerosła. Mimo wszystko mam to ciągle w pamięci i przykro, że mimo bycia w związku w tym najgorszym momencie byłam sama.

Wiecie, ja nawet nie czytam takich wątków o aborcji, wiadomości o kolejnym porzuconym/pobitym dziecku. Na samą myśl o takich kobietach czuję straszną furię, złość na podły los, że nam zabrał nasze wyczekane dzieci, podczas gdy inne kobiety dobrowolnie je krzywdzą i potem często gdy już chcą mieć dziecko zachodzą znowu na pstryknięcie palcem. To jest dla mnie niepojęta niesprawiedliwość natury.

Odebrałam dziś wyniki. Tsh mam prawie poniżej normy, czeka mnie zmiana dawki i znów kontrola za miesiąc. Niestety wyszły mi bakterie, leukocyty, moczany i pasma śluzu dość liczne w moczu.  I furagina 😕  Jak nie urok to sraczka. Zastanawiam się, czy to może mieć wpływ na starania. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Oliwka0612
1 godzinę temu, Gość mama Natalii napisał:

 

Litości się nie bałam, nie doświadczyłam, boję się raczej nadmiernej ciekawości i drążenia tematu od ludzi, którzy pytają z czystej ciekawości, bo nie doświaczyli tego, co my. Kilka miesięcy temu nie wyobrażałam sobie, że w ogóle będę potrafiła się przyznać do dziecka, bo jak o tym mówić i nie zacząć płakać....ale przepracowałam to w głowie i zrozumiałam, że żywa czy zmarła córeczka jest i będzie nadal moją córeczką. Miałam ją 7 miesięcy pod sercem. Nie powiem, wkładam nadal wysiłek w to, by powiedzieć o śmierci dziecka ze spokojem i się nie rozkleić, ale daję radę. Zauważyłam też, że wielu ludzi poprzestaje na jednym"współczuję".. I tak wolę. Potem następuje zmiana tematu. Tak też wolę. Myślę, że wszystko zmienia czas. Nie oczekuję, że z obcymi, którzy nie doświadczyli takiej straty jest w ogóle sens dyskusji o zmarłym dziecku, bo tacy ludzi potrafią palnąć coś w rodzaju "nie ty jedna" albo "będą inne dzieci". Co to za gadanie... Może nie ja jedna, ale moje dziecko wyczekane i wystarane to dla mnie jedno jedyne 😞 Czy owdowiałym osobom też mówią będzie inny mąż/żona? No raczej nie.  

Nadzieja40, w życiu codziennym jest wsparciem, wyręcza mnie w wielu obowiązkach, odciąża. Może ta ekstremalna sytuacja go przerosła. Mimo wszystko mam to ciągle w pamięci i przykro, że mimo bycia w związku w tym najgorszym momencie byłam sama.

Wiecie, ja nawet nie czytam takich wątków o aborcji, wiadomości o kolejnym porzuconym/pobitym dziecku. Na samą myśl o takich kobietach czuję straszną furię, złość na podły los, że nam zabrał nasze wyczekane dzieci, podczas gdy inne kobiety dobrowolnie je krzywdzą i potem często gdy już chcą mieć dziecko zachodzą znowu na pstryknięcie palcem. To jest dla mnie niepojęta niesprawiedliwość natury.

Odebrałam dziś wyniki. Tsh mam prawie poniżej normy, czeka mnie zmiana dawki i znów kontrola za miesiąc. Niestety wyszły mi bakterie, leukocyty, moczany i pasma śluzu dość liczne w moczu.  I furagina 😕  Jak nie urok to sraczka. Zastanawiam się, czy to może mieć wpływ na starania. 

Bardzo mądrze napisane, dziękuje. Ja dziś musiałam kupić staniki i Pani mnie pyta jaki rozmiar a ja mówię: byłam w ciazy i nie wiem jaki mam teraz. Nie popłakałam się, nie powiedziałam obcej osobie o Mikusiu. Nie chciałam jej wprowadzać w niezręczna sytuacje. Jakoś idę do przodu - ogarnianie różnych tematów do pracy itp mocno mi pomaga. Mam po co założyć lepsze ciuchy niż zmiana piżamy w dres. U mnie wyniki w miarę ok, ale ginekolog zaleciła 3-6 miesięcy od porodu, żeby się wstrzymać ze staraniem. Także wierze, ze 2020 będzie naszym rokiem! 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Oliwka0612

A jak u Was z samopoczuciem dziś?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Wiki

Ja tylko pracuje, pracuje i jeszcze raz pracuje. Dobrze jest mi tak. Nie rozmawiam ze współpracownikami o tym co się stało. Prawie wcale się nie odzywam i wybrałam na nowo biurko, które jest jako jedyne oddalone od pozostałych. Oni też nic nie mówią. Nie czuję potrzeby rozmawiania o tym z nimi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Nadzieja40

Kiepsko. Jeszcze dziś przyszedł klient, który pół godziny tokował, jak mi dobrze, że miałam tak długi urlop i nie dał się uciszyć ani zrozumieć, że to było L4. W dodatku moja lekarka kazała mi przyjść koło 26.09., a mimo iż wizyty są prywatne, to nie ma terminów do października. Od miesiąca zresztą.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mama-Kruszynki

Nadzieja zapisz się na najbliższy termin i tyle...takie życie 😕

ja od poniedziałku wracam do pracy,popakowalam dziś rzeczy córeczki 😞 ,ciuszki ,becik aj dziewczyny....jak smutno 😞

tak bym chciała te rzeczy używać a nie pakować i wracać do pracy, takie absurdalne uczucia czuję wznosząc to ....

juz tyle nie myślę,ale miałam spędzić jesień i zimę z małą a witają mnie deszcze i praca...smutne

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mama-Kruszynki

Czuję też taka złość wam powiem.9 miesięcy nosiłam ciężkie dziecko ,ono rosło i po co to było , tylko po to żeby los zabrał je ode mnie, po co było te ciężkie 9 miesięcy.....bo naprawdę było ciężko fizycznie,ciezki brzuch ,dużo leżenia , wszystko dla małej,zeby było z nią ok....:( Rok ciąży praktycznie poszedł na zmarnowane i los zabrał moje kochane dziecko 😞

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Wiki

Dokładnie... Przygotowujemy się do tego. Kompletujemy wyprawkę.. A tu nagle.... Coś czego się kompletnie nie spodziewamy, nawet nam to przez myśl nie przechodzi. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mama-Kruszynki

Wiki to normalnie przez "łeb" nie przechodzi. Ja to praktycznie do dziś zbieram z podłogi szczękę 😕

takie coś?

jezeli los mialby mi to dać to nie w takim wydaniu: pierwsze dziecko, ja w szpitalu oszołomiona samotnoscią patrząc na inne mamy, noworodeczki, kwiatki dla mam, nosidełka i ja obok odrealniona,jakby stojąca poza czasem, zastanawiająca się czy to sen czy mi odbiło 😞 one z dziećmi a ja sama ....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Nadzieja40
26 minut temu, Gość Mama-Kruszynki napisał:

Czuję też taka złość wam powiem.9 miesięcy nosiłam ciężkie dziecko ,ono rosło i po co to było , tylko po to żeby los zabrał je ode mnie, po co było te ciężkie 9 miesięcy.....bo naprawdę było ciężko fizycznie,ciezki brzuch ,dużo leżenia , wszystko dla małej,zeby było z nią ok....:( Rok ciąży praktycznie poszedł na zmarnowane i los zabrał moje kochane dziecko 😞

Mama Kruszynki, to nie był zmarnowany rok, uwierz, że Twoja Kruszynka na pewno czuła, że o nią dbałaś, czuła się w Twoim brzuszku bezpiecznie. I jeśli to prawda, źe dusze istnieją, ona na pewno jest Ci wdzięczna i kocha Ciebie bardzo mocno. Nie mogłaś jej dać nic więcej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mama-Kruszynki

Ach dzięki za miłe słowa Nadzieja ....

Czasem się uśmiecham w niebo i mówię małej ,że ja kocham,wierze,ze kiedyś się spotkamy ,dla spotkania z tą małą duszyczką warto wierzyć w życie po śmierci 

Dobrej nocki dziewczyny.

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Nadzieja40

Ja mówię Mamie, że ją kocham i mojemu dziecku. Mam nadzieję, że moja Mama dobrze się opiekuje swoim wnuczątkiem. Ona poznała je dużo wcześniej niż ja.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Oliwka0612

Ja mam mega problemy ze spaniem, jeszcze u sąsiadki w nocy słyszałam płacz dziecka. Ehh a z Mikusiem miałam taki rytuał, ze go witalam rano i nadal tak robię tylko w myślach. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mama-Kruszynki

Oliwka ja też mam poważne problemy ze spaniem...np wczoraj usnelam o 23 a obudzilam się o 3 i do 6 już nie zasnęłam...

Wydaje mi się,ze przezyłyśmy silny wstrząs i to dlatego....

Jaka szkoda że wody nie odeszły że 2 tygodnie wcześniej 😞

nasze maluchy by żyły .

chcialabym być znowu w ciąży ale przez ciążę tarczyca mi oszalała , dodatkowo mam jakiś polip na szyjce i się zastanawiam czy go skrobać bo boję się,ze mi uszkodzą tą szyjkę,ehh same problemy...

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mama-Kruszynki

Powiem wam dziewczyny ,że życie jest brutalne, maluszki tak dzielnie rosły, Mali nasi bohaterowie 😞 i los nie dal im szansy.Szkoda,ze organizm matki nie wyczuwa zagrożenia i nie rozpocznie porodu wcześniej 😞

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mama-Kruszynki

Zresztą u nas poród nie zaczął się wcześniej choć dzieci były Donoszone a u innych mam zaczął się za wcześnie i przez to nie Donoszone byly , ciało człowieka jest trochę dziwne 😞

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Oliwka0612

Jak mnie rozwala ta reklama z noworodkiem, nawet nie wiem jaka firma. Ale mama go trzyma w rękach jak śpi i od razu widze tam Mikołaja. Dobrze, ze u nas w domu nie mamy kablówki. Jak u Was? Jesień czuć coraz bardziej...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Czarna...enka

Na cmentarzu niedaleko mojego synka pochowano 2-letnia dziewczynkę. Tyle za chwilę skończy mój drugi synek. A ja tak się boję że coś mu się stanie. Życie jest tak okropnie niesprawiedliwe. Za każdym razem gdy pojawia sie nowy grobek długo płacze w domu. Gdy wy tu piszecie o swoich stratach również. Tyle niewinnych dzieci które powinny być kochane... 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mama-Kruszynki

No właśnie dziewczyny...tyle niewinnych dzieci 😞

najgorsze jest to,ze nawet teraz jakaś mama się cieszy a nie wie ,że za miesiąc,dwa spotka ją to co nas ...

A ostatnio jakaś 18latka cheerleaderka z USA zabiła i zakopala w ogródku swoje dziecko nowonarodzone,brak słów.... dożywocie powinno być i by się to skończyło

Oliwka ja też tak mam z reklamami, w każdym noworodku widzę moje dziecko.Myślę też ,że straciłam taką beztroskę, tak mi brakuje kontaktu z takim kochanym noworodeczkiem, np dziś taka pusta ,jesienna niedziela, z dzieckiem byłaby taka radosna 😞

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Nadzieja40

Witajcie. Ja również mam niewesołe myśli, tym bardziej, że w realu co krok spotykam panie w ciąży i z maluchami, a w pracy kiepsko. Ale staram się nie poddawać. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Cześć. 

Zastanawiałam się przez jakiś czas, czy się odezwać, ponieważ przeczytałam dużo postów szukając przyczyn lub zwyczajnie pocieszenia/wsparcia. Dwa tygodnie temu straciłam córeczkę 34tc. Była taka piękna. Ciągle zastanawiam się czy mogłam dla niej zrobić coś więcej. Prawdopodobnie pępowina owinięta w trzech miejscach (ale nie wokół szyi) była przyczyną. Cały czas się zadręczam, że mogłam zareagować wcześniej. To była moja pierwsza ciąża- córeczka najaktywniejsza była rano i wieczorem, w ciągu dnia zawsze bardzo mało się ruszała, więc nie podejrzewałam zagrożenia aż do wieczora, kiedy jej nie czułam od razu pojechałam to sprawdzić, ale było za późno. Chyba nigdy sobie tego nie wybaczę. Tak dbałam o siebie, o nią, a tym razem jej nie pomogłam- czuję się winna. Tak bardzo ją kocham, za chwilę była by bezpieczna, a teraz przy mnie jej nie ma. Pustka, smutek, ból w sercu. I ta ogromna tęsknota. Chciałabym mieć znowu ją w ramionach, żywą. Moje marzenia o macierzyństwie legły w gruzach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gigi

Stracilam coreczke poltora roku temu w 37 tygodniu ciazy. Autopsja nie wykazala zadnej konkretnej przyczyny - po prostu serce sie zatrzymalo. To byla pierwsza smierc bliskiej osoby w moim zyciu, pierwszy pogrzeb.
W lutym poronienie w 6 tygodniu ciazy. Bylam pelna entuazjazmu dla tej nowej ciazy, przygniotla mnie ta porazka, choc w porownaniu do pierwszej straty szybko sie otrzasnelam. Nie wiem czy potraktowalam to juz rutynowo, czy latwiej zaakceptowac tak wczesna strate, bo tak mialo byc, bo natura, bo pewnie uszkodzona komorka, zdaza sie przeciez.
Aktualnie jestem na polmetku kolejnej ciazy i jest mi coraz ciezej. Zle spie, co chwile sprawdzam czy dziecko sie tusza, nie ufam swoim odczuciom, bo moze mi sie wydaje, a to tylko trawienie. Boje sie jak dalej sie to potoczy. Zazdroszcze kobietom ktore ciesza sie ciaza i przygotowaniami, ja sie boje kupic cokolwiek dla dziecka, kartony z rzeczami z poprzedniej ciazy stoja w piwnicy, nawet dla siebie na okres ciazy boje sie dokupic cokolwiek (bo poki co wchodze w te ubrania, co mam, a moze wcale nie  beda mi potrzebne). Boje sie planowac pokoik malucha. Mam blokade przed wybieganiem w przyszlosc na dluzej niz miesiac. Nie wiem jak pozbyc sie wiecznego niepokoju. Boje sie przywiazywac do dziecka. Dodatkowo te ciaze znosze gorzej, jestem bardzo zmeczona i czuje sie ogolnie zle. Nie wiem co ze soba zrobic i czym sie zajac. Nie mam sily na moje zwyczajowe aktywnosci a bezczynnosc mnie wykancza.
Caly czas tesknie za moja mala i wiem ze zawsze juz bede czula te pustke.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Meg

Gigi bardzo wspolczuję podwojnej straty. Ja 34tc, Ty 37- nigdy bym się nie spodziewała, ze cos się moze wydarzyc w tak wysokiej ciazy. Zawsze panuje przekonanie, ze pierwszy trymest jest obarczony najwiejszym ryzykiem, a okazuje się, że to nieprawda. Nigdy nie mozesz byc pewien. Tak bardzo się boję, ze nastepnym razem znowu mi się to przytrafi chociaz kazda z nas sobie tlumaczy, ze to przeciez niemozliwe, bo jeden czlowiek nie moze miec az tyle nieszczescia w zyciu. Bardzo mi przykro, że Ciebie musialo to znowu spotkac. To takie niesprawiedliwe. 

Najgorsze, ze my nigdy juz nie bedziemy beztrosko cieszyc sie okresem ciazy. Ten strach bedzie towarzyszyl przez caly czas. Ja trzymam kciuki za Ciebie i Twoja dzidzie- wszystko będzie dobrze! 

Mam jeszcze pytanie- wyniki z pierwszej ciazy nic nie wykazaly, czy nie zastanawialas sie nad tym zjawiskiem, o ktorym ciagle pisza dziewczyny czyli zakrzepica? Ze moze zakrzep przyblokowal przeplyw? U mnie podjrzenie kolizji pepowinowej i owiniecie w 3 miejscach, ale chyba chcialabym zbadac ta kwestie zwiazana z zakrzepica i ewentualnie podczas ciazy (ktora oby kiedys byla i zakonczyla sie pomyslnie) wdrozyc leczenie farmakologiczne, by ewentualnie ustrzec się zakrzepu. Juz sama nie wiem, ciagle szukam innej przyczyny. Jeszcze nie mam wyniku histopatologii lozyska, moze gdyby byl zakrzep, to wyniki by to wykazaly?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Oliwka0612

Hej nowe dziewczyny, jak mi jest przykro, że do nas dołączylyscie. Ja straciłam Mikusia w 39 tc. Bardzo za nim tesknie i czuje, ze już zawsze tak będzie. Wrocilam w czwartek do pracy - odrazu po 6 tygodniach połogu i myśle, ze to dobry pomysł. Dobrze się czuje, mam po co przebrać się z piżamy... dziś rano wchodząc do kuchni w firmie dziewczyny rozmawiały o karmieniu piersią i o tym, o ile wola karmić z butelki, bo nie musza wstawać w nocy... już miałam na koncu języka co ja o tym uwazam, ale po prostu wyszłam. Ludzie są tak nieświadomi jakie maja szczescie.

U nas właśnie był zakrzep, ale dziwnie, bo dostałam tylko wynik łożyska, a Mikusia nie - zadzwoniłam tam i maja wyslac jeszcze raz do sekretariatu w szpitalu. Zobaczymy.

Lekarz zalecić rozpoczęcie starań dopiero po 6 miesiącach, także ten rok poświęcamy Mikusiowi w pełni. Mam zrobic profil krzepliwości i ten antyfosfolipidowy, w Gdańsku jest to koszt 1000 zł a u Was? Wiecie może czemu to takie drogie? Wiadomo zrobię, nie chce przy następnej ciazy żałować. Ale tak z ciekawości pytam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gigi

Ja tez wrocilam do pracy po ok 6 tygodniach - z perspektywy czasu mysle ze to byla dobra decyzja, choc bywalo ciezko przetrwac caly dzien czasami.

Od poczatku ciazy biore prewencyjnie aspiryne, choc zakrzepu nie wykryto, jedyne co to lozysko bylo male (wielkosciowo odpowiadalo 6 miesiacowi ciazy) - ale nie bylo sladow zaburzen funkcjonowania, w ostatnim tygodniu mala ciagle rosla (akurat mialam dodatkowe usg z wszystkimi pomiarami tydzien przed jej smiercia), cala ciaze byla dosc malutka, w okolicy 10 centyla (co mnie wczesniej nie martwilo przesadnie, bo ja sie tez urodzilam malutka a idealnie zdrowa - w terminie 2.8 kg, myslalam, ze to moje geny po prostu).

Mialam caly zestaw badan po (krzepliwosc, antyfosfo etc) i wszystko wyszlo ok. Dodam, ze mieszkam za granica i wszystkie badania refundowane.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Meg

Dziewczyny, mam pytanie o ten zespół antyfosfolipidowy. 

Czy wiecie które wskaźniki trzeba wykonać? Gdzieś wyczytałam, że nazywa się to przeciwciała antykardiolipidowe – IgG, IgM. Czy jest więcej elementów składających się na to badanie? 

Nie wiem o co dokładnie pytać, a słyszałam, że najlepiej to wykonać jeszcze w połogu. 

Dodatkowo przy badaniach immunologicznych słyszałam o badaniu na antykoagulant tocznia, przeciwciała przeciwjądrowe ANA, przeciwciała przeciwko antygenom łożyska. 

Już się gubię w tych badaniach, a wizytę popołogową mam zaraz po 6 tygodniach, tylko obawiam się, że na niektóre badania może być za późno, a w ogóle się nie znam na tym.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mama-Kruszynki

Meg mi lekarka powiedziała,ze tych badań jest tak dużo,ze nie ma sensu wszystkich robić tylko przy nast. Ciąży wdrożyć acard i heparynę..

Jeśli chodzi o te kolizje pępowiny to niestety jak się pepowinka zapętli to tam też krew słabiej płynie i zakrzep gotowy 😞

 

dodatkowo na przełomie 2 i 3 trymestru wzrasta poziom homocysteiny u niektórych kobiet i to też powoduje zakrzepy... wszystko się rozbija o tę zakrzepy 😞

Wiem,ze gdzieś tu było na forum podane wszystkie te badania,ale nie wiem na której stronie....

Ja straciłam córke 2 mce temu i nie mam sił na razie na badania,załamalam się...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mama-Kruszynki

Ogólnie dużo dzieci owija się pępowina a nic się nie dzieje, słyszałam opinie,ze często właśnie dodatkowo ta zakrzepica plus pępowina powoduje co powoduje 😞

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mama-Kruszynki

Meg a spójrz na kartę wypisu że szpitala jakie miałaś

D dimery?? Podwyższone?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Meg

Dajesz mi dużo do myślenia. I ja od razu po porodzie czytając forum spojrzałam na te d-dimery. Dlatego tak krążę wokół tej zakrzepicy, niczego innego. Podobno norma jest do 500, a ja w dniu porodu, kiedy badali krew miałam 12000. To jest bardzo wysokie. Tylko nie wiem, bo się na tym nie znam, czy są inne przyczyny w ciąży, kiedy ten wskaźnik może być duzo wyższy.

córeczka podobno miała dosyć ciasno owiniętą pępowinę dwukrotnie wokół brzuszka, raz rączki i raz nóżki. 

Tak bardzo mi jej brakuje, odliczałam dni do naszego spotkania.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Bądź aktywny! Zaloguj się lub utwórz konto

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to proste!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się

×