Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...
Gość Ania mamaZuzi

Poród martwego dziecka

Polecane posty

Gość mama Natalii

Jesień chyba dla nas wszystkich będzie mega trudna,o ile którejś nie uda się w tym czasie ponownie zajść w ciążę, czego życzę Nam wszystkim.

Ja np. rzadko się odzywam ostatnio, bo mam straszny zjazd psychiczny, powracające chandry i napady płaczu. Znowu 2 dni ryczałam. Dziś rano powiek nie mogłam rozkleić, tak spuchły. Zbliża się listopad i rocznica śmierci córeczki. Najgorsze co zauważam u siebie jeśli chodzi o zmiany we mnie samej, to nie ma we mnie żadnej satysfakcji z życia, z osiągniętych celów, sukcesów. Robię coś, angażuję się i udaje mi się coś załatwić/zrobić i kiedyś miałam z takich rzeczy satysfakcję, czułam radość i dumę i chęć do uczczenia tego. Teraz tego nie ma, jest tylko zmęczenie i powracający bezsens, bo to, co naprawdę chciałabym zrobić, jest nie do zrobienia, nie da się wskrzesić zmarłego dziecka. Każda kłótnia z mężem powoduje we mnie wybuch rozpaczy, kiedyś potrafilam się postawić, odpowiedzieć, a teraz zaczynam płakać i rzucać, że tak bardzo żałuję, że nie umarłam zamiast córki. Wczoraj przeglądałam artykuły o eutanazji w Holandii z powodu depresji. Także tak to u mnie wygląda.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Meg

Hej dziewczyny.

Oliwka, jakoś damy radę przetrwać ten dzień, chociaż nie będzie lekko. Kiedy będę 15.10 u córeczki zapalę światełko za wszystkie nasze dzieciaczki. Wierzę, że są tam razem i też się wzajemnie wspierają. 

Mamo Natalii,  nie poddawaj się, tyle drogi już pokonałaś, walcz o siebie, o Was. Twoja córeczka na pewno chce widzieć uśmiechniętą mamę, a Ty nie myśl o najgorszym dla siebie- masz jeszcze dużo wspaniałych chwil przed sobą. Ja nie przeszłam nawet 1/4 drogi, którą Ty już pokonałaś, ale czekam ciągle na wieści od Was- mam, które mają już te początki za sobą, by się upewnić, że w moim życiu jeszcze będzie pięknie. Podnoszą mnie na duchu wpisy Justysi, która ukazuje, że życie po stracie się nie skończyło. Że można cieszyć się jeszcze cudownymi chwilami i tworzyć wspaniałą rodzinę, a jednocześnie mieć w sercu miejsce na miłość oraz pamięć o córce.

A  kiedy tak płaczę w poduszkę, to po chwili powtarzam sobie, że muszę wziąć się w garść, bo mam dla kogo- moja córeczka na pewno jest przy mnie i nie chce widzieć zapłakanej mamy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mama-Kruszynki

Dziewczyny niestety idzie trudny czas dla nas.Musimy jakoś się trzymać choć jest ciężko.U mnie już nie ma napadów płaczu ale jest poczucie beznadzieji.Czuję jakiś bezsens życia.

My wszystkie już zawsze będziemy "inne" na duszy a widok noworodka zawsze będzie obarczony innymi uczuciami niż dotychczas...

Mamo Natalki musisz walczyć o siebie dla swojej córeczki! Ona na pewno chce żeby mama doszła do siebie! Twój mąż jest po Twojej stronie choć jest mu ciężko też.

U mnie z nowości to tyle,ze zrobiłam test ciążowy i wyszedł pozytywny ale zastanawiam się czy to nie jakieś pozostałości bety po tym porodzie 3 miesiące temu.Dodatkowo testy LH wychodza mi też pozytywne.

Na razie nie będę iść do lekarza bo nie mam psychicznie sił na to, mam jakieś lęki na to co tam znowu złego usłyszę.Boje się już na samą myśl,ze znów jakieś cyrki będą,że jakiś zaśniad ,ciąża biochemiczna czy coś takiego ,brak słów 😕

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mama-Kruszynki

Swoją drogą dziewczyny ten 1 listopada to dopiero będzie święto...

Ale smutne i inne ono teraz będzie 😞 aż się boję tego dnia,mrozi mnie on dosłownie....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość justysia26

Dziś mojemu aniołkowi i mojej mamie ogarnęłam groby 😇 posprzątane i ładnie przystrojone na 15.10 ,to już 5 rok jak obchodzę dzień dziecka utraconego 😢 to jest też dzień urodzin mojej mamy i kolejny 15ty kiedy pamiętam o tym że mój brat popełnił samobójstwo 😢😢 jest ciężko 😢

Mój aniołek Natalka w tym roku 19.11 będzie obchodzić 6 anielskie urodziny 😢 💔

U mnie chłopcy i córcia chorzy także jesień u nas w pełni 😂😂 poprostu cudownie 😞

Nadrabiam wasze wpisy 😊

Dziękuję za miłe wpisy o mnie 😅 jest mi bardzo miło że choć trochę swoją osobą daje wam nadzieję 😊

Dziewczyny tyle przeszłyscie , śmierć dziecka jest najgorsza rzeczą w życiu i nikt nie wie kto tego nie przeżył co czuje matka i ojciec gdy muszą pochować swoją część siebie 😢 wierzę że kiedyś przejdzie wam ten ogromny smutek na tyle że będziecie myślały inaczej, i zaczniecie żyć,tak wiele chciałabym wam siły przekazać na tą trudną drogę, wiem jednak że każda z was musi to sama przepracować by móc w przyszłości wziąć oddech pełną piersią.

Będzie dobrze i musicie w to wierzyć, pielęgnujcie w sercu pamięć o swoich dzieciach, płaczcie wtedy kiedy potrzebujecie, wykrzyczcie wszystko swoim partnerom, to wszystko jest normalne, to wszystko pomoże wam przejść do normalności i do życia.

Nie wiem jak ująć to co chciałabym bym wam wszystko przekazać, musiałabym się rozpisywać na długie wpisy 😂 bardzo trzymam mocno za was kciuki, modlę się o siłe dla was ♥️

Nie bójcie się gorszych dni, to wszystko jest normalne, ostatnio głośno jest o tym chłopcu-Filip który ma chore serce i został przetransportowany na operację, jest w wieku mojej córci, nawet nie wiecie jak bardzo to przeżywam,jak myślę co czują jego rodzice, i zastanawiam się czy lepiej stracić tak jak ja straciłam,czy bać się i walczyć o życie dziecka, ciężkie chwile i mocno trzymam kciuki za tego małego, żeby jego rodzice nie musieli opłakiwać śmierci syna. 

Pozdrawiam was serdecznie, moje pociechy już śpią, mąż też, więc chwilę dla mnie na wpis dla was 😍  i teraz zmykam zająć głowę 😊 czyli czas na szydełko 😂 i przemyślenia ♥️ bardzo tęsknię za moim bratem, czasem łapie się na tym że myślę że jestem z nim dalej pokłócona i że za chwilę się zjawi 😢💔 niestety czasu cofnąć się nie da, 😢😢bardzo opłakiwał śmierć mojej córci i mam nadzieję że się tam nią opiekuje ♥️♥️ 

Buziaki dziewuchy i dobrej nocy 😘😘😘

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość justysia26

Nie wyświetla się mój wpis 🤔🤔

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Meg

Hej dziewczyny,

Ja też dziś byłam ogarnąć u córeczki, włożyliśmy świeże kwiatuszki. Kupiłam jej nowe piękne aniołki, zaniosę we wtorek. To takie przykre, że jedynie tyle mogę jej dać, a mieliśmy do zaoferowania dużo więcej 😔 Nawet już gdzieś tam w głowach planowaliśmy pierwsze wspólne wakacje. Chcieliśmy jej pokazać kawałek świata, a ona odeszła nim zdążyła się przekonać, że ten świat naprawdę istnieje... 😔

Naszła mnie ostatnio myśl, że chciałabym, aby ktoś ten kawałek mojej historii ode mnie zabrał, żeby zrzucił ze mnie ten ciężar kobiety po stracie, że ja tak nie chcę (mam nadzieję, że rozumiecie moją myśl). A później włączyła się refleksja: zaraz, zaraz! Przecież to moja córka, ona była, istniała. Przecież żyła przy mnie 8 miesięcy. I mimo tego, że fizycznie nie ma jej teraz przy mnie i stała się ta tragedia, to nie zamieniłabym przecież tej mojej kochanej najpiękniejszej istotki na żadne inne dzieciątko. Ona jest moja i ta historia choć trudna, też jest częścią mnie. Po prostu ja tylko chciałabym (choć nie mogę) cofnąć czas, ale przenigdy nie chciałabym, by córka nie pojawiła się w moim życiu nawet, jeśli dane nam było tu na ziemi być przy sobie tak krótko i zakończyło się boleśnie.

Czasem zamykam oczy i myślę gdzie teraz mogłaby być, co robi, czy się uśmiecha. Tak bardzo bym chciała, by życie po śmierci gdzieś w innym miejscu jednak istniało. I choć do tej pory tak dogłębnie tego nie analizowałam, teraz dużo o tym myślę i czasem się boję, że już się więcej nie spotkamy. Wcześniej mialam dziesiątki innych marzeń i pragnień. A teraz jednym z głównych, o którym codziennie myslę jest to, żebym mogła ją jeszcze zobaczyć, przytulić, a najlepiej abyśmy kiedyś już tam w innym świecie zawsze były razem. Codziennie w modlitwie obiecuję córce, że jeśli się spotkamy, to nigdy nie wypuszczę jej z ramion i nadrobimy cały ten czas, którego nie dane nam było spędzić razem na ziemi. 
 

To życie teraz jest takie trudne...

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość justysia26

Meg 😢😢😢💔 to życie jest bardzo kruche 😢 czasu nie można cofnąć a szkoda 😢 

Ja wierzę że gdy odejdę z tego świata to dane będzie mi spotkać się z córką, bardzo w to mocno wierzę i ta myśl trzyma mnie przy życiu, że dzieli nas tylko czas ♥️

Meg dużo siły ci Życzę 😘

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Meg

Dziękuję kochana za wsparcie z całego serca, wiele to dla mnie znaczy! 
Chociaż cała rodzina pomaga się ponieść, wiemy jak ważne jest wsparcie kobiet, które ten etap żałoby naszych marzeń i wyobrażeń mają już za sobą i wiedzą jakie aktualnie towarzyszą nam emocje, uczucia. 
 

Ściskam Was serdecznie, myślami jestem z Wami we wtorek. Bądźmy silne! ❤️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Oliwka0612
Dnia 11.10.2019 o 23:52, Gość Meg napisał:

Hej dziewczyny,

Ja też dziś byłam ogarnąć u córeczki, włożyliśmy świeże kwiatuszki. Kupiłam jej nowe piękne aniołki, zaniosę we wtorek. To takie przykre, że jedynie tyle mogę jej dać, a mieliśmy do zaoferowania dużo więcej 😔 Nawet już gdzieś tam w głowach planowaliśmy pierwsze wspólne wakacje. Chcieliśmy jej pokazać kawałek świata, a ona odeszła nim zdążyła się przekonać, że ten świat naprawdę istnieje... 😔

Naszła mnie ostatnio myśl, że chciałabym, aby ktoś ten kawałek mojej historii ode mnie zabrał, żeby zrzucił ze mnie ten ciężar kobiety po stracie, że ja tak nie chcę (mam nadzieję, że rozumiecie moją myśl). A później włączyła się refleksja: zaraz, zaraz! Przecież to moja córka, ona była, istniała. Przecież żyła przy mnie 8 miesięcy. I mimo tego, że fizycznie nie ma jej teraz przy mnie i stała się ta tragedia, to nie zamieniłabym przecież tej mojej kochanej najpiękniejszej istotki na żadne inne dzieciątko. Ona jest moja i ta historia choć trudna, też jest częścią mnie. Po prostu ja tylko chciałabym (choć nie mogę) cofnąć czas, ale przenigdy nie chciałabym, by córka nie pojawiła się w moim życiu nawet, jeśli dane nam było tu na ziemi być przy sobie tak krótko i zakończyło się boleśnie.

Czasem zamykam oczy i myślę gdzie teraz mogłaby być, co robi, czy się uśmiecha. Tak bardzo bym chciała, by życie po śmierci gdzieś w innym miejscu jednak istniało. I choć do tej pory tak dogłębnie tego nie analizowałam, teraz dużo o tym myślę i czasem się boję, że już się więcej nie spotkamy. Wcześniej mialam dziesiątki innych marzeń i pragnień. A teraz jednym z głównych, o którym codziennie myslę jest to, żebym mogła ją jeszcze zobaczyć, przytulić, a najlepiej abyśmy kiedyś już tam w innym świecie zawsze były razem. Codziennie w modlitwie obiecuję córce, że jeśli się spotkamy, to nigdy nie wypuszczę jej z ramion i nadrobimy cały ten czas, którego nie dane nam było spędzić razem na ziemi. 
 

To życie teraz jest takie trudne...

 

Meg! Długo myslalam o tym co napisałaś. Tak często dokładnie potrafisz oddać to co czuje. O tym wymazaniu - kocham mojego Synka, ale jak myśle, jak mój Narzeczony będzie przeżywał te 9 miesięcy jak będę w ciazy to właśnie chciałbym, żeby to wszystko mi się tylko przyśniło. Czasami mam wrażenie, ze to źle o mnie świadczy - jako o matce, która nie chce mieć tych paru, kilku dosłownie wspomnień. Ale potem widze u niego uśmiech i wspomina jakaś miła chwile, jak byliśmy w trójkę i wierze, ze on tej ciazy i Mikusia nie żałuje. Ze jest mu ciężko, ale Mikuś był i to jest dla niego ważne.

Aby przetrwać jakoś te jesień i brakiem jakiejkolwiek chęci na Boże Narodzenie to wymyśliliśmy wyjazd do Stanów. I powiem Wam, że udaje mi się oszukać samą siebie. Siedzę, szukam, planuje i jakoś ten październik mija. 

Teraz ma być ładne słoneczko, oby nam trochę pomogło.

Ściskam Was mocno!

P.S. Meg widze u Ciebie takie pozytywne myślenie - mimo wszystko! Bardzo się ciesze, ze mimo tego smutku idziesz do przodu! 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Meg

Oliwka myślę, że wiem dlaczego tak jest: chyba po prostu sporo pod tym względem nas łączy- obie straciłyśmy wysokie ciąże (przecież nasze dzieci, gdyby urodziły się w tamtym momencie żywe, bez większego problemu poradziłyby sobie z funkcjonowaniem, oddechem), w podobnej sytuacji (jednego dnia było dobrze, drugiego za późno), w podobnym terminie (dzieli nas tylko miesiąc), wiekowo jesteśmy w podobnych momentach życia (mam 29 lat, więc niewiele więcej od Ciebie) i nawet macierzyńskie plany na najbliższą przyszłość są podobne. Myślę, że żałoba aktualnie jest na tym samym poziomie, więc te nasze myśli i odczucia są identyczne. Tak samo jak Mama Kruszynki, chyba po prostu jesteśmy na podobnym etapie.

 

Sporo czasu zajęło mi w głowie przepracowanie mojej straty. Najgorsze dla mnie było myślenie o mojej niemocy, a wręcz zaniedbaniu- że mogłam zrobić coś lepiej, więcej, by ją uratować, że zawiodłam jako matka. Dopiero niedawno przyjęłam do wiadomości, że zrobiłam wszystko, co mogłam, a znam siebie i swoją determinację. I nawet jeśli z medycznego punktu widzenia być może można było zrobić więcej (nie wiem- szybciej zareagować), to ja zrobiłam maksimum zgodnie z wiedzą, którą w tamtym momencie posiadałam i umyślnie nigdy nie zaniedbałabym niczego.

Gdzieś tam to pozytywne myślenie przebija się zza ciemnych chmurek, chociaż jest ciężko, bo ogromnie tęsknię za Zuzą. Ale trzymam się na codzień i to głównie dla niej- wierzę, że jest przy mnie i chce żebym była silna.

Jutro też będę, chociaż wiem, że niejedną łezkę uronię.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Meg

Rozpisałam się trochę, ale dodam jeszcze, że śledziłam ostatnio profil na instagramie: takiedziecko- historia Tobiasza z czterokończynowym porażeniem mózgowym, padaczką lekooporną i innymi ciężkimi schorzeniami powstałymi podczas porodu (niedotlenienie okołoporodowe). Oglądałam te filmiki i nie płakałam- ja ryczałam! To jest tragedia nie do ogarnięcia w mojej głowie. Dziecko zdrowe, bezpieczne w brzuszku, podczas porodu chwila, moment i zostajesz na całe życie z chorym, nierokującym dzieciaczkiem, które bardzo cierpi, a ty możesz tylko patrzeć, bo nie jesteś w stanie zabrać od niego tego bólu 😢.

W tym chorym świecie pełnym przykrości i drwin, niepełnosprawność dla społeczeństwa jest niewygodna, dziecko nie może w miarę „normalnie” funkcjonować bez spojrzeń, szyderstw. I wiem też, że przy niedotlenieniu w brzuszku wystarczy kilkanaście minut bez dopływu tlenu i następują nieodwracalne zmiany w mózgu. Te 3-4 godziny, po których czujemy niepokój (bo nie panikujemy, kiedy dzieciaczek nie porusza się przez godzinę) to często już za późno. Przecież, gdy coś niedobrego się dzieje w szpitalu podczas porodu, decyzja o cc następuje w ciągu kilku minut.

Jestem rozżalona, że zdarzył się u mnie ten wypadek z pępowiną i pod tym względem nie pogodzę się z losem, że tak się stało, ale czuję ”ulgę” (o ile w tej sytuacji mogę tak powiedzieć), że nie cierpi. To dla mnie bardzo dużo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Oliwka0612

Tak, Meg masz racje. Ja już po porodzie sobie tłumaczyłam, ze może ktoś mi zaoszczędził gorszego - np. Patrzenia latami na moje chore dziecko i ta niemoc, ze nie możesz mu pomoc. Ale z drugiej strony nasze dzieci były chciane, wszystko na nie czekało i nie rozumiem dlaczego nie ma ich z nami, a w domach dziecka jest cała masa samotnych dzieciaczków. Swego czasu zastanawiałam się nad wolontariatem w taki domu niemowlaków przy szpitalu w Otwocku, gdzie szukali osób do tulenia niemowlaków. Nie rozumiem i nigdy nie pogodzę się z tym, ze kobiety w ciazy o siebie nie dbają, w myślach nienawidzą swoich dzieci a rodzą się one żywe. Nie wiem kto to wymyślił, ale ewidentnie coś poszło nie tak.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ane07

Kochane, ten nasz ból. Kochany, bo One były i są, to radość, ale nie z nami, to rozrywa serce. Dzień Dziecka Utraconego przeżywam bo chcę Ją uczcić, działa też na mnie oczyszczająco, nie wiem jak to ładnie napisać. życzę Wam duuużo sił i przytulam. Mam nadzieję, ze mój Maluszek dzielnie zniesie ten dzień, w czwartek mam usg, proszę o modlitwę. u nas połowa ciąży.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość justysia26

Ane będę trzymać kciuki i modlić się za was 😘😘 odezwij się po wizycie.

Dziewczyny jutro ciężki dzień 😢 i nawet dla mnie po tylu latach jest smutnym dniem, już dziś wieczorem byłam u swojej córci by jej zapalić 🕯️ pomyśleć 😢💔 jutro jadę do mamy ogarnąć rano,bo ubrudzili mi pomnik, po kwiaty dla mamy, do brata i później znów do mamy i córci, brata mam gdzie indziej,a mamę ,córcie, teścia i babcie na jednych cmentarzu.

Ciężki dzień 💔😢 i nawet ja uronie łzę 😢😢

Jutro moja mama ma urodziny ♥️ jutro minie 29 m-cy bez mojego brata 💔😢

Cholerny 15ty 😢😢😢💔💔💔

Mój mąż tłumaczył sobie że córcia mogłaby być chora , i cierpieć, ja nigdy tego sobie tak nie tłumaczyłam,pomimo że też mam znajomą co ma ciężko chore dziecko,z porażeniem czterokonczynowym, padaczką i różnymi powikłaniami.

Nigdy nie dopuszczałam do siebie takich myśli, córcia przy 3 badaniu prenatalnym miała wszystko ok, wszystkie przepływy,to zawinił mój lekarz.

Ach 😢😢😢💔 

Meg dużo siły 😘

Wszystkim aniolkowym mamom życzę dużo siły😘😘😘

Ane trzymam kciuki za ciebie 👍👍😘😘 będzie dobrze

15.10 😇🕯️🕯️♥️♥️♥️

Pozdrawiam 😘

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Meg

Oliwka, zgadza się- nawet bardzo coś poszło nie tak.. 😔 paradoks życia po prostu- ci co chcą nie mają, a ci, którzy mają czasem nie doceniają.

Justysiu, dziękuję Ci za wsparcie. Ja o tych chorobach myślałam pod innym kątem. Moja córka też do samego końca była zdrowym dzieckiem. Bardziej myślałam o tym, ze i tak mogłoby być za późno po reakcji: uratowaliby dzieciaczka, który w brzuchu matki traciłby tętno, ale i tak na tyle późno, że nastąpiłyby nieodwracalne zmiany, po których dla niego pozostałby tylko ból i cierpienie. A matka jest wtedy bezsilna, to straszne 😔 Życie całej rodziny odwrócone o 180 stopni w ciągu kilku chwil...

Ane- ja również trzymam kciuki, wszystko będzie dobrze! 
Trzymajcie się dziewczyny ❤️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Iwonka

Przeczytałam wasze forum i przykro mi z waszego powodu. Los jest taki niesprawiedliwy.. Trzymam za was kciuki.

Ja się nie kwalifikuje do tematu, bo kilka tygodniu temu zmarła moja 4 letnia córeczka. Życzę wam powodzenia i wytrwałości w tym ciężkim czasie. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Nadzieja40

Iwonka, bardzo Ci współczuję. Wczoraj był Dzień Dziecka Utraconego. Myślę, że nikt Cię stąd nie wygoni. Mnie też nie wygonili, a straciłam wczesną ciążę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ania mamaZuzi

Witam Was dziewczyny

 

 Nie wiem czy ktoś mnie tu pamięta myślę ,że Justysia26 Ty pewnie tak. Wczoraj wróciłam na forum " Dzień Dziecka Utraconego" Swiatełka dla wszystkich aniołków.

 

Przeczytałam kilkanaście stron ukochanamamo, nefer23 ,Justysia88 , mamaGucia, widziałam , że każda z Was została mama ziemskiego dziecka  nie raz niektóre bardzo sie cieszę. Ane twoją historię czytałam z ukrycia gratuluję kruszka , mamoAlicji i twoją również co za ulga , że masz ziemskiego dziecko.

Nowe dziewczyny jesli przeczytałyscie forum to mój nik Ania mamaZuzi . Wszystkie wspieram Was bardzo. Mnie to forum pomogło bardzo dało nadzieję ale ja również chodziłam do psychiatry nie dałam sobie rady sama ze sobą nie bójcie się jesli tego potrzebujecie. Ja straciłam pierwszą ciąże w 26 tygodniu ciaży szok ból niedowierzanie. Mąż też wydawało sie mnie nie wspierał nie chciał jeździć na cmentarz ja byłam codziennie przez 2 miesiace i płakałam w niebogłosy nie rozmawiał ze mna nie dlatego ,że nie cierpiał ale dlatego , że dla niego to było za trudne . Kiedyś wykrzyczałam mu  , ze nie wspomina naszej córki on się popłakał i powiedział , że nie potrafi , ze jeszcze się z tym nie pogodził. Musicie znaleźć w sobie trochę empatii i zrozumieć , że nie wszyscy tą żałobę chca przechodzić jak my. Ja się  podniosłam maż również  nie było łatwo i szybko trwało to ok 6-8 miesięcy. Za cel obrałam sobie badania i cel odpowiedź na pytanie dlaczego nigdy jej nie poznałam ale osiągnęła spokój ,że zrobiłam wszystko co mogłam. W końcu w 2017 urodzilam córkę nasz największy skarb uwierzcie , ze wam też sie uda.Teraz jestem w ciąży w 27 tygodniu nie jest łatwo ale ufam , że urodzę zywe dziecko kolejna córeczkę. Ściskam Was wszystkie bardzo bardzo mocno

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mama Natalii

Mamo Kruszynki, nic nie piszesz. Co tam z tym testem ciazowym? Powtarzalas? Wyjasnilo sie? Tak po cichu trzyma(la)m kciuki, ze to u Ciebie zdrowa teczowa ciaza.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mama-Kruszynki

Mamo Natalki , test powtórzyła niby pozytywny ale to na razie za wcześnie iść do lekarza,boję się ,że jak pójdę to się okaże,ze zaraz stracę 😞 ostatnio jakiś mam lęk przed pójściem do lekarza wręcz historyczny.Podejrzewam ,że u mnie ta beta po ostatniej ciąży jest wysoka, czytałam też ,ze przy nadczynności tarczycy wynik może wyjść pozytywny.Poczekam jeszcze że dwa tygodnie i wtedy pójdę do lekarza,żeby teraz nie narobić sobie nadzieję złudnej...

 

Aj Mamo Natalki czuję,ze to nic z tego a po drugie zaczynam się bać panicznie ciąży,że to się powtórzy, te zakrzepy,pępowiny.Wpadam chyba już w jakąś paranoję że strachu,widzę,że bardzo zmieniło mi się podejście do wszystkiego na pesymistyczne 😞

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mama Natalii

Kochana, nie chce Ciebie jakoś nakręcać, ale nie słyszałam, żeby beta utrzymywała się tak długo po porodzie. Doskonale Cie rozumiem, sama w pierwszej ciąży czekałam do około 7 tygodnia z pierwszą wizytą. Na dzień dzisiejszy też mam lęk przed lekarzami, przed ciążą też, mimo że już się świadomie o tę ciążę staram, więc mogę sobie wyobrazić Twój obecny stan, kiedy to wszystko jest jeszcze takie świeże. Jednak teraz jesteś bardziej świadoma, jak my wszystkie i myślę, że jeśli się okaże, że to jednak ciąża, Twój lekarz starannie zadba o to, byś ją szczęśliwie donosiła. 

Tymczasem kciuków nie puszczam i czekam razem z Tobą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Meg

Iwonko, ja uważam tak samo jak Nadzieja, że w przypadkach śmierci dziecka nie ma żadnych kwalifikacji i tym podobne. Dziewczyny na forum naprawdę psychicznie dużo mi pomogły, ta świadomość, że (niestety) nie jestem jedyną kobietą na świecie ze stratą, a niestety tak się czułam- przyznam, że nawet się tego wstydziłam, że jako matka nie podołałam i jestem beznadziejna. Jeśli potrzebujesz się „wygadać”- pisz śmiało. A mnie z kolei serce pęka na myśl o Twojej stracie, ogromnie Ci współczuję, bądź silna kiedy chcesz, a kiedy potrzebujesz płacz. Same decydujemy jak przebiega nasza żałoba. Jeśli potrzebne jest wsparcie psychologa, nie możemy się wstydzić- trzeba szukać pomocy.

Aniu mamo Zuzi- ja czytałam wszystkie posty, przynajmniej na tym forum (bo wiem, że były inne), serdecznie Cię pozdrawiam (również mama Zuzi) i miło jest mi czytać, że życie po stracie jeszcze będzie piękne, to daje nadzieję.

Mamo Kruszynki- czekałam na Twoją wiadomość i też się zgadzam, że ta beta to po porodzie dawno się powinna unormować. Będzie dobrze, pozytywne myślenie jest ważne. Ja trzymam za Ciebie kciuki! 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Oliwka0612

Iwonko jeśli tylko czujesz potrzebę to coś Ty - pisz śmiało!

Mamo Kruszynki mi się tez wydaje, że pozytywny test jest jedynie wtedy możliwy jak jest się w ciąży. Pewnie się powtórzę, ale dla każdej z nas następna ciąża przez 9 miesięcy będzie na wdechu - ale jeszcze tez sobie uzmysłowiłam, ze wcale nie ma pewności, ze później wszystko będzie dobrze. Wydawało mi sie, ze jak kobieta o siebie dba i ma warunki itp to nic złego się nie stanie. Myśle, ze byłam bardzo naiwna. Ale jak mozna do ciąży podchodzić z rezerwa i nie cieszyć się z niej i niczego nie planować? Pamietam jak dziś 18.07 i słowa lekarki, ze Mikołaj już niedługo się urodzi i ze czekamy na skurcze i to, jak skakałam na plazy z moim narzeczonym ze szczęścia, ze to już za tak niedługo nasze zycie zostanie wywrócone do góry nogami... jesteśmy bardziej świadome tego jak bardzo zycie jest kruche, tylko co to zmienia?

Meg ja miałam podobne odczucia - miałam wrażenie, ze wszystkich bardzo skrzywdziłam i to moja wina, ze nikt nie ma ochoty świętować swoich urodzin ani innych uroczystości. I tak bardzo bolało (czasem nadal zdarza mi się tak myśleć) to, ze moje ciało przeszło ta cała ciaze, jest na zawsze zmienione, ze przez dwa miesiące budziłam się do dziecka, którego już nigdy nie zobacze. I to poczucie, ze inne kobiety maja podobnie (mimo ze nikomu takiej tragedii nie zycze) trochę mi pomogło.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mama-Kruszynki

Mamo Natalki i Meg dziękuję za trzymanie kciuków, ja życzę nam wszystkim tu abyśmy że szpitala wyniosły żywe dziecko , te pozytywne testy to dopiero początek drogi same wiecie...

Ja się już tak nie nakręcam jak rok temu podczas pozytywnego Testu...w głowie mam różne scenariusze , na nic się nie nastawiam,bo to dla mnie podejrzane żebym tak nagle zaszła w ciążę

.Bardzo miło się czyta jak tu dziewczyny rodzą żywe dzieciaczki i ja na te forumowe dzieciaczki  też czekam .

Zapalam też światełko za nasze niebiańskie Aniołki [*]

U mojej małej wyszły zakrzepy w kosmkach łożyska ale też miała supeł na nóżce z pępowiny  więc nie wiadomo co się tam naprawdę stało, w 38 tygodniu odeszła.Dodatkowo pępowina była długa. Tyle biedy się stało na sam koniec 37 tygodni dała radę a w 38 się zakończyło. Ostatnio mnie to trochę przerasta podobnie jak nas wszystkie 😞

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mama-Kruszynki

Oliwka masz rację dla nas każda kolejna ciąża będzie na wdechu i do końca nie ma pewności o nic bo my tak naprawdę nie wiemy co się stało,niby są hipotezy lekarzy itp ale wiadomo ,że nikt tego na 100 ℅ nie powie.Nawet te mikro zakrzepy , przez 37 tygodni organizm sobie radzi potem nagle opuszcza ręce i koniec.  9 miesięcy dzielnego wzrostu naszego maluszka idzie na marne 😞

Zresztą kilka dni po mnie dziewczyna w tym samym szpitalu urodziła dziecko, całe sine bo nie chcieli zrobić cesarki ,poród był długi .....i maluch po 2 tyg. Zmarł w wyniku niedotlenienia.

Tak więc i przy porodzie różnie bywa 😞

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Iwonka

Straszne to wszystko. 😞

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mama-Kruszynki

Iwonka Trzymaj się 

nie wiem co napisać, bo to co przeżywasz nawet nie umiem sobie wyobrazić 

Ja zawsze ubolewam,ze mojej nawet nie zdążyłam poznać  ale potem pewnie jeszcze trudniej się rozstać  świat jest źle wymyślony ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Meg

Oliwka, dokladnie. Ja nawet miałam poczucie winy względem moich najbliższych, że córki nie będzie- mama i teściowa tak bardzo się cieszyły, że będą babciami, a ja wyrzucałam sobie, że im to odebrałam 😔 babcia z kolei ciągle powtarzała jak wspaniale, że „dożyje” prawnuczki... ehhh za dużo tych wspomnień, a to zaledwie 8 miesięcy w moim brzuchu, a jak byłoby wspaniale, gdyby była z nami...

 

Mamo Kruszynki no właśnie stąd to moje pytanie jakiś czas temu, co byście „wybrały” w przyszłej ciąży- poród sn, czy cc. 
Ja wiem, doskonale zdaję sobie sprawę, że cc to operacja oraz więcej korzyści dla dzieciątka przy (prawidłowym!) porodzie sn. Ale.. no właśnie ALE- jestem kobietą po stracie, tak bardzo się boję, że przy porodzie wydarzyłoby się coś złego (niedotlenienie okołoporodowe, podduszenie pępowiną) i wtedy bym sobie nie darowała, że nie dałam się pociąć, by moje dziecko było zdrowe/żyło. Normalnie bym się nie zastanawiała, a teraz- na samą myśl mam ciarki... 😔

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Meg

Mamo Kruszynki jeszcze mam pytanie, bo wlasciwie w moim przypadku podobna sytuacja- tez pepowina owinięta- mnie też lekarz mówił, że dosyć długa. Czy wiesz ile mniej więcej wyniosła jej długość, że lekarz tak stwierdził? 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Bądź aktywny! Zaloguj się lub utwórz konto

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to proste!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się

×