Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...
Gość Ania mamaZuzi

Poród martwego dziecka

Polecane posty

Gość Wiki

Chciałabym mieć na rękach te malutkie ciałko i patrzeć jak dorasta.. 😞

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Nadzieja40

Witajcie. Rozumiem Was. Nie piszę bo mam strasznego doła.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Meg

Wiki,  

Pisz, jeśli potrzebujesz. Wbrew pozorom takie wygadanie się wśród ludzi (choćby na forum), którzy wiedzą co czujesz, bo mają podobną historię może Ci pomóc. Ja czytając Wasze wpisy znalazłam wsparcie i zrozumiałam, że (nsiestety) jest nas dużo więcej- dotychczas niałam poczucie, że jestem jedną z niewielu. 

Dodatkowo obwiniałam się, że jestem beznadziejna, że nie mogłam urodzić żywej córki, a przecież wszystkie inne kobiety to robią. Z czasem zrozumiałam, że sytuacja, w której się znalazłam nie jest wyjątkowa. Tęsknię za córką, kocham ją, chciałabym mieć ją przy sobie, codziennie ukradkiem płaczę i boli mnie serce, kiedy pomyślę, że właśnie spacerowałybyśmy w ostatnich promieniach słońca, tymczasem jej nie ma przy mnie, to boli. Jeszcze długo tak będzie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gigi

W zeszly weekend pojechalismy nad morze po kamienie z plazy na grob mojej malej. Zle sie z tym czulam ze byl ciagle taki niedokonczony i nieogarniety, mimo ze to juz poltora roku (kilka miesiecy czekalismy na wylewke betonowa, potem zamieszanie z przeprowadzka, poronienie, teraz znowu ciaza, wiec zawsze cos na glowie). Usunelismy chwasty i wierzchnia warstwe ziemii, ulozylismy kamienie i dalo mi to jakies takie zadowolenie. Jeszcze tylko chcialam zamowic porzadniejsza tabliczke i jakas mise czy waze na kamienie i muszelki ktore zwoze z kazdych wakacji bez niej.

Teraz znowu nosze dziewczynke i troche ciezko jest oddzielic w glowie te dwie ciaze od siebie. Myslalam ze tym razem bedzie chlopak, bo przeciez wszystko powinno byc inaczej. Mysle ze w przyszlym tygodniu pojde na L4, bo nie mam juz motywacji do pracy, i jestem zbyt zmeczona po pracy na jakikolwiek relaks, chcialabym posiedziec spokojnie sama z mala w brzuszku, pochodzic na spacery, spac ile mi trzeba, zaczac urzadzac pokoik i prac ubranka... Do tej pory pracowalam tylko dlatego ze mialam wrazenie ze jak jestem zajeta to mniej sie stresuje, ale to juz nie dziala.

U mnie po roku od straty bylo lepiej, bylam juz w stanie sie emocjonalnie zaangazowac w rozne przedsiewziecia i zaczac na nowo wychodzic do ludzi, choc czuje ze juz nigdy nie bede tak towarzyska jak wczesniej, znalazlam sobie samotnicze hobby. Ciezkie momenty zawsze wisza gdzies nad glowa, ale zawsze mysle sobie wtedy ze ludzie jakos przezywaja wojny i kataklizmy i zyja dalej. Chcialabym teraz skupic sie jeszcze bardziej na zyciu a nie na przetrwaniu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Meg

Dziewczyny, mam jeszcze takie pytania:

- po jakim czasie od porodu dostałyście pierwszą miesiączkę? U mnie już 5 tydzień i nie ma.

- w jakim odstępie czasu po tak wysokiej ciąży (u mnie 34tc) i łyżeczkiwaniu (niestety łożysko nie zostało wydalone w całości) dostałyście pozwolenie na ponowne starania? Czytałam o rozbieżnościach od 2 do 12 mcy.

- i takie ostatnie: czy po tych wsztstkich przejściach myślałyście o tym w jaki sposób chciałybyście zakończyć ciążę? Mam wrażenie, że nie ma dobrego sposobu.

sn- szybki powrot do sprawności i wiadomo bez ran/operacji jednak niosacej pewne ryzyko. Z korzyscia zdrowotna dla dziecka o ile nic sie nie wydarzy podczas porodu (no wlasnie strach). I jednak tak bardzo balabym sie czekac do 40-42tc mam wrazenie, ze im szybciej tym lepiej.

Z kolei cc- dziecko szybciej przy matce, a dla nas kazdy miesiac ma znaczenie, ale z kolei rozrywanie macicy przecinanie powlok brzysznych, dziecko wyjmiwane z macicy w sposob mniej dla niego korzystny. To jest z mojej perspektywy ogromny dylemat na przyszlosc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość justysia26

Meg bardzo ci dziękuję za twoje słowa o mnie 😌 😊 

Zadałaś mi trudne pytanie 🤔 czas przyzwyczaja do sytuacji, w której uczyłam się żyć bez swojej córki, jest inaczej,niż na początku drogi, nie ma tego płaczu,bo łzy kiedyś przestają lecieć bo nie masz sił żeby już płakać,bo wyplaczesz już wszystkie łzy. Są dni, że myślę bardziej, zwłaszcza w takie świąteczne i urodzinowe dni, czy np 15.10 dzień dziecka utraconego (to jest też dzień urodzin mojej mamy która nie żyje), to są dni w którym myśl o córce wraca jak bumerang. Gdy urodził mi się syn po stracie córki, to patrząc na niego myślałam jaka była by córka , to wraca i wszystko sprowadza się do myślenia jak by było.  od nas zależy czy będziemy się gnębić częściej czy mniej, ja żyję bo mam coś jeszcze do zrobienia na tym świecie i noszę w sercu córkę, ze śmiercią jej nigdy się nie pogodziłam,i zawsze powtarzałam na tym starym forum że się nigdy nie pogodze,i tak jest, żyję, jestem inną osobą, inaczej postrzegam życie przez pryzmat śmierci swojego dziecka, inaczej patrzę na różne sytuacje,doceniam to co mam, gdy byłam w ciąży z aniołkiem zdecydowaliśmy z mężem że to jest ostatnie dziecko, inaczej się stało,po śmierci pragnęliśmy więcej pomimo strachu który towarzyszy ciąży, cieszę się że mam chłopców oni nadają sens mojemu życiu,i czasem marzę żeby jeszcze kiedyś doświadczyć jeszcze kolejnego macierzyństwa♥️

Dziewczyny nie traćcie wiary,wiem że nic i nikt nie zastąpi wam dziecka, ale kiedyś zaświeci wam jeszcze słońce i bardzo się za to modlę ♥️♥️♥️

Dużo siły wam życzę,przed wami pierwszy dzień dziecka utraconego, wszystkich świętych, święta, to są ciężkie dni i ciężkie chwile,

Trzymajcie się ♥️😘😘😘

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Oliwka0612
8 godzin temu, Gość Meg napisał:

Dziewczyny, mam jeszcze takie pytania:

- po jakim czasie od porodu dostałyście pierwszą miesiączkę? U mnie już 5 tydzień i nie ma.

- w jakim odstępie czasu po tak wysokiej ciąży (u mnie 34tc) i łyżeczkiwaniu (niestety łożysko nie zostało wydalone w całości) dostałyście pozwolenie na ponowne starania? Czytałam o rozbieżnościach od 2 do 12 mcy.

- i takie ostatnie: czy po tych wsztstkich przejściach myślałyście o tym w jaki sposób chciałybyście zakończyć ciążę? Mam wrażenie, że nie ma dobrego sposobu.

sn- szybki powrot do sprawności i wiadomo bez ran/operacji jednak niosacej pewne ryzyko. Z korzyscia zdrowotna dla dziecka o ile nic sie nie wydarzy podczas porodu (no wlasnie strach). I jednak tak bardzo balabym sie czekac do 40-42tc mam wrazenie, ze im szybciej tym lepiej.

Z kolei cc- dziecko szybciej przy matce, a dla nas kazdy miesiac ma znaczenie, ale z kolei rozrywanie macicy przecinanie powlok brzysznych, dziecko wyjmiwane z macicy w sposob mniej dla niego korzystny. To jest z mojej perspektywy ogromny dylemat na przyszlosc.

Kochana Meg,

Pierwsza miesiączkę dostałam w 5 tygodni po porodzie, ale słyszałam, ze można nawet i dwa miesiące czy więcej czekać - to normalne. Jeżeli chodzi o rozpoczęcie starań to zależy, czy macica odpowiednio się obkurczyla i Twój stan psychiczny. Ja urodziłam Mikusia 24.07 (39 tc) i chcemy do końca roku skupić się tylko na nim. Także dajemy sobie takie 5 miesięcy. Z jednej strony na usg wew-poch. Baba powiedziała, żeby jak najszybciej, ogólnie była bardzo beznadziejna, ale no nic. Poszłam do mojego ginekologa, który sam stracił dwoje dzieci i powiedział, ze mamy czas. Ze nie ma co się spieszyć, (tłumacze sobie, zeby nie doszło do kolejnej tragedii). Także tak to wyglada u nas. Powiedzial, ze 3-6 miesięcy by się wstrzymał u nas zalecił 6. Mam zrobic badania i przyjść w listopadzie.

ja bym bardzo nie chciała przez cc. Chce mieć świadomość, ze mój organizm jest w stanie dać zycie SN. Wiecie co mam na myśli? Mam wrażenie, ze mój organizm mnie zawiódł. Całe zycie byłam zdrowa, a tu taka sytuacja... wiem, ze będę miała prowadzona ciaze na accardzie i w ok 37-38 tc pewnie położą mnie do szpitala i będą monitorować.

wczoraj minely 2 miesiące od porodu, miałabym dwumiesięcznego Synka - niedowierzam, ze Go nigdy nie zobacze :(

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość justysia26

Ja rodziłam 4 razy siłami natury i nie wyobrażam sobie inaczej, choć przy ostatnim porodzie mogło się skończyć CC ale syn się obrócił dobrze i w ciągu 40min był na świecie, ale strach był, cieszę się że mogłam urodzić naturalnie bo po cesarskach nie mogłabym mieć tyle dzieci.

Okresu chyba dostałam po 4 albo 6 tyg nie pamiętam dokładnie bo to dawno było. Ja nie leżałam wcześniej w szpitalu, ale chodziłam do swojej położnej na ktg. Synka starszego urodziłam 5 dni przed terminem,a drugiego w terminie,jak mi wyliczyła ginekolog tak się urodził, urodził się w dzień urodzin mojego brata ♥️ 

Każda jest inna,myśmy zaczęli starania już po miesiącu ale w ciążę zaszłam dopiero po 8mcach więc nie udało się szybko, z drugim synkiem udało się po 3mcach.

Myślę że warto chodzić do zaufanego ginekologa i wszystko skontrolować,a organizm sam po czasie dojdzie do siebie i da znak kiedy jest gotowy do przyjęcia fasolki ♥️😊 warto też pamiętać o kwasie foliowym

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Czarna...enka

Meg ja dostałam okres 3 tygodnie po porodzie. Gdy skończył mi się połóg czyli po 6 tygodniach zaczęliśmy się starać. Udało się nam od razu. To bardzo szybko ale ja po prostu nie mogłam inaczej. 

Co do porodu pierwszego synka rodzilam w 35 tygodniu SN. Urodził się martwy. Reanimowali go przy mnie 40 minut. Gdy serduszko zaczęło bić wywieźli go do innego szpitala i tam zaraz zmarł. Miał rozległe zapalenie płuc. Sam poród był ciężki. Pod koniec mdlalam z wycienczenia a mały pomimo pełnego rozwarcia i skurczy nie mógł się urodzić. Użyto próżnociągu. 

Drugiego synka zaczęłam rodzic też w 35 tygodniu. Próbowali zatrzymać poród ale bardzo szybko postępował. U mnie nie wchodziło w grę nic innego niż CC. Nie wyobrażalam sobie przeżyć tego wszystkiego jeszcze raz. Jednak mały też był reanimowany ale tylko chwilkę dla unormowania jego stanu i też go wywieźli do innego szpitala. Miał za słabo rozwinięte płuca. Usłyszałam od kilku lekarzy że porodu SN najprawdopodobniej by nie przeżył zważywszy w jakim był stanie po CC. W pierwszej minucie dostał tylko 4 punkty.Teraz jest z nim wszystko dobrze.

Po samej operacji bardzo szybko doszłam do siebie. 4 dnia jechałam z mężem około 200 km w stronę do małego do szpitala i tak codziennie. 

Nie chce cie zniechęcać do porodu sn bo to tylko i wyłącznie twoja decyzja. Ale taki poród bardzo dziecko męczy. Niesie ze sobą wiele komplikacji. Ja wiedziałam że takiego ryzyka nie podejmę. I okazało się że słusznie. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Meg

Dziękuję Wam dziewczyny za odpowiedzi. Czekam na miesiączkę, by wiedzieć, że wszystko jest okej. Miałam to łyżeczkowanie i stresuje się trochę, czy czegoś nie uszkodzili wewnątrz.
 

Na razie też tak jak Oliwka nie jestem gotowa (urodziłam córkę miesiąc po Tobie) i jeśli się uda i będzie dobrze to dopiero po nowym roku ze względu na badania i też tak jak w Twoim przypadku chcę, by się wszystko odpowiednio zregenerowało. Sama myśl o czekaniu na dzieciątko mnie przeraża- każdy dzień podświadomie w strachu o maluszka 😞 Następna ciąża już nie byłaby taka beztroska, niestety.

Nie wiem jak Wy, ale ja dzisiaj miałam okropny dzień- nie chciałam z nikim się widzieć, było mi bardzo źle, płacz i ścisk w sercu. Ta pogoda dodatkowo mnie przybiła. Macie rację- człowiek chciałby przytulić swoje maleństwo i wie, że już nie będzie mu to dane, przynajmniej w ziemskim życiu, bo muszę i chcę wierzyć, że się jeszcze z córeczką spotkamy. Los okrutnie nas doświadczył 😞 Dziwne uczucie- niby przyjęłam do wiadomości, że to się stało, że już nic się nie da zrobić, a jednocześnie dalej w to nie wierzę.. Wchodzę do pustego pokoiku córki, patrzę na łóżeczko i mam świadomość, że ona tam nie leży, ale jednocześnie podchodzę bliżej mając nadzieję zobaczyć ją śpiącą 😢 chcę się swoimi myślami dodatkowo nie dobijać, ale nie potrafię.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Oliwka0612
6 godzin temu, Gość Meg napisał:

Dziękuję Wam dziewczyny za odpowiedzi. Czekam na miesiączkę, by wiedzieć, że wszystko jest okej. Miałam to łyżeczkowanie i stresuje się trochę, czy czegoś nie uszkodzili wewnątrz.
 

Na razie też tak jak Oliwka nie jestem gotowa (urodziłam córkę miesiąc po Tobie) i jeśli się uda i będzie dobrze to dopiero po nowym roku ze względu na badania i też tak jak w Twoim przypadku chcę, by się wszystko odpowiednio zregenerowało. Sama myśl o czekaniu na dzieciątko mnie przeraża- każdy dzień podświadomie w strachu o maluszka 😞 Następna ciąża już nie byłaby taka beztroska, niestety.

Nie wiem jak Wy, ale ja dzisiaj miałam okropny dzień- nie chciałam z nikim się widzieć, było mi bardzo źle, płacz i ścisk w sercu. Ta pogoda dodatkowo mnie przybiła. Macie rację- człowiek chciałby przytulić swoje maleństwo i wie, że już nie będzie mu to dane, przynajmniej w ziemskim życiu, bo muszę i chcę wierzyć, że się jeszcze z córeczką spotkamy. Los okrutnie nas doświadczył 😞 Dziwne uczucie- niby przyjęłam do wiadomości, że to się stało, że już nic się nie da zrobić, a jednocześnie dalej w to nie wierzę.. Wchodzę do pustego pokoiku córki, patrzę na łóżeczko i mam świadomość, że ona tam nie leży, ale jednocześnie podchodzę bliżej mając nadzieję zobaczyć ją śpiącą 😢 chcę się swoimi myślami dodatkowo nie dobijać, ale nie potrafię.

Oj Meg! Ja od 24.09 mam strasznie zły okres. Wczoraj wyszłam z apteki, bo stał pan z noworodkiem i nie miałam jak stanąć, żeby nie patrzeć na niego. Wyszłam i się popłakałam. Rozmawiałam z mama i powiedziała, ze wierzy w to, że w następnym dziecku będzie z 10% Mikusia i że zalejemy go podwójna miłością za dwoje dzieci i ze będziemy bardziej doceniać. Trochę mi tym pomogła. 

Ogólnie Meg Twoja wiadomość to jakby wyjęta z moich ust. Czasami patrzę na wózek kogoś i jest ok, a czasem sinusoida i znowu rycze, bo płaczem tego nie mogę nazwać. Ta niepewność czy jest bezpieczny, czy nie cierpiał. Mam wrazenie, że za szybko się z nim pożegnaliśmy - ale byliśmy tacy wykończeni po porodzie, że nie myślałam.... co do następnej ciąży myśle, ze w moim przypadku będę się starała mieć pozytywne nastawienie, chociaż na pewno nie będzie już tak beztrosko. Będziemy mieć Aniołki przy sobie i będą pilnować - tak sobie trochę wmawiam. Ale czuje, ze tylko kolejna ciaza nas uratuje - jak będę w ciazy i będę widziała wózek to będę miała chociaż świadomość, ze niedługo tez będę tak chodziła. 

Ściskam Was mocno i zycze duzo siły, bo coś czuje, ze ta jesień da nam popalić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Oliwka0612

A poza tym widziałam w internecie taki tekst, ze następna ciaza po stracie to jakby wstrzymać oddech na 9 miesięcy - chyba coś w tym jest.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Meg

Oliwka,

Tym, że za krótko się żegnałaś, nie zadręczaj się. Ja trzymałam córkę w ramionach godzinę i też nie było dobrego  momentu, by ją oddać. Chyba nawet im dłużej, tym mi było trudniej. Później już jej nie widziałam. Też się zastanawiam, czy usnęła spokojnie, nie cierpiała i czy jest szczęśliwa- modlę się o to każdego wieczoru. 
 

Twoja mama bardzo mądrze mówi- tu na forum dziewczyny pisały (i to się jakoś medycznie nazywa), że pierwsze dziecko to komórki mamy i taty, drugie to komórki mamy, taty i pierwszego dziecka itd. Bo w ciele kobiety po porodzie pozostają komórki dziecka, które nosiła. Nasze dzieciaczki będą miały na pewno ileś % po braciszku/ siostrzyczce. 
 

Masz rację, jedynym możliwym ukojeniem jest ciąża- i nikt nie zrozumie matki po stracie tak, jak inna matka po stracie. Obcy ludzie będą się doszukiwać dziecka zastępczego, ale tylko my wiemy, że to tak nie działa- to byłoby za proste. My miałyśmy tak ogromne oczekiwania, plany i pragnienia w kwestii macierzyństwa, że po stracie tyle miłości i troski w nas zostało, musimy to mieć gdzie przelać, bo sytuacja jest trudna. A matczynej miłości mam w sobie tyle, że i dla córeczki wystarczy i dla następnego dzieciaczka. A córka w moim sercu zajmuje i tak szczególne miejsce.

Życzę Wam dużo siły, bo nadchodzący czas (październik, listopad) oraz pogoda za oknem nam nie sprzyja. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mama-Kruszynki

Dziewczyny trzymajcie się 😞

nam wszystkim jest trudno.....

mnie ostatnio ogarnia takie poczucie beznadziejni,ze zostałam obrabowana z takiej  naturalnej radości i z szczęśliwego wydarzenia zrobiono mi coś strasznego.T o tak jakby na weselu ktoś zabił państwa młodych 😞 to jakieś poplątanie prawidłowości świata pozwalające psychikę....

czlowiek się zastanawia jak takie coś w ogóle mogło się wydarzyć . 

Tak ciężko jest mi tej jesieni, wciąż bolą te wózki, mam wrażenie,ze one się mnożą, w internecie ciągle jakaś celebrytka rodzi dziecko, instagram pełne słodkich zdjec tych uroczych dzidziusiów.....Dosłownie KAZDEMU  rodzi się żywe dziecko....

najlepiej podsumowała to ostatnio moja mama

"Boże , przecież to się zdarza dosłownie  raz na sto lat"

....No właśnie to zdanie najlepiej oddaje fakt tego jakie to straszliwie żadkie i niewiarygodne 😞

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Oliwka0612

Mamo Kruszynki jak ja Ciebie dobrze rozumiem. Mam to samo. Wczoraj moja siostra miała wesele i tam 5 miesięczny chłopczyk. Ciężko mi było mega. No ale co zrobisz i tak byli kochani i w miarę się chowali z nim.

ja mam teraz trochę inna zagwozdke. Minęło już ponad 2 miesiące, uważaliśmy, ale trochę nas poniosło no i spóźnia mi się okres (4 dni). Niby teraz wyjechaliśmy na weekend i może dlatego się spóźnia? Mam pytanie czy to jest możliwe, żeby przy stosunku przerywanym tak krótko po porodzie zajść ponownie? Tzn ja wiem, ze jest możliwe, ale czy któraś z Was tego doświadczyła, albo zna takie sytuacje? Albo może jak to jest z tym okresem? Ja zawsze miałam bardzo regularnie 😊

i czy myslicie, ze taka szybka ciaza zagrażałaby mocno? Bo tak jak pisałam, chcieliśmy od nowego roku odstawić gumki i zobaczyć co będzie. A teraz trochę się martwimy, ze jeśli zaszłam to jest to za wczesnie i żeby nic się nie stało...

Pozdrawiam Was mocno!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mama-Kruszynki

Oliwka teoretycznie jest to możliwe, i każdy jakaś tam historię słyszał o takim zajściu 🙂 wiec możliwe jest i np moja koleżanka zawsze zachodziła 2,3 miesiące po porodzie ,a urodziła 3 dzieci rok po roku.Nic jej się nie stało,ze tak szybko...

No ale czy Tobie się udało to musisz poczekać co los pokaże,bo też może być tak że troszkę po porodzie różnie bywa z regularnością. Zwłaszcza,ze my też mamy te ciezki przeżycia za sobą....

Mi np rozregulowaly się hormony po porodzie bo mierzę temperaturę i widzę,ze jest taki wykres dziwaczny,nie ma wyższych temperatur w 2 fazie.Myślę,że to trochę wina rozpaczy, płaczu i takiej trochę depresji po tych wydarzeniach.

I tak jest lepiej u mnie bo już normalnie śpię a pierwsze dwa miesiące budzilam się po nocach ,cierpiałam na mega bezsenność.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Nadzieja40

Oliwka, ja słyszałam o bardzo wielu kobietach, które zaszły 1-3 miesiące po porodzie (!) i urodziły zdrowe dzieci.

W piątek byłam u lekarza, bo źle się czułam. Okazało się, że rok temu, kiedy robiłam badania, zapomniano mi powiedzieć, że mam zbyt wysoki cukier i przepisać leki. Z tego co wyczytałam, za wysoki cukier powoduje patologie łożyska :(

Dostałam metformax.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Meg

Oliwka,

Moze sie zdarzyć, że się rozregulował. Jeśli nie i w ogóle się nie pojawi, to trzymam kciuki- będzie dobrze, a czasem trzeba zdać się na los (tym razem tak wiele planowałam i nic z tego nie wyszło).  Nic się nie przejmuj, wszystko się już super ułoży! 
 

Ja z kolei właśnie po 5 tyg doczekałam się pierwszej miesiączki, więc jak na razie wszystko jest dobrze.

Zaczynam znowu trening personalny i pełnowartościową dietę, by po nowym roku wystartować z dobrą wagą (przez tą całą sytuację nie spadły wszystkie kilogramy- liczyłam na karmienie, a tak muszę się sama uporać z kilogramami). W ciąży przybrałam 12kg, pierwszych 7 spadło do 2 tygodni, natomiast 5kg stoi to pewno przez stres, nieregularne i ubogie posiłki. Muszę się wziąć w garść, by to zgubić i wystartować znowu z dobrą wagą. Musiałam znaleźć znowu jakiś cel w życiu, by zająć czymś dzień i głowę.

 

Nadzieja- zgadza się. Niekontrolowana  cukrzyca/cukrzyca ciążowa może doprowadzić do patologii łożyska, np. rzucawka/stan przedrzucawkowy, co powoduje odklejanie się łożyska. Ale też odpowiedzialna za rozwój narządów dzieciaczka już od pierwszych tygodni życia. Tak naprawdę w naszym przypadku wszystko by trzeba skontrolować przed zajściem w ciążę- cukier, tarczycę, bakterie/wirusy, choroby genetyczne, immunologiczne. Spora ilość badań, a każde ma znaczenie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Oliwka0612

Hej dziewczyny! Okres już jest. Wiadomo z jednej strony ulga, a z drugiej mimo wszystko trochę smutno. Ale mam podobne plany jak Meg, także mam nadzieje, ze damy rade ❤️ Na święta chcemy wyjechać do Stanów i już się strasznie ciesze, bo po dziecku to było nasze kolejne marzenie. 

Co do wyników to ja miałam tylko tsh 2,7 a powinno być poniżej 2,5 a i tak zaszłam w ciaze. Reszta była idealnie, także te wyniki badań chyba nie do końca maja wpływ :(

Ściskam Was mocno 🤩 miłego dnia!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Nadzieja40

A wy jak dawno po ciąży jesteście Dziewczyny, bo nie pamiętam? Mi dziś ginekolog kazał starać się najwcześniej po Nowym Roku, to całe 4 miesiące od poronienia :( tak się boję, że już nie zdążę. Wczoraj przeczytałam wiadomość, że matka we wczesnej ciąży otruła 3-letnie dziecko tabletkami uspokajającymi, by móc bezstresowo uprawiać sex z kochankiem... :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Oliwka0612

Hej, ja ponad 2 miesiące (24.07). Lekarz powiedział, ze można już po 3 miesiącach, ale zaleca 6 miesięcy. Ja myśle, ze wrócimy z wyjazdu na początku stycznia i już nie będziemy myśleć o zabezpieczeniach. Zobaczymy jak to wyjdzie. Czuje sercem, ze chce ten rok poświecić Mikołajowi. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Meg

Ja 6 tygodni temu. Byłam u dwóch lekarzy i mówią to samo bez sugestii z mojej strony, że wszystko się dobrze zagoiło, obkurczyło. Niby po pierwszym cyklu już mogę się starać (pierwszą miesiączkę już miałam), ale ja na razie nie byłabym gotowa. Jeszcze mam przed sobą wizytę u mojego ginekologa, który prowadził ciążę. Zobaczymy co powie, ale na razie świadomie się nie zdecyduję. Tak jak Oliwka chciałabym zaczekać i po nowym roku się postarać o rodzeństwo dla córeczki. Zwłaszcza, że z pierwszych wynikow po ciazy dalej podwyższona prolaktyna i za wysokie tsh, więc U mnie potrzeba czasu na wyrównanie hormonow. Na razie biorę kwas foliowy, aby być gotową. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Meg

Naszła mnie beznadziejna myśl, że ja siedzę sobie w ciepłym domu, na zewnątrz zimno, wieje, pada deszcz, a moja córeczka tam na cmentarzu. Wiem, że to głupie, bo jej już nie ma tu na ziemi, ale fatalnie mi się zrobiło 😔 w taką pogodę łapię doła. Chciałabym ją tulić, tęsknotom nie ma końca 😞

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Oliwka0612
15 godzin temu, Gość Meg napisał:

Naszła mnie beznadziejna myśl, że ja siedzę sobie w ciepłym domu, na zewnątrz zimno, wieje, pada deszcz, a moja córeczka tam na cmentarzu. Wiem, że to głupie, bo jej już nie ma tu na ziemi, ale fatalnie mi się zrobiło 😔 w taką pogodę łapię doła. Chciałabym ją tulić, tęsknotom nie ma końca 😞

Czuje dokładnie tak samo. Tak często myśle o tym, ze było Mikusiowi bezpiecznie u mnie w brzuchu, a teraz taka niewiadoma. Mam do niego tyle uczuc, a jego już nie ma i to się nie zmieni. To jest tak nierealne... tyle wyrzeczeń, tyle marzeń i planów. Moje ciało jest po ciazy, po połogu, ma ślady tego, ze żyło w nim dziecko, a mimo wszystko tego dziecka już nie ma.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mama-Kruszynki

Oj dziewczyny macie rację to jest takie dziwaczne... Człowiekowi się wydaje czasem ,że to dziecko wróci.Wciąż te pytania po co to wszystko było ,ta ciąża, to rosnące tak dzielnie dziecko skoro i tak nam to zabrano.

U mnie minęło już 3 miesiące i jest lepiej.Nie wybucham już płaczem, pozostał już tylko żal i smutek.Pozostała nostalgia,ktora już nigdy nie zniknie.

Ja Wam powiem stałam się przez te ostatnie 3 miesiące strasznie refleksyjna, mam wrażenie,ze bardzo mi się zmieniła psychika, zniknęła ze mnie taka radość wewnętrzna. Dużo nad wszystkim myślę, dużo refleksji czynię i zastanawiam się po co los tak krzywdzi kobiety podczas gdy inne zakładają wątki o tym,ze chcą usunąć ciążę.

No i tak zwyczajnie smutno mi ,że w wolnym czasie robię jakieś głupoty zamiast coś tak wartościowego-wychowywać dziecko -uczyć je od podstaw świata.Tyle się miało dziać a taka cisza trwa i bezsensowna refleksyjność.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Meg

Ja też mam mnóstwo uczuć do córki i jakoś trudno mi sobie wyobrazić swoje życie za kilka lat. Zawsze byłam pełna energii, uśmiechnięta. Teraz czuję się jakby uszło ze mnie życie. I ta pewność, że życie już nigdy nie będzie takie samo. Już zawsze będę mamą dziecka utraconego 😢 bardzo chciałabym znowu zostać mamą, ale przecież wiem, że każde następne dzieciątko, mimo ogromnej miłości, będzie mi o córce przypominało i będę się zastanawiać jaka by była.

W dodatku pierwsze dziecko- czuję przez to, że ciąża i macierzyństwo mnie przerosły, że nie podołałam, że zrobiłam za mało i zawiodłam ją jako matka...

Usłyszałam ostatnio starą piosenkę Anity Lipnickiej- „A kiedy tęsknię” i właśnie kiedy tak tęsknię wieczorem oraz chcę się wypłakać w poduszkę to słucham jej- wtedy myślę intensywnie o córce 😞

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Oliwka0612
1 godzinę temu, Gość Meg napisał:

Ja też mam mnóstwo uczuć do córki i jakoś trudno mi sobie wyobrazić swoje życie za kilka lat. Zawsze byłam pełna energii, uśmiechnięta. Teraz czuję się jakby uszło ze mnie życie. I ta pewność, że życie już nigdy nie będzie takie samo. Już zawsze będę mamą dziecka utraconego 😢 bardzo chciałabym znowu zostać mamą, ale przecież wiem, że każde następne dzieciątko, mimo ogromnej miłości, będzie mi o córce przypominało i będę się zastanawiać jaka by była.

W dodatku pierwsze dziecko- czuję przez to, że ciąża i macierzyństwo mnie przerosły, że nie podołałam, że zrobiłam za mało i zawiodłam ją jako matka...

Usłyszałam ostatnio starą piosenkę Anity Lipnickiej- „A kiedy tęsknię” i właśnie kiedy tak tęsknię wieczorem oraz chcę się wypłakać w poduszkę to słucham jej- wtedy myślę intensywnie o córce 😞

A ja wtedy słucham Patrycji Markowskiej „Świat się pomylił”. Nabrała dla mnie nowego znaczenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc

Tak was czytam dziewczyny... powiedzcie jak radzicie sobie po stracie z wychowywaniem dzieci które juz macie??? 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Meg

Dziewczyny,

Wierzę, że po nowym roku napiszemy o ciąży i wszystkie dotrwamy do końca- tego nam życzę, chociaż obecnie nastały ciężkie dla nas czasy. Dobrze, że jest ta grupa wzajemnego wsparcia, bo człowiek nie czuje się jedynym na świecie z takim problemem.

Ja niestety nie odpowiem Ci jak radzić sobie z wychowaniem takich dzieci, bo ja straciłam pierwsze, ale są tu dziewczyny, w takiej sytuacji, na pewno się odezwą.

Trzymajcie (trzymajmy) się dzielnie!❤️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Oliwka0612

Dziewczyny, takie pustki tutaj. Co tam słychać? Macie jakieś pomysły na ogarnięcie się tej jesieni? Ja się boje tego 15.10, ze się rozpadne... nie takie święta miałam obchodzić :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Bądź aktywny! Zaloguj się lub utwórz konto

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to proste!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się

×