Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...
Gość Ania mamaZuzi

Poród martwego dziecka

Polecane posty

Gość Mama-Kruszynki

Meg mam to napisane na dokumentacji,ze pępowina miala 80 cm, u Ciebie też w dokumentacji porodu to pewnie jest podane.Długa 😞 , podobno źle jak jest taka długa.Ja sama sie zastanawiam czy to ona zawiniła czy zakrzepy.A może te długie pępowiny są mniej wydolne?może jest w nich słabsze ciśnienie i powstają mikroskrzepy?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mama-Kruszynki

Ogólnie przeczytałam w internecie,ze sznur powyżej 75-80 cm może prowadzić nie tylko do węzłów ale i zakrzepicy w sznurze...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość justysia26

Mamo Zuzi jasne że cię pamiętam 😘kochana cieszę się z twojego szczęścia i cieszę się że się odezwałaś 😊😘 będę trzymać kciuki za szczęśliwe rozwiązanie 😘👍👍👍

Iwonko bardzo mi przykro 😢z powodu twojej córeczki 😞 ty także jesteś aniołkową mamą 😢😇przytulam do serca ♥️♥️ trzymaj się 😘 jeśli mogę zapytać co się stało córeczce??? Ja mam 4 letniego syna ♥️ i prawie 3 letniego ♥️

 

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość justysia26

Mamo kruszynki trzymam kciuki za 👍👍👍😘♥️ żeby fasoleczka była ♥️👍

Będzie dobrze,daj znać 😊

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Meg

No to faktycznie tez dluga. Nawet te ok. 60cm uważane są już za długie. Ryzyko zaplątania wokół dzidziusia oraz samego sznura jest większe. Zresztą moja córka była owinięta w 3 miejscach a w jednym podwójnie, więc już to świadczyło o tym, że była długa.

Po weekendzie powrót do pracy, stresuję się. Dobrze, że mam cudowny zespół, ale mimo wszystko smutek, bo nie tak miało być... 😔 Mam jeszcze napady płaczu czasem, więc przynajmniej będąc w pracy to ogarnę.  

U mojego lekarza dostałam skierowanie na zespół antyfosfolipidowy + dwie kartki innych badań (około 30 różnych). Jedynie muszę opłacić pakiet na trombofilię, ponieważ akurat w szpitalu tego nie robią (orientowałam się, bo chyba Oliwka pytała: wszystkie mutacje trombofilii 6 typów + dodatkowo białko c i s około 450zł całość).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Oliwka0612

Dzięki Meg. Ja dziś tez byłam u lekarza hematologa - powiedział, ze najczęściej tak się dzieje jak kobieta ma zespół antyfosfolipidowy. Mam iść do szpitalnego laboratorium na badania krwi ze skierowaniem. Białko c i s, kardiolipina i homocysteina i jakieś jeszcze, ale nie umiem odczytać. Powiem Ci Meg, ze mi praca bardzo pomogła, chociaż czasem wraca myśl, ze nie tak miało być. Kolejny 24 dzień miesiaca przede mną - byłabym mama 3 miesięcznego bobaska. Jakie to wszystkie jest niesprawiedliwe... trzymam kciuki za Twój pierwszy dzień w pracy! Trzymam tez kciuki za Mamę-Kruszynki, i mam cichą nadzieje, ze nowy rok będzie dla nas tak bardzo szczęśliwy, jak ten był nieszczęśliwy. Ze to wszystko jakoś nam się wyrówna.

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mama-Kruszynki

Dziewczyny dziękuję za trzymanie kciuków, ja też trzymam za Was !!!

Praca na pewno pomaga jakoś się mniej myśli choć piękna jesień też przywołuje wrażenie,ze nie tak miało być...

Meg pisałaś ,że masz dylemat jeśli chodzi o decyzję czy wybrać cc czy sn .To jest rzeczywiście dylemat. Niestety porody SN też kończą różnie, sama urodziłam się za pomocą kleszczy z ostro spadającym tętnem, było za późno na cesarkę.Lekarz się darł "dziecko się dusi" i wyciągnął mnie kleszczami.Mama bała porażenia mózgowego,lekarz kazał mnie do roku obserwować, nie mógł mnie wyciągnąć i też mogło być różnie. 

Tak czasem myślę, szkoda,ze się wtedy udało ....Moja mama mówi,ze wciąż pamięta jak lekarz krzyczy"dziecko się dusi' i to się działo pod koniec porodu...

Osobiście też preferuję SN ,ale na pewno są groźniejsze jeśli chodzi o niedotlenienie potencjalne...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Meg

Dzięki dziewczyny. Też wierzę, że w pracy będzie lepiej, ale i tak ciągle mam w głowie/planach, by jednak nie zagrzać tam miejsca zbyt długo, bo chcę poczuć co to jest macierzyństwo 😔 z całego serca chcę rodzeństwa dla córeczki i pokocham tak samo mocno jak ją ❤️
 

Dzisiaj oczywiście medycyna pracy  i podobnie jak u Oliwki „dlaczego wraca Pani już po 2 miesiącach z urlopu macierzyńskiego?” 💔serce pękło. Uroniłam tylko jedną łezkę, a pani doktor się popłakała 😔 czuję się w takich momentach jak ta gorsza wersja matki...

 

Mam jeszcze jedno pytanie. Dziewczyny może wiecie/znacie/słyszałyście o specjalistce patomorfologii- dr Martyna Trzeszcz (jedyna w Polsce z certyfikatem i nagrodą ESP). Z tego co wiem, pracuje we Wrocławiu na Uniwersytecie Medycznym. Wykrywa przy badaniu łożyska, pępowiny i wód płodowych „wady” i przyczyny, jakich nie wykryto w szpitalu podczas normalnej procedury histopatologicznej. Podobno jest w tym najlepsza.Bada nie tylko materiał dzieciaczka, ale też fragmenty matczyne, by ujawnić/wykluczyć problemy wynikające z chorób. U mnie właściwie nie wykryto nic podczas badania. Nie wiem jednak jak zdobyć do niej jakiś kontakt i zapytać o możliwość przesłania wypożyczonego ze szpitala materiału do badań. Już dwóch ginekologów mi o niej mówiło.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mama-Kruszynki

Ja niestety nie słyszałam

Może warto zadzwonić do tego uniwersytetu we Wrocławiu i zapytać gdzie ta doktor przyjmuje pacjentów, lub jak się z nią skontaktować.T am na pewno pomogą.

Wiesz Meg ja czytałam,ze czasem może się "zagiąć"pępowina i też krew przestaje płynąć i dochodzi do niedotlenienia.Cala paleta możliwości.....

 

Taka szkoda,ze nie możemy rozśmieszać naszych maluszków, tulić ich tylko takim czymś się zajmować 😞 , smutno mi 😞

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Oliwka0612

Tak bardzo mi przykro, że Ciebie tez to spotkało Meg. Nie znam tej Pani, ale jeśli Ci zależy to zapytam mojego hematologa , ale będę u niego za miesiąc dopiero. Właśnie spotkałam się z koleżankami pierwszy raz po porodzie i okazało się, ze jedna z nich była w ciazy z bliźniakami i poroniła w 11 tc. Co się dzieje na tym świecie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Meg

Właśnie myślałam dzisiaj o tym co to w ogóle da- przecież życia mojej córce nie zwróci. Jeśli się nawet dowiem, że to wina łożyska, czy długiej pępowiny, przecież przy każdej ciąży są inne. A jeśli to zakrzep, to dowiem się wykonując badania. W każdym razie córeczki już tu przy mnie nie ma, chociażbym na głowie stawała. 
 

Zgadza się, to przykre ile jest takich ludzi wokół. Gdyby nie sytuacja, która mnie spotkała, to nawet nie wiedziałabym o przynajmniej 5 przypadkach w moim dosyć bliskim otoczeniu. Na codzień się o tym nie mówi, teraz wiem dlaczego- to takie bolesne..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mama-Kruszynki

Meg masz rację nawet jeśli się dowiesz,ze z tym łożyskiem lub pępowina było coś nie tak , to-  to jest to co i tak podejrzewasz.I tak pewnie będziesz brać accard i heparynę w przyszłości w ciąży...

Czasem tak myślę może to były mikro zakrzepy może pępowina a może coś jeszcze innego na co lekarze długo jeszcze nie wpadną.Coś na kształt tej  śmierci łóżeczkowej, też nie wiadomo czemu serduszko nagle staje.

Ogólnie ostatnio dużo o tym myślę, i powiem Wam ,ze ostatnie dwa miesiące ciąży zaleglam na kanapie .Starałam.sie dużo leżeć aby nie doszło do odejścia wód , bo brzuch mi bardzo ciążył.Zastanawiam się czy tym leczeniem i wiecznym siedzeniem nie sprowokowalam tej zakrzepicy.Ciekawe wcześniej chodziłam do pracy i nie było obumarcia dziecka...

Wy też dużo lezalyscie  bądź przesiadywałyście na kanapie pod koniec ciąży dziewczyny????

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mama Natalii

Ja wlasnie tez duzo lezalam od polowy 5 miesiaca, ale to przez lozysko przodujace, lekarz zalecil wiecej odpoczywac, polegiwac, bo mialo to zwiekszyc szanse, ze sie podniesie troche do gory. Wczesniej mala wg usg byla ponad tydzien starsza niz wg terminu z OM,  rosla ladnie, a ja biegalam po miescie, 10km dziennie spacerowalam, nosilam zakupy i bylo dobrze.

Podejrzewam, ze taki lezacy tryb zycia  zaszkodzil mojej ciazy zamiast pomoc 😞

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mama-Kruszynki

No właśnie mamo Natalki , bo to dla mnie takie dziwne,ze 7 mcy było ok , żadnych zakrzepów , przecież to strasznie długi czas , a potem jak poszłam na zwolnienie i dużo leżałam nagle to się stało.Zakrzepy, obumarcie. 

Przecież czasem dorośli dostają zakrzepicy nogi po dlugim locie samolotem....a tu leżenie i siedzenie w fotelu 2 miesiące byle tylko wody nie odeszły.Jednak mogło mieć to wpływ uważam.

ciekawe czy inne dziewczyny też tak dużo odpoczywały pod koniec ciąży.

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Meg

To ja z kolei do samego końca 3/4 dnia na nogach. Wszędzie mnie było pełno, czułam się wyśmienicie. Zakupy, sprzątanie, spacery, wychodziłam w ciągu dnia minimum 3-4 razy. Leżałam tylko chwilkę po obiedzie i w nocy, kiedy spałam. Brzuszek miałam malutki (w 8 miesiącu taki jak moje koleżanki w 3, ale córeczka rosła prawidłowo), więc nie przeszkadzał. Jeśli po badaniach dowiem się, że mam podejrzenie zakrzepicy, to mój dzień był przeciwieństwem Waszego, a też mnie to spotkało. Chyba, że przyczyną faktycznie była ta zapętlona pępowina.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Oliwka0612

Szczerze Meg, to jak Ci odpisywalam to tez przeszła mi taka myśl przez głowę co to zmieni, jeśli się dowiesz czy to przez pępowinę itd. Pora się trochę z tym pogodzić, ze nie dowiemy się co się wydarzyło. Nam lekarz powiedział, ze Mikus mógł sam przycisnąć się jakoś albo ścisnąć rączka pępowinę. Mogło coś się stać i po porodzie ten czynnik może być niewykrywalny. Ale wiem kochana, ze czujesz potrzebę dowiedzenia się, zrobienia wszystkiego, żeby nie mieć wyrzutów sumienia ze coś zaniedbałaś. Ściskam Was mocno!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mama-Kruszynki

No właśnie my się tak naprawdę nigdy na 100 procent nie dowiemy co się wydarzyło, my tego nie widziałyśmy . Nawet jeśli lekarz stwierdził mini zakrzepy,to tak jak Oliwka napisała, dziecko mogło samo zagiąć pępowinę i na niej np leżeć...

Warto jednak szukać tych przyczyn , warto być czujnym.

Meg powiem Ci ja też miałam mały brzuszek + długą pępowinę tak jak Ty. Może ta mieszanka jest wybuchowa? Mi lekarka mówiła,ze taki mały brzuch to i dziecko ściśnięte bardziej + ta długa pępowina....Moja mała sporo się wiercila pod koniec, jakby jej było niewygodnie w tym małym brzuchu.Często zmieniała pozycję ,co kilka dni. A ja dużo leżałam bo wciąż miałam wrażenie ,że zaraz odejdą mi wody, ucisk na dół brzucha niesamowity miałam. 

Najgorsza jest ta niepewność i strach, czy to był przypadek czy jakiś konkretny czynnik ,który się powtórzy?

Ja jestem ciekawa czy u Was Oliwka i Meg  w badaniach wyjdzie ta zakrzepica, bo jeśli tak to jednak sporo się wyjaśni...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mama-Kruszynki

Powiem Wam dziewczyny,ze ja o tym dużo myślę i dużo czytam, analizuje bo myślę,ze w 80℅ za te nasze śmierci dzieci odpowiada jakaś błahostka. Coś na zasadzie, w Indiach rodzi się dosyć dużo dzieci niewidomych z powodu braku Wit.A w diecie mam. Też czuję,ze tu chodzi o podobny brak jakiejś głupotki dosłownie bo te dzieci żyły trzydzieści parę tygodni, czy czegoś zabrakło? Czy coś się wyczerpało w tym ostatnim tygodniu? 

Witaminę A też w końcu odkryto i wiadomo czemu te dzieci rodzą się tam ślepe tak często, oby odkryto co odpowiada za taką nagłą śmierć dziecka w ciąży.

Mi ten temat nie daje spokoju  bo kurczę skąd te zakrzepy u dbających o ciążę mam a u pijaczek wszystko ok 😕

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Meg

Też miałam podobne objawy przy zaawansowanej ciąży: mały, u mnie akurat cały dość twardy brzuch (u góry również) i to nie były skurcze nawet te przepowiadające, bo on był cały czas napięty bez oznak porodu (zresztą podczas badania, kiedy już wiedziałam co się stało, szyjka była długa i zamknięta- niegotowa na poród). Do tego córka co kilka dni mocniej się wierciła, a pomiędzy z kolei mało- jakby jej brakowało miejsca. Ale właściwie co mogłam poradzić, że brzuch mniej rósł? Przecież to niezależne ode mnie, a wymiary dziecka były książkowe.

 

Zgadzam się dziewczyny: czas pójść do przodu i nie szukać czegoś, co i tak mojego życia nie zmieni. Córki nie ma- i  zawsze wszystkim powtarzam: nigdy się nie pogodzę z tym, że odeszła, bo to jest niesprawiedliwe. Ale zaakceptowałam rzeczywistość. 
 

Sprawdzę jedynie to, co mogę, aby wykluczyć ew. ryzyko, czyli zakrzepicę. Obym była zdrowa. Tylko co wtedy- jeśli wyniki będą negatywne, to czy prowadzić ciążę z tymi wszystkimi środkami przeciw zakrzepicy.. zdrowe kobiety przecież ich nie przyjmują.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Oliwka0612

„Zgadzam się dziewczyny: czas pójść do przodu i nie szukać czegoś, co i tak mojego życia nie zmieni. Córki nie ma- i  zawsze wszystkim powtarzam: nigdy się nie pogodzę z tym, że odeszła, bo to jest niesprawiedliwe. Ale zaakceptowałam rzeczywistość”. Meg czuje dokładnie tak samo. Wyszłam tez od hematologa i zadzwoniłam do Mamy i mówię, ze to może znak, ze nie powinnam mieć dzieci. Ale wydaje mi się, ze o tym się po prostu nie mówi. Żadna kobieta nie chce przyznawać się jak jej ciaza jest zagrożona czy ze taka była. Już sama nie wiem. Wiem, ze będą zastrzyki i wiem, ze będzie ciężko, ale mam w sobie tyle miłości do Mikusia, ze tak bardzo chciałabym być już w drugiej ciazy i moc te emocje i uczucie przelać na jego Siostrzyczkę albo Braciszka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Oliwka0612

A i miałam duży brzuch, także nie ma reguły!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Meg

Nie myśl w ten sposób! Gdyby tak właśnie było i miałby to być jakiś „znak”, to osoby po stracie z mojego otoczenia nie doczekałyby się potomstwa, a każda z nich ponownie została rodzicem. Zresztą kobiety tu na forum również. Przecież nawet po Twoich wpisach można wywnioskować, że jesteś i będziesz super troskliwą mamą.

Ja nie opowiadam tych wyczytanych wszędzie frazesów pt. „Bóg tak chciał” i tym podobne. Nie, nie chciał! Zdarzył się wypadek, niestety dzieciaczki odchodzą z wielu innych powodów, np. wypadki czy choroby i nikt tego nie chce, po prostu ten świat jest tak cholernie źle skonstruowany. To nie Twoja wina- zobaczysz, że stworzycie super rodzinkę, a w sercu zawsze pozostanie pamięć o Mikołaju. Boleć będzie zawsze, bo to właśnie jest oznaka tej miłości do niego i niespełnionego marzenia.
 

Ja codziennie tęsknię, ronię łezkę i tak bardzo bym chciała żeby to był tylko sen. Ale wiem, że czas się nie odwróci. Musimy starać się myśleć pozytywnie i mocno wierzyć, że i my doczekamy się potomstwa tu na ziemi, chociaż wiemy doskonale, że nic nie będzie już takie jak kiedyś, bo jesteśmy kobietami po stracie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mama-Kruszynki

Macie dziewczyny rację w tym co piszecie.Ale to pytanie dlaczego zostanie chyba na zawsze w sercu.Czlowiek rozpaczą jednak i wolałabym odejść z tym dzieckiem. Niby już nie płaczę często ale radość z życia zniknęła i jest silny niepokój i głupie pytanie dlaczego wszyscy mają żywe dzieci. No i czemu ciąża u osób z problemem hematologicznym obumiera na sam koniec. 

Niby żyję,niby idę do przodu,ale mam trochę kryzys ,że mi ta głupia zakrzepica nic nie zrobiła ,a dziecko oczywiście musiało życiem zaplacić.

Tak jakby natura była jakaś niedorozwinięta i nie umiała uchronić dziecka, a matka niech sobie żyje z zakrzepica, która jej nie zagraża ale dzieciom już tak -cyrk.

No ale trzeba się wziąć w garść i iść do przodu, choć ten świat ktoś źle wymyślił....

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ane07

Moje Kochane... skoro u mnie ta skłonność do zakrzepów jest to się wypowiem. W srugiej po stracie ciąży tak jak w poprzedniej biorę codziennie clexane. Jestem na forum mam które prowadzą ciążę po stracie i czasem kolejnej. Merytorycznie i psychicznie niesamowite wsparcie. Podczas badań usg  niestety nie zwraca się tak często uwagi na przepływy czy budowę pępowiny. Trudno może to ocenić. Np teraz dowiedziałam się płci, a o stan łożyska i pępowiny dopiero dopytałam. Lekarz zapytał o moje pytania,to ważne, bo niektórym się tak śpieszy że nie pytają. Może to zapobiegło by naszym tragediom? 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ane07

Nasz Świat jest piękny. Tak to teraz czuję. U mnie pogodzenie się wiązało się ze znalezieniem nawet hipotetycznej przyczyny, wybaczeniem sobie, pokochaniem znów siebie, nadaniu sensu pięknych chwil,w których Mała była pod moim sercem, ofiarowanie ją Bogu i wiara,że Ona jest ale w innym wymiarze,  kolejne dzieci, wypłakałam się. W Dniu Dziecka Utraconego po raz kolejny za nią płakałam. Ale nie było w tym złości tylko tęsknota. Do końca życia mam tę więź z Nią. Dla siebie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ane07

Acha i przyjmowanie zastrzyków to nic strasznego. Dzieci zdrowe.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Oliwka0612
11 godzin temu, Gość Meg napisał:

Nie myśl w ten sposób! Gdyby tak właśnie było i miałby to być jakiś „znak”, to osoby po stracie z mojego otoczenia nie doczekałyby się potomstwa, a każda z nich ponownie została rodzicem. Zresztą kobiety tu na forum również. Przecież nawet po Twoich wpisach można wywnioskować, że jesteś i będziesz super troskliwą mamą.

Ja nie opowiadam tych wyczytanych wszędzie frazesów pt. „Bóg tak chciał” i tym podobne. Nie, nie chciał! Zdarzył się wypadek, niestety dzieciaczki odchodzą z wielu innych powodów, np. wypadki czy choroby i nikt tego nie chce, po prostu ten świat jest tak cholernie źle skonstruowany. To nie Twoja wina- zobaczysz, że stworzycie super rodzinkę, a w sercu zawsze pozostanie pamięć o Mikołaju. Boleć będzie zawsze, bo to właśnie jest oznaka tej miłości do niego i niespełnionego marzenia.
 

Ja codziennie tęsknię, ronię łezkę i tak bardzo bym chciała żeby to był tylko sen. Ale wiem, że czas się nie odwróci. Musimy starać się myśleć pozytywnie i mocno wierzyć, że i my doczekamy się potomstwa tu na ziemi, chociaż wiemy doskonale, że nic nie będzie już takie jak kiedyś, bo jesteśmy kobietami po stracie.

Tak bardzo Ci dziękuje za ta wiadomość. Staram się w to wierzyć, chociaż tak jak MamaKruszynki napisała, wszyscy na około mają dzieci - ilość gondol w Gdańsku naprawde jest ogromna. I powiedziałam to wczoraj mojemu Narzeczonemu, a on powiedział, ze to dobrze, ze jest tyle dzieci. A ja na to, ale czemu naszego tutaj nie ma. I on tak dobitnie, ale widział, ze tego potrzebuje (jakiegoś takiego wstrząsu) - a wolałabyś widzieć, ze Ci ludzie wiozą tez martwe dzieci? Zapytaj tej pani obok nas z dwójka chłopców czy to wszystkie jej dzieci, odważysz sie? I wtedy to sobie uzmysłowiłam, ze ma racje. Potem byliśmy w Kościele, bo była msza w związku z 15.10. I była możliwość odbycia Chrztu Pragnienia (zanurzyliśmy świeczkę zapalona w chrzcielnicy z woda swięconą i powiedzieliśmy Mikołaj) i w związku z tym przed msza wyczytywali imiona nowych dzieci, które dołączyły do grona aniołków. Jakie było moje zdziwienie i przerażenie, gdy mówiono np. Gabrysia i Robert Kowalscy. A jak usłyszałam piec czy sześć nawet imion z jednym nazwiskiem to się popłakałam. Dlaczego tak bardzo ktoś musi cierpieć, żeby musiał żyć ze świadomością, ze pochował 6 dzieci? 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mama-Kruszynki

Oliwka bardzo smutne jest to co napisałaś 😞

To prawda co napisał Twój Narzeczony  , rzeczywiście ja też nie chciałabym wiedzieć w wózkach innych ludzi martwych dzieci, to wielkie szczęście,ze te maluszki żyją .Każda nieżywa dziecinka to za dużo cierpienia..... Czasem żal odbiera logikę, a ci ludzie co prowadzą wózki mogą też mieć swoje smutne historie. Każdy maluszek kopiący w brzuchu powinien żyć i doczekać swoich spacerów w wózeczku...

Ane Twoja historia jest pokrzepiająca, wspaniałe,że układa Ci się , to daje nadzieję, podobnie jak historia Justysi26,ktora nas tu wspiera Zawsze człowiek się na duchu podnosi czytając to. 

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mama Natalii

Ane07, a powiedz, duza jest roznica miedzy robieniem tych zastrzykow w brzuch, kiedy ciaza jest wczesna, a kiedy np w 8 miesiącu? Robilam sobie zastrzyki po porodzie, ale mialam wtedy juz raczej mniejszy brzuch, prawie jak przed ciążą, falde skory latwo lapalam, a na duzym ciazowym brzuszku ta skora jest bardziej napieta i chyba ciezko zlapac faldke i wbic igle?

Tez mnie bardzo na duchu pokrzepia Twoja historia. Dziękuję, że tu się odzywasz Ty i Justysia 🙂 Dzięki Wam wierzę, że jeszcze mogę mieć dziecko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość justysia26

Mamo Natali będziesz miała jeszcze dzieci ♥️ bardzo w to wierzę 👍♥️ ja też jestem mamą Natalki 😇 moja Natalka 19.11.19 będzie obchodzić 6 anielskie urodziny 😢💔 mój drugi syn 27.11.19 będzie obchodził 3 urodzinki 😊 listopad to jest dla mnie ciężki miesiąc 😢 w każde anielskie urodziny córci przychodzę z żywymi kwiatami,co roku jest o jeden kwiat więcej 😢🌷 

Dziewczyny wszystko można przezwyciężyć i trzeba wierzyć,ja przy moich chłopcach miałam kupę strachu czy uda się,czy uda mi się szczęśliwie urodzić i się udało,z boską i anielską pomocą mam w domu 4 latka i prawie 3 latka. Modliłam się dużo i prosiłam swoją babcię, mamę i córcie by czuwały nad tymi maluszkami.

Jestem szczęśliwą mamą czwórki dzieci ♥️😇♥️♥️

Bardzo się cieszę że mogę być choć trochę dla was wsparciem ♥️😊

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Bądź aktywny! Zaloguj się lub utwórz konto

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to proste!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się

×