Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...
Gość Ania mamaZuzi

Poród martwego dziecka

Polecane posty

Gość Meg

Tak, ja też wierzę, że się uda i wszystkie w przyszłym roku będziemy spacerować z naszymi maluszkami, a aniołki pozostaną zawsze w pamięci, sercach i będą nad nami czuwać, choć były wymarzone, wyczekane. Jeszcze będzie pięknie, tylko musimy trochę poczekać, być cierpliwe.

Ja na początku oprócz bólu, tęsknoty, rozpaczy czułam też wstyd, że straciłam córeczkę. Myślałam- wszystkie kobiety dają radę, a ja nie podołałam i wstydziłam się tego. Czułam się gorszą matką (chociaż nikt z mojego otoczenia tak o mnie nie myślał, wręcz przeciwnie). Teraz powoli przestaję tak o sobie myśleć- jestem kobietą po stracie- to jest najgorsza sytuacja dla każdej matki, a mnie się udało podnieść, walczę dzielnie i jakoś powoli mimo gorszych dni daję radę, to jest właśnie moja „supermoc”.
 

Wracam do pracy, trochę się stresuję, ale tak jak mówicie- to jest najlepsze rozwiązanie i reset dla głowy chociaż na parę godzin. Życzę Wam dziewczyny dobrego dnia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Oliwka0612

Ja tez miałam takie poczucie, ze nie podolalam. Ze są te kobiety z patologii, które o nic nie dbają i maja 6 dzieci zaniedbanych, głodnych i niekochanych - a ja mam w sobie takie pokłady miłości i zmarło mi dziecko.

Trzymalam kciuki za Ciebie w pracy, powiedz jak było?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Meg

Trzymanie kciuków pomogło! Dziękuję ❤️😊

W nocy ze stresu nie mogłam zasnąć, a w związku z tym po 3h snu z kolei rano wstać. W pracy naprawdę było dobrze. Oczywiście nie obeszło się bez łezki, kiedy cały zespół podszedł do mnie i po prostu wszyscy przytulili, to było więcej, niż jakiekolwiek słowo. 😢 a szef na osobności tylko jeszcze powiedział, że pomijając trudną sytuację, która mnie spotkała, wszyscy się cieszą z mojego powrotu, będzie dobrze i razem damy radę!  nie omieszkał dodać, że mimo ogromnej radości z mojego powrotu, nie może się doczekać, kiedy znowu go poinformuję, że odchodzę na zwolnienie lekarskie i urlop macierzyński. Naprawdę było bardzo pozytywnie i dzień szybko zleciał.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Oliwka0612
1 godzinę temu, Gość Meg napisał:

Trzymanie kciuków pomogło! Dziękuję ❤️😊

W nocy ze stresu nie mogłam zasnąć, a w związku z tym po 3h snu z kolei rano wstać. W pracy naprawdę było dobrze. Oczywiście nie obeszło się bez łezki, kiedy cały zespół podszedł do mnie i po prostu wszyscy przytulili, to było więcej, niż jakiekolwiek słowo. 😢 a szef na osobności tylko jeszcze powiedział, że pomijając trudną sytuację, która mnie spotkała, wszyscy się cieszą z mojego powrotu, będzie dobrze i razem damy radę!  nie omieszkał dodać, że mimo ogromnej radości z mojego powrotu, nie może się doczekać, kiedy znowu go poinformuję, że odchodzę na zwolnienie lekarskie i urlop macierzyński. Naprawdę było bardzo pozytywnie i dzień szybko zleciał.

Ojej jak super! Masz ekstra szefa! Gratuluje, ze tak super Ci poszło 🙂

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ane07

Kochane... tak się cieszę że jesteście i walczycie. Ze wstydem przyznam,że bałam się powrotu do pracy i nie wróciłam. Za słaba byłam. Macie Moc. Ja pracuję z dziećmi. Wróciłam akurat do takich,co były jak mój Aniołek z 2015r. Modliłam się by żadne nie było z grudnia i nie było. Tak powoli ruszyłam. Bardzo Was szanuję za tę moc. 

Ja teraz mam duży brzuch,ale boczki Pan Bóg mi dał idealne te fałdki. Jak je łapię i ściskam palcami jak się wkłuwam pod kątem 45st. to nic nie boli. Zwłaszcza w lewy bok. Nawet śladu nie ma. Ściskam Dziewczyny. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mama-Kruszynki

Ane07 Jesteś wspaniałą motywacją dla nas i dziękujemy za wsparcie , najważniejsze to walczyć o siebie mimo,ze wiadomo czasem człowiek upada ,ale takie historie jak Twoja i Justysi bardzo podnoszą na duchu.

Ja dziś przeczytałam,ze w Anglii 44 latka spodziewa się 22 dziecka ,to tak dla poprawienia humoru 🙂 , kurczę pomyślałam sobie , ją się boję ,że jednego się nie uda a tu w tym wieku 22 dziecko,w szoku byłam . 

Najważniejsze żeby na tym forum przybywało pozytywnych historii !

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Meg

Dziękuję Oliwka. Miałyście rację- praca to w tym momencie najlepsze rozwiązanie. 
Zaczęłam się uśmiechać, chociaż to nie jest jeszcze ten uśmiech, który był kiedyś, może trochę wymuszony, ale to kolejny krok do przodu.

Dokładnie, zgadzam się Mamo Kruszynki- wszystko jest możliwe, wierzę, że już będzie dla nas coraz lepiej.

Miłego dnia ❤️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Oliwka0612
2 godziny temu, Gość Meg napisał:

Dziękuję Oliwka. Miałyście rację- praca to w tym momencie najlepsze rozwiązanie. 
Zaczęłam się uśmiechać, chociaż to nie jest jeszcze ten uśmiech, który był kiedyś, może trochę wymuszony, ale to kolejny krok do przodu.

Dokładnie, zgadzam się Mamo Kruszynki- wszystko jest możliwe, wierzę, że już będzie dla nas coraz lepiej.

Miłego dnia ❤️

Bardzo się ciesze! Nie ma za co kochana!  Ja trochę gorzej, dziś mijają trzy miesiące odkąd usłyszałam, ze serduszko nie bije. Nad ranem 24.07 urodziłam. Gdybym mogła być ta Mama mojego Synka, miałby trzy miesiące... staram się być dzielna, ale trudno mi. Ta tęsknota jest ogromna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Meg

Oliwko- ja właśnie dzisiaj (23.10) miałabym dwumiesięczną córeczkę, więc wiem co czujesz! Smutek przeogromny. Cały dzień z tą myślą i tęsknotą do córki 😔 ciężko przetrwać ten dzień, na niczym nie mogłam się skupić..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mama-Kruszynki

 Dziewczyny mi też ciężko,

w sumie co kilka dni mam kryzys, rodzina nie chce ze mną już o tym rozmawiać, mówią że już minęło kilka miesięcy. Niedługo miną 4 miesiące, dziecko by już główkę podnosiło leżąc na brzuszku 😞

Ciężko się pogodzić,ze jakiś jeden głupi incydent łożyska czy pępowiny i....koniec. 

Nawet ten pobyt w szpitalu , tak patologicznie zmieniony w pogrzebowy nastrój,  człowiek siedzi w rozpaczy patrząc na sielankę rodzinek z żywymi dziećmi, nosidełka, pluszaki , zachwyceni ojcowie. Jak ja im zazdrościłam . 

Mam żal do swojego organizmu.Moim zdaniem, jak coś jest nie tak czyli źle przepływy, pępowina się zaciska, organizm powinien rozpocząć akcje porodową  i ratować dziecko.Wody powinny jakoś odejść itp.Wszystko tak niby natura mądrze obmyślila, że nie robi nic jak dziecko umiera 😕

Jakby to było wszystko przypadkowe i takie bezmyślne...

trzymajcie się jakoś!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Oliwk0612
9 godzin temu, Gość Mama-Kruszynki napisał:

 Dziewczyny mi też ciężko,

w sumie co kilka dni mam kryzys, rodzina nie chce ze mną już o tym rozmawiać, mówią że już minęło kilka miesięcy. Niedługo miną 4 miesiące, dziecko by już główkę podnosiło leżąc na brzuszku 😞

Ciężko się pogodzić,ze jakiś jeden głupi incydent łożyska czy pępowiny i....koniec. 

Nawet ten pobyt w szpitalu , tak patologicznie zmieniony w pogrzebowy nastrój,  człowiek siedzi w rozpaczy patrząc na sielankę rodzinek z żywymi dziećmi, nosidełka, pluszaki , zachwyceni ojcowie. Jak ja im zazdrościłam . 

Mam żal do swojego organizmu.Moim zdaniem, jak coś jest nie tak czyli źle przepływy, pępowina się zaciska, organizm powinien rozpocząć akcje porodową  i ratować dziecko.Wody powinny jakoś odejść itp.Wszystko tak niby natura mądrze obmyślila, że nie robi nic jak dziecko umiera 😕

Jakby to było wszystko przypadkowe i takie bezmyślne...

trzymajcie się jakoś!

Doskonale Cię rozumiem Mamo-Kruszynki. Jeśli potrzebujesz to mów o swojej dziecince jak najczęściej. Ja nie wytrzymałam. Jestem zła na siebie, ale od początku.

Dla zajęcia w tramwaju czy autobusie czytam sobie anonimowe wyznania. Pojawiło się wyznanie o poronieniu i te komentarze, wczesne ciaze często się roni, ze tak natura selekcjonuje zdrowe od słabych zarodków i komentarz: tak, łożysko tez nazwij, bo je tez w koncu urodziłaś, co nie? I źle zrobiłam, bo napisałam swoją historie w skrócie i bez szczegółów i napisałam, żeby wspierali kobiety po stracie, dali im się wypłakać i puszczali ciężarne w autobusach nawet jeśli nie chcą. W takim zamyśle, ze często głupio jest upominać się o swoje prawo i dopiero jak ktoś schodził ze swojego siedzenia i stawał obok mnie to dopiero siadałam. I ktoś z całej tej historii wywnioskował: to co mamy je na sile pchać na to siedzenie? Ręce mi opadły, czy to naprawde musi dojść do sytuacji, ze ciężarnej coś się dzieje, musi być akcja na cała Polskę, żeby do kogoś dotarło, ze ciaza to nie jest normalny stan i pewne rzeczy tym kobietom się po prostu należą?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Meg

Niestety żyjemy w takim świecie niezrozumienia, gdzie człowiek człowiekowi wilkiem. Zawsze nam się wydaje, że jeśli my jesteśmy dobrymi ludźmi, to inni nam się odwdzięczą tym samym, niestety często jest inaczej..

Ja z kolei byłam dzisiaj na tych badaniach w szpitalu, w którym dwa miesiące temu urodziłam córeczkę. Wszystko się przypomniało. Izba przyjęć, poczekalnia, nawet krzesło, na którym płacząc czekałam na przyjęcie na oddział.. tęsknię i codziennie rano się budzę z myślą, że może to był tylko jakiś koszmar 😔 To życie bez niej jest teraz takie trudne..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mama-Kruszynki

Oliwka w Polsce się rozpropagowuje hasło,ze ciąża to nie choroba, tylko większy wizualnie brzuch.Niestety znieczulica na każdym kroku.....

Meg współczuję Ci, kobiety ,które urodziły żywe dzieci mają depresję poporodową przez te rozchwianie hormony, a co dopiero my 😞  .... Patrząc w szpitalu na te łóżeczka z dziećmi, obłędu dostawałam z żalu. Może za rok będzie łatwiej? 

Z drugiej strony jak tu nie tęsknić za takimi kochanymi misiami dziewczyny 😞

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mama-Kruszynki

A jak sobie radzą inne dziewczyny z tego forum w te jesienne słoty? Zagladacie tu jeszcze? 

Najważniejsze żeby nie dołączyły nowe mamy aniołków 😞

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mama Natalii

Mamo Kruszynki, nie wiem, czy ja dobrze rozumiem, że byłaś na sali razem z innymi rodzącymi/kobietami w szczęśliwym połogu? Jeśli tak, to jest to niedopuszczalne, bo kobiecie przed i po porodzie martwego dziecka przysługują specjalne warunki, między innymi osobna sala, kobieta ma mieć zapewniony brak kontaktu z ciężarnymi itd. Ja miałam osobną sale, po porodzie trafiłam na salę z drugą kobietą po identycznym, nieszczęśliwym porodzie, tylko jej macicy nie udało się niestety uratować. Miałyśmy własne wc i nie musiałyśmy dodatkowo cierpieć, patrząc na szczęśliwe mamy 😞  Przynajmniej w szpitalu 😞 

Wiecie, ja też byłam z tych "siłaczek", nie oszczędzałam się, dopóki lekarz nie kazał, bo przecież sobie i innym ciągle powtarzałam, że ciąża to nie choroba. Cierpliwie stałam w kolejkach, w przychodni nie pchałam się pierwsza na badania krwi itd. Los okrutnie mnie ukarał za takie podejście.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Oliwka0612

Przykro mi Meg, ja już dwa razy byłam w tym szpitalu. I oprócz pustego brzucha po porodzie i walizki, w której w jednej części jeszcze niedawno leżały rzeczy Mikusia to najbardziej bolało mnie wyjście bez niego. Jeszcze widziałam mężczyzn, którzy szli z podkładami czy nosidełkami po swoje dzieci. Starałam się przygotować na to wyjście, ale nie dało się. Świadomość, ze tyle razy wyobrażałam sobie wejście do domu i to jak nasz kot reaguje itp i tego tez, ze ja weszłam tam jako kobieta w ciazy podejrzewająca, ze coś jest nietak, a wrocilam jako kobieta po stracie i fakt, ze Mikołaj tam został sam. Nie wiem nie mogłam tego mózgiem pojąć. Ale personel w Gdańskim uck był naprawde rewelacyjny. Nie widziałam ciężarnej, nie usłyszałam serduszek czy krzyku, nie widziałam noworodka. Pytały przy porodzie o wszystko... trzy miesiące minęły, a ja pamietam jakby to było wczoraj.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Meg

To chyba UCK mają takie wysokie standardy. U mnie było dokładnie tak samo, cały oddział porodowy został przeniesiony, abym nie musiała się mijać z ciężarnymi oraz słyszeć serduszek i  płaczu niemowląt z innych sal. Personel nie do opisania- wspierający, tłumaczący krok po kroku wszystkie zawiłe procedury, ograniczenie bólu przynajmniej fizycznego do minimum. 
 

Mamo Natalki- też byłam tą tzw. „siłaczką”- stałam w kolejkach, nie oszczędzałam się, nie chciałam panikować, kiedy zdarzał się kilkugodzinny brak ruchów- wiele razy się sprawdziło, aż do tego jednego fatalnego w skutkach dnia. Teraz wiem, że wolałabym się zbłaźnić setki razy, by córka była bezpieczna oraz mieć ją przy sobie. Pozostał żal, smutek i tęsknota. Chociaż ile razy się słyszało i nawet w sumie u Oliwki też podobnie było- dwie kontrole pod rząd. Jedna wcześniej nie wykazuje nieprawidłowości, a np. następnego dnia, a nawet za kilka chwil już jest za późno. Niestety, losu nie da się oszukać.. 😔

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Nadzieja40

:(

Dziewczyny, mam pytanie do tych, które robiły sobie badania typu toksoplazmoza, różyczka, tsh, glukoza, morfologia, mocz. Czy któreś z nich zlecił Wam może ginekolog? Po wyjściu ze szpitala byłam u dwóch „państwowo” i zaden nie zlecił mi badań. Twierdzą, że są zbędne. Natomiast ginekolog prywatnie poleciła mi je zrobić i lekarz rodzinny (NFZ) były zbulwersowane, że nie zlecono mi ich zrobić. Ta ostatnia poleciła mi poradnię, ale obaj ginekolodzy mają urlop do połowy grudnia. W tym tempie badania zrobię za pół roku...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Oliwka0612

O proszę Meg, ja właśnie jak wrocilam po badanie hist pat to z tym wynikiem poszłam do ordynatora, żeby mi powiedział, czy tam jest napisane co się stało itp. I on nam wtedy powiedział, ze po mnie były jeszcze 3 takie przypadki, wiec chyba się minęlysmy w szpitalu 😞 

Mamo Natalki mi zalecono te badanie na zespół antyfosfolipidowy ale to dlatego ze w ciazy miałam te badania o których piszesz i wszystko było w normie. Także nie wiem, a jaki sens jest teraz robić różyczkę? Przed następna ciaza? Czy jak? Bo już się zakręciłam sama z tymi badaniami

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Oliwka0612
Przed chwilą, Gość Oliwka0612 napisał:

O proszę Meg, ja właśnie jak wrocilam po badanie hist pat to z tym wynikiem poszłam do ordynatora, żeby mi powiedział, czy tam jest napisane co się stało itp. I on nam wtedy powiedział, ze po mnie były jeszcze 3 takie przypadki, wiec chyba się minęlysmy w szpitalu 😞 

Mamo Natalki mi zalecono te badanie na zespół antyfosfolipidowy ale to dlatego ze w ciazy miałam te badania o których piszesz i wszystko było w normie. Także nie wiem, a jaki sens jest teraz robić różyczkę? Przed następna ciaza? Czy jak? Bo już się zakręciłam sama z tymi badaniami

Oj przepraszam nie Mamo Natalki a to Nadzieja40 o to zapytała.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Nadzieja40

Nie wiem. Ginekolog kazała mi je zrobić. Badanie moczu zleciła mi lekarz rodzinna, glukozy też, bo mimo, że zdrowo się odżywiam mam wyniki wskazujące podwyższony cukier. Bardziej chodzi mi o toksoplazmozę. Kazała je zrobić PRZED CIĄŻĄ... Lekarka rodzinna też.

A co do szpitali, zamykają kolejne oddziały. Jest niedobór miejsc. Dlatego szczęśliwe mamy leżą z mamami, które utraciły dzieci 😞

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mama-Kruszynki

Nadzieja 40 ginekolog na NFZ częściej oszczędza a prywatny chętniej zleca bo placi pacjent.Ja na Twoim miejscu poprosiłabym rodzinnego o skierowanie.Terminy na dobrych ginekologów Nfz są w grudniu, to zapisz się teraz i pójdziesz zobaczysz co Ci powiedzą.

Mamo Natalki ,ja leżałam na specjalnej sali z paniami po poronieniu itp ale obok był oddział z mamami z noworodkami i tam chodziłam na badania do zabiegowego i widziałam na korytarzu mamy i maluszki, oczywiście tatusiów z nosidelkami.Rodzilam sama bez innych mam, i było ok.Ale będąc tam nie da się nie spotkać noworodków bo lekarze mieli pokój na oddziale noworodkowym. Ja mam jedyny żal do losu,ze ten mój noworodek nie wrócił do domu.Mam żal do własnego organizmu,ze nie rozpoczął porodu wcześniej 😞

frapuje mnie też ta długa pępowina,kurcze czy to się nie powtórzy, czy znów się nie zaplącze. Jeszcze gdzieś przeczytałam artykuł a kobiecie co straciła bliźniaki a za rok w 38 tygodniu córkę.Strach jednak siedzi w duszy 😞

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mama-Kruszynki

Najwyżej tą toksoplazmozę i różyczkę zrób sama,ja wiem,ze to koszty ale co począć 😕

Chociaz powiem Ci Nadzieja,ze u Ciebie jak i u nas wszystkich mogło być coś z zakrzepicą. Trzeba brać codziennie accard nawet podczas starań , czytałam tak polecają na stronach o niepłodności ,że rozrzedza krew i łatwiej zajść.Niestety ta zakrzepica jest najczęściej przyczyną poronień i martwych urodzeń.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Meg

Nadziejo- moj ginekolog do ktorego chodzilam, kazal przyjechac do niego do szpitala i na NFZ wypisal wszyatkie, o ktorych piszesz i jeszcze inne, lacznie z zespolem antyfosfolipidowym, probami watrobowymi, hormonalne cytoligie biocenoze i inne z krwi. Lacznie ich bylo ok 30. Powiedzial, ze kazde sa wazne. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Meg

Ps. Powiedzial, ze Toxo cmv rizyczka sie robi standardowo w trakcie ciazy, ale one zagrazaja plodowi najbardziej w 1 trymestrze i w mojej sytuacji nie mozemy mnie narazac na strate wiec zbadamy je przed, zeby wiedziec, ze nie sa aktywne i mozna sie bezpiecznie starac

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Nadzieja40
4 minuty temu, Gość Meg napisał:

Nadziejo- moj ginekolog do ktorego chodzilam, kazal przyjechac do niego do szpitala i na NFZ wypisal wszyatkie, o ktorych piszesz i jeszcze inne, lacznie z zespolem antyfosfolipidowym, probami watrobowymi, hormonalne cytoligie biocenoze i inne z krwi. Lacznie ich bylo ok 30. Powiedzial, ze kazde sa wazne. 

Możesz napisać jakie to były? Przepraszam, że tak krótko, ale muszę wracać do pracy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Meg

Mam w domu wykaz. Wrócę z pracy to napiszę jakie to były. Ja tez tak jak Ty miałam raz podwyższone cukry w ciąży więc 6 tyg po porodzie dał jeszcze raz na krzywa cukrowa 3 punktową + insuline 3 punktową, zeby wiedziec, czy po ciazy cukry wrocily do normy, ale jest dobrze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Meg

Nadziejo lista badań zleconych przez ginekologa:

Zespół antyfosfolipidowy: przeciwciała przeciw kardiolipinie IgG, IgM, przeciwciała przeciw B2 glikoproteinie IgG, IgM antykoagulant tocznia, p/c przeciwjądriwe ANA.

Mocz, morfologia z rozmazem, cytologia, biocenoza, tsh, ft3, ft3, anty-TPO, anty TG, ASPAT, ALAT, bilirubina całkowita, kreatynina, krzywa cukrowa 3 pkt+ insulina 3pkt, prolaktyna, protrombina, przeciwciała ANCA, test COMBI, CMV IgG IgM+ awidność, Toxoplazmoza IgG IgM, Herpes IgG IgM, witamina D, homocysteina.

Typowo hormonalne (badane 1-3 dnia cyklu): LH, 17 OH progesteron, androstendion, wolny testosteron, AMH.

Do zrobienia komercyjnie, bo niestety tam badanie aktualnie nie jest dostępne białko c i s i cały panel trombofilii.

W ciąży z „problemów” miałam tylko ten jeden raz podwyższony nieznacznie cukier, a po ciąży skok TSH i prolaktyny, która już się unormowała. Reszta wyników dobrze. Pewnie połowa nie jest pilnie potrzebna, ale lekarz wypisał, więc nie protestowałam. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Meg

Mamo Kruszynki no właśnie to też mnie martwi. Gdyby ktoś mógł zapewnić, że limit nieszczęść został wyczerpany i po jednej takiej sytuacji będzie już tylko dobrze. A ja śledząc na IG fundację Ernesta (kobiet po stracie) często czytałam takie komentarze o stracie wysokich ciąż jedna po drugiej. To jest okropne, jak się pi tym podnieść.. 😔

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Nadzieja40

Dziękuję. Może dopiszę sobie prolaktynę.

Dziewczyby, gdyby był jakiś limit nieszczęść, to w najbliższym czasie powinnam w zadośćuczynieniu urodzić bliźniaki i zostać milionerką :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Bądź aktywny! Zaloguj się lub utwórz konto

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to proste!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się

×