Ane07 0 Napisano Czerwiec 23, 2020 Mamo Kruszki a idź do Niego! Idź i spytaj Dlaczego?!! On Ci odpowie. Albo pokaż Mu jak Ci żal. Jak płaczesz. Mi najbardziej pomogła adoracja przed Najświętszym sakramentem. Wszystko sobie wyjaśniliśmy. Dodatkowo przyszło uzdrowienie. Coś takiego nie przytrafiło się żadnej świeckiej osobie, które znam. Za to świadectw? Mnóstwo! Posyłam buziaki! Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Dominika2019 0 Napisano Czerwiec 25, 2020 W takich sytuacjach widać,ze wiara jest iluzją. Można wymodlić tylko coś co jest możliwe np. uzdrowienie z choroby. Ale rzeczy nieodwracalnych nic nie zmieni. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Mama Kruszynki 10 Napisano Czerwiec 25, 2020 Dominika można wierzyć w Boga, ktoś to wszystko stworzył przecież...ale Bóg nie pomaga , naprawdę nie pomaga. Wszystko polega na tym aby samemu upilnować śmierci lub zdrowia.Badaniami,lekami , czujnoscią...Poczytajmy gazety, ciągle umierają dzieci a złoczyńcy chodzą po tej ziemi i polują na ofiary. [*] Zapalam światełko dla wszystkich dzieciaków stąd tak ciężko się " wychowuje" zmarłe dziecko Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Dominika2019 0 Napisano Lipiec 3, 2020 No cóż. Ja nie upilnowalam. Nie wiem czy dam radę żyć z tą świadomością. Nie wiem jak sobie pomóc. Tak jakbym zapadła na ciężką i nieuleczalną chorobę. Mój świat się rozpada dzień po dniu. Rozmyslam o wszystkich krzywdach, których w zyciu doznalam, mam ochotę wykrzyczeć wszystkim dookoła w twarz wszystko co zrobili albo czego nie zrobili. I zerwać wszystkie relacje raz na zawsze. Dość uwikłania w skomplikowane układy. Wszędzie tylko udaję, udaję, że żyję, udaję, że mnie obchodzą cudze sprawy, choroby, remonty, wakacje, niby słucham, niby rozmawiam, ale wszystko we mnie krzyczy:moje dziecko nie żyje!!!! Ale to nikogo nie obchodzi. Tylko tu mogę napisać. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Skrzatka 6 Napisano Lipiec 4, 2020 Dominika, rozumiem Cię doskonale. Ciężko żyje się że świadomością, że Twoje dziecko umarło. Też jestem zła na siebie i na cały świat. Świat kręci się dalej, a dla nas się zatrzymał. Czuję jakbym kręciła się na karuzeli, na krzesełku które zostało uszkodzone i nie da się go już naprawić, a karuzela dalej się kręci i nikt już nie zwraca uwagi na to uszkodzone krzesełko. Tylko ja... Minął prawie rok od śmierci mojej córeczki, a ja wcale nie czuję sie lepiej. Zaraz stawiałyby swoje pierwsze kroki. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Mama Kruszynki 10 Napisano Lipiec 5, 2020 Dominika ja czuję podobnie jak Ty,że ja już tu nie pasuję. U ludzi wakacje, remonty, fajne weekendy, a mi się w głębi duszy już nic nie chce. Udaję ,że fajnie ,że ktoś jedzie nad morze, ale wcale nie chcę jechać bo moja córka nie żyje a na plaży będą żywe roczniaki a ja będę czuć głęboki ból...Na moim osiedlu codziennie widuję roczniaki i ten widok mnie boli codziennie .W myślach pytam: jakim cudem wam się udało przeżyć,przecież zakrzepy, pępowina ,przecież widziałam wasze mamy palące w ciąży....a mojej się nie udało... Też mnie spotkało dużo nieszczęść w życiu, i też już mi się nie chce z nikim spotykać na razie. Denerwują mnie wydumane " problemy" ludzi, bo co to za problem,że panedmia pokrzyżowała planu weselne.Przeciez nikt nie umarł Skrzatko ja też nie czuję się lepiej.Niby minęły te całodzienne maratony płaczu ,ale radość w moim domu już nie mieszka.Wyprowadziła się...czy kiedykolwiek wróci? życie jest inne i dziwne. dużo siedzę na ławce koło domu i rozmyślam, dziwna się robię według ludzi... Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Dominika2019 0 Napisano Lipiec 5, 2020 Wiem dziewczyny jaki to ból , bardzo mi przykro i bardzo Wam współczuję. Cóz powiedziec. Czujemy wszystkie to samo. Przytulam tylko, bo w prawdziwym swiecie tego nie mam. Maz uwaza, ze niepotrzebnie rozpamiętuję, reszta nie wiem co uważa bo nikt, ale to absolutnie nikt ze mną o tym nie rozmawia. W maju minął rok, nikt nic nie powiedział. Ani słowa. Nikt zapytal jak sie czuję,jak sobie radzę. Rozważam ponowne pójście do psychiatry, miałam już leki ale nie przykładalam się za bardzo do regularnego zażywania. Pozdrawiam Was serdecznie,życzę dużo siły . Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Mama Kruszynki 10 Napisano Lipiec 6, 2020 Dominika , niestety większość mężów lżej to przechodzi i uważają,ze matka za bardzo rozpamiętuje. Dla kobiety śmierć dziecka jest dużo gorszym przeżyciem niestety. Że mną też wszyscy unikają tematu córki, lecz ja ich rozumiem bo nie wiedzą jak się zachować.Ludzie myślą,że lepiej o tym nie mówić to może szybciej się z tym uporam... Dominika idź po leki jeśli czujesz ,że się załamujesz , ja polecam wszystkim Vita Buer Lecithin. To jest tonik do kupienia w aptece z witaminami i lecytyną ,bardzo dobrze działa na układ nerwowy.Kupiłam na zszargane nerwy i faktycznie spokojniejsza jestem. pomaga on się regenerować w sposób naturalny całemu układowi nerwowemu. Niestety życie po śmierci dziecka to takie trochę niepełnosprawne duchowo życie.Tak ja się czuję... Ciekawe jak to będzie za 10 lat Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Skrzatka 6 Napisano Lipiec 7, 2020 Mamo Kruszynki, udało Ci się wyrównać wszystkie parametry aby móc znowu starać się o maleństwo? Ja ostatnio coraz częściej zastanawiam się czy może jednak nie spróbować jeszcze raz. Oliwka jak się czujesz? Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Skrzatka 6 Napisano Lipiec 7, 2020 Oliwka trzymam za Was kciuki. Będzie dobrze. I nas rocznica 29 Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Skrzatka 6 Napisano Lipiec 8, 2020 Oliwka też mi się wydaje, że tęczowe dziecko jest w stanie choć trochę wynagrodzić wcześniejszą stratę i spojrzeć na to wszystko trochę z innej perspektywy. Zazdroszczę Tobie i Meg, bo jesteście młode i możecie mieć jeszcze nie jedną tęczę. Tego Wam życzę z całego serca. U mnie dochodzi dodatkowo strach w związku z wiekiem. Wiem, że nawet dużo starsze kobiety rodzą zdrowe dzieci, ale ja mimo wszystko cały czas się boję. Z drugiej strony tak jak napisałaś może warto zaryzykować. Też się zastanawiam jak spędzić urodziny malutkiej. Na pewno pojedziemy całą rodziną na grób i zawieziemy balonik. Może jeden puścimy do nieba. Chciałabym też jej coś kupić, ale jedynie co mogę to ozdóbkę na grób, może uda mi się znaleźć jakiegoś misia. Świętować raczej nie będziemy, bo co tu świętować . Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Skrzatka 6 Napisano Lipiec 8, 2020 Tak Oliwka, każda ciąża po stracie będzie trudna i pełna leków. U mnie też był 39 tydzień i też uważam że nie ma bezpiecznej granicy. Tak na prawdę nigdy jej nie ma, bo dzieci niestety umierają w różnym czasie/wieku i w różnych sytuacjach. Dlatego też nie można za bardzo się zapętlać w złe myśli, bo niestety nie na wszystko mamy wpływ. Nie do końca zgodzę się z Tobą, że urodziłam dwójkę dzieci bez stresu, choć wcześniej tak mi się wydawało. Teraz każdą sytuację która miała miejsce w czasie ciąży i porodu rozpatruje zupełnie inaczej. Mój drugi synek w czasie porodu zupełnie stracił na chwilę tętno. Wtedy wiedziałam, że wszystko dobrze się skończy, bo przecież nic złego nie mogło się wydarzyć. I mimo napiętej sytuacji wśród położnych i lekarzy, ja wiedziałam, że będzie dobrze. Teraz myślę, że mogło wydarzyć się wszystko. Wtedy to było dla mnie nie do pomyślenia i nigdy nie rozpatrywałam tego porodu jako traumatycznego przeżycia, a teraz niestety tak. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Mama Kruszynki 10 Napisano Lipiec 8, 2020 NoOliwka gratulacje ,że z Córcią wszystko super Skrzatko, u mnie że zdrowiem niby ok,ale mam nowy problem bo ostatnio w brzuchu coś mnie bardzo boli koło wyrostka robaczkowego :/. Zaczęło się miesiąc temu gdy mega głośno krzyczała do psa,ktory mi uciekł.Wtedy cos mi"pękło" w brzuchu i to coś od miesiąca mi pulsuje :/....Na razie poczekam może ustanie...Boję się,ze to jakiś krwiak czy coś Jeśli chodzi o staranie się Skrzatko to ja też jak wiesz mam wiek nie taki jak trzeba lecz ja nie opuszczę.Moja babcia urodziła ostatnie dziecko w wieku 54 lat i jeśli będzie trzeba i ja będę walczyć tak długo.To chore wiem ale ja mam jedno życie. Moj wiek mnie nie poraża,nie boję się ,już nic gorszego mnie nie spotka. Może być tylko lepiej.Nie zgadzam się na mój smutny obecny stan.Chcę coś odmienić. To może potrwać ale ja chcę mieć na rękach swoją żywą córkę.Jestem za bardzo zazdrosna o te żywe dzieci,żeby dać spokój. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Mama Kruszynki 10 Napisano Lipiec 8, 2020 Jeszcze Wam powiem dziewczyny,ze dla mnie urodziny i dzień śmierci to dwa różne dni.Ja je oddzielam.Dla mnie urodziny są pozytywne bo urodził się ktoś kto był bardzo wyjątkowy.Ten dzień również warto uczcić ,nie ma tej osoby wśród nas,ale może patrzy jako duszek na nas,wie,że pamiętamy... Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Skrzatka 6 Napisano Lipiec 8, 2020 Oliwka nie przepraszaj. Każda z nas ma trochę inne odczucia, ale jedno jest pewne, nasz sposób patrzenia na różne sprawy zmienił się bardzo mocno. Kiedyś pewnie każda z nas myślała że nic złego nie może się zdarzyć, że takie nieszczęścia są bardzo przypadkowe i nie mogą dotyczyć nas. A jednak jest inaczej i już zawsze będziemy o tym pamiętać. I tak jak ryzyko poronienia/śmierci zmniejsza się wraz z kolejnym tygodniem, to zawsze jakiś procent naszej niepewności i strachu pozostanie do końca. Mamo Kruszynki, masz jak najbardziej rację, nie należy się poddawać. Z całego serca życzę Ci zdrowego dzieciaczka. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Mama Kruszynki 10 Napisano Lipiec 9, 2020 Skrzatko No dziękuję.Ja się nie poddam,lecz jestem świadoma,że może mi się nie udać nigdy. Siedzę na różnych stronach i czytam co pomaga zajść w ciążę ,jakie jedzenie jest pożywne i tym podobne. Ciężko jest żyć takim życiem, i powiem Wam dziewczyny sposób patrzenia na ciążę każdej z nas się zmienił. Trzeba być dobrej myśli,ale podwójnie czujnym wszędzie.To jest koniec beztroskiego życia, koniec wiary,ze zawsze będzie okey. Wiecie nie wiem jakim życiem lepiej żyć,świadomym czy beztroskim? W śmierci naszych dzieci upatruję też to,że nikt nie mówi nam,że całą ciążę można badać krzepliwość,można ją monitorować a lekarze wiedzą,że 3 noworodki na 1000 urodzą się martwe z tego powodu.Ja mam o to żal.Dlaczego w babskich magazynach o tym nie piszą? Ma być wesoło i kolorowo? Ma być beztrosko? Jest do końca. Myślę,że gdyby temat był bardziej rozpropagowanie nasze dzieci by żyły. Jest nawet taki amerykański doktor ,który walczy o te 3 dzieci na tysiąc . Napisał książkę o martwych urodzeniach.Moze kiedyś uda mi się ją kupić . Smutny i unikany temat...a dziś kolejne mamy kupują śpioszki dla dzieci, które urodzą się martwe.... Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Meg1 2 Napisano Lipiec 9, 2020 (edytowany) Hej dziewczyny. U mnie tez dobrze, czas leci jak szalony. Ostatnio siedzac w domu uswiadomiłam sobie, ze to już lada moment . Ja będę obchodzila pierwszą rocznicę dokladnie miesiąc po Was naprawdę ciężko mi w to uwierzyć, że poznałam Was prawie rok temu, że tak długo już tutaj jesteśmy, bo dla mnie świat się zatrzymał. Czuję i pamiętam jakby to było wczoraj. Oliwka, bardzo się cieszę, że dajesz znak, że u Was wszystko dobrze I tak będzie aż do końcówki roku! Przywitamy na świecie Twoją córeczkę Ciekawa jestem jakie to emocje czuć znowu kopnięcia w brzuchu, pewnie są skrajnie różne. Niedawno zastanawiałam się jakby to było u mnie, i pomyślałam, że ten okres od wyczucia pierwszych ruchów chyba już dla mnie byłyby bardzo emocjonujący. Stresuje mnie trochę ten etap już na samą myśl, nie chcę zawieść, boję się tej odpowiedzialności. Wiem, że to nieunikniona kolej rzeczy, ale jak dobrze byłoby móc się obudzić za kolejne 20 tygodni z dzieckiem u boku. Skrzatko, jeśli przyszla ta myśl, że jesteś gotowa (chociaż wiadomo, że w naszym przypadku bycie gotową nie oznacza w 100% to samo, co u innych kobiet), może zrób to, co da Ci pełne szczęście. Będzie okupione strachem i niepewnością, ale faktem jest, że i w naszym „młodym” wieku rodzą się dzieci chore, albo spotyka nas trauma w postaci martwych porodów. Jesteśmy tu wszystkie, w różnym wieku Tak jak powiedziała Mama Kruszynki- ja jestem już teraz świadoma ryzyka, wiem, że może być różnie, przyjmuję to do świadomości, chociaż za nic na świecie nie chciałabym, aby znów się wydarzyło. Bardzo żałuję, że już nigdy nie będę żyła w euforii przez całą ciążę, ale jestem świadoma. I naprawdę zbadam co się da, szczególnie w przypadku tej okropnej zakrzepicy, by dziecko było bezpieczne. I zdam się po prostu na los, nic więcej zrobić nie mogę. Edytowano Lipiec 9, 2020 przez Meg1 Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Mama Kruszynki 10 Napisano Lipiec 10, 2020 Meg fajnie ,że u Ciebie ok, może zaraz po Oliwce Ty się pochwalisz maluszkiem oby... Tak to jest szok,że jesteśmy tu już rok, a naszych roczniaków nie ma Ja czasami się łapię i myślę,ze mamy 2019 rok i mała zaraz będzie z nami normalnie Deja vu miewam czasem,s zkoda,że to się stało latem,tak smutno jest teraz a ja zawsze tak kochałam lato Te zakrzepice są najgorsze bo jak moja koleżanka miała krwotoki to do szpitala i pomogą a zakrzepy to wydaje się że jest ok a to pułapka... Tak tęsknię za latem 2019 gdy mała jeszcze była.... Oj dziewczyny,czy kiedyś życie będzie mniej dziwne ? Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Skrzatka 6 Napisano Lipiec 12, 2020 Mamo Kruszynki myślę, że życie zawsze już dla nas będzie inne /dziwne. Co nie do końca musi oznaczać, że gorsze. Na pewno śmierć naszych dzieci wiele nas nauczyła i pozwoliła inaczej spojrzeć na świat. Meg, dobrze Cię słyszeć. Jak Twoje skutki uboczne, nadal bierzesz accard? Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Meg1 2 Napisano Lipiec 12, 2020 Hej Skrzatko, biorę accard cały czas i wszystko przeszlo. Dwóch lekarzy uspokajalo, ze to bardzo mala dawka, zrobili badania zwiazane z krzepliwością krwi, wyniki byly dobre. Po tygodniu jak ręką odjął- objawy przeszly, teraz po wieczornej porcji Accardu na szczęście nie odczuwam żadnych skutków ubocznych. Tylko tych tabletek coraz więcej, do tej pory bralam tylko omege i w zaleznosci od potrzeb wit D. Po zbadaniu kwasu foliowego, ktorego okazalo sie, ze jest za duzo, suplementy porozbijane na czynniki pierwsze i tak zamiast brac 1 tabletke kompleksu witaminowego, biorę wszystko osobno, bo metylacja. Juz sie sama w tym gubie, zeby nie przesadzic ani w jedna, ani w druga stronę. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Skrzatka 6 Napisano Lipiec 13, 2020 Meg, dobrze, że skutki uboczne minęły, pewnie organizm się przyzwyczaił. Co do pozostałych leków, lekarze na pewno wiedzą co robią. Obyś niedługo oznajmiła nam wesołą nowinę. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Mama Kruszynki 10 Napisano Lipiec 15, 2020 Oj tak Skrzatko, życie chyba zawsze będzie inne .... Ja siedzę na urlopie, niby okey a dziś w południe patrzę do sąsiadki przyjechała siostra z niemowlakiem dziewczynką i ja znowu w płacz i znowu słynne pytanie dlaczego....:( Momentami czuję wręcz złość , wściekłość ,że inne kobiety mogą żyć bez traumy śmierci dziecka... że się tak beztrosko cieszą życiem Ostatnio koleżanka mi się zalila,ze ma straszny bałagan w domu,ze nie ogarnia nic, że to problem taki.A ja jej na to ,że bałagan to szczęście bo oznacza,ze ma żywe dzieci w domu to aż ją zatkało. Ostatnio widzę,ze te problemy ludzi to nie są problemy.Moje dawne problemy to też nie były problemy , to były jakieś głupoty, problemem jest właśnie śmierć w rodzinie, prawdziwy bałagan w życiu,ktorego nikt już nie posprząta nigdy Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Skrzatka 6 Napisano Lipiec 17, 2020 Mamo Kruszynki dokładnie Cię rozumiem. Też mam w sobie ciągle tą złość i żal o to co się stało. Nie wiem czy to kiedyś minie, czy kiedykolwiek zaakceptuje to co się wydarzyło. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Mama Kruszynki 10 Napisano Lipiec 20, 2020 Skrzatko nigdy nie zaakceptujesz tego co się zdarzyło. Nie da się. Najważniejsze nauczyć się żyć bez tych dzieci, to zadanie dla nas na życie - najgorsze co mógł zesłać los. Ciężkie lata przed nami...czy podołamy? Okaże się za 5,10 lat. Co do mojej własnej osoby, mam wątpliwości , bo jeśli będę mieć jeszcze dziecko na pewno jest szansa na powrót do życia. Jeśli się nie uda to raczej będzie tylko smutek i wegetacja ,zwłaszcza,ze na chwilę obecną nie toleruje małych dzieci w wózkach, ból w ich obecności jest nie do zniesienia. Bo inne panie mają żywe dziecko w tym wózku a moja w grobie Nie bardzo do mnie dociera,ze w ogóle te nasze dziecinki są w grobach , każdego ranka na nowo dochodzi do mnie,ze mała nie żyje, nie wiem jak u Was ale u mnie po przebudzeniu pierwsza myśl to : ona nie żyje... Od roku codziennie ta sama myśl o poranku... Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Skrzatka 6 Napisano Lipiec 30, 2020 I minął rok . Powiem Wam, że dostałam wczoraj olśnienia. Byłyśmy na grobie razem z dziadkami. Puściliśmy balony do nieba, kupilismy kwiatki i inne ozdoby. I pomyślałam że w przyszłym roku zaprosimy też nasze rodzeństwo z dziećmi i pójdziemy razem na obiad i lody i będziemy świętować tak jak świętujemy urodziny naszych ziemskich dzieci. To nie będzie smutny dzień. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
helka124 69 Napisano Lipiec 30, 2020 Czesc dziewczyny chcialam was zapytac czy śnia sie wam wasze dzieci ktore stracilyscie bo ja stracilam synka w 19 tyg I przychodzi do mnie w snach w postaci tak okolo dwuletniego chlopca I zawsze jak mi sie przysni to cos sie pozniej dzieje tak jakby mnie przestrzegal ze cos sie stanie Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Skrzatka 6 Napisano Sierpień 4, 2020 Mi moja córeczką przyśniła się tylk raz, nie długo po porodzie. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Mama Kruszynki 10 Napisano Sierpień 5, 2020 Skrzatko pięknie uczciliście urodziny Córeczki , urodziny to jest ważny dzień.To jest inny czas niż czas śmierci.Szczęśliwy bo się urodził ktoś wyjątkowy.I to nie wina maluszka ,że urodził się bez bijącego serduszka .... Hela jeśli śni Ci się synek to uważam,że to coś pięknego. Mi córka śni się czasami,na takiej dziwnej zasadzie,że chodzę gdzieś i ją wołam....było tak kilka razy. Raz śniło mi się,że do mnie mówiła,jako taka może trzylatka,ale nie widziałam twarzy nie wiem jak mam sobie małą wyobrażać, czasem pijąc kawę , wyobrażam sobie jak stoi obok ławy i myślę sobie ,ma rok , już by tu stała i się uśmiechała. Czasem sobie myślę,że moją córkę-duszka kocham bardziej niż gdyby żyła.Wtedy pewnie uznałabym za pewnik jej obecność, nie doceniałabym tak bardzo jej istnienia.... Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Mama Kruszynki 10 Napisano Sierpień 6, 2020 Dziewczyny wpiszcie sobie w You.T.ube Zapomniany Rapsodia To teledysk dla dzieci , z centrum onkologii, ale ja tę piosenkę widzę też jako piosenkę o naszych dzieciach. W refrenie dzieci pięknie śpiewają "Nie, nie być zapomnianym..." To jest o naszych dzieciach też, świat chciałby o nich zapomnieć,jakby ich nie było.Ale gdybyśmy każde z nich zapytali teraz, o co nas proszą na pewno stanęły by tam z tymi dziećmi i śpiewały: Nie być zapomnianym.... Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Mama Kruszynki 10 Napisano Sierpień 9, 2020 U mnie dziś samotna niedziela, czytam artykuły o radzeniu sobie z żałobą,znow trafiłam na to... " Fachowcy od żałoby” są zgodni – śmierci dziecka nie da się z niczym porównać. Nie ma mowy o roku rozpaczy, dziesięć lat to minimum. Barbara Pomaska-Skrzypczak zna matki, które pomimo najlepszej pomocy nie wróciły do rzeczywistości. " Ja też już chyba tak do końca nie wrócę do rzeczywistości, odechciało mi się nawet widywać ludzi bo wszędzie żyją dzieci a moja nie żyje i ja teraz się będę mordować z tym 10 lat minimum, nie wiem czy to życie czy droga krzyżowa... Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach