Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...
Gość Ania mamaZuzi

Poród martwego dziecka

Polecane posty

Gość Meg

Wiem, staram się być dzielna właśnie dla córki. Wychodzi różnie- emocjonalna sinusoida jak to określiła kiedyś Oliwka. 
Też mam już takie myśli, że nie chcę czekać i już się starać o drugie dziecko, a za chwilę ten strach, czy będzie dobrze, bez żadnej gwarancji..
Justysia, podziwiam Cię silna kobieto! 

Zapalam dzisiaj światełka dla naszych dzieciaczków ❤️
 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Meg

Wiem, staram się być dzielna właśnie dla córki. Wychodzi różnie- emocjonalna sinusoida jak to określiła kiedyś Oliwka. 
Też mam już takie myśli, że nie chcę czekać i już się starać o drugie dziecko, a za chwilę ten strach, czy będzie dobrze, bez żadnej gwarancji..
Justysia, podziwiam Cię silna kobieto! 

Zapalam dzisiaj światełka dla naszych dzieciaczków ❤️
 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mama-Kruszynki

Justysia Trzymaj się , dajesz tu wszystkim nadzieję, choć sama masz tylu bliskich po 2 stronie .Oni wszyscy nad Tobą czuwają i widzą jak ich kochasz !!!

Meg jedyny plus,ze nasz dzieci są już spokojne, spią ukojone czekając na nas , ja w to wierzę.

Ich pierwszym świętem miało być Boże Narodzenie wyszło inaczej 😞

             [*]  [*]  [*]  [*] 

Zapalam światełka dla wszystkich naszych Aniołków 

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość justysia26

Dziękuję 😘 

😢😢😢😢😢

6 lat temu byłam w ciąży z córką 😇,brat pomagał mi sprzątać grób naszej mamy, nie sądziłam, nie pomyślałabym wtedy że za nie całe 3 tyg przyjdzie mi pochować swoją córkę 😢💔 a dziś nie ma przy mnie mojego brata 💔😢🕯️ 😇🕯️🕯️💔

Leżę i ryczę 😢 skończyłam czytać książkę o Ani Przybylskiej, która wzruszyła mnie jeszcze bardziej 😢 

Jak bardzo trzeba doceniać to co mamy i cieszyć się tym życiem i kochać bliskich którzy jeszcze nas otaczają ♥️ bo życie zbyt krótkie jest ♥️

Piękne słowa mamy Ani :"Czy można to jakoś zrozumieć? Pogodzić się? Oswoić jakoś z tym,co się zdarzyło? Chyba nigdy,matka tego nie potrafi. Ale trzeba żyć. Dla najbliższych. to dla nich tak bardzo chcę zachować prawdziwy obraz Ani...." ♥️😢💔😢😇

Dziś musiałam walczyć z łzami gdy widziałam płacz swojego ojca nad grobem syna 😢💔 😢 tak bardzo wiem co czuję,tak bardzo cierpię ,😢😢😢💔🕯️🕯️tak bardzo mi ich brak 😢💔🕯️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mama-Kruszynki

Justysia tyle przyjmujących słów napisałaś....Jakie to smutne 😞

Na człowieka nie powinno spadać tyle smutku.Ci co odeszli , uważam ,że zaznali spokoju i śpią takim właśnie spokojnym snem. Zaznali  spokoju i ukojenia

Ja czuję się bardzo skrzywdzona przez Boga.Jesli chciał mnie czegoś nauczyć to nauczył mnie tylko rozpaczy....

kiedys byłam aktywna i chętna do pomocy naokoło wszystkim a teraz powoli znikam....wycofuję się że wszystkiego bo nie mam Ochoty udawać,ze jest ok.Wszystko co robię to jest takie na siłę.Wszystko mnie drażni.

musze poszukać jakiegoś sposobu jak sobie z tym poradzić bo na razie czuję się strasznie...

Oj dużo mi czasu trzeba 😞

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Meg

Ja mam dołujący dzień, leżę pod kocem z kubkiem herbaty w ręku i słucham depresyjno- nostalgicznej muzyki. Zamiast radości, smutek. Zamiast córeczki w objęciach, tylko ten cholerny kubek ciepłej herbaty w dłoniach 😔

Mój dzisiejszy nastrój:

Kina- Get you the moon.

„Cause you are, you are
The reason why I'm still, hanging on.
Cause you are, you are
The reason why my head is still above water.
And if I could I'd get you the moon, give it to you.
And if death was coming for you, I'd give my life for you.” 😢

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość justysia26

U mnie dziś nie lepszy nastrój od wczoraj 😢💔🕯️💔💔💔 serce mi krwawi strasznie 😢

Taki żal mam w sobie 😢

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mama-Kruszynki

Justysia Ty pokazujesz na tym forum,ze serce matki zawsze będzie krwawić po odejściu dziecka 😞

ja na początku myślałam,ze to z czasem minie,tak twierdzą ludzie wokół mnie.Ale patrząc na Twoją pełną miłości postawę do córeczki po kilku latach, ja widzę,ze my zawsze będziemy już myślami z tymi naszymi dziećmi .....:(  

Boli mnie,ze ktoś tak nas skrzywdził tą śmiercią.

Człowiek chce normalnie żyć ,iść do przodu a tu wciąż wyskakuje znienacka ten ból .

Od śmierci córki nie zdarzyło mi się bym czuła radość ani razu, jestem odrętwiona i wolałabym sama umrzeć niż zostać tu i czuć te okropną,wszystkim Nam znaną paletę uczuć 😞

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ane07

Mi się zdarzyło. Być szczęśliwą. Nie winię się za to. Na początku żałoby bym siebie za to nienawidziła. Nie dawałam siebie prawa do szczęścia, nie wierzyłam,że to możliwe. Odejście mojej Niuni w pewnej chwili przyjęłam z pokorą. To moja blizna, ale nie chcę jej wymazać. Chcę nosić z dumą. Bo Ona była i jest. Tam. To mi pomaga. Choć czasem są chwile bezsilności. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość justysia26

Mamo kruszynki 😢

Jestem od prawie 6 lat inną osobą, 19.11.2019 minie 6 lat od śmierci mojej córki 😥💔,przez te 6 lat pochowałam babcię,z jej odejściem było dużo finansowych problemów które ciągną się do dziś dnia,bo po śmierci brata sprawa dla sądów się pogmatwała 😞, pokłócona jestem z bratem, który wkoncu odbiera sobie życie 😢, nie poznając swojego drugiego siostrzeńca, urodziłam dwóch synów, zmagaliśmy się z rakiem u teścia, który umarł męcząc się, przeżyłam śmierć koleżanki, która też straciła dziecko, tyle zdarzeń przez te lata 😢 jedynym szczęściem są moi synowie,to jest mój napęd do życia, ale czasem się zastanawiam co mnie jeszcze czeka , czasem się strasznie boję bo nie umiem się pogodzić z życiem które mnie spotkało, najpierw alkoholizm matki, samotnie wychowuje nas tata, problemy brata które towarzyszą mu przez życie, które mogę zawdzięczać tylko matce, śmierć matki na 2 m-ce przed moim ślubem dokładnie 23.07 a ślub brałam 23.09 , później ciężki wypadek męża, śmierć córki,  dobrze że moja pierwsza córka szczęśliwie się urodziła, konflikt z teściem, później budowa domu, na której mąż miał wypadek,przez który doznał uszczerbku na zdrowiu,z którym boryka się nadal i będzie się borykał do końca życia 😢, choroba babci, problemy z rodziną matki, śmierć brata, choroba teścia, konflikt z siostrą męża, i co chwilę coś 😢 to tak w dużym skrócie, czasem mówię mojej bliskiej ciotce że nie wiem za co mnie te problemy spotykają 😢😞 od kilku lat w nowy rok składam mężowi życzenia żeby nowy rok był dla nas bez problemów takich naprawdę poważnych, że pragnę przeżyć szczęśliwie i w zdrowiu rok, martwię się o ojca , który mi tylko został, czasem to mi poważnie daje popalić, bo po śmierci brata zatraca się w piciu 😢 ciężko mi walczyć o niego, jestem osobą która alkohol uważa za największego wroga swojej rodziny, dobrze że mąż jest cudownym człowiekiem i dzięki niemu żyje,bo podnosił mnie nie raz na duchu gdy spadałam na sam dół 😢 bo pomimo tego że dużo osób mówi że jestem twardą i silną kobietą to mam dni że jestem bezsilna, i najchętniej to bym się upiła i poszła spać,bo pytam Boga ileż można, ileż można mieć kłód pod nogami, że przecież tak nie można mieć wiecznie pod górę, 😢😥😞 widać po mnie, że można 😂🤔😥 miałam 11 lat gdy zostałam bez mamy , która żyła ale nie z nami tylko wybrała inną drogę, ciężko opisać co  czuję dziecko wtedy 😞😢 

I tak to w życiu bywa ,moja babcia (mama mojej mamy) na pogrzebie mojej córki prowadziła mnie pod rękę bo nie byłam w stanie iść widząc mojego męża, który niesie w trumience część moją i jego, naszą miłość, 💔babcia wtedy powiedziała że wie co ja czuję, wkoncu też pochowała córkę (moją mamę). Długo minęło żebym mogła w miarę żyć i pogodzić się z tym.w dniu śmierci mojej mamy się mi przyśniła o 6 rano, obudziłam się i mówię mojemu że mi się śniła,że ona nie żyje,że przyszła do mnie ubrana cała na biało że przyszła się pożegnać,on mówi uspokój się wszystko będzie z nią ok,bo była w szpitalu,a o 6.05 umarła,po 7 miałam tel od siostry mamy, że nie żyje 😢 już to czułam że umarła.sny to coś u mnie zawsze proroczego 😞

Życie bywa powikłane tak jak u mnie,raz pod górę a raz z góry.

Bardzo mi brakuje córci 😢💔🕯️😇

Tak bardzo za nią tęsknię,wiem że tam się nią opiekuje moja babcia,mama,brat i teściu, który jako jedyny bardzo o niej pamiętał,tak bardzo chciałabym żeby życie potoczyło się inaczej 😥😥😞

Się rozpisałam...... Mam nadzieję że was nie zamęcze 😘

Bardzo wam wszystkim kibicuję za szczęśliwe ciążę, żebyście mogły zafasolkować szybko bez żadnych problemów i żebyście szczęśliwie doczekały tych maluszków.

Całuje 😘 sercem jestem przy was,bo każdej z was bardzo współczuję że spotkało was to samo co mnie 😢💔

Pozdrawiam 😘😘😘

Aniołkowa mama od 19.11.2013 😇🕯️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mama-Kruszynki

Justysia Twoja historia chwyta za serce 😞 pokazuje jednocześnie,ze jesteś bardzo silną kobietką.Najwazniejsze,ze masz męża , który Cię wspiera i że masz tu na ziemi dzieciaczki więc na pewno koją Twoje serce.

 Rodzina to siła Justysia a Ty masz wspaniałą rodzinę!!! A Twoi bliscy w niebie na pewno Ci kibicują .....

Mnie to nawet mąż nie wspiera, wręcz czasem mam wrażenie,ze jak nie będziemy mieć dziecka to się to małżeństwo posypie.

Nie mam w nikim wsparcia w sprawie śmierci córeczki, mąż najchętniej by zamknął temat bo go to Dołuje.I tak jestem z tym wszystkim dama 😞

Oj ciężko dziewczyny mi jak nam wszystkim 😕

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mama-Kruszynki

Justysia mam pytanie do Ciebie czy Ty w ciąży z synkami bralas sam accard czy accard i heparynę?

Pytam bo ostatnio czytałam o tym,ze niektórzy lekarze polecają sam accard.

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mama-Kruszynki

Powiem Wam dziewczyny Właśnie zobaczyłam,ze Joanna Krupa urodziła i pękło mi serce 😞 Jej śliczna córeczka jest tak podobna do mojej 😞 czeka ją teraz tyle pięknych chwil - malutkie niebo na ziemi .............a my mamy aniolkowe mamy Wszystkich Świętych 😞

Eh Bóg się pomylił .....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Oliwka0612

Oj to był wyjątkowo ciężki czas dla mnie. Wyszło to, ze mój narzeczony traktował mnie z troska i nie dawał już rady, wiec zaczęliśmy się kłócić. Kochamy się i chcemy być razem, ale dawno tak się nie pokłóciliśmy. Justysia właśnie potwierdza to, czego ja się bardzo boje - boje się, ze strata Mikołaja to nie koniec i z jednej strony bardzo chce być już w ciazy - te ciagle myśli, czy będę w stanie urodzić i mieć przy sobie zdrowa dzidzie ciagle mi chodzą po głowie. Z drugiej strony tak bardzo się boje, ze zycie mnie doświadczy poronieniem, albo sprawi mi inna nieprzyjemna niespodziankę...

o Joannie Krupie tez tak pomyślałam - miała 3 baby shower itp myśle sobie kurczę, to ja czekałam te bezpieczne trzy miesiące z informowaniem wszystkich, na spokojnie z życiem, nie latałam samolotem itp a u niej bajkowo. Trochę to kuje, mimo ze się dla niej ciesze oczywiście - czeka ja tyle wspaniałych chwil.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Oliwka0612

Oj to był wyjątkowo ciężki czas dla mnie. Wyszło to, ze mój narzeczony traktował mnie z troska i nie dawał już rady, wiec zaczęliśmy się kłócić. Kochamy się i chcemy być razem, ale dawno tak się nie pokłóciliśmy. Justysia właśnie potwierdza to, czego ja się bardzo boje - boje się, ze strata Mikołaja to nie koniec i z jednej strony bardzo chce być już w ciazy - te ciagle myśli, czy będę w stanie urodzić i mieć przy sobie zdrowa dzidzie ciagle mi chodzą po głowie. Z drugiej strony tak bardzo się boje, ze zycie mnie doświadczy poronieniem, albo sprawi mi inna nieprzyjemna niespodziankę...

o Joannie Krupie tez tak pomyślałam - miała 3 baby shower itp myśle sobie kurczę, to ja czekałam te bezpieczne trzy miesiące z informowaniem wszystkich, na spokojnie z życiem, nie latałam samolotem itp a u niej bajkowo. Trochę to kuje, mimo ze się dla niej ciesze oczywiście - czeka ja tyle wspaniałych chwil.

Dziś byłam w szpitalu, w którym rodziłam i znowu to uczucie, ze przecież miałam stamtąd wychodzic z uśmiechem i małym bobaskiem... to uczucie jest przerażajace. Mam wrażenie, ze on tam po prostu został... w każdym razie mam już wynik antytrombiny - wyszła w normie 96 - jak u Was z tymi wynikami?

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Oliwka0612

Oj to był wyjątkowo ciężki czas dla mnie. Wyszło to, ze mój narzeczony traktował mnie z troska i nie dawał już rady, wiec zaczęliśmy się kłócić. Kochamy się i chcemy być razem, ale dawno tak się nie pokłóciliśmy. Justysia właśnie potwierdza to, czego ja się bardzo boje - boje się, ze strata Mikołaja to nie koniec i z jednej strony bardzo chce być już w ciazy - te ciagle myśli, czy będę w stanie urodzić i mieć przy sobie zdrowa dzidzie ciagle mi chodzą po głowie. Z drugiej strony tak bardzo się boje, ze zycie mnie doświadczy poronieniem, albo sprawi mi inna nieprzyjemna niespodziankę...

o Joannie Krupie tez tak pomyślałam - miała 3 baby shower itp myśle sobie kurczę, to ja czekałam te bezpieczne trzy miesiące z informowaniem wszystkich, na spokojnie z życiem, nie latałam samolotem itp a u niej bajkowo. Trochę to kuje, mimo ze się dla niej ciesze oczywiście - czeka ja tyle wspaniałych chwil.

Dziś byłam w szpitalu, w którym rodziłam i znowu to uczucie, ze przecież miałam stamtąd wychodzic z uśmiechem i małym bobaskiem... to uczucie jest przerażajace. Mam wrażenie, ze on tam po prostu został... w każdym razie mam już wynik antytrombiny - wyszła w normie 96 - jak u Was z tymi wynikami?

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Meg

Justysia, bardzo Ci współczuję. Tyle cierpienia spadło na jednego człowieka, ciężko to udźwignąć 😔 no właśnie- ten strach. Myślisz sobie, że spotkała cię tragedia i przecież dwa razy nic złego nie może się przydarzyć. A jednak... limit pecha nie istnieje. Przeraza mnie to 😔

 

Mamo Kruszynki- to jest przykre, kiedy brak jednak tego oparcia. Wszędzie w poradnikach i artykułach w internecie piszą, że wsparcie rodziny jest nieocenione w tej sytuacji, a Ty czujesz się samotnie mimo i tak już ogromnego poczucia osamotnienia bez dziecka 😔 ale bądź silna, to chyba jedyna opcja, która nam pozostała.

 

Oliwka, mój mąż też był dla mnie ogromną podporą (zresztą jak i cała rodzina moja, męża). Ale w pewnym momencie miałam poczucie, ze z tą moją rozpaczą osaczam go za mocno. On mnie baardzo wspierał i gdzieś w tym wszystkim zapomniałam o jego „regeneracji” psychicznej. A przecież on też cierpiał i radził sobie na swój sposób. Kilka dni temu popłakałam się rano, mąż mi powiedział, że nic się już nie da zrobić, że musimy się ogarnąć i iść dalej. Byłam zła, oczywiście klasycznie mu „wygarnęłam”, że już o niej nie pamięta i chce żyć jakby się nic nie stało. Wtedy porozmawialiśmy i wytłumaczył, zrozumiałam-  on nigdy o córce nie zapomni, myśli o niej i boli go to, że jej nie ma oraz widzi mnie cierpiącą. Ale po prostu nie dałby rady przez cały czas dźwigać mnie, kiedy psychicznie upadam i jeszcze żyć ze swoimi smutkami. Teraz wiem, że on też jest ważny, też stracił dziecko i też cierpi, ale potrzebuje iść dalej, bo to dobre dla jego psychiki. „Pozwoliłam” mu na to, wspieram i rozumiem, że tak chce. Uszanowałam jego decyzję. Nie chcę być egoistką i zadręczać go sobą, jakbym tylko ja i moje cierpienie były ważne. To była pierwsza i ostatnia nasza nieprzyjemna wymiana zdań na temat córki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Meg

Ps. W kwestii Joanny Krupy i baby shower x3. Ja nawet jednego nie zrobiłam. Przyjaciółkom obiecałam, że będziemy świętować, kiedy córka już będzie z nami. Nie wiem, podświadomie nie chciałam zapeszać, chociaż niby w to nie wierzę. Do połowy 7 mca wiedziały tylko one i rodzina. No i właśnie wtedy, w połowie 7mca w dniu urodzin „pochwaliłam się” reszcie dalszych znajomych, brzucha w ogóle nie było widać bardzo długo, więc nie wiedzieli. Gratulowali, ja się cieszyłam i dziękowałam. Miesiąc później jej nie było, a ja żałowałam, że wszyscy wokół dowiedzieli się o ciąży, bo będą pytać, a mnie co chwile będzie pękać serce. Niektórzy chwalą się już nawet testem ciążowym, relacjonują przebieg całej ciąży i jest okej. Ja powiedziałam pod koniec 7mca, a tu taki pech.. 😔😔

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mama-Kruszynki

Oliwka powiem Ci, że mnie też dziwiło u Joanny Krupy te 3 baby shower, i to ,że taka była pewna ,że się uda.

Ciesze się,ze jej się udało,ale to tak boli,ze ktoś miał ciążę trud porodu i teraz szczęśliwe macierżyństwo, a nasza gromadka dzieciaków nigdy nie zazna tego szczęścia z nami 😞

Niestety zdarzają się historie drugiego martwego urodzenia, czytałam o pani która miała 3 następujące po sobie martwe urodzenia (bliźnięta i dwóch synów)- organizm pod koniec ciąży atakował łożysko.Trzeba odwagi dla nas.Choc dla mnie osobiście, drugie martwe urodzenie to byłby koniec starań.Kobiety po 3 martwych urodzeniach to......brak mi nawet słów by opisać jak je podziwiam...

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mama-Kruszynki

Meg ja też powiedziałam późno wszystkim a np taka Agnieszka Kaczorowska w 3 miesiącu robiła wywiady o ciąży i jakieś filmiki dla mam ,to był szok dla mnie ja się wtedy bałam,ze coś się stanie a ona taka pewna Ciąży ......

Ja dopiero miesiąc przed porodem zrobiłam wyprawkę, nie chciałam zapeszyc....

A co do facetów i reszty rodziny, mogliby bardziej zrozumieć,ze 1 rok będzie szokiem dla nas. Zczasem wiadomo na pewno będzie inaczej ale teraz to początek i nikt nie będzie wypierał istnienia tego dziecka....

 

 

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Oliwka0612

no właśnie o to mi chodzi. Mam trochę wrażenie, ze on jest nadopiekuńczy, ze za bardzo się o mnie martwi. Powiem Wam, ze strasznie pokłóciliśmy się o 1 listopada. Specjalnie chciałam pracować z domu, żeby nie myśleć cały dzień o tym całym świecie itp. On miał rano pojechać na cmentarz(bo tak chciał), popracować i wrócić ok 16, żebyśmy poszli razem i hmm nie dało rady mu tego wytlumaczyc, ze wole być sama niż w jego rodzinnym domu i patrzeć na smutek jego mamy i powstrzymywać się od płaczu, żeby jej nie smucić. Ehh ciężkie to zycie!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość justysia26

Mamo kruszynki dziękuję za twoje słowa 😘

Ja brałam tylko Acard przy chłopcach.

Dziewczyny to jest normalne z mężczyznami każdy tak reaguje, jak czytam wasze wpisy o kłótniach,to przypominam sobie swoje z mężem, mieliśmy tak samo. Kiedyś czytałam w jakiejś książce że mężczyźni inaczej przechodzą żałobę po swoim dziecku. Chodź widząc swojego ojca przez pierwszy miesiąc po śmierci brata to myślałam że się załamie, bo pił cały miesiąc nie trzeźwiejąc , myślałam że się zapije na śmierć. Nie wiedziałam jak mu pomóc, wiem co czuł jako rodzic,tylko że ja sama nie umiałam się pogodzić ze śmiercią brata 💔😢

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość justysia26

Jedna mama ostatnio na swoim profilu napisała pięknie,po stracie ciąży bliźniaczej udało jej się szczęśliwie urodzić córkę ♥️ bardzo trzymałam za nią kciuki, pięknie ujęła to słowami:

"Tęczowe dziecko przynosi radość po smutku,rodzi się by przywrócić równowagę, wypełnić ciemność światłem i kolorem. Staje się motywacją do uczenia się i pogodzenia ze stratą. Jest tajemnicą życia, które przyszło by skraść nasze serca i nauczyć nas że żyjemy. Jest w szczególności istotą wypełnioną pozytywną energią, która będzie cieszyć się szczególną troską i uczuciem..

Mimo silnej burzy przywraca spokój ♥️"

Dziewczyny życzę wam wszystkim takiego spokoju ♥️,a wasze aniołki zawsze będą w was i w waszych sercach♥️😇♥️ po wieczny czas.

Dziewczyny każda kolejna ciąża jest strachem którego nie da się opisać,tylko my aniołkowe mamy wiemy czym to jest opisane... Ale warto !!!! Dziewczyny nigdy się nie zawahałam, mam dwóch wspaniałych synów ♥️♥️ gdyby tylko mąż chciał to zdecydowałabym się na jeszcze kolejnego maluszka 😊😋 mój najmłodszy syn 27.11 skończy 3 latka 😊 już jest taki duży 😊 

Nigdy nie będziecie wiedziały co wam jeszcze pisane w życiu,ja po stracie córki nie sądziłam, że życie napisze mi taki scenariusz 😢💔🕯️

Ale warto zaryzykować,kto nie ryzykuje ten nie zyskuje, warto marzyć, myśleć i nie gnębić się,bo trzeba znaleźć miejsce na tą fasolkę w sercu , trzeba mieć nadzieję a złe myśli odganiać, będzie dobrze pomimo burzy wyjdzie słońce.

Mamo kruszynki nie załamuj się,mojemu mężowi po śmierci córki było ciężko rozmawiać, dopiero w kłótni wygarnialam mężowi że nie pamięta o niej,bo o niej nie mówi,a on mi wtedy mówił że to że nie mowi to nie znaczy że nie cierpi,mi wtedy jego słowa trafiały do głowy, to jakby w pysk strzelił, uzmysławiać sobie zaczęłam co ja robię Co ja mówię,czemu się na nim wyżywam,skoro on też stracił córkę,😢 oni też żyją, też cierpią i muszą wstać,bo mężczyzna płakać nie może, mój dopiero płakał jak sobie wypił, jechaliśmy na cmentarz bo chciał wtedy jechać, musiałam go zawieść,pod cmentarzem walnął pięścią w szybę w aucie i zrobił pajęczynę na szybie 😞, poszliśmy a on poprostu wył, nie płakał , wył nad grobem córki 😥💔 a ja płakałam razem z nim 😢 to były ciężkie chwile 😢 dlatego dziewczyny musicie wiedzieć że oni też cierpią na swój sposób, nie mogą chodzić i płakać tak jak my,bo płeć im na to nie pozwala ale też cierpią 😢 niestety czy to matka czy ojciec traci swoje dziecko,mój tata zawsze nad grobem syna płacze 😢

Mamo kruszynki nie załamuj się, i nie myśl o tym że się małżeństwo wam rozwali, przetrwacie ten ciężki czas,a pogadać zawsze możesz tu z nami,ja też szukałam tutaj wsparcie bo bliscy nie rozumieli nawet przyjaciółka nie umiała ze mną rozmawiać. Mamo kruszynki urodzisz szczęśliwie tylko się tym nie zadręczaj.😘😘

Kochane 😘😘😘♥️♥️♥️♥️ jestem z wami ❤️ 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mama-Kruszynki

Justysia dziękuję za tyle mądrych słów .Tyle przeszłaś a nas tu pocieszasz. Jesteś wartosciową osobą i taką opoką dla swojej rodziny.

Ja mam gorsze i lepsze momenty , staram się trzymać a faceci rzeczywiście inaczej to przeżywają ,trochę szkoda  ale tacy są. Mój nawet powiedział,ze czuję się jakiś inny bo wszyscy koledzy mają żywe dzieci a on jeden doczekał martwego 😕 widze,ze go to przerasta.

Eh taka tragedia musi zebrać swoje żniwo w postaci smutku w rodzinie niestety 😕

trzymajcie się dziewczyny

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość justysia26

Mamo kruszynki dziękuję 😘 za miłe słowa 😘

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Meg

Ja byłam dzisiaj na ostatnich badaniach z krwi. Został mi tylko jeszcze pakiet trombofilii do zrobienia. Teraz tylko trzeba czekać na wyniki, niektóre ok. 14 dni roboczych. Mimo wszystko wolałabym, aby wyszły dobrze.

Nastrój średni. W pracy jako tako nie myślę, bo nie mam czasu. A po pracy jadę do domu samochodem i łzy mi lecą. Też mi źle. Mam wrażenie, że wokół tylko sami szczęśliwi ludzie. Chociaż to pewnie nieprawda..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Nadzieja40

❤️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Oliwka0612

Oj Meg to nieprawda, po prostu tak jak wcześniej pisałam - tych tragedii nie widać. Mi znajoma ostatnio mówiła, ze u koleżanki córki w wieku trzech miesięcy wykryto nieuleczalnego raka - co można zrobić? Nic nie można zrobić. Dziś psycholog mi tłumaczył, jak mogę sobie w chwilach dołka wytłumaczyć, że to nie ja ściągnęłam cierpienie na cała rodzine. Mówi, aby przypominać sobie, ze nie mamy głosu decydującego, jeżeli chodzi o nasze ciało. Jeżeli kobieta ma tylozgiecie macicy i ma trudności z zajściem w ciaze to nie może podjąć decyzji, żeby było inaczej i już zachodzi w ciaze. To samo w naszych przypadkach - nie bilysmy się po brzuchu, nie zalewaliśmy alkoholem, nie imprezowaliśmy itd nasze dzieci odeszły niewiadomo czemu i jak do tego doszło możemy podejrzewać, ale w moim przypadku nic nie wiadomo... zadna z nas tego nie chciała, i nawet jeśli było nam ciężko, albo już chciałyśmy być po porodzie i mieć to dzieciątko przy sobie i narzekaliśmy i mówiłyśmy, żeby już wychodziło to nie znaczy, ze ktoś nas za te myśli ukarał. Jak myśle racjonalnie to to rozumiem, ale jak mam fazę to jest mi ciężko... takie nasze życie już jest.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Meg

No właśnie tak czasem sobie myslałam, czy to nie jakaś kara. Kiedy się dowiedziałam o ciąży, ucieszyłam się, ale ciągle mówiłam, że to był szok, że tak od razu się udało, a ja chyba nie jestem jeszcze gotowa, że może sobie nie poradzę. Później znowu te myśli żeby córka już była, bo przecież lato, gorąc, człowiek się męczy, coraz ciężej. Myślałam, że los mnie pokarał za to wszystko...

Mam mieć pierwszą wizytę u psychologa po weekendzie (lekarz mi zaproponował, a wcześniej nie chciałam), ale nie wiem, czy pójść. Mam mieszane uczucia. Nie wiem, czy chcę opowiadać o wszystkim obcej osobie.

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mama-Kruszynki

Meg mi się wydaje,ze możesz pójść na pierwszą wizytę i zobaczysz po niej czy powinnaś chodzić do tej pani.Ja też myślałam, przed porodem ,że mam dość ciężkiego brzucha ,że chce już dziecko mieć na rekach,mialam je na rekach jedna godzinę otumaniona dolarganem i ledwo to pamiętam...gdyby nie foto nie pamiętała bym twarzy dziecka....

Nadzieja 40 a Ty jak tam się czujesz, udało Ci się zalstwic badania choć trochę na NFZ?

Oliwka mądrze Ci psycholog mówi, to co Ci powiedziała ma sens,warto tak sobie to tłumaczyć.

Gorsze fazy będą zawsze dziewczyny, mnie ostatnio rozczula dziecko Joanny Krupy,taka podobna do mojej a moja nigdy nie urośnie nawet 10 cm 😞

ide dziś do lekarza zobaczę co mi powie.Ale co by nie.powiedzisl.to nastrój mam taki jak i Wy 😕

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Bądź aktywny! Zaloguj się lub utwórz konto

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to proste!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się

×