Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...
Gość Ania mamaZuzi

Poród martwego dziecka

Polecane posty

Gość justysia26
Mamo walentynkowych aniołków wszystkiego najlepszego dla twojego synusia:) ciesze się, że dałaś rade twoja córcia na pewno czuwala nad tobą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kurcze, co się dzieje na tym świecie? Tyle dramatów i złamanych serc. Chociaż z drugiej strony, takich tragedii zawsze było dużo, tylko zanim stałam się sama aniołkową mamą, to tego nie widziałam... Mama2chlopcow, BARDZO mi przykro! Ogromnie! Ja swojego synka też straciłam w styczniu tego roku. W 37 tygodniu ciąży, na dzień przed zaplanowaną cesarką. Wiem przez co teraz przechodzisz. To ból, którego i ja nigdy wcześniej nie zaznałam. Ściskam mocno. Przesyłam światełko dla Twojego Aniołka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość justysia26
Aniolkowa mamo mam pytanko czy karmisz synka piersią czy butelką? ja karmie synka jeszcze cycem i doi przed południem przy drzemce i wieczorem i w nocy obowiązkowo kilka razy. Musze go odstawić bo musze wrócić do pracy pod koniec kwietnia. I mam dylematy. Bo bardzo bym chciała karmic go dalej, mąż by chciał jeszcze jedną pocieche a ja mam problemy z cyklem i nie wiem jak by to wszystko ogarnąć. Mam dylemat bo chcialabym jeszcze jednego maluszka bo zawsze pragnelam z mężem mieć trójke ale się też boje tego strachu o ciążę i jak bym dala rade z tym wszystkim. Pozdrawiam. Moja poczta to justynkaa_15.01.87@tlen.pl będę wdzięczna za odpowiedz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mamaSiB
Mamo2chlopcow przytulam mocno... bardzo Ci współczuję

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mamaSiB
Mamo2chlopcow przytulam mocno... bardzo Ci współczuję

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mamaSiB
Mamo2chlopcow ... z tymi lekami... bierzesz je po to aby nie czuć, aby nie płakać? To pomaga? To chyba nie jest dobry pomysł. .. płacz pomaga. .. musisz wypłakać smutek... to będzie trwało tygodniami, ale z biegiem czasu łez będzie coraz mniej

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mama2chlopcow
MamoSiB szczerze ci powiem ze nie wiem jak by było bez leków, biorę je odkąd tylko się dowiedziałam. Łez i tak jest bardzo duzo. Wręcz boje się , że bez leków nie dałabym wogole rady tego wszystkiego udźwignąć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość MamaWalentynkowychAniołków
Mamo2chłopców ja tez czekam na wyniki sekcji... trzymaj sie kochana chociaż sama wiem ze to praktycznie niemożliwe na początku;(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ane07
Mamo2chłopców płaczę razem z Tobą... Bardzo mi przykro z powodu Twojej straty. :( Jakie to straszne że nas to spotkało. moje leki leżą. Boję się czy wystarczy mi sił, by poradzić sobie z depresją bez nich. Ale ja modlę się i to mi pomaga. Tutaj też dostaję mnóstwo wsparcia. Mi początkiem pomagały leki ziołowe, doraźnie. Miałam gulę w gardle, teraz niedługo miną 3 mce od śmierci mojej Córeczki, już nie ma guli, miewam pogodne dni. Ściskam. Pomyśl o odwadze, którą masz w sobie. Po takim przejściu masz siłę w którą się obradzasz. Ludzie żyją nieświadomi różnych tragedii. Nas los owinął, ścisnął, rzucił na kolana. Pomyśl o tej sile.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mamaSiB
Mamo2chlopcow martwię się, bo to na dłuższą metę nie wydaje się dobrym pomysłem. A miesiąc brania leków to długo. Nie miej mi tego za złe, nie chcę się wtrącać za bardzo... Moja córcia odeszła 14,5 m-ca temu w 37tc. Znam aż za dobrze ten ból. Ale na samym początku zdecydowałam, ze nie będę tego łagodzić niczym- lekami czy alkoholem, bo ten ból i tak wróci. Mi pomagała i nadal pomaga modlitwa, książki na ten temat np. Witraże w ciemności, które szczerze polecam... Warto poszukać grup wsparcia-forum to świetna terapia, ale kontakt z żywym człowiekiem, który rozumie co mówisz w pół słowa jest nieoceniony. I taka świadomość, ze nie jest się z tym samemu, jak jakiś kosmita. Dziewczyny z Krakowa- mialyscie się spotkać na czekoladzie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mamaSiB
Dla mnie do Krakowa za daleko, ale cieszyłabym się bardzo że Wy jesteście razem. Skoro w Krakowie nie ma takich miejsc, to może w porozumieniu z jakimś mądrym i empatycznym księdzem udałoby się Wam stworzyć takie miejsce dla takich polamancow życiowych jak my: (. Same wiecie jakie to jest potrzebne. .. u mnie działa Wspólnota rodziców po stracie www.stratadziecka.pl. Pomysł wyszedł od dziewczyn, które doświadczyły tej tragedii, a teraz pomagają wielu ludziom. ..spotkania i Msze są co 2 miesiące i uwierzcie mi ze zawsze na nie czekam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ania mamaZuzi
Dziewczyny podczytuje i jeśli chodzi o leki to ja je brałam 2 miesiące później przestałam stopniowo bo tak kazała ginekolog ja bym bez nich nie dała rady ranki dla mnie byly straszne nie mialam sily wstać myślałam tylko aby zasnąć i sie nie obudzić ale dla męża rodziców itd przeżyłam jakoś... jest lepiej dużo lepiej osiagnelam jako takie spokój myślę o przyszłości śmieję się co nie znaczy ze nie myślę o córeczce myślę codziennie patrzę w sklepie na inne dzieci i myślę jaka by była bardzo za nią tęsknię tak długo na nią czekaliśmy ale los postanowił inaczej. Mi również pomogła modlitwa chodź na początku nie mogłam się modlić obraziłam się na Boga. Dziewczyny trzymajcie się ściskam was bardzo mocno

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ane07
mamo SiB mogę prosić Cię o kontakt? mój mail: andziusia@yahoo.com Dzięki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
MamoWalentynkowychAniołków ludzie są bezmyślni i bezlitośni niestety trzeba się jakoś uodpornić na to co mówią, mimo, że często ranią nas te słowa. Już tu nie raz o tym pisałyśmy czego to nie wymyślali zarówno "bliscy" jak i osoby postronne, na większość komentarzy po prostu ręce opadają. Cieszę się, że przetrwałaś urodziny synka, jesteś silna i przekonasz się o tym jeszcze nie raz, jesteśmy w stanie znieść znacznie więcej niż mogłoby się nam kiedyś wydawać. Najważniejsze, że masz swoich chłopaków. Mamo2chlopcow tak strasznie mi przykro z powodu Twojego synka. Masz rację to istny koszmar, tak niewyobrażalny, że mamy nadzieję, że to jakiś koszmarny sen. Przytulam Cię mocno. Dobrze, że chodzisz do psychologa to ważne, a co do leków to myślę, że to indywidualna sprawa to raz, a dwa może nie są to jakieś bardzo mocne czy uzależniające tabletki. Jeśli Ci pomagają funkcjonować, nie blokują emocji, a przecież bierzesz je pod kontrolą lekarza to myślę, że lepiej je brać. Ja nic nie brałam ale czasami żałuje, bo tylko ja wiem ile mnie to kosztowało.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość MamaWalentynkowychAniołków
Ja przez pierwszy tydzień brałam leki nasenne bo panicznie bałam się nocy, że mąż zasnie pierwszy, a ja bede leżała i płakała. Miał możliwość nocować ze mną w szpitalu bo ja prócz śmierci Malutkiej sama bylam zagrożona i wrocilam do domu ze szpitala po tygodniu. Bralam cos na "R". Miałabym możliwość mieć te tabletki również w domu, ale właśnie bałam się że się uzależnie... Czasem żałuję, że ich nie mam :/ ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość MamaWalentynkowychAniołków
MamoJulii, kiedyś ktoś w zartach powiedział mi, że człowiek jest jak czołg, jest w stanie wytrzymac na prawdę wiele... to prawda, ale te wyrwy w duszy zostawione przez takie wstretne życiowe sytuacje są nie do naprawienia. My wiemy to najlepiej niestety:/ Odnośnie gniewu na Boga to ja przez caly pobyt w szpitalu trzymałam w ręku mały drewniany różaniec, nawet podczas porodu. Później włożyłam go Lence w rączkę gdy już leżała w trumience. Wtedy dziękowałam Mu bo myślę że dzieki Niemu udało nam się to jakoś przetrwać. Dziś mam chwile zwątpienia, ciężko mi. W głowie mi siedzi, że to przecież On o wszystkim decyduje wiec czemu nam Ją zabrał? Po co to całe cierpienie;(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ania mamaZuzi
MamoWalentynkowych aniołków to mialam na myśli jak pisałam o Bogu i wątpliwościach zastanawiałam się dlaczego mi ja zabrał. Teraz tak nie myślę. Ale zdaję sobie z tego sprawę ze każdy musi indywidualnie do tematu Boga podejścia ważny jest czas wszystko trzeba sobie poukładać w głowie po swojemu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mama_Gucia
Przytulam nowe mamy i bardzo wam współczuję. Tak jak piszą dziewczyny, teraz trwa najgorsze, ale z czasem zaczniecie się uśmiechać a nawet zaczniecie żyć prawie normalnie. Dużo sily wam kochane życzę. Nie dajcie się głupim tekstom z otoczenia i upatrujcie nadziei w mężach i dzieciach, jeśli je macie. Dla nich warto żyć. Ja po stracie synka czułam się tak strasznie, że chciałam umrzeć, ale z czasem było lepiej. Pomógł mi partner, psychoterapeutka i powrót do pracy. Po 13 miesiącach od straty urodziłam zdrową córeczkę i jestem... prawie szczęśliwa. Prawie, bo nie ma dnia, żebym z bólem i tęsknotą nie wspominała mojego pierwszego dzieciątka. Jestem z wami.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mama2chlopcow
Dzięki dziewczyny, wreszcie czuje ze ktoś rozumie jaki to ból. Niewyobrażalny dla innych ból. Ja zwatpilam w Boga, we wszystkich bliskich jakich mam w niebie. Po co Bogu nasze niewinne aniołki. Dlaczego w tak drastyczny sposób przerwał nasze radosne oczekiwanie. Codziennie po kilkanaście razy odtwarzaja mi się w pamięci tamte wydarzenia, jak jakiś kiepski film. Brak ruchów, nie bijące serduszko, noc z martwym dzieckiem w brzuchu, poród, pogrzeb i ta rozpacz moja i męża. Niewyobrażalna rozpacz. Musze brać leki, jak mąż wrócił do pracy ja musiałam wrócić do roli matki mojego 3 latka. On i tak bardzo wszystko przeżył. Wrócił nasz rytm dnia, sprzątam, gotuje, dużo bawię się z Oskarkiem, musze podzielac jego dziecięca radość. A gdy już pójdzie spać to płacze, myślę jak miało być, wyobrażam sobie co bym akurat robiła jakby żył. Myślę co mogłam zrobić żeby żył.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gośćmama
no ja też kochane każdego dnia myślę o mojej pierwszej córeczce nie ma dnia bym o niej nie pomyślała teraz tez mogę napisać ze prawie tak jak mama gucia jestem szczęśliwa bo jestem w ciąży ale reż nie wiem co będzie jutro żyje z dnia na dzień z nadzieją ze urodzenie żywe dziecko kochane trzymajcie się i światełka dla naszych aniolkow

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ane07
Gdy zaczynam myśleć czy czegoś nie zrobiłam źle, że tak się stało, czy to nie moja wina? czy nie mogłam pomóc, gdy moje myśli idą w tę ciemną dolinę wtedy zrywam się z łóżka, brakuje mi tchu. nie chcę tych myśli, same przychodzą... :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość justysia26
Ane to normalne, ja tez tak miałam,to minie, te uczucia miną, na to potrzeba czasu. Dla mnie na początku najgorsza była noc ,gdy za dnia probowalam zająć myśli domowymi rzeczami, tak w nocy wszystko wracalo jak bumerang, wszystko przezywalam od nowa. To sa trudne chwile, trudny czas ,gdy trzeba nauczyć się żyć od nowa po stracie dziecka. Tak jak któraś aniolkowa mama napisala mi pomagaly różne książki, i forum ,choć placz byl,nawet teraz się mi zdarza pomimo ze tyle czasu minęło. Bo to jest okrutna rzeczywistośc z która ciężko się pogodzić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nefer23
Bardzo mi przykro że aż tyle nowych mam do nas dołączyło. :( Dziewczyny płaczcie, dajcie sobie tyle czasu ile tylko potrzebujecie. Wszelkie kretynskie teksty albo zignorujcie albo dosadnie skomentujcie. Jak czytam Wasze teksty, że ciąża książkowa, to przyznam że mnie to przeraża. Bo moja jest teraz niemal idealna. Było trochę perturbacji ale ogólnie jest dobrze. I chcę, aby tak zostało. Nie chcę stracić drugiego synka. Mam cały czas z tyłu głowy myśl, że w każdej chwili może się coś wydarzyć, ale staram się ta myśl odgonic. Póki co się udaje. Idzie mi teraz 27 tydzień. Max kopie całymi dniami. Jest bardzo aktywny. Do szpitala chodzę na kontrole co 1.5-2 tyg. Sprawdza mi wtedy pessara i małego wymiary. Staram się nie wpadać w panikę. Ale ta ciąża jest jednym ogromnym stresem. Każda wizyta w WC, każde zaklucie, każdy ból. Duży stres.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Pojawiły mi się ostatnio znowu lęki, że się udusze. Dokładnie jak po Alexie. Muszę szybko się podnosić żeby się nie udusić. Nie wiem przez co. Może Max uciska już na przeponę???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość UkochanaMama
Ja też Was czytam przez cały czas. Nie piszę, bo sama jestem w jakimś dziwnym stanie. Często boli mnie serce. Nie pamiętam, żeby w tak krótkim czasie tyle mam do nas dołączyło. Jest mi tak strasznie przykro i przeraża mnie to. Ja też się obwiniałam, też m.in. truskawkami, choć po paru miesiącach przeczytałam, że truskawki rozrzedzają krew i może właśnie dzięki temu, że je jadłam, Synek żył choć dzień dłużej. Też teraz przyłapuję się na tym, że chcę robić wszystko odwrotnie, bo przecież "koleżanki", które się ze mnie śmiały, że pomieszało mi się w głowie, bo uważam, że nie powinno się jakiejś tam maseczki używać w ciąży, urodziły żywe dzieci. Paliły papierosy, objadały się słodyczami czy pracowały po nocach. Teraz można od nich usłyszeć: "gdybym wiedziała, że z tym tyle roboty, top bym sobie baby born kupiła", "Mała terrorystka" itp. Niedawno jedna koleżanka powiedziała, że ma do mnie delikatną sprawę. Jej znajoma straciła dziecko podobnie jak ja i mimo że minęło pół roku, nie radzi sobie w ogóle, i czy bym się z nią nie spotkała. Dalej mówiła, że ta znajoma chce iść do psychologa, ale jej mąż uważa, że to dużo kosztuje i poradzą sobie bez tego (!). Zgodziłam się. Ale koleżanka mówiła dalej: "No wiesz, tyle już minęło, a ona dalej płacze". Uderzyło mnie to i mówię: Ale ja też płaczę. Ludziom jest trudno zrozumieć, bardzo trudno. Ta dziewczyna chciała pomóc swojej znajomej, zrobić dobry uczynek, nawet powiedziała takie słowa, że "niewiele mogę pomóc takim osobom, jak ona czy ty". Ale mimo to wydaje jej się, że "po pół roku nie powinno się już płakać". Dobrze, że trafiłyście na forum, podziwiam Was, że tak szybko tu podzieliłyście się swoją tragedią. Ja, zanim zaczęłam mówić, to minęło dużo czasu. Nie byłam w stanie. Nie brałam żadnych leków, też dlatego, że kilkanaście lat temu już próbowano mi nieudolnie pomóc antydepresantami, które wyrządziły mi wiele szkody. Pomagał mi najwięcej mąż. Po pewnym czasie trafiłam tu i mam wrażenie, że tu się tak duchowo wzmocniłam. Mój mąż wiele razy mówił, że zazdrości mi takiego forum. Bo u mężczyzn myślę, że jest jeszcze trudniej o zrozumienie, bo oni z reguły są mniej wylewni, więcej trzymają w sobie, zajmują się pracą, żeby o tym nie myśleć. Ci, którzy czegoś takiego nie przeżyli, myślę, że w większości praktycznie nie mają pomysłu, jak wesprzeć taką osobę - czasami wygląda to tak: postawię Ci piwo, żebyś się wygadał. Ja teraz swojemu mężowi opowiadam o wszystkim, co się dzieje na forum i on jest bardzo zaangażowany. Czasem sam mnie pyta o to, co u niektórych "pań" :) Ja jestem cały czas chętna na spotkanie. Nie mam warunków, żeby do siebie zaprosić :/ Ale przyjdę, wszędzie gdzie mogę być potrzebna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość justysia26
Nefer trzymam kciuki za ciebie i twojego synusia:* będzie dobrze i urodzisz szczęśliwie;) kurcze juz 27tydz a dopiero co nie dawno oznajmilas ze są 2 kreski:) a tu już tyle czasu minęło:) będzie dobrze zobaczysz:) wkrótce utulisz swego maluszka i uslyszysz jego płacz trzymam mocno kciuki za to:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość MamaWalentynkowychAniołków
Dziewczynki, a jak Wasi mężowie podchodzą do kwestii kolejnego dziecka? Dla mnie jeszcze za wczesnie o tym myśleć, ale fakt że nasz synek nie bedzie miał rodzeństwa jest dla mnie smutny i może kiedyś chciałabym jeszcze spróbować chociaż wiem, że ta ciąża będzie dla mnie przerażająca:( ale narazie nie chce o tym myśleć jeszcze. Mój mąż natomiast powiedział że na pewno nie chce ryzykować jeszcze raz. Chodzi mu głównie o moje życie bo tj. Wam pisałam mialam poważne problemy zdrowotne teraz przy tej całej sytuacji z Malutką. Chodzi Mu też o ten ból, mówi że nie zniesie tego kolejny raz;(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gośćmama
walentynkowa mamo mój mąż bardzo się bał a jednocześnie bardzo chciał być ojcem bal się ze może mnie stracić itd ze teraz odejdzie my oboj***** się strasznie ale po ok 7 miesiącach od porodu zaczęliśmy się niby starać no i nie wychodziło i co miesiąc płacz itd dlaczego ja znacie to wszystkie jeszcze się u nas dużo dzieci w rodzinie urodziło jak nasza córeczka i musze na nie patrzeć i serce pękalo noni tak później musieliśmy remont kuchni zrobić bo juz była okropna i nie spodziewane udało się nam jestem w 5 miesiącu ciąży tez będzie córka boje się i mój mąż też ale chyba wszystkie się tak boją po tym co przeszliśmy ściskam was wszystkie dziewczyny ale myślę walentynkowa mamo ze jak się zdecydujesz to bycie matka jest silniejsze niż strach dasz rade naprawdę i życzę Ci tego z całego serducha pozdrawiam was

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ane07
"Kochany ja wiem, że teraz będzie strach, że nie wiem czy dam radę, ale całym sercem czuję, że chcę spróbować. Ze wszystkimi konsekwencjami. Proszę pozwól mi na to. Czy chcesz byśmy jeszcze kiedyś spróbowali?"- tak powiedziałam do mojego męża. I się zgodził. Nigdy wcześniej tak nie rozmawialiśmy o ciąży - między nami nie było dobrze. Żadnej ciąży nie planowaliśmy niestety :( teraz chcemy mieć jeszcze dzieci. Teraz moje ciało nie jest gotowe, ale wierzę, że będzie. Ściskam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mamaSiB
Mamo walentynkowych aniołków mój mąż długo mówił, że nie chce. . ze się boi. .. paradoksalnie ja byłam dużo szybciej gotowa niż on. Musiał do tego dojrzeć. .. teraz chce bardzo ... Daj mu czas, u Was jest bardzo świeżo po stracie.. Faceci inaczej odbierają stratę dziecka. Dla mnie była to tragedia, nieszczescie. Dla niego porażka. Ciężko było mi to przyjąć, zrozumieć. . Ja płakałam i nie mogłam ruszyć dalej, On od razu musiał się czymś zająć. Miesiąc naprawial samochód... Męska żałoba była dla mnie niezrozumiała. .. miałam wrażenie że on mało co czuje: ( Teraz wiem, że tak nie było, bo wiem, że męskie przeżywanie żałoby jest skrajnie inne od kobiecego. Warto o tym poczytać. Zdałam sobie też sprawę z tego ze w żałobie jest się tak naprawdę samemu. To każdy odrębnie musi się z tym zmierzyć. . każde z małżonków musi to przejść samemu, ale ze zrozumieniem dla tej drugiej strony. .. trzeba dac sobie prawo do różnych reakcji, prawo do tego ze każde będzie miało ciężki dni i to niekoniecznie będzie to zsynchronizowane.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Bądź aktywny! Zaloguj się lub utwórz konto

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to proste!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się

×