Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...
Gość Ania mamaZuzi

Poród martwego dziecka

Polecane posty

Gość Mama najpiekniejszego aniolka
Aneczka78. Bardzo ale to bardzo mi przykro z powodu Twojej, Waszej straty. Kazda z nas to niestety przeszla i kazda wie co czujesz w tej chwili. Nie ma slow ktore Ci pomoga, potrzeba czasu, czasu i jeszcze raz czasu. Z czasem przyzwyczaisz sie do tego ze Twoje dziecko zmarlo. Brutalne lecz prawdziwe jest to ze swiat zatrzymal sie tylko dla Ciebie, inni zyja dalej. Ale ruszy, tylko musisz byc silna. Silna dla meza, silna dla corki. Pomysl nad tym jak chcesz by wygladalo Twoje zycie za rok, za dwa. Mozesz pograzyc sie w zalobie albo walczyc o siebie, o Was. Wieksza czesc z nas sie podniosla, zawalczyla i ma kolejne dzieci. Ja po smierci mojej corki w 35 tc postanowilam zawalczyc i po 5 miesiacach zobaczylam dwie kreski na tescie ciazowym. Teraz te dwie kreski sa pieknymi blizniaczkami. Przytulam cie bardzo, bardzo mocno. Placz. Spusc z siebie ten caly zal

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Aanneczkaa78
Mamo najpiękniejszego Aniołka, dziękuję że odpisałaś... gratuluję Ci z całego serca Twoich Maluszków....man nadzieję, że czas zadziała i ból będzie mniejszy... ja bardzo bym chciała jeszcze Maluszka, jednak wiek... mam 39 lat, Córeczkę urodziłam w wieku 33 lat, chciałam wcześniej mieć dzieci ale życie uczuciowe było skomplikowane, jak wyszłam za mąż, po podróży poslubnej.zaraz zaszla zaraz zaszłam w ciążę...ta pierwsza ciąża była cudowna,poród trochę skomplikowany, ale na szczęście skończyło się wszystko dobrze i mam swoją cudowną córeczkę która ma teraz 6 i pół roku... sama mam trójkę rodzeństwa i zawsze chciałam dla mojej córeczki rodzeństwa, zdecydowaliśmy się dopiero po takim czasie ponieważ straciłam pracę i tak naprawdę przez 3 lata sytuacja była trudna... kiedy już zdecydowaliśmy się, udało się za pierwszym... razem miałam obawy, ciąża w późnym wieku, ale wszystko było cudownie... wszystkie badania genetyczne, prenatalne idealne... a na dodatek wymarzony synek i braciszek....nie mogę pojąć tego, co się stało w mojej Rodzinie...dlaczego taka straszna tragedia nas spotkała...jak to udźwignąć????

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mama najpiekniejszego aniolka
Masz tylko 39 lat. Jeszcze uda Ci sie zajsc w ciaze. Zobaczysz. Jak udzwignac ta tragedia ? Nie wiem, nie ma jednej recepty. Ja moge napisac z wlasnego doswiadczenia. Ja chodzilam do psychologa. Rozmowa i mozliwosc wyplakania sie przed obca osoba mi pomagala. Pomagala mi mozliwosc mowienia o swojej tragedii. A z drugiej strony unikalam znajomych, nie chcialam z nikim sie spotykac. Towarzyszylo mi dziwne poczucie wstydu ze nie podolalam urodzic zywego dziecka, ze to moja wina ze jej z nami nie ma. Czas zaciera wspomnienia, zmniejsza bol. Musisz byc wytrwala i przetrwac ten najciezszy czas zaloby. Ogladnij film Returt to zero. Przeczytaj ksiazke Niebo istnieje naprawde. Zyj !

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość IzaMamaAlicji
Aneczka78, bardzo współczuję straty Synka. Każdy będzie mówił, że rozumie Twój ból, ale tak naprawdę nikt kto nie stracił dziecka nie jest w stanie zrozumieć. Ja swoją Córeczkę Alicję straciłam w 35/36 tc(przyczyna nieznana), wczoraj minęło 11 miesięcy odkąd Ją urodziłam. Powiem tak, było różnie,kiedy wydawało się, że pogodziłam się ze śmiercią Córki przychodziły dni kryzysu, niekontrolowany płacz. Bardzo pomagała mi rozmowa, po kilka razy opowiadałam jedno i to samo, ale ważne, że miał kto słuchać. No i tak jak Ty, mam już jedną córkę (ma prawie 3latka), która była moim lekarstwem, uratowała mnie, bo trzymała przy życiu. Nie powiem, że nie chodziła mi po głowie myśl o kolejnym dziecku, ale strach na razie wygrywa. Poszłam do pracy i to był bardzo dobry krok. Sądzę, że niedługo pomyślimy o rodzeństwie dla Córek. Bardzo pomogło mi to forum, cały czas tu zaglądam i nie pamiętam która mama napisała bardzo mądre słowa, że nigdy nie zapomnimy o naszych dzieciach, ale życie mamy jedno i tylko od nas zależy jak je przeżyjemy. Będzie różnie, naprawdę różnie, ale z czasem przyzwyczaisz się do tego jak jest i że nie masz na to wpływu. Rodzina da Ci siłę i zobaczysz, że jeszcze urodzisz żywe dziecko. Trzymam za Ciebie kciuki! Bądź silna i pamiętaj, że na każdą z nas możesz liczyć, zawsze Cię wesprzemy. Przytulam Cię

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Aanneczkaa78
Kochane Dziewczyny, wkleiłam dwa posty i ich nie widać... Bardzo Wam dziękuję za wszystkie ciepłe słowa....Obejrzałam film Return to zero i byłam wstrząśnięta, nie mogłam zasnąć ... bardzo Wam współczuję Wszystkim, które musiałyście urodzić naturalnie dzieciątko, które już nie żyło... U mnie było trochę inaczej, Synek urodził się przez CC, ale jeszcze żył, zmarł po 4 dniach, gdyż w wyniku niedotlenienia wewnątrzmacicznego doszło u niego do nadciśnienia płucnego...właściwie zadecydowały o tym godziny, gdybym przyjechała później do szpitala, to już pewnie by nie żył... Lekarze chyba nie zdawali sobie sprawy, że taki będzie finał, gdyż z tego co wiem, nie badali mojego łożyska, a my nie zdecydowaliśmy się na sekcję, bo Synek miał robionych dużo badań w drugim szpitalu i nie wykryły one żadnych nieprawidłowości... Przyczyną śmierci było niedotlenienie i niepodjęcie przez płuca oddychania....Pytanie pozostaje zatem niewyjaśnione, dlaczego do tego doszło z mojej strony....Mam pytanie, czy któraś z Was jest z Warszawy i może polecić jakiegoś lekarza, który specjalizuje się w podobnych przypadkach? Który będzie mógł zlecić mi wszystkie niezbędne badania, żebym miała świadomość co mogło być choć hipotetyczną przyczyną? Mój lekarz, chociaż bardzo dobry i nie winię go, bo i tak zlecił przyjęcia do szpitala na 3 tygodnie przed terminem porodu, mówił mi, że bardzo często przyczyna pozostaje nieznana, ale mnie to nie wystarcza... zabrakło mi 2 dni, aby mieć zdrowe, żywe dziecko...Byłam dwa razy w ciąży, w każdą zaszłam za pierwszym razem, w pierwszym cyklu starań.. Obie przebiegały "książkowo" z tą różnicą, że córeczkę urodziłam zdrową w 41tc, a Synka w 37 tc z wiadomym finałem... są lepsze dni, ale niestety pytanie dlaczego, nie daje mi wciąż spokoju... widok malutkich niemowlaków rozdziera moje serce... miałam być z jedną z mam, które w to lato będą właśnie z takim wózeczkiem chodziły...Ściskam Was bardzo mocno, Ania

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość justysia26
Aanneczkaa78 bardzo mi przykro, że straciłas synka :( trzymaj się:( Ja straciłam córkę w 37tyg 19.11.13 w tym roku miałaby 4 latka :( nie znam dobrej rady żeby Ci dać. Wiem, że musisz nauczyć się z tym żyć, wylejesz mnóstwo łez aż w końcu przestaniesz płakać i kiedyś zaczniesz się uśmiechać pomimo tragedii która cię dotknęła. Będziesz miała lepsze i gorsze dni, święta, miesiecznice i rocznice będą dla ciebie bardzo trudne i nie ma złotego środka na złagodzenie bólu. Śmierć dziecka bardzo nas zmienia. Wiek nie jest żadną granicą! I wierze, ze urodzisz jeszcze jedno dzieciątko i będę się za to modliła, żeby Twój aniołek przyniósł ci jeszcze jednego syna ! Marzenia się spełniają! Pamiętaj! Ja w to wierzę, mam dwóch synów:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość justysia26
Dziewczyny długo mnie tu nie było:( Te forum coś szwankuje bo zaglądałam i było pusto. Ostatnio tez z natłoku spraw i obowiązków nie zaglądałam. U mnie minie 15 sierpnia 3 mce jak mój brat nie żyje:( życie toczy się dalej a ja próbuje żyć i są chwile ze mam ochotę wyć z bólu ale mam dzieci i są dzieci brata, którym musze pomagać. I musze funkcjonować. U mnie dzieci rosną, Miłoszek skończył 8 mcy i ma już 2 ząbki i próbuje raczkowac:) starszy broi i momentami jest trudny do opanowania, starsza córcia ostatnio ma znowu mały bunt, w końcu ma prawie 11 lat i chyba musze się do pewnych sytuacji przyzwyczaić, że tak będzie. Nie dawno wróciliśmy z wczasów i wracam do życia i obowiązków. Ane odezwę się ze swojej poczty. Dziękuję wam bardzo za wsparcie ; ( jest mi bardzo ciężko po śmierci brata :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość justysia26
Magda gratuluję córeczki; ) niech się zdrowo chowa :) ja urodziłam drugiego syna 27 listopada w dzień urodzin mojego brata, który odebrał sobie życie 15 maja :( Ciesze się, że o mnie myślicie teraz będę zaglądać tu regularnie, mam nadzieję, że te posty będą się w miarę normalnie otwierać. Ja szukam grupy aniolkowych mam na Facebooku bo te forum zaczyna mnie denerwować, z tym, że jest problem z otwieraniem stron.juz 2 poprzednie fora były usunięte i boję się, że te znowu tez usuną. Ja straciłam tyle osób które straciły w tym samym czasie co ja dzieci i nie wiem jak się im życie potoczyło. Trzymajcie się :) pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mama_Gucia
Cześć dziewczyny dawno temu tu pisałam, ale jakoś przestałam zaglądać na forum, bo uznałam, że mam już ten tragiczny rozdział za sobą. Gabrysia ma 21 miesięcy i jest pogodnym i wspaniałym dzieciątkiem i największą radością w moim życiu. Jestem szczęśliwa i coraz mniej rozpamiętuję moją wielką stratę, no chyba, że słyszę Tears in heaven - wtedy łzy od razu napływają mi do oczu (Eric Clapton napisał tą piosenkę po stracie syna). Ostatnio zmieniłam pracę i na jednym z pierwszych spotkań okazało się, że w moim zespole pracuje Gustaw, na którego mówią Gucio. To rzadkie imię i nie obcuję z nim na co dzień. Wtedy nagle synek stanął mi przed oczami i z trudem powstrzymałam łzy i dotrwałam do końca spotkania. Potem jeden gość podszedł do mnie i powiedział, że zobaczył przerażenie na mojej twarzy i że mam się nie martwić, bo wszystko jest tu trudne, ale szybko się nauczę, czego trzeba. Oczywiście nie prostowałam, jakiego rodzaju przerażenie zobaczył na mojej twarzy.... No i w tak nieoczekiwanym momencie dopadła mnie moja historia. Oczywiście pozbierałam się szybko po tym spotkaniu, ale wiem, że ta tragedia nie jest za mną i pewnie dopadnie mnie nie raz. Też tak macie? Anneczko przytualam Cię i życzę Ci dużo siły. Pisz tutaj, jeśli przynosi Ci to ulgę. Może terapeuta pomógłby Ci? Przetrwasz to i jeszcze będziesz szczęśliwa, zobaczysz. Masz dla kogo żyć. Ból poczucie krzywdy są teraz u Ciebie przemożne, ale nie daj się im. Świat nie stanął w miejscu (pamiętam jak po wyjściu ze szpitala bez synka nie mogłam pojąć, że słońce nadal świeci a ludzie chodzą po ulicach skoro WSZYSTKO się skończyło) i jeszcze będzie miał Ci coś dobrego do zaoferowania. Daj mu szansę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość justysia26
Mamo Gucia fajnie ze się odezwałaś :) Powodzenia w nowej pracy :)buziaki dla córci i odzywaj się czasem:) Mnie też łapie takie uczucie :( ostatnio jak byłam na wczasach w hotelu spodobała mi się pewna dziewczynka i tak pomyślałam że pewnie jest w wieku mojej Natalki a gdy mama ja zawołała Natalka serce mi zamarło a oczy się zaszkliliy. Pomyślałam że moja Natalka tez by taka była ; ( i wiecie co ledwo się powstrzymałam od łez :( To jest straszne ; ( pogodzić się z tym ze nie ma jej ze mną jest strasznie ciężkie dla mnie :( (*)(*)(*) 19.11.13 mój aniołek Natalka ;*

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Aanneczkaa78
Mamo Gucia, dziękuję, jak i wszystkim Mamom, które mnie wspierają...mnie najtrudniej, kiedy widzę małe dzieci, szczególnie chłopców...tak bardzo czekałam na Synka... Piotrusia...wczoraj byłam z córką na placu zabaw i była mama z 2'dzieci, dziewczynką i chłopcem... miał na imie Piotruś... serce mi krwawiło, ilekroć wolała do niego... są już lepsze dni, na pewno... ale ta tęsknota, żal, smutek za moim Synusiem.są przy mnie....póki co ciągnę swój krzyż za sobą, jeszcze go nie podniosłam... często rozmawiam z Piotrusiem i sama sobie w myślach odpowiadam, też tak mialyscie, czy tracę zmysły? Zamykam oczy i wyobrażam sobie.że trzymam Go na rękach...ciągle myślę też o Coreczce, że ją zawiodłam, że obiecany braciszek nie pojawił się w domu, jak planowalysmy, to mnie dobija....czas również u mnie się zatrzymał, żyje w nadzieji na lepsze jutro... ściskam Was wszystkie bardzo mocno... Ania

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mamaSiB
Aneczka przytulam Cię mocno, bardzo bardzo Ci współczuję... Ja straciłam córeczkę Beatke w 37tygodniu. Też mam starszego synka który czekał na rodzeństwo. Ta tragedia rozwaliła mi serce na tysiąc kawałków, cały poukładany jakoś po mojemu świat, wszystko przestało mieć znaczenie, nie miałam już planów, ciągle zastanawiałam się jak teraz mam dalej żyć. Z biegiem czasu poukładalam go od nowa, ale już z Panem Jezusem, budując na skale (wcześniej byłam daleko od Boga). Ciągle, każdego dnia myślę o swojej coreczce, przychodzą fale ze cierpienie się wzmaga, ale zaczęłam żyć... Nie wiem czy jesteś wierząca ale wiem że warto przytulić się w tym cierpieniu do Boga. Całuję Cię kochana, pomodle się za Ciebie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mama_Gucia
Anneczko, ja też tak miałam. Długo jeszcze po śmierci synka śniło mi się, że on jest z nami i np, że idzie na szkoły. Budzić się z tych snów, to było jakby na nowo słyszeć , że on umarł. Bałam się kłaść spać. Minęło. Czasem śni mi się Gucio, ale już tak bardziej przez mglę, na drugim planie i na smutno. No jak pewna każda z nas obwiniałam się i też czułam, że zawiodłam. To nie jest nasza wina, to nas spotkał wielki pech i krzywda.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Aanneczkaa78
Dziewczyny... Mam wrażenie, że robię krok do przodu a potem dwa w tył...miałam już lepsze dni, ale znowu przyszła fala bólu, wczoraj tak wyłam, że dziś nic nie widzę na oczy... zostałam na weekend sama, bo mąż pojechał z córeczką do dziadków, a ja chciałam posprzątać i takie tam sprawy domowe... pojechałam też do Ikei i znowu dopadł mnie taki straszny żal, bo zobaczyłam mnóstwo kobiet w ciąży i z malutkimi dzieciaczkami, wszędzie po prostu otaczały mnie malutkie dzieci... a jeszcze nie tak dawno sama z mężem byłam w takiej ciąży w ikei i kupowaliśmy rzeczy do nowego domu i wanienkę dla Piotrusia, prześcieradełko i przewijak.... Mój Boże... nie mogę się pogodzić z tym... modlę się, błagam Jezusa, aby mi pomógł, ale nie mogę tego zaakceptować, że mojego Synka nie ma z nami... wczoraj byłam w kościele i znowu mnóstwo rodzin z dziećmi, obserwowałam wszystkich chłopców w różnym wieku i ściskał mnie taki żal, że mi nie będzie dane zobaczyć jak mój Synek rośnie, zmienia się, czuję taką ogromną pustkę...potem przyjechała do mnie koleżanka z pracy i po prostu nie wytrzymałam, opowiadałam jej wszystko i wyłam jak kojot, po prostu wyłam .... nie mogę zdobyć się choćby na jeden szczery uśmiech, nie chcę tak żyć, nie mogę....chodzę do psychologa, modlę się, ale nic nie daje mi ukojenia... kiedy wreszcie zobaczę jakieś światełko w tunelu???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mama najpiekniejszego aniolka
Aneczka Twoja strata jest jeszcze taka swieza. Z czasem bedziesz widziala mniej kobiet w ciazy i mniej dzieci. Nie dlatego ze ich nie bedzie, a dlatego ze wejdziesz w kolejny etap przezywania swojej zaloby. Ja po smierci mojej Lili balam sie samego slowa ciaza i dziecko. Tez wydawalo mi sie ze szczesliwe ciezarne otaczaja mnie na kazdym kroku. Nie raz przeszlo mi przez mysl ze niech nie beda takie szczesliwe bo im tez moze umrzec dziecko. Karcilam sie za te mysli, nie chcialam tak myslec, a jednak zlosc do calego swiata siedziala we mnie. Pamietam jak dzis gdy 4 miesiace po stracie moja przyjaciolka powiedziala mi ze jest w ciazy. Wylam w domu chyba z tydzien. Moj maz mnie pocieszal ze i ja zaraz bede w ciazy i na cale szczescie niedlugo pozniej bylam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mamaSiB
Też tak miałam. .. pytanie dlaczego i dlaczego. .. Pustka, ściana przede mną. . Dobrze ze płaczesz. .ja na długo się zablokowalam. . dopiero potem puscilo i mogłam dac ujście emocja. Pamiętam że bałam się pójść do pobliskiego sklepu, do krawcowej, do kosmetyczki, fryzjera gdzie Panie wiedziały że czekam na dziecko, bo wiedziałam że padnie pytanie o dzidziusia i będę musiała na nie odpowiedzieć. Do fryzjera i kosmetyczki już zresztą nigdy nie poszłam... Pamiętam że nie chciało mi się wstawać z łóżka ze mogłam spać bez końca i prosiłam Boga żeby malutka mi się przysnila (i przysnila się 2x). Trzeba czasu Aniu żeby zacząć znów żyć ale to życie kiedyś wróci. Ja jestem zupełnie inna niż przed stratą Beatki. Wszystko się zmieniło. Życie przed i po to dwa różne bieguny.. i dobrze. .. przynajmniej w tym widzę sens tej tragedii. Dzięki temu wiem że malutka była z nami chwileczkę tylko ale jej życie miało ogromny sens. Przytulam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mamaSiB
Oglądnijcie dziewczyny bloga na youtube trzeba wpisać "langusta na palmie dla rodzicow ktorzy stracili dziecko"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Aanneczkaa78
Kochane! Jesteście niesamowitymi kobietami, wyjątkowymi, doświadczonymi, dobrymi i bardzo, naprawdę bardzo dziękuję za wsparcie, które tu dostaję, jest ono dla mnie niezwykle ważne... to terapia lepsza niż wszystkie inne... bo wiem, że nie jestem w swoim bólu osamotniona, że istnieją tysiące kobiet takich jak ja, co więcej, są tysiące ludzi bardziej doświadczonych przez los... modlę się, aby Bóg dał mi siłę i dziękuję za każdy kolejny dzień... może nie taki, jaki sobie w tym czasie wymarzyłam, ale przynajmniej taki, że byłam w stanie wyjść z łóżka, z domu, załatwić parę spraw, poczytać, pomodlić się, zastanowić.... że póki co nie porwała mnie otchłań totalnej rozpaczy i beznadziejności... że były chwile, kiedy przez moment zapomniałam o tym co mnie spotkało...Nie znam Was, a w tym momencie mojego życia jesteście mi bliższe niż ludzie, których znam wiele lat... oczywiście to nie ich wina, starają się jak mogą, ale jak wczoraj zobaczyłam na przykładzie koleżanki - to ich przerasta... dlatego póki się nie pozbieram bardziej i nie będę silniejsza, daruję sobie takie spotkania... nie panuję jeszcze w takim stopniu nad emocjami, aby móc spotykać się i obciążać innych swoim cierpieniem, ponieważ dla osób, które tego nie doświadczyły ogrom mojego bólu jest przytłaczający... ale i tak jestem z siebie trochę dumna... ma za sobą epizody depresji, które były związane - jak teraz to postrzegam - z banalnymi problemami... Jednak wówczas myślałam, że świat się zawalił, a ja umieram z rozpaczy... teraz inaczej na to patrzę... ten ból który jest obecnie moim i był Waszym udziałem jest tak ogromny, że ma w sobie coś mistycznego, nie dającego się ogarnąć ludzkim umysłem.. i chyba to powoduje, że człowiek szuka sensu tak ogromnej tragedii, gdyż w przeciwnym razie nie byłby w stanie tego udźwignąć... Mamo SiB, obejrzałam bloga... może nie do końca mnie przekonuje, gdyż mówi to człowiek, zakonnik, który nie ma pojęcia o ludzkim przeżywaniu bólu po stracie dziecka, bo on dziecka pewnie nie stracił... no właśnie ludzkim, kobiecym... jesteśmy przecież ludźmi, kobietami, takimi jakimi Bóg nas stworzył i dzięki dziełu Stwórcy właśnie taki przeżywamy ból... ale oczywiście z punktu widzenia osoby wierzącej, jego słowa mnie przekonują, tylko potrzebuję chyba czasu, aby przyjąć je w 100%... Jeszcze raz bardzo Wam dziękuję za wsparcie, mam nadzieję, że i ja kiedyś będę mogła go komuś udzielić i dzielić się taką mądrością i doświadczeniem, jak teraz Wy ze mną... Ściskam Was bardzo, bardzo mocno, a niedługo uściskam moją Córeczkę i Męża, którzy właśnie wracają z weekendu i nie mogę się ich już doczekać:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mama_Gucia
Anneczka, ludzie nie rozumieją takiej tragedii i gadają straszne głupoty. Ile razy ja słyszałam, że mam się nie martwić, bo "będę miała następne". Zadziwiające, że usłyszałam to nawet od bratowej, która sama jest matką... Daj sobie czas na takie spotkania, bo tacy ludzie powodują jeszcze większy ból. Pamiętaj, że nic nie musisz. Teraz Ty jesteś najważniejsza i to, żebyś lepiej się poczuła. Zrozumie Cię tylko ktoś, kto przeżył coś takiego lub ma dużo empatii. Mam nadzieję, że i takich ludzi masz wokół siebie. Tak, ta tragedia zmienia i już nigdy nie będziemy takie jak kiedyś. Pamiętam jak na 2 tygodnie przed stratą poznałam panią, która 30 lat temu urodziła martwą córeczkę. Pomyślałam wtedy, że ona jest niesamowita, że to przeżyła, bo ja na bank czegoś takiego bym nie zniosła. No i pomyślałam, że to wspaniale, że teraz jest USG i wiem, że jestem w ciąży doskonałej i spokojnie mogę się nią cieszyć... Ech i tak mnie los doświadczył. Na pewno bardziej teraz potrafimy docenić, to, co mamy i olewamy mniej ważne porażki, które kiedyś byłyby dla nas ciosem. Wiemy też, co jest w życiu naprawdę ważne. Tylko, czy ta wiedza była warta tego bólu?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Aanneczkaa78
Dziewczyny.... Mam strasznego doła, niedługo miną dwa miesiące od śmierci Piotrusia, a ja czuję się najgorzej od początku... rozpacz i smutek zamieniły się w żal i gniew do całego świata, nie mogę patrzeć na małe dzieci i szczęśliwe rodzinki... to straszne, wiem, ale takie obecnie mam uczucia... agresja, gniew, złość... mam ochotę coś rozwalić, przeklinać i wrzeszczeć... nic mnie nie cieszy, nawet wyjazd na wczasy jutro...bo wiem, że znowu będę musiała patrzeć na szczęście innych... choć mam swoje szczęście - Córeczkę - nie potrafię się tym cieszyć, to jest potworne i smutne... wiem, że ona bardzo cierpi, głównie ze względu na mnie, bo nie jestem już tą samą mamą co dawniej... staram się naprawdę, ale jak mam się uśmiechać, kiedy ból i złość na cały świat zalewają mi serce... czy Wy też miałyście taki etap? Psycholog powiedziała mi, że to normalne na tym etapie żałoby, ale ja zastanawiam się, czy nie wziąć jakiś leków, choć bardzo bym nie chciała...ale jak dalej funkcjonować? Kiedy będzie choć trochę lżej? Bo teraz każdy dzień to jakaś masakra, a życie mamy przecież jedno i każdy taki dzień ucieka w beznadziejności...proszę, napiszcie coś na otuchę....pozdrawiam, Ania

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mamaSiB
Daj sobie czas Aniu. . w żałobie nic nie przyspieszysz- musi wybrzmiec do końca.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Przeczytaj sobie Aniu taka opowieść Andersena o tytule "Umarle dziecko " Jest na necie. Chciałam wkleić ale jest za długie. Całuję

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mamaSiB
Przeczytaj opowieść Andersena Umarle dziecko (jest na necie) Tam jest dobrze opisany proces żałoby. .. te fazy żałoby mieszają się i wracają falami -zlosc, bezradność, pogodzenie... Przytulam mocno. .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość justysia26
Aniu to normalne.ja tez tak miałam .to minie :( ja do psychologa nie chodziłam. Tutaj na forum otrzymywalam wsparcie. ja jak straciłam córkę to miałam jeszcze w domu 7 letnia córkę która potrzebowała mamy a mama codziennie zmuszala się żeby wstać . Bardzo ci współczuję bo początki są bardzo ciężkie .człowiek czuje ze świat się zawalił i jakby serce pękło a wszystko wkoło tętni życiem .dzieci się rodzą matki się cieszą chodzą na spacery a ty walczysz ze sobą i stratą swojego dziecka i gdzie tu sprawiedliwości gdzie bóg .... Teraz też nie jest lepiej pomimo że u mnie za kilka mcy będzie 4 lata ostatnio przez śmierć brata czuje ogromną pustkę i cholerny ból ze ile jeszcze .ze straciłam tyle ważnych osób w moim życiu ze tak nie może być i wiecie co modlę się żeby moje dzieci i mój mąż i ja oraz mój tata żyli zdrowo i szczęśliwie . Zycie płata nam różne figle ale strata najbliższych jest najgorszym co może się przytrafić :( A pochowanie dziecka jest czymś strasznym dla rodzica. Mój tata teraz wie co ja czułam chowając córkę . Aniu trzymaj się i staraj się dla córki jakoś funkcjonować .ja wiem ze nie jest już tak samo ale wiem ze musisz żyć choć ty teraz wolałabys nic nie czuć. Będą dni ze będziesz czuła się fatalnie ale przeżyjesz .mi wtedy pomagały wyjazdy na grób do córki wtedy wylam strasznie ludzie przechodzili i zerkali ja miałam wszystko gdzieś .płacz płacz i jeszcze raz płacz jeśli tylko potrzebujesz .czas przyzwyczai cie do bólu niestety :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Aanneczkaa78
Kochane! Pilnie potrzebuję wsparcia... nie daję rady... czytam po 100 razy Wasze odpowiedzi i tylko tutaj znajduję ukojenie... nie mogę już liczyć na nikogo... Moi Kochani Rodzice, jak i Teściowie radzą zawierzyć Bogu i jak najprędzej wrócić do "normalnego" życia... dziękuję za takie wsparcie... oczywiście robią to w dobrej wierze, ale... no właśnie... jestem na granicy wytrzymałości, po prostu już nie daję rady, nie wytrzymuję świata wokół... nasza Rodzina jest jakby w próżni... Pojechaliśmy na wczasy, ze względu na Helenkę, do Włoch... niestety wybór był chybiony, przynajmniej dla mnie... chcieliśmy dla dobra dziecka, aby pojechać do hotelu, gdzie są jakieś atrakcje dla dzieci, no i polecieliśmy... ja pełna nadzieji, że może tam, wśród szumu morza odnajdę jakiś sens, jakąś radość, choćby najmniejszą... chwilami się udawało, przytulając moją kochaną Córkę, ale... no właśnie... w hotelu było mnóstwo ludzi, ludzi z wieloma dziećmi, szczególnie zaś głośnych Włochów, z 2, 3 4 dzieci, niektóre ledwo co urodzone, inne w wieku mojego Piotrusia, czyli 2 miesięczne... Boże, przez co ja przechodziłam codziennie patrząc na te niemowlaki, na te wszystkie szczęśliwe Rodziny, na te tętniące życiem, głośne towarzystwo... to był istny masochizm... wróciłam zupełnie załamana, bez szans na jakąkolwiek przyszłość... ja po prostu jestem żywym trupem... nie mogę sobie poradzić... dodatkowo, mam straszne napady lęku, szczególnie rano, jak się budzę... czuję ucisk w klatce piersiowej mroczki przed oczami i nie mogę oddychać, to skłoniło mnie to zapisania się do psychiatry... czy ja jestem taka słaba, czy Wy też tak miałyście??? ciągle jak bumerang wraca poczucie winy, że to ja zabiłam swoje dziecko... że za dużo robiłam, nosiłam zakupy, za długo pracowałam, za mało się dotleniałam, za późno pojechałam do szpitala, nie dbałam o siebie wystarczająco, nie spałam na lewym boku... jestem na granicy obłędu... jestem w totalnej izolacji i mam ogromne poczucie fobii społecznej... nie wyobrażam sobie spotkania się z ludźmi, którzy wiedzą... tam na wczasach chciałam się opalić, ale mam nadal grubą i wyraźną kreskę na brzuchu... czułam spojrzenia innych kobiet, których oczy pytały, gdzie jest jej dziecko, przecież była w ciąży??? Bardzo, bardzo proszę Was o wsparcie... próbowałam szukać jakiś świeższych stron, żeby Wam nie zawracać głowy, bo Wy już to przeszłyście i jesteście na innym etapie, ale nie mogę...Dziewczyny, pomóżcie, napiszcie jeszcze dzisiaj, bo tylko Wasze wsparcie i czytanie Waszych postów po 100 razy daje mi choć trochę ukojenia... proszę...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Bardzo mi przykro I bardzo wspolczuje! Zaswieci jeszcze dla ciebie slonce. Ja stracilam ciaze tylko w 10tc, ale p.o. tzech cyklach zaszlam w ciaze i mam zdrowe dziecko. Twoj bol musi byc niewyobrwzalny. Trzymaj sie mocno

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość justann
Aneczko: Dawno mnie tu nie było, dziś zaglądam przez przypadek. Powiem Ci, że ja też niedługo po stracie pojechałam dla dobra dziecka na wakacje. Bo córkę przecież jedną już mam. Byłam tak zła i wkurzona na tych wakacjach, że kompletnie nie wypoczęłam, a to ze mnie ten stres schodził. Oczywiście wszędzie dzieci. I wiesz co.mi pomogło? Trafiłam do grupy dziewczyn z moją przypadłością (niewydolność szyjki macicy) i jak poczytałam inne historie to zmieniłam podejście. Bo ja już mam dziecko. Jedno ziemskie dziecko. Aż jedno. Nie "tylko" jedno. Niektóre takiego szczęścia nie mają. Ba, niedługo potem pogodziłam się z myślą, że mogę być matką jedynaczki i też będzie super. A potem podjęliśmy się leczenia, kolejnych prób i ostatecznie mamy dwójeczkę :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość justann
Wybacz, że w takim skrócie piszę, ale z telefonu słabo idzie. Wiem, że po prostu potrzebujesz czasu. A rozmowa z psychologiem na pewno dodatkowo pomoże. Każda z nas to przeszła. Rodzina na ogół nie rozumie niczego i plecie bzdury, w dobrej wierze ale bzdury. Ktoś kto tego nie przeżył nie jest w stanie tego zrozumieć i ogarnąć, taka prawda. Życzę Ci, byś odnalazła spokój.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Bądź aktywny! Zaloguj się lub utwórz konto

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to proste!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się

×