Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...
Zaloguj się, aby obserwować  
Gość gość

Czy osoba zakochana będzie w stanie ukryć uczucie

Polecane posty

Gość gość
jak miałam jakieś 15 lat to wierzyłam, że każdy z nas kiedyś się zakocha i pozna swojego księcia bądź księżniczkę, ale teraz tak nie uważam. Nie wierzę w miłość. Dla mnie to po prostu strach przed samotnością oraz pseudo-moralne życie pod względem seksu - wiadomo, że większość ludzi chce poczuć przyjemność, którą daje orgazm, a lepiej jest mieć stałego partnera niż robić to z kimś, kogo 'nie kochamy'. Oprócz tego liczy się przetrwanie gatunku ludzkiego. Wiadomo, seks to ciąża, ciąża to dzieci, a dzieci to przyszłość społeczeństwa. Nie wspominając, że nikt nie zakochuje się w byle kim. Druga osoba musi nas pociągać głównie fizycznie, a dziewczyny w większości też patrzą na to, co by ich facet był w miarę ustawiony finansowo. Na początku jest wielkie WOW, miłość i te sprawy... A z biegiem czasu staje się to zwyczajnym przyzwyczajeniem. Są ze sobą, bo są, bo się związali i tyle z tego. Dla mnie tak wygląda ta cała miłość. W dodatku odbiera ludziom wolność.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Uczucie jest dzialaniem samym w sobie,bliskosc musi rosnac:)) Ryzykuje pisanie z wlasnej glowy... Uczucie, to jest cos , co ci pozwala stwierdzic jaka jest twoja relacja do otaczajaceco ciebie Swiata ludzi i rzeczy materialnych. Uczucie pozwala stwierdzic jak silnie do kogo czegos jestes przywiazana. Czy cos jest ciekawe, mile czy dzieki komus czemus widzisz cos wiecej w swoim zyciu Uczucia mozesz odkryc dzieki zmyslom jakie posiadasz. Uczucia pozwalaja stwierdzic , ze fizycznie istniejesz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
temat dotyczy uczuć osób zakochanych. myślę ze najgorszą z miłości jest o dwzajemniona gdy dwie osoby czują coś do siebie ale jedna pozostaje w związku małżeńskim. oboje czuja chemię a wiedzą że i tak nic z tego nie będzie. a to najgorsza miłość. kochają się a nie mogą być ze sobą. a kiedy facet jest zakochany to kobieta to napewno czuje i widzi od razu widać po spojrzeniu. zakochany facet traktuje taką kobietę z szacunkiem nie podrywa jej w głupi sposób. uwarza na to co mówi. prostuje się i wypina klatkę piersiową do przodu s wciąga brzuch (poczytajcie o mowie ciala) i patrzy z czarujacym usmiechem:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Miłość to naukowe zjawisko, potwierdzone, fakty, rzeczywistość - to nie jest kwestia wiary, bo to jest widzialne i mierzalne. W romantyczną, idealną miłość nie wierzę, bo miłość pochodzi z instynktów które romantyczne i idealne na pewno nie są.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
20:38 niedobrze mi, chyba zwymiotuje

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
niedobrze mi, chyba zwymiotuje

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
to wymiotuj cala noc zycze ci:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
mnie kiedyś prawdziwe uczucie spotkało na imię miała weronika zły i podły los nas rozłączył zginęła w wypadku samochodowym teraz mam żonę i dzieci ale nigdy jej nie zapomnę to było zbyt piękne i prawdziwe żeby trwało do końca

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
20:59 takie to jest życie niestety i proszę Boga, nigdy więcej, Niech nie pozwoli na to, by ktoś trafił w moje serce

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Bluznisz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mogę być tą, która uciekła. Mogę być tą, której tak naprawdę nigdy nie było w Twoim życiu i której nigdy nie będzie. Zawsze będę jednak tą, która miała wystarczająco dużo odwagi, aby powiedzieć Ci, jak się wtedy czuła i jak czuje się teraz. Zawsze będą tą, która cierpiała. Tą, z którą nie jesteś. Straciłeś mnie, kiedy nagle Twoje wiadomości tekstowe stały się podejrzanie krótkie i oficjalne. Gdy mój telefon przestał dzwonić tak często, jak wcześniej. Kiedy na odpowiedzi czekałam wieki całe. Powoli więdłam jak kwiat, którego się nie podlewa. Czułam, że krzyczę całą sobą, że coś jest nie tak, że coś się zmienia. Nikt, oprócz mnie nie słyszał tego wołania o pomoc. Powoli topiłam się we własnych myślach, a Ciebie tam nie było. Nie mogłam liczyć na Twoją pomoc, choć zawsze mówiłeś, że nie zostawisz mnie bez pomocy, że jesteś moim oparciem. Że miłość to obietnica, której głupio byłoby nie dotrzymać. Straciłeś mnie, kiedy obietnice zostały złamane, a ja ciągle broniłam Ciebie. Kiedy "zawsze będę przy Tobie" nie było wystarczającym zapewnieniem, że będziesz ze mną na dobre i na złe. Wystraszyłam się, że to tylko czcze słowa i nie można czynić żadnych obietnic do końca życia, bo to kawał czasu. Z gruntu wydawały mi się nierealne, a Ty kłamcą. Byłeś kimś, komu wypłakiwałam się i kto pomagał mi wstawać, gdy upadałam. Tym, z którym dzieliłam się radościami i smutkami. Mógłbyś być nim nadal, ale myślę, że nie będziesz i tak naprawdę nie byłeś. Może to taki mechanizm samoobrony? Straciłeś mnie, kiedy mi wystarczyło to, co miałam, bo miałam Ciebie, a Ty chciałeś zrealizować swoje plany zawodowe. Niby dla nas i naszej przyszłości. Straciłeś mnie, gdy nie mogłam już dłużej wytrzymać tej zmiany i tego braku Ciebie. Traciłeś mnie powoli, a najgorsze w tym wszystkim jest to, że to moja wina. Nie zrozumiałam. Nie potrafiłam zrozumieć, dlaczego nie rozumiem. Tego, że jesteś - tym jednym jedynym do końca, na dobre i na złe, dopóki śmierć nas nie rozłączy. Naszą śmiercią okazała się rozłąka z powodu Twojej nowej pracy. I mój strach... Straciłeś mnie, kiedy każda piosenka Johnny'ego Legenda przypominała mi o Tobie. Gdy dni spędzane razem przestawały być po prostu dniami. Przechodziły płynnie w najwspanialsze wspomnienia, które pozostaną w mojej głowie na zawsze. Mogłabym każde z nich odtworzyć minuta po minucie, sekunda po sekundzie. Teraz każde słowo, które piszę, krwawi jak moje serce. Ono rozpadło się na milion kawałków. Ciekawa jestem, czy da się je jeszcze jakoś posklejać? Zatraciłam się w Twoich oczach, uśmiechu i sposobie, w jaki mnie rozbawiałeś. Widzę Cię wszędzie, w każdej knajpie, do której chodziliśmy, w każdej części naszego domu. Tak, jakbyś nigdy nie odszedł. Straciłeś mnie w momencie, kiedy przestałeś być częścią mojego świata. Stałeś się jego centralną częścią. Moim światem. Straciłeś mnie , bo wszystko działo się za szybko. Przestalam mieć nad tym kontrolę. Nagle przestraszyłam się, że to Ty - Ty, na którego czekałam tak długo... Nienawidziłam każdej sekundy, która oddalała mnie od Ciebie, każdej chwili, którą spędzaliśmy osobno, bo one kradły mi Ciebie. A miłość nie powinna wzbudzać nienawiści... Nie powinna być czekaniem i cierpieniem. Najchętniej zamknęłabym Cię w klatce, abyś był tylko mój, na zawsze mój... Straciłeś mnie w momencie, gdy pokochałam Cię całą sobą. Wystraszyłam się tego wszechogarniającego uczucia..... Próbowałam znaleźć kogoś lepszego od Ciebie, ale nie udało mi się... Bo nie ma nikogo lepszego... Wiem to na pewno. Może kiedyś sie jeszcze spotkamy. Może tym razem będę gotowa na tą miłość, na to wszystko, co chciałeś mi ofiarować, na Ciebie Pamiętasz, co mi powiedziałeś w chwili rozstania: "Nikt tak pięknie nie mówił, że się boi miłości, jak ty.....". Miałeś rację..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dlaczego boimy się miłości? Odpowiedź na to pytanie nie jest łatwa. Każdy widzi tę sprawę inaczej, każdy ma indywidualny punkt widzenia na sprawę pojmowania miłości, jej definicji i procesu dążenia do miłości. Dlaczego procesu dążenia? A no dlatego, że nazwanie swojego uczucia w stosunku do drugiej osoby miłością nie jest proste. Co więcej… Jest bardzo, ale to bardzo trudne i by odnaleźć w sobie to uczucie w stosunku do drugiej osoby potrzeba bardzo dużo czasu, bardzo wielu chwil spędzonych razem i dobrego poznania owej drugiej osoby, którą obdarzamy tym uczuciem. Paradoksem miłości jest to, że często przychodzi ona w najmniej oczekiwanym przez nas momencie, często też odrzucamy ją, by potem powrócić do niej. Niestety często bywa tak, że na dostrzeżenie tego uczucia jest już za późno. Tracimy więc wtedy bardzo wiele. Tak więc człowiek i Jego proces poznawczy w stosunku do drugiej osoby, a także proces uczuciowy są bardzo skomplikowanymi zagadnieniami i sądzę, że każdy z nas pojmuje tę sprawę bardzo indywidualnie- po swojemu. Tak więc nie będę narzucał Wam mojego poglądu, a nawet dzielił się nim jeśli chodzi o tę kwestię. Strach przed miłością natomiast jest wywołany również różnymi elementami. Często wpływ na strach przed powtórnym „brnięciem w miłość” wpływa poprzednia sytuacja z poprzednim partnerem. Często są to „nieuleczalne rany”, które prowokują w nas strach przed powtórnym cierpieniem i różnego rodzaju obawy. Z reguły bowiem jest tak, że ten proces zakochiwania się a więc różne randki, kolacje, spacery itd. Itd. Są bardzo przyjemne, czujemy się bardzo szczęśliwi, chcemy ich jak najwięcej, czujemy tęsknotę itd. Strach jednak (najczęściej u kobiet) rodzi się wtedy, gdy przychodzi czas na podjęcie konsekwentnej decyzji dotyczącej przyszłości, czyli mówiąc dosadnie „Jak to będzie w praktyce…?” Czy będzie inaczej? Lepiej? Gorzej? Czy On/Ona będzie bardziej się starać, czy może mniej? Czy będzie mnie szanować? Czy nie będę przez Niego/Nią cierpiał/a. Obawy słuszne… Bowiem niełatwo jest w coś wejść, jednak trudniej się z tego wyplątać, zwłaszcza gdy w grę wchodzą uczucia, a zwłaszcza tak silne i można by rzec decydujące uczucie, jakim niewątpliwie jest miłość. W moim przekonaniu jednak nie ma decyzji, przy której podjęciu nie było by ryzyka „przejścia spraw na inny tor, niż ten, który mieliśmy w planach”. To odnosi się nie tylko do miłości, ale też do edukacji, biznesu, a także innych dziedzin życia. Ryzyko jest bardzo potrzebne o ile jest zdrowe. To też w moim przekonaniu wchodzenie w poważny związek nie może być pewne, a trzeba mieć do tej sytuacji w jakimś stopniu dystans. Lepiej bowiem mieć jakiś dystans, a niżeli zawodzić się przy pierwszym spięciu i wywoływać u siebie niejako „cierpienie na żądanie”. Wielokrotnie padałem ofiarą strachu przed miłością. Często strachu na zdrowy rozsądek niepojętego, ponieważ jak można nie widzieć, że tej drugiej osobie na nas nie zależy? Jak można bać się czegoś, czego nawet najmniejszego zadatku nie było dane nam zaobserwować? A One jednak się bały. Z drugiej jednak strony myślę sobie, że mogło być tak, że to wcale nie był strach, ale na pewnym etapie uświadamiały sobie, że Kura nie jest jednak odpowiednim dla nich partnerem i chroniły na dobrą sprawę nie siebie, ale mnie. Chwała Wam za to. Co nie zmienia faktu, że dołowałem się tym niezmiernie i szukałem swojej winy w całej tej sytuacji. To moja wada fabryczna, z której staram się leczyć ;] Sam jednak nie byłem wiele razy lepszy. Podobnie… Nie tyle bałem się wchodzić w związki, co przy którymś tam spotkaniu uświadamiałem sobie, że to nie jest to. Naturalnie było wyjście… „Grać związek…”, ale niestety. Nie posiadam takiej umiejętności i trochę przez swój egoizm, ale trochę też chroniąc moje potencjalne „wybranki” dawałem sobie z nimi spokój. Przeszkody w dążeniu do miłości. Tę sprawę można by porównać do podróży na otwartym morzu. Płynąc któryś tam dzień z kolei znajdujemy wymarzoną wyspę. Wyspę, na której strasznie chcielibyśmy zamieszkać. Jest urzeczywistnieniem naszych marzeń, zdaje się idealnym miejscem do życia w szczęściu bez „burz otaczającego świata”, jednak są tysiące, setki powodów przez które nie możemy na niej zamieszkać. Czasem jest to strach, że zamieszkując na niej bylibyśmy bardziej samotni, niż w naszym „normalnym” życiu, czasem są to otaczający ją tubylcy, czasem jest to niebezpieczeństwo przed zatopieniem jej przez wody ją otaczające. W życiu tą wyspą jest ktoś dla nas wyjątkowy. Ktoś, kogo udaje nam się spotkać 1/100 a przy tym spieprzyć sobie to „znalezisko”, albo pozwolić losowi spieprzyć to, co się w takiej sytuacji dzieje. Przeszkodami w zamieszkaniu na niej może być samotność i tak np. jest w związkach na odległość. Często wtedy można czuć się bardziej samotnym, a niżeli żyjąc swoim zwykłym samotnym życiem. Często są to głosy znajomych… Swoich znajomych, znajomych tej drugiej osoby. One też bardzo wiele potrafią spieprzyć, a często po drodze wracają „poprzedni odkrywcy” i wreszcie to Oni zdobywają tę wyspę. Taka jest rzeczywistość. Podsumowując: Nie jest łatwo pozwolić na miłość i wejść w nią bez najmniejszych obaw i w tej bardzo delikatnej kwestii musimy przede wszystkim kierować się tym, co sami czujemy i co potrafimy obserwować w tej drugiej osobie. Zakochać się w kimś, dla kogo nic nie znaczymy a jesteśmy jedynie zabawką jest bowiem jednym z najgorszych wydarzeń, jakie mogą nam się przytrafić. I ja to przeżyłem i pewnie wiele osób z Was podobnie. Dojrzałem jednak od tego czasu i wysunąłem wniosek, do którego dojście polecam też i Wam. Mój wniosek brzmi: Byłbym zdolny się zakochać, ale by nazwać to czymś więcej niż „pobieżnym zauroczeniem” musiał bym widzieć- być pewien, że ta druga osoba także nie jest wobec mnie obojętna. Nie inaczej. Inaczej nie warto się angażować i wtedy te obawy są jak najbardziej uzasadnione i na miejscu. Tak więc zawsze powinniśmy mieć oczy szeroko otwarte. Po pierwsze, żeby nie przegapić uczucia, które ktoś może kieruje w naszą stronę, po drugie, by widzieć, czy naszemu „obiektowi” zależy równie podobnie, jak nam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jestem singlem juz 11 lat i wiecie co ? jest z***biscie bo w moim życiu i sercu nie ma miejsca na żadne kobiety . W moim życiu liczy sie coś wiecej , coś co mnie trzyma przy życiu i nadaje sens by żyć , bo wiem ile to dla mnie znaczy i wiem ze tak musi byc . To co tak bardzo kocham jest zemną od 1999 roku i nie będę tutaj pisać bo prawda jest taka ze Fanatyków ciężko zrozumieć :P hehe nie jestem żadnym kibicem czy osobą co chodzi do kościoła :) ...Jestem Fanatykiem czegoś innego ....czegoś co zarazem mnie zniszczyło i każdego dnia uczęsliwia i bez tego żyć nie moge :). Dziś mam 32 lata i decyzję podjęłem już w 2004 roku i od tego roku stałem sie fanatykiem bo zdarzyły sie pewne rzeczy przykre i dopiero wtedy uświadomiłem sobie ile to co tak kocham dla mnie znaczy i ile jestem w stanie zrobić dla tego . Powiem tak ,jestem Z***biście szczęśliwym człowiekiem ale nie każdy tak potrafiłbym poświęcic całe życie tylko jednemu . Być singlem po prostu trzeba kochać i wiedzieć i znalezć coś co prowadzi do tego bys cieszył się każdym dniem [DOSŁOWNIE ]. Ja znalazłem i pisząc że mnie to zabiło jestem jak w złotej klatce bo wiem ze to co tak kocham jest najważniejsze w moim życiu i nigdy nie pokocham i nie kocgałem nikogo bardziej od tego . Od 18 lat siedzę w tym i siedzieć będę i zdechnę przy tym .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Również 11 lat bez związku, tak mi dobrze i już nigdy nie zwiążę się z żadnym mężczyzną :) 🌼

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
spróbuj powiedzieć to nim uwierzysz że nie warto mówić kocham

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Czuję się bardzo dziwnie tak jak bym stracił coś czego tak naprawdę nigdy nie miałem i do końca nie poznałem bo się bałem jest mi bardzo smutno i ponuro brakuje mi jej widoku jej głosu tego uśmiechu na twarzy tych spojrzeń i tych pięknych wystraszonych ciemnych oczów teraz sobie uświadomiłem bez ciebie w moim życiu i sercu jest pusto i smutno serce boli a łzy same się cisną do oczu teraz ogarneło mnie uczucie którego nie potrafie opisać tęsknota i pustka będę mnie niszczyć i zabijać po mału każdego dnia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
czemu miała wystraszone oczy?:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dlaczego jej już nie ma w Twoim życiu? Nie możesz zadzwonić, napisać?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
9:42 znam to i jest mi znane uczucie z tym związane nie poddawaj się tylko

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
09.42 dlaczego piszesz jakbyś miał jej już nigdy nie zobaczyć? Ja też straciłam z kimś teraz kontakt. Brakuje mi rozmów z nim, jego ciepłego, spokojnego głosu, przeszywającego spojrzenia, jego duchowej bliskości, wiem, że mogę go teraz długo nie zobaczyć, a jeśli będę chciała to mogę zejść z jego oczu na zawsze. Spotkamy się pewnie kiedyś przypadkowo i pewnie znowu wróci to drżenie serca, które mialam, gdy był obok..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
oczów? :O :D raczej oczu :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
9:42 Kochasz ją?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
zy****y d**ek zoledny

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A co gto jest za okrślenie i jaki ma związek z tematem?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tak kocham ją

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A czemu już jej nie zobaczysz?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tęsknię za nim, mocno ukrywałam to co czuję, on nigdy się o tym nie dowie. To koniec.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
22:48 czemu ukrywasz czemu mu nie powiesz

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ponieważ nie jesteśmy wolni, on nie moze się dowiedzieć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
szkoda ze nie napisales niczego wiecej

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Bądź aktywny! Zaloguj się lub utwórz konto

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to proste!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się
Zaloguj się, aby obserwować  

×