Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

kala5

ratowanie małżeństwa

Polecane posty

Gość gość
Jak ktoś kłamie i zdradza to oznacza koniec milosci, nie oszukujmy się. Miłość oznacza szczerosc, lojalnosc i troske o druga osobe. Skoro nie ma troski - bo widocznie kogos nie obchodzi, ze zdradzajac krzywdzi druga osobe, ani milosci ani lojalnosci to nad czym sie zastanawiac, czy to jest milosc? Nie ma jej...To sa zobowiazania, wspomnienia i przeszla milosc ktora byc moze kiedys byla, ale juz wygasla. I to wszystko. jesli Ci odpowiada tolerowanie zdrad to probuj dalej ratowac cos w co nadal wierzysz. Ja osobiscie po zdradzie nie moglabym patrzec na ta osobe ani z nia mieszkac ani z nia sie dzielic ani jej wierzyc. Sorry bardzo, do widzenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mialabym do konca zycia byc numerem 2 dla kogos, bo idzie do innej, poniewaz nie jestem juz tak atrakcyjna i mloda? Czy czyms mnie nie zarazi, bo teraz nagle juz mnie kocha? Bo tamta nie chce to wroci do mnie? Jak mozna w ogole myslec, ze moze byc dobrze po wieloletnim romansie z inna i samych klamstwach. Musialby sie wyniesc natychmiast i nigdy wiecej nie wracac. Nie chcialabym wiecej go znac.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
http://türschutzgitter.org/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
większość z Was jest tak zdecydowana! wszystkie przez to przeszłyście? Bo nie ukrywam, że jeszcze 2 lata temu to ja też byłam taka stanowcza. Jednoznacznie się wypowiadałam na podobne tematy...dopóki mnie samej to nie spotkało... teraz wszystko mi się rozwaliło. Cały tzw kręgosłup... żeby to cholerstwo tak potężnie nie bolało...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja zostałam bo: zrujnowałabym sobie dostatnie życie, jakkolwiek to brzmi to taka prawda. Nie uważałam za potrzebne pokazać mu gdzie jego miejsce moim kosztem. Zrobiłam afere, on się kajał a ja z nim "łaskawie" zostałam ale już tylko wyłącznie dla swojej wygody. on myśli ze jest inaczej , dla mnie to już bez znaczenia co on sobie myśli. Może się oszukuje, ze go kocham bo nie odeszłam- nie wiem. Łóżka nie ma, kolegujemy się - on zyje niby, nadzieją ze to się z czasem zmieni. Nie bierz ze mnie przykładu bo szkoda życia ale ja wybrałam taką opcję bo jego penis nie może decydować o moim zyciu.Zepsuł wszystko ale ja nie chce być totalną ofiarą. Zyję jak chcę i lubie , nie mam jedynie męża, któremu ufam , nie jestem sama na świeta i sylwestra, mam wakacje i dostatnie życie. On ...nie wiem co ma? może tez wygodę, taki układ bez uzgodnienia szczegółów . Z tym że ja mam już 50 lat wiec optyka jest inna

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ale czas na prawde pomaga. Zobaczysz za parę miesiecy juz nie bedziesz tak tym żyć. Nie zapomnisz bo tego sie nie da zapomniec. I pamietaj ze jestesmy tylko ludzmi i każdy popelnia błędy, ale to nie znaczy, że nie możemy się zmienić na lepsze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość babafemi
19:04 W twoim teksie odnajduje po czesci siebie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
babafemi i 19:04 Obie sie po trosze sprzedalyscie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość babafemi
19:17 Jak najbardziej masz racje ale w zyciu nigdy nie ma sie wszystkiego naraz i zawsze jest cos za cos. Licza sie wiec priorytety. Na zasadzie: jeden lubi corke a inny tesciowa ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
rozwód na pewno obniżyłby poziom mojego życia pod względem ekonomicznym, ale to byłoby dla mnie do przejścia szkoda, że nie da się naprzód sprawdzić jakie konsekwencje będzie miała dana decyzja... czas jednak nie jest bez znaczenia... Nie mam jeszcze 40 lat, jeśli mam za 10 lat dojść do wniosku, że to był największy błąd mojego życia to te 10 jednak poszłoby na straty... Okropnie to przykre, że na 3 strony wpisów, nie znalazła się żadna dziewczyna, która by napisała, że została w takim związku i jest dobrze, że nie żałuje, że gdyby mogła cofnąć się w czasie postąpiłaby tak samo... To mi daje do myślenia :( Oczywiście dziś nie podejmę decyzji, ale coraz bardziej się zastanawiam czy nie macie racji... może tylko dałam sobie zamydlić oczy, że tak się zmienił... może po prostu tak mu wygodniej, bo nie trzeba przechodzić tych wszystkich syfów w postaci rozwodu, podziału majątku... Może jest taki dobry, żeby mnie ugłaskać, a jak tylko ja troszkę stracę czujność- znowu coś wywinie? dramat

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
w nocy prowadziliśmy kolejną (ciężką) rozmowę. Jak z nim rozmawiam, brzmi wiarygodnie i wtedy wydaje mi się, że to tak musi być. Jednak jak się położyłam ( w końcu), znowu wróciły te gorsze myśli, wizje jego z nią, jakieś podszepty czy jak wtedy tak dobrze kłamał, to może teraz tez mu to tak dobrze idzie, a ja naiwnie chcę wierzyć...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Prawda jest taka, że na 90% to ona kopnęła go w zad bo miała dość jego lawirowania między dwoma domami. A on wrócił do starej wysłużonej żony. Ja też przeszłam zdradę męża i też z nim zostałam. Nie żałuję, ale zmieniło się wszystko. Przestałam go kochać, nie ma prawa mnie dotknąć, mam jednego stałego kochanka i jednego amanta zagranicą (utrzymujemy kontakt online i przy okazji trenuję język). Mąż jest dla mnie obecnie bankomatem, pomocą do dziecka, zapychaczem przestrzeni na spotkaniach rodzinnych i okazjonalnych i mechanikiem samochodowym i domowym (w tej kolejności). Przestał być dla mnie człowiekiem i wiem że jeśli spotkam mężczyznę, którego pokocham, bez żalu odejdę od męża. Mam 35 lat.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tylko jak żyć z kimś takim pod jednym dachem? Z kimś, kogo się nie kocha? Ja go kocham i to jest jedyna siła, która mnie powstrzymuje przed tym ostatecznym krokiem. Chciałabym mu znów choć trochę zaufać, ale z tego, co tu czytam, to raczej niemożliwe. Straszny mam mętlik. No i nie ukrywam, że boję się tego kroku. Mętlik,mętlik. Ale dziękuję Wam za te wpisy i dzielenie się Waszymi doświadczeniami.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jak masz z nim dzieci to niech was wozi na wycieczki, placi na nie, naprawia wszystko w domu stara sie, a Ty korzystaj i korzystaj, a przy najblizszej okazji jak spotkasz lepszego to wiesz co robic ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie, tak bym nie potrafiła. Jak już podejmę decyzję, że nie możemy być razem to odejdę, bez względu na kwestię kasy. Jakoś sobie nie wyobrażam, jeśli się wypali, jeździć wspólnie na wakacje...etc.Nie chcę żeby myślał, że jestem od niego zależna

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja znajoma i wtedy jej obecny chłopak od młodych lat znalismy się. Kiedyś był taki moment, że ten jej chłopak mnie jakby zaczepiał...ale udałam, ze nie rozumiem i nic jej nie wspomniałam o tym. Potem mowiła cały czas, że jest z niego bardzo zadowolona, że bedzie jej męzem. Znali się mnóstwo lat, praktycznie całą młodość, czasy studenckie i zostali małżenstwem, ale okazalo sie, że miał romans, nie jednorazowy wyskok, tylko romans. Ona mu wybaczyła, choć mi przeszło przez myśl, ze już dawno temu wiedziałam, ze on to prawodpodobnie zrobi, bo już wtedy mial zapędy do flirtu...ale nic nie powiedziałam. No i po 10 latach wciąż dreczy ja ta zdrada. Wciąż nie jest dobrze, są razem, ale ona nigdy o ty nie zapomniała. Nie układa im sie, bardziej na pokaz że sa szczesliwi ale sidza dalej razem, maja dzieci. Nie wiem czy to dobrze czy źle. Osobiscie nie widze sie w takiej sytuacji, ale kazdy decyduje inaczej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ale co cie obchodzi, co mysli taki smiec zdradliwy?Niech mysli co chce, wazne by Tobie sie to wszystko oplacalo!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wiele jest takich przykładów, że przymyka się oko na jakieś flirty i inne niepokojące objawy, a potem niestety najcześciej okazuje się, że po iluś wspolnych latach nawet i 30 , ze to jednak konczy sie tak samo, że ktos kto mial sklonnosci do flirtów po prostu zdradza, a potem za jakis czas znowu robi to samo, choc sie zarzekal, że juz nigdy. Tak, że czy warto zmarnowac cale życie, stac murem za facetem, który klamie? Jest cala rzesza facetow, ktorzy chca porzadnej wiernej kobiety, a takie sie marnuja z takimi co zdradzaja. To smutne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
może źle to ujęłam, nie chodzi o to, że on będzie myślał. Raczej to mnie zależałoby raczej na poczuciu, że potrafię sobie sama poradzić i niczego od niego nie potrzebuję Albo walczę i wtedy wspólnie za wszystko jesteśmy odpowiedzialni, łącznie z kasą... Albo ( i chyba jestem temu coraz bliższa) rozstajemy się i każdy idzie w swoją stronę. Jedyne co nas będzie łączyć to dziecko. Żeby umieć odłączyć serce od rozumu to wszystko byłoby prostsze...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość babafemi
Jedno musisz sobie uswiadomic, jesli faktycznie dasz mu jeszcze raz szanse, to musisz nauczyc sie z tym zyc. I to tak, zeby to wasze wspolne zycie wygladalo w miare normalnie i to nie tylko na zewnatrz. Inaczej jest to bez sensu. Istnieja takie kobiety Matki Teresy co wychowuja nawet dzieci, ktore powstaly ze zdrad meza. Chyle glowe przed takimi. Bo to wyjatki. Wiekszosc chyba ma tak jak tu pisza kobiety. Ty musisz sama znalezc dla siebie ta odpowiednia droge. Innej rady nie ma.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Spodobałam sie zajętemu facetowi kiedyś, bardzo mnie komplementował i w ogole okazywał jaki to jest z niego dżentelmen. Widziałam obrączke na jego palcu, żona pracowała w tym samym budynku, nie przeszkadzało mu to wcale, żeby mnie nachodzić i proponować spotkanie. I to mnie odpychało, że pewnie nie jestem pierwsza, której to proponuje, bo wręcz sam poszukiwał. Mówił, że mogę mu nie wierzyć, ale tylko ja mu sie tak wyjątkowo spodobałam i urabiał mnie chyba z 1,5 roku na te kawe. Dostawał odmowy, gdyż odstrasza mnie, jeżeli facet nie zakonczy jednego, a chce zaczynac cos innego. Zdjal obraczke, przestal nosic, wspominal do wspolnego znajomego o rozwodzie, pewnie po to, żeby do mnie dotarły te informacje i koniecznie mnie urobić. Ostatecznie staneło na tym, że powiedziałam, że nie chcę brac odpowiedzialności za rozbicie rodziny, ponieważ cały gniew skupi się na mnie i że jestem na NIE, choć nie twierdze, że gdybyśmy sie spotkali 15 lat wcześniej mogłoby być inaczej, ale nie w tej sytuacji. Potem zmieniłam lokalizację, ale facet nadal się pojawiał w moim życiu i tak wlekło sie to kolejne lata aż powiedziałam mu wprost, że jeżeli nic juz nie czuje do żony i jest ze wzgledu na dzieci to albo..albo. Albo kończy jedno albo zostaje w tym co ma, bo nie zmienie zdania i nie bedziemy sie umawiac na dwa fronty, ze ja z nim i innym, a on z zona i ze mną, nie akceptuje takiej sytuacji. Dziwne w tym jest to, ze po ilus latach okazalo sie, że rzeczywiscie prawdopodobnie nie wdawał sie w romanse, przynajmniej nie w tym czasie kiedy sie znalismy, gdyż wiedziałabym o tym na pewno. Ale wyszła dziwna sytuacja, że wskazuje to, iż się zakochał, ale ja nie moge stanowic przyczyny rozpadu. Sam musi wiedzieć czego chce i co woli. Zrszta nic mu nie gwarantuje, że po rozwodzie z nim bede, poniewaz siedzi mi to w głowie, iż kręcil do innej majac żonę. Rownie dobrze mnie tez mogłby potem tak traktowac. Ogółem ja sie trzymam z dala od takich sytuacji i w takim malzenstwie tez nie wiem czy moglabym być, poniewaz kto chce zdradzic raz, to zapewne kiedys tez znowu to zrobi. Sa wtjatki od reguły. Może gdyby to byla az tak wielka milosc, zły wybor pierwszego partnera to może i tak, ale musialoby wiele lat minac i musialabym wiedziec na pewno, że jest ok. Na razie widze człowieka, który nie do konca jest doskonały.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A jaką masz pewność, że on kocha Ciebie? Skoro tak jest czemu szukał na boku ? A może było tak,że kocha inną, ale dostał odmowę i wrócił do Ciebie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Każdy to zawsze będzie tłumaczył, ze romans to chodzi tylko o zabawę, ale czy aby na pewno? Przecież nie powie wprost: kocham inna, ale wolę być z Toba, bo mamy dzieci i poza tym Ty jestes sprawdzona, a ona może dac mi kosza i iść do innego to wolę Ciebie albo ona dała mi kosza, bo nie chce laiwrującego faceta to wracam do Ciebie. Nie powie prawdy, bo sam by sie wkopał.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Musisz na trzeźwo to ocenić ile w tym jest prawdy w tej całej waszej miłości. Same obietnice, że on teraz to się zmieni to za mało. Możesz dac mu szansę, ale czy będzie umieć miezkać pod jednym dachem z myślą, że on jednak wybrał inna na jakiś czas...a że coś się nie sprawdziło to wraca do sprawdzonego. To na ile to jest miłość, a na ile wygoda i kalkulacja? Potrafisz to oszacować? Co was właściwie łaczy teraz? Miłość to jest troska, lojalność, zaufanie, zaangażowanie, namietnosc, przyjaźń, ile z tego zostało?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
12:03 - wszystko co wymieniłaś niestety zostało nadszarpnięte. Troska jest- owszem, ale zaufania i namiętności nie ma. Nie umiem tego mu dać, po tym, co się stało. I dlatego się ciągle zastanawiam czy to minie, czy będzie kiedyś taki czas, kiedy na nowo odrodzi się i jedno i drugie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Powiedzmy sobie szczerze, ale nie obraź się. Romans to nigdy nie jest sama zabawa i dobrze o tym wiesz. Może gdyby to było jedno spotkanie tak z ciekawości czy z powodu, że go zaniedbujesz, jakis wyskok to może i można przymknąć oko. Ale romans to jest relacja, ktora opiera się na wzajemnej silnej fascynacji namietności i nawet przyjaźni..nawet na tym, że Ci ludzie coś więcej czują, dlatego wybieraja partnerów do romansu na stałe. Bo przecież gdyby chodzilo tylko o zabawe to objetne z kim, czyż nie? I w takiej sytuacji jeśli czuje coś do innej kobiety, a Tobie słodzi, to żeby sie nie okazalo, ze po ilus latach nagle zostaniesz ze zmarnowanym życiem, bo oni sie zejdą i wszystko sie rozpadnie, a Ty zostaniesz z niczym. Myśl o sobie przede wszytskim, żebyś Ty była szcześliwa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Znajoma od 10 lat po zdradzie męża nie zapomniała o tym. Nadal o tym doskonale pamięta, nadal o tym opowiada, nadal to w niej siedzi. I nadal im sie nie uklada. Za kazdym razem, kiedy on gdzies wyjeżdża ona sie zastanawia czy znowu czegoś nie odwali. I twierdzi, że jeszcze jedna taka sytuacja to ona odejdzie. Ale wtedy zostanie ze zmarnowanym zyciem...bo już cała młodość niestety poświecila jemu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Kala, nawet jesli się odrodzi, ta namietność zaufanie, z Twojej strony. To kobieto, zastanów się, czy jesteś na tyle silna, żeby walczyć, żeby dążyć do tej chwili. Ten okres może potrwać pół roku/rok/5 lat, ale z teo co tu przeczytałam, to kobiety, które zdecydowały sie zostać, nawet po dziesięciu latach nie odbudowały tej więzi. Masz w sobie tyle siły? Bo wybacz, ale czytając Twoje wspisy, twierdze, że nie, nie jestes na tyle silna psychicznie, żeby odbudować to małżeństwo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
to prawda, od dłuższego czasu psychicznie jestem wyczerpana. Powiem Wam tak, ja już po jego ostatniej wyprowadzce do tamtej byłam bardziej przekonana o swojej decyzji. Niestety jak go zobaczyłam takiego pokajanego, płaczącego, błagającego, obiecującego... zmiękłam. Wiem, że wcześniej też mówił, że chce wrócić, ale to nie wyglądało tak. Teraz po prostu ruszył moje sumienie. Jakkolwiek głupio to brzmi :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×