Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Sumatra 27

Uzależniłam się od romansu i nie potrafię zrezygnować

Polecane posty

Gość Sumatra 27
Tak, jestem pewna, że to dziecko mojego chłopaka a właściwie już narzeczonego. Zorientowałam się o ciąży gdy już byłam z artystą. Nie wyobrażałam sobie, że miałabym z nim zostać będąc w ciąży z innym mężczyzną. Powiedziałam, że nie mogę z nim zostać, że muszę wrócić i układać sobie życie pod kątem tego dziecka. Powiedział, tylko że nie muszę tego robić, że mogę zostać, że kocha mnie mimo wszystko, chce mi pomóc....ale ja po prostu nie mogłam. Oznajmiłam, że to koniec naszych spotkań, koniec wiadomości, odzewów w jakiejkolwiek formie. Przyjął do wiadomości. Mimo to wysłał kilka maili. Nie odpowiadam. Uznałam, ze los wybrał za mnie. Poza tym chłopak postawił mi ultimatum. Wiem, że nie mogę niczego żądać, niczego chcieć. Mam na sobie nagonkę całej rodziny, znajomych. Maluszek ma już 12 cm.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A Ty co czujesz? Ale pojechalas do artysty wtedy jak chlopak wyszedl i nie wracal kilka dni? 12cm to juz spory maluszek :)Co mowia lekarze? Wszystko ok z Wami?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Los nalożyl na ciebie dosyć skomplikowaną sytuacje. Moge ci powiedzieć odrazu że nie będziesz w pełni szczesliwa w tym małozenstwie z rozsądku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Sumatra 27
W obliczu całej tej sytuacji związanej z "wyprowadzką" mojego chłopaka chciałam po prostu gdzieś uciec. Zabrzmi pewnie idiotycznie ale pojechałam do Lichenia - to dla mnie bardzo sentymentalne miejsce. Chłopak przyjechał tam po mnie. Powiedziałam mu, że kogoś poznałam, że chcę do niego wyjechać. Taką podjęłam decyzję. Wstępnie chciałam wyjechać na kilka dni, miałam tutaj nie pozamykane tematy, pracę, z której nie mogłam zrezygnować z dnia na dzień. Będąc z artystą zorientowałam się, że coś jest ze mną nie tak - kobiety, które już były w ciąży potrafią rozpoznać ten stan. Nie powiedziałam mu od razu. Wróciłam do Polski i gdy miałam stu procentową pewność zadzwoniłam do niego. Część moich rzeczy wciąż była w mieszkaniu chłopaka. Nie oczekiwałam, że znów mnie przyjmie. Ale chyba nie mam już prawa myśleć tylko o sobie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Sumatra 27
Ciąża póki co przebiega dobrze. Nie pracuję, cały czas jestem w domu, leżę, mało wychodzę. Takie są zalecenia. Mam teraz czasu aż zanadto. Jestem pod stałą kontrolą lekarzy. Problemy z ciążą zaczynały się u mnie wcześniej od pewnego momentu i już jest pewne, że od tego momentu będę leżała w szpitalu aż do rozwiązania.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 1aqwe1
Ty wybrałaś - pojechałaś za artystą. Gdyby nie dziecko, nie wróciłabyś do chłopaka. Ta sytuacja wpłynęła na Twoje życie, nie jest zgodna z tym co czujesz. Przez to nie będziesz do końca szczęśliwa z narzeczonym, będziesz miała pustkę w sercu i będziesz tęsknić za tą utraconą miłością. Miłość do dziecka wiele wynagradza i jest czymś pięknym ale to jest całkiem inny rodzaj miłości. Nie wypełni ona miejsca w Twoim sercu przeznaczonego dla artysty i chęci stworzenia z nim dojrzałego związku, którego pragnęłaś. Mimo wszystko gratuluję dzidziusia :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To w koncu bylas u artysty czy nie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Sumatra 27
1aqwe1 A ja skrycie wierzę, że to dziecko tak zapanuje nad moim sercem, że przestanę pragnąć czegoś więcej... Gość 14:22 byłam u artysty kilka dni, musiałam wrócić ze względu na pracę i inne sprawy trzymające mnie tutaj - wyjazd na dłuższy okres planowałam po załatwieniu wszystkich niezbędnych formalności w Polsce. Po prostu musiałam się z nim zobaczyć choćby przez te parę dni.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dowiedzialas sie ze jestes w ciazy bedac u artysty wrocilas do Polski,pojechalas do Lichenia i chlopak przyjechal tam po Ciebie juz rozumiem. Dziecko potrafi duzo wynagrodzic,ale nie sprawi ze zaczniesz kochac chlopaka jak serce zostawilas gdzie indziej..mam nadzieje ze wszystko pojdzie po Twojej mysli.Trzymaj sie !

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Sumatra 27
Pojechałam do Lichenia. W tym czasie chłopak poczuł się gotów do rozmowy ze mną. Powiedziałam, że to nie możliwe bo jestem w Licheniu. Przyjechał tam po mnie. Powiedziałam mu, że kogoś poznałam i chcę odejść. Korzystając z urlopu poleciałam na 3 dni do artysty. Od kilku dni czułam się źle a będąc u niego nasiliło się to. Podejrzewałam, że to ciąża ale bałam się tego na tyle, że wmawiałam sobie zmianę klimatu itp. Wróciłam, zrobiłam test, poszłam do lekarza. Najpierw dałam znać chłopakowi. Nie wiem czy on mnie tak kocha czy chodzi mu tylko o dziecko? Czuję się potwornie w tej całej sytuacji bo on powiedział o powodzie naszego rozstania znajomym i swojej rodzinie. A teraz z boku wygląda to tak jakbym się wyszalała i wróciła do niego skulona... Spotkania z nimi wszystkimi są dla mnie bardzo krępujące, czuję się niezręcznie. Domyślam się co o mnie sądzą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Faktycznie nie najlepiej to wyszlo... Gdyby nie ciaza bylabys z innym to pewne. Ta historia bylqby dobrym tematem na ksiazke nie mowie tego zlosliwie tylko to jest naprawde niesamowite jak zycie potrafi byc zawile.. Chlopak pewnie Cie kocha nadal,ale jak niezrecznie musisz teraz sie czuc na jakis spotkaniach rodzinnych i ze znajomymi to wspolczuje.Obgadywana jestes to pewne,ale nie nie martw sie tym, nie to teraz jest najwazniejsze.Zreszta sama wiesz

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Napisalas,ze juz narzeczony? Jak Ci sie oswiadczyl? Jakos romantycznie czy raczej dal pierscionek bo tak wypada skoro w ciazy jestes ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Sumatra 27
Jedna z koleżanek mnie nie potępia, tzn. wiem co o tym wszystkim myśli ale nie "nie kopie leżącego". Stara się mnie wspierać. Co do innych... wyczuwam od niektórych dystans, inni jeśli ze mną rozmawiają to tylko o dziecku. Koledzy mojego narzeczonego potępiają jego decyzję. Rodzina też podchodzi sceptycznie ale chodzi im tylko o dziecko. Nikt nie mówi mi tego wszystkiego wprost. Wiele daje się wyczytać między wierszami.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Sumatra 27
Zaręczyny nie były romantyczne. Zanim to wszystko się rozsypało mój chłopak planował huczne zaręczyny (tak jak podejrzewałam) ale w obliczu całej tej sytuacji po prostu oznajmił mi, że ma dla mnie pierścionek, że powinniśmy się pobrać, stworzyć rodzinę i trzymać się dobra dziecka. Ale wszystko na jego warunkach. Zgodziłam się bo nie wiem co mam ze sobą zrobić, bo boję się tego co będzie, bo chcę dobra dziecka. Ale zastanawiam się co będzie jeśli i tej ciąży nie uda mi się donosić? Zapewne dlatego zorganizowali mi najlepszą opiekę. Wierzę też, ze to dziecko odwróci uwagę wszystkich ode mnie, że jak będzie na świecie to i mi przysłoni tą prozę życia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Sumatra 27
A ja jestem bardzo nieszczęsliwa, nic mnie nie cieszy. Wracam myślami do wielu chwil, które wciąż mam w sercu i może gdvbym miała więcej tupetu to poprosiłabym artystę, żeby traktował to dziecko jak swoje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Lusiaaa7777
bycie z os.publiczną jest mega ciężkie wiem coś o tym :( Mój facet jest 20 lat starszy ode mnie, tak jak twój od Ciebie. Nie boisz się przyszłości ? Zostać sama w razie czego? Mi się wydaje, że mimo iż go kochasz to jak dziecko się urodzi zrezygnujesz i postanowisz być z swoim byłym..bo tak instynkt Ci każe ze względu na dziecko i w ogole :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Widac ze radoscia nie tryskasz.Mysle ze jak dziecko sie urodzi i dojdziesz do siebie to i tak go zostawisz moze juz do artysty nie wrocisz ale z chlopakiem tez nie bedziesz.Teraz wszyscy patrza na dobro dziecka ale jak juz bedziesz pewna ze wszystko ok i urodzisz to nie zostaniesz z nim bo sie po prostu bedziesz dusila.Nie wydaje mi sie ze jeszcze kochasz chlopaka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jest mi Ciebie zal... ale z drugiej strony chce sie powiedziec masz za swoje skoro prowadzilas podwojne zycie.Nie ma sie co innym dziwic ze krzywo patrza na Ciebie..Tak jak napisalas teraz liczy sie tylko dobro dziecka i to zeby za wszelka cene utrzymac ciaze szczesliwie do rozwiazania.Zapewne nikt nie chce Cie denerwowac i stresowac teraz to zrozumiale.A moze to jest wlasnie Twoja kara za to wszystko? Nie chce nawet myslec jaki musisz teraz czuc strach jak sie martwisz o maluszka zeby szczesliwie przyszedl na swiat to musi byc okropne a jeszcze pare miesiecy przed soba masz

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 1aqwe1
Sumatra, nie pisałam tego ze złości, bo źle Ci nie życzę. To co pisałam, to z własnego doświadczenia. Uwierz mi, że miłość do dziecka potrafi wiele wynagrodzić i jest piękna ale nie oszukujmy się - nie zastąpi miłości do mężczyzny, który miał być Twoim partnerem życiowym. Sama mam dziecko (obecnie 5l) i dla dziecka wiele zniosłam. Ciągle czekałam na zmianę. Takie życie w zawieszeniu to nie jest prawdziwe życie, nie cieszy, nie daje satysfakcji. Dopiero teraz zdecydowałam się na rozwód, złożyłam już dokumenty do sądu. Gdy dziecko dorasta to samo widzi że rodzice się nie kochają. Taki związek jest sztuczny i nie daje spełnienia w miłości. Trzeba żyć dla siebie, wtedy dziecko widzące szczęśliwą mamę samo będzie czuło się kochane. U Ciebie sytuacja jest tylko o tyle lepsza, że Twój narzeczony Cię szanuje i nie wyzywa, co akurat było w moim przypadku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Sumatra 27
Witajcie. Jestem w szpitalu od dwóch tygodni. Bałam się świąt, tych wszystkich spotkań, spojrzeń, wymuszonych uśmiechów i sztucznej życzliwości. Okrutnie mówiąc na szczęścia zostałam w szpitalu. I będę tutaj do rozwiązania. Pobyt tutaj jest dla mnie jakąś ucieczką - choć krępujący, nie komfortowy. Kobiety, które są ze mną na sali myślą, że mam takie wspaniałe życie, troskliwego narzeczonego. Wszystko wygląda dostatnio, na poukładane, jakby mi się wiodło. Często płaczę i jestem przygaszona - myślą, że to ze strachu o dziecko. To na pewno też. Zaangażowałam się już emocjonalnie w jego istnienie, pragnę go tak bardzo jak nigdy niczego pragnęłam. Pragnęłam w ten sposób już kilka razy - tyle samo razy straciłam to pragnienie. Boję się do tego stopnia, że boję się poruszyć. Obawiam się, że jakiś mój ruch uszkodzi płód. Przygniata mnie też moja codzienność i perspektywa przyszłości. Wciąż nie mam nic do powiedzenia i zdaniem narzeczonego/rodziny powinnam siedzieć cicho i cieszyć się, że nie zostanę samotną matką. Mój narzeczony pozornie jest troskliwy, opiekuńczy, czuły dla mnie a jak tylko ma okazję to jest zgryźliwy. Np podczas wczorajszej rozmowy telefonicznej rozmawialiśmy o pogodzie, jest u nas wiosennie. Lubię tą porę, wszystko się budzi na nowo, co roku jakbym dostawała nowe życie, zakochani kochają jakby nigdy nie kochali. To piękne. Powiedziałam mu o tym a on mnie wyśmiał. Zapytałam dlaczego kpi z zakochania a on odparł: "kpię z Ciebie i Twojej wierności w związku". Czyli to wszystko wciąż jest między nami. Boję się tego co będzie później, że będzie gorzej. Ślub został przełożony do narodzin dziecka. Za oknem jest tak pięknie, słońce grzeje moją twarz, tak jak lubię. Obserwuję co się dzieje na zewnątrz, nieme postacie uśmiechają się do siebie, gestykulują. Są szczęśliwi. Moje dziecko wciąż żyje, jest zagrożone ale pod dobrą opieką. A ja nie potrafię się cieszyć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Sumatra 27
Lusiaaa7777 boję się ale jak powiedziało się A to trzeba powiedzieć i B. Zgodziłam się na ten układ dla dobra dziecka ale i swojego. Szukam swojego miejsca, swojej przestrzeni. Chcę się już zatrzymać. Wmawiam sobie, że wytrzymam, że będę żyła życiem dziecka i to mnie pochłonie totalnie. Nie wiem czy kocham chłopaka, mam wrażenie, że wydarzyło się za dużo, moje własne wyrzuty sumienia nie pozwalają mi określić czy czuję do niego miłość czy litość a może wdzięczność, poczucie winy? 1aqwe1 dziękuję za Twoje słowa. Jak widzisz mój narzeczony przejawia powoli swoje pretensje. Tłumaczy, że to ze stresu o dziecko. Ale te słowa zostają we mnie. Nie wiem jak chcę żyć. Jest mi wstyd bo wiem, że powinnam chcieć żyć dla dziecka a ja nie chcę żyć, nie w ten sposób. Chciałabym aby przyszło na świat, aby ktoś się nim zajął, ktoś lepszy ode mnie. Nie jestem dobrym człowiekiem więc nie będę dobrą matką. To mnie przeraża, boję się, że skrzywdzę to dziecko a wiem, że narzeczony je pokocha i być może w jakiś sposób zrekompensuje mu złą matkę. Kocham je już teraz ale boję się, że nie sprawdzę się jako matka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Czemu twierdzisz ze nie bedziesz dobra matka? Nie jestes zlym czlowiekiem, pogubilas sie owszem.Jestesmy tylko ludzmi i mamy do tego prawo. Nikogo nie zabilas, nie okradlas itd. Jesli tylko bedziesz chciala mozesz byc najlepsza matka dla swojego dziecka, wiec nie gadaj glupstw. Cierpliwosci zycze

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Można sie domyślić że targa tobą wiele emocji. To czy będziesz dobrą matką niezależy od tego jaką masz relacje z nażeczonym czyod tego ze miałas romans. Zależy jak bedziesz traktowała dziecko i jakie wzorce mu przekażesz. Ja sie tylko dziwie twojemu narzeczonemu że cie niezostawił po tym jak sie dowiedzial o tym artyście. Kto normalny chcialby być z osobą ktora kocha kogoś innego ? Musi miec w tym jakis interes

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Co tam Sumatra u Ciebie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ciekawe jak ta historia sie zakonczyla

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aqwe
Sumatra jak potoczyło się Twoje życie? Jak dzidzia? Czy wyszłaś za mąż za swojego chłopaka i jesteś szczęśliwa?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Sumatra zagladasz tu jeszcze?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Lidka
Dnia 3.02.2016 o 02:43, Gość gość napisał:

Zostaw tego starego dziada. Nie potrafił utrzymac związków i nie jest staly w uczuciach. Z pewnoscia wina rozpadu byla jego, czuje to na odleglosc.

Zgadzam się z tym, ale ona jest zakochana a zakochani mają klapki na oczach i nie chcą widziec rzeczy oczywistych. Przecież to zdrowy 40tolatek czyli facet w sile wieku, ma dwie zdrowe graby? Gdyby ją kochał to w ciagu kilku dni znalazlby sobie robotę choćby ma budowie byleby móc zarabiać. Ale jemu jest tak wygodnie. Mieszka u kolegi, posuwa młodą dupkę, ją utrzymuje jej chlopak - prawnik. I lajcik 😉

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×