Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość maszynowa

jak Wam się udaje wyzywać rodzinę za 600zl?

Polecane posty

Gość gość
U mnie na chemię nie idzie dużo, ale na jedzenie już tak. Nie jemy codziennie mięsa, 2-3 obiady w tygodniu sa bezmięsne (nie liczę ryby). Ale nie serwuję bomb węglowodanowych w stylu naleśników czy racuchów i to jeszcze ktoś proponował na 2 dni pod rząd. Owszem, czasami zjemy, kilka razy w miesiącu, ale wielkich oszczędności z tego nie ma. Dużo trenuję, stąd w mojej diecie musi byc dużo białka. Kolacja to najczęściej jajka, tuńczyk czy łosoś. Kawałek łososia wędzonego na ciepło kosztuje 8 zł i starcza na 2 kolacje. Stek z tuńczyka w biedronce to 5 zł. jajka 1 czy 2 wcale tez nie sa tanie, a rozchodzą się błyskawicznie. Byc może zaoszczędziłabym kupując na targu, ale poza sezonem nie ma wielkich różnic w cenach, a szkoda mi tracić pół soboty na poszukiwanie parkingu i chodzenia po straganach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gosczalamana mama
Może masz i rację. Ale jesteśmy w takiej sytuacji ze każdy grosz jest na miarę złota. Nie wiem czy to zrozumiesz. Mąż miał dobrą pracę za 3000 miesięcznie. Redukcja etatów zwolnienia . Poszedł do innej pracy za 1360 zl!!!! Wyobrażasz to sobie? Na 4 osoby. Chemia idzie. Nie pisze tylko o płynie do naczyń! Płyny wc. Proszki płyn do płukania specjalny anty alergiczny. Starszy jest alergikiem, mydła . Nosz kuzwa . Zrezzta co ja opisuje Czesc

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja maz i dwulatka. Co dzisiaj zjemy lub juz zjedliśmy. Śniadanie ja 2 kanapki z szynka serem i pomidorem maz i mala platki owsiane górskie na mleku z jagodami(pomrozilam w lato) potem maz w pracy zwykle jogurt kefir bulki z ziarnem owoc a ja z corka obiad-dzisiaj kpytka z malymi marcheweczkami a przed obiadem jesz ze jablko. Potem corka z mezem zjedza gulasz wolowy z kasza owsiana peczak i surowka jak wróci z pracy. Potem po jogurcie i gdzie ja pije tylko kefir okolo 19 i Nic nie jem juz. Oni podjadaja orzechy albo jakies chrupki kukurydziane. Wydaje na jedzenie 800zl. Tylko jajka i ziemniaki mam za darmo. Często jak odwiedzam mamę to wpycha mi sloiki Z obiadami chleb swojski itp. To mysle ze koszt naszego jedzenia miesięczny to 900-1000.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dla mnie to wydaje sie nie realne. Mieszkam z partnerem i na jedzenie wydajemy około 1000 zł + słodycze czy pizza około 3 razy w miesiącu. Teraz spodziewamy sie dziecka więc chcielibyśmy zaoszczędzić ale sie nie da. Próbowaliśmy sobie odmówić słodyczy,fast foodów ale to na to samo wychodzi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lubię  ser
Dla mnie to też nierealne Ja byłam wczoraj w biedronce i zapłaciłam 270zl-a kupilam papier toalet i ręczniki papier-tańsze ścierki do kurzu Dużo warzyw-pomidory ogórki paprykę pekińska kapustę brokuła ,owoce-mandarynki gruszki jabłka banany chleb 2zgrzewki wody 4paczki makaronu Pieluchy i chusteczki dla dziecka Kilka opak sera żółtego, 2paczki parówek,kilka opak wędliny (lepszej) 3butelki soku,jajka 3kostki masła 3butelki mleka 20dkg michaszkow ,dżem czekoladę gorzką, kilka małych jogurtów, worki na śmieci I to nam starczy na tydzien (warzywa i owoce) Sery i wędliny na dwA tygodnie... Jest nas 4- ja mąż ,syn nastolatek i dwulatek

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To ja z 13.18. Mamy dochodu 5000. Po oplatach (350) i racie kredytu(650) zostaje 4000. Samochód paliwo (150) i jedzenie (800) odkladamy co miesiąc 2-3 tysiące. Ale zbieramy a to na samochód a to na ladny taras(dopiero sie wprowadziliśmy do nowego domu w listopadzie) a to przydałoby sie posadzic drzewka owocowe malinki poziomki...wszystko kosztuje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Gość załamana mama. A przepraszam bardzo, to księżniczka do pracy pójść nie może?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
11:35, od tego sernika: czytaj ze zrozumieniem :o Ja go nie dodaję do sernika, pisałam o tym, że wykorzystuję go do farszu na naleśniki, domowego twarożku wiejskiego i jako śmietanę :o 🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No tak laski. Ale powiedzcie mi np po co kupujecie w marcu gruszki? Albo mrożone maliny? Trzeba jeść to, co jest sezonowe, naprawdę kupę kasy na tym można zaoszczędzić, jeśli ktoś bardzo lubi owoce. Teraz kupuje się to, co jest najtańsze właśnie zimą: jabłka (można je przyrządzać na trylion sposobów), mandarynki, pomelo, pomarańcze, grejpfruty, kiwi, banany. Oczywiście - raz na jakiś czas można sobie kupić gruszkę czy truskawki, ale nie narzekajcie wtedy, że coś dużo kosztuje i niewiadomo skąd potem takie kwoty przy kasie! Tak samo kalafiory, brokuły, brukselka - teraz bardziej opłaca się kupić takowe ale mrożone -są o wiele tańsze, a tak samo wartościowe. Trzeba myśleć laski!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Hej, to ja pisałam wcześniej o racuchach czy naleśnikach ale nigdzie nie napisałam, żeby jeść je przez dwa czy trzy dni pod rząd :o Napisałam tylko, że nikomu korona z głowy nie spadnie, jak raz czy dwa razy w tygodniu właśnie taki obiad się rodzinie zaserwuje. Jest masa fajnych, zdrowych i bardzo tanich przepisów. Spójrzcie na kuchnie włoską, hiszpańską - przecież one się z bidy wywodzą! Wszystkie pasty, placki, pizze, tacos, pity albo inne takie, z wyśmienitym, warzywnym (więc tanim) nadzieniem czy nawet z mięsem, ale jednak nie dominującym w potrawie. Włąśnie dlatego, że to jedzenie ubogich. Trzeba szukać inspiracji ;) Ktoś napisał o kilku opakowaniach sera w biedronce - a patrzysz na to, ile on kosztuje za kg? Nie lepiej jechać do supermarketu i kupić na wagę parę deko różnych rodzajów sera? Ja np kupuję różne gatunki w Tesco - za kilka (na ogół 20) deko płacę ok 3-4zł. Za opakowanie sera w Biedrze 2x tyle, a jest dokladnie tyle samo plasterków albo i nawet mniej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
13.48 oooo tu jest racja. Wielu ludzi kupuje bezmyślnie to na co ma ochotę. Ok, tylko niech nie narzekają, ze kasy dużo idzie. Ja też mam często chęć na owoce morza, ale jem co innego, bo nie mam dużo kasy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A moj kolega zamiast stanąć w kolejce po wędliny to kupuje te pakowane za dwa razy tyle albo i więcej. A narzeka, ze dużo na jedzenie idzie. Rozumiem jak komuś się spieszy, ale on ma mnóstwo czasu a nie może 5 minut w kolejce postać. Z tym serem z biedronki tez tak jest. Tylko moze niektórym sie nie chce jechac do marketu tylko po ser, wszystko w jednym miejscu chca kupic, albo tez nie maja możliwości tam podjechać, albo nie ma innego marketu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja kupuje ser w biedronce tak sam jak ze spolemu a w biedrze 17/kg tam 24/kg. Owoce akurat kupuje różne ale dla dziecka. Sama sok warzywny Tymbarka wole wypic. Gruszki moja córka bardzo lubi wiec co pare dni na zmiana z jabłkami i bananami dostaje. Ja sama lubię tylko jabłka i w dodatku tylko dwie trzy odmiany:D. Warzywa?? Brokul mi nie smakuje mrozony. Kupuje swierzy I o dziwo pakowany po pol kg kosztuje 3.50 mrozony tyle samo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lubię ser
Ja kupilam gruszki i ser w biedronie gruszki dla synka bo bardzo lubi (2 latek),brokuł tez lubi,więc kupuję i mroze-a potem mu wyciągam po parę różyczek I podaję z makaronem Ser żółty kupuję jeden rodzaj i jest to królewski z Sierpca opak ma 135g i tam kosztuje 3,60.A Auchan taki sam tyle samo gram i koszt ponad 4zl U mnie tego sera idzie trochę, bo i tosty i zapiekanki robię

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A macie jakieś pomysły na bardzo tanie obiady?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Poczytajcie skład tych waszych smacznych i tanich produktów :-P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No oczywiście - nie chodzi o to, żeby jechać 30km dalej tylko po to, żeby zaoszczędzić 0.70gr na bananie czy pomidorze. Ale jeśli dla kogoś nie jest to problemem - to czemu nie, w takim większym markecie zawsze można wyhaczyć przy okazji inne tańsze rzeczy, nie samo masło czy mleko. Wszystko po prostu trzeba robić z głową. Inna sprawa, że to chore i nienormalne, aby ludzie liczyli każdy grosz jaki wydają na jedzenie. W zachodnich krajach za głowę się łapią jak słyszą takie historie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lubię  ser
Ja jeśli gotuję zupę, to jest w niej dużo warzyw-a to też kosztuje Starszy syn lubi orzechy i pistacje więc też mu kupuję w b iedrze ,na wagę a tanie to też nie jest I ktoś tu napisał,ze ma na obiad zupę krem z marchwi,u mnie to nie przejdzie,syn musi mieć porządny obiad a mąż pracuje fizycznie więc też konkretnie potrzebuje zjeść dziś mam na obiad rosół i potem około 17będzie zapiekanka z ziemniaków i mięsa mielonego -dla nas wystarczy ale syn pewnie jeszcze sobie zrobi kanapki na kolację (15lat)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Przy rozsądnym gospodarowaniu budżetem i na pistacje czy orzechy dla dziecka wystarczy. (a propos - pistacje w Lidlu są tańsze ;) ) Ale energia i porządny obiad wcale nie musi równać się z porcją mięcha, furą ziemniorów i pięcioma talerzami na stole. Mało tego - wielkie ilości mięsa, jedzenie ciężkostrawne, dieta oparta głównie na wieprzowinie jest ogromnie niezdrowa i w prostej linii doprowadzi do efektu odwrotnego od zamierzonego: zamiast siły do pracy fizycznej, mąż będzie miał pozatykane tętnice, zrobienie 10 kroków pod górę będzie wysiłkiem jak wspięcie się na K2, a zadyszka, nadpotliwość, wysokie ciśnienie czy problemy z krążeniem skutecznie go uziemią i uniemożliwią jakąkolwiek pracę fizyczną. Dlatego pomyśl o zdrowszych i tańszych zamiennikach. Co to jest białko? Białko to nie tylko kotlet, stek czy gulasz wieprzowy. To np rośliny strączkowe takie jak zielona fasolka, którą teraz, mrożoną, można kupić za 2zł, a najeść się nią można aż po uszy. Świetne źródło i witamin i energii to dla przykładu wątróbka -tania jak barszcz, błyskawiczna w przygotowaniu bomba witaminowo-energetyczna. Kasza gryczana, kasza jęczmienna, pęczak z dodatkiem leczo warzywnego - zapewniam cię, że mąż będzie tym nasycony tak samo, jak schabowym albo golonką. AAAAAALLLLLEEEEE trzeba przede wszystkim pozmieniać nawyki, które siedzą w głowie :) A z tym podejrzewam byłby największy problem :) Szaszłyki, makaron durum z wszelkiej maści sosami (wcale nie muszą być na śmietanie i mące!), pożywne zupy gulaszowe albo zupy-kremy z grzankami i czipsami z boczku czy szynki szwarzwaldzkiej (raz na jakiś czas nikomu nie zaszkodzi). Opcji jest mnóstwo. 5 posiłków dziennie i nikt nie musi się zapychać dwudaniowym obiadem. Mój mąż pracuje fizycznie i nie ma najmniejszego problemu z jedzeniem tego, co ja i dzieci - pożywnie, zdrowo, nietłusto i bez litrów oleju i masła do smażenia. Może dlatego, że zrzucił 12 kg i szkoda mu swojej pracy, wysiłku i zdrowia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
14:17 To dla całego batalionu wojska gotujesz tę zupę???? Ja na taki wielki gar (dla 4 osób na dwa dni) zużywam 3 marchewek, 1 dużą pietruszkę pół selera, mały por. Ile to kosztuje? 2zł? 3zł? To baza (jeśli mowa o warzywach). Jeśli chcę kalafiorową, to kupuję mrożonkę za 2zł, starcza dokładnie na cały garnek. Jeśli chcę szczawiową - robię ją albo latem za bezcen, albo z przepysznym i aromatycznym szczawiem ze słoiczka za 1.90, ale nie kupuję ekoszczawiu w Piotrze i Pawle w marcu za 5.90/500g. Więc już też nie popadajmy w skrajności, akurat zupa to najtańsza z możliwych opcji i mówienie, że dużo warzyw na nią też kosztuje jest już przesadą :D Jedyną ekstrawagancją na jaką sobie pozwalam i zimą i jesienią jest koperek i pietruszka, które są drogie i liche niestety. Ale zupy sobie bez nich nie wyobrażam ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gosczalamana mama
Gość 1330 Chce iść do pracy. Ale opiekunka pochlanialaby cala moja pensję. Daj mi nianię za 500 zl miesięcznie to idę i to już. Zresztą z takim bezrobociem na Podkarpaciu to nikt się nie spotkał..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ktoś wyżej pisał o wątróbce. A ja czekam aż ktoś z tych kucharzy w tv rzuci hasło "podroby" i staną się znowu tak samo modne, jak teraz szparagi, drób czy jakieś nasiona goji czy inna granola. Kiedyś na porządku dziennym w domach były żołądki, wątróbka, płucka czy serduszka. Tanie to jest jak barszcz (kg rzędu kilku złotych), ma mnóstwo mikroelementów, można robić je na tysiąc sposobów, są na ogół bardzo proste w obróbce. Ale to niemodne, wiadomo. Obciach powiedzieć przy kimś "ja mam na obiad żołądki w sosie chrzanowym", jak zewsząd się słyszy o łososiu (niezdrowym i naszpikowanym rtęcią :o) na szpinaku czy grillowanych polędwiczkach wieprzowych w kurkach :o Zobaczycie, że jeszcze wszyscy wrócą do podrobów, wystarczy tylko jedno hasło któregoś z tych czołowych kucharzy z telewizji :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Po poierwsze planowanie posilkow: zapisywanie menu na caly tydzine. U nas jadlospis wyglada mniej wiecej tak: saniadanie: rodzice kawa i tost z maslem dzeici kakao i chleb z maslem obiad w pracy/ szkole: soczewica z piersia z kurczaka, jogurt naturalny, jablko podwieczorek dzieci: buleczka lub chleb, ew coiastko, migdaly i 2-3 kostki czekolady Obiadokolacja: zupa pomidorowa z makronem razowym. Jesli ktos jest jeszce glodny to chcemb z serem, jogurt i owoc na deser. jutro na kolacje saltka z quinoa+ ogorek+ kukurydza z winegretem, omlet z zimniakami + salata. pojutrze frytki, i piersi indycka panierowane, surowka z marhcewki i salata itp planowaie posilkow pomaga panowac nad wydatkami i oszczedza mi bardzo duzo czasu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Chleb z masłem na śniadanie dla dzieci??? To faktycznie ciężko z kasą u ciebie. Posmaruj chociaż twarożkiem i połóż plasterek ogórka.. albo mleko z płatkami?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lubię  ser
Ryż,kasze różne, makarony ciemne są u nas często, ziemniaki rzadziej Zupy,głównie krupnik,rosół,pomidorowa -daję 3marchewki,seler cały średni,2spore pietruszki,do pomidorowej pomidory zamiast przecieru.Do tego dużo natki i daję też koperek,por. u mnie zupy są gęste od warzyw bo nie zageszczan mąką, i nie robię dwóch dań -wyjątek to rosół i dlatego dziś ta zapiekanka I jeszcze co do zup,nie dodaje żadnych veget kostek ziarenek smaku jeśli już to trochę soli więc z warzyw musi być smak☺

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
U nas nikt rano nie jets glodny wiec jemy tylko tyle, zeby nie wyjsc z domu z pustym zaladkiem. Potem i tak jedza obiad w przedszkolu/ szkole. czasem jemy owsianke. Platki na mleku to ostatecznosc i traktuje je jak slodycze. z kasa stoimi niezle, ale nie widze sensu w przejadaniu sie i wyrzucaniu jedzenia. dla mnie od zawsze koszmarem byly sniadania, gdy jeszcze nie bylam glodna a ciagle ktos kazal jesc. Naprawde uwazam, ze jemy generalnie za duzo. NIe uznaje tez podwojnych obiadow: 3 niewielkie ale zbilansowane posilki w zupelnosic wystarcza w ciagu dnia. Dzieci jedza 4-5. Ja widze mojego tate, ktory je 5-6 kromek na kolacje i je dotad az nie ma dosc. to mnie zalamuje, bo w dodatku ma nadwage i cukrzyce.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Śniadanie jak król, obiad jak szlachcic, kolację jak żebrak. Święta zasada. U mnie też zawsze było tak, że dzieci wypijały rano tylko kakao, żeby wrzucić coś ciepłego na żołądek, bo nie chciały nic jeść - 40min po wyjściu z domu jadły w przedszkolu śniadanie. Nie było więc sensu karmić ich w domu bo 1) nie chciały i tak jeść 2) nie zjadłyby wtedy śniadania w przedszkolu, a przecież za nie płaciłam. Obiady są u nas jednodaniowe (mąż też pracuje fizycznie i nie jest to problemem), deserów nie ma (czasem ciasto albo jakiś batonika ale to baaaardzo rzadko, raczej jemy owoce), do picia woda i coś na ciepło, czasami robię kompot. Trzymamy się tego, co sezonowe (a więc i tanie o określonej porze roku), latem robię sporo przetworów (zwłaszcza warzywnych, bo tych z owoców niespecjalnie potem ma kto jeść). Więc mam na zimę cukinię, przeciery, paprykę, surówki, ogórki. Inna sprawa, że mam gdzie to trzymać, a słoiki idą w dziesiątkach. Opłaca się, naprawdę. Pod koniec sezonu kupuję gigantyczne cukinie za 1,60, teraz w Biedronce widziałam, że jedna lichutka sztuka kosztuje prawie 6zł. Kosmos.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
**nie sztuka, a kg, przepraszam. Miałam na myśli to, że za ten kg są same małe, liche, bez miąższu cukinki, za szybko napisałam :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Przecież te wielkie cukinie to przerośnięte są, na pestki chyba się trzyma takie wielkie albo dla trzody jakiej. Cukinka licha jak ty nazywasz to jest właśnie prawidłowe warzywo przeznaczone do spożycia przez ludzi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
15:48 Nie piszę o przerośniętych cukiniach, ale o cukiniach na przetwory: dużych, mięsistych i tanich jak barszcz w sierpniu. Polecam spróbować, zanim się wypowiesz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×