Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Irytujaca siostra meza a sprawa wesela. Co Wy byscie zrobily

Polecane posty

Gość gość
Jakie przedszkola czynne do 13:00, do 13:00 to masz darmowe godziny, a potem za każdą kolejną płacisz zdaje się symboliczną złotówkę, tak więc dziecko może zostać spokojnie do 15:00 lub 16:00, a koszty będą praktycznie żadne. Ja nie twierdzę, że macie lekko, ale coś musicie zacząć robić, bo w takiej sytuacji jak opisujesz to za 10 lat się nie wybudujecie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To tymbardziej, powiem ci zebyscie jednak odpuscili sobie ten wyjazd, i błagam cię, miejcie w doopie ze szwagierka powie "nieładnie", najwyżej odgryźcie się jej, że sama postępuje nieładnie nie jadąc. Autorko, wasze plany są wazniejsze, stawianie domu priorytetem. Nawet te kilkaset złotych zaiszczedzone na tym weselu to juz grosz do grosza. Najwyzej skoro babcia i tak ma zostac z waszą pociechą to wsiadajcie w auto w sobotę i jedzcie sobie tylko dla siebie gdzies na caly dzien, nad jezioro, piknik, obiad w restauracji, nie pojdzie wam tyle kasy co na tą całą wyprawę na weselicho. Powtarzam, szwagierce nalezy komunikowac, tylko i wyłącznie, zero tłumaczeń, przepraszania, pytań. Zastosujcie metodę lustra, ja wiem to trochę jak u małych dzieci, ale jaką wam radość przyniesie gdy jej nosa przytrzecie. Po prostu jej słowa kierujcie w jej stronę. Jak powie "jestescie niepowazni", to odp "sama jestes niepowazna". Jak powie "jak mozecie tak na ostatnią chwilę odwoływać, to nieładnie", odp 'akurat moglismy bo tak ustalilismy z młodą parą, a ty sama nieładnie postepujesz ze nie jedziesz". Itp.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dzieki, podnieslyscie mnie na duchu troche. Porozmawiam z mezem, jeszcze nic nie mowil kuzynce. Byc moze odwolamy to wesele, faktycznie kilka groszy zostanie w kieszeni. Co do tego wyjazdu tylko we dwoje. Babci sie nie zgodzi. Zaznaczyla, ze tylko na wesele zostanie, bo maz jest taras zbudowal. Gdy kiedys chcialam wlasnie wyskoczyc z mezem na pizze to widzialam, ze nie chce zostac z malym. Mowila mi, ze jak sie ma dziecko to sie siedzi w domu, ze jej nikt nie zostawal z moim tata, gdy byl maly (bzdura, zostawila go kiedys na kilka miesiecy ze swoja mama i siedziala w Kolobrzegu, potem tate zabrala do siebie dopiero). Zawsze jest niezadowolona, gdy mowie, ze bysmy wyskoczyli gdzies z mezem na ta godzine czy dwie, wiec jej nie prosze juz. Zostaje nam z malym tylko wtedy, gdy jedziemy do marketu po zakupy, bo i jej wtedy robimy...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość 2016.06.19 Do goscia z 20:34 yyy o co ci chodzi z tym litrem na setke? Bo srednio samochody pala 5-8l/100km, czyli wydadza ok 300zl na benzyne a nie 45. Czym ty jezdzisz? Chyba ze na gaz jezdzisz, no ale zdajesz sobie sprawe, ze wiekszosc ludzi ma benzyniaka lub diesla? & 45 zł to MOŻE wydałaby więcej, jakby zabrali dodatkowe dwie osoby - chodzi o DODATKOWE spalanie (przy większym obciążeniu). Policzyłam z nawiazką - założyłam 1000 km, dodatkowo maksymalnie 1 litr wiecej/100 km = 10 litrów. 10 litrów =45 zł DODATKOWO do kosztów paliwa. Mniej łopatologicznie nie potrafię wytłumaczyć. A na pewno sporo mniej by to wyszło, więc to nie są jakieś wielkie koszty wpływające na budowę domu. ps. Mam samochód na benzynę, zgodnie z komputerem pali mi 6,4l na 100 km. (silnik 2.0, 165 km) :P ps.2. Autorka w pierwszym poście nie napisała o wielu sprawach, więc nie rozumiem późniejszego oburzenia. Rozumiem częściowo pretensje co do wszelkich podwózek, w sytuacji, gdzie specjalnie muszą gdzieś jechać (ale, że nie biorą pieniędzy za paliwo, to jest ich problem, dlaczego o tym nie wspomnieli, jak ktoś "prosi" ich o podwózkę?) Ale jak jadą w to samo miejsce? Wg mnie nie powinni wtedy brać za to pieniędzy. ps.3. nie jestem podwożona, ale nieraz podwożę. I tak np. za całkowite free of charge podwiozłam Tatę do sanatorium nad morze z Wawy (a mógłby jechać pociągiem, a później autobusem) i jeszcze raz później podwiozłam go z powrotem do domu. Nie wzięłam ani złotówki i nawet o tym nie pomyślałam. A tu widzę można mieć problem z tym, że jadąc i tak w to miejsce - np. na komunię, powinno się wziąć pieniądze od matki (tak, matki, bo mąż autorki też jechał). Wstydu nie macie biorąc pieniądze od rodziców. Za co was wychowali i utrzymywali przez co najmniej 18 lat? ps.4. Nieraz robię zakupy rodzicom, gdzieś dalej podwożę (np. 350 km w jedną stronę), czy daję pieniądze i nie oglądam się na rodzeństwo, które tego nie robi. Mam być taka jak moja siostra? I nie, nie wymagam od niej, żeby czasami pomyślała o rodzicach. Niech robi co uważa za słuszne. Ja też tak robię. Autorko, czy naprawdę tylko dlatego twój mąż ma się wypiąć na swoją matkę, bo jego brat nic nie robi? Naprawdę jesteś taka nieczuła? Żeby matki do lekarza nie podwiózł? Litości. Co innego jakieś fanaberie, ale kurde, masz pretensje o lekarza?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie mam pretensji o to, ze podwozi matke, ale o to, ze inni tego nie robia, chociaz powinni, bo skoro od nas sie wymaga, bo dom dostalismy, to i od innych tez. Nie rozumiesz. Tu cala rodzina oczekuje, ze moj maz bedzie wszedzie wszystkich podwozil.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jeju, znow najazd na autorkę, przeczytajcie dokładnie jej posty. Nie chodzi o tesciową, tylko o całą rodzinę co z jej męża zrobiła sobie parobka bo najmłodszy i wg durnego wiejskiego myslenia zobowiązany być na posyłki reszty rodziny. Ja rozumiem,ze autorka w niektorych postach byla krzycząca i plula złoscią, bo ileż można, ludzie ona czuje taką niemoc wobec buty i nachalności rodziny męża, bo wtedy to czlowiek juz tylko agresją się broni. A wyliczenia ze niewiele oszczedzą, nosz kur... A niechby nawet tylko 40-50 zł zyskali, to co źle? Na ulicy nie leży, na drzewie nie rośnie. A poza tym jesli w ogole nie pojadą to mega zaoszczedzą, bo i koszt dojazdu i koszt koperty. Odwalcie sie od niej. Fakt, ze duzo w tym winy jej męża, ze tak się dał od początku wszystkim w rodzinie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dziekuje za wyrozumialosc. Ja nie przecze, ze troche w tym wszystkim naszej winy, bo nie jestesmy asertywni. Tu macie calkowita racje. Ale zjechaliscie mnie od gory do dolu za to, ze w koncu chce odmowic. To kiedy mam byc asertywna? Trafia sie okazja, wiec chce ja wykorzystac. Na wiecej juz nie mam sily... Nie chce juz dyskutowac o domu, majatku, gospodarce. Napisalam duzo, nie zmyslilam, macie wglad w nasza sytuacje. Na wiecej nie bede odpisywac, bo to nie o tym watek, a to wszystko zostalo opisane, bo inczej dalej byscie mnie uwazaly, ze wredna malpa ze mnie, co to wziela dom, gospodarke i jeszcze nosem kreci. A to nieprawda. Na domu mi nie zalezy. Po co bym w takim razie budowala swoj, gdybym chciala tu mieszkac? Co maz z nim zrobi, to jego sprawa. Juz mu kiedys mowilam, ze zrobi jak uwaza, bo to jego, a nie moje. Nie mam wiec prawa decydowac. Moze oddac nawet za darmo bratu. Nic mi do tego. Ja chce tylko spokoju i troche sprawiedliwosci. I chce tez troche sowbody w kontaktach z wlasnym mezem. Tyle. Dziekuje za wszystkie odpowiedzi. Juz wyczerpujaco wszystko opisalam. Wiecej nie bede pisac. Negatywne rady wezme pod uwage (ale tylko te pisane kulturalnym jezykiem), a za wszystkie wyrozumiale komentarze bardzo dziekuje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość święta ma ryja zawsze dziewica
Autorko olej te kafeteryjne debilki. Jaki jad niby? jaka z niej żmija? bo w końcu raz chce postawić na swoim?, bo uważa, że drugi brat który z nimi mieszka tak samo powinien się zajmować matką? "ojej może więcej pracuje, może ma to albo tamto, a ty jesteś taka wredna" tak wy już wiecie co ten drugi brat robi, a poza tym jak mieszka z nimi to tak samo powinien się matka zajmować i g...wno to kogo obchodzi ile on ma pracy!! ale nie, bo jak zwykle kafe kur/wy zwane "pannami płynącymi pod prąd mimo oczywistych sytuacji" muszą być w kontrze do logiki. Weźcie się posłuchajcie, rozpędźcie i je/bnijcie baranka w ścianę to może wam się te kurze móżdżki uruchomią. Już widzę jak jedna z drugą usługujecie całej rodzince męża i jak niańczycie dorosłe dzieci szwagiereczek i podwozicie je 300km za free, bo się im NALEŻY od was buahahahaha :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To samo pomyślałam, gościu powyżej. Brat może więcej pracuje (co jak już wiemy, jest nieprawdą), więc autorka i jej mąż mają przejąć JEGO RÓWNIEŻ obowiązki... W pociągu jest niewygodnie i 20-letnia pannica może nie mieć możliwości skorzystania z ekskluzywnej toalety, to autorka też powinna ją wybawić od niewygód. OMG! A co ją to wszystko ma obchodzić? Z siostrzenicą nie mieszka, nie ma żądnego obowiązku zajmować sobie głowę tym, jak tamta dotrze na wesele... Niech się mamusia martwi, skoro się o córkę tak boi... Zgadzam się, że większość z Was naskoczyłą na autorkę tylko ze zwykłej, jakże polskiej złośliwości. Najlepiej zajechać, dobić kogoś, byle innym zrobić dobrze... A jak autorka chce się postawić raz, to zaraz zakrzyczycie ją i od suk i hipokrytek wyzwiecie. I oczywiście Wy wiecie lepiej, bo NA PEWNO jest tak, jak Wam się WYDAJE...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tak to nie będzie
Autorko, nie przejmuj się bo masz 100% racji. Ja też jestem ze wschodniej Polski i też w Twoim wieku i byłam w podobnej sytuacji- a raczej mój mąż. Mąż najmłodszy, starszy o 10 lat brat z żoną i dziećmi mieszkający na górze, teściowie i mój mąż na dole, jeszcze nie byliśmy małżeństwem. Starszy brat nie robił w gospodarstwie nic- bo praca, bo dzieci, od wszystkiego był mój mąż- wszystkich zawieź, przywieź, zrób w polu, na ogrodzie, oczywiście brat ze wszystkiego korzystał. Ja nie byłam zadowolona gdy nie mogliśmy się spotkać bo potrzebny był w domuale ok, mieszka to powinien pomagać (zaznaczam, że mąż studiował i pracował ale dla teściów jego praca była goowno warta bo w mieście, za biurkiem). Żona brata nie robiła nic, nie pomagała w gospodarstwie, dziec***ilnowała jej teściowa, a ta siedziała na piętrze jak kwoka. Czara się przelała, gdy zaczęli wymagać by mąż przed swoją pracą i po niej przywoził i odwoził dzieciaki z przedszkola, wydając swoje pieniądze na paliwo bo brat się nie poczuwał dokładać, przecież to rodzina- dodam, że dom i ziemia miały być przepisane na starszego brata- zrobiłam raban raz dwa, uświadomiłam mojemu, że nikt nie ma prawa nikogo tak wykorzystywać i że to nie jest normalne, szybko otrzeźwiał. Zamieszkaliśmy razem w mieście, oczywiście wyszłam na jędzę która odebrała synka teściom i co oni biedni teraz zrobią- my zapieprzaliśmy w swojej firmie dzień i noc, wzięliśmy ślub, mamy mieszkanie na kredyt i dziecko w drodze a teściowie nadal uważają, że nasza praca jest goowno warta :D bo nie na ojcowiźnie. Od brata nie wymagają nadal niczego, to my jesteśmy be bo nie daliśmy się wykorzystywać. Myślenia im nie zmienię, niech żyją jak chcą. Takie to wiejskie poglądy. Mnie nie zaakceptowali i nie zaakceptują bo "miastowa wydziwia". Bywamy tam rzadko, tylko w odwiedziny z różnych okazji i szybko się zmywamy bo atmosfera taka, że dajcie spokój.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A co to wogole za jakieś planowanie ze młoda pojedzie z nimi i to.jeszcze z chłopakiem i p********ie dookoła zamiast utalanie z autorką i jej mężem ? Juz samo to świadczy o totalnym braku szacunku dla nich. Traktują ich jak darmowa firmę przewozowa i uważam że aby im utrzeć nosa powinni powiedzieć ze maja inne plany i sorry. Co za chamstwo

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
14.06 tak to nie będzie. Powiem ci ze az ciarki mnie przeszly jak to czytalam, ale wiem z doswiadczenia ze tak jest, są takie rodziny. Wlasnie typowo wiejskie podejscie, ze z najmlodszego trzeba sobie parobka zrobic. Na szczescie twoh mąż mądry i wybrał ciebie/was a nie ich i niewolnictwo. Niedorobione chamy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Moim zdaniem odpuść wesele i można pojechać gdzieś bliżej a przynajmniej problemu nie będzie z rodziną.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tak to nie będzie
14.44 dokładnie, tylko tego mojego męża w tej sytuacji szkoda bo co jakiś czas dają mu do zrozumienia, że się nimi nie interesuje, przykro mu bo to bzdura totalna. Jeszcze przez jakiś czas próbowali wydzwaniać, że trzeba przy sianie pomóc czy tam opryskach albo innych takich gospodarskich czynnościach ale już on sam odmawiał- uświadomił sobie, że tam jest brat, którego rodzice nie poproszą, a sam musiałby brać urlop, zalegać ze swoimi obowiązkami itd. Brat będzie bezczelnie korzystał ze wszystkiego, z warzyw, plonów, mieszkania za darmo a mój będzie jeździł po swojej pracy i zapierniczał za darmo, bo przecież się należy. Inna sytuacja byłaby gdyby oboje się zorganizowali i brat powiedział: słuchaj, pomożemy ojcu, może masz czas a nie w taki sposób- oni po prostu myślą, że my w mieście nic nie robimy. Dodam, że brat miał opłacone studia, mieszkanie w mieście studenckim, pieniądze na życie, potem się ożenił i wrócił do domu. Mąż nic nie dostał- pracował i sam opłacał dosłownie wszystko, był czas, że miał tylko stypendium i też wymagali żeby woził wszystkich za darmo, nie poczuwali się dołożyć a on tej kasy też nie miał po prostu. I tak wychodzi na to, że to ja go nastawiam, ja jestem ta podła synowa która mąci bo gdyby nie ja to dalej by mieli chłopca na posyłki i żyli sobie tam na kupie. Przykre ale nic na to nie poradzę. Sama będę mieć za chwilę dziecko i nie wyobrażam sobie takiego faworyzowania jeśli będzie kiedyś jeszcze jedno- równe prawa i równe obowiązki, tak jak równy start w przyszłość.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tu autorka. Opowiem Wam ciag dalszy. Przedwczoraj powiedzialam tesciowej, ze wybieramy sie na to wesele, a ona na to ucieszona taka, ze ''Martunia (corka siostry meza) z Wami siadzie i pojedzie''- czyli tesciowa juz sobie uzgodnila z siostra meza, ze siostrzenica ma pojechac z nami, nas o zdanie nie pytajac... Wkurzylam sie troche i powiedzialam, ze nie wiem, czy ja wezme, bo zamierzamy do rodziny po drodze zajechac. Niech sie naucza najpierw z nami ustalac sprawy, ktore nas dotycza, a nie tak za naszymi plecami, a my od razu mamy robic tak, jak chca. Niedoczekanie. W koncu zadzwonilam wczoraj do tej kuzynki i zapytalam, czy mozemy po drodze wpasc. Ucieszyla sie, ale niestety, wyjezdzaja z mezem do pracy (pracuja w Niemczech), wiec ten pomysl nie wypalil. A dzisiaj, doslownie 2 godziny temu, zadzwonila siostra meza i powiedziala, ze slyszala (niech zgadne, pewnie od tesciowej), ze wybieramy sie na wesele i czy zabierzemy jej corke i tamtego chlopaka. Nic nie mowila, ze dolozy nam do drogi. Powiedzialam, ze pozniej jej odpowiem, bo chyba bedziemy zajezdzac do kuzynki. Sklamalam, bo az mnie krew zalewa, jak oni sa pewni, ze my swoich planow nie mamy. Nie wiem, co jej odpoweidziec. Pytalam sie meza, on powiedzial, ze niech jada pociagiem. Wiec chyba taka odpowiedz dam siostrzenicy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko ale masz problem. To nie wiesz co się robi w takich sytuacjach? przecież mąż jest po twojej stronie więc niech zagada z kuzynką jaka jest sytuacja i żeby w razie czego powiedziała szwagierce i teściowej że byliście u niej. No chyba że on jest niezdecydowany w tej kwestii.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Maz jest po mojej stronie, bo jego rowniez juz denerwuje to przywiez-zawiez, a o paliwo jakos nikt nie zapyta, czy dolozyc. Ta kuzynka to moja rodzina, nie zna sie ani z moja tesciowa ani z siostra meza. Zreszta, na pewno nie beda nas sprawdzac, czy faktycznie gdzies bylismy. No a my przeciez nie musimy sie spieszyc w drodze na wesele. W koncy spedzimy te kilka dni tak, jak zaplanujemy. Bez nikgo, przez kogo musielibysmy swoje plany modyfikowac.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
piszesz że nie będa was sprawdzać. A jak powiedzą, że chętnie poznają twoją kuzynkę, to co zrobisz? Nie możesz powiedziec im prawdy?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Hm, a dlaczego rodzina męża ma się wpiertalać w poznawanie kuzynki autorki? To dla Ciebie normalne, że jedziesz do swojej rodziny a tu ktoś wyskakuje "Ty, ja to bym chętnie ją poznała, zabierz mnie"? :D Nie wiem, może w ogóle znajomych trzeba pytać kiedy jadą do rodziny to się z nimi zabierzemy, będzie co robić na weekend, a i obiad się zje. Ja kłamania nie lubię, też uważam, że lepiej prosto z mostu, ale no już bez przesady.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie rezygnujcie z wesela! Macie w końcu szansę spędzić razem czas, we dwoje tylko:) Olać te parę stówek, budowy to nie przyśpieszy przecież, a czas spędzony razem od czasu gdy macie dziecko jest tego wart. Zróbcie to dla siebie. Do kuzynki dobrze, że nie zajedziecie, mało masz rodziny mieszkającej blisko ciebie? Spedź czas z mężem tylko, nalezy wam się. Co do siostrzenicy męża to możecie grzecznie skłamać. Czasem lepsze kłamstwo niż głupie tłumaczenie, że czas chcecie razem spędzić, bo oni i tak nie zrozumieją i pretensje tylko pozostaną. Powiedzcie, że jedziecie do twojej kuzynki i tyle.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Gosciu z 00:08, bardzo dziekuje. Zrozumialas w 100% o co mi chodzilo. Dzisiaj zadzwonie do sistry meza i powiem co i jak. Zreszta, oni tez nie zachowuja sie zbyt fair. Wczesniej pisalam, ze oprocz siostrzenicy i jej chlopaka mial jechac z nami jeszcze kuzyn (w wieku tej siostrzenicy). Ale w koncu powiedzial, ze on jednak pojedzie pociagiem, bo inaczej matka nie pusci Marty z chlopakiem. Mial robic za tak zwana przyzwoitke chyba. Kupil sobie juz bilet na pociag, a tu wczoraj dzwoni siostra meza i pyta, czy jej corke zabierzemy... Maz tez powiedzial, ze najlepiej, jak kazdy pojedzie na wlasna reke, w koncu to dorosli ludzie, a my nie bedziemy musieli sie bawic w piastunki dla 20-letnich ludzi. Tylko bysmy mieli problemy. Zabierac ich wszedzie ze soba, bo wesele jest w innym miejscu niz dom panny mlodej, w dodatku ona mieszka w miescie, wiec kiepsko z noclegami. Musielibysmy ich wszedzie zabierac, bo czym mieliby sie poruszac? Skoro beda tam pierwszy raz? Poza tym maz stwierdzil, ze jedziemy w piatek- dojedziemy na wieczor, w sobote jest wesele, i nie wracamy tak jak planowalismy w poniedzialek, tylko w niedziele wyjedziemy okolo 20-ej wieczorem. W dzien poprawin. Przypuszczam, ze tym 20-latkom niezbyt by to pasowalo, ze musza impreze wczesniej opuscic.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
W sumie to masz rację. Jak ich weźmiecie to wszędzie będziecie musieli wlec ich ze sobą, skoro nie znają miasta. Na wesleu szukac się, tłumaczyć, że chcecie już na przykład jechać (oni przecież mogą chcieć zostać dłużej) itd. A tak jesteście wolni- pasuje Wam- jedziecie, pasuje wam- zostajecie i o nikogo nie musicie sie martwić. Ja

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jeszcze jedno- trochę to nietakt, że siostra twego męża mówiła Wam, że powinniscie jechać na wesele, że to nieładnie, pouczała co wypada a co nie, a sama nie jedzie i jeszcze teraz próbuje wcisnąć swoją córkę do Was do samochodu. Skoro taka mądra, to dlaczego nie pojedzie sama? Przy okazji córka by miała dojazd, a ona córkę na oku... Chyba to by było najlepsze rozwiązanie? Dlaczego ona nie jedzie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
I bardzo dobrze. Autorko ćwicz asertywność nie tylko na rodzinie ale także tu , na forum !! A siostra może się nauczy ze się trochę kultury i szacunku wam należy. Zaczną was traktować jak dorosłych a nie przynieś podaj pozamiataj. Trzymam za was kciuki. Olejcie tych terrorystów z forum i nie dajcie się. Zaufaj sobie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dzieki. Przyznam, ze po wpisach na forum zaczelam troche mieknac i juz mialam zgodzic sie, by siostrzenica sie z nami wybrala. Myslalam sobie- a moze faktycznie taka wredna jestem? Moze powinnam po raz kolejny odlozyc swoje plany, nie patrzec na to, czego ja chce, a zabrac rodzine? Ale jednak stweirdzilam, ze raz na jakis czas mozna komus odmowic przysluge i nic sie nie stanie. Wczoraj dzwonila do mnie babcia i pytala, czy jutro zawioze ja (8 km) do sklepu, bo chce sobie zrobic zakupy. Ona zawsze spedza tam polowe dnia. Odpowiedzialam, ze co najwyzej moge po nia przyjechac, jak juz zrobi WSZYSTKIE zakupy, bo nie bede siedziec polowy dnia w te upaly w samochodzie. Pewnie niedlugo zadzwoni, zebym po nia przyjechala. Tak to sobie przynajmniej wlasnie obiad dogotowywuje, a kiedys bym pojechala, siedziala w samochodzie i grzecznie czekala, a obiadu by nie bylo... Okazalo sie, ze babcia przezyla jakos moja decyzje i swiat sie nie zawalil, ze nie zrobilam tak, jak chciala. Kiedys tez pytala sie, czy moj maz wyjedzie 80 km po jej gosci na lotnisko. Odpowiedzialam, ze nie, bo nie bedzie stal w to goraco w korkach. Przejezdza sie przez miasto wojewodzkie. Babcia predko dodala, ze da na paliwo (wow!), ale moj maz serio nie chce tracic polowy dnia albo i caly, zeby kogos tam przywiezc. Zwlaszcza, ze jezdza busy i mozna do nas smialo dojechac z lotniska. Babcia dalej marudzila, bo przeciez to corka jej siostry z mezem i dziecmi, taki prezent piekny ostatnio od niej dostala... A ja jej na to, ze wlasnie ONA dostala, my nic nie jestemy winni, zadnych przyslug, a z lotniska moga spokojnie dojechac. Bez przesady. Nie jest jej to w smak, stwierdzila, ze zapyta kuzyna. W sumie to moglby wyjechac ktos inny, bo ja mieszkam na sasiedzniej wsi, a wokol babci mieszka jej brat, jego corka i dorosle dzieci, wiec ktos moglby wyjechac stamtad. A nie ciagle my i my. Ucze sie asertywnosci, widze, ze najgorzej jest przelknac to innym, ze w ogole mamy czelnosc odmowic. Teraz bedziemy najgorsi, bo w koncu sie przeciwstawiamy. No ale trudno- cos za cos. Same widzicie- w ciagu kilku dni,a juz mielismy tyle przyslug wykonac- wziac na wesele siostrzenice, zawiezc babcie po zakupy (i siedziec pol dnia, w koncu mam po nia niedlugo pojechac), przywiezc babcinych gosci z lotniska...Wiec nie wymyslam sobie, ze rodzina sie nami wysluguje...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
I bardzo dobrze. Musicie pokazać że czasy kiedy każdy sobie wami d..e wycieral się już skończyły. Nikt nie będzie Was szanował jeśli wy sami nie będziecie szanowac i cenić swojego własnego czasu. Zastanów się czy ty i mąż byście tak wszystkich dookoła angażowali w wasze sprawy zakupy podwozenia itp. Jednak inni nie mają skrupułów od was WYMAGAĆ, nie tyle pytac co WYMAGAĆ

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No wlasnie... My staramy sie radzic sobie sami. Dzwonilam juz do siostry meza- powiedzialam, ze nie zabierzemy siostrzenicy i musi jechac pociagiem. Siostra meza nie byla jakos specjalnie zbulwersowana, przyjela do wiadomosci. Pytala sie mnie tylko, czy drugi kuzyn sie wybiera pociagiem? Z tego co wiem, to juz ma bilet, wiec powiedzialam, ze tak. Na co ona: aha, no to dobrze. To Marta pociagiem pojedze. Potem zadzwonilam do babci, zapytac, czy juz po nia pojechac i czy sie juz obkupila. A ona mi na to, ze najela sobie sasiada i juz jest w domu. A to jej ''najecie'' wygladalo tak, ze sie po prostu zabrala z sasiadem, bo akurat i on byl na zakupach. Wiem, bo maz byl akurat u babci na podworku, gdy ja przywiozl pod dom drugiego sasiada. I to wygladalo tak, ze jeden sasiad najal drugiego i babcia zabrala sie z nimi przy okazji. A mnie powiedziala, ze specjalnie najmowala tylko po to, zeby we mnie poczucie winy wzbudzic, ze ona taka biedna musiala najac sasiada, a wnuczka z samochodem wyrodna nie chciala jej zawiezc na zakupy... Wkurzylam sie, bo przeciez dzien wczesniej sie umowilysmy, ze przyjade po nia, jak juz zrobi zakupy, a dzisiaj chce ze mnie potwora zrobic... Nosz cholera.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dziwna jestes. Najpierw lamentujesz ze was wykorzystuja a teraz jak babcia sobie poradzila to tez lamentujesz. zdecyduj sie. a moze ci sie podoba ze inni prosza cie o przyslugi. a co do twojej szwagierki to nie rozumiem dlaczego to ty zadzwonilas a nie twoj maz. twoj mezulek to tylko przy tobie na osobnosci jest hojrak a otworzyc buzie do innych (swojej wlasnej siostry ) niepotrafi. brzydko z jego strony, bardzo brzydko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Good gosc
Autorko nic się nie przejmuj , wiadomo że będą chcieli wzbudzić poczucie winy w was a to dlatego że już sobie szykują grunt pod następne "przyslugi". Typowe manipulacje. Ja bym to olala i nawet przez chwilę nie zastanawiała się nad tym kto i co powiedział , kto i jak przeżył wasza odmowę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Good gość
Ja kiedyś też byłam taka sierota obrzygana , zawsze wszystkim lecialam z pomocą , bo tak mnie mama z tata nauczyli jak żylam na wsi , ze zawsze wszystkim pomagać bo tak trzeba bo rodzina bo to, sramto. Niestety nie działało to tak w dwie strony bo sami się nieraz orobilismy jak debile i nikt pomocy nie proponował a moji rodzice sami nie prosili. Uwierz mi ze będziecie zdrowsi i spokojniejsi jak się rodzina nauczy ze powinni sobie jakoś radzić sami. Nie mowie ze nigdy nic im nie pomagać , ale nie cały czas. A co do tego jak was wyrolowali z domem to powiem Ci ze mój tata jedyny syn , miał 3 siostry , każda poszła na swoje a on miał obiecany dom za pomoc dziadkom i zajmowanie się nimi bo komu to zostawia jak nie jemu ?! I tak się okazało ze gniezdzilismy się w 5tke w jednym pokoju , płacili my rachunki gaz i prad NA PÓŁ ( tam.jeszcze mieszkało 5 osób w 5 pokojach !!!)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×