Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Irytujaca siostra meza a sprawa wesela. Co Wy byscie zrobily

Polecane posty

Gość Good gość
I jak dziadki zmarli to się okazało ze mój ojciec został w******ny bez masła bo dom przepisany na najmłodsza córkę która miala dom i dziadków w d***e plus nawet go nie chce. A mój ojciec 40 lat charowal jak wół na gospodarce , zima czy lato , woził dziadków jak.niewolnik i taka dostał niespodziankę na koniec ze się trzeba było wyprowadzać na jego stare lata Nie miej skrupułów i walcz i troszcz się o siebie i swoją rodzinę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wiem, zauwazylam juz, ze kazdy ciagnie w swoja strone. Co do tego, ze lamentuje, ze babcia poradzila sobie sama- nic podobnego. Ja bym sie bardzo cieszyla, gdyby poradzila sobie sama. Sek w tym, ze ona nikogo nie najmowala, by ja gdziekolwiek zawiozl. Zabrala sie z sasiadem. A probuje mi wmowic, ze przez mnie (bo nie zawiozlam jej, nie czekalam, tylko zaproponowalam, ze pojade po nia, gdy zrobi zakupy, na co ona sie ZGODZILA) musiala najmowac sasiada. Ze niby najela, by zawiozl ja na zakupy i z powrotem (kto by chcial czekac pol dnia az ona sobie zakupy zrobi? ) a w rzeczywistosci pojechala busem, i miala czekac az ja po nia przyjade, ale ze trafil sie sasiad to skorzystala i z nim tylko wrocila. Nikogo nie najmowala. I bardzo bym sie cieszyla, nie mialabym nic przeciwko, by sobie poradzila sama. Chodzi o manipulacje. Probuje we mnie poczucie winy wzbudzic.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wiem, zauwazylam juz, ze kazdy ciagnie w swoja strone. Co do tego, ze lamentuje, ze babcia poradzila sobie sama- nic podobnego. Ja bym sie bardzo cieszyla, gdyby poradzila sobie sama. Sek w tym, ze ona nikogo nie najmowala, by ja gdziekolwiek zawiozl. Zabrala sie z sasiadem. A probuje mi wmowic, ze przez mnie (bo nie zawiozlam jej, nie czekalam, tylko zaproponowalam, ze pojade po nia, gdy zrobi zakupy, na co ona sie ZGODZILA) musiala najmowac sasiada. Ze niby najela, by zawiozl ja na zakupy i z powrotem (kto by chcial czekac pol dnia az ona sobie zakupy zrobi? ) a w rzeczywistosci pojechala busem, i miala czekac az ja po nia przyjade, ale ze trafil sie sasiad to skorzystala i z nim tylko wrocila. Nikogo nie najmowala. I bardzo bym sie cieszyla, nie mialabym nic przeciwko, by sobie poradzila sama. Chodzi o manipulacje. Probuje we mnie poczucie winy wzbudzic.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
I tak to wszystko wyglada. Przywiez, zawiez, czekaj pol dnia albo dluzej. A jak odmowisz, to staraja sie udowodnic, ze jestesmy podli... manipuluja. Przyznam, ze rodzina ze strony meza nie manipuluje tak, jak moja babcia. Ona jest w tym perfekcjonistka. Rodzina meza to raczej jest swiecie przekonana, ze naszym obowiazkiem jest wszedzie zawozic tesciowa (owszem, ale ja staram sie walczyc o to, by to nie byl tylko nasz obowiazek, ale i brata mojego meza) i sa zdziwieni, gdy zaczynamy sie stawiac.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja cie jak najbardziej rozumiem,ale widzisz mialas sytuacje z babcia : ona sobie poradzila. zmanipulowala moze kogos innego , ale co cie to obchodzi wazne ze tobie nie zawraca glowy. dlaczego sie tym przejmujesz? nawet z dzieckiem na 2 -3 godzinki nie zostanie wieczorem (wiekszosc czasu dzieciak by spal) zebys wyskoczyla z mezem na pizze. musisz zaczac byc twarda, ale nie msciwa, zlosliwa tylko twarda. i przestan byc bodygardem dla twojego meza tzn. nie mozesz tylko ty odmawiac. musisz rowniez nauczyc sie postawic swojemu mezowi, bo pewne sprawy to on powinien zalatwic nie ty. Zycze wiecej pewnosci siebie i asertywnosci :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Zgadzam się z przedmówczynią, mądrze babka pisze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wiesz, moj maz tez nie nalezy do zbyt asertywnych osob, ale zaczyna sie starac, tak jak ja. Mowilam, zeby zadzwonil do siostry, bo rozmawialam z nia i powiedzialam, ze na drugi dzien oddzwonie, czy zabierzemy jej corke czy nie. Moj maz powiedzial, ze w nosie to ma, bo to ona ma sprawe do nas, a nie my do niej. W koncu oddzwonilam, bo raz, ze obiecalam, dwa ze to do mnie siostra meza dzwonila, nie do niego. Nawet to i lepiej, bo moj maz by pewnie skapitulowal. Ale i on robi postepy. Jest taka zlota raczka, duzo rzeczy potrafi sam zrobic i ostatnio robil takie fajne ozdoby do ogrodu- swidry z drewna. One kosztuja na targu u nas cos okolo 60 zl, a mi maz zrobil sam. Zrobil tez mojej babci jeden, moim rodzicom. Taki prezent. Gdy zawiozl go babci, ona oczywiscie nie podziekowala tylko stwierdzila, ze jeszcze dwa z drugiej strony domu by sie zdaly. Zamiast podziekowac to jeszcze jej malo bylo. Myslala, ze skoro zrobil sam, to juz calkiem nic go nie wynioslo. A sama sruba do tego swidra 10 zl kosztuje. Nie sa to niewiadomo jakie pieniadze, ale wydaje mi sie, ze jak ktos cos daje- zrobi sam- to wypada podziekowac, a nie wolac jeszcze. Moj maz sie wkurzyl troche i powiedzial, ze jak da 50 zl to jej zrobi wiecej. Na to babcia byla zdziwiona wielce, ze osmielil sie pieniadze zawolac. A na to moj maz: no co? takie cos to tyle kosztuje na targu...Od razu babci sie odechcialo swidrow, ale jakbysmy my jej sponsorowali, to by bylo ok. Moj maz wlozyl ogromna prace u niej w domu i obejsciu- sam poprawil jej dach, zbudowal ganek, kosi trawe (albo ja), jezdzi podlewa kwiaty codziennie, pomagaja troche moi rodzice, a babcia potrafila powiedziec do mojego meza i taty, ze przeciez NIC tu takiego nie zrobili. Ubodlo mnie to i raz wygarnelam babci, ze ciagle jej malo i malo. Ona wielce oburzona, ze przeciez daje pieniadze na materialy (doklada duzo tata, czasem my, wiec o co mi chodzi? Powiedzialam, ze chyba normalne, ze ona to kupuje, bo my tu nie mieszkamy i nie bedziemy mieszkac. A robocizna, ktora tez kosztuje, ona ma za darmo. Zbulwersowala sie troche, ale mnie jest lzej, ze zaczynam byc bardziej asertywna. Za duzo sie tego wszystkiego nazbieralo, za duzo. Musialam sie wygadac.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No i bardzo dobrze jej powiedział , babcia niech nie zbiera swirowa tylko powoli pakuje torby juz do krainy wiecznych łowów , manipulantka jedna. Kazdy by chciał pomocy i wszystko za darmo. A to ze z dzieckiem nie zostanie na parę godzin to trochę wstyd i aż się wierzyć nie chce Nie mowie codziennie czy parę razy w tygodniu ale jednak raz na jakiś czas by mogła Moja babcia miała dziesięcioro dzieci i wyobraźcie sobie ze na każde wakacje do niej w tym.samym czasie przyjeżdżalismy ja z dwójką rodzeństwa i jeszcze 6cioro innych wnuczat! Nie na dwa trzy dni ale conajmniej na 3 tygodnie a nieraz na całe wakacje ! Plus babcia z dziadkiem mieli kupę ziemi do obrobienia , krowy itp ! Dzisiaj niektórym wygodnickim to się w d****h przewraca!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A i jeszcze dodam.że babcia dziś ma prawie 80 lat i do tej pory do niej przyjeżdżają wnuki z prawnukami teraz już i babcia zawsze ale to ZAWSZE utuli , weźmie na kolana , pośmiewisko się , poopowiada bajki czy coś. A miała przerabanie ciężkie życie ale poprostu jest dobrym.człowiekiem a nie jakaś manipulacyjna wygodną zachlanna stara krowa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Posmieje się *

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Witam, tu autorka. Postanowilam, ze opowiem Wam reszte historii, chociaz po weselu juz miesiac minal. Wiec skonczylo sie na tym, ze pojechalam z mezem sama, siostrzenica z chlopakiem pojechali pociagiem. Gdy my dotarlismy do domu pani mlodej, oni juz tam byli. Bylo juz cos kolo 22 w nocy, gdy powiedzielismy, ze jedziemy do domu weselnego (tam mielismy miec pokoj zarezerwowany do spania). Zabralismy rowniez siostrzenice i jej chlopaka bo tez tam mieli nocowac. Przedtem matka pani mlodej powiedziala, ze ta siostrzenica ma na jutro umowiona fryzjerke u pani mlodej w domu i czy moglibysmy my ja przywiezc na 10 przed poludniem, bo bedzie kilka babek do czesania, a slub o 15-ej. Zgodzilismy sie. Na drugi dzien poszlismy z mezem na sniadanie do hotelowej restauracji. Mialam nas poprasowac, mielismy sie wykapac i na luzie czekac na slub. Stwierdzilam, ze nie ma sie co spieszyc, bo przeciez mamy pol dnia. Poszlam tylko po siostrzenice, bo w koncu mielsimy ja zawiezc do domu pani mlodej. Otworzyl mi ten chlopak w samych majtkach, zaspany i mowi, ze przeciez ciotka kazala nam przyjechac na 12. Mowilam, ze na 10, a on nie, ze na 12... W koncu zadzwonila do nas ciotka, gdzie jestesmy, bo fryzjerka juz czeka. Poszedl moj maz po siostrzenice. Uslyszal cos w podobie, co ja. W koncu sie wnerwilam, kazalam zadzwonic mezowi do swojej siostry (matki tej siostrzenicy) i niech budzi coreczke, bo my nie bedziemy czekac w nieskonczonosc. Niech potem nie ma pretensji, ze nie zawiezlismy gowniary do fryzjera. Ja juz bylam mego wk*****ona, bo przeciez tak mialam sobie wszystko powoli zrobic- wyprasowac, umyc sie, bez spiny, a tu ta dziewucha jeszcze z pokoju nie wylazla... Czekalismy na nich dobre pol godz, ja juz nawet wydarlam sie na meza, ze nigdzie nie jedziemy, ze niech sie sama o siebie martwi, ale maz mnie uspokajal, ze zaraz wyjda... W koncu wyszli. Wpakowali sie do samochodu (z wielka laska, tak jakby to oni nam laske robili, ze zeszli, a nie my im- gdzie specjalnie ich zawozilismy do fryzjerki, a moglismy sobie w hotelu siedziec...). Gdy powiedzialam, ze ciotka juz dawno dzwonila, zebysmy przyjechali, to ten chlopak wielce zdziwiony, ze przeciez na 12-ta mielismy ich zawiezc. A siostrzenica jeszcze bezczelnie: a do mnie nie dzwonila (ciotka)... Wrrr... Powiedzialam, ze nie bede specjalnie ich wozic na ktora im sie podoba, bo ja tez musze sie przyszykowac na slub i meza, a przeciez jeszcze musielismy czekac na nich tam az fryzjerka skonczy, bo oczywiscie potem nie mieli sie czym dostac z powrotem do hotelu, a potem do kosciola... I tak ciagalismy ich ze soba. Myslalam, ze udusze gowniarzy... Cieszylam sie, ze jednak nikogo nie bralismy i ze siostrzenica wraca pociagiem, bo same problemy z nimi. W dodatku na weselu siostrzenicy praktycznie nie bylo. Byla pierwsza godzine (ale jak to wesele, na poczatku przewaznie jest dosc dretwo), a potem zmyla sie z chlopakiem do pokoju i wrocila dopiero na oczepiny. Cieszylam sie, ze nie przyjechali z nami, bo jeszcze bym wysluchiwala, ze nie dopilnowalam gowniarzy. Jednak dobrze sie stalo, ze odmowilam wziecia ich ze soba. Lepiej, ze jechali sami, pociagiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Takze dziewczyny, nieraz lepiej wyjsc na kogos wrednego, ale asertywnie odmawiac. Ja zaczelam i juz widze efekty- co prawda pol rodziny jest obrazonej, bo zaczelam odmawiac rozne przyslugi. Ostatnio na przyklad, do mojej babci miala przyjechac corka jej siostry z mezem i dziecmi. Przylatywali samolotem z zagranicy. Ta corka siostry mojej babci to Marzena, wiec tak ja bede nazywac, by bylo latweij. A wiec przyleciala z mezem i dwojka dzieci. Dzwonila wczesniej do mojej babci, ze z lotniska sobie busem przyjada. Babcia oczywiscie juz im nagadal, ze zalatwi im ''przywozke''. Oczywiscie umyslala sobie, ze ja pojade po nich albo moj maz. Ani ja ani maz nie mielismy ochoty jechac po kogos 60 km w jedna strone i tracic caly dzien. W koncu powiedzialam, ze nie pojedziemy. Babcia w lament, ze jestem wredna, ze Marzenka jej dala taka piekna koldre i ona by chciala im sie za to odwdzieczyc, ze dwojka dzieci to zle im bedzie sie zabrac, itd. Ja powiedzialam twardo, ze koldre dala babci, nie mi, i ja nie mam obowiazku po czyichs gosci wyjezdzac, a dzieci maja odpowiednio 12 i 7 lat, wiec nie sa malutkie, by byl z nimi klopot w przyjechaniu z lotniska busem. Oczywiscie jestem zla. A juz szczytem bylo, gdy powiedzialam, ze nie przyjade sie przywitac. Ze to oni moga przyjsc do nas, bo mieszkamy od babci zaledwie 1 km. Babci to bylo nie na reke, bo do tej pory bylo tak, ze jak ktos do niej przyjezdzal to zaraz dzwonila do mnie, ze ma gosci i zebysmy przyjechali z mezem. I zawsze jechalismy. Az w koncu zrozumialam, ze jestem dorosla, ze jak chca nas odwiedzic i sie przywitac to niech do nas przyjda, bo my mamy swoj dom, nie mieszkamy z babcia i nie musimy pelnic obowiazku gospodarzy w jej imieniu. Powiedzialam jej to. Oczywiscie Marzena z mezem i dziecmi przyszli do nas sie przywitac, ja upieklam ciasto, napilismy sie kawy, potem maz kupil po piwie i ich odwiozl. Umowilismy sie na grilla. Po grillu pojechalismy do siebie, mielsimy troche pracy (mamy maliny, musielismy je przerwac), na drugi dzien goscie od babci odjezdzali z samego rana. Oczywiscie babcia sfochowana (nie mowila mi tego, ale widzialam), ze nie pozegnalismy sie z Marzenka... Potem rozmawialam ze swoim tata przez tel. Mowil,ze babcia mowila, ze jestemy na nia obrazeni, bo nie przyjezdzamy (faktycznie, czesto przyjezdzalismy, do momentu, gdy nie zrozumialam, ze nie musimy byc u niej codziennie, poza tym teraz mamy prace). Powiedzialam zgodnie z prawda, ze mamy robote, a ojciec: a co wy macie za robote... No tak, kuzwa, wszyscy maja robote, tylko my czasowi. On madry przyjedzie 2 razy do roku na 2-3 tygodnie i jest dobrze. A my musimy byc codziennie u jego mamy, bo wtedy on nie bedzie mial wyrzutow, ze matka sama. O nie! Dosc tego wszystkiego. Teraz jestem najgorsza i najpodlejsza, ale w sumie mam to gdzies. Tak to juz jest- gdy bylsimy na kazde skonienie rodziny to bylo dobrze, ale gdy tylko cos odmowimy i probujemy zajac sie wlasnym zyciem to nagle polowa rodziny w szoku...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
brawo, zrobiłaś duży krok :) tak trzymaj. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No bo nauczyliscie dziadostwa:) bardzo dobrze autorko, ze cos z tym robisz, tak trzymaj. Pomagaj ale gdy nie stanowi to dla ciebie problemu, na swoich warunkach, w koncu sie przyzwyczaja.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Brawo, Autorko tak trzyma !!!. Pomagac tym, ktorzy pomocy potrzebuja, i nigdy wlasnym kosztem. Reszta tez musi dostrzec ze wy tak samo macie prawo do swojego zycia, prywatnosci, intymnosci, planow, do swojego czasu. Jak nauczyc ludzi szacunku? Zaczac samemu sie szanowac. Wam sie udalo, ale to dopiero poczatek wiec trzynam kciuki :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dzieki. Coz, co prawda juz jestem najgorsza, ale taka widocznie jest cena asertywnosci... Nawet, gdy rozmawiam z tata przez tel, to jest jakas dziwna napieta atmosfera, a relacje mialam z nim dobre. Pewnie mu babcia na mnie nagaduje. Teraz pewnie dopiero bedzie gadac, bo tamta Marzena juz pojechala, teraz w weekend ma przyjechac jej siostra rowniez z mezem do babci. I ona lubi wszelkie owoce. A my mamy kolo babci brzoskwinie, wisnie, aronie. I oczywiscie juz sie zaczelo, zebym troche zostawila Izie. Powiedzialam, ze ok. Dzisiaj pojechalam i dorwalam reszte wisni, ktore wczesniej nie byly dojrzale, dojrzaly sie dopiero teraz. Mialam 2 platony, ponad 30 zl. Zostawilam jedno drzewko wisniowe, by sobie tamci goscie mogli pojesc, gdy przyjada. Pewnie dopiero bedzie gadania, ze chytra jestem i malo zostawilam. Zaloze sie, a nawet dam reke uciac, ze babcia bedzie tak gadac do taty. Ale coz... Jakas czarna owca w rodzinie musi byc. Dzieki za slowa otuchy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tu autorka. Postanowilam dalej kontynuowac temat by nie zasmiecac nowymi forum. Teraz bardziej dotyczyc bedzie on nauki asertywnosci. Niekiedy juz nie mam sily. Dzisiaj na przyklad poszlam z mezem rano w maliny. Do poludnia przerwalismy. Potem wzielam sie za robienie soku z malin, nastepnie zronial kilka sloikow ogorkow kiszonych. Gdy robilam te ogorki, przyszla babcia ze...swoimi goscmi. Wpadli do niej, a ona przyprowadzila ich do nas- pewnie nie chcialo jej sie kolo nich chodzic. Ja predko zorganizowalam jakies mini przyjecie- meza wyslalam na szybkie zajupy, by kupil cos do jedzenia i picia, pokroilam szybko pomidory, ser, wedliny, itd... Nie powiem, mile nam sie spedzalo wieczor, bo to bylo malzenstwo z 5-letnia corka... Do czasu. Moj syn byl marudny dzis, bo nie spal w dzien, a przewaznie spi. W koncu byl taki niegrzeczny, ze przewrocil krzeslo: tak ferelnie, ze tamtej dziewczynce na noge. Mala zaczela sie drzecw nieboglosy, ja syna (3 lata|) do lazienki myc i spac. Poszla za mna do pokoju moja babcia i zaczela mi zwracac uwage, ze nie powinnam miez prtensji do dziecka, bo on nie chcial, a tamta mala jest rozpieszczona... Na co ja, ze nie obchodzi nie, czy jest rozpieszczona, czy nie- wazne, ze moje dziecko jest niegrzeczne, nie powinno przewracac krzesla i juz. Na co babcia w placz (autentyk), ze my swojego dziecka nawet nie przytulimy, tylko ciagle nie rusz, zostaw (co jest nieprawda, bo przytulamy dziecko, codziennie mowie, ze go kocham, ale nie moge pozwolic na to, by bylo niegrzeczne i juz). Wkurzylam sie juz fest i powiedzialam,ze jest u mnie w domu i nie powinno ja to obchodzic (pilam do tego, ze jak jestem u niej z malym to pomimo moich prosb, by nie dawala dziecku tyle slodyczy to ona tweirdzi, ze jest u siebie i bedzie je tzrymac, gdzie jej sie podoba, czyli tam gdzie maly bez problemu moze sam sobie wziac , a ona nie ma zamiaru slodyczy schowac gdzies wyzej). Wtedy babcia na to, ze oan idzie do domu, a ja jej na to: ''to do widzenia!", a ona znowu w lament, ze ja wyganiam itd. W koncu machnelam reka i poszlam usypiac malego. Babcia cos gadala jeszcze, ze juz nie przyprowadzi mi nikogo, bo zawsze musi sie za mnie WSTYDZIC, itd. Na co ja, ze bardzo dobrze i ze przeciez skoro tak sie wstydzi to po cholere do mnie przyprowadza wszystkich swoich gosci za kazdym razem!?W koncu poszla do domu. Jutro pewnie zadzwoni do mojego ojca i powie, ze ja wygonilam, ale lotto mi to. Niech bedzie i tak, ja sie tlumaczyc nie bede. Opowiedzialam wszystko mojemu mezowi (podczas sprzeczki z babcia, byl w kuchni z goscmi). Wkurzyl sie niezle, powiedzial, ze babcia przesadza, bo jak do niej goscie przyjada, a jej sie nie chce kolo nich chodzic to przyprowadza ich do nas. I jeszcze rzadzi, ze nie tak wychowuje dziecko... Oj jutro bedzie sie dzialo...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
pojebaną masz babkę,..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dobrze jej powiedziałaś. Gnać babsko, aż będzie się kurzyć!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko daj znac co dzisiaj sie dzieje. Ja bym juz dawno nie wytrzymala nerwowo, jednak nie da sie mieszkac przy rodzinie... ja tez nie mam lekko, bo mam matke, ktora mna wrexz manipuluje, bo uwaza siebie za alfe i omege a jak ja mysle inaczej to wszystkie rozumy pozjadalam, dotyczy to wszystkiego, teraz glownie mojego dziecka. Ale nie mieszkamy blisko wiec raczej mam spokoj eh. Mnie rodzina nie wyzyskuje, ale za to zasypuje radami a jak smiem postawic na swoim to sie musze zawsze nasluchac. Badz dzielna i nie daj sie! Ale latwo nie bedzie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
omg, ja bym taką babcię pogoniła, gdzie pieprz rośnie... Przecież była w Waszym domu...Nie rozumiem, jak można tak się zachowywać i jeszcze sprowadzać gości, bo samemu się nie chce mieć ich na głowie. Autorko, w Twoim przypadku nauka asertywności to mus! Konieczność!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Babci siada na głowę. Dajesz rade autorko , nie odpuszczaj.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Na razie nie dzieje sie nic. Zero telefonow. Ale to byc moze dlatego, ze mam wylaczony ;). Moj maz wczoraj sie wkurzyl na moja babcie. To cwana manipulatorka. Jeszcze mnie wczoraj podkurzyla gorzej, gdy powiedziala, ze juz ludzie mowia, ze niby ja dziecka nie przytulam, itd. (tego tekstu uzywa zawsze, gdy chce na mnie cos wymusic- ze juz ludzie gadaja). A wszystko przez to, ze zwrocilam uwage syowi 3-letniemu (troche nakrzyczalam, przyznam), ze krzesla nie wolno przewracac. A przewrocil je specjalnie. Tylko ze przez przypadek upadlo tamtej dziewczynce na noge. Babcia zawsze broni malego, bez wzgledu na to, czy zrobi dobrze, czy zle... I mnie to wkurza. Poleciala za mna do pokoju, tulila syna (tak jakby to jemu sie krzywda stala, a nie tamtej dziewczynce) i wielkie pretensje. Gdy sie zaczelam odcinac, to ona na to, ze idzie do domu, zebym jej z kuchni torebke przyniosla. Odpowiedzialam w nerwach: ''to do widzenia!''. A ona na to, ze ja wyganiam i w placz. Nie dzialaja juz na mnie te jej gierki, wzielam malego na rece i poszlam go myc. Zadnej torebki nie przynosilam. Musiala sama sobie po nia pojsc. Gdy mylam syna, slyszalam tylko jak sie drzwi za nia zamykaja. Reszte wieczoru spedzilismy bez zadnych incydentow. Pewnie dzis pojade do babci, bo wczorajsi goscie pozyczyli samochod od nas (jedno z nich nie pilo nic, bo wczoraj jeszcze jechali do swoich tesciow, nie nocowali u babci), by sie dostac do babci, a deszcz padal. Maz dal im jeden samochod, by dziecko nie zmoklo. Tak to juz jest z moja babcia- przyprowadzila do nas swoich gosci, najlepsze jest to, ze nawet nie zadzwonila, nie zapytala, czy mamy czas, albo nawet ochote. Wpadla, porzadzila, pomanipulowala, stwierdzila na koncu, ze sie za mnie wstydzi i...sie zabrala. Zostawiajac gosci. Ot, i tak bedzie, ze wszystko moja wina...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tak sobie teraz mysle, ze temat watku powinien byc zupelnie inny. Cos o asertywnosci, ale wtedy byla ta sprawa z weselem. Nie przypuszczalam, ze moja rodzina tak mna manipuluje i ze ten watek sie rozwinie. Ale wtedy jeszcze sobie nie zdawalam sprawy. Im wiecej tu pisze, tym bardziej przeraza mnie, jak rodzinka probuje nas wykorzystywac. I musze stwierdzic, ze rodzina meza to pikus w porownaniu z moja babcia...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
przed toba autorko dluga droga. sama mialam podobna sytuacje i tak jak u ciebie bylam potem zawsze ta zla, gdy zaczelam w koncu sie stawiac. jednak warto, bo spokoj jest bezcenny.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wyszlo tak, jak przewidywalam. Babcia poskarzyla sie do rodzicow i oczywiscie powiedziala, ze ja wygonilam z domu. Gdy probowalam powiedziec, jak bylo to ojciec mi przerwal i powiedzial, zebym nie raz dala na luz, bo ona ma juz 70 lat i ze jak bede tak ''jezdzic'' po jego matce to sie bardzo pogniewamy. Powiedzialam, ze trudno, a on na to no to trudno, na razie. I sie rozlaczyl.... Brak slow.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Urwij kontakt i po kłopocie. Po co się męczyć?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
hehe wyszło na to, że to rodzinka własnie urwała kontakt z autorką. I jeszcze ją w poczucie winy wpędza, że niby autorka taka niedobra babunię wygoniła...omg!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jak tak mu szkoda swojej matki i tak ja broni to niech ja wezmie do siebie bo przyjedzie i zamieszka kolo mamusi- wtedy opieka bedzie najlepsiejsza :) A tak to cwany czyimis rekami sie wysluza a sam ma spokoj. Bedzie cie tu straszyc gorszym.kontaktem phi. Jak nie wysili sie nawet na odrobine obiektywizmu zeby zobaczyc sytuacje jaka jest ale slucha mamy bez poznania prawdy i jeszcze jest gotow popsuc sobie relacje z corka przez to- TO NIE ZASLUGUJE NA TA RELACJE i niech spada

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko to olej i ojca. Widzę ze on rocka w tocke jak twoja babka-w końcu z jednej krwi. Slwdze temat od poczatku i wiesz co?? Zawsze jak oni ci takie rzeczy robią to ty stawaj przed lustrem i do upadłego powtarzaj ja jestem asertywna nie damsoba manipulować jestem dobrym człowiekiem i mam do siwbieszacunek. I nigdy przenigdy nie daj sobie wmówić ze jesteś zla niedobra niemila itp. To jest tylko manipuaxja. I pamiętaj ze twoja rodzina jest maz i syn. Olej i ojca jak będzie trzeba. Zawsze możesz mu powiedziec żeby wracal i sam sie swoja matka zajął. Dam ci rade wcale do niej nie chodź nie odwiedzaj i ogranicz kontakty do minimum bo wiesz ty nie masz wpływu na ich zachowanie ale masz wpływ na swoje reakcje. Duzo cierpliwości asertywności i nie daj soe. Wiem co mowie. Jestem 5 lat po ślubie mam 3 letnia coreczke:) i taki teściów i rodzeństwo męża jak ty babke i ojca. Od 2 lat widzę ich na święta a mam 2km i czuke sie zdrowsza o 100%

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×