Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Irytujaca siostra meza a sprawa wesela. Co Wy byscie zrobily

Polecane posty

Gość gość
Njalpesze jest to, ze ojciec zna swoja matke. Za kazdym razem doslownie, gdy przyjedzie na urlop to sie kloca, bo babcia chce zeby ciagle cos ktos robil. Wynajduje robote. Po 2-3 dniach jest klotnia. Kiedys ojciec do nas wieczorem przyszedl zdenerwowany, bo juz nie moze wytrzymac z babcia, bo o cos tam sie posprzeczali. Tylko ze on posiedzi te 2 tygodnie i sie zabierze i pojedzie. A ode mnie wymaga, bym ustepowala i sie z babunia nie klocila. A ja mieszkam niedaleko niej i wiecznie babcia cos chce. A to goscie do niej przyjechali i zebysmy my z mezem przyjechali, a to gaz trzeba jej przywiezc, a to to a to tamto... Wiem, ze musze jej pomoc, bo to moja babcia i troche jej w zyciu zawdzieczam, ale nie moge pozwolic, by sie zachowywala tak, ze che sie wtracac do mojego dziecka. A najbardziej boli mnie to, ze potafi zarzucic mi, ze ja wlasnego dziecka na kolana nie wezme... Kiedys mi powiedziala, ze gdyby nie ona to synek by cukierka nie widzial (probuje ograniczac malemu, ale kupujemy mu z mezem slodkosci, po prostu prosze by nie dawala mu calej torby cukierkow na raz, tylko 2-3, ona nigdy nie poslucha, tylko polozy na widoku, by maly sam sobie bral, potem mowi, ze ona mu nie dala, tylko sam sobie z lodowki wzial, to mowie, by kladla wyzej, a ona mi na to, ze nie bede jej mowic, gdzie ma u siebie w domu cukierki trzymac). Cholernie mnie to boli, bo daje mi do zrozumienia, ze zle wychowuje dziecka. I ciagle przytacza mi przyklady o innych matkach w rodzinie: a Marysia to pozwalala dziecku, a Irenka to inaczej wychowuje, a Lucyna to znowu cos tam... Nie moge nawet uwagi dziecko zwrocic, ani na ne krzyknac, bo babunia juz leci na ratunek. Nie wytrzymalam ostatnio i powiedzialam jej ''do widzenia'', ale ona sama na poczatku stwierdzila, ze idzie do domu. Nie wyganialam jej pierwsza. Ona potem oczywiscie powiedziala moim rodzicom, ze to ja taka okropna i kazalam jej isc do domu...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Szkoda mi relacji z rodzicami, bo mam dobre. Zawsze sobie duzo pomagalismy- oni nam, my im. Tylko teraz babcia duzo miesza. Siedzi bez przerwy na telefonie i zyje moim zyciem i bez przerwy rodzicom tlumaczy cos o nas. Teraz ostatnio wiem, ze sa to same zle rzeczy. Bo odmowilam, ze pojade po Marzenke na lotnisko. I rzadziej ja odwiedzam...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Moj post jest nad twoim. Mam wrażenie ze ty się bardzo- az za bardzo przejmujesz. Bylam taka sama. Trzeba miec twardsze serce bo cie psychicznie wykoncza. Olej to co babcia mówi. Olej to co robi. Traktuj ja w kategoriach osby chorej psychicznie i juz. To z nią jest nie tak. Z toba jest wszystko dobrze. Ona probuje zyc waszym życiem niech spieprza do swojego. Ty masz swoje i jej to ciągle powtarzaj. Wogole jakie chamskie jest wpraszanie sie jej ciągle albo zwozenie gości. Ja bym od razu ja opieprzyla z grubej rury tak ze by mi nie przylazila. Mecza ja goście w domu?? To niech nie zaprasza. Moj tesciunio wołał męża o kazda pierdołe. I wyklinanie jak powiedzial ze on np ma inne plany na wieczór niz wywalanie gnoju albo przewalanie zboża-ja mam prace na komputerze wzięłam odpowiedzialność i musiałam zrobić wtedy maz zajmował sie córka. To wiesz ile bylo wyklinania? Ty huju taki ni taki pierdolony skurwysunu itp. A kiedys o cos sie poprosiło teściów?? To potem trzeba bylo pańszczyznę 10 razy odrabiać. Np tez pożyczył betoniarkę 3 lata nie uzywana na dwa dni to ty potem musiales mu isc i swinie karmić i lisy karmić i drzewo ciąć. ALe skonczylo sie. Ja go ukrocilam. Nie zliczę kurew jakie do mnie poslal od ostatniego roku:P(oczywiście do męża bo do mnie się boi) mam go gdzies on mi nie będzie dyrygowal moim czasem i czasem mojej rodziny. Wprosili mi sie raz sami bez zapowiedzi oni to palcem przy nich nie tknela tylko poszłam sie bawić z dzieckiem ledwo zywa do drugiego pokoju(przyjecghali jak miałam grube zoladkowa) maz zrobil herbatę i 2h i ich nie bylo(to bylo na boże narodzenie)od tamte pory nie przyszli. Dzwonią o cos czasem ale tylko jak cos trzeba zrobić wiec ich pierdole.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No wlasnie. Mojej babci siostra zmarla rok temu. Miala 6 dzieci. Wszyscy mieszkaja za granica. Teraz moja babcia chce byc dobra ciociunia dla nich. Przyjezdzaja w odwiedziny raz do roku, do babci. A ze ona nie lubi zbytnio gosci (chyba ze takich, co to jej robote robia), to kaze im isc do nas albo ich sama przyprowadza. Niby ich nie zaprasza, oni sami przyjezdzaja. Niektorzy przenocuja dzien czy dwa, niektorzy wpadaja tylko na kilka godzin. Babcia ciagle marudzi, ze juz ma dosc (w sumie sie nie dziwie, bo w tym roku miala juz jednych gosci, ktorzy siedzieli 3 TYGODNIE, tydzien potem przyjechala Marzena, ta po ktora nie chcialam wyjechac na lotnisko- nocowala 3 noce, nastepnie wpadla jej siostra z mezem na kilka godzin, a ostatnio wlasnie znowu ich siostra z mezem i dziewczynka i ich babcia przyprowadzila do nas, ledwie przyjechali). Rozumiem, ze moze nie miec ochoty na tyle gosci, ale gdy mowie, zeby po prostu odmowila nocowania ich to za nic w swiecie, bo jak to tak? No przeciez lepiej nam ich na glowe zrzucic. Gdy tylko ktos do niej przyjedzie, to ona predko za telefon i tarabani do mnie, jakbym to ja miala ich zabawiac. Juz wyraznie jej mowilam, ze nie bede przyjezdzac, bo jesli chca sie przywitac albo nas odwiedzic to niech sami przyjda, a nie ja bede jezdzcic, albo babcia ich wysyla do nas... W dodatku wysle ich do nas w srodku dnia, gdzie mamy najwiecej pracy... I wielce zadowolona, bo ja nie chcac wyjsc na niegoscinna, predko cos przygotuje, chociaz tak jak ostatnio mialam ropzierdol w domu, bo sok robilam, cala podloga sie lepi od soku, w zlewie pelno garow, ja w drsach, bo z pola dopiero wrocilam, a tu zadowolona babunia od progu wola: gosci Ci prowadze! Mi, nosz k*******. Potem jeszcze akcje odstwila z moim dzieckiem, najlepiej zebym uwagi smarkaczowi nie zwrocila, niech rzuca krzeslem, a co tam, wielce obrazona babcia poszla do domu i jeszcze na koniec poskaryla sie rodzicom, ze ja wygonilam... Mam dosc tej manipulatorki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
faktycznie, babcia przegina. chyba tylko olac ja ci pozostało. mnie juz by dawno szlag trafił na takie akcje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dlaczego ciągniesz relacje z taką rodziną? Ktoś dobrze pisal wyżej: urwij kontakt i już, bo inaczej w psychiatryku wylądujesz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie przejmuj się. Olej całą familię. Grunt, że nie mieszkasz z nimi i jeśli nie chcesz, nie musisz ich widywać na codzień.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Powracam do watku, bo nauka asertywnosci jest trudna. Wczoraj wkurzylam sie na tesciowa. Ok- mieszkamy razem, ale jak juz wiecie na gorze domu ze swoja rodzina mieszka meza brat. Tesciowa zachorowala na oczy, moj maz wozil ja do lekarza 50 km, jakies 6 raz juz tam z nia byl... Wczoraj tesciowa mowi, ze jutro (czyli dzisiaj) ma wizyte, wiec oczywiscie moj maz musi z nia jechac. Potem zadzwonilam do babci, a ona mi mowi,ze jest chora, musi jechac do lekarza, bo jej wyskoczyla na policzku wielka gula i nie moze ani jesc ani spac. Stwierdzilam, ze ja zawioze, bo mi sie jej szkoda zrobilo. Specjalnie rozmawialam glosno, by tesciowa slyszala i zeby ewentualnie poszla do drugiego syna, by ja zawiozl na wizyte... No ale nie. Pojechala z mezem. Opierdzielilam meza wczoraj, bo o ile tesciowa ma kto zawiezc do lekarza, o tyle mojej babci nie ma kto. I dzisiaj musialam o 7 rano zwlekac 3-letnie dziecko z lozka i czekac z nim w samochodzie w taki ziab, bo tesciowa nie powie drugiemu synowi, zeby ja do lekarza zwiozl... Jak zwykle zreszta. Maz jeszcze nie wrocil, a rano przyszli do nas pracownicy do sadu i nie ma ich kto przypilnowac, rwa jablka sami. Ja musze do poludnia siedziec w domu, bo obiad musze ugotowac pracownikom... Szlag mnie juz trafia. Tesciowa naprawde uwaza, ze tylko moj maz ma obowiazek kolo niej chodzic, tak jakby zaly dom od niej dostal i gospodarke...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jeszcze dodam, co kiedys mi tesciowa oswiadczyla. Nie pamietam juz, w jakim kontekscie rozmowy, ale powiedziala mi, ze to sa jej synowie i musze jej dac utrzymanie. Nosz kuzwa, skoro to sa jej SYNOWIE, a nie syn, to dlaczego tylko moj maz ma jezdzic za jej sprawami??? I co, gdy w koncu sie wyprowadzimy stamtad? Tez maz bedzie musial byc na aze sinienie??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wrocili niedawno. Tesciowa pojechala okulary sobie wyrobic, a na miejscu okazalo sie, ze nie potrzebne jej sa... Nosz k****, jechali prawie 100 km na darmo... Njchetniej to wykrzyczalabym tej babie, zeby odpierdzielila sie od mojego meza, bo to nie jej maz tylko syn, dorosly, ktory ma rodzine i nie musi za kazdym razem jezdzic tylko on, bo na gorze ma drugiego syna, ktorego zasranym obowiazkiem jest tak samo mamunie zawiezc!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Faktycznie, troche nie fajnie postepuje tesciowa. Zwlaszcza, ze dom podarowala dwom braciom. Dlaczego tylko na jednego ma spasc odpowiedzialnosc za matke? Ja na Twoim miejscu nie pozwolilabym na wyslugiwanie sie moim mezem. Nawet, jesli mieszkacie u tesciowej to w zamian za to ona ma w Waszych osobach opieke, darmowe podwozki, itd. Wszystko niby ok- w koncu macie dach nad glowa dzieki niej, ALE czy TYLKO WY?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
zjeb wszystkich dookola i po sprawie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tu autorka. Pisalam wczeniej, ze ze wzgledu na to, iz nie chce zasmiecac forum bede pisala w tym watku o tym,jak sobie radze z asertywnoscia... A bywa roznie... W niedziele byla w odwiedzinach siostra meza (poznalyscie juz ja na poczatku watku, to ta matka, ktora nie chciala na wesele corki pociagiem puscic). Przyjechala i poszla prosto do pokoju tesciowej (mamy na wprost siebie pokoje). U nas byly drzwi otwarte i u tesciowej. Nagle siostra meza mowi do mnie: x, chodz na chwile, mam prosbe. Pomyslalam, ze skoro ma prose to sama powinna przyjsc. A ona siedzi sobie na lozku i wyciaga w moja strone reke z pieniedzmi i mowi, ze po co ona bedzie jezdzic na cmentarz, nie ma czasu,ma sklep itd, wiec zebym kupila do jej ojca (a mojego tescia) babci wiazanki i kwiatki... Oniemialam... Ja mam specjalnie jezdzic i kupowac jej wiazanki? Szwagierka wyszla z przekonania, ze my z mezem, jak zwyle,pojedziemy sprzatac na cmentarz i pewnie wtedy mamy jej kupic... Wurzylam sie. To ona nie ma zamiaru jechac na wszystkich swietych na cmentarz? Powiedzialam,ze ja nikomu nic nie kupuje, bo mam dosc swoich grobow. Upierala sie, az wcisnela mi te pieniadze. Meza w domu nie bylo, byl u fryzjerki. Gdy przyjechal skierowal sie prosto do nas do pokoju, siostrze tylko mowiac ''czesc''. Na to ona predko: no chodz tu troche do nas (do niej i tesciowej), poopowiadasz nam troche o jablkach, jak sie pracuje... Na to maz tylko z politowaniem glowa pokiwal i zamknal drzwi, bo co niby mial im mowic? Ile ton bylo? Zeby mogly sobie obliczyc,ile kasy wzielismy? Czy ja sie pytam jej, ile ma zysku ze sklepu? Nastepnie maz poszedl sobie przygrzac zupe, a ona do niego: pokaz mi ten wasz projekt domu. Maz wkurzony odpowiedzial: teraz to jem, daj mi zjesc. A ona: a gdzie go robiliscie? Maz nie zdazyl sie odezwac, gdy predko tesciowa sie wtracila, ze w x (nazwa miejscowosci), co jest nieprawda, bo projekt mamy z internetu, a ona myslala, ze w tej miejscowosci, bo widziala, ja facet stamtad przyjechal i robil nam adaptecje. Tesciowa nie ma pojecia o co chodzi, a sie odzywa. Maz sie wkurzyl i powiedzial siostrze, by zapytala sie matki, bo ona tak wszystko wie. Zamknely sie obie, ale atmosfera byla nieprzyjemna do konca jej wizyty. Ja i tak z nimi nie przebywalam ani maz, ale napiecie bylo wyczuwalne. Gdy pojechala siostra, dalam mezowi pieniadze od niej i zapowiedzialam, ze ma kupic jej wiazanki, bo ona biedna nigdy czasowa nie jest- na wesle nie pojechala bo sklep, teraz nawet na Wszystkich swietych do ojca sprzatnac nie pojedzie, ba! nawet kwiatkow nie kupi, bo sklep... I oczywiscie mam to zrobic ja- gdzie mam 3-letnie dziecko... Maz wzial te pieniadze, ale dzisiaj mi powiedzial, ze oddal je tesciowej i ''niech ona je kupuje, skoro tamta wielka pani sklepowa''...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
brawo dla parnera! Dobra reakcja!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Popieram posta powyzej. Super, ze maz zareagowal

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Twoja szwagierka to namolna osoba! Ja bym nie przyjéla pieniédzy, niech sama jedzie na cmentarz i kupuje kwiaty. Co to znaczy, ze nie ma czasu, bo ma sklep? To wszyscy, co majá sklep nie majá wlasnego zycia? Siedzá 24h/24h w sklepie? Przeciez sklep jest jej,prywatny, wiéc zawsze mozna zamknác na godzinké i na cmentarz podskoczyc. Zresztá, ona ma doroslá corké, wiéc moze já za ladá zastápic, ewentualnie ta córka moze skoczyc na cmentarz i kupic wiázanki. Faktycznie, nie rozumiem dlaczego to Ciebie obarczyla odpowiedzialnosciá za przyozdobienie grobu JEJ ojca i babki...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tu autorka.Ja tez tego nie rozumiem. Co roku jezdze a bratowa z gory i mzezm i sprzatamy groby. W tym roku jej zaproponowalam, ze raz my, a raz oni,z gory. Zgodzila sie. Ja, skoro wyszlam z prozpozycja,powiedzialam, ze my w tym roku pojedziemy i sprzatniemy. Siostruni od sklepu nawet nie pytam, przeciez nie ma czasu. Az tu ona sama przyjechala, dala kase i mam kupic jej kwiati, bo ''po co ona bedzie jechac''... W tamtym roku pokupowalam na wszystkie groby swoje i meza wiazanki, znicze. Ubralam praktycznie wszystkie groby. W tym roku pojedziemy z mezem sprzatac, to jeszcze siostrunia zwali sie nam na glowe ze swoimi wiazankami, tak jakbym ja swoich grobow nie miala. U mnie tez nie ma kto sprzatnac grobow, nikt nie jezdzi oprocz mojej babci, chociaz pelno rodziny. Moj maz ma 3 groby i ja 3, wiec sprzatania troche mamy. A tu siostra meza mysli, ze da pieniadze i wszystko ma z glowy...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dobrze, ze Twój máz stanál na wysokosci zadania i oddal pieniádze tesciowej. Najwyzsza pora, by rodzina méza zrozumiala, ze jestescie odrébná rodziná i nie w Waszej gestii jest zajmowanie sié sprawami calej familii.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ta rodzina was wykorzystuje. ewidentnie i perfidnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko pisz, jak tam u Ciebie przebiega nauka asertywnosci. Temat moze okazac sié bardzo pomocny, bo wiele kobiet, które majá problem z asertywnosciá, tu pisze. Ty i Twoj máz juz jakies kroki poczéliscie. Przede wszystkim widzicie problem, czujecie sie wyorzystywani,co jest prawdá i nie mozecie pozwolic na to, by nie miec wlasnego zycia tylko dlatego, ze dostaliscie POLOWÉ domu i Polowé gospodarki (a co z pozostalymi spadkobiercami?). Poza tym siostra Twego méza uwaza chyba,ze takze jej jestescie winni pomoc, wyréczanie skoro mieszkacie z tesciowá,co jest bzdurá totalná, bo jesli macie komus pomagac w zamian za mozliwosc mieszkania to tylko tesciowej, ale nie sami,bo nie tylko Wy jestescie obdarowani. A swojá pomoc powinniscie ograniczyc jeszcze bardziej, gdy w koncu zbudujecie swój dom i sie wyprowadzicie. Tak bedzie sprawiedliwie. I nie wyréczajcie siostruni,bo ona ma doroslá córké, która moze jej pojechac i zawiezc te kwiaty na cmentarz. Ma tupet babsko i tyle.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tu autorka. Dziewczyny prosze, doradzcie. Dzisiaj rozmawialam z babcia. Mowila,ze dzwonila do MOPSU i pytala,czy nalezy jej sie jakis dodatek z racji tego, ze opiekuje sie 92-letnia matka. Nie nalezy jej sie. Ale nalezalby sie mi, gdybym podjela sie opieki nad prababcia, a raczej chodzi o pomoc w opiecie. Dodam, ze i tak staram sie pomagac babci, jednie nie zmieniam pampersow prababci. Nalezaloby mi sie 520 zl + opieka oplacalaby za mnie KRUS. Jest to dosc kuszace, przyznam, ale obawaiam sie, ze babcia zwyczajnie bedzie mnie wykorzystywac jako darmowa podwozke i w gruncie rzeczy cale to 500 zl pojdzie na paliwo. Poza tym dzien w dzien nie jestem w stanie byc u babci, bo mieszkam na innej wsi, niedaleko, ale jednak i mam 3-letnie dziecko. Boje sie, ze babcia bedzie mi kazala byc na kazde skinienie, niezaleznie od pory. Jutro mam jechac z nia do Mopsu i doinformowac sie. Ja mam w planach, ze na przyklad zaproponuje,ze bede przychodzic 3 razy w tyg i pomoge babcie umyc, przyniose opal, raz w miesiacu zmienie firanki, raz na 3 tyg posciel, bede jezdzic po pampersy. Oprocz mycia babci to robie wiekszosc z tych rzeczy, ale teraz chcialabym by bylo to jakos ''unormowane''. Bede chciala trzymac sie schematu,planu, bo inaczej boje sie, ze babcie zrobi ze mnie parobka. Jak sie na to zapatrujecie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
autorko tzw opiekuńcze o którym piszesz pobierają moje dwie koleżanki, jedna na mamę, a druga na babcię. Nie wiem czy ci jednak je przyznają, bo w obu przypadkach jakie znam to jedna koleżanka mieszka z mamą, a druga codziennie odwiedza swoją babcię. Z tego co wiem musisz też spełniać wymogi co do dochodów i płacić obecnie składki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Babcia rozmawiala przez telefon z pracownikiem MOPSU. Powiedzieli,ze babci nic sie nie nalezy, bo ma emeryture i zapytali, czy babcia ma kogos blskiego niedaleko. Powiedziala,ze mnie. To jej powiedzieli, ze ja moge brac. Pytali sie, ile mamy z mezem ziemi, powiedziala, ze tyle i tyle. To odpowiedzial pracownik, ze musze napisac oswiadczenie, ze bede rzadko chodzic w pole (i tak chodze rzadko ze wzgledu na synka) i KRUS mi oplaca. A KRUS oplacam juz od 4 lat, wiec to nie tak, ze nie place skladek.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
twojej babci sie nie nalezy ten dodatek, bo ma emeryture. Ty tez go nie dostaniesz, bo to sa pieniadze dla osob ktore codziennie opiekuja sie osoba wymagajaca tej opieki i rezygnujac z pracy. Nie mozesz sobie ustalic ze 3 dni w tygodniu odwiedzisz prababcie:O Rownie dobrze moglby to byc jeden dzien i moglabys pracowac. Wasz dochod nie moze przekrac okolo 600zl na osobe wiec jesli macie wiekszy to tez pozamiataner. Jesli nie mozesz zapewnic opieki ciaglej (a piszesz odojazdach wiec odpadasz na starcie, no chyba ze to raptem 10km w jedna strone) to swiadczenie ci nie przysluguje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
tak, mialabys szanse dostac taki zasilek, ale musisz sie podjac calkowitej opieki wraz wlasnie ze zmiana pampersow. Oczywiscie mozesz sklamac i zadeklarowac, ze codziennie bedziesz prababcie odwiedzac, ale pomysl czy warto. Wystarczy, ze wkurzysz swoja babcie i doniesie, ze nie spelniasz wymogow co do opieki nad jej matka. Po co ci takie problemy? albo podejmujesz opieke w pelni albo w cale. Nie da sie zjesc ciastko i miec ciastko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×