Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Chyba dam sobie spokój

W swoich związkach zawsze byłam lojalna, uczciwa, wierna i dobra

Polecane posty

Gość gość24
Spokojnie, pasujesz do tego świata :-) Masz normalne podejście do tych spraw. Powinnaś raczej czuć się wyjątkowo. Takie kobiety są własnie perełkami. Budzą pewien respekt u faceta i zmuszają do większego wysiłku aby rozwinąć relacje w coś więcej :D. To jest własnie materiał na żonę a nie przelotną znajomość czy kochankę. Twój facet ma klapki na oczach. Niech pomyśli, że kobiety też zdradzają a w dzisiejszych czasach coraz częściej. Wystarczy prześledzić ten portal. Później trafi na taką i sam się rozczaruje ;-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Powracająca autorka wątku
Gościu24, jeśli chodzi o Twoje pytania, które skierowałeś do mnie, to mogę stwierdzić, z całą stanowczością, że cechy, które łączyły wszystkich moich byłych, to: inteligencja, kultura słowa, kultura osobista, obycie, maniery mężczyzn ze starszego pokolenia, poczucie humoru, bycie empatycznym. Te cechy ich łączyły i one, w głównej mierze, są jednym z moich wyznaczników w doborze partnera. Mogą one brzmieć poważnie, wyniośle, zupełnie nie w typie mężczyzn w młodym przedziale wiekowym, ale chciałam określić Ci to w miarę szczegółowo. Mam znajomych, którzy sporo imprezują, ale mam też i takich, którzy wolą spędzać czas, wykorzystując do tego książkę lub dobry film. Czyli: imprezowicze i domatorzy. Dwu z nich wybierało ten drugi typ, natomiast jeden lubił spędzać czas w głośnym gronie. Osobiście, nie jestem aż nadto imprezową dziewczyną, ale starałam się dobrze bawić ze swoim byłym oraz naszymi znajomymi, wiedząc, że i on uwielbiał nasze "leniwe" i "ciche" dni lub wieczory. Poznawałam ich dzięki znajomym lub przez

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Powracająca autorka wątku
(C.D.) lokalne czaty zapoznawcze, które były bardzo popularne kilkanaście lat temu, jeszcze przed tym całym Facebookiem. Generalnie, każdą znajomość traktuję poważnie, o ile ta druga osoba również tak samo mnie traktuje. Do tego też dochodzą "znajomi znajomych" lub praca. I tak to wygląda. Wracając do Ciebie, Gościu, to bardzo uważnie wczytałam się w Twoje słowa. Jest w nich ogrom bólu i poczucia krzywdy, ale to mnie nie dziwi. Ja, z racji swojego wieku i stażu tychże związków, nie snułam tak dalekosiężnych planów, ale czułam z każdym z nich wielką miłość, szczęście, radość, przynależność. To było cudowne uczucie: kochać i być kochaną. Wszystko było tak, jak oboje planowaliśmy, nasze poglądy były niemalże spójne. No, jak w zegarku, można by rzec. I nagle, albo w przeszłości, albo w teraźniejszości pojawiały się one. Inne kobiety. A wraz z nimi: małpie rozumy każdego z nich. Nagle wszystko przestało mieć sens. Mimo, iż nie czułam się przy nich, jak "stara żona", i bardzo się starałam, by to nie miało miejsca w

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Powracająca autorka wątku
(C.D.) przeciwnym przypadku. Szukałam winy w sobie, wiedząc, że nie byłam idealna. Ale kto z nas jest. Rozpatrywałam większość wspólnych chwil, rozmyślając nad tym, czy coś się we mnie zmieniło. Ale wciąż wychodziło mi na to, że nie. Wszystko było tak, jak przedtem. Oczywiście, nigdzie nie jest powiedziane, że ta pierwsza osoba, którą poznajemy, musi być naszą ostatnią, bo w życiu różnie bywa, ale całą inteligencją i emocjonalną dojrzałością jest fakt, w jaki sposób zakończy się dany związek. Proponowanie przyjaźni, w pierwszej chwili, wydaje się tragicznym pomysłem, ale nie jestem też za tym, by każdy związek oddzielać grubą kreską. Po opadnięciu emocji, wygaśnięciu wszystkich napięć, można rozpatrzyć te słowa. Wiadomo, że ciężko to nazwać przyjaźnią, ale jakimś takim zwykłym, ludzkim szacunkiem do tej drugiej osoby. W końcu, łączyły nas z nią także i piękne chwile. Ale, jak pisałam, to sprawa bardzo indywidualna. Czasami, po prostu, już lepiej nie wracać do przeszłości. Jeśli o mnie chodzi, to teraz ci moi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Powracająca autorka wątku
(C.D.) byli nie robią już na mnie wrażenia. Owszem, pamiętam dobre oraz złe chwile, ale nie myślę o nich codziennie, w każdej sekundzie swojego życia. Ich postawa otworzyła mi oczy, i to wystarczy. Chociaż, gdybym spotkała kiedyś któregoś z nich, co wcale nie jest jakieś nieprawdopodobne, to zapytałabym go, dlaczego postąpił w taki sposób. Z czystej ciekawości i dla poznania tej męskiej psychiki, logiki. Wiadomo, że on jeden nie może mówić za ogół mężczyzn, ale, po prostu, chciałabym wiedzieć, dlaczego tak postąpił, wiedząc, że bardzo go kochałam. Być może któryś z nich, lub nawet wszyscy, jest teraz w szczęśliwym związku, może i małżeńskim nawet, gdzie wychowuje z tą kobietą dziecko lub dzieci... Nie wiem. Nie interesuje mnie ich teraźniejsze życie. Już od dawna nie. Ale myślę, że prawda, jakakolwiek, po prostu mi się należy. Zresztą, nie tylko mi, bo pisało tutaj wielu pokrzywdzonych, czy to kobiet, czy mężczyzn. Przepraszam za rozpisanie się. Nie zdawałam sobie sprawy, że tak się tu znowu rozgadam, hehehe.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorki wątku jak sobie poradziłaś z tak okropnym potraktowaniem Twoich uczuć? Ja bardzo boje się odrzucenia, to łamie człowieka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Powracająca autorka wątku
To złożone pytanie, bo, z jednej strony, bardzo lubię ludzi, lubię ich poznawać, wczuwać się w ich los, starać się im jakoś pomóc; wiem, że życie nie jest jednokolorowe, ale wiara w człowieka może zdziałać cuda. Z drugiej strony, zaś, bardzo boję się krzywdy i cierpienia, którą mogą mi zadać. Sytuację "podgrzewa" także fakt, że jestem pamiętliwa, co uważam za jedną z moich największych wad. Generalnie: mimo wyrządzonych krzywd, staram się wierzyć i pomagać ludziom. Jeśli chodzi o związki, to te rozstania dały mi lekcję, ale nie zabiły we mnie uczuć. Każdy chce kochać i być kochanym, nawet, jeśli przeszedł w swym życiu wiele. Potrzebowałam czasu, by zaufać mężczyznom, w takiej bardziej intymnej formie, emocjonalnej, kruchej. Dużo czytałam, próbowałam skupić uwagę na sobie i własnych przyjemnościach. Starałam się tylko dla siebie w tamtym czasie. Owszem, w chwilach słabości zdarzało mi się płakać, wyć wręcz, krzyczeć do ekranu TV, kiedy była scena zdrady w jakimś filmie. Ale to mijało następnego dnia...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość24
Autorko, widzę, że mimo upływu czasu dość intensywnie przeżywasz tamte chwile. Nie myślałaś aby np. znaleźć ciekawe zajęcie, hobby żeby cie to pochłonęło i móc odpocząć od tych emocji? Bo z tego co czytam wygląda, że na co dzień też przezywasz to co było kiedyś. Z tą zmianą kategorii mężczyzn co ktoś napisał może nie jest to do końca zły pomysł. Wymieniłaś wspaniałe cechy, ale czy na pewno je posiadali? Może tylko powierzchownie bo jak zostawiali cie dla innych kobiet to ta ich kultura miała chyba jakiś inny wymiar. Spróbuj może poznać jakiegoś spokojnego gościa zamiast takich uwodzicieli. Zamiast portale randkowe, zacznij chodzić na jakieś zajęcia? Ja np. poznałem pewną dziewczynę na małym zlocie osób co lubią grać w gry planszowe. To, że z nią nie wyszło to inna historia. Piszesz ogólnie, że nie można zmieniać swoich przekonać, swoje gustu i spotykać się z kimś o innych wartościach. Ok masz rację, ale może warto sprawić aby te wartości ewoluowały albo poszerzyć swoje horyzonty o nowe wartości? Wydaje mi się, że trzeba nad sobą pracować cały czas. Tak jak pisałem na początku może nowe hobby, jakieś zajęcie które z pozoru nigdy byś się nie zajmowała a potem okaże się, że się wkręcisz na maxa. I po zdobyciu jakichś nowych zainteresowań i horyzontów zwrócisz uwagę na faceta, który może wydać z pozoru nudny, ale okaże się, że ma tą samą pasję. Ja np. mam zamiar zrobić patent żeglarski. Nigdy o tym nie myślałem, ale rok temu kumpel mnie zabrał na żagle i nie sądziłem, że to takie świetne zajęcie. Może na tym kursie poznam dziewczynę z którą się za przyjaźnie i będziemy razem pływać? Myślę, że jak ludzie zaczną się poznawać na płaszczyźnie tych samych zainteresowań to później łatwiej o związek :-) A co do przyjaźni po zakończonym związku to wg. mnie to zły pomysł. Warto mieć dobre relacje, ale czy się przyjaźnić ? Spotykałem się z pewną dziewczyną która pogodziła się ze swoim byłym w czasie kiedy z nią randkowałem. Nie chcieli do siebie wracać, ale jako kumple/przyjaciele to jak najbardziej. Były takie sytuacje, że ja się z nim widywałem i uważam to za trochę krepujące. Szczególnie jak byłem z nią kawiarni sam na sam a on do niej dzwonił i pytał kiedy się zobaczą. Albo była impreza u niej na którą przyszedłem ja i jej były :/ Niby nic takiego, ale grzecznie zrezygnowałem z tego bo to do niczego nie zmierzało taka relacja z dwoma facetami.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Powracająca autorka wątku
Gościu24, to nie tak, że jest nadal we mnie jakiś ból, że bardzo mocno przeżywam to, co zrobili mi moi byli. Po prostu, chcąc jak najdokładniej opisać swoje odczucia i sytuacje, staram się, by miały one mocny wydźwięk, a nie, by ktoś pomyślał, że nic się nie stało. Od ostatniego zakończenia związku minęło bardzo dużo czasu. Dzień po dniu zajęło mi wychodzenie na prostą. Ale teraz mam już do tego neutralny stosunek. Owszem, nie zapomniałam o przeszłości, ale nie rozpamiętuję jej każdego dnia. Co do zajęć, to mam ich wystarczająco sporo, poza pracą. Mam też swoje hobby, któremu się oddaję, kiedy mam tylko na to czas. Staram się nie stać w miejscu, ogólnie rzecz ujmując. Z portalami randkowymi/czatami skończyłam wiele lat temu, po kilku niemiłych przygodach. Postanowiłam nie brnąć w tego typu "rozrywkę" z różnych względów. To prawda, co napisałeś o przyjaźni po zakończonym związku. W pierwszej chwili, to coś takiego może człowieka wytrącić z równowagi, wydaje się niedorzeczne, ale, być może, za jakiś czas, kiedy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Powracająca autorka wątku
(C.D.) te gwałtowne emocje wygasną, warto zastanowić się nad zmianą nastawienia do tej osoby. Nie mówię tutaj o wielkiej przyjaźni, o jakichś dwuznacznych stosunkach, czy czymś w tym rodzaju, ale o zwykłej komunikacji. Takiej czysto ludzkiej, bez jadu oraz wypominań przeszłości. Jeśli oboje tego chcą, wiedzą, że niczego między nimi to nie zmieni, to myślę, że warto spróbować. Ale musi minąć sporo czasu, by tego chcieć. Zawsze jest lepiej mieć u swego boku kogoś życzliwego, niż wiecznego wroga, kopiącego doły pod nami.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość24
Życzliwe relacje jak najbardziej, ale dla jednej jak i drugiej strony będzie lepiej jak nie będą się spotykać regularnie, nawet na piwo bo inaczej nie znajdą poważnego partnera w przyszłości. gość 2018.04.03 Daj znać jak się zakończyła ta cała sprawa :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Gość 24, dam znać :) Aczkolwiek przestaje się już łudzić, trzeba mieć swoją godność, a ja już wystarczająco walczyłam. Robię porządki... w prezencie podaruje mu płytę z naszymi zdjęciami, swoją kopie schowam gdzieś daleko na dnie szafy. Bo wyrzucić tego nie potrafię, to był kawał czasu. Mam nadzieję, że jakos to przeżyję i będę twarda choć w moim przypadku to bardzo trudne - bardzo łatwo się wzruszam :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Powracająca autorka wątku
Gościu24, oczywiście, masz rację. Po prostu, myślę, trzeba sobie jasno oraz stanowczo postanowić, że, kiedy będzie chciało się wejść na nowo w tę relację, jakiekolwiek granice nie zostaną już przekroczone, że należy nie wracać do przeszłości, by nie wytrącać siebie ponownie z równowagi oraz harmonii, którą udało się osiągnąć. Po prostu, zwykłe, ludzkie relacje, bez większego zaangażowania. Ale, jak pisałam, nic na siłę. Nie każdy ma ochotę wracać do wszystkiego, co było związane z byłą miłością, a to jest zrozumiałe. Poza tym, każdy związek jest inny, przechodzi różne etapy... Jeszcze kilka zdań do Gościa, Komentującej. Jestem z Tobą myślami. Domyślam się, że jest Ci teraz bardzo ciężko, ale głęboko wierzę, że sobie poradzisz. Twój były nie potrafił docenić kochającej, dobrej oraz wrażliwej kobiety; to nie Twoja wina, że zignorował uczucia, jakimi go darzyłaś. Być może kiedyś dotrze do niego, jak wielki popełnił błąd, nie doceniając tego, co miał. Teraz najważniejszy jest Twój spokój i skupienie się na sobie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość24
I jak tam? Spotkałaś się z nim?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Powracająca autorka wątku
Gościu24, również jestem bardzo ciekawa, jak potoczyło się to spotkanie (o ile, w ogóle, do niego doszło). Mam nadzieję, że Komentująca nam je opisze, jeśli tylko będzie chciała i uzna, że chce się uzewnętrznić w tym bardzo bolesnym temacie. Tak poza tym, to widzę, że zaniedbałam ten swój temat ostatnio, ale to dlatego, że obowiązki codzienne i różne inne rzeczy zawsze były ważniejsze. Jeśli chodzi o nowości, które dotyczą mnie i mojego podejścia do znajomości/relacji damsko-męskich, to rozmawiałam, nie tak dawno, podczas małej imprezki ze znajomymi, na te tematy. Oczywiście - był alkohol i ten alkohol rozwiązał im języki (mnie nie, bo nie piję, nawet okazjonalnie). Po sporej ilości łyków stwierdzili, że, między innymi, "jestem za grzeczna", "nie nadaję się na ......, ale żona byłaby ze mnie świetna", "jestem zbyt poważna", "tylko z mężczyzną podobnym do siebie będę miała szansę stworzyć coś normalnego", i tak dalej, i temu podobne. Oczywiście, procenty powodowały, że oni mówili to w formie nieprzerwanego śmi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Powracająca autorka wątku
(C.D.) śmiechu, ale, tak mnie później wzięło na rozmyślanie, czy w tych ich "dobrych radach oraz stwierdzeniach" nie ma grama prawdy. Oczywiście, nie chcę się zmieniać pod ich wpływem, ani też pod wpływem kogokolwiek innego, a tym bardziej - jeśli ten ktoś był po jakiejś tam ilości procentów, ale, po prostu, zaczęłam zastanawiać się nad sensem tych słów. Mimo, że oni kierują się innymi wartościami i co innego robią w życiu - lubię ich, tolerujemy się w swoim towarzystwie bez żadnych problemów. Rozmyślając nad sensem ich słów, pomyślałam sobie, że może być mi naprawdę trudno znaleźć kogoś, kto będzie podobny do mnie. Oni dostrzegają we mnie sporo dobrych, jak sami stwierdzili, cech, ale "one nie mają odzwierciedlenia w dzisiejszych czasach". Proponowali, bym coś z tym zrobiła, bym odpuściła w kilku sprawach, ale ja ani nie chcę, ani nie umiem tego zrobić. To tak, jakbym miała zmienić się o 180 stopni. Rozumiem, że alkohol może mieszać w głowie, ale te ich słowa pozostały w moich uszach. Myślę nad ich sensem...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Do spotkania nie doszło :) Nie odezwał się. Napisałam tylko krótka wiadomość co o tym myślę. Ciężko to wszystko pojąć, nawet nie wiem co więcej napisać...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Powracająca autorka wątku
Dziękuję, że się odezwałaś. Bardzo mi przykro, że Twój były tak Cię potraktował. Nie ma słów, żeby określić jego zachowanie. Gdyby, chociażby przez wzgląd na dawne czasy, naprawdę wziął sobie do serca chwile, które razem spędziliście, to inaczej by postąpił. Nie chcę go oceniać, bo, zwyczajnie, go nie znam, ale można tylko wywnioskować, że to nie był mężczyzna dla Ciebie. Wiem, przez co przechodzisz, bo sama tkwiłam w czymś takim i do dziś łapię się na myślach, dlaczego oni postąpili tak, a nie inaczej. Być może, kiedyś, w dalekiej przyszłości, powrócą do nich te wszystkie wspomnienia i zrozumieją, że trzeba było szanować to, co się miało. Co to za człowiek, który nie umie ubrać w słowa tego, co czuje i wziąć odpowiedzialność za czyjeś uczucia. Uciec i zapomnieć takiemu jest najłatwiej, a najgorzej jest zawsze temu, kto zostaje z tym ciężarem w sercu i nieufnością do innych, potencjalnych, nowych partnerów. Potrzeba czasu i siły, by dojść do siebie. Ale jeszcze będzie dobrze. Jeszcze miłość zapuka do drzwi...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Życie naprawdę potrafi zaskoczyć. Nigdy nie spodziewalabym się, że tak mnie potraktuje, nie po tym wszystkim, bo sporo przeszliśmy ale to zbyt osobiste. Najgorsze to myślenie, co robi, co myśli. To mnie czasami wykańcza. Najbardziej się boję, że sobie z tym nie poradzę, że pęknie mi serce kiedy dowiem się, że układa sobie życie. Czuję strach

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Współczuję Ci, najlepiej olej gnoja, wiem łatwo się mądrzyć, ale myśl tylko o sobie!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Powracająca autorka wątku
Najtrudniejsze są początki, kiedy rany są bardzo świeże, gdy wracają wszelakie wspomnienia, a wszystko, i to dosłownie, potrafi sprawić wielki ból. Ale to mija, na szczęście. To nie są żadne wydumane mądrości, zwykłe, powszednie rady, ale zwyczajna prawda. Dzień za dniem będziesz coraz silniejsza, zaczniesz patrzeć na to wszystko z innej perspektywy. Oczywiście, każdy ma swój własny okres na przejście przez to wszystko, ale faktem jest, że, jeśli skupisz się na sobie, rodzinie, przyjaciołach, znajomych, pracy lub własnym hobby, będzie Ci łatwiej. Teraz Twoje serce i dusza czuje się oszukane, co jest normalne i zrozumiałe. Ale musisz postarać się, dzięki osobom z zewnątrz, nie zamykać się w sobie. Teraz to Ty jesteś najważniejsza. Myśli o swoim byłym staraj się odsuwać, bo one będą tylko Cię cofać, sypać sól na świeżą ranę. Na miłość jeszcze przyjdzie czas. Osobiście, to nie jestem za opcją wchodzenia w kolejny związek, jakieś szalone znajomości na pięć minut. Skup się teraz na sobie. Trzymam za Ciebie kciuki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość24
Nie myśl o nim i o tym co robi tylko skup się na sobie. Łatwo napisać, ale zajmij się może czymś co pochłonie ci czas i głowę? :-) Niektórzy faceci jak kończą związek to odpalają nową gre. A dziewczyny to pewnie chodzą na zakupy? :D A co do niego to ja bym nie był pewien czy sobie życie ułoży. Jeżeli wasz związek był normalny i nic nie zwiastowało że się skończy a on nagle pyk i koniec to chce zobaczyć jak to jest z inną i sobie poużywać bez zobowiązań i może będzie chciał wrócić jak wcześniej pisałaś. Jak bym miał obstawiać przyczynę to właśnie taką. Sorry, ale nie ma co owijać w bawełnę. Dodatkowo nie chciał się spotkać ten ostatni raz tylko zapadł się pod ziemię. Jeżeli przyjać mniej więcej, że tak jest to myślisz, że on zbuduje rodzine w przyszłości? Na pewno się nie przyzna nikomu, ale chciałabyś spotykac się z gościem, który zostawił byłą po 5 latach ot tak po prostu? Po za tym budowanie nowego związku może być czasochłonne bo będzie musiał się przestawić na inny "tryb". Nie zdziwie się jak typ sparzy się przy 1 randce i szybko zrozumie jakim jest kretynem bo np. wady które ty akceptowałaś, dla innej mogą być nie dopuszczalne i typ się przejedzie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość24
Autorko, ja generalnie wychodzę z założenia, że jak jest kilka osób dość bliskich (rodzina, przyjaciele) którzy zgodnie coś ci radzą to jest coś na rzeczy.Alkohol raczej nie powodował, że kłamali tylko rozwiązał język xD. Nie muszą mieć racji w 100% ale sama napisałaś, że o tym rozmyślasz jednak. Poza tym czemu nie pijesz? Nie możesz czy nie chcesz? Co oznacza wg. twoich znajomych za grzeczna i poważna? Możesz podać więcej szczegółów? :-) Jakie cechy mieli na myśli, że nie mają odzwierciedlenia?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Powracająca autorka wątku
Gościu24, odmowa z korzystania z jakichkolwiek używek była moim świadomym wyborem, poniekąd podyktowanym przeszłością najbliższych mi osób. Trzymam się tego postanowienia do dziś, uważając, że te używki są, po prostu, zbędne. Faktem jest, że wtedy, kiedy jest się trzeźwym, imprezy, na przykład, mogą powodować, że widzi się inny tryb myślenia najbliższych osób, ale, o ile nie przekracza się pewnych granic, mi to nie przeszkadza, bo wiem, że zachowanie tych ludzi jest zupełnie inne, kiedy już dojdą do siebie na drugi dzień. Nie wiem, ale te ich słowa utknęły w mojej głowie, pozostawiając pewien niepokój, choć to, z pewnością, zbyt duże słowo. Wiesz, chodzi o to, że, po prostu, widzę na co dzień zachowanie swoje, a moich przyjaciół lub znajomych. Ono, w wielu przypadkach, odbiega od normy, że tak to nazwę. Oczywiście, nie można mieć o to do nikogo pretensji, bo każdy człowiek jest inny i został wychowany na różnych zasadach, ale gołym okiem można dostrzec tę różnicę. Zachowanie, które jest mi obce, nie stanowi d

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Powracająca autorka wątku
(C.D.) dla mnie problemu. To, że w jakichś przypadkach zachowuję się inaczej, niż pozostali, nie znaczy, że mam z tym jakiś kłopot. O ile jestem w stanie jakoś to zrozumieć, o tyle nie robię sobie z tego nic. Moja, ogólna, grzeczność polega na spokoju, trzymaniu równowagi, cierpliwości, trzeźwym osądzaniu danego wydarzenia lub zachowania. Gdzie inni widzą w tym pole do żartów, często nie na miejscu, ja wolę wziąć to na spokojnie, logicznie. Jak to ktoś mi kiedyś powiedział: "za dużo myślę, za bardzo wszystko rozdrabniam". To już leży w moim charakterze, ale nigdy nie miałam z tym problemu. Też tak myślę, że opinie, które są powtarzane przez większą ilość ust, muszą nosić w sobie ziarno prawdy. Oczywiście, można te słowa zignorować, z uśmiechem na swoich ustach, ale gdzieś to jednak potem wraca. Poza tym, każdy ma prawo sądzić swoje. Osądzanie czyjegoś charakteru, sposobu bycia, może być o tyle niesprawiedliwe, że, po prostu, nie zna się ani przeszłości, ani myśli osądzanego. A sam język może wyrzucić wiele...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Powracająca autorka wątku
??? ; - )

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Gość 24 - myślę, że masz bardzo dużo racji i jestem pewna, że on za jakiś czas się odezwie. W końcu do niego to wróci. A co do autorki hmm każdy człowiek jest inny, jednak zawsze trzeba pamiętać o tym, że każdy człowiek uważa swoje postrzeganie danej sprawy najbardziej rozsądnie i logicznie. Tak już mamy :) Co oczywiście nie świadczy o tym, że coś jest źle. Trzeba wierzyć we własne przekonania i starać się być najlepszą wersją siebie. Ja teraz to robię, od dzisiaj zaczęłam bardziej przykładać się do swojego życia. Wreszcie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Powracająca autorka wątku
Bardzo dobrą decyzję podjęłaś. Popieram Twoje działania. Teraz jest Twój czas. Tyle, ile dobra dałaś oraz poświęciłaś temu, kogo kochałaś, a który tak podle wykorzystał Twoje uczucia, w takiej ilości musisz dać teraz sobie. Głęboko wierzę, i życzę Ci tego z całego serca, że na Twojej drodze stanie kiedyś mężczyzna, który obdarzy Cię prawdziwym, głębokim oraz pięknym uczuciem. Teraz, póki rany są świeże i bardzo bolesne, może się wydawać, że to nigdy nie nastąpi, ale życie jest długie i póki ono trwa, wszystko jest możliwe, także tak silne uczucie. Mimo tego, co mnie spotkało, nigdy nie zatraciłam wiary ani w ludzi, ani w miłość. Oczywiście, nie jestem z kamienia i wszystkie rozstania bardzo długo przeżywałam, ale też miałam w głowie, że to nie będzie, ba, nie może wyglądać tak do końca życia. Często tu pisałam, iż uważam, że człowiek jest istotą "stadną", że potrzebuje kogoś drugiego obok swojego boku, by móc przejść z nim życie. I wierzę w to głęboko. Mimo, iż przeszłam już sporo prób w sferze uczuciowej...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość24
Tylko nie wracaj do niego. Nawet jakby w centrum miasta na kolanach z bukietem róż cię przepraszał z orkiestrą w tyle to nie daj się nabrać. Kobiety się często nabierają na takie bajery. Pewnie sam będzie zwiedzał takie fora i pytał: "jak przeprosić dziewczynę". Trzeba brać odpowiedzialność za swoje czyny i jak podjął taką decyzję to niech się jej trzyma.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×