Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Chyba dam sobie spokój

W swoich związkach zawsze byłam lojalna, uczciwa, wierna i dobra

Polecane posty

Gość Powracająca autorka wątku
Gościu z godziny 1:05, dziękuję, że się tu pojawiłeś ponownie. Tak, ten temat będzie obchodził w lipcu już dwa lata (ależ ten czas leci!). Kilka miesięcy temu postanowiłam go odświeżyć po prawie półtorarocznej przerwie, spowodowanej moją nieobecnością na tym forum. Przez ten czas nazbierało się kilka, czy kilkanaście (już nie pamiętam) nowych postów. Odpowiadając na każdy z nich, temat, "automatycznie", się podnosił i tak doszło do tego, że wątek ma ważność do dziś, hehehe. Cieszy mnie to, ponieważ bardzo lubię wymieniać myśli z Komentującymi, którzy przeszli podobne sytuacje lub piszą, jak oni się na to zapatrują. A, co najważniejsze, jestem szczęśliwa, że udało mi się tutaj poznać tak wielu świetnych, sympatycznych i wrażliwych ludzi. No, i trolli, hahaha. Wracając do tematu. Gościu, wszystkie rozstania były dla mnie bolesne. Ciężko to uporządkować, ubrać w jedną miarę. Ale, jak tak dłużej nad tym myślę, najwięcej "szkody" wyrządził w mojej głowie ostatni związek. Ten, w którym mój były wybrał, ówczesną, ko

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Powracająca autorka wątku
(C.D.) koleżankę. To ja ich ze sobą poznałam, więc wyrzucałam sobie często, że ten związek rozpadł się, poniekąd, z mojej winy. Kontaktowali się ze sobą bardzo często. Pod koniec związku okazało się, że pisał z nią całymi nocami, gdzie mi wmawiał, że "musi się wcześniej położyć, bo chyba bierze go jakaś grypa". Prawda była taka, że jak zaczynali pisanie od wczesnego wieczora, to kończyli nad ranem. Ale wszystko we mnie pękło wtedy, kiedy okazało się, że ona zaprosiła go do siebie na tydzień (nie mieszka w Polsce). Nie wiem, czy skorzystał z jej zaproszenia, czy nie pojechał. Już wtedy było po naszym związku. Wcześniej jeszcze pokłóciłam się z nią, ale nie o niego, choć jej słowa często trąciły o mój związek, ale tak pobieżnie, nie wprost. Wtedy wiedziałam już na sto procent, że z tym zakłamanym towarzystwem nie chcę mieć nic wspólnego, bo oboje są siebie warci. Zauważyłam też, jak bardzo zmienił się pod jej wpływem. Nawet zaczął mówić tymi samymi słowami, co ona. Totalnie nim zawładnęła. Jak małym dzieckiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Powracająca autorka wątku
(C.D.) Nie wiem, jak by wyglądał nasz związek dzisiaj, czy, w ogóle, by przetrwał. Czy to była moja wina, że chciałam poznać go z kumpelą, a oni to wykorzystali na moją niekorzyść. Nie wiem. W sumie, mogłoby też być tak, że gdyby nie ona, to inna zawróciłaby mu w głowie. Może też chciał, by zabolało mnie to podwójnie, kiedy stracę i jego, i koleżankę. Ten związek dał mi mocno w kość, ale, jak już pisałam, każdy był przykry w swoim zakończeniu. Czy byłam za dobra, pytasz, Gościu. Na pewno nie chciałam nigdy źle. Zawsze bardzo się starałam, by wszystko było w porządku, w każdej sferze związku. Kiedyś ktoś mi tu napisał, że, być może, zamiast być kobietą, byłam "matką", "zagłaskiwaczką". Można to tak z boku odebrać, nie twierdzę, że nie. Ale, po prostu, chciałam, by wszystko było OK. Oni też byli, przynajmniej tak to wyglądało i tak to odczuwałam. Wszystko się zmieniło, gdy do "akcji" wkroczyły osoby trzecie, w tym przypadku-inne dziewczyny. Diametralna zmiana. Takie coś bardzo boli, niezależnie od upływu czasu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Powracająca autorka wątku
(C.D.) Wiem, że nie można ciągnąć na siłę rzeczy, wydarzeń, których się, po prostu, nie chce. Ale trzeba to ubrać w słowa, umieć się z tym zmierzyć. Wyjaśnić przyczynę odejścia. Wtedy, mimo bólu, takie coś można zrozumieć i zaakceptować. To nie były przelotne znajomości, gdzie nie znaliśmy nawet swoich imion. Ale nawet i w takim przypadku wypadałoby powiedzieć, co było nie tak. Uczciwy człowiek by tak postąpił, uważam. Od tamtej pory udało mi się poznać sporo nowych mężczyzn, ale to "materiały" nie na kogoś stałego, a przynajmniej-takie wrażenie sprawiają. Nie zamykam się na nową miłość, ale nie chcę też znowu wpaść z deszczu pod rynnę, powielać minionych lat i związków. Oczywiście, nie siedzę w głowach mężczyzn, nie wiem, jak zostanę potraktowana, ale gdy daje się z siebie sto procent, od samego początku, to należy oczekiwać tego samego, do samego końca. A ja już się nieźle na tym przejechałam. Bardzo trudno jest zaufać na nowo, po takich "perypetiach". A ci, co mają uczucia gdzieś, się tym nie przejmują...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Co do narkotyków- znałam w życiu paru takich co brali i niestety coś w tym jest, ich zachowania czasem nie były normalne i podobne do siebie, więc może to nie był przypadek. Niby jako kolega pogadać o pierdołach to super, ale właśnie gdy przychodziło do spraw związkowych lub gdy wchodziły w grę jakieś emocje itd to wychodziło dziwne myślenie jeśli wgl można to tak nazwać lub właśnie jego brak. Tak na dobrą sprawę to kto normalny ładuje w siebie jakieś syfy, wszystko po kolei jak leci? Przecież nigdy nie wiadomo jak organizm zareaguje, jakie narządy się uszkodzą łącznie właśnie z mózgiem, ale jak widać samo to, że ktoś potrafił różne rzeczy brać tak po prostu, bezmyślnie już powinno dać do myślenia. Nie mówię, że wszyscy którzy coś brali od razu są nienormalni czy coś, ale jednak te świństwa niszczą mózg i potem nigdy nie wiadomo czego się można po kimś spodziewać. Nawet autorka po jednym opisie czyjegoś zachowania od razu spytała o narkotyki. Ciekawa jestem jak zachowali by się ci ludzie wyżej opisani, gdyby w życiu nic nie wzięli? Może ich emocje były zupełnie normalne, zrównoważone i w tamtym opisywanym wcześniej związku nie byłoby problemów? Jeśli tak to szkoda, że to goooowno zniszczyło kogoś i coś być może pięknego. Że ktoś sam zniszczył sobie zdrowie, psychikę i szczęście swoje i drugiej osoby. Po prostu szkoda.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Powracająca autorka wątku
Gościu z godziny 2:15, myślę, że wchodzenie w jakiekolwiek używki, są oznaką słabości, nieradzenia sobie w życiu z danym problemem lub ich kumulacją. Bywa, że zaczyna się też od przypodobania się swojej paczce. To tak, jak w tym spocie, który ostatnio jest emitowany w mediach, o paleniu papierosów przez dzieciaków. Zaczyna się od jednego, a kończy - podłączeniem do tlenu, w kwiecie wieku. Ja jestem wolna od papierosów, alkoholu, narkotyków lub innych świństw, które mogą okazać się dla mnie szkodliwe. Nie zagłuszam swoich problemów lub smutku przy pomocy alkoholu, na przykład. Wolę mieć trzeźwy umysł. Owszem, sporo rówieśników patrzy na mnie przez pryzmat dziwoląga, ale to ich sprawa, nie mój ból. Byłam przerażona, bałam się, kiedy dowiedziałam się, że mój ostatni chłopak miał coś wspólnego z narkotykami. Ale, dzięki Bogu, nie był nimi skażony w ten najtragiczniejszy sposób, gdzie, na przykład, kradłby lub sprzedawał rzeczy ze swojego domu, byleby mieć na dragi. To był tylko życiowy epizod, na całe szczęście..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Powracająca autorka wątku
Wykorzystując swój temat (jakże przewrotny do dzisiejszego dnia), chciałabym życzyć Wszystkim (niezależnie od tego, czy są w związkach, czy nadal poszukują swojej drugiej połówki) miłości, przede wszystkim, do samych siebie. W końcu, jeśli chodzi o to uczucie, to trzeba zacząć od siebie, by dalej je "rozprzestrzeniać". Życzę również, by każda z Waszych miłości dodawała Wam sił, nadziei i szczęścia; nigdy nie negatywnych uczuć. By była szczera, dobra, dająca tylko najlepsze rzeczy. By, swoją głębią i oddaniem, rozjaśniała każdy dzień. By nigdy nie wystawiała na próby, nie mąciła, nie szukała ucieczki bez wytłumaczenia. By była traktowana poważnie; w końcu chodzi o uczucia, które przekazuje się drugiemu człowiekowi. Samotnym, którzy nadal poszukują, życzę wiary, cierpliwości, nadziei, spokoju i radości z poznawania nowych osób. Kto wie, może jedną z nich będzie właśnie "ta"? Czekanie i poznawanie, mimo, iż bywa frustrujące, może być też bardzo przyjemne i radosne. Samych najlepszych uczuć, nie tylko w tym dniu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gościówa7777
Dziękuję (my ;) ) za życzenia, bardzo trafione i wyczerpujące, nic dodać, nic ująć :) Od siebie życzę tego samego dla Ciebie autorko i wszystkich.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Powracająca autorka wątku
Gościówo7777, również bardzo Ci dziękuję za życzenia. : - * Mam nadzieję, że spełnią się one każdemu z Nas, kto cierpliwie czeka i szuka; a nawet, jeśli już znalazł, to ciepłych życzeń nigdy dość. ; - ) Jeszcze raz - wszystkiego, co najlepsze, nie tylko w Walentynki. : - *

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Powracająca autorka wątku
Postanowiłam wznowić ("podnieść") temat, w nadziei, że może Ktoś Nowy zechce dołączyć do wymiany opinii, opisania swoich (być może - podobnych) przeżyć lub odpowiedzi na pytania, które są głównym tematem tego wątku: dlaczego, będąc w dłuższym związku, któryś z partnerów postanawia odejść bez słowa wytłumaczenia, mimo, iż wszystko wydawało się być w porządku? Z czego, ten brak odpowiedzi i pożegnania, może wynikać? Miło byłoby poznać opinie Osób, które odeszły od swoich partnerów, nie tłumacząc im swoich powodów, a także Tych, którzy zostali nagle sami, z ogromem domysłów, dlaczego tak się stało? Jak to wpłynęło na dalsze pojmowanie miłości, związków, relacji międzyludzkich? Czy oraz kiedy przyszło ponownie zaufanie? Będzie mi bardzo miło, jeśli Ktoś zechce dołączyć do ciekawej, budującej rozmowy. A byłoby świetnie, gdyby przypomnieli o sobie pierwsi Komentujący/Czytający ten wątek. Jestem ciekawa, co się u Was zmieniło, jak Wam się żyje w swoich związkach? Zainteresowanych tym tematem - zapraszam serdecznie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Powracająca autorka wątku
Drogie Kafeterianki. Z okazji Naszego dzisiejszego Święta pragnę złożyć Wam najserdeczniejsze życzenia; oby one spełniały się każdego dnia, bez względu na datę w kalendarzu. Zdrowia, szczęścia, miłości, spokoju, spełnienia w życiu osobistym oraz zawodowym, radości z najdrobniejszych rzeczy oraz dokonywania samych trafnych wyborów. Życzę również, by każda z Was szła obraną oraz przemyślaną przez siebie drogą, nie patrząc na to, co mówią lub myślą inni. Niech każdy dzień daje szansę na realizację swoich pragnień, przemyśleń oraz postanowień. A jeśli o uczucia chodzi: kochajcie, przede wszystkim, siebie, bo od tej miłości wszystko się zaczyna, zaczynają się te dalsze miłości. Dzień Kobiet, tak, jak i Dzień Mężczyzn, czy, również, Dzień Dziecka, powinien być obchodzony codziennie; życzenia nie powinny tracić na znaczeniu oraz wartości, gdy data w kalendarzu zmieni się o kolejny dzień. Dlatego, raz jeszcze, samych najlepszych rzeczy dla każdej z Was. Do życzeń dołączam wirtualne rajstopy oraz goździki. ; - D ; - *

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Powracająca autorka wątku
Drodzy Mężczyźni, Kafeterianie. Jako, że nie jesteście tutaj znikomą ilością (co wiem na podstawie, na przykład, tego tematu), chciałabym Wam życzyć wszystkiego, co najlepsze. Dziś macie swój Dzień. To znaczy, wyróżniony w kalendarzu, bo tego typu dni powinniście mieć codziennie, oczywiście. Miło czytać tutaj Wasze głosy, punkty widzenia. Nawet, jeśli są zupełnie przeciwne do kobiecych. Wasze spojrzenie na różne tutejsze wątki dużo wnosi do poszczególnych tematów. Przechodząc do życzeń dla Was, nie będę oryginalna. Zazwyczaj życzę podobnie obu płciom, hehehe. Przede wszystkim, życzę Wam zdrowia. Szczęścia, spokoju, kochających oraz oddanych partnerek, wiernych przyjaciół u swego boku, zadowolenia na różnych płaszczyznach życia, zachowania trzeźwej głowy w ekstremalnych sytuacjach, oddawania się w pełni swoim pasjom. A tu, na Kafeterii, byście dalej pisali, mimo, iż nierzadko czytacie, że to forum nie jest dla Was. Raz jeszcze: wszystkiego najlepszego, Panowie, na każdy dzień; nie tylko z okazji Dnia Mężczyzn.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Życzenia życzeniami, a życie życiem... Dziękuję za życzenia jako kobieta odwiedzająca ten wątek :) Ale dziś mi nie do śmiechu, ponieważ jak w temacie- jestem ok, a czuję, jakby w moim związku coś nie grało. Niby wszystko jest ok, ale jakby czegoś brakowało, jakby z jego strony było czegoś mniej. Nic nie zawaliłam, niczego dziwnego nie zrobiłam. Niby planujemy wspólny wyjazd za parę miesięcy i teoretycznie nie powinnam mieć powodów do zmartwień, ale nie wiem czemu budzę się rano z uciskiem w brzuchu i łzami w oczach i dziwną tęsknotą za nim, chociaż widzimy się codziennie, ale no właśnie- jakby mi czegoś brakowało. Niby z jego strony jest wszystko ok, jedynie od kilku dni mam mniej czułych słów od niego i moja teoria jest taka, że z kilku powodów ( długo by opowiadać- w skrócie kiedyś niepotrzebnie w emocjach wspomniał coś o końcu wcale tak nie myśląc, ale jednak słowa zostają w głowie... ) no i zakodowało mi się, że może jest to początek końca i teraz nieświadomie nawet wszystko podciągam pod objawy tego, nawet kilka dni bez czułych wyznań, chociaż poza tym jest wszystko ok. Tylko hmm... emocji nie da się oszukać, skądś ten smutek mi się wziął, ale staram się pocieszać, że to jest bardziej w mojej głowie niż w rzeczywistości i jedno nakręca niepotrzebnie drugie. A może to tylko przedwiosenny dołek? No nie wiem, ale ten smutek jest męczący i ma związek z nim, niby jest ok, a ja tęsknie, może właśnie przez tą obawę końca i wbicie sobie tego do głowy zaczęłam się żegnać z nim w duchu? Gdy się myśli o końcu, którego się nie chce to wszystko boli i wywołuje tęsknotę, bo " może już za chwilę tego nie być". Przegapiłam moment kiedy to się zaczęło i teraz dzień po dniu nie mogę tego ogarnąć- budzę się i coś ściska w środku do bólu... W ciągu dnia też łapie. Trudno to dobrze opisać, ale może ktoś wyłapie o co chodzi. Musiałam się wygadać, bo to strasznie męczące jest.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Powracająca autorka wątku
Mój pierwszy post nie dodał się, więc spróbuję po raz drugi go napisać i wysłać, mając nadzieję, że teraz jednak już dojdzie. Gościu, bardzo mi przykro, że bijesz się z milionem myśli, które dotyczą Twojego związku. Twój post brzmiał tak smutno. Myślę, że te wszystkie przykre słowa, które padły z ust ukochanego, teraz trują Twój rozum i serce. Kłótnie mają to do siebie, że dają albo oczyszczenie, albo gorzkie i głębokie rany, ze względu na charakter wypowiedzianych słów. Was spotkało to drugie, niestety. Ciężar niektórych z nich bywa nie do zapomnienia, nawet i na długie lata. W sercu zawsze będzie już ta zadra. Jeśli jest między Wami miłość, i to taka, o którą warto walczyć, spróbujcie oddzielić grubą kreską tamte wydarzenia i próbować na nowo cieszyć się tym związkiem. Wiem, że to może być bardzo trudne, tym bardziej, że my, kobiety, posiadamy intuicję i czujemy, kiedy coś jest nie tak, ale teraz wszystko zależy od Was, Waszych chęci na odbudowę relacji. One są bardzo napięte. Nerwy, którymi dał się ponieść

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Powracająca autorka wątku
(C.D.) Twój ukochany, przyniosły Tobie wiele niepokoju, poczucia osamotnienia, zagubienia, skołowania. Mimo, iż nie ma związków bez kłótni, warto dać sobie szansę, jeśli się czuje, że to może nadal trwać i dać szczęście. Każdy ma prawo do gorszych dni, w których może zachowywać się nieznośnie, niezrozumiale, ale po nich należy umieć przeprosić i okazać jak najwięcej miłości drugiej połowie. Jeśli Twój partner okazuje Ci jej mniej w ostatnich czasach, to może spróbuj Ty inicjować Waszą bliskość. Może to go otworzy na nowo. Najgorsze jest takie tkwienie w domysłach, przypuszczeniach. Twoje, pełne bólu i smutku, słowa są dowodem na to, że bardzo go kochasz, ale cierpisz teraz z powodu słów, które z siebie wyrzucił. Pamiętasz kontekst tych słów? Kto miał wtedy więcej racji? Jak on odnosił się do Ciebie w tamtej chwili? Nie musisz odpowiadać na te pytania, ale może one Ci jakoś pomogą. Twój ból jest zrozumiały, ale spróbujcie o tym zapomnieć. To będzie bardzo trudne, ale postarajcie się walczyć o to, co Was łączy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja jestem obecnie sama po ostatnim ex ciezko mi zaufac dzis jednak tez trafic na wartosciowego faceta sie graniczy z cudem uslyszalam kiedys ze jestem za dobra moze cos w tym jest ze jak kobieta ma dobre serce to obrywa po tylku

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Powracająca autorka wątku
Niestety, prawdą jest, że ludzie dzielą się na ufnych oraz na tych, którzy to zaufanie wykorzystują do swoich celów. Ci pierwsi nie mają powodu do wstydu, bo to piękna cecha. Wstyd powinno być tym drugim właśnie. Za to, że stali się tak podłymi, nieempatycznymi, wyrachowanymi wręcz ludźmi. Jednak, najważniejsze jest to, by nie tracić wiary i nadziei w prawdziwe uczucie. Ja, mimo ostrożności, nadal w nie wierzę, bo to najpiękniejsze, co może dać człowiek drugiemu człowiekowi. Staram się poznawać nowych ludzi, czy to w życiu realnym, czy w tym wirtualnym. Ale też wiem, że nie można się nastawiać na cuda. Co ma być, to będzie. Nawet, jeśli poznam dobrego kumpla, to zawsze dobrze było na niego trafić. Najgorsze, to zamknąć się w sobie na tyle, by przestać szukać dalej. To nieprawda, że jak nie wyszło raz, to za drugim razem też nie wyjdzie. Trzeba zmienić myślenie, nastawienie. Ale, trzeba też pamiętać, być czujnym, uważnym. Gościu, zobaczysz, że za jakiś czas spotkamy tych, z którymi będziemy w pełni szczęśliwe.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość masz wnętrze anioła
Powracająca autorka wątku dziś pisze w tym wątku pierwszy raz, ale po przeczytaniu twoich wypowiedzi musze ci to powiedzieć że uważam że masz piękne i głebokie wnętrze, piękną i rzadko spotykaną dusze anioła, tacy niestety są na tej ziemi głównie aby cierpieć przez innych, choć mam cichą nadzieje że trafisz na faceta z równie pięknym i głębokim wnętrzem, jednak nie będzie to ktoś kto ciebie zaczepi lub zainicjuje z tobą rozmowe, to ty będziesz musiała go znaleźć bo on jest tak samo wraźliwy jak ty i nie odważy się aby sam podbić do ciebie, taki pardoks

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Powracająca autorka wątku
masz wnętrze anioła, o rany, ależ mnie teraz zawstydziłeś, hahaha. Bardzo dziękuję za tak urocze słowa, naprawdę. Jednakże, aniołem nie jestem, bo mam swoje wady. Zresztą, jak każdy. No, i dawniej myślałam, że trafiam na takich aniołów, a było im do nich daleko, jak się później okazywało. Ten temat mi udowodnił, że podobnie myślących jest wielu, że wśród nas żyją tacy, którym zależy na dobru partnerów, pod każdym względem. Niestety, prawdą też jest, że tacy, jak my, bardzo cierpią potem. Rozmieniają na drobne wydarzenia, przeszłość, sytuacje. To, z jednej strony, bardzo dobre, bo uczy analizy, wyciągania wniosków, ale z drugiej, to nie pozwala przez długi okres czasu się pozbierać. Nie nastawiam się z góry na to, by ten ktoś był bardzo podobny do mnie, bo to wychodzi przy dłuższym poznaniu, ale miło byłoby kogoś takiego spotkać. Kto wie, co i komu przyniesie los. Ja nadal poszukuję. Mam przyjemność lub nieprzyjemność poznawania różnych osób, ale cieszę się, że one pojawiają się w moim życiu. Że może kiedyś...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość żw24
I jaka wytrwała ;) To już jakoś 1,5 roku konfrontowania się ze złamanymi personami z budującymi wpisami... Winszuję ^^

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Czasami naprawdę człowiekowi uda się trafić ma uczciwego, życzliwego bezinteresownie człowieka. Rzadko bo rzadko ale ważne że jednak.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Powracająca autorka wątku dziś Każde doświadczenie, nawet złe, jest dobre, niestety te złe są często bolesne psychiczne, co wrażliwe osoby przechodzą ciężko, często się zniechęcając. Lecz widze że ty pomimo niepowodzeń dalej próbujesz, co jest pozytywne. Jedynie co podpowiem to ulepszyć strategie wyszukiwania tych diamencików w błocie, bo to jest tak naprawde to co szukasz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś Czasami naprawdę człowiekowi uda się trafić ma uczciwego, życzliwego bezinteresownie człowieka. Rzadko bo rzadko ale ważne że jednak. Zgłoś jasne że się trafia, ale w najmniej oczekiwanym miejscu i czasie, dlatego trzeba być na baczności szczególnie gdy jest to coś codziennego, bo znaleźienie kogoś takiego będzie w jak najbardziej zwykłych okolicznościach a nie żadne strzały amora pod palmami na plaży gdzieś na morzu śródziemnym

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Akurat w ogóle nie miałam na myślisz związków.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
W zwiazkach zawsze ktos kocha bardziej . Chyba rzadko jest pol na pol... a wtedy ta strona ktora kocha bardziej jest zawsze na stracinej pozycji, a ta ktora kocha mniej, kocha wtedy jeszcze mniej,,.. I to zawsze poczatek konca..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość odwrotność nie przyciąga
zauroczenie jest dla naiwnych, miłość to dojrzałe uczucie które się buduje, często latami, ale trudno jest trafić kogoś kto dokładnie tak samo się czuje z nami, takie coś rzadko się trafia. pozatym, ludzie mają różne oczekiwania od tych różnych relacji i pomaga gdy są zbliżone poglądy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Powracająca autorka wątku
O, ależ mnie ciekawa lektura zaskoczyła z rana, hehehe! Dziękuję Wam za wszystkie wpisy. Żw24, świetnie, że wróciłeś w te (nie)skromne progi po dłuższej przerwie, hehehe. Nie mogłam nigdzie wpaść na Twoje posty lub tematy, a tu takie zaskoczenie. Również jestem tutaj od niedawna z powrotem. Miałam prawie półtoraroczną przerwę z Kafeterią. A co do negatywnych wpisów, które także się tutaj pojawiają, to moje zdanie jest niezmienne: każdy ma prawo pisać, co mu się podoba i co myśli, a ja nie muszę na to reagować przecież. A że jednak reaguję, to tylko po to, by odnieść się do punktu widzenia tej negatywnie nastawionej strony. Choć wiem, że i tak jej nie przekonam ze swoimi argumentami. Ogólnie: "piszta, co chceta", hahaha. Jeśli chodzi o sformułowanie, które pojawia się prawie od początku powstania tego tematu, że ktoś w związku kocha bardziej, to mnie ta myśl do tej chwili boli. Mimo, iż okazuje się prawdziwa, co można wyczytać w wielu przykładach, które są serwowane dzień w dzień na Kafeterii. Poznając tę drug

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Powracająca autorka wątku
(C.D.) drugą osobę, wiedząc, jakie ma poglądy na daną sprawę, znając jej charakter na tyle, by chcieć z nią wejść w związek, ma się nadzieję, że tak już będzie zawsze. Fakt, przeciwności też są potrzebne, bo gdyby wszystko było do siebie tak podobne, to to nie byłby związek, tylko obopólne głaskanie się do znudzenia. Musi być równowaga przecież. Jeśli chodzi o szukanie po tylu przykrych doświadczeniach, to ja od zawsze tak miałam, że lubiłam poznawać nowych ludzi. To miłe uczucie, kiedy ta druga osoba, po tej drugiej stronie chce spędzić czas na poznawaniu Ciebie. Oczywiście, mam tu na myśli pozytywne przypadki, bo o tych negatywnych, to nie chce mi się nawet pisać. Po prostu, pisząc delikatnie, nie wpasowaliśmy się w swoje gusta i trzeba było szukać dalej, hehehe. Ludzie są różni. Każdy ma swoje wymagania względem tej drugiej osoby. Z tym, że te wymagania bardzo często weryfikuje samo życie. Nigdy nie jest tak cudownie, żeby nie mogło być lepiej. Tylko, że najgorszej boli, kiedy osoba, którą się naprawdę koc

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Powracająca autorka wątku
(C.D.) kochało, zmienia się pod czyimś wpływem tak diametralnie. Jakby małpiego rozumu dostała (nie obrażając tych małp). I wtedy, nagle, jest się w kompletnym szoku i załamaniu, z milionem myśli w głowie: co było racją, a co kreacją. Czasami już myślę, że może to było spowodowane chęcią ucieczki z kimś, kto nie będzie tyle kalkulował, gdybał, myślał, mimo, iż sami tacy właśnie byli. Tylko, z drugiej strony, ciekawe, po co to wszystko mówili wcześniej. Może było tak, że sami nie wiedzieli, czego chcą od życia, tak naprawdę. Ech, nie wiem. Wiem tylko, że straciłam wiele nerwów i zaufania przez nich. Może już mam takiego pecha w swoim życiu, że trafiam na kłamców, którzy żyją z podwójnym przekonaniem, że dobre kobiety, to te, które mocno kalkulują i te, które zdają się na totalny chaos. Raz tak, raz tak. Czyli, że, generalnie, nie ma złych kobiet, każda będzie dobra, do każdej można się dopasować, ekhm. Takie wybory nie są dla mnie. Jestem jednostajna. Od początku taka jestem, i to nie tylko w samych związkach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No popatrz mnie też praktycznie 1,5 roku nie było (a ten temat był tym, od którego zacząłem bodajże), czasem odwiedzam kafe może uda mi się komuś pomóc, czasem można się pośmiać, ale trzeba od tego forum odpoczywać regularnie, bo to wysoce demoralizujące miejsce ;) No i w tym temacie napisałem już co miałem do napisania, widzę że Ty za to wzięłaś na siebie trwałą rolę ;) Kibucuję i będę czasem wpadał ;D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×