Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Chyba dam sobie spokój

W swoich związkach zawsze byłam lojalna, uczciwa, wierna i dobra

Polecane posty

Gość gość24
Autorko, trochę prowokacyjnie może pisałem, ale dyskusje o takich sprawach są dla mnie interesujące, jednak nie miałem w zamiarze czymś cię obwiniać czy coś w tym stylu. Mam nadzieje, że się nie gniewasz :-) Zgadzam się z tobą, że jak się nie spróbuje to się człowiek nie dowie. Sam też mam problemy w tej materii i liczę, że w takich dyskusjach się czegoś nauczę, poznam inny punkt widzenia, szczególnie od osób starszych z większym bagażem doświadczeń. Przykre jest to, że faceci z którymi byłaś tak się zachowywali. Sam obserwując co się dziej dookoła mam wrażenie, że podstawy dżentelmeństwa, taktu i trzymanie się podstawowych zasad są coraz mniej praktykowane. Ludzie zrywają ze sobą przez sms-y, nie umieją się określić czego chcą a małżeństwo staje się przeżytkiem. I nie chodzi o to, że jestem zagorzałym konserwatystą, ale jak słyszę od znajomej, że zerwała po kilku latach z chłopakiem(z którym miała udany związek) bo...musi się wyszaleć to ręce opadają. Mam nadzieję, że niebawem poznasz tego odpowiedniego faceta(a może już znasz?) i będzie twoim ostatnim :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Powracająca autorka wątku
Gość24, cieszę się i dziękuję, że zechciałeś wypowiedzieć się w tym temacie. Nie uraziłeś mnie niczym. Miło, że wyraziłeś swoją szczerą opinię, pokazując mi swój punkt widzenia. Podchodzę do tematu związków, miłości, w staroświecki sposób, czego się nie wstydzę, ale zdaję sobie sprawę z faktu, że takich ludzi oraz postaw jest coraz mniej. Obserwując tutejsze tematy, sama widzę, jak postrzeganie związków się zmienia; jak stare "metody" są wypierane nowymi... Gość24, będzie mi bardzo miło, jeśli zechcesz tu nadal wpadać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość24
Nie rozumiem dlaczego miałabyś się wstydzić. To nie jest staroświeckie podejście tylko normalne. Raczej ten zbytnio liberalny sposób bycia w zwiąku jaki można zaobserwować u wielu osób wydaję mi się nieco żenujący. Chętnie będę odwiedzał temat, szczególnie jak dyskusja pójdzie w ciekawym kierunku :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Powracająca autorka wątku
Gościu24, myślę, że za całokształt tego, jak podchodzi się do związków, odpowiada to, jaki charakter się posiada, co oraz w jaki sposób się przeżyło, no, i, ogólnie, jak traktuje się ludzi, tak po prostu. Wszystkie te wymienione cechy są indywidualne, więc i związki też takie są. Jednym będzie podobać się wszystko, co staroświeckie, i wśród takich znajdą podobne spojrzenie na ten temat, a drugim, to nowoczesne. Nie ma reguły. Najważniejsze, moim zdaniem, jest jednak, by oba te typy jakoś się szanowały, tolerowały, trwały w swoich przekonaniach oraz wartościach, a nie, jak można często tutaj przeczytać, by jedni rzucali się na drugich, wyśmiewali ich, uważali za dziwaków lub wyuzdanych egoistów... Owszem, można się nie zgadzać z odmiennymi opiniami, rozmyślać o nich, próbować zrozumieć myślenie współrozmówcy, ale żeby się kłócić, kto tu ma rację? To nie ma najmniejszego sensu. To jest to, o czym pisałam w pierwszym zdaniu swojej wypowiedzi. Świetnie, Gościu24, że będziesz odwiedzał ten temat; miło to wiedzieć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość24
Jasne, oczywiście. Mam znajomych co ich podejście do związków mi nie odpowiada, ale lubię ich bo spoko z nich ludzie do towarzystwa. Ja nie gardzę osobami z innym spojrzeniem na świat niż mój bo tak jak napisałaś innym może nie odpowiadać mój punkt widzenia. Nie zrozum mnie źle. Nie mam klapek na oczach i nie uważam, że jeden punkt widzenia jest najsłuszniejszy. Natomiast użyłaś stwierdzenia "staroświecki" w odniesieniu do tworzenia związków oraz napisałaś, że się nie wstydzisz. Staroświecki to inaczej taki zacofany, niemodny. Chyba nie uważasz, że masz zacofane poglądy prawda? :-) Sam też często się spotykam, że ktoś kto ma poglądy takie jak nasze( bo chyba mamy zbliżony punkt widzenia :-) ) to zaznacza że się tego nie wstydzi.Ale po co? Jak ja rozmawiam z ludźmi na takie tematy to mówię o tym jakby to był normalny stan rzeczy. Chęć posiadania dzieci( nawet kilkoro), model rodziny gdzie facet powinien ponosić główną odpowiedzialność za utrzymanie czy dbanie o kobietę i nie flirtowanie z innymi jak się jest w związku to wartości, które dla mnie są normalne i oczywiste i nie określiłbym ich staroświecko bo dla mnie nie są(oczywiście bywają tacy co się śmieją, ale mnie to nie krępuje). Równie dobrze ludzie co mają tzw nowoczesne podejście do życia(wolne związki, brak małżeństw, traktowanie seksu jak podanie ręki ) mogliby mówić, że mają nieco zdziwaczałe podejście do związków. Ale tak nie robią bo się nie wstydzą i nie uważają za zdziwaczałe. Tak samo dla mnie np. monogamia jest czymś normalnym i mówię o tym normalnie bo się nie wstydzę.Rozumiesz o co mi chodzi? Ja zawsze chętnie rozmawiam z ludźmi o takich i innych poglądach, ale nie krytykuje ich i nie forsuje swoich przekonań tylko daje logiczne argumenty i często druga strona robi tak samo i jest fajna dyskusja :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Powracająca autorka wątku
Gościu24, prawdą jest, że rzucanie, w pewnym sensie, "przedmowy" na temat wstydu lub jego braku, kiedy wygłasza się swoje poglądy, których jest się pewnym, może brzmieć dziwnie. Tylko, że czym innym jest rozmowa o nich wśród bliskich osób, które znamy na co dzień, a czym innym, kiedy rozmowy toczą się w internecie, na przykład. Wtedy, chcąc jakoś zaakcentować swoje stanowisko obcym, dać do zrozumienia, że będzie się broniło swojej prawdy, z "automatu" mówi się o tym, że się nie wstydzi tychże poglądów. Taka, jakby, reakcja poznawczo-obronna, hehehe. Prawidłowo to zauważyłeś. Myślę, choć mogę się mylić, że wtedy taki przekaz staje się mocniejszy dla odbierających, którzy nas nie znają. Wiesz, to działa na zasadzie albo akceptacji, albo dyskusji. Ktoś napisze: "Nie wstydzę się, że wierzę w Boga!", na przykład, to inni będą to odbierać, być może, jako zachętę do poznania tych mocnych argumentów piszącego w ten sposób, albo, wręcz przeciwnie, do zhejtowania go od góry do dołu za tę śmiałość i odwagę. Pisząc w te

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Powracająca autorka wątku
(C.D.) ten sposób, tu, na forum, często zaznaczałam i zaznaczam, że nie wstydzę się tego, co czuję oraz co podpowiada mi serce. Piszę zgodnie z nim. Podkreślam to mimowolnie. Zresztą, robię tak nie tylko ja. Co do kolejnego Twojego pytania, to oczywiście, że nie uważam swojego podejścia do związków i życia z drugą osobą za dziwne, zgorzkniałe, smutne, bez charakteru, i jak to tam można jeszcze nazwać. Tak mogą myśleć tylko przeciwnicy, ci, którzy myślą kompletnie inaczej. Moje podejście do związków bardzo mi się podoba (byłoby bardzo dziwne, gdyby było inaczej, hahaha). Lubię swoje wyobrażenia, lubię zbierać opinie osób o podobnych poglądach, lubię ten swój myślowy porządek, generalnie. I, powtórzę, hehehe, nie wstydzę się tego. Jeśli ktoś ma problem z zaakceptowaniem takiego stanu rzeczy, to albo rozmawiam z nim spokojnie, albo, co też jest nierzadkie, nie podejmuję żadnej rozmowy, widząc agresję i chęć prowokacji na jej twarzy. Czasami lepiej jest milczeć, po prostu... Nie wszyscy muszą się lubić przecież.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość24
A tak z ciekawości. Gdzie poznawałaś swoich byłych? Nadal jesteś zrezygnowana i uważasz, że będziesz sama? Przez 2 lata pojawiały się jakieś nowe szanse? Masz 27 lat. Na spokojnie masz czas aby znaleźć odpowiedzialnego faceta i ułożyć sobie życie. Jak zakładałaś ten temat miałaś 25 a pisałaś jak 35-letnia panna :D. Chyba, że zmieniłaś już podejście.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Powracająca autorka wątku
Gościu24, swoich byłych poznawałam osobiście oraz przez swoich znajomych. Tak samo, jak i resztę znajomych. Fakt, ten temat niebawem będzie obchodził drugie urodziny, hehehe. Kiedyś wspomniałam, że pisałam go, będąc wzburzoną, rozżaloną. Wtedy, w tamtej chwili, myślałam właśnie tak, jak to opisałam. Miałam milion gorzkich myśli, którym dałam wtedy tutaj upust. Dziś, mając te dwa lata więcej, a tym samym: dwa lata więcej mądrości oraz głupoty na temat związków, mogę stwierdzić, że chciałabym ponownie się zakochać, ale będę już uważniej patrzeć na różne aspekty bycia z drugą osobą. Ktoś może pomyśleć, że przez takie uważne podejście mogę nikogo nie znaleźć, bo będę w każdym widzieć samo zło i przeszłe wydarzenia, ale ja tak nie uważam. Trzeźwy umysł oraz głowę trzeba umieć zachować w każdej znajomości. To powinno dotyczyć każdego z nas. Hahaha, tę 35-ciolatkę wzięłam za komplement. Mam taki styl wypowiedzi, wyrażania myśli, ale zdaję sobie sprawę z tego, że może on być drażniący dla tych, którzy mnie nie znają.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Powracająca autorka wątku
(C.D.) Nowych szans było kilka, ale skończyło się na kumpelstwie, neutralnych kontaktach. Generalnie, to rozmijaliśmy się w temacie związków, a to temat główny, heheh. Ale nie załamuję się, nie poddaję. Co ma być, to będzie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wątek ma 2 lata, a ja właśnie teraz przeżywam ten ogromny żal, z którym pisała autorka. Facet mnie zostawił po 5 latach jak mi się wydawało udanego związku. Było naprawdę dobrze, a ja zawsze szczera, lojalna, zawsze stawiałam go na pierwszym miejscu, zawsze mógł na mnie liczyć i co? I nagle mi mówi, że nie czuję się już dobrze w tym wszystkim. Straciłam wiarę w ludzi, tak cholernie zaufać i tak cholernie się zawieść. Nie wiem co robić ze swoim życiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Powracająca autorka wątku
Bardzo mi przykro, że i Ciebie spotkała ta okrutna niesprawiedliwość. To bardzo boli. Początkowo, to ma się nawet poczucie, że kończy się wszystko, dosłownie. Twój związek był dłuższy od mojego najdłuższego, ale nie o lata tutaj chodzi. Nie wiem, co oraz z kim jest nie tak. Kto ponosi winę za milczące rozstania. Przecież osoba, obojętnie, czy kobieta, czy mężczyzna, nie zmienia swojej troski, opieki, czułości i miłości względem swojego partnera w ciągu jednego dnia. Skoro było tak dobrze od zawsze, to co się takiego nagle stało, że on lub ona postanowił to wszystko zniszczyć i z tego zrezygnować, zostawiając przeszłe życie oraz przeszłą miłość. Dlaczego nie ma w tym słów jakiegokolwiek wytłumaczenia, tylko ucieczka. I to po tylu przeżyciach, wspólnie spędzonych latach. To okrutne. Życzę Ci bardzo dużo spokoju. Tego teraz potrzebujesz najbardziej. Pamiętaj, że to nie Ty jesteś winna, tylko on. Cokolwiek między Wami było nie tak, on miał obowiązek powiedzieć Tobie powody odejścia. Jestem myślami z Tobą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość24
Do autorki: "Trzeźwy umysł oraz głowę trzeba umieć zachować w każdej znajomości" - dobrze powiedziane ;-). Nie irytuje mnie twój styl, ale to jak napisałaś na samym początku to wydało mi się może trochę groteskowe :-) Mam prawie tyle lat co ty wtedy i jak pierwszy raz to przeczytałem to pomyślałem sobie: Nie powinna aż tak narzekać skoro jest taka młoda. :D Nieeee nie ma tak, że co ma być to będzie :D. Nie polecam tak myśleć bo czasami to, że potkniemy się o krawężnik może zmienić nasze życie. Wiem bo raz podjąłem dość spontaniczną decyzję która zaważyła baaardzo dużo :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość24
gość 23:24 Ile ty i twój były macie lat?Byłaś jego 1 dziewczyną? Wiek jednak ma znaczenie bo może był nie dojrzały na dłuższy związek. Mam znajomych co są długo ze sobą i rodzeństwo, które każde z nich tez ma długoletnią sympatie. Widzę jaką ludzie wywierają presję(szczególnie rodzina, rodzice itp.) Pytają ciągle: A kiedy ślub? A kiedy się jej oświadczysz? albo gadają coś w stylu: Jak się jest już 5/6 lat to albo ślub albo rozstanie bo to trzeba się decydować. Podejrzewam, że jest to irytujące bo mi też gadają tylko bardziej w ten sposób: "A kiedy w końcu znajdziesz dziewczynę? Ty chcesz mieć w ogóle dzieci?!!" Nawiązując to do twojego faceta to może miał takie sytuacje i między innymi to wpłynęło na jego decyzje. Faceci trochę inaczej podchodzą do związków. Jak byłaś jego 1 czy 2 dziewczyną to może trochę to brutalnie zabrzmi, ale może chciał zobaczyć jeszcze jak to jest z inną. Przestraszył się, że zegar mu dobija powoli do 30 i stwierdził, że jak ma coś zmieniać to teraz albo w ogóle. Brzmi to dziwnie i osobiście nie pochwalam, ale może jest to jedna z przyczyn jaka towarzyszyła twojemu byłemu w podjęciu takiej a nie innej decyzji.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Do gość 00:50 Wydaje mi się, że jeśli ludzie są ze sobą razem, jest im dobrze i się kochają to nie mają takiej potrzeby żeby sprawdzić jak to jest z kimś innym. Albo z kimś jesteś albo nie, a 5lat bycia z kimś to jednak jest spory kawał czasu i zwyczajnie nie chce się drugiej osobie zawalczyć, bo każdy związek przechodzi kryzysy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość24
gość Ja się z tobą zgadzam, ale jestem facetem i wiem jak to wygląda z męskiego punktu widzenia. Zresztą mam koleżankę co facet zostawił ją po chyba nawet 6 latach i po krótkim czasie związał się z inną młodszą. To był klasyczny przypadek tego co napisałem. Nie twierdze, że tak musi być w przypadku autorki tamtego posta, ale rozważyłbym to jedno z możliwości. Chyba, że jest coś jeszcze o czym autorka nie napisała.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Napisałam wszystko. Jeśli z męskiego punktu widzenia tak jest, to nawet nie będę tego tematu zagłębiać bo myśl o moim byłym w innym związku jest czystym masochizmem i naprawdę żyć się odechciewa. Nie będę też opisywać całego rozstania, oczywiście usłyszałam te wspaniałe słowa "zostańmy przyjaciółmi" i inne zdania temu może kiedyś... Nagle facet, który mówił że kocha nad życie zniszczył we mnie całe moje poczucie wartości. Okropne uczucie, wierzcie mi serce naprawdę może boleć i to dosłownie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość24
gość Jest to naprawdę przykre co ci się przytrafiło, ale jak szukasz wyjaśnienia tej sytuacji to wg. mnie trochę mało ją naświetliłaś aby coś tu doradzić. :-) Wg. ciebie był to super związek trwający 5 lat i nagle facet zostawił cię i nie rozumiesz dlaczego. Ja też nie ogarniam tego, ale na podstawie tego co napisałaś wniosek nasuwa się sam - inna kobieta. Może trochę po szarżowałem z ta analizą, ale znam już taką historię i MOŻE jest podobnie u ciebie. A może powinnaś chwilę odczekać, może coś samo się wyjaśni? Bez większych szczegółów można tylko zgadywać czym się kierował ten koleś.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Powracająca autorka wątku
Gościu24, rozumiem Twoje podejście do początku tematu, który założyłam. Myślę, że niejedna czytająca go osoba miała podobne spostrzeżenia. No, ale, z drugiej strony, jakoś inaczej nie umiem wyrażać swoich myśli, jak w taki sposób właśnie, więc pomyślałam, że to będzie mój znak rozpoznawczy tutaj, hehehe. To żart, rzecz jasna. Co do podejmowania odważnych decyzji, to było ich kilka w moim życiu, ale jeśli o wejście w związek chodzi, to za najodważniejszą uważam tę, którą podjęłam, wiążąc się z tyle lat od siebie starszym mężczyzną, wówczas, kiedy sama byłam jeszcze nastolatką. Często bywa tak, że tego typu relacje są ukierunkowane na "wiadomy cel", ale tu było totalnie inaczej. I to mnie podbudowało, jeśli chodzi o całokształt. Dziś już wiem, że to nie różnica wieku odgrywa rolę, a to, jaki ma się stosunek do tej drugiej połowy i czy traktuje się ją w pełni poważnie. Długo trwało, zanim w pełni stanęłam na nogi, po tych wszystkich perypetiach ze swoimi byłymi, ale dało mi to sporo mądrych lekcji na przyszłość.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Powracająca autorka wątku
Czytając Twoją rozmowę z Gościem24, przypomniały mi się swoje początki o próbę zrozumienia tego, co się stało. Ten totalny mętlik w głowie, poczucie rozgoryczenia, wściekłości, beznadziei, twierdzenia, że tak już będzie zawsze i z każdym. Również przez to przeszłam. Wiadomo, że każdy jest inny i reaguje inaczej na życiowe tragedie, ale zobaczysz, że za jakiś czas staniesz na nogi. Ból przestanie Ci doskwierać. Owszem, przez dłuższy czas łapałam się na tym, że wracałam myślami do wspólnych chwil, ale najgorsze było to, że musiałam patrzeć też w oczy znajomym, którzy o wszystkim wiedzieli, a z którymi utrzymywałam normalne relacje. Twoje zachowanie i myśli są teraz w pełni normalne. To jest, w ogóle, bardzo trudny temat, bo dotyczy tak delikatnej sfery, jaką są uczucia. A z nimi nie wolno igrać. Każdy dojrzały człowiek powinien sobie zdawać z tego sprawę. Skup się teraz na sobie, na innych rzeczach, niż na wracaniu myślami do przeszłości. Twój spokój i powrót do równowagi jest teraz tutaj najważniejszy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Niestety, nie mogę tego samego powiedzieć o mężczyznach, z którymi byłam. X Wystarczy zmienic kategorie wyboru mezczyzn. I po sprawie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Powracająca autorka wątku
"Zmienić kategorię", czyli, że zmienić gust, jak rozumiem? Pamiętam, jak na początku, chyba na pierwszej stronie całkiem, ktoś mi zasugerował, że wybierałam samych "bedbojów", więc dostałam to, czego chciałam. Oczywiście, wszystkiemu zaprzeczyłam, tłumacząc, że było im bardzo daleko do tego typu mężczyzn. Uważam, że nie da się zmusić do poznawania innych "gatunkowo" ludzi. W relacjach międzyludzkich musi wszystko pasować, jak puzzle. Nie wyobrażam sobie spotykać się na siłę z kimś, kto przedstawia sobą inne, i to kompletnie, wartości. Czułabym, że się duszę, że nie jestem sobą, że tracę tożsamość, w jakimś sensie. Każdy musi szukać podobnych do siebie, według swoich cech, zachowań, mentalności. Nie da się inaczej. Owszem, można byłoby próbować, ale po co się narażać na jeszcze większy ból po rozstaniu, kiedy by nie wyszło. Bo bardzo wątpię, żeby wyszło. Zresztą, wystarczy też spojrzeć na swoje znajomości. Wybierając je, kierujemy się podobnymi wartościami, nigdy nie odwrotnie. Bo nie da się inaczej...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Odpowiadając na pytanie odnośnie mojego rozstania po 5 latach...powód jest taki, że z jego strony się wypaliło. Przestał mnie chyba po prostu kochać. A ja tego cholernie nie potrafię zrozumieć. Nawet nie chce o nas zawalczyć, to okropnie boli bo dałam mu całą siebie, rozmawiałam z nim o wszystkim. Zawsze się zgadzaliśmy w różnych kwestiach, on zapewniał mnie o swoim uczuciu i na każdym kroku okazywał czułośći. Nagle z dnia na dzień postanowił skończyć, czuję się jak by ktoś przeniósł mnie do innej rzeczywistości, jakbym była małym dzieckiem, ktore kompletnie nic nie rozumie. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że ja po 4 latach związku byłam już tak pewna nas i tego, że to jest mężczyzna, który zawsze ze mną będzie,ze teraz nie potrafię się odnaleźć. Znudziłam mu się, a moje poczucie własnej wartości spadło poniżej zera.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja nie szukam wyjaśnienia, chyba po prostu szukam miejsca gdzie mogę wylać swoje żale bo wolę już pisać niż mówić. Mówić nawet nie potrafię bo odrazu płaczę. Mam 24 lata, kończę studia i nie wiem co zrobić ze swoim życie, bo wszystkie moje plany legły w gruzach. Wszystko miałam zaplanowane z nim, a teraz zostałam sama bez pomysłu na życie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość24
Autorko a jakie cechy charaktery łączyły tych 3 facetów(poza tym, że cie zostawili)? Może wybierasz zbyt ekstrawaganckich? Pytałem wcześniej gdzie ich poznawałaś. Odpowiedziałaś, że przez znajomych, ale jakie to były miejsca? Kluby i miejsca podobne gdzie jest impreza?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość24
Nie dziwię się, że byłaś pewna. Podejrzewam, że liczyłaś po cichu, że jak skończysz zaraz szkołę to ci się oświadczy? Też mam 24 lata i skończyłem studia jakiś czas temu. Człowiek chce zakończyć pewien etap związany z uczelnią i zacząć coś nowego bo może w czasie studiów nie było na to czasu albo możliwości a tobie nagle coś takiego się przytrafiło :/. Podejrzewam, że musiał być to też szok dla waszych wspólnych znajomych. Może ktoś mu do rozumu przemówi, wróci i przeprosi. Może to tylko poważny kryzys w waszym związku. Dużo czasu upłynęło odkąd cie zostawił? Bywa, że ludzie się rozchodzą a potem wracają.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
kobiety leca na chamow bo dobrze je pukaja

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tak, planowałam z nim przeprowadzkę do miejsca w którym on pracuje i nawet rozmawialiśmy o ślubie i weselu. Od rozstania minęły dwa miesiące, rozmawiał z innymi, ze mną również. Powiedziałam mu co czuje, że możemy wyjść z tego mocniejsi, tylko trzeba spróbować, ale on nie chce. Mówi, że może kiedyś, że teraz nie chce się z nikim wiązać ... Jak dla mnie po prostu chce spróbować innego życia i jednocześnie wrazie czegoś się zabezpieczyć żeby mieć możliwość kontaktu ze mną. Także naprawdę można się cholernie mocno rozczarować. Zastanawiam się, jak ludzie biorą śluby po roku, dwóch skoro ja byłam z kimś 5 lat i okazało się, że żyłam w iluzji, która była cholernie realna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość24
2 miechy to nie tak dużo.Dziewczyna kumpla zrobiła coś podobnego.Byli ze sobą też długo i po tym czasie powiedziała mu, że chce się wyszaleć póki młoda i, że zrywa z nim bo wie, że prędzej czy później będzie go zdradzać. Szalała tak sobie ze 4 miesiące po czym mocno się rozczarowała swoim kochasiem i wróciła do kumpla. Jeżeli zależy ci jeszcze aby dało się to odkręcić to powinnaś jeszcze raz pogadać ze swoim chłopakiem i powiedzieć mu nie błagalnym tonem ze łzami w oczach tylko zdecydowanie i poważnie jak na dojrzałą kobietę przystało, że jak myśli aby wrócić to niech się szybko decyduje a jak nie to żeby nie myślał, że w razie czego będziesz czekać bo myślisz poważnie o przyszłości i jak nie z nim to ułożysz sobie życie z kimś innym. Tak mi się wydaję, że to może być dobry pomysł, tylko musisz powiedzieć to jak Pani prezes firmy która pozwoli wrócić pracownikowi, ale ma się szybko decydować :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dziękuję Ci za rady :) Mam się z nim jeszcze spotkać za niedługo, to będzie nasze ostatnie spotkanie, tak czuję. Ale na pewno mu to wygarne, że po prostu chce sporóbować innego życia, ale jak będzie chciał kiedyś wrócić i spróbować na nowo to może być już za późno, bo ja naprawdę chcę czegoś stałego. Dlatego nigdy z nikim się nie związałam "na chwilę", on był moim "jedynym" bo dopiero jemu zaufałam i zobaczyłam, że traktuje to poważnie. Niestety przeliczyłam się. Podziwiam ludzi, którzy tak łatwo wchodzą w związki. Ja jestem kobietą , która nigdy pierwsza by się nie starała o mężczyznę, zawsze uważałam że to facet ma się starać. Oczywiście na początku bo potem w związku wiadomo, że oboje musimy z siebie dawać to co najlepsze. I tak właśnie było w tym przypadku. Teraz jak widzę w jaki sposób ludzie się ze sobą wiążą i jak słyszę w jaki sposób jakąś dziewczyna poderwała faceta to mam czuje się jakbym żyła w innych czasach. Nie pasuje do tego świata.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×