Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Matthew1000

Czy bycie kawalerem to coś strasznego?

Polecane posty

Witam, mam na imię Maciek i chciałbym usłyszeć wasze opinie na ten temat. Na początku chciałbym powiedzieć że mam 23 lata i jestem kawalerem, w dzisiejszym języku mówiąc singlem. Spotykam się z wieloma opiniami ze strony znajomych rodziny jak i społeczeństwa na tą sytuację. Ostatnio usłyszałem "No facet prawie wszyscy twoi kumple już mają żony i niekiedy dwójkę dzieci" lub "no a kiedy będziemy się bawili na twoim weselu" , "Maćku a może ty wolisz chłopców" , "yyyy synu widzę że się nie doczekam synowej i wnuków" choć takie teksty ze strony innych mnie bardzo drażnią to zaciskam zęby i staram się to wytrzymać. Powiedzcie mi czy bycie kawalerem jest tak bardzo złe? Dlaczego rodzina i znajomi jak i społeczeństwo dziwnie reagują na ludzi którzy nie posiadają tej drugiej połówki? Przypuszczam że wielu z was odpisze że nie umiem sobie ułożyć życia i jestem "maminsynkiem". Powiem że nie jestem maminsynkiem mieszkam sam, sam się utrzymuję. Pracę mam....... ale tutaj właśnie się zaczynają schody. Jestem kierowcą między narodowym, wyjeżdżam w trasy na cztery a czasami na pięć tygodni i zjeżdżam do domu od 7 do 14 dni zależy jak się praca ułoży więc na prawdę nie ma czasu na poznanie dziewczyny gdyż zapoznanie się z kimś wymaga czasu, poświęcenia i zaangażowania. Znajomi i kuzyni którzy mają żony i rodziny mają pracę na miejscu więc wygląda to całkiem inaczej. Boję się tylko tego że jak będę jeździł to w końcu na prawdę zostanę starym kawalerem. Mówić i oceniać jest łatwo tylko niech ci co tak mówią i oceniają postawią się w mojej sytuacji i wtedy niech coś powiedzą na ten temat. Więc pomyślałem że poruszę ten temat na forum i poznam się i opinią innych. Pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No możliwe, że zostaniesz starym kawalerem, a możliwe też, że w końcu pójdziesz na imprezę i spotkasz dziewczynę, która będzie to znosić. Nigdy nie wiesz. Jakbyś pomyślał inaczej i najpierw wziął ślub, żona byłaby zobowiązana to znosić. ;) Niektórzy wyjeżdżają na dłużej niż ty i są w domu krócej niż Ty (wiem, bo tak pracowałem - jako osoba, która załadowuje ciężarówki i jeden turnus to było półtorej miesiąca, a później tydzień w domu). Anyway, anyhow... u mnie nie ma takiego parcia na ślub. Są ludzie po ślubie, są też zdeklarowani single, niezdeklarowani single i osoby, które są w długotrwałej relacji pozamałżeńskiej (że tak to nazwę), nie narzeczeni ale w stałym związku. No i... gdzieś tam otwarte związki się trafiały itp., ale ja tego nie kupuję. I mówię zarówno o środowisku raczej małomiasteczkowym (gdzie ludzie widocznie są postępowi, bo niektórzy biorą ślub, niektórzy nie, niektórzy kiedy ich stać albo się zdecydują, a mówię o osobach już zdecydowanie ponad 20) jak i miejskim (ze studiów na różnych kierunkach). Sądzę, że mówią tak, bo dobrze Ci życzą, może odczuwają to brakujące ogniwo w Twoim życiu. No kiedy masz mieć dziewczynę, na starość? Poza tym... jak będziesz mieć drugą połówkę, łatwiej będzie się Wam utrzymać, więc może nie będziesz zmuszony wyjeżdżać (warunki w Polsce są niestety takie, że bez pomocy rodziny czy samodzielnie jednak najczęściej trudno jest przeżyć, chyba że Ci się poszczęści, chociaż chciałbym obalić to jako mit, mówiąc, że wystarczy być konsekwentnym). No i... ychm. 30-40 letni facet też znajdzie sobie dziewczynę. Mówię o dziewczynie, nie o kobiecie, bo jego rówieśniczki najczęściej są jednak już wtedy zajęte (ale znam i przeciwne przykłady).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie ma w tym nic złego, jedni wchodzą w poważne związki wcześniej, inni nawet po 40stce, inni wcale i też im się dobrze żyje. Przy twojej pracy rzeczywiście ciężko byłoby budować zdrowe relacje, a potem ewentualna partnerka mogłaby bardzo cierpieć przez twoją ciągłą nieobecność. Tak że według mnie masz jeszcze czas na takie sprawy i jeśli nie doskwiera ci samotność to nie szukaj na siłę żeby zadowolić otoczenie. Pokolenie naszych dziadków i rodziców często wpadało w nieszczęśliwe małżeństwa z pierwszą lepszą osobą "bo to już czas, bo wypada" i widać jak to się dla wielu skończyło - męczarnią przez 40 lat, zgorzknieniem, nieodzywaniem się do własnej żony bo nie ma się wspólnych tematów itp.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×