Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Ciężkie rozstanie

Polecane posty

Gość gość

Hej. Byłam z chłopakiem od 1,5 roku. Na początku związku byłam całkiem inną osobą. Imprezy, alkohol, lubiłam to. Wtedy to on starał się bardziej. W czasie pierwszych dwóch miesięcy związku miała miejsce nieprzyjemna sytuacja. Zdradziłam go, nie był to seks, ale jednak zdrada, tylko i wyłącznie przez wypity alkohol. Wybłagałam go, żeby mi wybaczył. Po wielu prośbach i przeprosinach zrobił to. Wybaczył. Zmieniłam się o 180 stopni. Przestałam imprezować, poświęcałam czas tylko jemu, całkowicie odizolowałam się od znajomych. Zaczęło się układać, było bardzo dobrze. Rzadko zdarzały się kłótnie. Później kilka razy miały miejsce nieodpowiednie akcje. W sylwestra dostałam wiadomość z życzeniami od chłopaka mojej przyjaciółki. Gdy K to zobaczył zrobił awanture. Upił się i wyszedl z domu. Szukałam go przez ponad 1 h. Gdy wrócił przytulał mnie, ale jednak na drugi dzień, to ja musiałam go wybłagać, żeby do mnie przyjechał, swojego błędu nie rozumiał. Obwiniał mnie za tą wiadomość...Pierwsze zerwanie miało miejsce w marcu ubiegłego roku. Miał dość tego, że się czepiam. Faktycznie, wtedy chciałam mieć go na wyłączność. Płakałam, bardzo cierpiałam, prosiłam o powrót. Wrócił. Zmieniłam się. Potrafię uczyć się na błędach. Jednak od tego czasu, cokolwiek bym negatywnego powiedziała brał to jako atak na siebie i był to dla niego powód do rozstania. Wiele razy zdarzały się sytuacje, że kłóciliśmy się, on nie chciał do mnie przyjechać, to ja jechałam do niego rowerem, 10 km, czasami po to, żeby usłyszeć, że jestem k**wą, sz***tą. Dopóki go nie poznałam nie sądziłam,że facet jest w stanie zachowywać się w stosunku do kobiety w taki sposób.Godziliśmy się i wracaliśmy do siebie miliony razy. Jednak to zawsze ja błagałam, prosiłam, namawiałam, rzadko on. Koleżanki od dawna pukają się w głowe, co ja wyprawiam.. Pojechaliśmy razem na wakacje, było cudownie, bardzo zblizyliśmy się do siebie. Czas po powrocie również był fajny, ale nie na długo. Zdarzały się w między czasie kłotnie i rozstania, na tydzień, na dwa dni, na trzy dni. Zazwyczaj wybłagane przeze mnie. Jednak widziałam, że ten mężczyzna mnie kocha, albo udaje ... Kolejna przykra akcja miała miejsce w moje urodziny. Upił się i zostawił mnie samą, wyszedł jako pierwszy. Oczywiście wybaczyłam i na drugi dzień było normalnie. Podobna sytuacja miała miejsce w święta, ubiegłego roku, kiedy to na imprezie narobił rabanu po alkoholu. Podczas kłotni często mnie obrażal i wyzywął, obrażał się za byle co, wielka urażona duma...a ja jak idiotka leciałam i błagałam o zgodę. Tegoroczne święta spędziliśmy bardzo miło. Natomiast po nich, nie było już tak ciekawie. K kocha motoryzacje. Kokosów nie zarabia, ale mimo tego, każdy grosz poświęca na drogie części i akcesoria do auta. Już od jakiegos czasu nie odpowiadało mi to, że nigdzie mnie nie zabiera, że nie wychodzimy, że musze płacić zawsze sama za siebie, mimo tego, że nie pracuję... Podczas jednej z rozmów, przy okazji tematu zwróciłam mu uwagę na to, że skoro ma stałą pracę, mógłby bardziej się wykazać, wielce się obraził, że nie akceptuje jego pasji, kłotnia i kolejne rozstanie ... To ostatnie rozstanie , o którym pisze, było tragiczne. Ciągle wyłam, nic nie jadłam, mało piłam, schudłam w tydzień 3-4 kg. Tak mnie to wykańczało. Ciągle do niego wypisywałam, w zamian otrzymywałam teksty, że już mnie nie kocha, że nie chce ze mną być, żebym s**********a. Byłam sama sobie zostawiona, z bólem spowodowanym rozstaniem, przed sylwestrem, którego przepłakałam zamiast się dobrze bawić. Wypisywałam do niego non stop. Jego kolega napisał do mnie z życzeniami, byłam w rozsypce, więc opowiedziałam mu o tej sytuacji, wyciągnął mnie z domu. Gdy K się o tym dowiedział rzucał chamskimi tekstami w moją strone, wyzywał mnie od ku**ew i dzi**ek. Oczywiście niesłusznie, bo z tym kumplem oprócz rozmowy nie łączyło mnie nic. Ja pomimo tylu wyzwisk, tylu przykrości, nadal liczyłam na powrót. Wybłagałam go o spotkanie. Był dla mnie bardzo niemiły, wyzywał mnie, krzyczał, kiedy ja próbowałam z nim rozmawiać, płakałam rzewnymi łzami,a on mnie wyzywał. Później napisał mi wiadomość że tak naprawde mnie kocha, że wie, że zachował sie jak c*uj i de*il i że przeprasza. Ja oczywiście poleciałam jak na skrzydłach.. i wróciliśmy do siebie. Poszliśmy na studniówke, przyjechał z kwiatami dla mnie i Mojej Mamy, która od dawna prosiła mnie żebym z nim skończyła , bo widziała co ten człowiek ze mną robi. Obiecywał wielokrotnie, że nie wystawi mnie na studniówce, że będziemy się fajnie bawić do końca. Niestety, upił się i zaczął miec do mnie pretensje o byle co. Zostawił mnie samą i wyszedł. Strasznie płakałam, nie wyobrażałam sobie dalszej zabawy w takim stanie. Na drugi dzien przyjechał i przeprosił. Jedno jego słowo i lece jak na skrzydłach, znowu sielanka. Nie trwało to długo. W ten Wtorek odwoził mnie do domu, razem ze swoim bratem, jak się póżniej okazało. Jego brat nazwał mnie " ku*wą " podczas ostatnich akcji, dlatego też nie czułam się swobodnie w jego towarzystwie i nie odzywałam się nic. Później K miał do mnie pretensje, że nie odzywałam się do jego brata, że nie mam do niego szacunku, że nie powiedziałam mu ani czesć, ani przepraszam..PRZEPRASZAM ?myślałam, że mi serce stanie jak to przeczytałam. Oczywiście kolejna kłotnia i rozstanie, które trwa jeszcze dziś. Czuję się beznadziejne, pisałam do niego, tłumaczyłam, jak może robić mi takie rzeczy, dlaczeo tak mnie traktuje ? na początku odpisywał chamskimi odzywkami, tak jak za ostatnim razem. Wczoraj poszłam do niego do domu porozmawiać .. zaczął mnie wyzywać od k*rew, kazałam mu przestać, zareagował bardzo gwałtownie. Krzyknął " bo co ? " i się zaczął do mnie zbliżać.. i wyzywać mnie dalej prosto w oczy. Dałam mu z liścia, gwałtownie popchnął mnie na łózko i chyba chciał zrobić mi krzywdę, na szczęście jego Babcia i wujek zaczęli go odpychać, Jego matka później wypisywała do mnie z pretensjami, że to moja wina. Piszę do niego nadal długie wiadomośc***ełne żalu. Nie odpisuje nic.. zapytał tylko dziś rano " o której mam egzamin " i żebym dała znać jak zdam. Później nie napisał nic. Jest mi tak ciężko, tak bardzo go kocham, tak mocno mi zależy. Mimo tylu okruceiństw które mi zrobił tęsknie za tym człowiekiem... Zastanawiam się czy znowu będzie chciał wrócić, czy zrozumie..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Juz wczoraj wstawialas to prowo!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Do psychologa dziecko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×