Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość kanapkowa

naprawdę u was codziennie?

Polecane posty

Gość gość
12;50 polac jej

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
dziś Dokładnie :) Powiedz mu to co nam piszesz. Bądź szczera ,lepiej teraz niż za 5lat? Zapytaj go dlaczego oczekuje, abyś to tylko ty gotowała? Bo koledzy tak mówią? Powiedz mu, że nie chce ci się wymyślać codziennie nowych obiadów ,nie masz takiej potrzeby i nie lubisz.I jak narazie to się nie zmieni.zaproponuj abyście razem coś gotowali w weekend na obiado-kolacje. A tak z ciekawości to co on je jak wraca? Jak sobie radzi?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gośćfgknknkb Tak, tak, ja wiem, że są kobiety, które robią z kuchenki ołtarz kobiecości. Macie do tego prawo, tak samo jak inne kobiety mają prawo powiedzieć, że gotowanie je męczy, nie mają do tego smykałki, wolą żywić się na mieście lub znaleźć gotującego faceta. Prawda jest taka, że mężczyzna nie docenia gotowania, tylko traktuje to jako oczywistość. Brak tej funkcji w robocie domowym zwanym żoną budzi jego frustrację. Podsuwanie mężowi obiadów nie sprawi, że będzie przy Tobie do końca życia. To są egoiśc****atrzą na własne dobro w pierwszej kolejności. Musi być jakiś sprawiedliwy podział, owszem, nic nie stoi na przeszkodzie, żeby to kobieta gotowała, ale niech mężczyzna w tym czasie wyjdzie na spacer z dzieckiem, zrobi zakupy, pozmywa po obiedzie, zrobi COKOLWIEK, a nie, że po pracy uwali się na kanapę i czeka na obsługę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
12:55 rozumiem tez ze nie uwazasz za obowiazek zeby facet pracowal. To takie staroswieckie i malo wolnosciowe. Wkurza mnie jak jakas baba mowi jestws niedojrzaly bo grasz caly dzien w gry zamiast szukac pracy. Rozumiem ze zostalas tak wychowana ze facet musi pracowac no ale common jest XXI wiek sa rozne pomysly na zycie. Nigdzie nie jest napisane ze trzeba pracowac.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Magdal3na
Oczywiście nikt Cię nie zmusi do codziennego gotowania ale moim zdaniem fajnie czasem zjeść coś domowego, nie kupionego. Tak pomyślałam, może jakbyście na zmiane gotowali coś co można zjeść na drugi dzień np jakieś leczo albo zupę, albo zrobić kilka jednoporcjowych rzeczy i zamrozić a rano przed pracą wyjmujesz, wracasz o 16 i tylko podgrzewasz ;) poświęcić na robienie takich zapasów jeden dzień a korzystać możecie kiedy Wam się zachce :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Sprobuj nie gotowac a odejdzie na pewno.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
13:04, to ja z 12:55 - Twój argument dowodzi tylko, że udajesz, że nie rozumiesz, o czym pisałam :) Każda dorosła osoba powinna umieć zatroszczyć się o własne przetrwanie, tzn. zarobić na siebie, zapewnić sobie w taki czy inny sposób jedzenie, zadbać o dom, mieć czyste i schludne ubranie itp. itd. Dotyczy to zarówno kobiet i mężczyzn. Jeśli dobierze się para, w której mężczyzna chce mieć posprzątane, ugotowane, dzieci odchowane, a kobieta zgadza się zostać w domu i robić to wszystko, to proszę bardzo :P życzyć szczęścia :P zwłaszcza kobiecie, która może po 15 latach takiego układu obudzić się z ręką w nocniku, bo facet nagle przeżyje największą fascynację swojego życia koleżanką Z PRACY :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Kup facetowi szybkowar i wydrukuj z neta przepisy.Po pracy wrzuci sobie np.Mięso gulaszowe już pokrojone,cebule,przyprawy-20min i gotowe. Lub mrożonka np.zupa fasolowa do szybkowaru i po 5min ma zupę. Mój mąż korzysta z szybkowaru sam,80%dni w miesiącu resztę dań z piekarnika np.kurczak pieczony w całości lub pieczeń z karkówki. Ja nie jem obiadów /gotuje zupy lub drugie danie dla dzieci tylko ,że mąż nie lubi tego co dzieci czyli spaghetti,pulpety,zup(ogórkowa,kalafiorowa,barszcz ukraiński,pomidorowa) dlatego gotuje sam ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Czy bierzesz pod uwage ze jesli chcesz wszystko po rowno to mozesz na tym stracic. To nie jest tak ze nagle wszystkie kobiety sa super z dobra praca i samowystarczalne a faceci to nic nie warte przegrywy. Moze sie okazac ze facet na innym polu radzi sobie lepiej od ciebie i wg twojej teorii tyle samo powinien wymagac od Ciebie. Rozumiem ze obiady po rowno ale czy z pieniedzmi tez. Co jesli facet zarabia wiecej i go stac na pol fajnego mieszkania a ciebie nie stac? Wtedy rozumiem juz teoria ze po rowno sie nie liczy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
tezmi sie wydaje ze autorka grubo poplynie na tym ukladzie.. w z wiazku nie ma czegos takiego jak po pol.. a jak kiedys zachorujeszto kto sie toba zajmie?...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ale wy macie tych facetów upośledzonych, sorry, ale mnie to po prostu śmieszy. Jak mój narzeczony jest głodny to...robi sobie obiad! Proste. Dużo czasu spędzamy razem, po prostu nie przy zapychaniu ust jedzeniem jak to niektórzy opisują. W moim domu rodzinnym też obiad nie był wielkim wydarzeniem bo i tak dużo czasu rodzina spędzała razem, a nie tylko wtedy jak zgłodnieli :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie chodzi o uposledzenie tylko o glupie trzymanie sie zasady "po rowno".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"To nie jest tak ze nagle wszystkie kobiety sa super z dobra praca i samowystarczalne a faceci to nic nie warte przegrywy. Moze sie okazac ze facet na innym polu radzi sobie lepiej od ciebie i wg twojej teorii tyle samo powinien wymagac od Ciebie" - zgadzam się z tym, to fakt :) Kobiety zarabiają mniej na całym świecie z powodu swoich obowiązków związanych z macierzyństwem, mnie samą aż dwukrotnie ominął awans w pracy, bo powiedziano mi wprost, że nie jestem dość dyspozycyjna, bo biorę zwolnienia lekarskie na dziecko. Niestety ktoś musi te zwolnienia brać, a panowie się nie palą do tego... Nie twierdzę, że jest równość, bo jej nigdy nie będzie, ale też sprzeciwiam się takiemu podejściu "zarabiam więcej, więc Ty musisz odwalić wszystkie domowe obowiązki". Kobiety mają bardzo dużo na głowie, zwłaszcza mając dzieci, również mają męczące i stresujące prace i uwierz mi, gdy przychodzą do domu, też marzą o świętym spokoju, chwili odpoczynku z kubkiem herbaty i ulubioną książką czy serialem, ale trzeba ogarnąć dzieciaki i przestrzeń wokół siebie. Partner czy mąż, który uważa to za wyłącznie babską robotę i obowiązek, jest po prostu okrutny i egoistyczny wobec swojej drugiej połowy. A gdy przyjdzie co do czego, to i tak idzie w długą i nie bierze pod uwagę, że mu żona wiernie gotowała obiady przez tyle lat. Trzeba jakoś podzielić te obowiązki, niekoniecznie pół na pół, zresztą i tak kobieta i tak zazwyczaj robi znacznie więcej. Ale jakieś wsparcie być musi, a kobieta musi wywalczyć sobie jakąś przestrzeń na własny relaks, bo inaczej robi z siebie robota i poświęca się ponad miarę. Jak lubi gotować, relaksuje ją sprzątanie - ekstra. Ale jak woli inne obowiązki domowe, to też ma do tego prawo, nie można jej przykazać, że ma to robić i już, bo jest kobietą. To naprawdę nie jest żaden argument.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
to już nawet nie chodzi o to, że ma być po równo, tylko, że jedna osoba jest na tyle upośledzona społecznie, że jej reakcją na głód jest darcie japy "nakarm mnieeee!" i robienie awantur o to, że nie jest karmiona :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To teraz meskim okiem, powazna sprawa . Mam 28 lat mieszkam z dziewczyna juz 4 lata, ona jest ode mnie mlodsza o 3. Mam fajna prace i stac mnie by bylo (z malym kredytem) na zakup mieszkania. I teraz tak: jej nie stac na pol, z drugiej strony mi jeczy ze sie sie bedzie czula jak ja kupie za swoje. Czuje ze przez jej upartosc i w zasadzie sam nie wiem co musze sie meczyc w malej wynajmowanej kawalerce. Nie dosc ze sie nie oplaci to jest malo komfortowo i w zasadzie tylko przez jej "widzi mi sie feministyczne".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
sam fakt, że nazywasz to "widzi mi sie feministycznym" sugeruje, że ona ma powody żeby ci nie ufać i nie chcieć mieszkać w twoim mieszkaniu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
13:29 zgadzam sie z Toba ze kobiety maja duzo na glowie, dlatego logiczne byloby zrezygnowanie z czesci obowiazkow. Moze 1/2 etatu lub wogile porzucenie pracy. Kobiwtom brakuje czasu i sil na wszystko (dom i praca) ale dlaczego jak z czegos musza zrezygnowac to najczesciej jest to dom/maz/ dzieci. Az tak bardzo kochacie ta prace ze wybieracie ja a nie rodzine.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
jakie to szczęście, że jestem biseksualna i nawet jakbym nie znalazła noramlnego partnera to nie byłabym skazana na "faceta" który myśli, że ideałem małżeństwa jest z********anie w kuchni w zamian za przytulenie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
tu autorka. no proszę was! pisałam, że w domu rodzinnym jadaliśmy obiady w szkole. nigdzie nie napisałam, że u mnie w domu nigdy ale to przenigdy się nie gotowało. po prostu szkoła albo babcie bo rodzice pracowali. nie uważam przez to, że miałam jakiś zimny dom. do tego też jak pisałam. wielu rzeczy nie lubię. co mam się zmusić? jak razem zamawialiśmy jakieś jedzenie to też zwykle coś tam uszczknęłam, nie jestem chuda ale nie jem też dużo. no co można jeść??? można sobie do sandwichera kanapki zrobić i tam nawsadzać różnych fajnych rzeczy i ma się ciepłe jedzonko, czasami robię różne sałatki, sama robię też pastę jajeczną do chleba, jajecznicę, jajka na miękko, kisiel, budyń, owoce, sałatka owocowa, jogurt, słodycze, chipsy, popcorn, płatki z mlekiem.... do tych co pisali że mi godzina nie pasuje. no nie pasuje mi - nie jestem nauczona tak jeść. gdybym zjadła wieczorem obiad to bym pewnie zasnąć nie mogła. dla mnie to jest za ciężkie za trudno to zrozumieć? a do tych co pisali że on też mi czegoś odmówi czego nie lubi. bywa i tak. poza tym jak dobrze ktoś zauważył co innego raz na czas coś zrobić [ja też czasem robię coś dla niego tyle że bez związku z jedzeniem] a co innego musieć coś robić codziennie. może gdybym umiała gotować lub by mnie to w jakikolwiek sposób rajcowało, albo on by mnie jakoś namówił to może i bym coś w tym kierunku zrobiła ale tak nie jest. on tylko wyraża chęć do zjedzenia obiadu i czasem powie co to miałoby być [czego w życiu nie robiłam np.] fajnie nie? chyba nic z tego nie będzie. nie wiem co z dziećmi bo się nie zastanawiałam. uważam że jesteście co poniektórzy bardzo niesprawiedliwi i niemili. co to miało być że facet ma mieć pełny brzuch i puste jaja? wiecie co? to ja chyba wolę być sama i nawet bez dzieci jak mam być komuś wszystkim. ja też myślałam że wiążę się z facetem który potrafi się sam ogarnąć w kwestiach pracy, higieny, jedzenia. gdzie jest powiedziane że jak się jest razem to ja muszę mu gotować? to jest jakieś chore. podkreślam też że nigdy się go o nic nie czepiałam. kiedyś nam się zepsuła pralka i też mogłabym od niego wymagać naprawy [no przecież jest facetem tak??] jednak powiedział że się nie zna na tym i szkoda żeby w ogóle brał się za rozkręcanie bo jeszcze coś zepsuje i sama osobiście zadzwoniłam do serwisu i naprawili więc co wy mi tutaj insynuujecie? ja jestem ta beznadziejna i zła? pracuję, mam swoje zainteresowania, dbam o siebie, w moim przekonaniu również o niego i o dom. ale to wszystko za mało i niewystarczająco bo nie mam funkcji gotowania? i dokładnie jak ktoś pisał. mój facet ma kilka takich rzeczy których za chiny ludowe nie zrobi. nigdy, choćbym prosiła. nie i już. a ja się mam dać zagonić do kuchni do garów do czegoś czego nie lubię robić bo ????? o czym wy mówicie? ognisko domowe? razem stworzyliśmy sobie gniazdko kupiliśmy meble za wspólne pieniądze, dbam żeby było czysto, jestem zadbana, sex mamy fajny, jak potrzebuje to mu i koszulę wyprasuję bo mi go żal jak widzę jak mu to idzie. mnie idzie lepiej i nie widzę w tym problemu. ALE GOTOWAĆ NIE CHCE! i mam rozumieć że przez to żadna ze mnie partnerka, zona, matka nie będzie tak?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
I facet od mieszkania zadal dobre pytanie. Przez glupie hasla feministyczne nie beda mieli mieszkania co wyjdzie na zle obojgu. Niestety takich przykladow jest mnostwo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A ja nie wyobrażam sobie dnia bez obiadu. Tak samo nie wyobrażam sobie zęby mój mąż przed praca nie zjadł ciepłego posiłku. Nie umiem dobrze gotować. Wszystko co gotuje biorę z przepisów. Ale jakoś sobie radzę :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
13:36 - a dlaczego kobieta ma rezygnować z ambicji zawodowych? Przecież można podzielić obowiązki, niekoniecznie pół na pół, i już domowa maszyna się kręci, jest więcej pieniędzy, mieszkanie czyste, w garnku obiad, dzieci oporządzone. Jedynym "poszkodowanym" jest mężczyzna, który o zgrozo musi w końcu coś zrobić poza przyjściem z pracy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
najwyraźniej dla niektórych idiotów (bo inaczej nie można tego nazwać) to nie wystarczy :) Daj spokój, ja nie rozumiem jak można być tak beznadziejnym, żeby nie móc się samodzielnie najeść.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
to ty umiesz korzystać z przepisów, a twój mąż nie umie? Ludzie, czytania to uczymy się w szkole podstawowej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A nie jest ci go zal jak jest glodny?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jak wyżej - dlaczego ma być jej go żal? Jest głodny na własne życzenie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Pytanie o zal wynikalo z tego ze napisala ze prasuje mu koszule bo jej ZAL jak widzi jak to robi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Rozumiem autorkę, bo też nie chce mi się gotować po pracy zwłaszcza, ale jej partnera też rozumiem, bo ja to sama lubię zjeść jakiś jeden gorący posiłek. Nie mówię tu o obiedzie dwudniowym od razu, ale gorący talerz zupy po pracy to dobra rzecz :D Mój narzeczony na szczęście też od czasu do czasu coś ugotuje. Jak ma wolny dzień to potrafi zrobić dobrą pizze. A tak to chilli con carne czy spaghetti, bo to się stosunkowo szybko robi i czasem robi przed pracą jak ma na 12, albo po pracy jak ma na rano. Ja staram się zawsze mrozić poporcjowany bulion i mam podstawę na zupę i potem robi się taką o wiele szybciej. Często gotujemy na 2 dni jakieś jedno danie. Dobry jest makaron ze szpinakiem i suszonymi pomidorami z curry, jak wrzucę cały worek makaronu to mamy dla siebie bardzo syty i smaczny obiad na 2 dni. Piersi z kurczaka zawsze mam w zapasie w zamrażarce i najczęściej przed zamrożeniem kroje je w kawałeczki, żeby potem można był tylko wyjąć rozmrozić i wrzucić na patelnię do makaronu, albo jak sobie robimy tortille. Jestem tak nauczona z domu, że zawsze był jakiś ciepły obiad chociaż jedno danie. moja mama zawsze gotowała chociaż pracowała. Czasami nie ma obiadu, ale zawsze mamy w lodówce jajka, kiełbasę, parówki i pomidory więc robi sobie ten mój chłopak kiełbasę z wody i przygryza pomidorem z cebulą, albo gotuje parówki czy tam omlety różne. Gotowanie to nie jest moją pasją, ale jednak wspólne życie nauczyło mnie pod tym względem dyscypliny i czasami mi się nie chce, ale i tak coś wieczorem ugotuje, żeby było na następny dzień.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No tak maz mi gotuje, ale zanim go poznalam i bylam singielka to nikt mi nie gotowal, a ja nie byłam bezdomna. Dom to atmosfera a nie robienie z jedzenia swietosci. Co innego niedzielny obiad, a codziennie to mozna wsunac byle co. Jak moj maz wyjezdza to jem gotowe zapiekanki, pizze, kebab...bez przesady nie umre od tego. Nie palę, nie piję a na coś umrzec trzeba.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wy na serio tak gotujecie swoim facetom po pracy? Ja mam pracę i mój facet też. Mi dojazdy zajmują 2h więcej. On lubi gotować. Ja nienawidzę. A więc gotuje on. To logiczne, prawda? Jakbym ja była wcześniej w domu, przemogłabym się i ugotowała, ale raz na dwa dni i nic wyszukanego. W weekendy gotujemy albo razem albo czasem ja. Bo on też ma prawo odpocząć. Nie rozumiem kobiet głupio zamęczających się dla mężczyzn w nadziei, że oni docenią ich POŚWIĘCENIE. Ja się poświęcać nie zamierzam. Związek ma być fajny dla obu stron.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×