Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Mysha

jak zapomnieć o nim?

Polecane posty

witaj Martynko piszę specjalnie dla Ciebie Masz racje, to ja się wpierdzieliłam na ten topik, i nie mam prawa żeby swoją osobą burzyć to co tutaj było kiedyś..... przykro mi że tak się stało, naprawdę byłam w dołku , wylałam tutaj swoje żale.....bardzo mi to pomogło ale widzisz zapomniałam o innych, więc podjełam decyzję eteż że nie będę już więcej tutaj pisa bo ..........to już topik nie dla mnie bo ja nie chcę o nim zapominać, kocham go jestem z nim i NIE CHCĘ O NIM ZAPOMNIEĆ życzę Tobie Martynaaa dużo ciepła życzliwości, i uśmiechu żebyś była wesoła, żeby omijały Cię wszystkie smuteczki i goniły radości:) pozdrawiam wszystkich i dziękuję wam za pomoc jaką mi dałyście, zrobiłyście dla mnie bardzo bardzo wiele, pomogłyście mi przetrwać, jesteście wielkie DZIĘKUJĘ.........

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lilownka
a ja wam powiem jedno : weźcie sobie to do serca jesli coś odchodzi(ktos) to tylko po to zeby zrobić miejsce czemuś lepszemu ja teraz juz to wiem :))))a nie wierzyłam --- naprawde to sa madre słowa pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
oj sasetko....nappisales to bardzo nie przymenie...jakbym byla jakas zazdrosna kobieta.....przeciez aj jestem zdecydowanie za tym aby ludzie pisali tu o swoich problemach...bo sama wiem jak to pomaga...ciesze sie bardzoz ze jestes teraz szczesliwa i zycze ci przynajmniej jeszcze 10 razy wiecej tego szczescia ...jednak nie uwazam ze topik moze krecic sie wokol jesdej osoby...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Martynko przepraszam... Najpierw Ty zniknęłaś, teraz ja znikam Masz rację ostatnio stałam się chyba egoistką....Obiecuję się zmienić ;) Skakanie z kwiatka na kwiatek nie jest dobre. Nie gniewaj się już OK? Buźka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
oczywiscie ze sie nie gniewam, ja jakos nie potrafie...zreszta jestem szczesliwa,bo własnie skończyłam rozmawiac z miłością mojego życia...jak juz pisałam wczesniej nie jestesmy razem, ale kontakt utrzymujemy z racji tego ze nie potrafimy bez siebie zyc...:) Ten chlopak jest wspanialy ja go tak bardzo ...nie wiem czy kocham, bo to takie mocne slowo, ze ostatnio boje sie go uzywac.....bo pisza ze jak se kocha to sie wszystko poswieca ja nie potrafie tego zrobic on takze..moze jeszcze nie jestesmy gotowi, moze niedojrzelismy....Mysha a ty nadal jestes z tym mezczyzna...zreszta moze powinnysmy zadac sobie pytanei co znaczy byc ze soba? och dostalma smskaa od niego....jak to mi wielka radosc sprawia nawet nie wiem czy potraficie sobie to wyobrazic...:

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Martynaaaaa nie ma problemu teraz ten topic może się kręcić wokół kogo innego, pozdrawiam,

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Sasetko nie bądź smutna, nie odchodź. Tak naprawdę ten topik kręci się wokół każdego, więc jest tu miejsce i dla Ciebie i dla mnie, dla Martyny, TSE, MKI i wielu, wielu innych dziewczyn i chłopaków, którzy czują potrzebę wypisania się. Zatem czuj się wolna i pisz kiedy chcesz i o czym chcesz ;) Mam nadzieję,że na razie jest tak jak powinno być pomiędzy Tobą a nim.. Martyna - tak nadal ja i mój Viking \"jesteśmy\" razem. Niestety wciąż dzieli nas choleny Bałytk, niestety wciąż dzieli nas bardzo dużo rzeczy, ale połączyło jedno - naprawdę głęboka miłość. Po tym wszystkim co ostatnio przeszliśmy, a było tego dużo, zrozumieliśmy... Oboje... Niedługo się spotkamy. Miłość to nie jest poświęcenie.... ;) Bo kiedy coś poświęcasz to na ogół żałujesz, a w miłości nie ma miejsca na żale... Nie sądzisz? Iwuś, jesteś jeszcze???? MKA a Ty gdzie jesteś ??? ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jestem Mysha,wchodze tu czasami i tylko czytam. Ciesze sie, ze spotkasz sie ze swoim O.... :) Moze innym razem cos napisze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jaca-prawdziwy
o Boże ludzie o czym wy mówicie?! lizanie to podstawa współżycia zapach - o kuźwa myślisz jeden z drugim,że gdyby Mka miała inny "zapach" to bym nie wylizał? zrobił bym to po stokroć ma śliczną "małą"eeee tam śliczną cudowną Mka "dochodzi" podczas lizania czy wy wiecie co to jest? co to znaczy? CHOLERA LUDZIE TO JEST ZUPEŁNE ODDANIE ona to robi doskonale czy ja to też tak robię ni wiem?ale ona to przeżywa cholera przeżywa potrafi sie oddać do końca a ja? no cóż Mka Wiesz o czym mówię......ale co by nie było KOCHAM CIĘ WARIATKO JAK CHOLERA i chcę Cię nadal lizać jak diabli i nie gniewaj się plissssssssssssssss wybacz.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kali
stuknij sie w ten zakuty leb - za grosz kultury, niedobrze mi, kazdy ma inne wyobrazenie o malej slicznej , fuj qrwa przeszadzony jes tten opis zboczenca!masz fiuta w gardle juz?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Czy ten \"Jaca\" mial na mysli mnie? Jestes chyba stukniety!!! Na tym topiku piszesz o jakims lizaniu? To chyba nie ten adres :) Wejdz na topiki o seksie, tam jest Twoje miejsce.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Iwka
coś wiem na ten temat to naprawde bardzo boli i pozostaje duża rana ale z czasem powoli może się zabliżni Pozdrawiam :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość UWAGA_DLA_WSZYSTKICH
NIE WIEM CZY WARTO KOMENTOWAĆ ARTYKUŁ "JACA PRAWDZIWY" WYSTĄPIŁEM CO PRAWDA NA TOPIKU POD NICKIEM "JACA" ALE NIE MOGĘ SIĘ DŁUŻEJ ZGADZAĆ NA TO ABY KTOŚ WYKORZYSTYWAŁ MÓJ NICK DO TAK PODŁYCH CELÓW . "Mka" JEST MI ZNANA OSOBIŚCIE MAMY BLISKIE KONTAKTY ZE SOBĄ I MOGĘ ZAPEWNIĆ ,ŻE JEST OSOBĄ O BARDZO WYSOKIEJ KULTURZE OSOBISTEJ, DELIKATNA, CZUŁA, PEŁNA OPTYMIZMU, POMOCNA W TRUDNYCH CHWILACH, NIGDY NIE ODTRĄCIŁA RĄK WYCIĄGNIĘTYCH PO POMOC ANI TAKIEJ NIE ODMÓWIŁA. ZNAJĄC Mkę WIEM CO TERAZ PRZEŻYWA JAK BARDZO JEST JEJ TRUDNO ZNIEŚĆ TEN WREDNY OPIS. Mka TO JA PRZEPRASZAM CIĘ ZA "JACA PRAWDZIWY" BO ON PEWNIE TEGO NIE ZROBI. KTO MI ZAGWARANTUJE, ŻE Mka MNIE TERAZ NIE POSĄDZA O TĄ WYPOWIEDZ? CZY TEN KTOŚ ZDAJE SOBIE SPRAWĘ CO ZROBIŁ? ŻE BYĆ MOŻE TO CO MNIE ŁĄCZYŁO Z Mką MOŻE PRZESTAĆ ISTNIEĆ! CZŁOWIEKU CZY TY SIĘ ZASTANOWIŁEŚ JAK TO NAS ZABOLAŁO? I JESZCZE JEDNO DLA MNIE KTOŚ KTO OBNARZA SIĘ NA FORUM W TAK DELIKATNEJ MATERII JAKĄ JEST POŻYCIE SEKSUALNE Z KOCHANĄ OSOBĄ JEST POPROSTU "ZEREM" . PONIEWAŻ NIE MAM INNEGO WYJŚCIA NA PRZEKONANIE "FORUM" O MOJEJ NIEWINNOŚCI CHCĘ WSZEM I WOBEC OZNAJMIĆ, ŻE WIĘCEJ TU PISAŁ NIE BĘDĘ I SŁOWA DOTRZYMAM DLATEGO, JEŚLI ZNOWU POKAŻE SIĘ JAKIŚ "JACA" PROSZĘ GO ZE MNĄ NIE WIĄZAĆ ,NIE MAM JUŻ NIC WSPÓLNEGO Z TYM NICKIEM. JESZCZE RAZ PRZEPRASZAM WSZYSTKICH NA "FORUM" ZA NIEPOROZUMIENIE I ŻYCZĘ WSZYSTKIM ABY NIE MIELI TAKICH "PRZYGÓD" NIE MUSIELI PRZECHODZIĆ PRZEZ TAK DRASTYCZNĄ ŚCIEŻKĘ. A CIEBIE Mka NADAL KCM

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Smutnaaa
Ten temat bardzo mnie zaciekawil,przeczytalam wszystkie wpisy...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Smutnaaa
Wlasnie nie wiem,co mam zrobic.Ktos bardzo mnie zranil,wykorzystal moje uczucia....nie umiem sobie pomoc,kazda minuta jest straszna.Boli..chcialabym wszystko wymazac z pamieci,a to jest niemozliwe :-(((

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
napiszę jednak..... Jaca>> dlaczego nie zastrzegłeś swojego nicka?? nie byłoby teraz takich problemów, tak myślę a swoją drogą to świństwo wypisywać takie rzeczy i robić przykrość innym rzekomy \'\'Jaca - prawdziwy \'\'- wstydziłbyś się!! Mka, ten idiota wypisuje ten sam tekst na różnych forach i topicach tylko zmienia imię , sam się demaskuje! nie przejmuj się nie warto sobie szargać nerwów przez takich idiotów, to tylko wskazuje o jego poziomie, który jak widać jest zerowy..... >>Smutnaaa: doskonale rozumiem Twój ból. kochasz kogoś oddajesz siebie całą a ktoś to depta i niszczy...... okropne to uczucie, wiem że czujesz się okropnie, ale wierz mi po jakimś czasie ból minie ,obyś cierpiała jak najkrócej i życzę pogody ducha 🌻 dla ciebie:) pozdrawiam wszystkich bardzo cieplutko

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Smutnaaa-napisz cos wiecej o sobie i o tym co Ciebie zlego spotkalo. Sasetka dzieki za wsparcie, fakt nie bylo mi z tym dobrze. Jackowi sie niepotrzebnie dostalo, ale juz jest ok. On wie, ze go bardzo kocham i sie nie moge dlugo gniewac :) A takich idiotow musimy po prostu ignorowac!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sylwii
DAWNO SIE NIE ODZYWAŁAM, ALE WIDZE ŻE SIĘ NIC NIE ZMIENIŁO. WIERZE ŻE WSZYSTKO SIĘ UŁOŻY WSZYSTKIM DZIEWCZYNOM TAK JAK MNIE. ŻYCZE WAM TO Z CAŁEGO SERCA. POZDROWIENIA DLA WSZYSTKICH ZAKOCHANYCH, SAMOTNYCH I ZRANIONYCH.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Sasetka, naprawdę cieszę się że jesteś :) MKA nie przejmuj się...to jakiś palant. Porozmawiamy przy okazji :) Dzisiaj nie wyszło, bo wisiałam na telefonie. Smutna co się dzieje? Napisz, moze któraś z nas wesprze Cię i będzie lepiej. To naprawdę działa...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość AM
Czytam i czytam i oczom nie wierze.Jestem tu pierwszy raz. Nawet wstydze sie, choc nie wiem czego ze to pisze. Dobrze ze cos mnie naprowadzilo na Was. Ja wiedzialam że sa osoby ktore maja podobny problem jak ja ale nie wiedzialam do dzis ze odczuwamy tak podobnie i tak podobnie jestesmy naiwne.Mysle ze przebije was faktem iz kocham juz 12 lat, a zaczelo sie psuc jakies dwa lata temu. On byl i jest moim pierwszym mezczyzna.Przez te wszytskie lata sama zadawalam sobie pytanie skad mam tyle szczescia ze jestem z kims kto mnie kocha, i ja kocham, jest ze mna, ze chcemy sie pobrac, miec dzieci...wszytsko jak w bajce.Nie do uwierzenia.No i stalo sie. Najpierw byla propozycja "dania na luz" na jakis czas. Zbyt długo sie znamy zebym nie domysliła sie ze chodzi o cos więcej. A chodziło o moją bliską koleżankę. To był pierwszy cios w moje naiwne serce. Potem jego powrót małymi kroczkami.Kochałam go chciałam zeby bylo jak dawniej. Ale nie może byc juz jak dawniej. Pojawiła sie kolejne, dwie. I w końcu przeprosiny , że nigdy więcej, że zrozumiał że chce byc ze mną tylko ze mną. Byłam nie ufna, ale chciałam mu wierzyć.Wszyscy w głowę się stukali. No ale wróciło do normy, no prawie. Zaczełam znów wierzyć. Po dwóch m-cach poprosił mnie o rękę myśłałam że żartuje, nie powiedziałam nic - nie byłam gotowa. Chciałam poczekać, zwłaszcza ze te wszystkie jego wyskoki odbyly sie nie tak dawno, i moje zaufanie zostało nadszarpniete. Sądziłam że dobrze zrobiłam. Ale co się okazało pażdziernik 2003 jest poczatkiem mojego końca. Zaczeła sie lawina nieszczęść.Z dnia na dzień zniknął z mojego mieszkania bez slowa wyjasnienia , mieszkalismy juz razem., dostalam wypowiedzenie z pracy. Duma przez pierwsze dwa tygodnie nie pozwalała mi sie odezwać. On tez tego nie robil. W końcu nie wytrzymałam. Skontaktowałam się. I co się okazało że nie chce już być ze mną, jest ktos inny,ze mnie nie kocha. Boże jaki to ból usłyszeć od niego takie słowa. Czułam sie po raz kolejny oszukana, tak bardzo oszukana. Minęły 4 m-ce. Przyszedł do mnie i historia od nowa. Tyle ze znowu były teksty że nigdy nie przestanie mnie kochac, tylko ze mna moze byc, że tylko ze mna chce miec dzieci...No ale trwalo to tym razem 2 m-ce. Ostatni telefon tydzień temu, powiedzialam zeby wiecej sie do mnie nie odzywal i dal mi spokój. Ja nie zwariuje ja juz zwariowałam. Bardzo go kocham, pół mojego zycia spedziłam z nim. Bylismy ja stare małżeństwo.Za każdym razem boleśnie to pzrezywam, tęsknie tak mocno. Wiem że wszytsko jestem w stanie mu wybaczyc choc to irracjonalne. Co ja mam robić.? Rozsądek nakazuje mi co innego a serce co innego. Wiem że nie pokocham juz nikogo. Caly czas czuje w sercu że to jest ten z którym mam spędzic życie. I chce tego. Przepraszam że tak duzo nabazgrałam. Mze to pierwszy i ostatni raz piszę. ALe robię ostanio różne rzeczy, miotam się.Chciałabym cofnąć czas....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Współczuję Ci...bo wiem jak bardzo musisz się miotać... Serce i rozum czasami chodzą zupełnie odrębnymi ścieżkami, ale z drugiej strony zastanów się - skoro robi takie \"numery\" teraz to co będzie później? Będziesz kolejną zdradzaną żoną piszącą rozpaczliwe posty na kolejnych topikach? Czasami mam wrażenie, że dla facetów słowa: kocham, przyszłość, dzieci, związek to czysta abstrakcja, nie do końca wiedzą co to oznacza. Ktoś, z kim byłam kiedyś związana przez ponad 5 lat zarzekał się, że będzie kochał do końca życia, że nigdy nikogo innego, że jeżeli przyszłość to tylko ze mną,. Miał być ślub, wspólne mieszkanie i \"żyli długo i szczęśliwie z gromadką dzieci\" Mieliśmy dobre i złe chwile, chociaż generalnie to był bardzo toksyczny związek, przynajmniej dla mnie. Gdzieś po 3 latach bycia razem odeszłam, ale żadne z nas nie potrafiło ułożyć sobie życia z kimś innym. Ja - bo byłam od niego uzależniona i nawet upodlona - nadal wracałam i kochałam jak wariatka nie wyobrażając sobie życia bez niego. On - bo nie spotkał nikogo kto byłby mu tak oddany i tak zakochany jak ja. Nie wiem czy mnie kochał, mówił, ze tak, ale.... Wróciliśmy i wszystko wybuchło z podwójną siłą. Zatem miało być różowo i wspaniale, a przede wszystkim na zawsze. Wybaczylismy sobie wszystko...Zaczęły się poważne plany, ale po roku niestety musiałam wyjechać na trzy miesiące. Było bardzo trudno, ale pocieszał mnie fakt, że - tam jest ON, że wrócę i będzie pięknie. Jego \"zawsze i wieczność\" trwały 4 tygodnie.To był ogromny szok i cios. Teraz patrzę na to bez emocji, chociaż jeszcze trzy lata temu chciałam się zabić, bo nie wyobrażałam sobie życia bez niego, bo to z nim miałam żyć, mieć dzieci, zestarzeć się. Nie wierzyłam, ze może być inaczej, że może istnieć w ogóle inne życie. Bez niego? Nie.... Płakałam, nie spałam, wpadłam w prawdziwą depresję i zabrało sporo czasu żeby się tego pozbyć.Nie chciałam żyć. Dziś jest inaczej, kocham, jestem kochana. Fakt - to też nie jest prosty związek, ale najwyraźniej mam do tego talent ;) Za to jest zupełnie inaczej - ufamy sobie, wiem że on nie zrobi niczego co sprawiłoby mi przykrość, tak samo ja nie umiem sobie wyobrazić, ze mogłabym go zranić. Czekamy na moment kiedy będziemy mogli być razem, nie obiecujemy sobie czegoś czego nie jesteśmy w stanie dotrzymać... Dzień po dniu uczymy się co oznacza kochać, co oznaczają słowa zawsze, wiecznie, nigdy. Odkrywam przy nim świat, który jak sądziłam - nie będzie mi już nigdy dany, widzę, ze jednak można pokochac kogoś innego. Wprawdzie są chwile zwątpienia, czasami pojawiają się łzy i smutek, ale kocham go. Gdybym dwa lata temu zwątpiła, albo gdyby udało mi się zabić straciłabym najpiękniejszą rzecz na świecie - miłość do mojego O. Nie wiem co Ci poradzić. Mam jednak nadzieję, że jakąkolwiek decyzję podejmiesz będzie ona dobrą decyzją. Przemyśl to jeszcze raz na chłodno, pomyśl jak się czujesz kiedy on sypia z inną, innej mówi, że kocha, z inną wita ranek a potem dzień, by wreszcie wrócić do Ciebie \"na zawsze\" co oznacza w praktyce jakiś mały okres czasu. Chcesz żyć zawsze bojąc się co będzie kiedy odejdzie, bojąc się, że dziś będzie dzień, a którym powie \"a już Cię nie kocham\" i czekać na to kiedy wróci? Chaotyczny ten mój wpis, ale to nic. Pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Iweniu
Mysha przeczytalam twoj opis, nie wiem ile masz lat, ale masz dobrze poukladane w glowie. Powiedz jak sie on nie odzywal,czy nie korcilo Ciebie ,aby sie odezwac pierwszej, a z drugiej strony ta niepewnosc. najpier u mnie tez bylo wspaniale, zabiegal , pisla, spotykalismy sie 2 razy w tygodniu, tak trwalo 2 m-ce, on ma 36 lat, Ja 40 ba nawet nie doszlo do niczego, chociaz mielismy ogromna ochote. a teraz wciaz jest zajety praca, gdy w rozmowie pytam sie aby szczerze powiedzial czy cos jest nie tak, twierdzi,ze w porzadku, tylko ma duzo pracy. Juz cholera wie co mam myslec. od czawartku sie nie odzywa. dzis w nocy prawie nie spalam, musze wyjasnic to jakos bo oszaleje, a przeciez mam dom, dzieci, swoje problemy.chcialabym wiedziec na czym stoje, tak mysle,ze moze zbyt abrdzo dalam odczuc,ze zalezy mi na nim. a przeciez nie mozna szafowac uczuciami i mowic,ze sie kocha kogos,a nie tesknic, nie spotykac sie z dana osoba.poradz co powinnam zrobic. czekac cierpliwie? alw znowu zadreczaja mnie mysli czy ma kogos, czy naprawde tak zajety, tylko juz mnie nie kocha a to byla z jego strony tylko fascynacja chwilowa. czy moze warto napisac szczerze, poniewaz on wciaz sie wykreca od spotkania. Pozdrawiam. Tak mysle,ze coz warte zycie bez milosci, dgy kochamy wtedy wiemy,ze tak naprawde zyjemy, ale musimy sie liczyc z cuierpieniem takze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Smutnaaa
Witam wszystkich bardzo cieplo.Jesli mialabym napisac cos o sobie,to musze zaczac od tego,ze jestem jak cma lecaca do ognia,boje sie.Mam rodzine,nie jestem juz naiwna zakochana nastolatka.I jest tez ktos,kto zawladnal moimi uczuciami i rozumem.Wiem,ze to nieuczciwe,darze swojego meza uczuciem,ale i tego kogos rowniez,chociaz nie ma to zadnej przyszlosci.Czuje sie z tym bardzo zle,chcialabym uwolnic sie od tego,zapomniec o nim.Nie potrafie,probowalam juz wszystkiego.Nie wiem,jak mam to zrobic.A ten ktos wie i zdaje sobie doskonale sprawe z moich uczuc.I wie,jaka wladze ma nade mna....jestem uzalezniona od niego.I mowi,ze kocha,ale jednoczesnie bardzo czesto rani mnie swoim zachowaniem.Mam ogromne wyrzuty sumienia i mimo wszystko tesknie.Chcialabym sie uwolnic,chcialabym spokoju.Nie potrafie:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość AM
Bardzo Ci dziękuję Mysha ze mi odpowiedziałaś , nawet nie wiesz jak bardzo....Nie wiem co dalej będzie, w obecnej chwili nie umiem sobie znaleźć miejsca na Ziemi , nie widze dla siebie żadnej ściezki żeby kroczyć dalej. Chce wierzyć że to się zmieni. Wmawiam sobie to. Jak narazie efekt jest marny. Dlaczego faceci tak postepują, ? / no może nie wszyscy/. Boję się tylko że nie będę chciała być z nikim innym, choc żyć w samotności nie umiem to wiem. Mam poczucie jak bym zdradzała samą siebie, własne uczucia. Zapewne winika to z mojej naiwnej nadzieji i wiary że los sie odwróci , że moze sie opamięta i wróci ........ boże co ja plotę .............

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Tse
Witam ...dawno9 mnie tutaj nie bylo....zauwazylam rowniez ze ktos tam skrytykowal moj wpis odnosnie do Myshy brzmiacy : "Swiat jest pelen kretynow...olej to"... Chodzilo o to ze kilka wpisow wczesniej jakis koles przyczepil sie do Myshy i jego debilne uwagi sklonily mnie do napisania czegos o powyzszej tresci....widze ze nie wszyscy lapia o co chodzi...co jest o wiele bardziej przykre...od naszych uzalan sie nad soba.... Nie mam narazie czasu przeczytac kolejnych wypowiedzi...mam jedynie nadzieje ze Mysha.. zrozumila o co mi chodzilo..... coz....w moim komputerku domowym siadla plyta glowna...takze jestem zmuszona do odwiedzania kafejki....wrrr.... ..Pozdrawiam Mysha , Martynaaaa, Magducha....oraz reszte... ..Dodam ze juz jestem w Polsce....zjadalm sledzika...napilam sie wodki...takze jestem zaspokojona....jedno czego nie moge przegrysc to tesknota za nim ...jak zawsze...... Ps. Myslam zawsze ze moje wpisy sa dosyc jasne... buuu.... Tse

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Tse
...Jak narazie jestem troszeczke zabiegana ...jednak brakuje mi kilku osob z tego topiku....napewno wygospodaruje odrobine czasu na wspolne "konwersacje ".... Martynaaaa...Mysha, Mka, Magducha.... mam nadzieje ze u was wszystko ok! Przesylam wam jeszcze raz goraca buzke... Tse

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość magducha29
hello! Iweniu, rozumiem Ciebie doskonale i strasznie mi przykro, ze Twoj ulubiony sie tak zachowuje... ja juz dwa razy mialam z taka meska postawa do czynienia i niestety w obu wypadkach nie skonczylo sie to niestety dobrze... pierwszy wypadek, to moj malzonek, ktory od poczatku naszej znajomosci tlumaczyl mi ze nie moze sie na naszym zwiozku do konca kocentrowac, bo sprawy zawodowe... etc. i te sprawy byly faktycznie wazne i absorbujace, ale w miare uplywu czasu bylo ich coraz wiecej, coraz wazniejsze, coraz bardziej odpowiedzialne... nawet na slubie o ironio losu, jak tylko bylismy sami siegal po komorke i sprawdzal notowania gieldowe... i niestety wiem juz jedno... od czterech lat karmie sie nadzieja, ze to sie w koncu unormuje i zmieni i czekam na jego powrot do domu do 12 w nocy i weekendy tez organizuje sobie sama, bo on pracuje... Takze uwazaj, jezeli juz na poczatku zwiazku partner bardziej interesuje sie swoja praca niz Toba, a tym bardziej nie chce na ten temat konstruktywnie porozmawiac, to nie wrozy to dobrze... Sorry, wiem, ze niejedna z nas szuka tutaj na topiku jakiejs nadziei, pocieszenia a ja tu wyskakuje z takim negatywnym nastawieniem.... Acha zapomnialam o drugiej historii: kiedys poznalam tez kogos, wszystko rozwijalo sie jak w bajce i bylo cudownie, wielkie slowa i wyznania... nagle kontakt zaczal slabnac.. i usprawiedliwieniem byl nawal pracy, co by sie zreszta zgadzalo, zanim cos miedzy nami wyielkowalo opowiadal mi ze w tym i tym terminie ma urwanie glowy, poza tym mialam okazje zaobserwowac co sie dzialo, ale stress minal a kontakty nie ozywily sie znacznie i z czasem umarly zupelnie, bez zadnego wyjasnienia... oj ci mezczyzni...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
TSE!!! ;) Ale fajnie, oczywiście, że wiem o co Ci chodziło. Przecież Ty nie najechałabyś na mnie (przynajmniej mam taką nadzieję) :D Cieszę się, że jesteś, że wróciłaś. Długo będziesz? A teraz do pozostałych dziewczątek i zrobię to hurtowo więc post będzie długi :) Iweniu, oczywiście, że korciło mnie żeby zadzwonić, ale wiedziałam,że jezeli to zrobię to wszystko na nic. Kilka razy zadzwoniłam, pamiętam jak było mi potem głupio - bo on powiedział, że on już nie chce mnie, bo jego nowa dziewczyna jest....i tu padło milion superlatyw, a na końcu - zupełnie inna niż Ty, na szczęście\". Poczułam się wtedy jak śmieć, w końcu to było 5 lat razem... A potem była samotność, depresja, niewiara we własne siły, przekonanie, że faktycznie jestem nikim. Kontaktu z nim nie mam i nie chcę mieć, bo czuję niesmak - prawdziwy facet nie robi takich rzeczy i nie mówi w ten sposób. Mój obecny ukochany nauczył mnie jednego - po pierwsze rozmawiamy, nawet jeżeli to czasami są bardzo trudne rozmowy. Szczerze i otwarcie i chociaż na początku wydawało mi się to bardzo trudne i sprawiało ból, tak teraz jestem mu za to wdzięczna. Rozmawiamy... Bardzo dużo się wyjaśniło a przede wszystkim ufam mu, bo wiem, że jeżeli coś będzie nie tak to on mi o tym powie, bo nie będę musiała się domyślać, czytać między wierszami itd. Po drugie - nauczył mnie tego, że faceci są prości jeżeli są zajęci to na ogół są zajęci, jeżeli pracują to pracują, a jeżeli coś jest nie tak - to patrz punkt pierwszy - ROZMOWA. Po trzecie dla niego jestem cudem, światłem... Pokazał mi jak rozwinąć na nowo skrzydła, jak stać się lepszym człowiekiem, a przede wszystkim jak uwierzyć w siebie i jak zaufać drugiej osobie. Spróbuj.... :) Smutna.... z każdej sytuacji jest jakieś wyjście, tylko że to wyjście musimy znaleźć sami.... Na pewno jest Ci bardzo trudno, wiem, ale wiem też że czasami rzeczy niemożliwe są możliwe, a z najgorszych uzależnień też można wyjść. AM - wiem jak to jest, doskonale wiem, ale naprawdę czasami nie warto wybaczać, masz prawo do szczęścia i jestem święcie przekonana, że jest ktoś kto może Ci to szczęście dać nie raniąc, nie zachowując się jak on. czytam jeszcze raz to co napisałaś i naprawdę zastanawiam się jak to możliwe żeby on robił coś takiego.Mój \'toksyczny\' też był moim pierwszym chłopakiem i miał być jedynym... Wybaczałam mu bardzo dużo, nawet to, że przez niego byłam nikim, śmieciem, to że odgrodził mnie od znajomych, że \"pomógł\" mi pozrywać kontakty, że przestałam wierzyć w siebie itd. A ja go kochałam i wybaczałam mu wszystko. Naprawdę to nie jest tak że nie będziesz potrafiła pokochać kogoś od nowa, kogoś nowego. Człowiek nie jest stworzony do samotności ;) Oczywiście to nie będzie proste, ale to możliwe. Jeżeli uda Ci się przejść, odsunąć go od siebie, nie wracać do tego co było tylko żyć tym co jest i co może być, wtedy wygrasz. Pewnego dnia nawet się nie spostrzeżesz jak prawdziwa miłość stanie na Twojej drodze. Mało tego, powiesz tak jak ja mówię dziś - jak ja mogłam go kochać? Jak ja mogłam uwierzyć, że życie bez niego nie jest życiem...:D Jeżeli chcesz porozmawiać napisz myshan@interia.pl , nie mogę o wszystkim pisać na forum, może będzie Ci łatwiej. Ech... :) Moje słonko jest tak daleko.. a za oknem pierwszy wiosenny deszcz. Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość AM
Jak Wy to wszystko wytrzymujecie. Mnie juz brak sił. W ciągu roku postarzalam sie jakby minęło 10 lat. Wszystko to co czytam ma sens. Powinnam dac sobie spokój, zapomnieć. Pewnie każdej z Nas by to dobrze zrobiło. Tylko jak to zrobic, zeby tak nie bolało. Chyba jestem cały czas na etapie czekania na cud i boje się ze ten cud nie nadejdzie, a tak bym chciała. Nie ma chwili żebym kilka razy w ciagu dnia nie myslala co mogę zrobic żeby wrócił , zeby zrozumial ze darze go tak silnym uczuciem jak nikogo. Może ze mną jest cos nie tak, może on jest w porządku, przeszło mu .Czemu mi nie przechodzi? Mysha postaram sie napisac. Czasami brak mi odwagi pisac o tym wszytskim...zwyczajnie sie wstydze że powinnam sama się z tym uporać, ale widzę ze nie jest to takie proste jakby się chciało. Pozdrawiam wszystkich odwiedzających to miejsce :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam Cie AM!!! Smutna jest Twoja historia i doskonale wiem co czujesz. Zostan z nami, moze to w jakis sposob Ci pomoze :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×