Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

bakla

ciąg dalszy odchudzanie po 40 część 2

Polecane posty

Cześć wszystkim! Ja też jestem w gronie tych, którym ciężko się ogarnąć. Aż trudno mi uwierzyć, że wystarczyły dwa dni świąt, żebym nabrała chęci na wszystkie rzeczy, których normalnie stram się unikać. Ale nei dziś to jutro, wiem, że w końcu ta chęć na podjadanie minie. Póki co staram się pilnować, żeby nie popłynąć za bardzo. I czekam na lepsze chwile :) Wczoraj ćwiczyłam 75 minut, potem trochę pojadłam, ale myślę, że jakieś kalorie jednak uległy spaleniu :) Dziewczyny, nie ma sensu się dołować. Zauważyłam, że im bardziej się na siebie złoszczę, że nie umiem się opanować, tym bardziej nie umiem się opanować. Uznajmy, że każdy etap jest w jakiś sposób właściwy i starajmy się jeść z głową. Codziennie obok wielu trosk spotykają nas też dobre chwile i na nich skupiajmy swoją uwagę. Odchudzanie przyjdzie samo z siebie. Może od kilku lat już piszemy tu o swoich dietach i problemach z wagą. Ale myślę, że i nasza świadomość problemu, i chęć, by to zmienić są dobre. Każda z nas ma mniejsze lub większe sukcesy i na pewno przyjdzie moment, że uda się je powtórzyć . Dobrej niedzieli!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Galia dzięki za wyciągnięcie pozytywów z mojego kryzysu. Oczywiście wszystkie argumenty Kikuchi do mnie przemawiają. Dziś zaczęłam od nowa. Spróbuję z dieta, którą mam od dietetyka. Już 3 lata lezy i czeka. Po tyg od zastosowania poważnie zachorowałam i nie było czasu ani głowy na dietowania. Jest pracochłonna ale postanowiłam powtarzać dzień 2 razy i przygotowywać posiłki podwójnie. Wczoraj dostałam zaproszenie na rodzinną imprezę na 17 czerwca. Jeszcze jest czas by coś ze sobą zrobić. Czuję się uzależniona od jedzenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hej! Szyszka, nie tylko ty przechodzisz kryzys :) Myślę, że wiem, co czujesz. Ja oprócz schudnięcia chciałabym odzyskać normalną relację z jedzeniem. Nawet jeśli osiągnę sukces, to zacznę kontrolę, żeby znów nie przytyć. Moim zdaniem ten stały element kontroli, pilnowania się z jedzeniem świadczy o głębszym problemie. Na razie zamierzam wieczorne podjadanie odciągać w czasie. Czyli jeśli pojawi się na coś chęć, to spróbuję powiedzieć sobie, że zjem to za 15 minut, albo po kilku minutach ćwiczeń. Nie wiem, czy to zadziała. I zgadzam się z Kikuchi, za mało jemy w ciągu dnia, albo jemy nie to, co nas syci. Uda się osiągnąć sukces, gdy odnajdziemy źródło problemów. To nie jedzenie jest problemem, tylko to, dlaczego chcemy jeść, gdy nie jesteśmy głodni.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam :) No to widzę że ciężkie dni nastały , to tak zazwyczaj po świętach jest :) no ale przecież damy radę je przetrwać . Wczoraj przedreptałam z wózkiem prawie 6 kilometrów , wiadomo tempa zawrotnego to nie było no ale zawsze to coś. Dziś już byliśmy w kościółku , teraz młody śpi no a później znów spacer. Piękna pogoda to szkoda siedzieć w domu no i przy okazji trochę pochodzę . Wczoraj wieczorkiem sporo poprasowałam i ręka znów mi się zbuntowała .....a okna czekają :( No ale i tak w najbliższym tygodniu znów zapanuje chaos, przyjeżdża mój brat (ten odchudzony) mąż ma zabieg operacyjny i do tego praca no i będzie się działo :) Pogoda za oknem cudna kobietki wychodzimy z domu :) choćby na spacer :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Siedzi na sofie baba leniwa, Ciężka po zimie i nier****iwa, Siedzi i sapie, dyszy i prycha, Gdzie moja talia, jęczy i wzdycha. Uch – jaka gruba! Puff – jakie uda! Uff – co za nuda! Już ledwo sapie, już ledwo zipie, i na swe kształty łoczami łypie. I na lodówkę, co stoi w dali wielką i ciężką, z żelaza, stali, w niej pojemniczki na każdej półce, są kotleciki smażone w bułce, serdelki z Tesco, wiejskie kiełbasy , jest i szyneczka, inne frykasy, sery i jaja, torcik bezowy Jakieś warzywa? Łee, nie ma mowy! Na dolnej półce kurczak i frytki, A jeszcze niżej wołowe bitki. Potem serniczek i czekolada, żyć bez słodyczy? Toć nie wypada. Tych pojemniczków jest ze trzydzieści, i sama nie wiem, co się w nich mieści. i choćby przyszło tysiąc łasuchów I każdy miałby po tysiąc brzuchów, I każdy nie wiem jak się nachapał, To nie przejedzą, na nic ich zapał! Nagle – gwizd! Nagle – świst! Para – buch! baba – w ruch! Najpierw — powoli — jak żółw — ociężale, Ruszyła — baba – z sofy — ospale, Szarpnęła cielsko i ciągnie z mozołem, I trzęsie się tłuszczyk, i leje pot z czoła, Kroku przyspiesza, i gna coraz prędzej, I dudni, i stuka, łomoce i pędzi, A dokąd? A dokąd? A dokąd tak gna? Po schodach, tramwajem, do fitnessklab! I już jest w raju dla gibkich mas, I spieszy się, spieszy, by zdążyć na czas, bo lato, bikini, i Zdzicha wzrok… Na stepie stawia za krokiem krok, Gładko tak, lekko tak skacze, raz raz,

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Próbowałam i probowałam nie chciało mi sie wysłać skradzione z fb ale tak mi sie śmiać z niego chce musiałam sie z wami podzielić a tu nic tylko że tekst za długi ale pousuwałam przerwy tytuł i w końcu poszło :D :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Swietne!!! :D :D :D Usmialam sie do lez :D Dziewczyny nie zalamujcie sie!!! Kwestia zawziecia sie jakby :) Wiem, wiem - latwo pisac... ale ja pisze to tez do siebie... moja waga sie nie rusza i niby wiem, ze tak jest u mnie od paru lat, to gdyby choc odrobinka wody odplynela i na wadzie pokazalo sie mniej... bylaby motywacja jakas, a tak to musze sie dalej sama motywowac. oh, z utesknieniem wspominam czasy kiedy to pare dni ciecia wegli, powodowalo odplyw wody kilkukilogramowy :D eeee... coz, metabolizm mi sie zmienil. kupilam dzisiaj sobie za maly, super pasek w internecie i mam nadzieje, ze za 3 tyg sie w nim pieknie zapne :D zaplacilam slono... wiec bede sie starac, przynajmniej mam taka nadzieje. Poza tym pogoda piekna, wiec spaceruje ile sie da i robie porzadki w szafie... przy okazji przymierzam za male lub zbyt opiete ulubione ciuchy i malo mnie szlag nie trafi :/ Dziewczyny, z tego co wiem, to kolacje cieple - bialkowe bardzo syca. poza tym jedzenie duzych ilosc pieczywa, skrobii, makaronow powoduje jakies skoki cukru czy cos i sie ciagle chodzi glodnym. tzn... nie chce sie tu wymadrzac...pewnie juz o tym wszystkim wiecie, po prostu staram sie podzielic swoimi metodami, ktore niekoniecznie sprawdza sie u kogos innego. w moim wypadku ograniczenie nie wchodze w rachube, tzn wszystkiego po trochu, bo sama siebie oszukuje i mowie sobie wciaz od jutra... wiadomo. natomiast solidne ograniczenia - czyli np solidny LC z jednym oszukanym posilkiem raz na tydzien w ramach nagrody i odrobina ruchu, dziala cuda. Pozdrawiam Was i zycze wspanialej niedzieli :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
kikuchi u mnie przy ograniczeniu tak samo wychodzi sama sie oszukuje kiedyś mi sie udało schudnąć na takiej ale to było dawno temu- wtedy byłam piękna i młoda i kilogramy pięknie spadały. A teraz od samego patrzenia na jedzenie tyje :D Najchętniej bym wróciła na zupy bo to najmniej problemowa dieta jak dla mnie ale ciągle mnie skusi coś innego. Dzisiaj miałam gości zapraszali na komunie na 20 maja a ja jak beczułka brzuszysko mi urosło przez zime ech jęcze zamiast działać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hej Bakla, nie przejmuj sie do maja jest troche czasu. nie chce Ciebie do niczego namawiac... ale czy dalabys rade jesc tylko warzywa (bez skrobii), mieso, ryby i jajka + troche serow przez powiedzmy miesiac - na probe? + raz na tydzien jeden oszukanczy posilek? kalorii nie trzeba liczyc. probowalas takiego modelu? jest dosc skuteczny, tylko niektorym chleba bardzo brakuje, ale na to tez sa sposoby:) Pozdrawiam i Trzymam mocno kciuki :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Bakla tu wklejam Ci diete, moze sie przyda Dieta Slow Carb Dietę Slow Carb opracował Timothy Ferris i cały opis wraz z ważnymi dodatkami przedstawił w książce 4-godzinne ciało. Aby dobrze zrozumieć jej założenia warto przeczytać. Unikniemy wtedy różnych błędów, zobaczymy przykłady i statystyki ludzi stosujących dietę oraz poznamy inne elementy Slow Carb. Uwaga: Slow Carb nie jest rekomendowana jako stała forma żywienia. Warto ją stosować w okresie redukcji przez kilka – kilkanaście tygodni do momentu osiągnięcia satysfakcjonujących efektów. Po redukcji stosuję zbilansowaną dietę, szczególnie uprawiając intensywny sport. Natomiast w dalszym ciągu trzymam się pewnych reguł typu brak pszenicy, słodkich napojów itp. Za to wracają owoce, naturalne jogurty i węglowodany złożone w postaci otrębów, płatków owsianych i kaszy. Slow Carb – założenia 1. Nie wolno jeść „białych” węglowodanów Usuwamy z jadłospisu wszelkie produkty zawierające pszenicę oraz węglowodany typu chleb, ryż, ziemniaki, kasze, makaron. Autor przytacza szereg powodów dlaczego należy unikać tych produktów. Jednym z ciekawszych jest dwutlenek chloru, który stosuje się w celu bielenia mąki. Łączy się on ze szczątkowymi cząsteczkami białka i tworzy alloksan. Sam alloksan wykorzystywany jest przez naukowców do wywoływania cukrzycy u szczurów laboratoryjnych. Jest to przykład z rynku amerykańskiego, trudno mi ocenić jak wygląda to w Polsce. 2. Należy jeść ciągle te same posiłki Najlepiej skupić się na stałych produktach i z nich komponować posiłki. Poniżej lista i grupy poszczególnych składników. Produkty oznaczone gwiazdką według doświadczenia autora najlepiej wspierają spalanie tkanki tłuszczowej. Białka: Jajka*, Pierś lub udko z kurczaka*, Wołowina*, Ryby*, Wieprzowina Warzywa strączkowe: Soczewica*, Czarna fasola*, Fasola pinto, Fasola czerwona, Nasiona soi Warzywa: Szpinak*, Mieszanki (brokuły, kalafior itp.)*, Kapusta kiszona, Kimchi (koreańskie danie – fermentowane lub kiszone warzywa, głównie kapusta oraz papryczki chili)*, Szparagi, Groch, Brokuły, Fasolka szparagowa zielona. 3. Nie wolno pić kalorii Należy pić duże ilości wody i niesłodzonej herbaty (także bez cytryny). Można pić kawę (z maksymalnie dwiema łyżkami stołowymi śmietany, chociaż autor sugeruje używać cynamonu jako zamiennika). Nie wolno pić mleka (także sojowego), innych napojów bezalkoholowych (typu Pepsi, Fanta itp.) ani soków owocowych. Odstawiamy też alkohol (piwo

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ale możemy pić wytrawne czerwone wino maksymalnie dwa kieliszki dziennie. Małe kieliszki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
4. Nie wolno jeść owoców W dni diety nie wolno jeść żadnych owoców (za wyjątkiem pomidorów i awokado w umiarze – maksymalnie jeden posiłek dziennie, chociaż lepiej by było rzadziej). Podstawowym powodem dlaczego unikamy owoców jest zawarty w nich cukier – fruktoza.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
5. Przez jeden dzień w tygodniu można jeść wszystko (tzw. cheat day) To mój ulubiony punkt tej diety. Stosuję ją regularnie, nawet jeśli odżywiam się mniej restrykcyjnie to jednak „śmieciowego” jedzenia unikam w ciągu tygodnia. Najlepiej, żeby to był piątek, sobota lub niedziela (taki dzień, kiedy najczęściej wypada się towarzysko żeby coś zjeść + dzień wolny od pracy). Jedzenie w cheat day MUSI BYĆ bogate przede wszystkim w węglowodany, bo to one podnoszą poziom leptyny, która odpowiada za to, żeby metabolizm nie spowalniał w tygodniu diety. Tak, czekolada, ciastka, torciki, makarony, ziemniaki, bułeczki, pizze, frytki – wszystko to jest dozwolone, a nawet zalecane (podniesie skuteczność diety).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
rada ode mnie, zamienic cheat day na cheat meal- czyli jeden oszukany posilek i dobrze przemyslany, bo mozna sobie naprawde krzywde zrobic w jeden dzien jedzac co popadnie :) Dobranoc

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dzien Dobry, to znowu ja :) melduje sie, ze kilogram zlecial i z 35% tluszczu zrobilo sie 32 % :) Byc moze to moja waga swiruje i zobaczymy za tydzien, ale cieszy. Pozdrawiam Przepraszam, za taka ilosc wpisow - ale nie udalo mi sie tej diety wkleic za jednym razem :/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kikuchi gratulacje kilo mniej to już coś a waga raczej nie świruje tylko zauważyła Twoje starania:) Baklu wiersz rewelacyjny no i jak nic smutna prawda :) Do komunii masz trochę czasu także kijki w rękę i do dzieła :) No a ja wczoraj przedreptałam z 10 kilometrów, prawie 6 z wózkiem i dorzuciłam do tego spacer z psem . Pogoda wykorzystana na maksa a i nad jedzonkiem nadal panuję i wagę też trzymam . Jak na razie spadku nie ma ale dla mnie równie trudne jest utrzymanie jej . Dziś dzień troszkę zabiegany sprawy urzędowe trzeba pozałatwiać ale po południu na pewno będziemy spacerować :) Pogoda nadal cudna. Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cześć! Kikuchi, gratuluję 🖐️ Alexia, podziwiam za spacery :) Bakla, masz jeszcze ponad miesiąc. Jeszcze sporo możesz zrzucić. Dobrze ci szło na zupach. Powtórz to. Szyszka, jak ci idzie dieta? Podziel się poradami od specjalistów. Baju, wracaj już :( Smutno mi bez ciebie :( Marlenka, czyżby ostatnie strajki uniemożliwiały ci korzystanie z komputera? Odezwij się, z dietą czy bez :) Ania, ty też o nas pamiętaj :) Kikuchi, ja mam nawet tę książkę "4-godzinne ciało". Kiedyś podłapałam tę ideę na jakimś forum. Przez chwilę stosowałam. Wtedy dziewczyny pisały, żeby w dni diety nie jeść nic białego, czyli również zero nabiału. Rzeczywiście w ciągu 6 dni udawało mi się schudnąć od 1,5-2,5 kg. Niestety w dzień bez diety co najmniej kilogram odrabiałam, poza tym po dniu wolnym trudno mi się było ponownie zmusić do "właściwego" jedzenia. Dlatego stwierdziłam, że to nie dla mnie. Ale zgadzam się, że z każdej diety można przyswoić dobre nawyki. Ostatnio najbardziej mnie przekonuje dieta paryska, szczególnei jej 2 i 3 etap czyli jedzenie z głową, bez poczucia winy, z możliwością zamienienia porcji owoców na kawałek czekolady (lub innego "słodycza")czy kieliszek wina. U mnie kolejny normalny dzień diety. Pomału zapominam o świątecznych smakołykach. Długo to u mnie trwa :) W piątekdługo ćwiczyłam, w sobotę zaliczyłam kilkugodzinny spacer, wczoraj i dziś ruchu mało. Jutro postaram się odrobić, ale czasem rzeczywistość jest inna od zaplanowanej. Dobranoc!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jestem. Dwa dni przetrwałam ale były chwile, że miałam ochotę rzucić wszystko i porostu objeść się po sam korek. W niedzielę poćwiczyłam na orbitreku, wczoraj kopałam o ogródku ok 2 godz. Dieta to ścisła rozpiska co i o której. Jest chleb, dużo nabiału o warzyw, owoce. Czyli wszystko to co jadam albo powinnam jeść na co dzień. Do tego olej lniany i orzechy ale w minimalnych ilościach np. 3 sztuki.Biegnę szykować się do pracy. Czytam Was zawsze. Pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam Dziekuje za mile slowa. @Alexia - podziwiam pania Spacerowiczke :) rowniez rozumiem, sama bardzo lubie spacerowac i to tez jest bardzo dobra forma ruchu. chodzi tez o to, zeby nam to sprawialo przyjemnosc, prawda? @Galia faktycznie na tej diecie, ktora wklejalam sery sa niewskazane i slusznie. u mnie natomiast, tlusty kawalek sera pomaga mi sie dotluszczyc na keto adaptacji, rownoczesnie majac nienajlepszy wplyw na moja skore :( wysypuje mnie jak jakas dzierlatke, a nigdy problemow tego typu nie mialam... buuu. Ta paryska dieta brzmi dobrze, jesli dziala na Ciebie i Ci odpowiada to super! ja nie moge za bardzo redukowac kalorii, bo mam spowolniony metabolizm (rzucilam palenie polroku temu i przestalam sie ruszac, po kontuzji)+ moge byc na dietach, ale musze byc najedzona... inaczej latwo ulegam pokusom, stad te wszystkie LCHF. @Szszsz - taka dieta ulozona przez dietetyka brzmi bardzo madrze, moj kolega tak schudl chyba z 40 kg bez jakis wielkich wyrzeczen. Trzymam kciuki!!!! :) Poza tym walcze dalej z szafa a raczej szafami... ciezko sie rozstac z wieloma rzeczami, a miejsca brak :D mam wszystko porozkladane na grupy: -zatrzymuje na 100% -do wyrzucenia -moze schudne -nie chce ale szkoda wyrzucic... ta grupa najtrudniejsza :D no i wczoraj zaczelam tez powolutku sie ruszac.. spacery wiadomo - zawsze, mam dwa charciki wloskie - jak ich nie wybiegam to szaleja w domu :D troche na orbiterku ok 30 min do serialu + moze jutro mi sie w koncu uda na zewnatrz pobiegac. troche sie boje o swoja zeszloroszna kontuzje sciegna, no ale przeciez musze kiedys zaczac.... zastanawiam sie jeszcze, zeby w najblizszej przyszlosci zapisac sie na joge - robie sie coraz sztywniejsza... probowalam wczoraj zrobic mostek... nie wyszlo :/ a jeszcze rok temu na luzie robilam bez rozgrzewki... musze obadac, bo u mnie kasa chorych za to placi, wiec az szkoda nie skorzystac z takiego prezentu :)))) Pozdrawiam Was Serdecznie, Trzymam kciuki i zycze Cudownego Dnia! Piszcie :))))

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziewczyny tak przemyśliwuje moja dietę. Wydaje mi się strasznie dużo jedzenia. Policzyłam kalorie i wychodzi ko 1500 dziennie. Niby dużo ale czasem pochłaniałam całą czekoladę lub pudełko ptasie go mleczka oprócz posiłków. wole nie myśleć ile to kalorii. Na diecie jestem najedzona, zwłaszcza wieczorem chociaż ciągoty do słodkiego są. Ta dieta poprzedzona była badaniami ( wyszedł mi za wysoki cholesterol i za niska bilirubina ). Było to 3 lata temu i wagę wyjściową miałam 5 kg wyższą niż teraz. Mam drugą dietę też od dietetyczki ale taką prostą, wszystko na szybko, na 1100 cal. Jednak na niej jestem głodna. Np. w piątek na obiad jest 5 pierogów a wcześniej na drugie śniadanie jabłko. I te 5 pierogów to przystawka podrażniająca żołądek.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hej Szszsz, pewnie sa rozne opinie, ja generalnie nie uwazam zeby 1500 to bylo za duzo... wiem, ze zbyt duze ciecia kalorii zwalniaja metabolizm i jest jojo. podobno najlepsze efekty przynosi ciecie kalorii o 200- 300 od zapotrzebowania. zabotrzebowanie liczy sie na tzw sucha mase, czyli bez tluszczu + wzrost, wiek, tryb zycia. sa kalkulatory online, ale dobrze znac swoj procent tluszczu. Mysle, ze skoro robiono badania itd to gdzies tam trafili z tym deficytem bezpiecznie. Poza tym jesli na tej drugiej diecie jestes glodna, to (nie wiem jak u Ciebie - u mnie na 100%) wpadka murowana, a potem wiadomo - zalamka, od nowa itd... bledne kolo Pozdrawiam i trzymam kciuki :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam :) No to dziś się nadreptałam :) W kilometrach to nie wiem ile było nie mierzyłam ale w sumie to co najmniej przez 5 godzin dziś chodziłam , 2 x po 2 godz. z wózkiem a 1 godz. Z psem no i jeszcze do pracy przyjechałam rowerkiem. Ja tam wolę chodzić z kijkami ale teraz brakuje mi czasu na tę przyjemność to i młodego dotleniam i sama podrepczę :) i tak to dzień mi przeleciał . Mój brat ten odchudzony pozbył się już 40 kilo i wygląda naprawdę fajnie i z chęcią poszedł ze mną na spacer a kiedyś nie można go było wyciągnąć,wszędzie jeździł autem a teraz co za zmiana , oczywiście na plus no a u siebie to nawet trochę biega. Skończył 50 lat i normalnie coś mu się w głowie przestawiło to może i mi niech się już przestawi. On tyle zgubił a mi ciężko 3 kilogramów się pozbyć :( oj nie fajnie, wstyd :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Alexia, facetom sie latwiej gubi - to po pierwsze, a poza tym pewnie sobie nowe nawyki wyrobil - podobno na to mozg przecietnego czlowieka potrzebuje minimum 21-28 dni... a potem to juz nawyk, warto sie zmuszac :) Dasz rade! przeciez nie musi sie to wszystko odbywac natychmiastowo, wazne, ze do przodu :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość galia123
Hej! Kikuchi, mój mózg chyba jakiś oporny jest, bo wyrabiam sobie dobre nawyki, nawet niektóre są dość trwałe, a potem przychodzi moment, że zaczynam podjadać i trzeba wszystko zaczynaćod nowa. Dobre nawyki zajmują około miesiąca, złym u mnie wystarcza chwila :)Ale masz rację, trzeba o siebie dbać. Bo po to się odchudzamy, byśmy były zdrowe, sprawne, piękne i byśmy czuły się dobrze w swoim ciele. Alexia, może te ostatnie kilogramy są po to, by cały czas uważać na jedzenie? Zresztą dopóki chcemy jeszcze zrzucić 3 kilo, to nie nabieramy kolejnych trzech :) Szyszka, nie wiem, czy 1500 kalorii to dużo, czy mało. Ale jeśli źle się czujesz na tej diecie, to ona c***ewnie nie służy. Może dobra była dla ciebie kiedyś, jak miałaś te konkretne problemy. Być może teraz twój organizm potrzebuje czegoś innego. Twój pociąg do słodyczy o czymś świadczy. Albo ci brakuje energii, jesteś przemęczona, potrzebujesz szybkiego doładowania, może masz problemy z poziomem cukru, może jakieś emocjonalne, a może wszystko razem. Chęć do podjadania nie bierze się ze słabej woli. Ja mam tak, że głowa czasem wysyła mi dwa sprzeczne sygnały - jeden - nie jedz, nie jesteś głodna, będziesz żałowała. I drugi - to tylko kawałeczek,mam taką ochotę,nie mogę sobie wszystkiego odmawiać, dziś już poćwiczyłam i tak ładnie się od rana pilnowałam. Jakbym miała rozdwojenie jaźni. Niestety ta łakoma ma zawsze "lepsze " argumenty. Na razie ćwiczę swoje " zjem za 15 minut". Taki mały kompromis. Czasem po 15 minutach już nie pamiętam, że coś chciałam skubnąć. Dobranoc, znów się rozpisałam :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hej, hej nie pobiegalam, zaliczylam mala niedyspozycje dzisiaj... nie bylam w stanie. juz lepiej :) @Alexia - a to ostatnie 3 kg? te sa najtrudniejsze... jesli lubisz, to zielona herbata pomaga na przemiane materii, a jesli nie to moze pomoz sobie jakims sensownym naturalnym suplementem? nic nie polece, bo na tym sie nie znam. Generalnie, jestem pelna podziwu dla Twojej konsekwencji :) @Galia - ha, wiem o czym piszesz :DDD o dobre nawyki trzeba dbac, albo wykonywac je na tyle dlugo, zeby inaczej sie juz nie dalo :) to tak jak z myciem zebow wieczorem - tez nam ten nawyk wyrobiono. ja wyrobilam nawyk picia ok 0,7 litra wody rano na czczo z cytryna - poczatkowo sie zmuszalam, teraz juz inaczej nie potrafie - robie to od lat, dziala swietnie na organizm - polecam. moje bieganie przed kontuzja tez bylo nawykiem lub raczej uzaleznieniem - cudownie dziala na psychike. Pozdrawiam Was i milego wieczoru zycze :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kikuchi bieganie uzależnieniem? Podziwiam bo ja to jestem lemur skrzyżowany z leniwcem, zwierzątko domowo-kanapowe. Teraz prace w ogrodzie to trochę się poruszam. Jednak dam szanse tej mojej diecie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
@Szszsz - ciesze sie, ze dasz szanse diecie - to co pisalas o niej, brzmi bardzo rozsadnie. Ja tez jestem leniwiec, ale ale bieganie pobudza wydzielanie endorfin, a to uzaleznia :) Duzo ludzi, ktorzy zaczeli biegac o tym pisze badz opowiada. Pewnie dotyczy to kazdej formy ruchu - trzeba znalezc ta odpowiednia dla siebie. Powodzenia!!! I milego wieczoru :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bakla
Kikuchi z początku napaliłam sie na tą twoją diete ale potem po przemyśleniu emocje opadły i stwierdziłam że na dzień dzisiejszy nie jestem na nią gotowa może kiedyś dojrzeje do niej. Ja musze mieć takie coś co moge zabrać do pracy i łatwo odgrzać nie mem mikrofali. Wode z cytryną też z rańca pije został mi ten nawyk po diecie zupowej. Galiu owszem na zupkach dobrze mi szło jem ich nadal jednak na 100 % nie potrafie do nich wrócić jednak chce mi sie też coś innego. Szszsz trzymam kciuki żeby ci sie udało z tą dietą od dietetyczki a jak waga po zupkach utrzymuje ci sie nadal bo mi nie :( Alexia i tak dużo chodzisz a do kijków wrócisz jak sie wszystko uspokoi córka wróci do zdrowia będziesz wtedy śmigać. Ja wczzoraj poszłam na kijki a dzisiaj multum pracy w ogrodzie musiałam zrobic i nie wyszło mi z kijków nic ale pocieszam sie że to też jakaś forma ruchu :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam :) Oj tak ciężko mi zgubić te ostatnie kilogramy zwłaszcza że po zimie trochę przybrało się ciałka no i rozleniwiło się przemianę materii no ale może kiedyś mi się to uda .... mam taką cichą nadzieję :) Dziś mój dzień trochę kròtszy jak to po nocy no i mamy chłodno także dreptanka dziś nie było ale i tak cały dzień coś i znòw dopiero przed snem mam możliwość sprawdzić Internet:) Mam nadzieję na normalny już maj :) dobranoc :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Balka waga po odstawieniu zup wzrosła ale to nie wina zup tylko mojego obżarstwa. Jedni jedzą z nerwów, drudzy z nudów ja jem ciągle. Jestem uzależniona od jedzenia. Nawet teraz mam posiłki co 3-4 godz naprawdę sycące i i tak ciągle ręka po coś leci czasem bezwiednie. Wczoraj robiłam pankejki ( nie wiem jak się pisze chodzi o te amerykańskie naleśniki z syropem klonowym ) i walczyłam z sobą bardzo. Prace w ogrodzie zaliczam jako ruch bo przecież nie robię tego codziennie, zwłaszcza, ze kopałam i naprawdę się spociłam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×