Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

zabka

TERMIN W GRUDNIU

Polecane posty

Kuku Kochanny fotki doszly mialam tak zawalona skrzynkę,żę sie nie miesciły. Fotki sa cudnej urody a z tym artykułem się juz spotkałam wczesniej ,bardzo ciekawa rzecz...:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dynia, ciesze sie z postepow jagodki !!!!!!!!!!!!!! kurcze, mozna by glupio zakladac ze takie male dzieci jak nasze szkraby nic nie wyniosa z wycieczek, ale to nieprawda ! jestem przekonana, ze nasze dzieciaki bardzo te doswiadczenia wzbogacaja i ze te wszystkie kontakty z nowymi ludzmi zostawia gleboki slad :) Ostatnio nasz rytm dnia wyglada tak: rano Myszon albo jedzie na uniwerek albo pracuje w hotelu (przygotowuje sie do konferencji na ktora go zaproszono juz po przyjezdzie tutaj), a my z Jaskiem wyruszamy na stare miasto, bo wtedy jest najchlodniej (oczywiscie wszystko jest wzgledne: zar leje sie z nieba i tak). Wracamy okolo poludnia najpozniej i potem wszyscy razem idziemy na obiad do jednej z dwoch zaprzyjaznionych restauracyjek tutaj blisko pod hotelem prawie. W ogole mieszkamy w dzielnicy restauracji i kawiarni. Po obiedzie obowiazkowo zostajemy w domu bo pomiedzy 13 a 16 zar jest zabojczy i po prostu lepiej nie lazic wtedy. dla mnie to jest najnudniejsza czesc dnia bo obaj moi panowie spia, a ja albo schodze i zasiadam do komputera, albo czytam (tylko ze czytac to ja sobie moge we francji, a zwiedzac hanoi moge tylko tu! wiec siedze jak na rozzarzonych weglach) Okolo 17 Jasiek budzi sie conajmniej dwugodzinnej drzemce, wtedy oboje bardzo szybko radosnie budzimy tate (wskakujac mu na plecy np.) i potem wyruszamy na wieczorny spacer. Ciemno robi sie nagle! a nastepuje dokladnie o 18.10, po czym jeszcze przez godzine utrzymuje sie straszliwy zar, potem nareszcie pojawia sie leciutki wiaterek, po spacerze kiedy juz jestesmy spowrotem w okolicach hotelu, wstepujemy na lekka \"kolacje\" czyli miche owocow (sic!) i nektar owocowy z mlekiem, Ja ostatnio rozsmakowalam sie w nektarze z mango: swiezy sok z mango (robiony? przeciskany? na miejscu) plus slodkie mleko plus drobno siekany lod cdn (jak sie uda ;) )

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
tak, tak, ja rzucilam sie na owoce i to juz drugiego dnia bo, cholera, po pierwsze je uwielbiam, a po drugie jak moglabym stracic taka okazje? byc w Wietnamie i nie sprobowac slynnego dragon fruit ??? albo nie zjesc tutejszego arbuza? melona? tak slodkiego arbuza jadlam tylko we Wloszech, we francji i w Polsce arbuz smakuje jak troszke slodszy ogorek, no to ja wole ogorka :) zjadlam juz 3 cale arbuzy, w tym jednego z nich w ciagu jednego popoludnia i jakos nadal nic mi nie jest :) lekarstw na wszelkie dolegliwosci zoladkowe mamy cala polke ale jak na razie nikt z nas nie mial najmniejszej potrzeby korzystania z nich :) i to pomomi ze jadalismy juz nie raz owoce w restauracjach i kawiarniach (czyli kroil je ktos inny)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość logosm
Witam Dziś juz piatek- HURRA jeszcze tyl;ko 9 godzin i dwa dni wolnego. Jestem tak zmeczona ze marze tylko o tym wolnym jak o niczym innym zeby moc rano troche w lozku poleniuchować razem ze Stasiem( bo ja nadal spie razem z nim) szkoda mi go zostawić jest taki slodki jak sie przytula w nocy. KUK świetna pozycja ta ksiazka z jezyka migowego Dynia Jagodka pewnie nie bedzie pamietac lotu i wakacji ale na pewno ja to wzbogaciło- poznala mnostwo nowych zyczliwych ludzi Pati a Ty dlaczego nic nie piszesz- hejka co sie dzieje Myshko ja tez chce arbuza hehehe i nawet po Twoim poscie sobie kupilam moze nie tak slodkiego ale zrobialm zniego salkatke owocową i tez byl pyszny poloczony z sokiem z pomaranczy. Fisa napisalam Ci maila nie wiem jak czesto wchodzisz na pocztę i wysylam Ci link do szkoly plywania http://www.ikatur.com.pl/nasze_dziecko_plywanie.php, Lonka, Salma a co u Was slychać Dziewczyny czy ktoraś oprocz Dyni wysadza dziecko na nocniczek- Staś robi strajk a ja chce go szybko nauczyć zawsze to mniejsze koszty pozdrawiam serdecznie życze miłego wekeendu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
witajcie :) logosm - ja tez już chyba od 2 miesiecy (?) sadzam małą na nocnik :) Amelia to chyba nawet lubi choć oczywiście jeszcze jest na etapie, wktórym nie sprawia jej różnicy czy wypróżni sie do nocnika, w pieluchę czy też np. prosto na kanapę ;) :D no ale chodzi o to, zeby przyzwyczajała sie do siedzenia - zawsze wysadzam ja po spaniu i w miare możliwości po drzemkach oraz kiedy tylko usłyszę, że będzie robiła kupę (a od mleka sojowego zdarza sie jej to 2-3 razy dziennie) mała wreszcie raczkuje :) tzn. ruszyła sie do przpdu bo rakeim chodziłą juz dawno :) poza tym mówi tata (swiadomie) i zdarza sie jej powiedizeć papa - o dsłowie mama ani myśli mały niewdzięcznik hehe poza tym wszystko i wszyscy są \"ta\" lub \"ata\" :) i przezabawnie woła kogoś, kto zniknie z jej pola widzenia :) w pracy mam nieco ciężko z powodu dizecka, o którym pisałam Niestety nie jest to tylko sprawa nadpobudliwości - wg mnie on w sumie nie jest nadpobudliwy problem sięga znacznie głębiej Nie będę się Wam tu na ten temat rozpisywać .... w każdym razie dziwi mnie postawa matki, która sama jest nauczycielką !! ewidentny jest u niej mechanizm zaprzeczania a ulubionym zajęciem małego jest komputer i niemal całymi dniami siedzi przy nim w domu (\"moze się czegoś szybciej nauczy\" :|) poza tym wyskoczył problem z opieką nad Amelką bo tesciowa mnie wysterowała i wzięła cały etat w pracy - z dnia na dizeń :| od środy z mała jest moja mama (wzięła urlop), kolejny tydzień bedize jeszcze teściowa a potem niania ... dobrze, ze znajoma pani nikogo sobie nie znalazła bo nie wiedziałąbym co robić ... od poniedziałku zaczynamy zapoznanie małej z nową \"ciocią\" zmykam poprzytulać jeszcze mała boza godzinkę do pracy aha - myshko - wspaniale się Ciebie czyta :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hejka:d Zyje, zyje ale nic sie nie dzieje wiec nic nie bazgrole,zeby nie zasmiecac kafeterii. Wczoraj jedynie Asia powiedziala mama- a raczej po mnie powtorzyla* - ale wrazenie niesamowite!!! Co prawda kiedys sie jej zdarzylo ale przez przypadek jak plakala- ale wtedy to sie nie liczy bo powiedziala to z wielka zaloscia a wrecz pretensja!!! Do tej pory mowila baba na babcie a ja na to reagowalam zazdroscia:) Ale juz jest fajnie- moje dziecko zaczyna mowic!! hehe, fajnie to wyglada jak uklada usta i mowi bezglosnie. A jak ksiazki czyta!!!Heh, musialybyscie to zobaczyc! Przeklada sobie kartki po jednej i ma wazna mine!! Przepraszam ze tak sie chwale ale dumna jestem jak paw. Chociaz dziecko mi w zyciu wyszlo;) Ja tez czekam na koniec pracy z utesknieniem!! Ostatnio nie moge sie wyspac ale co tam.......... Myshko, swietnie opisujesz. W sumie Wam zazdroszcze tych eskapad.Tak daleko od domu! A na tego arbuza to i ja mialam chetke:) hehe Lonka wiem co teraz przezywasz w zwiazku z powrotem do pracy. Ale wszystko sie pieknie pouklada zobzczysz! Co do nocnika to juz od 2 tyg. zamierzam zakupic ale jakos mi nie po drodze. :) Musze w weekend usiac do strony i zrobic porzadek ze wszystkimi zdjeciami ktore mi przyslalyscie a ja nie zamiescilam. Dajcie mi znac o zmianach. I tu zwracam sie do Kuk. Przepraszam ze nie odpisalam na maola. Dwa razy sie zabieralam i cos mnie odciagalo. Oczywiscie ze zrobnimy te fotki. Wszystko wykasuje i wprowadze od nowa. Tyljko mi wszystkie fotki przeslij- te ktore maja byc na stronie. Co ja jeszce mialam... nie pamietam Jetem w pracy i jestem strasznie rozkojarzona. Nie moge sie dzisaj skupic. Pozdrawiam serdecznie!!!! buzia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hej hej! Myslalam, ze tylko ja jestem dzis tak padnieta, a tymczasem czytam, ze Logosm i Pati i Elffik maja w tym tygodniu pracy wyzej uszu:):):) Boze, jak ja marze o tym, zeby przespac sie osiem godzin non stop... To juz chyba trzeba zaczekac do emerytury, jak myslicie? Pati - kurcze, strasznie duzo roboty bedziesz miala przeze mnie. Wiesz co, a moze zdzwonimy sie ktoregos wieczora i zprobujemy zrobic to na telefon? Ja kupuje tu takie specjalne karty, na ktore rozmawia sie bardzo tanio i spokojnie moge zadzwonic, musialabys tylko podeslac mi numer telefonu stacjonarnego i ewentualny termin. Niestety w ten weekend mamy wesele naszego przyjaciela poza Turynem. W nastepny tez! (Oczywiscie przyjaciel inny - nie ma mowy o bigamii!) :) A moze ktoregos dnia w tygodniu? Wiecie co, jestem tak niewyspana, ze mam wrazenie, ze belkocze. Acha - pamietacie nasze koty? Ostatnio najchetniej rezyduja w lazience! Znajduje tam wciaz slady ich toaletowej dzialalnosci. Upodobaly tez sobie nasza muszle klozetowa jako miejsce wodopoju... Zamykamy okna wychodzac z domu, ale one wchodza nawet wtedy, gdy jestesmy po prostu w sypialni! Sciskam! Kuk

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Heja! U nas rytm zycia wrocil do normy po eskapadach;) Wczoraj nasmażyłam się jak dzika powideł sliwkowych i konfitur brzoskwiniowych więc zima zapowiada się słodko:) Muszę wam napisać,że po tych morskich podbojach(Jaga dziennie spędzała ok godziny w m.Egejskim)skóra zregenerowaała sie zupełnie ba mało tego jak na razie nie m mowy o zadnych parchach;) Jutro wybieramy sie po nowe krzesełko samochodowe z tej kolyski drastycznie wyrosła nie miesci sie wogóle;0 Ach mężul obrabia własnie czesc fotek disiaj waam podesle jakiś fragment impresji:) Pozdrawiam wszystkie kolezanki i póki ci miłego łikendu życzę:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mama Myshy
Hej, Myshko, gdybys tu dzisiaj weszla to chce tylko napisac, ze juz z niecierpliwoscia czekam na wasz powrot!!! Ale bedzie opowiadania... No i probuje sobie wyobrazic Jaska w tym egzotycznym swiecie... Caluski - mama

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
cholera! tyle sie napisalam i wszystko diabli wzieli, bo nagle zabraklo pradu !!! nie wiem, czy uda mi sie to choc czesciowo odtworzyc.... eh ! mamo! tato! i rodzinko w ogole! ostatnio nie moge sie dostac do mojej skrzynki wiec czytajcie kafeterie ja tez juz nie moge sie doczekac naszych konferencji na Skypie (mozliwych tylko z Francji), ale za sama Francja jakos na razie nie tesknie jeszcze wcale. nawet za jedzeniem, a przeciez tutaj juz od ponad tygodnia nie jadlam w ogole bardzo wielu rzeczy, bez ktorych normalnie zyc nie moge przeciez, mam na mysli chleb, ser czy czekolade, od kiedy tu jestem nie mialam tych specjalow w ustach. a to dla tego ze jemy po wietnamsku i juz. omijamy wszelkie restauracje tak zwane francuskie czy wloskie i zanurzamy sie bez pamieci w kuchni tubylczej. do tego stopnia, ze nawet taki zatwardzialy roslinozerca jak ja zaczal sie opychac stworkami z morza - np. zupelnie przeprosilam sie z... hm... jak to sie zwie.... taka duza krewetka! KUK!!! Ratuj!!! ty na pewno wiesz jak to sie nazywa po wlosku to jest \"gamberi\". dla mnie to jest nie lada wyczyn, bo jak widze te wszystkie glowki i nozki, kotre trzeba temu stworkowi wlasnorecznie ukrecic, to troszke mi dziwnie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wczoraj te \"gamberi\" plywaly sobie radosnie w akwarium na przed tym, jak znalazly sie na moim talerzu tak w ogole, to to nie jest jakies strasznie egzotyczne zwierzatko, pelno tego jest i we Francji, ale czasami trzeba pol swiata przemierzyc zeby do pewnych rzeczy dojrzec dzisiaj z kolei jadlam wietnamskie slodycze zrobione z fasoli :) nawet niezle :) a czy wiecie, ze wietnamczycy w ogole nmie przepadaja za czekolada? mamy strasznie odmienne upodobania ! Poza tym w zadnej restauracji (wietnamskiej restauracji) nie widzialam czegos takiego jak deser rozumiany po europejsku. tutaj na deser podaje sie owoce. a sila rzeczy restauracji zwiedzilismy juz pare ladnych i tych typowych turystow i tych dla tubylcow, najprawdzizszych najautentyczniejszych i tych prostych i tych \"burzujskich\". najbardziej oczywiscie rozczarowala nas typowa restauracja pod turystow, taka nad jeziorem, z tradycyjna muzyka, grana i spiewana na zywo i z bogata zastawa i droga jak nie wiew co. a najbardziej ukochalismy skromne restauracje, gdzie turystow nie uswiadczych i gdzie na pewno na widok twoich jasnych oczu nie przyniosa ci od razu widelca! dla mnie to jest obraza ;) no, moze nie wladam tymi paleczkami jak tubylcy, ale jestem w stanie oproznic za ich pomoca moj talerz :) co kiedys wydawalo mi sie niemozliwe

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
z hotelem zrobilismy dokladnie tak samo jak z restauracjami: wybralismy wietnamski hotelik, prowadzony przez cala rodzine, a nie typowy \"europejski\" hotel nalezacy do jakiejs ogromnej sieci. dlatego jest niesamowity i pelen kontrastow. Z jednej strony klimatyzacja, z drugiej zle dzialajaca spluczka. ale nie zamienilabym go na zaden inny, bo tutaj jest tak strasznie swojsko. babki ktore sprzataja w pokoju zostaja na dlugie pogaduszki migowe i na zabawy z jaskiem (to sa chyba ciotki wlascicielki) sniadanie jest typowo wietnamskie prysznic ma tylko jeden kurek bez mozliwosci ustawienia temperatury wody, a woda leci tak goraca, ze ja sama z trudem wytrzymuje pod tym prysznicem, Jaska lejemy woda z butelki :) codziennie rano oddaje cala brudna bielizne do prania i codziennie po poludniu wraca czysta ale nie uprasowana niedawno odkrylam moje majtki jak powiewaly na wietrze na tarasie na dachu hotelu :) (podejrzewam ze wszystkie rzeczy sa prane recznie) w tym hotelu jest tylko 6 pokoi i jeden apartament (nasz apartament). mamy dwa pokoje i kuchnie (o ktorej istnieniu nie mialam pojecia przed przyjazdem), jest mnostwo przestrzeni, a to swietnie bo i Myszon moze pracowac spokojnie i jasiek moze szalec w chodziku, i szaleje! otwiera wszystkie szafki w tutejszej kuchni ! nadrabia biedaczek, bo nasza domowa framcuska kuchnia czeka na wielki remont i nadal nie mamy czegos takiego jak szafki !!!! :p

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
hotel znajduje sie w glebi malenkiego zaulka, na przeciwko jest jakis blizej nieokreslony \"zaklad produkujacy jedzenie\", nie mam pojecia jak to nazwac, bo to jest \"zaklad wielofuncyjny\": w porach posilkow przypomina taka typowa wietnanmska garkuchnie, przed wejsciem poustawiane sa jakies plansze na koziolkach czy jeszcze jakos inaczej zaimprowizowane stoly, na ktorych przechodnie jedza sniadanie, obiad badz kolacje. wieczorem natomiast dziwczyny produkuja tam jakies rozne dania albo wietnamskie ciasteczka. one robia to wszystko na podlodze! W tej chwili np> pakuja ciasteczka w celofan> Wszystkie naczynia myja wezem na ulicy, przed \"zakladem\" w ogole juz pisalam ze Wietnamczyny spedzaja zycie na ulicy. Podejrzewam ze to kwestia klimatu: na ulicy jest chlodniej niz w tych malych klitkach, poza tym te klitki sa wlasciwie tak malenkie ze miejsca starcza zaledwie na spanie. nie moge sie powstrzymac i czesto zagladam do \"mieszkan\"... ja nie wiem czy dam rade to opisac... wyobrazcie sobie waziusienki korytarzyk, waziusienki i bardzo dlugi, do ktorego wchodzi sie prosto z ulicy, nie ma dzwi, i ktory prowadzi gdzies w glab. tego \"w glab\" nie widac, ale za to moge wam powiedziec co znajduje sie w tym ciemnym, brudnym i obskurnym korytarzu: pod sciana stoja na jakims stolku naczynia i wszystko to co potrzebne do posilku, w porach posilkow kobiety wystawiahja to wszystko na ulice i szybko improwizuja stolik, ustawiaja mala kuchenke, rozkladaja warzywa, kroja mieso, slowem pichca. wszyscy jedza na ulicy, zm\\naczy na chdniku, siedzac w kucki na malenkich, plastikowych stoleczkach wybaczcie bledy i chaos

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jest jeszcze inny rodzaj domostw, a mianowiecie mieszkania-sklepy. centrum hanoi usiane jest sklepami i sklepikami, ja opisze troszke te mniejsze, skromne, ubogie sklepiki. zaimprowizowane w mieszkaniu, w jego czesci wychodzacej na ulice, zajmuja wieksza czesc salonu, bardzo czesto w glebi widac jakies lozko, stol czy inne meble ewidentnie swiadczace o tym, ze tam sie mieszka. w samym centrum sa to sklepy troche bradziej z pradziwego zdarzenia, z pamiatkami, z ubraniami czy z jedwabiem, ale mozma tez spotkac po prostu zwykle oszklom\\ne stojaki z woda mineralna czy papierosami (a najczesciej ze wszystkim na raz) ustawione gdzies przy wejsciu (ale wewnatrz mieszkania), w bramie czy tez w tych waskich korytarzach wlasciciele tych sklepikow praktycznie zyja w nich jakby byli w domu, w porze posilku jedza na srodku sklepu, siedzac w kucki na podlodze, w porze sjesty klada sie na podlodze i odpoczywja, kiedy nie ma klientow ogladaja telewizje kurcze, musze konczyc, bo okupuje komputer juz bardzo dlugo dzisiaj rozpisalam sie straszliwie pozdrawiam was wszystkie bardzo cieplutko, papapapapa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witajcie Zimowe Mamy Nie odzywalam sie dluzsza chwile, poniewaz gdy tylko dostalam pozwolenie na wstanie z lozka zaczelam szybciutko nadrabiac zaleglosci w ostatnich przygotowanich na przyjscie Malego. Teraz juz wszystko zapiete na ostatni guzik. W czasie gdy Wy przezywacie emocje zwiazane z pierwszymi zabkami, raczkowaniem, siadaniem moje mysli kraza wokol tego jak to bedzie z pierwsza kapiela, pierwsza zmiana pieluchy, pierwszym karmieniem...itd Wasz topik przeczytalam juz w calosci i przyznaje ze byl dla mnie zrodlem mnostwa ciekawych informacji. Jednak gdy dotarlam do ostatniego wpisu to poczulam sie tak jakbym odkladala swietna ksiazke na polke. Takie dziwne uczucie kiedy ma sie ochote na wiecej. Na szczescie tutaj to pragnienie sie spelnia, bo caly czas piszecie. A piszecie naprawde ciekawie. Myshko u mnie w domu od razu robi sie egzotycznie gdy czytam o Waszej podrozy. Kuk mnie tez nachodza takie mysli jak Ciebie podczas ogladania mieszkan. Patrze na rozpadajace sie zwiazki moich znajomych i zadaje sobie pytanie: jaki to blad, ktorego nie nalezy popelnic? I wydaje mi sie ze takie pytania sa normalne. Przeciez to naturalne, ze na tym co mamy i jest dla nas cenne zalezy nam bardzo. A metoda jez migowego wykorzystana w komunikacji z dziecmi to wedlug mnie rewelacja! A myslisz ze tego mozna sie nauczyc przy wykorzystaniu internetu? Chodzi mi o trojwymiarowosc takich znakow. Jesli propagatorka tej metody przekaze Ci bardziej szczegolowe wiadomosci na ten temat to bylabym Ci wdzieczna za podzielenie sie nimi ze mna. Moj adres to serena29@o2.pl Ostatnio ogarnely mnie smutki, bo okazalo sie ze oprocz cesarki, ktorej sie obawiam musze jeszcze pogodzic sie ze sztucznym karmieniem od poczatku, poniewaz leki jakie zazywam na astme przedostaja sie do mleka i moga zaszkodzic dziecku. Tym bardziej zaczelam sie na nowo wczytywac w Twoje wpisy Micka i bardzo dla mnie pocieszajace jest to ze sztuczne karmienie w przypadku Jacqueline sie sprawdzilo, a Mala swietnie sie rozwija i jest zdrowa. A skoro juz o Waszych dzieciaczkach mowa to chcialabym zapytac czy istnieje jakas szansa zebym mogla sobie rzucic okiem na zdjecia na stronie Zimowych Maluchow? Widze ze trzeba miec jakies haslo. Gdybyscie mnie dopuscily do grona tych ktorym wolno zagladac na tamta strone, to czulabym sie bardzo wyrozniona. Oczywiscie jesli ktoras z Was chcialaby poznac moja twarz to chetnie sie zrewanzuje zdjeciem. Konczac zycze Kukowi owocnych poszukiwan, a Amelce bezbolesnego przejscia z rak babci do rak „cioci”. A wszystkim Wam wymarzonych dlugich godzin spokojnego snu!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziewczyny!!! Mały już coraz częściej siusia do nocnika, bo kupka i siusi rano to już u niego nawyk. Wtręcz jak widzi nocnik to sam do niego idzie i wiadomo o co mu chodzi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witajcie 🌼 U nas od rana pada więc ze spaceru nici :( KARENKA nie martw się niczym i głowa do góry,wszystko będzie dobrze.Jasne,że chcemy zobaczyć kto dołączył do naszego grona. Ja jeszcze nie kupiłam nocnika bo czekam aż Kuba zacznie siadać.Coś ostatnio zaniechał próby ale za to dzielnie ćwiczy raczkowanie i chce już chodzić :) Pozdrawiam życząc udanej niedzieli :) 🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
:) Karenka, ciesze sie bardzo ze chcesz odwiedzic nasza stronke (jestem pewna, ze ktoras z dziewczyn podesle ci haslo - ja nie moge bo tutaj go nie mam). Ponadto, jezeli podasz mi swojego maila to bardzo chetnie podesle ci kilka fotek jaska w tym samym czasie co i dziewczynom (bo od czasu do czasu, kiedy zdarza mi sie poszalec z aparetem, cos tam im podsylam), oczywiscie to juz po powrocie. A ciebie bardzo chetnie poznam \"oczowo\" !!!! A moze nawet podeslesz mi jakies zdjatko z brzuszkiem ? Sztucznym karmieniem sie nie martw !!!! Jasiek jest na butli od czwartego miesiaca (a od poczatku piatego to juz WYLACZNIE na butli) i wszystko jest w jak najlepszym porzadku. Z butla mozna swietnie zyc i podrozowac nawet do Wietnamu :) bo musicie wiedziec ze w tej chwili jasiek zyje wylacznie butla - jedzenia kupionych sloiczkow (mozna tu dostac francuskie marki) odmowil kategorycznie, a ja gotowania tutaj naprawde sobie nie wyobrazam, poza tym zdecydowalam sobie odpuscic wszelkie eksperymenty w tutejszych restauracjach, wiec je tylko mleko i kaszki i mleko i kaszki, ale je duzo, wiec nic mu nie bedzie :) przezyje te 20 dni bez zupek

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
chcilabym jeszcze krociutko podzielic sie z wami wrazeniami z naszej wczorajszej wizyty w wietnamskim domu. otoz zostalismy zaproszeni na obiad przez naszych wietnamskich przyjaciol i wreszcie po raz pierwszy znalezlismy sie w domu prywatnym. nie ma mowy o pozostaniu w butach, wszyscy chodza po domu boso, goscie tez. dom przepiekny, wielopietrowy, duma wlasciciela, ktory sam go zaprojektowal. wszystkie budynki w Wietnamie sa bardzo waskie (czyli zajmuja jak najmniejsza powierzchnie, bo o nia trudno) za to bardzo pna sie w gore. ten mial chyba ze cztery pietra: na czwartym tylko kuchnia i taras, na trzecim tylko malenki salonik i gospodarzy, nizej pokoje corek. sila rzeczy zycie domu rozklada sie na wiele pieter polaczonych klatka schodowa kurcze, musze konczyc, Myszon dzwonil ze jasiek sie obudzil, zmykam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja na slowko- Katrinko wyslalam Ci haselko:) Biore sie za zdjecia, znow mi czasu zabraklo. Zaraz przyjda goscie. Myshko- czytam z zapartym tchem. lece papa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dynia- wasze zdjecia juz. Dorzuciłam dwie fotki Jadzi z ogrodu bo uwazam ze sa rewelacyjne. jej minka, oczy i to kwieciste tlo.....mo malina:D Zabieram sie za zdjecia Micki- bo ona chyba najgluzej czeka i Zdjecia Katrin z chrztu. Aha, Kuk- co z fotkami Shalli?? Strasznie chcialabym je tez umiescic na stronce ale ktore??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cześć dziewczynki, dorwałam się na momencik, jak zwykle, gościnnie u cioci do netu, więc spiesze donieść Wam o najnowszych wieściach. A są różne... Z dobrych - Nastusia już próbuje samodzielnie chodzić, ma 4, 5 zęba ;) jest cudowna, wreszcie je, cwaniakuje i jest słodziutka. A teraz szokowa wiadomość .... jestem przerażona, ale... chyba jestem w ciąży. Poczekam jeszcze tydzień i zrobię test, ale możecie sobie wyobrazić co ja czuję. Nigdy w życiu żadnej wpadki, dzidziuś co do dnia zaplanowany, ostrożność na najwyższym poziomie , a tu co...? jeszcze nie wyszłam z szoku, ale staram się nie panikować. Zrobię za tydzień test i dam Wam znać. Nie zapominajcie o mnie. Myślami jestem cały czas z Wami. Shalla

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jeszcze chciałam napisać, że wspaniale było poznać Kuk, która jest super, ma wspaniałą mamę, przystojnego męża i przecudownego Frania, który jest najpogodniejszym maluszkiem, jakiego w życiu poznałam. Cały czas się uśmiechał i był przeuroczy!!!!! KUK, dziękuję, że mnie odwiedziłaś. Było mi bardzo miło!!!!!!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
:) Shalla, usciski i buziaczki ociekajace sokiem z wietnamskiego arbuza wreszcie wysciubilismy nasa poza hanoi. wreszcie zobaczylam pola ryzowe. wreszcie wiem jak wyglada ryz, jak rosnie, jaki jest duzy, jakie ma klosy itp. okolice Hanoi sa przepiekne. poza pagodami i swiatynia, ktore byly celem naszej wycieczki, najbardziej zachwycily mnie starenkie groby sterczace tu i owdzie w samym srodku pol ryzowych i ogromne piece do wypalania cegiel. te groby sa bardzo, bardzo stare, sa tam i sa od niepamietnych czasow czasow i kiedy tamtejsi rolnicy stosunkowo niedawno zaczeli uprawiac ryz, nie smieli ich zniszczyc, wiec zostaly... a te piece sa przepiekne, same zbudowane z cegiel, wygladaja jakos tak nierealnie na pustej przestrzeni... tam jest wszedzie plasko, bardzo plasko, gliniasto i bezroslinnie i tylko ogromne piece (chyba wysokosci dwu-pietrowego domu) do tego wszedobylska leciusienka mgla i rozproszone swiatlo... (czy pisalam, ze tutaj bardzo rzadko widac slonce? niebo jest prawie ciagle zasnute taka lekka woalka, ale slonce i tak piecze) Zrobilam jakies zdjecie zza szyby samochodu, chyba wam je podesle, bo opisac nie dam rady. kilka dni wczesniej.... cdn

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
kilka dni wczesniej kiedy spacerowalam z jaskiem nad jednym z hanoiskich jezior, zaczepila mnie dziewczyna (32 lata) i zaproponowala rozmowe, bo chciala pocwiczyc swoj fracuski. Chetnie na to przystalam, bo to przeciez okazja zeby dowiedziec sie czegos blizej o tutejszych ludziach. Z przejeciem sluchalam opowiesci o tym jak ona zyje. Jej maz i jedenasto-letni syn sa caly rok w wiosce rodzinnej oddalonej od Hanoi o 150 km, a ona pracuje w Hanoi (sprzedajac pocztowki nad jeziorem) i nie moze dojezdzac codziennie do domu, wiec widuje meza i syna tylko raz na 2 lub 3 miesiace (tutaj, przy stanie tutejszych drog i tutejszych autobusow 150 km to jest ogromna odleglosc). poza tym jezdzi do rodzinnej wioski na dluzej tylko dwa razy w roku na zbiory ryzu. Dziewczyna powiedziala mi ze jest bardzo kobiet, ktore sa zmuszone pracowac z dala od rodzin...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
na koniec jeszcze tylko mala opowiesc o Jasku w pagodach i swatyniach. otoz jasiek wszedzie wzbudzal spore zainteresowanie. podczas zwiedzania pagody np. pewien mnich nie tylko wzial go na rece ale i podarowal mu ryzowe ciasteczko. nie smialam zrobic zdjecia. w ogole najcenniejsze zdjecia sa w mojej pamieci i sercu, a nie w aparacie. bardzo czesto, przez szacunek dla ludzi, ktorych spotykamy, nawet nie wyjmuje aparatu, bo nie moge ich traktowac jak egzotycznej atrakcji. o pagodach i swiatyniach chyba wiele nie napisze madrego, bo zeby o tym opowiadac trzeba wiedziec... ja nie wiem.... ja potrzebuje o tym poczytac... i zrobie to ju7z we Francji... nikt z tutejszych naszych przyjaciol nie potrafi dostarczyc mi wyczerpujacych informacji na temat znaczenia symboli, miejsc i kultu w ogole... nikt tak naprawde nie jest praktykujacy, oni wlasciwie tylko pala kadzidelka... otrzymuje ciagle sprzeczne informacje... powiem tylko ze pagody i swiatynie sa piekne, bardzo piekne musze konczyc pozdrawiam i pedze na obiad pa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Shalla chyba rozumiem co czujesz. Sama przeżywałam podobną sytuację ale w zeszłym tygodniu wszystko się wyjaśniło. Okres opóźnił mi się prawie trzy tygodnie ale w końcu przyszedł i odetchnełam z ulgą, ponieważ bałam się jak to wszystko będzie wyglądać (tzn. dwa małe urwisy i sytuacja finansowa i ciąża po ciąży). A Wiktorek ma się super. Siedzi w kojcu i wcina jabłko. W końcu kupiłam zwykłe mleko Nan i od jutra zaczynam próby. Na początek będzie dostawał Nan tylko rano i na drugie śniadanie Danonki a na wieczór nadal mleko sojowe. Jak wszystko będzie ok. to może za miesiąc odstawimy mleko sojowe.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hej! Dziekuje Wam za dostep do strony Waszych Maluchow. Ogaladam i ogladam i tak mi sie cieplo na sercu robi na mysl ze za ok 10 dni tez bede miec takiego Szkraba w ramionach. Ciagle to dla mnie troche niepojete. Wasze dzieciaczki sa takie slodkie. Nic tylko przytulac, przytulac i przytulac. A props zdjec to wyslalam je do Myshki, Pati i Katrin, bo wyrazily chec ich otrzymania. Nie chce sie narzucac innym. Jesli ktos jeszcze ma ochote obejrzec mnie i moj brzucholek to oczywiscie chetnie wysle jakas fotke. Myslac o Was dzis rano, kolejny raz doszlam do wniosku ile zdrowego dystansu nabralam do wiedzy jaka zasypuja mnie wszyscy dookola. A szczegolnie „specjalisci”. Dopiero co przeczytalam na jakiejs stronie atrykul napisany przez pania pediatre czy tez psycholog na temat tego, ze proba stosowania nocnika przed 2 urodzinami dziecka jest strata czasu. Nie ma szans, aby dziecko zrozumialo o co go prosimy. Czytajac Was dochodze do wniosku, ze ta pani musi sie jeszcze duzo nauczyc w zyciu. To mnie wlasnie drazni – wmawainie mi ze cos jest obowiazkowe lub niemozliwe podczas gdy doswiadczenie pokazuje cos zupenie innego. Mysko za kazdym razm gdy czytam Twoje wpisy to mam wrecz nieziemska chec na sajgonki. Zreszta mam ja od poczatku ciazy. Uwielbiam kuchnie chinska w Polsce, bo to tak naprawde w wiekszosci miejsc kuchnia wietnamska. Pychota. We Wloszech kuchnia chinska to okapujace tluszczem niezidentyfikowane dania z tak dyskretna iloscia warzyw, ze mozna je zlokalizowac tylko przy pomocy lupy. Nie tracimy z mezem wiary i ciagle szukamy czegos co przypominaloby polska kuchnie chinsko-wietnamska. Podejrzewam jednak ze Ty masz szanse probowac dan o ktorych ja moge sobie tylko snic. Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×