Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

zabka

TERMIN W GRUDNIU

Polecane posty

Shalla wytrwalosci Ci jutro zyczę i...nerwow na wodzy! Co do daru o ,ktorym piszecie,to ja tez uwazam ,ze cos takiego ma miejsce.Co z wiekiem ulatnia sie niczym kamfora... Shalla a co Twojego opisu Nastki ,to gadzam sie Kuk ,oh Ty Kokieciaro:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie nie! Źle się pewnie wyraziłam! Ja nie ubolewam że Anastazja jest taka filigranowa! Nawet bardzo mnie to cieszy, bo uwielbiam ją kołysać i nosić na rękach i gdyby ważyła z 17 kg, to ughhhh... byłoby mi ciężko. :) Ale faktem jest, że ludzie na mnie patrzą, jak na zwyrodnialca, co to dziecku czekoladki nie wepchnie, nie przytuczy tych wystającyh żeberek i zaczynałam mieć już wyrzuty sumienia, że może faktycznie zarachityczna :) Acha, chciałam sie z Wami podzielić fajnym słówkiem Nastusi. Otóż dwa sa takie, które mnie rozwalają kompletnie. 1) Matejki - czyli majteczki :) 2) Mijojajówta - mikrofalówka :) Ale co dziś odkryłam! I to jakieś 10 minut temu. Otóż Anastazja mówi wyraźnie: CHRUPAĆ ( np. chrupać ciasteczko ) Ale w żadnej innej opcji nie umie powiedzieć literki R

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
🖐️ Wrocilam od meza prawie 2tyg. temu(bylo.... hmmmm.... cudownie....brak slow na opisanie tych kilku dni, teraz po powrocie jeszcze bardziej tesknie za nim... ) i dzis juz jestem po pierwszej turze egz. Poszlo mi najgorzej ze wszystkich sesji :o za dwa tyg. kolejna tura. A potem pewnie poprawki. Wprowadzilam w zycie dwa powiedzienia : nie ja pierwsza i nie ostatnia i kiedys musi byc pierwsz raz :P staram sie nimi pocieszac. Wspomne tylko, ze jechalam jednak pociagiem dzien wczesniej.Nocleg w wawie. Jechalismy calkiem inaczej niz zwykle. W domu nie bylo mnie tylko1,5 dnia :) a nie jak zawsze do tej pory prawie 3!Myshko, kuk - dzieki za troske odnosnie dylematow zw. z ta podrowa 🌻 dynia :D GRATULUJE!! u lekarza chyba jeszcze nie bylas, ale mam nadzieje, ze nie pospieszylam z gratulacjami! Kuk - jejku... przerazajaca ta historia ze zlym wiekiem ciazy!!! wspolczuje bardzo przezyc i ciesze sie niezmiernie, ze wszystko jest juz jasne :) Katrin - jak dobrze, ze Twoj maz wyszedl z wypadku calo! 🌻 Shalla - trzymam kciuki za sprawe!!!!! Ja dzis wlasnie bylam w sadzie z moja mama (przyznanie emerytury) i nawet nie chce mi sie pisac, jak to wygladalo... po prostu szok... w kazdym razie sprawa przegrana. Nosi mnie, jak o tym wszystkim mysle, wiec moze na tym poprzestane. Na koniec tylko : niech zyje sprawiedliwosc!! (za myshka) :) gdzies ona jest na pewno.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nikii! Cudowne chwile, na pewno. Wspaniale, że mogliście razem pobyć tak długo. Wiem, jak Ci teraz ciężko. Ale nie martw się - ja sobie już wbiłam do głowy takie przekonanie: każdy upływajcy dzień zbliża nas do chwili, kiedy na zawsze będziemy razem. I tego się trzymam i to daje mi siłę. Dziękuję za kciuki! Właśnie mobilizuje siły.... czeka mnie ostra walka. Facet jest bandziorem i recydywistą. Nikt nie chce z nim walczyć, bo wszyscy się go boją. Przez to chodzi bezkarny i terroryzuje całą wieś. Nie powiem, boję się, ale ktoś do licha musi przerwać to milczenie owiec. Trzeba się łobuzowi postawić, zanim kogoś zamorduje :( Dziewczyny, a teraz z innej beczki. Tysięczny raz opowiadam tego \"czerwonego kapturka\" i już mi chyba na mózg padło, bo zaczynam się sprzeczać z treścią :) Zauważyłyście, jak ta bajka jest strasznie nielogiczna? Np. ten fragment: \" Wilk połknął babcię, a potem.... ( POTEM! ) założył jej koszulę nocną, czepek i okulary...\" ( ...) No jak POTEM????? Zdecydowanie musiał ją rozebrać przed konsumpcją! Zgłaszam sprzeciw wobec ogłupiających dzieci treści!!! Ratunku... razar przyjda po mnie panowie z białym kaftanem, ale musze jakoś odreagować nerwy. P.S. Jutro prześlę Wam parę zdjęć z dzisiejszej głupawki, kiedy bawiłyśmy się w Szecherezadę i były oczywiście przebieranki :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nikii, witaj po przerwie. Shalla, zdecydowanie nie jestes jedyna, ktora kontestuje logicznosc bajek. Ja mam tak samo. A jeszcze wiekszy bunt wzbudza we mnie nieuzasadnione okrucientswo. Ja wiem oczywiscie, ze to wszystko trzeba odczytywac symbolicznie, mitycznie i tak dalej, ale ciagle sie zastanawiam jak Jasiek to przyjmie. Jak to dobrze, ze dzieciom to wcale nie przeszkadza. Z Czerwonym Kapturkiem, Kotem w butach i innymi tam Kopciuszkami Jasiek ma stycznosc wlasciwie tylko poprzez plyty (Bajki Samograjki), ktore mu puszczam ze wzgledu na jezyk (to jest fantastyczna skarbnica cytatow, ktore zapadaja w glowy ,am wszystkim i ktorymi potem operujemy i w ogole opowiadamy sobie cale fragmenty w podrozy, na spacerze i tak dalej). Natomiast jesli sama mam mu cos czytac badz opowiadac to zdecydowanie wole poczciwego, glupietkiego i uwielbiajacego swoj miodek Kubusia Puchatka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nikki! Glowa do gory - co do egzaminow - to faktycznie bywaja gorsze nieszczescia, a zreszta - poprawki tez dla ludzi :) Co do rozlaki - sluchaj Shalli - ustalcie sobie jakis termin graniczny, po ktorym juz na pewno bedziecie razem i wyrywaj kartki z kalendarza! Shalla - jestem z Ciebie dumna - slusznie - trzeba walczyc z lobuzem i zaloze sie, ze lobuz sam jest tchorzem podszyty! Trzymam kciuki! Co do bajek - mysle, ze szczytem braku logiki i kopalnia niedorzecznosci sa wspolczesne ekranizacje mitow greckich produkcji Disneya... Nie chce mi sie nawet przytaczac przykladow, ale jesli wpadna Wam one w rece - radze wyrzucic przed rozpakowaniem!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Fisa, pytalas o step. Ja niestety nie wiem, jak sie na to mowi w Polsce. Wyjasnie wiec opisowo: Kazdy uczestnik ma przed soba taki plastikowy stopien, na ktory wchodzi i schodzi w rytm muzyki, wykonujac przy tym kroki taneczne, obroty itp. Instruktor za kazdym razem pokazuje nowa choreografie, wprowadzajac ja krok po kroku, przeplatajac nowe elementy, najprostszymi krokami, w taki sposob zeby uczestnicy byli caly czas w ruchu. "Wprowadznie " nowej choreografii zajmuje jakis kwadrans, przez reszte czasu powtarza sie ja wielokrotnie w calosci. Jest to sport dosc forsowny, na dowod tego powiem tylko, ze najdluzszy \"seans\" stepu to 45 minut bez przerwy i ze po tych 45 minutach pada sie doslownie z nog. Paradoksalnie taki wysilek fizyczny dodaje skrzydel :p Mnie aerobik po prostu nie wystarcza i pozostawia tak silne uczucie niedosytu, ze wlasciwie na aerobiku bylam tylko raz, ale od kiedy wrocilam do klubu, zauwazylam ze jest kilka nowosci miedzy innymi cardio-aerobik, czyli cos co musi byc duzo intensywniejsze od zwyklego aerobiku, jako ze slowo "cardio" oznacza moim zdaniem, ze chodzi o poprawe krazenia :) Shalla, czy juz po sprawie? Opowiadaj!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Myshko - mam wrazenie, ze mamy dokladnie odwrotne potrzeby ruchowe ;) Ja po 10 minutach stepu odjechalabym chyba karetka na ostry dyzur ;) Mam normalne cisnienie, ale po szybszym przebiegnieciu 100 metrow, 10 minutach tenisa czy squasha regularnie dopada mnie silny, migrenowy bol glowy. Moge za to godzinami plywac, spacerowac, jezdzic na rowerze czy rolkach. Widac ten model tak ma ;) Sama ciekawa jestem relacji Shalli z sadu!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kuk, jak to dobrze, ze jest tyle roznych rodzajow sportu ;) Ja plywac tez bardzo lubie, dlugo i spokojnie, miarowo, godzine bez przerwy. Szkoda tylko ze od czasow studiow nie mialam okazji... A ze stepu wychodze koloru dojrzalej truskawki, ale szczesliwa i o to chodzi. Jednak bez odpowiedniego przygotowania i ja mialabym w polowie \"seansu\" czarne plamy przed oczami i wrazenie, ze za chwile zemdleje - ze sportem nie ma zartow :) Raz mi sie tak zdarzylo i od tamtej pory nie zapominam o podwieczorku przed stepem :) ps. jesli w zwiazku z moja mailowa prosba wyswietla Wam sie puste szare okienko, to nie wiem co na to poradzic... Mnie tez sie tak stalo na moim komputerze, a kiedy otworzylam te sama strone na laptopie, pojawilo sie tam, co mialo sie pojawic... podejrzewam ze moj komputer nie ma jakiegos programu koniecznego do otworzenia tego... Jesli i Wasze nie maja to wybaczcie za zamieszanie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Znalazlam taka fajna bajeczkę ,ma w sobbie duzo onomatopeji takze dzieciom może sie spodobać.Mi przypadła do gustu to i Wam wkleje: Gęsie jajo Był sobie lasek,pod laskiem piasek Na piasku była chata a w chacie gęś siodłata. Zniosła ta gęś jajo.Gęsie jajo rozmyślało i na wędrówkę powędrowało. Tu,tur po drodze się toczy,to tu to tam wytrzeszcza oczy. Napotkało raka nieboraka. Rak nieborak przystaje- \"Dokąd idziesz jajo? -na wędrówkę -pójdę i ja z tobą jak mnie weźmiesz z sobą. -chodź raku nieboraku\" Szlap,szlap,szlap.Tur ,tur ,tur.Wędruje gęsie jajo z rakiem nieborakiem. Napotkali kaczkę kwaczkę.Kaczka przystaje i pyta: -Dokąd idziesz jajo? - na wędrówke(...) tu nastepuje dialog identyczny jak z rakiem:))) (...) -chodź kaczko kwaczko. Klap,klap,klap.Szla,szlap,szlap.Tur,tur,tur.Wędruje gęsie jajo z rakiem nieborakiem i kaczką kwaczka. Napotkali koguta piejaka.kogut przystaje: -dokąd.....(....) -chodź kogucie piejaku. Człap,człap,człap.Klap,klap,klap.Szap,szlap,szlap.Tur,tur,tur,tur.Wędruje gęsie jajo z rakiem nieborakiem, kaczka kwaczką, kogutem piejakiem. Napotkali kotka mruczka.Kotek mruczek przystaje: -dokąd.....(...) -chodź kotku mruczku. Kic,kic,kic.Człap,człap,człap.Klap,klap,klap.Szap,szlap,szlap.Tur,tur,tur,tur.Wędruje gęsie jajo z rakiem nieborakiem, kaczka kwaczką, kogutem piejakiem,kotkiem mruczkiem. Napotkali pieska kruczka,Piesek przystaje: -dokąd(..) -chodź piesku kruczku. Chyb,chyc,chyc.Kic,kic,kic. Człap,człap,człap.Klap,klap,klap.Szap,szlap,szlap.Tur,tur,tur,tur.Wędruje gęsie jajo z rakiem nieborakiem, kaczka kwaczką, kogutem piejakiem,kotkiem mruczkiem i pieskiem kruczkiem. Idą, ida.zmęczyli się,spocili sie, jeść im się chce.Napotkali chatke w lesie.Przystanęli, podumali. tu bedziemy nocowali. Przy drzwiach połozył się piesek kruczek Za piec wszedł kotek mruczek Kaczka kwaczka weszła do przetaczka kogut piejak tam gdzie kaczka Rak nieborak nurknął do cebrzyka a gęsie jajo ,niewiele myśląc turturtur do popielnika bo tam najcieplej. Usnęli,cisza .Śpią a wtem! cos sie dzieje! Przez ten las szli złodzieje. 4 szło piechotą ,a 5 na koniu wiózł srebro i złoto. Idą,idą. Jedzie, jedzie. Zmeczyli sie, spocili się, jeść im sie chce. Napotkali chatke w lesie.Przystaneli, poszeptali.Tu będziemy nocowali. I tak 5 tych złodzieji weszło oknem po kolei. Naprzód obudził się kogut piejak, obudził kaczke kwaczkę.Kaczka kwaczka obudziła raka nieboraka.Rak nieborak pieska kruczka a piesek kruczek kotka mruczka i chuzia na złodzieji! Rak ciach nożycami! Kot drap pazurami! pies cap zębami! Kogut pieje: dawaj go tu! Kaczka kwacze: tak,tak,tak zetrzemy na drobny mak Gęsie jajo to usłyszało na podłogę się wyturlało. Podłoga jękła, skorupka pękła , wyszedł z niej siodłaty gąsiorek.syknął: sssss.....co sie tu dzieje? Ale złodzieje byli juz za siódmą górą i za dziesiata rzeką.W takim strachu umykali że wszystkie skarby porzucali. Wstało słonko nad lasem i dziwi sie tymczasem hohoho!!! Kto to idzie drogą? noga za nogą? Idzie siodłaty gąsiorek niesie brylantów worek, a za gąsiorkiem rak nieborak z kaczka kwaczką , kogutem piejakiem , kotkiem mruczkiem i pieskiem kruczkiem Wszyscy idą piechotą ,niosą srebro i złoto A dokąd to wedrują? Do tej wsi gdzie lasek, pod laskiem piasek ,na piasku chata a w chacie gęś siodłata. Tam dopiero spoczynku użyją i najedzą się i napiją.I jeszcze przed niedzielą pomiędzy biedne dzieci złoto i srebro podzielą :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziewczyny, nie ma sprawiedliwości :( Ja wiedziałam, że sprowadzając się na wieś zderzę się z kompletna odmiennością kulturową, ale żeby aż tak....???? Oskarżony roztoczył przed sądem wizje, jaką to ja jestem okrutna i mściwą osobą, jak to mój ojciec ( sparaliżowany nota bene na wózku inwalidzkim ) groził mu , że go zastrzeli, poczym nafaszerował śrutem cały jego przychówek hodowlany, a czego nie ustrzelił to otruł ( ! ), dowiedziałam się również że jestem posiadaczką kosiarki elektrycznej, której pasjami używam w.... październiku :) Szczęka mi opadła. Żałuję, że nie stać mnie na adwokata, bo zmiotałabym tego bandytę na proch. Wyszedł z sali śmiejąc się całą gębą. Mało tego - przyjechał w obstawie swoich kolegów recydiwistów ( jednego brakowało, bo właśnie odsiaduje wyrok... ) Wniosłam o powołanie biegłego celem ustalenia reputacji, ale sędzina stwierdziła, ze to bez senu, bo jak widać jedni się lubią, a inni nie ( !??? ) Zgrozo, ja chyba byłam w cyrku, a nie w sądzie..... W między czasie zeznawał świadek oskarżonego - miejscowy lekarz z ośrodka zdrowia, który.... wystawił mu piękne alibi, jakoby oskarżony był tego dnia ciężko chory i pół dnia spędził w ośrodku.... I co z tego, że cąła wieś wie, że ten lekarz jest starym draniem i łapówkarzem, kiedy nikt tego nie zezna. Ludzie się boją. Mam trupi humor. Kolejna rozprawa 20 lutego. Ten bandyta jest już pewny swojej wygranej. Szczególnie, jak sędzina skwitowała wszystko: wy sie kłócicie od pokoleń, wasze rodziny są znane z tego i czas, żebyście zrozumieli, że trzeba żyć w zgodzie, jak sąsiedzi ( !!!!! ) Łola Boga! Mieszkam tam od 1,5 roku i już rzekomo jestem znana, ze od pokoleń tocze wojnę z sąsiadami...... cudnie! Nie wiedziałam , że sądy sa od moralizatorskich tekstów rodem z ambony... No to się dowiedziałam. Najwyraźniej potrzebne moje martwe ciało do obdukcji, i maszerujący pluton wojskowy za świadka, żeby tego faceta wreszcie skazać :( MAM DOŁA!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Żeby sobie poprawić humor opowiem Wam moje przygody ze sportem. Otóż zdecydowanie podzielam punkt widzenia Kuk :) A nawet więcej - każdy zbędny wysiłek, nie będący ruchem absolutnie koniecznym dla przetrwania jest dla mnie karą za grzechy. Ale, ale! Nawet ja dałam się pewnego razu skusić.... Otóż w odległej epoce pracowałam w bardzo prestiżowej amerykańskiej firmie - szkło, futura aluminium i kapitalistyczni wyzyskiwacze, innymi słowy maszynka do mielenia ludzi itd. Ale pracodawca wiedział doskonale, jak zatrzymać przy sobie pracownika, który każdy urlop spędzi z radością przy biurku, bijąc pokłony wdzięczności, że szef uczynił mu ten zaszczyt i pozwolił pracować pomimo dni wolnych. No więc przechodząc już do rzeczy firma gwarantowała wszystkim pracownikom ( oprócz wielu innych ochów i achów ) złote karnety do najdrożyszego wówczas klubu w samym centrum Warszawy. Klubu sportowego, rzecz jasna. Można tam było wszystko, a nawet więcej. ZA DARMOCHĘ!!!! Opierałam się dzielnie przez rok. Ale bombardowana opowieściami mojej przyjaciółki ( miej ją Panie w opiece! ), jak to jest tam rewelacyjnie, jakie zajęcia, jaki step, jaki aerobik, jakie boskie to i tamto, a baseny, a korty a...g**** ( nazwy dla mnie nie do wymówienia były podobno tymi najfajniejszymi ćwiczeniami ....) No i złamałam się! Poszłam RAZ! Wybrałam od razu z grubej rury kik-boxing. Bo dlaczego nie? Jak spadać, to z wysokiego konia. Ludzie.... co oni mi zrobili! 60 minut kopania w powietrze przy muzyce taktowanej chyba młotem pneumatycznym. Po tych 60 minutach było 15 minut przerwy i druga seria dla chętnych. Oczywiście uciekłam w tym czasie, zdobywając się na nadludzki wysiłek dosłownie wyczołgania z sali. Siedziałam chyba z pół godziny w bezpiecznej odległości od grasującej trenerki, żeby mój rytm serca wrócił do normy i nerki przestały mi się telepać wokoło wątroby.A i tak zastanawiałam się, czy nie zadzwonić po karetkę, zamiast po taksówkę. Wyszłam na czterech łapach, wlokąc za sobą własny jęzor przez pół Warszawy. Było to moje pierwsze i ostatnie spotkanie z kik-boxingiem. Wróciłam do domu \"zrelaksowana\" jak po wakacjach w Guantanamo.... Druga moja przygoda ze stepem tym razem - odbyła się na 2 miesiące przed zajściem w ciążę. Powiem tylko tyle - po zajęciach stanęłam u początku schodów do domu i dostałam histerycznego napadu śmiechu - jako że nie byłam w stanie na te schody wejść i wszystko wskazywało na to, że tę grudniową noc miałam spędzić na wycieraczce. Na szczęście w porę wrócił Adam i zawlekł mnie do domu. Koniec na dziś osobistych wynurzeń :) Do jutra.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Shalla, juz dawno sie tak nie smialam ! Az moj maz kazal sobie opowiedziec co mnie tak rozsmieszylo. A smieje sie tym pelniej, ze naprawde dobrze wiem, o czym mowisz :D nie bede komentowac przedostatniego posta, poprawilas mi nastroj ostatnim i niech tak zostanie - rownowaga wrocila ide zaserwowac sobie jakis dobry film u boku Myszonia, a Wam zycze milego wieczoru i dobrej nocy pelnej snow o lataniu (Kuk, tego latania, Tobie zycze przede wszystkim ;) i troszeczke sobie rowniez :D )

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Shalla - placze krwawymi lzami nad upadkiem sprawiedliwosci i zapytuje - co ten lobuz wlasciwie zrobil? Moze jednak nalezaloby obalic jego alibi (wszak w rejestracji przychodni odnotowuje sie komu wydano numerek danego dnia, etc... Co do tego, ze Twoj Tata nei mogl ostrzeliwac jego drobiu z wiatrowki - dowodow chyba nawet nie trzeba przedstawiac... Uch! :O:O:O:O Wiecie, mam do zycia podejscie podobne do tego Shallowego - uwazam, ze lobuzow nie mozna sie bac i trzeba reagowac na dranstwa, bo to jedyna droga, by sie nie upowszechialy. Mam w tej dziedzinie z kogo brac przyklad - wszyscy opryszkowie w naszej rodzinnej miejscowosci boja sie mojej Mamy, klaniaja sie jej w pas i co najdziwniejsze ...darza ja najwyzszym szacunkiem. Z historii o \"wyczynach\" mojej Mamy moznaby spisac gruba ksiazke - bylby tam rozdzial o tym, jak w stanie wojennym pozbawila prawa jazdy wplywowego donosiciela ub, ktory nie stracil go pomimo, iz kilka lat wczesniej po pijanemu zabil kobiete i o tym, jak w latach dziewiecdziesiatych doprowadzila do aresztowania na goracym uczynku handlarzy narkotykami na nazym osiedlu i o tym jak wdala sie w samobojcza wojne z ochroniarzem s.p. Masy (szefa mafiii pruszkowskiej), ktory testowal przyspieszenie swojego samochodu na uliczkach naszego osiedla. Uwazam, ze jesli na swiecie da sie zyc, towlasnei dzieki takim samobojcom jak Shalla i moja Mama i krew zalewa mnie ilekroc slysze, ze organy \"sprawiedliwosci\" powolane dla ochrony uczciwych obywateli reaguja tak, jak to opisala Shalla. Amen.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Shalla - placze krwawymi lzami nad upadkiem sprawiedliwosci i zapytuje - co ten lobuz wlasciwie zrobil? Moze jednak nalezaloby obalic jego alibi (wszak w rejestracji przychodni odnotowuje sie komu wydano numerek danego dnia, etc... Co do tego, ze Twoj Tata nei mogl ostrzeliwac jego drobiu z wiatrowki - dowodow chyba nawet nie trzeba przedstawiac... Uch! :O:O:O:O Wiecie, mam do zycia podejscie podobne do tego Shallowego - uwazam, ze lobuzow nie mozna sie bac i trzeba reagowac na dranstwa, bo to jedyna droga, by sie nie upowszechialy. Mam w tej dziedzinie z kogo brac przyklad - wszyscy opryszkowie w naszej rodzinnej miejscowosci boja sie mojej Mamy, klaniaja sie jej w pas i co najdziwniejsze ...darza ja najwyzszym szacunkiem. Z historii o \"wyczynach\" mojej Mamy moznaby spisac gruba ksiazke - bylby tam rozdzial o tym, jak w stanie wojennym pozbawila prawa jazdy wplywowego donosiciela ub, ktory nie stracil go pomimo, iz kilka lat wczesniej po pijanemu zabil kobiete i o tym, jak w latach dziewiecdziesiatych doprowadzila do aresztowania na goracym uczynku handlarzy narkotykami na nazym osiedlu i o tym jak wdala sie w samobojcza wojne z ochroniarzem s.p. Masy (szefa mafiii pruszkowskiej), ktory testowal przyspieszenie swojego samochodu na uliczkach naszego osiedla. Uwazam, ze jesli na swiecie da sie zyc, towlasnei dzieki takim samobojcom jak Shalla i moja Mama i krew zalewa mnie ilekroc slysze, ze organy \"sprawiedliwosci\" powolane dla ochrony uczciwych obywateli reaguja tak, jak to opisala Shalla. Amen.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Uch, tak sie wkurzylam, ze wyslalam wiadomosc pelna literowek i w dodatku dwa razy:p Co do drugiego wpisu Shalli - to ty napisalas niedawno, ze zgrabnie przechodze od tragedii do komedii! ;) Spadlam ze stolka czytajac jak nie moglas wejsc na schodek... :D:D:D! Ze mna jest w sumie chyba inaczej - bardzo podobaja mi sie osoby regularnie uprawiajace sport. Zwlaszcza te, ktore robia to z potrzeby sercam, a nie na pokaz. Ja mam tylko ten problem, ze nie znosze \"sztucznych\" warunkow - czytaj - basenow, silowni, centrow sportowych (zwlaszcza takich super szklano-metalowych o jakich pisala Shalla). Dlatego uwielbiam plywac w jeziorze i moge to robic godzinami, a nienawidze moczyc sie jak skwarka w zupie w basenie (chocby nawet ozonowanym), w ktorym musze plynac w kierunku wytyczonym przez tor i uwazac, by co dwie sekundy jakis ambitny plywak lub zozkokoszona nastolatka nie zdzielili mnie lokciem w oko...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Myshko - czy ja pisalam kiedys na forum o swoim lataniu we snie, czy strzelilas w ciemno? :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wodny psikulec
No, Dziewczyny, od dzisiaj nasze dziecko ma oficjalnie ojca. Bylismy w urzedzie stanu cywilnego w celu uznania przez ojca nienarodzonego dziecka. Odpowiednie dokumenty juz mamy i jestesmy madrzejsi i bogatsi o kolejne formalnosci urzedowe. Co do sportow... hm... od wielu lat jestem raczej typem samochodowym. Ale... chodzilam na roznego rodzaju aerobiki, tbc, bup i inne takie. Moje doswiadczenia ze stepem sa za to jak najgorsze. Udalysmy (tez dobrych pare lat temu) sie z kolezanka na zajecia stepu, gdzie grupa juz znala sie od jakiegos czasu. Oznaczalo to, ze od tygodni trenuja jeden uklad "taneczny" dopracowujac go i dodajac nowe elementy. I tak w kolko. Oczywiscie nie mialysmy o ukladzie zielonego pojecia. Ludzie z politowaniem patrzyli na nasza niegramotnosc a ja czulam sie coraz bardziej zla i beznadziejna. Mialysmy z kolezanka calkiem inne taktyki na przetrwanie tych zajec. Ja staralam sie dostosowac i "zlapac" to co robi reszta - wygladalo to tak, ze praktycznie chodzilam dookola stepu usilujac zajac dogodna pozycje a jak juz bylam na stopniu to wszyscy byli na dole i na odwrot. Kolezanka zas olala system i nie patrzac na grupe rozpoczela wlasny taniec na stepie wedle wlasnego pomyslu, nie przejmujac sie wiele tym co dzieje sie wokol co sprawilo, ze w przeciwienstwie do mnie swietnie sie bawila. Kuk, kolejne moje doswiadczenia moze beda dla Ciebie. Otoz pare lat wstecz zapisalam sie na joge. Z czystej kobiecej proznosci, widzac jak pieknie wyglada figura mojej kolezanki praktykujacej joge od dluzszego czasu. Po pierwszysch zajeciach mialam juz kompletnie gdzies swoja figure. Regularnie uczeszczalam dwa lata, bylam na obozie i bylam zachwycona. Cisza, spokoj, kompletnie bez muzyki, bez butow, bez pokazu mody (co mi bardzo nie odpowiada w typowych fitness clubach). Zajecia - cos niesamowitego. Nie przypuszczalam, ze pozbede sie okropnych, dreczacych mnie od dziecinstwa codziennych bolow glowy (teraz to dla mnie nie do wyobrazenia, ze zylam z bolem i migrenami tyle lat), przykurczu barku i paru innych. Napisze tylko jedno - zeby zrozumiec te zajecia trzeba na nie pojsc - mowienie o nich nie ma zadnego sensu. Ja zaprzestalam z wielu przyczyn i bardzo tesknie za zajeciami, zwlaszcza, ze mozna cwiczyc w ciazy i to do samego porodu. Odradzam tylko tzw. joge-fit, poprostu trzeba znalezc regularna szkole jogi. Polecam. Kuk, Shalla - ja tez naleze do walczacych! Tak trzymac! Swoja droga to noz sie w kieszeni otwiera... Nikii - trzymam za egzaminy i ciesze sie, ze fantastycznie spedzilas czas z mezem. Milego dnia!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Psikulcu ;) Chodzilam na Joge przez dwa lata i calkowicie podzielam Twoja o niej opinie! :):):) Zrezygnowalam z powodu trenera sadysty (powaznie :)) ale opinii o jodze nie zmienilam. Przyznam szczerze, ze teraz nie szukam niczego dla siebie - po prostu nie mam czasu na nic, ale do jogi i do tanca napewno kiedys wroce. Wlasnie - zapomnialam o tym napisac - to co odpowiada mi najbardziej, to wlasnie taniec - nie kazdy rzecz jasna, ale conajmniej dwie jego odmiany sa jakby dla mnie stworzone - flamenco i stepowanie. To pierwsze tanczylam przez rok w czasie studiow. To drugie to moje niezrealizowane marzenie. Lekcji flamenco szukalam takze w Turynie. Sa tu super szkoly tanca - klopot w tym, ze zadna szkola nie da sie pogodzic z praca do 19 wieczorem plus malym dzieckiem na dodatek... Inne zajecia, ktore \"dodawaly mi skrzydel\" to lekcje tanca charakterystycznego, jak to sie ladnie nazywalo. Uczeszczalam na nie - rowniez przez rok do szkoly baletowej i musze powiedziec, ze bylo to cos kapitalnego. Naszym mistrzem, byl prawdziwy baletmistrz - nieco juz emerytowany ;), ktory do programu wprowadzal nam to, co lubil - od kozaka poczawszy a na autentycznym tancu brzucha skonczywszy. Uwielbialam te lekcje, ale odpadly i one, gdy przeniesione zostaly na 18.30... Kurcze mam jeszcze jeden powod, dla ktorego musze zmienic prace - moglabym znowu zaczac tanczyc! :):):)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wodny Psikulcu! Co za gaffa! Ogromne gratulacje dla calej rodziny z okazji tej donioslej chwili dopelnienia formalnosci :):) ❤️🌻 My pobralismy sie, gdy bylam w piatym miesiacu (tak jakos wyszlo, ze stwierdzilismy, ze z dzieckiem nie ma sensu czekac :)) i pamietam, ze mojemu mezowi nagle zrobilo sie bardzo pilnie, by sformalizowac nasz zwiazek w chwili, gdy mnie bylo to dziwnie alo potrzebne do szczescia;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Faktycznie dzisiaj u nas prawdziwa tragifarsa;) Najpierw o sporcie bedzie;) Jajestem typem malo ssportowym raczejtzn bardziej podzielm tu poglad Kuka. Uwielbiam plywac jezdzic na rowerze,zima na desce.Jogeuprawialam przez rok i powiem,ze bardzo mi słuzyła:) Co do aerobikow,stepu czy nawet jogingu to ja staje jak najdalej w szeregu .Nie chcę,nie lubię bo zgubię ...:P Co do prawa a raczej bezrawia panujcego,to jedyne co moge powiedzięc,ze sił mi brak żeby c okolwieknapisac ponadto co zostało juz napisane:(Nóz sie wkieszeni otwuerai rosnie niepohamowane pragnienie,zeby niczym Zorro wziasc sprawy w swoje ręćei policzyc sie z lachudrami ;) Psikulec,no to gratki nowego stanu cywilnego.Jak to mi kiedys sasiadka powiedzial\"dziecko musi miec ojca\'\':P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Za literowki pardon ,pisze z powrotem na moim starym sprzecie,ktory ma zrabana klawiature dokumentnie :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dodac chciałam tylko,ze w sąd wierze jedynie ostateczny :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wodny psikulec
Kuk, wcale nie gafa. To ja sie tak chcialam pochwalic... Dynia, stan cywilny dalej taki sam i jak to ladnie powiedziala Twoja znajoma dziecko bedzie miec ojca i (tu cytat z tesciowej namawiajacej nas na slub) zeby dziecko mialo nazwisko :) Powiem Wam jeszcze, ze mimo, ze bylam bez plaszcza, w obcislym swetrze i dopasowanych dzinsach 3 panie urzedniczki niezaleznie powiedzialy: "akt urodzenia dziecka poprosze" i wtedy kazdej z osobna musialam tlumaczyc, ze dziecko sie jeszcze nie urodzilo. Ludzie! Zaczynam 7-my miesiac, mimo, ze naprawde mam maly brzuch to jednak uwazam, ze trzeba byc kompletnie slepym zeby nie zauwazyc, ze jestem w ciazy! Zwlaszcza w urzedzie, ktory sie tym zajmuje. A co do slubu, to my tez najpierw zaplanowalismy powiekszenie rodziny, a slubu najzwyczajniej w swiecie nie chce sie nam brac ze zwyklego lenistwa... chociaz czasem rzeczywiscie byloby to lepszym rozwiazaniem. Pewnie kiedys jak bedzie to potrzebne pobiegniemy do urzedu i wezmiemy szybki slub. Kuk, Kochana, mysl, mysl intensywnie o tej zmianie pracy. Widze, ze Cie to naprawde dreczy. A ja trzymam kciuki za fajna oferte lub super pomysl na prace w domu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Psikulcu - wiesz, ja sie z ta mysla o zmianie pracy bardzo powoli oswajam... Ostatnio na powaznie mysle tez, ze moze wystarczy ograniczenie tej pracy do czesci etatu... Uzaleznienie od niezaleznosci finansowej, z ktora zzylam sie przez ostatnie 15 lat nie co przeszkadza mi w podjeciu ostatecznej decyzji. Maz zapewnia mnie o swoim wsparciu, a ja i tak mam stracha - nei umialabym prosic go o pieniadze by np. moc wyslac jej mojej mamie wtedy, gdy zajdzie taka potrzeba. hm... jestem chyba ofiara emancypacji ;) Co do spostrzegawczosci urzedniczek i nie tylko - wciaz zastanawiam sie, kiedy wreszcie wszyscy przestana zwracac sie do mnie po imieniu i per \"Signorina\" czyli \"Panienka\". Mam 36 lat, obraczke na palcu, wystajacy brzuch i od czasu do czasu dziecko trzymajace mnie za reke, a ta nieszczesna signorina i tak mnie przesladuje!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kuk to powinnas sie cieszyć,ze młodo wygladasz :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wodny psikulec
Dynia, tak, z jednej strony jest to przyjemne. Ale w "pewnym wieku" zaczelam miec poczucie, ze fizycznosc jest tylko dodatkiem do calej reszty, tej ktora naprawde jest wazna, a tu nagle traktuja sie jak smarkule. Tez miewam takie przygody, owszem, czasem to mile jak np. pani wpisuje rok urodzenia 82 zamiast 72 ale wiaze sie to tez z tym, ze czasem zostajesz olana tylko dlatego, ze komus wydaje sie, ze jestes duzo mlodsza. Tak wiec ja szczerze rozumiem rozgoryczenie Kuk, zwlaszcza, ze bedac kobieta po trzydziestce jestem duzo bardziej pewna, swiadoma i zadowolona ze swojej kobiecosci niz jako kobieta 20-to czy 25-letnia. A co najwazniejsze, nie boje sie czterdziestych urodzin :) Jak z tym jest u Was? Wiem, ze czesc z nas jest przed, czesc po 30-tce. Macie podobne odczucia?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ciekawe pytanie :) Ja w sumie nie czuje sie w takich sytuacjach rozgoryczona - raczej ubawiona i zadziwiona, bo mam wrazenie, ze po mojej twarzy widac moj wiek. Faktem jest, ze absolutnie nie boje sie uplywu czasu - mam wrazenie, ze z kazdym rokiem przybywa mi czegos, bez czego bylabym ubozsza. Coz traci sie to i owo - od swiezej cery poczynajac a na refleksie konczas, ale mimo wszystko bilans jest pozytywny a zycie coraz bogatsze. Mysle, ze jesli w przyszlosci zaczne bac sie czegos, to nie beda to zmarszczki, ale problemy ze zdrowiem i sprawnoscia i rosnace ryzyko utraty bliskich. Zreszta - mam tu jak zwykle budujacy przyklad w osobie mojej Mamy - wiecznie mlodej duchem. (Cos mi sie wydaje, ze ostatnio idealizuje moja rodzicielke na tych stronach ;););) Wiele lat temu wycielam sobie z gazety...nekrolog, ktorego tresc bardzo przypadla mi do gustu. O ile dobrze pamietam dotyczyl on Matki Stefana Bratkowskiego i brzmial: \"Zegnamy Nasza Zelazna Mame, dla ktorej mlodosc po szescdziesiatce byla kwestia decyzji\". Uwielbiam to zdanie i w znacznej mierze jest ono dla mnie mottem zyciowym pomimo, ze do szescdziesiatki jeszcze troche mi brakuje:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witajcie Kochane, Psikulcu, gratuluję dzidziusiowi, że wreszcie ma tatusia! Ha ha ha, rozumiem, że wczesniej było dziełem kosmitów :) :D Nie ma to, jak rodzinka i docinki :) Ja miałam znacznie gorszą przygodę... otóż wybrałam się do lokalnego sklepiku na 3 dni przed porodem i znajoma pani za ladą pyta: i co się urodziło? Chłopczyk czy dziewczynka???? No kurcze, sądzę, że jak ma się taką wadę wzroku, to nie należy pracować na dziale z wędlinami, bo można skroić sobie palce na krajalnicy.... :) Kuk, jestem pełna podziwu dla Twojej mamy. A że miałam ogromną przyjemnośc poznać mamę Kuk, mogę zaręczyć, że nic tu Kuk nie ściemnia, a mamę ma wspanią, charyzmatyczną, o dumnym, a jednocześnie niezwykle ciepłym i życzliwym spojrzeniu. Epitafium z grobu bardzo mi się podoba, chętnie i ja się weń \"wpasuję\" :) Wiecie co, ja w ogóle nie czuję upływających lat. Często się nawet nad tym zastanawiam, często wracam myślami do chwil sprzed roku, trzech, pięciu czy piętnastu i ciągle... widzę świat tymi samymi oczami! To najlepsze porównanie, jakie przychodzi mi do głowy. No, może jestem ciut mądrzejsza ( ale niekoniecznie w oczach wszystkich.... ) :) ale poza tym ciągle mam ochotę na to samo, lubię te same lody, gardze polityką i nosze ten sam rozmiar ciuchów ( ale to się może niebawem zmienić... ) Mam wrażenie, że jestem ciągle tą samą dziewczynką, która błagała o chiński pórnik. Chyba brak mi powagi właściwej dla wieku....?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Shalla, hehe, chyba przeczytam mamie wieczorem Twoja laurke - to \"dumne i charyzmatyczen\" spojrzenie na pewno ubawi ja setnie! ;) :) Ja nie czuje sie z uplywem lat taka sama - wrecz przeciwnie, czuje jak zmieniam sie z roku na rok, ale tak sie jakos sklada, ze odkad skonczylam 18 lat z roku na rok lepiej czuje sie w tej co rok starszej skorze i za nic w swiecie nie chcialabym wrocic do przeszlosci :) Dziewczyny - mam klopot. Juz drugi dzien Panie w zlobku skarza sie, ze Franio jest w ciagu dnia bardzo niegrzeczny, ze bije dzieci i zabiera im zabawki. Nie wiem co sie stalo - dotad bywalo na odwrot - tj. inne dzieci bijaly jego i zabieraly mu zabawki, a teraz taka zmiana. Nie wiem, czy po prostu nauczyl sie tego od nich, czy przechodzi jakis trudny okres? Co zrobic? Jak pomoc i zaradzic i co odpowiadac wychowawczyniom? Macie jakies pomysly? Moje madre ksiazki mowia tylko, by na agresywne zachowania dziecka reagowac spokojem, perwswazja i zdecydowaniem. Dodam, ze Franiowe zamachy na moja cielesnosc skonczyly sie bardzo szybko po tym, gdy reagowalam tak jak radza ksiazki. Czy mam powiedziec o tym wychowawczyniom? Przeciez one powinny lepiej ode mnie radzic sobie w takich sytuacjach...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×