Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

zabka

TERMIN W GRUDNIU

Polecane posty

Nikii, tak lot trwa tylko ok 2 godziny, ale u mnie akurat cała podróż to: ok 2 godziny - dojazd do lotnikska ok 2 godziny - odprawa ok 2 godziny - lot ok 1 godziny - poślizg ( zdarza się często niestety, chyba mam pecha ) ok 1 godziny odprawa w Anglii, to już liczę razem z dojściem z bagażami do samochodu ok 1-2 godziny dojazd z lotniska do domu No i mi się robi z tego długa podróż :) A jak leciał pierwszy raz... to już wogóle tyle się nadziało, że w sumie od wyjścia z domu w Polsce do klapnięcia na łożku w domu w Anglii wyszło mi ponad 14 godzin... Psikulcu - chyba najberdziej na świcie nie mogę się doczekac zdjęć :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Shalla - u mnie wszystko wyglada podobnie :) dojazd na lotnisko itd. Tylko nie liczylam poslizgu i odprawy godzinnej w Anglii ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wiesz , sama odprawa to jest parę sekund, ale.... zanim ja przegalopuje przez całe lotnisko ( a mam wrażenie, ze jest to maraton na kilka km ) z dzieckiem ( na szczęście Nastusia biega sama i nie musze jej nosić na rękach ), zanim się dopcham do swoich walizek, a po drodze jeszcze a to siusiu, a to kupa, a to pić mi się chce, a potem galop z walizkami - już znacznie mniej przyjemny na szczęście krótszy - no to mi się schodzi. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziewczyny nareszcie nadrobilam zaleglosci i juz jestem na biezaco. Poruszylyscie tyle fantastycznych tematow. Do kilku z nich moze wroce w nastepnych postaach, ale teraz tylko mam slowko do Nikii bo ona szykuje sie do wyjazdu i chcialam rozwiac kilka jej watpliwosci. Troszke inaczej podchodza do osob doroslych a inaczej do dzieci. W styczniu lecialam do Warszawy i nie bylo mozliwosci wziecia ze soba nawet kropelki wody. A teraz podrozowalam oczywiscie z Olkiem i mialam w butelce ok 150 ml zimnej wody mineralnej i w termosie ok 200 ml wrzatku. Pan celnik kazal mi sprobowac tej wody. Napilam sie lyczek tej zimnej a on podsuwa mi termos i mowi: - A teraz tej. - Oszalal pan?!?! Wrzatek mam pic??!! Wyrwalo mi sie zanim zdazylam pomyslec. Pan stwierdzil ze niemozliwe zeby ten wrzatek byl taki znowu wrzacy, ale gdy go otworzyl i mu zaparowaly okulary, zkrecil, oddal i puscil dalej. Zaskoczylo mnie to co Shalla pisala o probowaniu wszystkiego. Mnie nikt bulki ani bananow nie kazal ani otwierac ani pokazywac. A bez bananow u nas ani rusz. Ja jednak wzielabym butelke wody, bulki i co tam jeszcze bo przeciez mozecie zglodniec zanim w ogole dojdziecie do odprawy celnej. I zjecie ze smakiem bez zadawnie sobie filozoficznego pytania co tez jest takiego magicznego w bulce z lotniskowego baru ze kosztuje ona 20 zl? A jesli nie zglodniejecie to i tak poszlabym z tym kulinarnym kramem do odprawy i dopiero tam wyrzucila to co kaza bo a nuz sie okaze ze mozesz wziac na poklad samolotu wszystko co masz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Racja Racja! Zabrać można w razie głodu przed odprawą :) A nuż, kto wie, celnicy okażą się jacyś bardziej życzliwi i nawet przepuszczą. Na wszelki wypadek ja jeden kupuję po odprawie ( to znaczy te rzeczy do samolotu ), a na jedzenie przed odprawą mam kanapki, herbatniki i wodę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziewczyny - zzarlo mi poprzedniego posta :p A byly tam ponowne serdeczne gratulacje dla Psikulca i jej powiekszonej Rodziny :) - no nic - gatuluje - juz mniej ozdobnie, ale za to baaaardzo serdecznie - mam nadzieje, ze blus poporodowy omija Cie wielkim lukiem, i ze cieszycie sie teraz soba i swietym spokojem i nic nie zakloca Waszej radosci! ❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️! Bylo tez kilka slow o lotniskach i obyczajach celnikow - ale naprawde nic odkrywczego, wiec nie bede tego pisac od nowa. Mam wrazenie, ze wloscy celnicy - jak to Wlosi - z reguly przymykaja oko na przepisy - mnie nic nigdy nie kazano ani probowac ani wyrzucac. Najwyzej...schowac glebiej butelke z woda... Kosmetykow prawie ze soba nei woze - tylko perfumy i krem do pupy Frania - i tu nikt nigdy nic mi nie powiedzial. Generalnie mysle, ze rady Shalli sa rozsadne - Ograniczyc sie do minimum i kupic wszystko w ostatniej chwili. No a Angole bywaja dosc niesympatyczni na granicy, wiec moze faktycznie wskazana jest ostroznosc... Dziewczyny - u nas pada i pada. Jak nigdy. Powinnam cieszyc sie, bo miastu i mieszkancom grozila susza, ale jakos nie moge... Deszcz wplywa na mnie dolujaco, nie mam humoru i w ogole...cos jakby chandra. Napisze jak mi sie poprawi. 🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Chcialm sie zabrac dzis za porzadki, ale zapomnialam schowac z balkonu miotle i zlalo ja doszczetnie. Z wielkim wiec hukiem wyjelam z pudla odkurzacz z zamiarem solidnego odkurzenia mieszkania. Odkurzacz jest na wode a po odkreceniu kranu okazalo sie ze wody – niet. Przeciez mineralnej nie bede wlewac. Naczyn nie moge umyc, wlosow tez. Dobrze ze chociaz prad jest wiec moge usiasc i pisac czekajac na powrot cywilizacji. Kuk glowa do gory. Pomysl o tym ile kwasow ten deszcz zmyje z pwietrza. Wracajac do watku ktory rozbawil mnie do lez, czyli zabawanych sytuacji, to przyznam ze to co sprawilo ze po wielu godzinach smiania sie do rozpuku ostatecznie spadlam z krzesla to puenta Kuk ze jej wydawalo sie ze wszystkich spotykaja takie sytuacje. Och, ja bardzo bym chciala zeby zycie bylo tak zabawane. Ja wiem ze w chwili kiedy dana sytuacja ma miejsce to najczesciej panika w oczach i totalne zazenowanie, ale gdy sie to wspomnie po kilku dniach to jest sie z czego posmiac. Ja ostatnio owa panike w oczach i zazenowanie odczuwane kazda komorka ciala mialam okazje przypomniec sobie podczas ostatniego pobytu w Polsce. Bedac w Galerii Krakowskiej na zakupach nagle parcie na pecherz wiadomo gdzie skierowalo mnie galopem. Obled w oczch, bo myslalam ze juz nie dotre na miejsce bez jakiejs kompromitacji. Wbiegam za zaulek gdzie sa toalety a tam tlumek kobiet czekajacych, ja cos belkoczac o tym ze nie wytrzymam gnam prosto do kabiny. Ulga. Wychodze i co widze na przeciwleglej scianie na ktorej sa drzwi z ktorych musze skorzystac zeby dostac sie do drugiego pomieszczenia gdzie sa umywalki i wyjscie? Trzech panow korzystajacych z pisuarow. Powiedziec ze mnie zamurowalo to malo! Jak widze podobne, zenujace sceny na filmach to sobie mysle: rusz sie babo nie stoj tak. Moj mozg odbieral ten komunikat tylko nogi mi sie wtopily w posadzke. Kiedy po kilku ulamkach sekundy moja zdolnosc poruszania sie zostala odblokowana to ruszylam z takim impetem ze zarylam twarza w drzwi o ktorych zupelnie zapomnialam, lekko mi splaszczylo twarz i prawie po nich splynelam jak postac z kreskowek. Boshe boshe co za wstyd!! Pan stojacy najblizej w pierwszym odruchu chcial mi sie rzucic na ratunek ale same rozumiecie ze byla to ostatnia rzecz jakiej chcialam i moje rekordowo szybko rzucone mu spojrzenie chyba mowilo: udawaj ze mnie tu nie ma. Marzylam zeby przybrac postac jakiejs ektoplazmy dzieki czemu moglabym splynac do konca po tych drzwiach i przeslizgnac sie pod nimi na zewnatrz. Mialam ochote wkomponowac sie w te plytki i trwac tak do chwili az wyblaknie w moim mozgu wspomnienie tej zenujacej sytuacji. Oczywiscie cala sytuacjia trwala jakies krotkich pare sekund ktore nagle w mojej czaso-przestrzeni rozciagnela sie do lat swietlnych. Ja oczywiscie caly czas belkotalam jakies slowa przeprosin, ze ja w biegu, ze nie zauwazylam ze przepraszam itd. Kiedy juz wybieglam stamtad wpadlam na tlumek kobiet czekajacych na mozliwosc dostania sie do znajdujacej sie po drugiej stronie damskiej toalety. Gdyby moja samotna szara komorka zechciala kilka minut wczesniej podjac sie jakiejs pracy to powinnam od razu zajarzyc ze cos jest nie tak skoro przed damska toaleta tlum a w srodku nikogo. Kiedy wpadlam na te kobiety czerwona jak burak zostalam dokladnie zlustrowana od gory do dolu i chyba mi w myslach przyznaly tytul na najlepszego transwescyte roku. Wiecie co jest najgorsze w tej sytuacji? Ze nie zdarzylo mi sie to pierwszy raz!!!!! A ja chce zeby moje dziecko uczylo sie na swoich bledach i doswiadczeniach! Skoro sama nie potrafie to az wstyd wymagac tego od kogos.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Karen ko - i ja zleciałam z krzesła :) :D :D Drugi raz w dniu dzisiejszym, nie moge przestać się śmiać - juz mnie policzki bolą :D Litości, prosze już dziś nie pisac nic tak zabawnego ( a tak w ogóle, troche z innej beczki, czy nie uważacie, że podwójne przeczenia w języku polskim sa conajmniej idiotyczne? Kompletnie pozbawione sensu. ) Pierwszy raz śmiałam się dziś i to naprawdę szczerze, jak przeczytałam w gazecie dietę plaż południowych. Wstęp był niezły i jak zobaczyłam 6-8kg w dół po 6 tygodniach to.... coś dla mnie!!!! W drugim zdaniu było, że trzeba wyrzec się chleba... No w bólach, ale czemu nie? Ale... potem w rozwinięciu tematu było, iż wyrzec należy się również makaronów, ziemniaków, owoców i połowy warzyw ( o cukrze nie wspominając ). Nie doczytałam do ostatniego etapu, bo przy pierwszym zobaczyłam już siebie wycieńczoną głodem i skomlącą o kromkę suchego chleba. W zasadzie nie wiem dlaczego tak mnie to rozbawiło. Chyba płakać raczej powinnam. A jednak się uśmiałam. W każdym razie pojęłam sens diety: nie należy nic żreć przez te 6 tygodni. To i nic dziwnego, że można schudnąć....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Karenko - ajajajaj...:) Twoja mrozaca krew w zylach historia wyciagnela mnie za uszy z czarnej kaluzy melancholii, w ktorej taplalam sie dzis od rana! :);) Dziekuje! No i widzisz - mialam racje, wszystkim zdarzaja sie takie historie! :) Zobaczysz, ze kiedy za pare lat bedziesz sie starala o prace na eksponowanym stamowisku w jakiejs renomowanej firmie, facet, ktory okaze sie byc Twoim przyszlym szefem powita Cie tekstem... \"Przepraszam, ze tak sie Pani przygladam, ale twarz wydaje mi sie taka znajoma! Ach, wiem juz - kwiecien 2007, galeria handlowa w Krakowie, a dokladnie... \" Zjadlam wlasnie samotna pizze w mojej ulubionej pizzerii (takiej, gdzie pytaja mnie tylko - \"To co zwykle?\") i jak zwykle w trakcie samotnego lunchu napawalam sie lektura. Dzis byly to \"Bajki ktore lecza\" Doris Brett cz.I. Dziewczyny, ksiazka, jak ksiazka, ale kobieta pisze naprawde fantastyczne! Szlam wlasnie ulica (czytajac), kiedy dotarlam do fragmentu, w ktorym autorka obrazowo tlumaczy sytuacje dziecka, ktoremu ma sie urodzic mlodsze rodzenstwo. Nie chce mi sie, ale poswiece sie i przepisze ten fragment, bo naprawde umarlam ze smiechu i podziwu nad trafnoscia porownania! te ktore czytaly ksiazke, niech nie czytaja: \"Ty i Twoj malzonek jestescie wspaniala para. Swiata poza soba nie widzicie. Od kilku lat jestescie sobie tak bliscy, iz nosisz w sercu przekonanie, ze bedzie tak do konca Twoich dni. Pewnego dnia twoj maz przychodzi do domu. -Kochanie - krzyczy - mam cudowna wiadomosc! - Jaka? Pytasz z radoscia. I myslisz goraczkowo: \"Czyzby kupil bilety do Acapulco? Miesiac na Hawajach? Romatyczne randez-vous w Paryzu?\" Niecierpliwie czekasz na jego odpowiedz. Wiesz, ze musi to byc cos wyjatkowego, bo maz jest tak podekscytowany. Nie widzialas go takim od dnia Waszego slubu. Coz to moze byc? - Tak, kochanie - mowi - to wspaniala wiadomosc! Przyprowadzilem do domu nowa zone! Podczas gdy ty probujesz dojsc do siebie, twoj maz mowi dalej: - Poniewaz ona jest tu nowa, bedzie potrzebowac wiele troski i uwagi. Zamieszka wiec w naszej sypialni, a ty mozesz spac w pracowni. Nie moge sie doczekac, kiedy ja zobaczysz. Jest taka mloda, slòodka i bezradna. Na pewno ci sie spodoba! Poniewaz niewiele jeszcze potrafi, bede musial duzo sie nia zajmowac, ale wiem, ze ci to nie przeszkadza, jestes przeciez taka dojrzala, samodzielna osoba. Juz mnie tak bardzo nie potrzebujesz. i z pewnoscia zechcesz sie nia zaopiekowac, podzielisz sie z nia swoimi ubraniami, kosmetykami, przedstawisz ja swoim przyjaciolom. Na pewno bedziesz nia zachwycona! Czyz sie nie cieszysz kochanie? Kochanie? Kocha...? - Auuuuuuuuuuuuuuuuuuuuu! Wystarczy? I jak? :p

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Psikulec,ale super gratulacje córy !!!!🌻❤️🌻❤️🌻❤️🌻❤️ My po 2 dniach katorżniczej orki ale nareszcie po remoncie mamy czysto no i wplna przestrzeń :D Kurcze z innej beczki ale ostanio sie tym zamaratwiam.Jaga zaczeła sie jakać.Doszłam psychologicznego sedna sprawy no i teraz uważamy strasznie na to co sie mówi.Wzieło jej sie to z czestego gł przez babcie !nauczycielke poprawiania jej ,i biedne dziecko z niewykształconym jeszcze dobrze aparatem mowy nie wyrabiało,czasem potrafi sie strasznie zaciac.Nie zacina sie nigdy spiewajac i bawiac sie na głos samemu.Strasznie mi jej szkoda jak sobie pomysle jak sie musi stersować :( Cierpi na to ok 80% dzieci i najczesciej przechodzi samoistenie do lat 5. Kuk co do tej infekcji to własnie z obecnosci bakterii w moczu.Ale juz po tym antybiotyku nie było takż echyba przeszło :) Ojej dla mnie K.Grochola to tez koszmar! Filmik przyznam sie bez bicia ogladałam nawet ale dla mnie jedynie Stenka i Frycz podtrzymali jakos poziom bo generalnie mdława komedyjka bleee :P Nikkii Shalla powodzenia w wojazach!!!! Pozdrawiam serdecznie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dynia, a może jakiś wypad na tydzień- dwa? Z dala od babci, w całkiem nowym otoczeniu ( morze, mazury? ) mała się automatycznie odblokuje? Nie wiem, co mogłabym poradzić, może Elffik? Ja mam problem innego rodzaju: Nastusia w ogóle nie wymawia: G, R, K. O ile R jestem w stanie zrozumieć, to całkiem niepojmuję dlaczego K i G jej nie wychodzi. A kombinuję już na wszystkie sposoby, różne wierszyki, piosenki, rymowanki, wynajduję wyrazy gdzie jest odmienne połączenie głosek np. Nie KOŃ tylko KLASKAĆ I co ciekawe: klaskać wychodzi, a Koń nie... tylko jest TOŃ. TOT zamiast KOT, ale są KLUSECZKI. Ręce opadają i nie wiem jak ćwiczyć. Kuk - REWELACYJNA TA KSIĄŻKA! Muszę nabyć, bezwarunkowo!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dynia! Moge Cie pocieszyc! Franek takze nagle zaczal sie jakac (jakies dwa miesiace temu) i to jak! Z poczatku przerazilismy sie, ale po przeprowadzeniu wywiadu wsrod pediatrow tuddziez znajomych i rodziny, okazalo sie, ze jest to bardzo czesta przypadlosc, \"popularna\" zwlaszcza wsrod dzieci, ktore szybko nauczyly sie mowic. Mozna powiedziec, ze aparat mowy nie nadaza za racza mysla dziecka. Nie jest to prawdziwe jakanie, lecz wlasnie jakby zacinanie sie na jednym slowie. (dziecko nie jaka sie sylabami, lecz pierwszymi literami slow). Rozumiem jak sie czujesz, bo ja meczylam sie strasznie - glownie myslac o tym, jak on sie musi meczyc. U nas przeszlo samo po okolo trzech tygodniach. Teraz jeszcze zdaza mu sie zaciac w chwil zmeczenia lub przeladowania emocjami, ale to juz pestka. Dlatego - nie martw sie na zapas. I staraj sie nie dac po sobie poznac, ze to zauwazasz i ze cie to denerwuje czy martwi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A, Shalla byc moze masz racje z ta zmiana srodowiska. Frankowi przeszlo jak reka odjal w czasie pobytu w Polsce! :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Shalla,Kuk strasznie Wam dziekuje za to co napisałyscie ❤️ Muszę poważnie rozważyć jakis wypad krótki ,byłoby to zbawienne dla nas wszystkich ;) Miłego wieczora 🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Oj cos mi nie wyszlo, bo poprzednio wysmarowalam dwa posty a poszedl tylko jeden. Wiec postaram sie powtorzyc. Witam serdecznie Matylde i Mammali. Dziekuje za wszystkie zdjecia. Sliczne te nasze dzieciaczki. Postaram sie wkrotce nadrobic zaleglosci w wysylaniu. Jestem pod wrazeniem umiejetnosci Waszych dzieci. Olek jezykowo troszek przystopowal, zeby nie powiedziec ze sie cofnal, bo nie uzywa wielu slow ktore uzywal 3-4 miesiace temu a nowych brak. No, ale rozumie bardzo wiele ( a ze czasami nie chce rozumiec to juz inna bajka). Moj pobyt w Polsce bardzo naprawde bardzo duzo mi dal jesli chodzi o postrzeganie Olka. Ze wstydem uswiadomilam sobie ze ja za duzo narzekam, zbytnio przejmujac sie pewnymi aspekatmi charakteru czy tez temperamentu Olka a zbyt rzadko dostrzegam te pozytywne strony. A moze i dostrzegam tylko biore je za cos oczywistego. Pochwale sie wiec ze Olek pieknie sam je. Czesto bawi sie sam pozwalajac mi na coraz dluzsze lektury. Hitem jest jego zasypianie, bo rowno o 21 mowie do niego idziemy spac i o chocby byl w samym srodku zajmujacej zabawy, rzuca wszystko biegnie po swoje „pomoce” (czyli smoczek i usypianke Bobika) biegnie do taty dac calusa (czasami tylko juz z progu sypialni robi mu pa pa). Przebieramy sie i po 5- 10 min Olek spi. Samo zasypianie trwa ok 30 sekund. Te 5-10 min to stanie w oknie (obowiazkowe!!!) ogladanie drogi i nieba w poszukiwaniu samochodow i samolotow. Ja te kilka minut wykorzystuje na ogarniecie pokoju, na przygotowanie sie do spania. Klade sie na lozku. Olek wyciaga do mnie rece, biore go do siebie, on sie wtula i po minucie spi. Uwielbiam ten rytual. Za to ze jest taki spokojny i krociutki. Z ubieraniem tez nie ma wiekszego klopotu. Owszem czasami gdy jest czyms zajety to trudno go oderwac, wiec sie nie szarpiemy tylko ja sie ubieram i caly czas mowie co robie i po co. Wiec kiedy ja juz zakladam buty on probuje wtedy wpakowac sie do wozka (czasami jeszcze w pizamce) probujac mi dac do zrozumienia ze on tez jest gotowy do wyjscia. Wiec mu mowie ze jeszcze nie jest gotowy i musi sie ubrac. Olek biegnie wiec na lozko gdzie sie przebieramy i jest w stanie pelnej gotowosci. Czasami uczestniczy o wiele aktywniej w ubieraniu bo biega i szuka butow oraz zabawek ktore chce ze soba zabrac do parku. Z mniej fajnych zachowan to moge wymienic zachowanie w parku. Olek wszedzie czuje sie jak u siebie w domu a w parku to juz w ogole jak krol. No i mysli ze wszystkie zabawki jakie dzieci przynosza do parku naleza do niego. Stres totalny. I na nic sie zdaje przynoszenie tych samych zabawek ze soba. Wystarczy ze te nalezace do innych dzieci maja inny kolor i juz sa atrakcyjniejsze. Swoje porzuca po 10 sekundach i wyrusza na lowy. Dziecko placze bo chca mu cos zabrac, Olek placze bo nie dostal tego co chcial. I pozostaje tylko nadzieja za za tym 101 razem zrozumie ze kazde dziecko jest szefem swoich zabawek (jak pisala Mysh).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kiedy poruszylyscie temat ksiazek to zastanawiajac sie nad tym co wedlug mnie jest godne polecenia uswiadomilam sobie ze ja czytam wszystko „jak leci” i ze z zainteresowaniem siegam po zupelnie rozne gatunki. (oprocz s-f, bo po przeczytaniu kilku ksiazek nie zapalalam miloscia ) Bardzo czesto siegam po ksiazki tzw: glosne, po to aby miec na ich temat wlasne zdanie a nie powielac jakies obiegowe opinie (ktore jak wiadomo bywaja skrajnie rozne). I w ten sposob poznalam cala tworczosc Whortona, Coelho, Browna (bo o ich ksiazkach mowilo sie chyba u nas w ostatnich latach najwiecej). Z Whortona zostawilam sobie tylko Ptaska z autografem autora. Coelho to dla mnie sympatyczny bajkopisarz. Co do Browna to z o wiele wiekszym zainteresowaniem przeczytalam „Anioly i Demony” niz przereklamowany do bolu „Kod da Vinci” (na filmie to mnie w ogole zeby rozbolaly, nawet te wyrwane 7 lat temu). Jesli chodzi o Grochole to owszem mam jej ksiazki ale jej sukces wydawniczy pozostaje dla mnie zagadka. Sa przereklamowane. Jesli juz sie trzymam watku: lekkie i sympatyczne zdecydowanie bardziej sposobaly mi sie ksiazki Barbary Kosmowskiej. „Teren prywatny” „ Niebieski autobus” „Prowincja” Dla mnie hitem w kategorii symaptycznych czytadel jest ksiazka Allison Pearson ”Nie wiem jak ona to robi” Czytam ja srednio raz na rok i za kazdym razem ubawie sie setnie. A odkada pojawil sie Olek nawet zaczynam rozumiec o co jej chodzi. Bardzo spodobaly mi sie dwie ksiazki Michaela Cunninghama „ Z ciala i z duszy” oraz „Dom na krancu swiata” natomiast jego slynne „Godziny” nie spodobaly mi sie w ogole. Grisham, Cook, Morrell itp, itd owszem czyta sie to sympatycznie ale to sa ksiazki na raz. Rzadko zdarza mi sie abym po przeczytaniu jakiejs ksiazki z biblioteki zapragnela ja miec na wlasnosc. Tak bylo z ksiazkami Hanny Kowalewskiej. „Tego lata, w Zawrociu”, „Julita i hustawki” spodobaly mi sie bardzo i chce je sobie kupic i cala reszte ktora napisala. Ostatnio przeczytalam „Imprimatur” Rity Monaldi i Francesco Sorti. Spodobalo mi sie. Bardzo lubie ksiazki wymienienego przez Logsom Lobsanga Rampy. W ogole to moje ulubione klimaty. Czesto wracam tez do „ Tybetanskiej ksiego zycia i umierania”. Chyba nic nowego to do dyskusji nie wnioslo. Ale i tak dorzucilam te swoje 3 grosze ;) ;) ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziewczyny, ja tylko na chwilę ogłosić radosną nowinę! SPOTYKAMY SIĘ Z NIKII W UK!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Shalla, Nikii, super! zazdroszczę Wam tych spotkań, ale może kiedys i ja sie doczekam;) Shalla, co do przekształcania K i G przez Nastusię, to nie jestem żadnym specjalistą, ale 4-letbia córka znajomych baardzo długo zamiast K mówiła T własnie-i przeszło samo. Pamiętam tylko z zajęć, że pewne głoski dzieci niechętnie wymawiają i zamieniają na inne, ale do czasu. Myślę więc, ze i w Waszym przypadku \"problem\" rozwiąże się sam.:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Shalla! Nikii! Super :):):):) To, jak rozumiem bedzie hiper spotkanie w pelnym skladzie dwoch rodzin! :D Karenko - bardzo ciekawe 3 grosze do dyskusji o ksiazkach :) Jestem pod ooooogromniastym wrazeniem umiejetnosci Olka! A juz zasypianie w 10 minut!!!! Padam na kolana i wale glowa w beton! Czy nie moglabym ci przypadkiem podeslac Frania na jakis czas? Moze i jego nauczylabys tej sztuki? U nas od momentu przeprania w pizamke, do momentu zasniecia mijaja min. 2 godziny... :o Nie moge natomiast narzekac na samodzielne jedzenie (pod warunkiem, ze tesciowej nie ma w poblizu ;)) i na zachowanie w parku - Franek chetnie pozycza swoej zabawki i pyta o pozwolenie, jesli chce pobawic sie czyjas rzecza. Najbardziej dumna jestem zas z niego, gdy dobrowolnie zlazi z hustawki (ktora uwielbia) po to, by jakies dziecko czekajace obok moglo pohustac sie takze. Mamy natomiast od kilku dni kolejne zmartwienie natury skornej :( Jeszcze nie udalo nam sie rozgonic na dobre wysypki uczuleniowej na rekach, a cos nowego przyplatalo sie na ...opuszki palcow u rak. Skora na nich zaczela wysychac i pekac, pomimo smarowania kremem, a pod spodem pojawily sie czerwone punkciki. Nie bardzo wiadomo, czy jest to kolejny objaw alergiczny (moglby byc spodwodowany dotknieciem do jakiegos srodka chemicznego - tylko jakiego, kiedy i jakim cudem?????) czy tez... jakas grzybica :( Przyznaje sie, ze jestem juz troche podlamana. Franek najwyrazniej odziedziczyl po mnie hiper wrazliwa skore (ja lapie grzybice stop po kazdej wizycie na basenie, w hotelu lub innym miejscu publicznym, w ktorym stapa sie na bosaka...) ale zaden lek, ktorym ratuje sie w takich sytuacjach nie nadaje sie dla dwulatka... Katrin - moze Ty wymyslisz jakis lek \"z Bozej apteki\"? Do tego zauwazylam jeszcze, ze po tym jak Franek zlapal troszke opalenizny w parku, na przedramionach pojawily sie wyrazne biale plamki (po trzy cztery plamki na kazdym przedramieniu. Wyglada to albo na bielactwo albo na (miejmy nadziej) lupiez pstry... Pamietam, ze Lonka miala podobne zmartwienie ze Stasiem. Moze nas czyta i odezwie sie? Jak to mowia - klopoty rosna razem z dziecmi:o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
🌼 KUK....opisz mi wszystko co Cię niepokoi u Franka na maila a ja postaram się pomóc coś homeopatią. Pozdrawiam. 🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tak, zapowiada się zjazd w pełnym sładzie, a więc poznam także męża :) Kuk, nie wiem, czy moja rada coś pomoże, ale Ci napiszę. Otóż ja się borykam z czyms na 3 paznokciach u stóp Nastusi. Dostała tego w wieku 8 miesiący i do dziś nie zostało zdiagnzowane. Przerobiłam wszystkie leki i paru lekarzy i nikt nie wie co to. Ani to grzbica, ani łupierz, ani czort wie co. Przerobiłam całą aptekę leków przeciwgrzybicznych ze skutkiem zerowym. Na antybiotyk nie chciałam się zgodzić, ponieważ nie zrobiono zeskrobin, więc nie dam robić z dziecka królika doświadczalnego. Niech najpierw zdiagnozują, a nie zaraz antybiotyk, choć w zasadzie nie wiedza na co. Wrrr... I tak któregoś dnia wpadłam na informację o Bonifratrach ( zakonnicy przyjmujący w Warszawie ) - szukałam czegoś na dolegliwości mamay. mama będąc tam i uzyskawszy naprawde ratunek zapytała w ich aptece o coś na grzybka ( ? ) na paznokcie. I oni polecili taką maść za 10 zł chyba Zwykły propolis, ale przygotowywany według receptury Bonifratrów. Coś całkowicie nieszkodliwego, nie toksycznego itd. I wyobraź sobie, że to pierwsza rzecz, która pomogła! Do dziś smaruję Nastusi tym pazurki po kąpieli i problem zniknął niemal doszczętnie. Napiszę Ci co i jak i może zapytaj mamy, czy gdzieś w Jej regionach także nie przyjmują. ( Jakby mama nie dała rady, to ja po powrocie z UK postaram się to jakoś nabyć i Ci wyślę ) .Wizyta chyba nic nie kosztuje, albo co łaska. Nie pamiętam. Dam Ci namiary na Warszawę: ul. Sapieżyńska 3 00-215 Warszawa tel: 022 635 64 67 W tej chwili nasza apteczka zawiera tylko dwie rzeczy z którymi się nie rozstaje: ta maść propolisowa oraz maść z arniki na guzy i siniaki :) Gdyby mama mogła się wybrać tam, to byłoby super. Można pokazać zdjęcia tej wysypki Frania na wszelki wypadek. Jestem pewna, że coś by doradzili. Acha - i to nie są jakieś ich szarlatańskie sztuczki, bo to są lekarze medycyny :) ale bazujący na prastarych przepisach lekarskich swoich poprzedników.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Psikulcu, gratuluje ! ❤️ Z ogromna niecierpliwoscia czekam na Ciebie i choc na jedno zdanie: jak sie czujecie? czy wszystko w porzadku? Dynia, Jasiek tez mial okres zacinania sie... Zauwazylismy to z mezem jednoczesnie i postanowilismy przeczekac... Tak jak napisala Kuk, nie zwracalismy na to uwagi, cierpliwie czekalismy az skonczy \"zaciete\" slowo i nigdy nie mowilismy o tym przy nim... I przeszlo! Dlatego glowa do gory, na pewno z jaga bedzie tak amo :) Kuk, fantastyczny ten frangment! Czasami wydaje sie ze to takie oczywiste, a jednak ta ksiazka byc moze wielu rodzicom usiwadamia dopiero jak rozmaite sprawy odbierac moze dziecko.... Karenko, Olek jest niesamowity! Jak to sie robi, zeby dziecko tak zasypialo? Wspaniale :) Zapisalam sobie wiele z podanych przez ciebie pozycji ksiazkowych... Ja w ogole nie znam ani Kowalewskiej ani Kosmowskiej. Moze dzieki Tobie odkryje cos interesujacego... Shalla, Nikii, milego spotkania! Ale Wam dobrze, kurcze! Dziewczyny, musze leciec, absolutnie musze, dlatego na zakonczenie napisze tylko jednym zdaniem: Rower mamy opanowany! Do tego stopnia ze jasiek jezdzi nim dookola stolu (czyli osiagnal precyzje kierowania) Pozdrawiam i zapowiadam jakies zdjecia pa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No maść propolisowa jes super na takie sprawy bakteryjno-grzybicze to fakt.Jest dostepna w stężeniach 3 i 7%.Arnika jest super na stłuczenia i siniaki,nawet obrzęki :) 🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziewczyny wpadam na sekundke, aby powiedziec ze dzwonilam do Psikulca i przekazac ze dziewczyny czuja sie dobrze. Wyjda pod koniec tygodnia. Psikulec obiecala zasypac nas zdjeciami. Czekam z niecierpliwoscia.Mysle ze akcje porodowa sama bedzie chciala Wam opisac. Bardzo sie ciesze ze u nich wszystko dobrze. :) :) Kuk, Myshko dziekuje za mile slowa pod adresem Olka. Otoz ja w tej sprawie nie zrobilam absolutnie nic! Dar od losu.;) Olek przez te prawie 2 miesiace spal w lozku z moja mama (cos czego ja nigdy nie praktykowalam u siebie z wygody i z obawy o zle przyzwyczajenia) a tam machnelam reka bo widzialam ze sprawia im to ogromna radosc. I mialam ogormne obawy o jego sen po powrocie a tu od pierwszego dnia nie bylo problemow i w dodatku Olek spokojnie zniosl to ze sypia znow sam. (no ale nasze lozka stoi na wyciagniecie reki, wiec tak nie do konca sam). Niki, Shalla udanego spotkania :)!!! he he mialo byc 1 slowko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Katrin, Dzieki wielkie! :) Nie wiem tylko co jeszcze moglabym dodac na temat tej rzeczy na paluszkach. Od czterech dni smaruje paluszki plynem podobym do gencjany majacym dzialanie antybakteryjne i antygrzybicze, a dla zlagodzenia bolu popekanej skory nakladam kilka razy dziennie alantan plus. Shalla- znam Bonifratrow i ich apteke. Bywalam tam czestym gosciem w czasach choroby Taty, bo mieli doskonale preparaty wzmacniajace dla osob przechodzacych chemioterapie i naswietlania. Sa zreszta bardzo znani w Warszawie. Napisz mi prosze nazwe tej masci - poprosze kogos ze znajomych mieszkajacych w Warszawie, by podeslal mi paczka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Karenko - coz, cuda sie zdarzaja ;) Franek takze sypia teraz z Babcia w lozku - i nie zakloca to w niczym jego snu. tylko usypiac w nim nie chce za skarby Swiata... Czekam niecierpliwie na zdjecia Psikulca i Zuzy :) Ja takze ogromnie sie ciesze, ze wszystko poszlo ok! A Psikulec ma sie dobrze?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
I ja też nie moge doczekac się zdjęć Psikulców :) Katrin - dzięki za poparcie medyczne! Maść z arniki naprawde uważam za lek absolutnie cudowny. Żeby coś przytoczyć: dwa dni temu Anastazja tak przywaliła w podłogę ( spadła z roweru, a rower spadł na nią i ją przygniótł ), że pół czoła było jedną wielką nabrzmiałą plamą. Natychmiast wsmarowałam jej tę arnikę - ile tylko się dało. Wczoraj chciałam mamie pokazać, jakiego cudnego guza dorobiło się moje maleństwo... i nie mogłam znaleźć tego miejsca! Po prostu nie został najmniejszy ślad nawet!. Kuk, a teraz nazwa maści: Po jednej stronie tubki ( taka jasno-brązowa z białymi nadrukami ) jest napisane: \" sdres i Wg receptury Bonifratrów\" a po drugiej stronie tubki jest sposób użycia oraz skład: Rp. Propolis spirituosa 2,7 Lanolini anhydrici 2,3 Vaselini albi ad 50,0 M.f.ung. Nie ma napisane nic więcej. ściskam. Ps, oszczędzę Wam dziś opisu jak piekłam naleśniki.... zanim się zorientowałam, że wsypałam mąkę żytnią.... pa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
I ja też nie moge doczekac się zdjęć Psikulców :) Katrin - dzięki za poparcie medyczne! Maść z arniki naprawde uważam za lek absolutnie cudowny. Żeby coś przytoczyć: dwa dni temu Anastazja tak przywaliła w podłogę ( spadła z roweru, a rower spadł na nią i ją przygniótł ), że pół czoła było jedną wielką nabrzmiałą plamą. Natychmiast wsmarowałam jej tę arnikę - ile tylko się dało. Wczoraj chciałam mamie pokazać, jakiego cudnego guza dorobiło się moje maleństwo... i nie mogłam znaleźć tego miejsca! Po prostu nie został najmniejszy ślad nawet!. Kuk, a teraz nazwa maści: Po jednej stronie tubki ( taka jasno-brązowa z białymi nadrukami ) jest napisane: \" sdres i Wg receptury Bonifratrów\" a po drugiej stronie tubki jest sposób użycia oraz skład: Rp. Propolis spirituosa 2,7 Lanolini anhydrici 2,3 Vaselini albi ad 50,0 M.f.ung. Nie ma napisane nic więcej. ściskam. Ps, oszczędzę Wam dziś opisu jak piekłam naleśniki.... zanim się zorientowałam, że wsypałam mąkę żytnią.... pa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
I ja też nie moge doczekac się zdjęć Psikulców :) Katrin - dzięki za poparcie medyczne! Maść z arniki naprawde uważam za lek absolutnie cudowny. Żeby coś przytoczyć: dwa dni temu Anastazja tak przywaliła w podłogę ( spadła z roweru, a rower spadł na nią i ją przygniótł ), że pół czoła było jedną wielką nabrzmiałą plamą. Natychmiast wsmarowałam jej tę arnikę - ile tylko się dało. Wczoraj chciałam mamie pokazać, jakiego cudnego guza dorobiło się moje maleństwo... i nie mogłam znaleźć tego miejsca! Po prostu nie został najmniejszy ślad nawet!. Kuk, a teraz nazwa maści: Po jednej stronie tubki ( taka jasno-brązowa z białymi nadrukami ) jest napisane: \" sdres i Wg receptury Bonifratrów\" a po drugiej stronie tubki jest sposób użycia oraz skład: Rp. Propolis spirituosa 2,7 Lanolini anhydrici 2,3 Vaselini albi ad 50,0 M.f.ung. Nie ma napisane nic więcej. ściskam. Ps, oszczędzę Wam dziś opisu jak piekłam naleśniki.... zanim się zorientowałam, że wsypałam mąkę żytnią.... pa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Karenko, Kuk, a ja wcale nie mysle ze dobre spanie pomimo \"zlych\" przyzwyczajen to nie cud, tylko oczywistosc :) Dziecko jest szczesliwe, ze moze spac z babcia, kiedy ta babcia jest obok, a potem kiedy jej juz nie ma, ono tym bardziej spi dobrze samo :p

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×