Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

zabka

TERMIN W GRUDNIU

Polecane posty

W Anglii rzeczywiscie nauka zaczyna sie bardzo wczesnie... Ale sa powody, prawda? a teraz bedzie pisal lakomczuch, ktory siedzi we mnie Dziewczyny nie wiem jak to ujac zeby zabrzmialo jak najprosciej. Trafili mi sie mili sasiedzi. Najpierw sasiadka zaprosila mnie do siebie na figi i juz dwukrotnie wynisolam od niej pelny kosz, potem sasiad przyniosl siatke swiezusienkich orzechow wloskich, takich z wilgotna zolta skorka, ktora od razu zdejmuje (zjadlam je w dwa dni i tylko pierwszego dnia pomogla mi moja M). Dzisiaj znowu jeszcze inna sasiadka zaprosila nas z Jaskiem na maliny.... mmmmmmmmm Ja lubie jesien bardziej niz mi sie wydawalo :p I jeszcze te kasztany. Pieczemy je w ognisku i sa przepyszne. Wlasnie za chwile chlopcy wroca od babci i bedziemy je piec :) o! juz sa! pa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
piszecie o ubrankach mi w tym roku zamarzyl sie dla malej czewony dresik - mocno czerwony najchetniej Obeszlam cale miasto - od zwyklych sklepow z dzieciecymi ubrankami po firmowki,m w ktorych na takowy stroj trzeba szykowac min 100 zl - bez zadnych szans na zakupp wymarzonego stroju Proponowano mi brudny-roz (ma ciuchow w tym kolorze az do znudzenia), zgnilo-jasna zielen (ma juz taki dres) i te 2 kolory pomieszane razem Aha - w reserved byl chyba jeszcze cos na ksztalt fioletu z kupna dresu zrezygnowalam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziewczyny, a ja dla odmiany w Anglii nie narzekam na ciuszki dla dzieci ( i nie tylko ). Oczywiście jest wszechobecny róż w tysiącu odcieni, ale bez problemu można kupić dresik czarny, brązowy, szary, sweterki w beżu, kolorze czekolady, kawy z mlekiem, białe, czerwone, a nawet różne fajne odcienie zieleni. Popularne są też granaty i szarości - pewnie to ze względu na mundurki w szkołach, do których można dokompletować sweterki, getry, spódniczki itd. Można kupić tanio i można zaszaleć w sklepach dla bogaczy. Są bardzo ładne komplety klasyczne, z elementami szkockiej kratki ( które uwielbiam ) i bardzo stonowane. Tak wiec dziewczyny - zapraszam na zakupy do mnie!!!! :D Z butami jest gorzej. Owszem, można kupić ładne, ale ortopedyczne to już nie. Cieszę się, że zrobiłam dla Nastusi zakupy butowe na rok do przodu, więc tu się za butami wcale nie rozglądam. Ale pewnie za rok trzeba będzie znów zamówić z Polski :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Shalla- je ogolnie na ubranka w UK tez nie narzekam. Mnie chodzilo wlasnie o buty przede wszystkim. W moim miescie jeszcze skorkowych, wyprofilowanych butow, nie na obcasie jeszcze nie znalazlam!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nikii - no to Cie nie pociesze. Moje miasto to zagłebie obuwnicze całe Anglii. Od Średniowiecza słynęło z wyrobów obuwniczych i do tej pory wiedzie prym. I ja się pytam co z tego????????????????????????????????????? Wszystkie istniejące sklepy obuwnicze zwiedziłam już kilkakrotnie poszukując butów dla Nastusi i dla mamy i... dla Nastusi nie kupiłam NIC. Mamie sie poszczęściło na dziale młodzieżowym ( bo mama ma malutką i wąską stopę ). Ale to na tyle sukcesów. :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja wczoraj też ganiałam „za butami” dla Stasia na zimę. Nieustająca trauma. Dwie zmory mnie dopadły. Brak rozmiarówki, albo cena! 200 złotych za buty zimowe dla dziecka. Buty z zamszu! Jak można buty zimowe robić dla dziecka z zamszu! Żadna baba mnie nie przekona, że jakaś membrana czy inne cudo sprawi, że but nie przemoknie i będzie oddychał! Albo jeszcze droższe, a modne jak cholera – geox. Uszyte z ortalionu, a wyglądają, jak relaxy z czasów szalejącej komuny. Kupiłam za 50 złotych z ceraty lub jak kto woli ze skóry ekologicznej :) Przynajmniej solidnie odszyte i nie przemokną. Staś był chory i siedział w domu 2 tygodnie. Mocno przeżywał przedszkole i byliśmy już bliscy rezygnacji. Udało nam się jednak go przekonać. Wszystko przebiegło w domu dobrze, Staś pobiegł się bawić i tylko tata, który miał w całej sytuacji pomóc, zaczął się zbyt gorliwie żegnać i Staś się rozryczał. Ale się udało i jestem dobrej myśli. A ja się do basenu przekonać nie mogę. Ze względu na chlorowaną wodę. Ostatnio strasznie basen odchorowałam. A mi w ubraniach dla chłopców brak dziecięcej spontaniczności. Widzę, że moda jest, aby dzieci ubierać po dorosłemu – kopie dorosłych ubrań. Ale granatowa koszula w trupie czaszki, albo aplikacje pajęczyny i pająków (a’la spiderman) – to mnie naprawdę wkurza. Nie mówiąc o zabawce typu jajo dinozaura, oblepione jakąś mazią imitującą pajęczynę itp. obleśne rzeczy. A dziewczęce ubranka – w drugą stronę – przesłodzone na max’a i dominującym kolorem jest róż i fioletowy. Ale z reguły dziewczęce ubranka to co najmniej 2/3 sklepu. Orzechy włoskie z wilgotną skórką.... mniam, mniam, mniam, potrafię kilka godzin spędzić nad ich wcinaniem. Są takie słodkie!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Elffiku, rozejrzałam się dziś w sklepie specjalnie za czerwonym dresikiem. Jest taki sklep, któy nazywa się ADAMS KIDS i tam sa wszelkie cuda na patyku. Oczywiście czerwone dresiki też. Są prześliczne, niestety mają z przodu srebrną aplikację w motywie roślinnym, ale nie jest jakoś rzucająca się w oczy. Dresik jest welurowy, w bardzo intensywnej, pięknej czerwieni. Jest też taki sam czarny i szary. Bluza kosztuje 10 Funtów, a spodenki 7 funtów. Jeśli byłabyś zainteresowana to podaj mi tylko wymiary małej i ci go kupię. ściskam i lecę do prasowania. pa!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Elffiku, tu znalazłam link do tego sklepu. Niestety, zdjęcie jest beznadziejne. W rzeczywistości dresik jest w pięknej i głębokiej czerwieni, a te aplikacje wcale nie tak widoczne. Tu na zdjęciu wygląda jakoś...różwo , blllee.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zupelnie nie rozumiem dlaczego moja grubokoscista , budowa wzbudza tyle emocji ;););):P Pocieszylyscie mnie dziewczyny - juz myslalam, ze z tymi ubrankami i butami jestem osamiotniona. Jedno czego nie rozumiem, to to, ze zaden z producentow ubran nie zrozumial jeszcze, jaka fortune moglby zarobic produkujac proste ubrania bez ozdobek i w klasycznych kolorach! Bylismy w zeszlym roku w Hiszpanii i z zachwytem obserwowalam tam dzieci na ulicach i witryny sklepow - takie wlasnie proste, klasyczne ubranka sa tam zdecydowanie w modzie, a ceny takze wydawaly mi sie o polowe nizsze niz we Wloszech! Rowniez w Londynie mialam wrazenie, ze ubrania dla dzieci sa normalniejsze - choc co do cen... Koniec koncow - moje ulubione ubranka dla Ani to ostatnio te kupione przez jedna z moich przyjaciolek w \"second handzie\" w Polsce. Sliczna czerwona sukieneczka - fartuszek i flanelowa koszulka z kolniezykiem bebe. Ania wyglada w niej jak czerwony kapturek bez kapturka - sam wdziek! :) Myshko - masz talent do robienia wszystkim smaku! Twoje orzechy bez skorki beda chodzily za mna az do soboty, kiedy to znowu wybiore sie na targ! :) I co sie dzieje z Ta nasza Dynia???! Nikii, Shalla - cztery lata to strasznie wczesnie! Myshko, a dlaczego piszesz, ze "sa ku temu powody?" Faktem jest, ze zawsze denerwowalo mnie, ze moi angielscy koledzy po fachu zaczynaja praktykowac w wieku lat 23-24, podczas gdy my musimy "zaliczyc" 5 lat studiow i 3,5 roku aplikacji (o ile oczywiscie jakims cudem uda sie na nia zdac od razu po studiach). No ale to chyba nie o to ci chodzilo?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Psikulcu, zapomnialam napisac, ze uwielbiam Twoje sarkastyczne poczucie humoru! :):):):):)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Shalla - kochana jestes :) ale dziekuje - sliczny ten dresik ale dosc drogi na nasze warunki a poniewaz Amela ma juz 2 - odpuszczam sobie czerwony (na chwile obecna - wiosna wznowie poszukiwania hehe)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Elffiku, wcale Ci się nie dziwię. Ja też uważam ze 17 funtów za dresik to jest przegięcie, skoro za 10 funtów można kupić zimową kurtkę dla dziecka. No, ale to ma do siebie sieć sklepów Adams Kids. Śliczne są rzeczy ( lepsze na żywo niż zdjęcia w katalogach ), ale ceny są za to okropne. Na szczęście, wiele z ich kolekcji trafia na przeceny, ale do sklepów, które z reguły mają niższe ceny. I wtedy zakupy mają sens :) Jak znajdę cośw przyzwoitej cenie - to dam ci znać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Slyszalam badz czytalam (tylko kompletnie nie pamietam zrodla :( ), ze nauka czytania w jezyku angielkim jest o wiele trudniejsza niz w \"srednim\" jezyku europejskim, poniewaz jasne reguly wlascwie nie istnieja i zapisu wielu slow trzeba sie po prostu uczyc na pamiec. Wlasnie dlatego trzeba dzieci oswajac z jezykiem pisanym bardzo wczesnie. Taka opinie slyszalam i powtarzam jak papuga, bo ja akurat o angielskim mam pojecie zaledwie blade niestety, ale zaraz przypomnialy mi sie te ichnie konkursy literowania slow....... cos w tych chyba jest..... Co do ubranek i butow hiszpanskich, to weglug mnie sa one najfajniejsze ze wszystkich mi znanych :) zaraz potem postawilabym angielkie, francuskie natomiast umiescilabym w tej klasyfikacji gdziec w tyle zdecydowanie, no ale z drugiej strony, jesli sie dobrze szuka.........:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Myshko - bardzo możliwe, ze chodzi o trudność języka, ale powiem szczerze, że nie jestem do końca przekonana do tej teorii. Powiem tak: w zasadzie zgadzam się z pomysłem puszczania dzieci do szkoły tak wcześnie. Czytałam kiedyś bardzo przekonujące opracowanie na temat rozwoju mózgu u ludzi. Było tam jasno przedstawione, że mały człowiek ma najbardziej chłonny umysł od urodzenia do 5-6 roku życia. Wtedy jest biologicznie ukierunkowany na zasysanie nieograniczonej ilości wiedzy. ( a my w tym czasie dajemy dzieciom klocki i kolorowanki ). Ale mózg nie może cały czsa pracować w takim tempie. Dlatego między 6-7 rokiem zycia mózg zapada w zastój - niezbędny do ułożenia wchłoniętej do tego czasu wiedzy. Potrzebuje czasu do poszufladkowania wiedzy, posegregowania, odrzucenia rzeczy zbędnych, utrwalenia potrzebnych. Jest to czas, kiedy mózg jest biologicznie nastawiony głównie na to, a wiedzę przyjmuje juz w bardzo niewielkim stopniu - aż do następnego etapu aktywności. I niestety, to jest czas, kiedy w większości krajów puszcza sie dzieci do szkoły :( Czyli w możliwie najbardziej nieodpowiednim momencie dla mózgu. W czasie, kiedy dziecko jest bardziej nastawione na ułożenie zdobytej wiedzy, niż na uczenie się czegokolwiek więcej. Jakiś czas temu udowodniono nawet, że CZYTAĆ najszybciej uczą się...2-latki. W dobrych księgarniach można nawet dostać książki napisane odpowiednio dużym drugiem dla 3-4 latków. Nie chodzi o to, że zabierać dziecku dzieciństwo, ale żeby się dostosować do genetycznych i biologicznych predyspozycji naszego gatunku. Dzieci powinny się uczyć - oczywiście w formie zabawy - i przyswajać wiedzę między 2-gim a 6-tym rokiem życia, a potem powinna następować przerwa. Ok 2-3 lat swobodnego utrwalania wiedzy w coraz bardziej zorganizowany sposób z jedynie niewielką dozą nowych informacji. Wtedy uczylibyśmy się naturalnym rytmem, bez bezsensownego obciążania umysłu wtedy, gdy on potrzebuje odpoczynku. Mnie ta teoria bardzo odpowiada i jestem jak najbardziej ZA wczesną nauką. Problem w tym, że odkrycia biologów, behawiorystów i innych naukowców nijak się mają do rzeczywistości. Dzieci puszcza sie wcześniej do szkoły, owszem, tylko nie daje im się czasu na uporządkowanie tej wiedzy :( Nic więc dziwnego, ze metoda ta spotyka się ze sprzeciwem - ponieważ w oczywisty sposób nie przynosi oczekiwanych rezultatów. Przemęczony mózg sam się z czasem wyłączy i tyle z tego pożytku. Dzieci zaczynają mieć w 2-3 klasie problemy z nauką, bo ich umysł zwyczajnie wymaga odpoczynku. Ale tego się już nie uwzględnia w systemie szkolnictwa. Lepiej zafundować dziecku wzmożoną naukę, korepetycje, dodatkowe zajęcia, bo jak nie umie, to znaczy, że za mało się uczy :( To bardzo przykre, ze w XXI wieku tak nie wiele wiemy o sobie , potrzebach i możliwościach naszego ciała i umysłu. Tyle mojej produkcji na dziś. Podsumowując - chciałam chyba tylko napisać, że Anglicy słyszeli, że biją gdzieś dzwony, tylko nie wiedzą, w którym kościele :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A ja przeczytałam takie oto stwierdzenie, które zapadło mi w pamięci: „Dzieci mają naturalną i bardzo silnie rozwiniętą siłę poznawczą. Garną się do tego co nowe i chętnie to chłoną. Ciekawe tylko, czemu bardzo szybko idąc do szkoły ją tracą.” Stąd na myśl o posyłaniu do szkoły 4-latka dostaję gęsiej skórki. Chyba, że mówimy o innej szkole. Bardzo mi się natomiast podoba sposób w jaki do edukacji podchodzą przedszkola. Mam wrażenie, że serwują dziecku tyle ciekawych zajęć i naukę podaną w bardzo atrakcyjny sposób. Aż sama mam na to ochotę. A szkoła kojarzy mi się z wbijaniem osobowości i talentów w jakieś utarte schematy. Szkoła jaką pamiętam, nie uczyła myślenia, pracy zespołowej, nie rozwijała kreatywności, radzenia sobie z problemami, docierania do informacji. To była pamięciówka masy niepotrzebnej wiedzy: dopływy Wisły zamiast ciekawość świata, rodzaje dziobów u ptaków zamiast umiłowanie przyrody i dbanie o nią, wkuwanie dat bitew i nazwisk królów zamiast... itd. A w Polsce mogliby się zająć dostępem do przeszkól i jakością szkolnictwa, a nie posyłaniem rok wcześniej!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Racja Fisa. Bo wszystko musi mieć ręce i nogi. Dobrze jeszcze, ze nie wpadli na pomysł posyłania do szkoły 3-latków z karnym siedzeniem w ławkach przez 45 minut :( Przecież nie o to w tym chodzi!!!!! Ja też jestem zachwycona tym, jak wiedze podaje się w przedszkolach i tu w początkowych klasach -gdzie właśnie stawia się na pracę zespołową, inwencję, pomysłowość w rozwiązywaniu problemów itd. Zastanawiam mnie tylko jedno.... dlaczego oni ( Anglicy ) przy takim szkolnictwie mają jednak, niestety, tak marnych fachowców od wszystkiego. Gdzie tkwi błąd? Może w dalszej edukacji? Zawsze byłam przeciwna zakuwaniu na pamięć, i jako formie nauki nadal jestem. Natomiast ogólnie uczenie się na pamięć jest bardzo stymulujące dla mózgu. Choćby zwykłe wiersze, czy teksty piosenek. Choćby właśnie daty bitew i innych wydarzeń, choćby listy zakupów. Im więcej się uczysz na pamięć, tym więcej ( o dziwo ) mózg może spamiętać i wcale się nie zaśmieca. Aczkolwiek to co zakuwa na pamięć też warto by było, zeby było sensowne. Uczenie się amplitudy temperatur i opadów w Brazylii z kolejnych 20 lat uważam za.....nieetyczne, co najmniej. Żeby nie użyć już gorszego słowa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ciekawe co piszecie o angielskim. Nie mialam o tym pojecia. Mnie wydaje sie, ze cho pisownia angielska daleka jest od fonetycznego brzmienia wyrazow, to jednak pod wzgledem trudnosci do piet niedorasta francuskiej! :) Ja musze przyznac, ze wszystkie moje wysilki nakierowane na nauczenie Frania literek spelzaja na niczym... :( Zna kilka liter od bardzo dawna, ale nowe mieszaja mu sie niemilosiernie. nie potrafimy tez przebrnac przez problem - jaki wyraz zaczyna sie na literke X. Franek ma tu jakis blok mentalny, ktorego nie potrafie przelamac. Nie probuje tego robic na sile i nie torturuje dziecka, ale jednak czesto powracam di tegow zabawach wieczornych i widze, ze nei jest dla niego jasne, ze Mama zaczyna sie na M a nie na A, a Slonce zaczyna sie na S a nie na C na przyklad... Moze znacie jakas uzyteczna ksiazke z cwiczeniami w tym zakresie? W sprawie pamieci - ludzie z pokolenia naszych rodzicow wkuwali na pamiec cale ksiegi Pana Tadeusza, czy piesni Homera i ...pamietaja je doskonale do dzis. Ja nie pamietam juz nawet tekstow piosenek, ktorych uczylam sie w liceum. Dlaczego? Czasem zastanawiam sie, czy nie zgubilismy przypadkiem tej bardzo moim zdaniem uzytecznej umiejetnosci w pogoni za \"skrocona i uproszczona informacja\"... PA! 🖐️ Kuk Jeszcze w kwestii ubranek - zgadzam sie z klasyfikacja Myshki, choc ja uwielbiam na przyklad ubranka z Jacadi. Uwielbiam tak bardziej teoretycznie niz praktycznie, bo ceny maja takie, ze szkoda gadac... :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kuk, ha ha, mój tata do dziś sypie radzieckimi wierszami, jak z rękawa, a ja co? Ledwo pamiętam wstęp do Antygony Sofoklesa.... Że-nu-a. :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Naprawde pamietasz wstep do Antygony? To ja juz raczej te radzieckie wierszyki ;) Moja mama natomiast nie tylko prawie cale ksiegi Pana Tadeusza, ale tez cale poematy puszkina w oryginale, pol Pana Bieniowskiego, itd... Cos mi sie widzi, ze od jutra zaczne z Franiem cwiczyc zapamietywanie wierszykow.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kuk -a le dlaczego Ty cwiczysz juz z Franiem gloski w naglosie itd ?? Na to jest stanowczo ZA WCZESNIE dziecko w wieku 4 lat nie ma na tyle rozwinietego sluchu fonematycznego zeby slyszec pojedyncze gloski w wyrazie - to nie ten poziom Wymagasz za wiele - to nad jego fizyczne mozliwosci Oczywiscie zdarzaja sie dzieci zdolne ktore uslysza gloski ale ogolnie tego sie z maluchami nie robi W pracy z maluchami wprowadza sie globalne (calosciowe) czytanie wyrazow, mozna mowic o tym, na jaka literke jest jego wlasne imie - ale wszystko jest zwiazane z pismem - nie wymaga sie slyszenia glosek Jesli chcesz popracowac naj jego sluchem fonematycznym wlasnie baw sie w dzielenie wyrazow na sylaby - to 4latkowi powinno isc swietnie i dawac duza frajde (zarowno analiza jak i synteza) moja Amelia w wieku 2 lat znala prawie wszystkie litery :) znala - bo ja to ciekawilo - dopytywala :(cio to? a to?) Zabawnie bylo jak np w poczekalni u lekarza mala \"czytala napisy\" a ludzie wpadali w zachwyt ze malenstwo nie mowi a czyta :P ja kwitowalam usmiechem a jak ktos sie wdawal w glebsza rozmowe tlumaczylam ze od znajomosci liter do czytania daleka droga i ze pewnie niedlugo powloy l;iter nie bedzie pamietac bo zapal jej minie I doczekalam sie :P na dizne dzisiejszy Anmelia rozroznia moze ok 6 moze 10 liter i nie ma ochoty na zabawy z pismem :) uczenie na pamiec w wieku naszych szkrabow jest wysoce wskazane :) wszystko oczywiscie w formie zabawy :) moja mala najlepiej zapamietuje piosenki - z wierszykami juz gorzej (chyba ze sa z pokazywaniem) shalla - nie mam pojecia jak jest w tych \"pierwszych klasach\" w Anglii ale patrzac na nasz system jestm absolutnie i bezprzecznie przeciwko skracaniu dizeciom dizecinstwa i szybszemu posylaniu ich doszkol (ktore w ogole nie sa u nas tdo tego przygotowane) Podpisywalam nawet stosowna petycje ... i nie do konca zgadzam sie z podana przez Ciebie teoria o rozwoju mozgu A na pewno nie w kwestii nauki czytania Z praktyki wiem ze wiekszosc (zeby nie napisac wszystkie) 3 - 4 latkow nie jest gotowych na nauke czytania (doslowna nauke - nie jakies elementy globalne czy rozpozawanie zapisu pojedynczych liter)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a jesli chodzi o nauke czytania 2latkow to naukowcom chodzi o czytanie globalne - a nie o trudna analize i synteze wyrazow i dzwiekow, ktora jest podstawa w normalnym czytaniu oczywiscie wszystko co napisalam powyzej jest tylko moim prywatnym zdaniem i przepraszam za ogrom literowek

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie wiem jak to się fachowo nazywa. Może i czytanie globalne. Wiem, że chodzi o rozpoznawanie całych wyrazów - rzeczywiście - a nie łączenie poszczególnych liter. To racja. Wiem, że chodziło o to, że skoro dziecko jest w stanie rozpoznać na obrazku co jest kot, a co jest widelec, to równie dobrze może rozpoznać ciąg prostych znaków. I od tego wychodząc właśnie stworzyli cały system uczenia takiego czytania. A w ogóle zaczęło się chyba od metody na dzieci z porażeniem mózgowym ( ale tego już nie jestem pewna ). Ponieważ metoda okazała się niezwykle skuteczna, to sprawdzono jak działa na zdrowych dzieciach i wtedy właśnie wyszło, że tą metodą uczą się błyskawicznie czytać. No, tyle co się naczytałam, bo praktyki nie mam żadnej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
shalla - to o czym piszesz to wlasnie czytanie globalne (calosciowe) Ja elementy tego stosuje w pracy z dziecmi Mi tylko chodzi o to, ze nawet jak uczysz globalnie nie mozesz pominac zwyklej analizy i syntezy slow - a ta jest niezwykle trudna dla dzieci - zwlaszcza sluchowa (bez zapisu) i ruszajac z tym za szybko mozna zniechecic dziecko do nauki Metoda calosciowa pomaga dziueciom ale sama nie wystarcza (na poziomie powiedzmy 2 klasy to juz stanowczo za malo)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No tak, z czasem to na pewno jest zbyt mało. Ale na początek, jeśli dziecku taka \"nauka\" sprawia przyjemność, to czemu nie? Ja wychodzę z założenia, że wszystko jest kwestią podejścia. I nauka może być zabawą i praca zawodowa może być przyjemnością. Zależy JAK się to robi. Zobaczcie dzieciaki na wycieczce w muzeum, którym pozwala się pokopać w piachu i \"odkryć\" dinozaura. Te dzieciaki nie są znudzone i nieszczęśliwe wkuwaniem archeologii. One są przeszczęśliwe i świetnie się bawią. A przecież właśnie chłoną wiedzę.... Jeśli dziecko jest w stanie spamiętać 20 imion bohaterów swojej ulubionej bajki, dlaczego nie miałoby zapamiętać nazw 5 kontynentów? Wszystko zależy od tego jak się te wiedzę poda. Ale pewnie największym grzechem dorosłych jest generalizowanie i brak możliwości dostosowania programu nauczania do potrzeb jednostki. Bo na pewno są dzieci, które w wieku 5 lat mają już sprecyzowane hobby i przykładowo wiedzą o wiele więcej od przeciętnego dorosłego o układzie słonecznym i są dzieci, które do 6-tego roku życia lubią przebierać lalki i budować tory dla kolejki. Pewnie nie możliwe nawet jest ustalić program, który uszczęśliwi wszystkich.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
zgadzam sie z toba w zupelnosci - min. dlatego stosuje elementy tej metody w praktyce zawodowej :) ale podkreslam, z enie ma w niej mowy o wysluchiwaniu glosek w wyrazach - to zbyt trudne dla wiekszosci maluszkow Jednak nasz system oswiatowy nie jest nawet dobry - nie mowiac o doskonalosci Na nic nie ma pieniedzy - nie ma pomocy, miejsca do przeprowadzania pewnych zajec - wszystkiego samemu zrobic sie nie da - chocby sie chcialo a dzieciaki i ich umysly wciaz zadziwiaja - jak duzo by sie ich nie poznalo ... mialam kiedys w grupie chlopca, ktory w wieku lat 5 znal nazwy chyba wszystkich dinozaurow, doskonale wiedzial, co ktory jadl i jaki byl duzy itd Ja z trudnoscia odczytywalam niektore nazwy - on strzelal z nimi z pamieci :) tlyko przy okazji nie mofgl zrozumiec, ze ich juz nie ma i nie bedzie :) upieral sie,ze moze sa daleko albo w kosmosie :) inny 6latek znal wszystkie panstwa i ich stolice w Europie i poznawal juz kolejne panstwa swiata ... lacznie z ich polozeniem (ktory kontynent) Niesamopwity dziciak .. o ogromnej inteligencji i wdzieku kolejnyu zas - tym razem 4latek liczyl w zakresie tysiecy!! :) :) :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A ja chce wyrazic swoja radosc z faktu, ze Elffik jest tu za nami na forum i dzieli sie z nami swoimi fachowymi uwagami! :)❤️! Elffiku - przyznaje, bez bicia, ze kiedy napisalas \"Dlaczego cwiczysz juz z Franiem gloski w naglosie itd ??\" nie mialam nawet pojecia o czym mowisz. Dopiero z dalszego ciagu wywnioskowalm w czym rzecz. I widzisz - klopot w tym, ze ja - bedac z poza branzy - nie mam o tych rzeczach zielonego pojecia! Wydawalo mi, sie, ze umiejetnosc rozpoznawania na jaka gloske zaczyna sie wyraz jest nie tylko stosunkowo latwa, ale tez podstwowa! Dzieki na uswiadomienie! Od dzisiaj zaczynamy sylabizowac a z nauka czytania jednak troche jeszcze poczekamy. Wiem, ze sa dzieci, ktore ucza sie czytac bardzo wczesnie - sama czytalam w wieku 5 lat - ale jakos nie widze 7 Frania tego zapalu... Byc moze to ja nie potrafie gow nim wzbudzic :p Elffiku - podpowiedz mi prosze tytuly jakichs fachowych lektur na ten temat. Interesuja mnie takze cwiczenia wymowy, bo widze, ze Franek ma ostatnio z wymowa jakas przedziwna regresje. Im bogatsze staje sie jego slownictwo i lepsza wymowa po wlosku, tym mniej i mniej wyraznie mowi po polsku :(. A propos oblednych dzieci - moj brat Piotrek byl takim wlasnie malym madrala. Pytany w przedszkolu kim chce byc, opowiadal szczegolowo, ze waha sie pomiedzy wyborem zawodu biologa a paleontologa i opisywal szczegolowo wszystkie ulubione rosliny i dinozaury, wraz z nazwami lacinskimi. Ciekawe, ze byla to polowa lat 60-tych, kiedy to nikt jeszcze nie slyszal ani o Bernim ani o Jurassic Park Spielberga ;) Ten sam brat ignorowal mnie calkowicie przez pierwsze 3 miesiace zycia zawiedziony, ze jestem dziewczynka a nie chlopcem. Przelom nastapil, gdy ktoregos dnia ()mial wtedy 10 lat) zblizyl sie do kolyski a ja usmiechnelam sie do niego promiennie. \"To jest homo sapiens!\" Stwierdzil wtedy Piotrus i zaczal wreszcie dazyc mnie braterska uwaga.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A teraz z cyklu "satyra w krotkich majteczkach" Pytanie Franka w trakcie wspolnego ogladania odcinka "Star Treck": "Mamo, ty ktora jestes taka wytrawna ekspertka w tych sprawach" -Franio zawiesza glos a ja zachodze w glowe, o czym bedzie pytanie - "powiedz mi ile motorow i jakiej kubatury ma ten statek kosmiczny?" I drugi kwiatek: "Mamo, mam alergie na siersc osla" - oznajmilo ni z tego ni z owego moje dzieck opo powrocie z przedszkola... Skad przywszlo Ci to do glowy Franiu? - "Wzialem niebieskiego osla (zpluszu) do reki i kichnalem!" Franek sypie takimi kwiatkami prawie codziennie a ja niestety wiekszosc z nich zapominam od razu!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Franek jest po prostu świetny!!!!! Anastazja ostatnio właśnie mniej kwiatków rzuca. Chyba jakoś spoważniała. Szkoda.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hehe... dobre :) Franiu, tak dalej ;) Nadia tez \" sypie kwiatkami\". Ale ja nigdy tego nie pamietam. Tak mnie czasem czyms zaskoczym, ze potem naprawde ciezko jest mi to sobie odtworzyc jak nalezy. A szkoda.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×