Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

zabka

TERMIN W GRUDNIU

Polecane posty

Kochane! Nasmarowalam maila do Dyni i dopiero teraz po baaardzo dlugiej przerwie wszlam na Kaffe! Nawet nie snilo mi się ze tyle nowości tam znajde!  No, ale zaczne jednak od gratulacji dla Pszczoly i ogromnego, powitalnego buziaka dla Lenki!  ❤️ ❤️ ❤️ ❤️ ❤️ ❤️ ❤️ ❤️ ❤️ ❤️ ❤️! A teraz juz bedzie ciurkiem: zmartwilyscie mnie, ze moja poczta odsyla fotki. Nie powinna! Jeśli serwerowi cos się nei spodoba powinien zapytac mnie czy „recze” za nadawce i mimo wsztsrko dostarczyc poczte… Sprobujcie proszę przesłać je raz jeszcze na adres, z którego za chwile wysle Wam zdjęcia. Jeśli cos wroci podam jeszcze jeden adres, ale sprawdze najpierw czy dziala… Dynia – Ciebie musze prosić (po raz n-ty) o adres pod którym SA Wasze zdjęcia na Picasie… No wlasnie – Dynia! Jestem pod ogromnym wrazeniem Waszej decyzji! Glownie chyba dlatego, ze jak piszesz jest to emigracja „mentalna” a nie wymuszona okolicznościami życiowymi. Akt wolnej woli i swiadoma decyzja. Przyznam się po cichutku, ze ja marze o czyms takim z całego serca, wiem jednak, ze jestem w tym marzeniu osamotniona... Marze o tym, zeby pozyc jak slimak, który przemiescza sie ze swoim domem na plecach, ale pod warunkiem, ze ten dom pomieści moja rodzine. Jestem pewna, ze takie zycie cementuje rodzine w sposób niesamowity. Odswieza mozg i serce i otwiera nas na innych ludzi. Ostatnio wypozyczylam na dvd film, (baaaardzo nisko budżetowy;) który o takie wlasnie rodzinie traktuje i serce skakalo mi do gory ze wzruszenia i zazdrości pomimo, ze film wcale wesoły nie był. Dynia – trzymam za Was baaardzo mocno kciuki – wiem, ze Wam „cementowanie” nie jest już nie potrzebne, bo i tak jesteście jak monolit, ale zycze Wam bardzo, żeby ta przygoda sprawila uczynila Wasze Zycie jeszcze pelniejszym i ciekawszym. Hawk! A teraz z innej beczki – pociesze zaniepokojone mamy i dolacze Frania do klubu wiecznych 15-kilowcow… ;) Nasz syn bywa chudy jak patyk, bywa normalny i bywa zaokraglony wciąż jednak jakims cudem wazy 15 kilo! Z nowosci – Franio uwielbia wode i nie boi się wypływać ze mna nawet bardzo daleko od brzegu. Zrobil się z niego straszny madrala ze skłonnościami do surrealistycznego poczucia humoru. Ma kapitalny zasob słownictwa i – chyba po wujku lingwiście – ogromnie interesuje się etymologia slow i idiomami wszelkiej masci. Bywa nieznośny, ale wystarczy zagadac go na interesujący temat a robi się z niego bardzo grzeczne dziecko. Czytając opisy Poli i Ziemka mam ochote powiedziec – toz to moja Ania! A potem gryze się w jezyk i mysle – wszak niedawno pisałam, ze Ania to takie spokojne dziecko. Faktycznie – było spokojne ale ostatnio bardzo się ożywiło ;) Ze spokojnej dzidzi – refleksyjnej i zajmującej się sama soba wyrosla mala zabijaka, która ani sekundy nie usiedzi na pupie i non stop potrzebuje towarzystwa ;) Na plazy – pelnej wszak dzieci – moja corka była chyba najbardziej towarzyskim plażowiczem. Znala wszystkich i ze wszystkimi była w znakomitej komitywie. Miala dwoch narzeczonych (obaj w wieku ok. 10 lat) którym poszatkowala serca i dziesiątki odwiedzających ja codzien wielbicieli obu plci i wszelkich grup wiekowych. Taka sytuacja miala sporo dobrych stron, bo chetnych do zajecia się Ania było zawsze sporo ;) Patrzac na to zaczynam wierzyc, ze moja corka zostanie kims w rodzaju artysty scenicznego, osoby prowadzacej talk show lub wodzirejem… Niesamowite jak bardzo rozne charaktery może mieć dwoje rodzeństwa! Rozpisałam się strasznie, dlatego teraz już tylko króciutko: Podziekowania za piekne fotki Amelki i reszty rodziny dla Elffika Zyczenia super wakacji dla Myszki i Psikulca! Zyczenia odrobiny świętego spokoju i fajnych sąsiadów dla Shalli ;) Powodzenia w przedszkolu dla Stasia, Olka i innych przedszkolakow Szybkiej poprawy sytuacji dla Katrin Usciski dla Nikii i calej reszty! Kuk

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziewczyny, wyslalam Wam zdjecia. Dajcie znac czy doszly. Pszczola - od Ciebie mi wraca :( Czy ktos, kto ma moj adres i dostaje zdjecia od Pszczoly moze przeslac mi jej aktualny adres?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
gosiuwa81@gmail.com Już pisałam parę razy, że mam zmieniony adres, ale jeszcze przypomnę, bo nie dostaję żadnych zdjęć od Shalli m.in., i nie wiem, czy to przez pomyłkę, czy z premedytacją;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Aha, któraś z Was, chyba Fisa, pytała, jak sprawa z wymiarami małej. Już w czasie ciąży pomiary na usg się wyrównały i obwód główki odpowiadał wiekowi ciąży-i faktycznie Lena urodziła się zdrowa i wymiarowa:)Rośnie jak na drożdżach, waży już ok. 3,5 kg, więc na dobrą sprawę w brzuchu jeszcze mogłaby się zmieścić, ale nie umiem sobie tego wyobrazić, gdy na nią patrzę:) Kuk, Bączek wprawdzie nie jest żywiołowy jak Ania, ale Twój opis Ani na plaży jest mi znajomy. Tobiasz też, gdzie się nie pojawi, ma kółko adoratorek, w naszych sklepach-panie go ubóstwiające, karmiące łakociami itp. Co ciekawe, nie podejrzewam go o duszę artysty-wodzireja, to jakiś inny rodzaj charyzmy. Czasem mnie to matrwi, bo na przykładzie swojego brata widzę, że ta cecha, teraz tak fajna, może być ciężarem, którego dziecko samo nie udźwignie, i chyba musimy być z Trutniem czujni...Bez przesady, ale przyglądać się temu nie zaszkodzi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Pszczoła, dzięki za informacje. Patrzcie, jak to lekarze potrafią namieszać i nastraszyć z tymi badaniami. Albo coś tam źle wypatrzą, zmierzą, albo nie biorą pod uwagę, że statystyka to statystyka, a człowiek to człowiek i tak się nie da, a potem siedzisz i się martwisz. Uff.... 3 dni w przedszkolu i Staś się rozchorował. Wprawdzie to tylko katar i przeziębienie, ale zatrzymałam Go w domu. W sobotę idziemy na wesele (pierwsze w życiu Stasia) i ciekawa jestem, jak to będzie. Ja ciągle nie ma swobodnego dostępu do komputera w domu, a służbowego nie wykorzystuję do prywatnych spraw. Stąd, ani nic nie wysyłam, ani nie mogę się nacieszyć Waszymi zdjęciami. Mój mąż majsterklepka ciągle z komputerem cuduje. Już kilka razy miałam ochotę sobie kupić swojego prywatnego laptopa, ale jednak pieniędzy trochę szkoda. Cześć Karenko i Kuk, Katrin po trochę długiej nieobecności. Miło Was widzieć. A Logosm to przepadła... :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Pszczolko, wybacz!!!!! Juz sobie dodlam Twoj nowy adres do poczty! Musze Wam dzis poprzesylać trochę nowości co u nas :) Z rzeczy niezmiennych - LEJE DESZCZ. :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Fisa, już chciałam napisać, ze Ty też spać nie możesz, ale sobie przypomniałam, że w Polsce jest przecież 9 rano.... Ech, tyle bym chciała napisać, a jakoś nie umiem ubrać tego w słowa. Okropnie się martwię o Nastusię, a wszyscy mi mówią, że jestem nadopiekuńcza i nadwrażliwa, ale to nie tak. Widzę, jak bardzo jej brakuje rówieśników, wspólnej zabawy.... a tu kicha. Przedszkole wybrane, ale co z tego? Musze mieć samochód, żeby ją tam zawozić, żeby mieć samochod musze mieć pracę, żeby mieć pracę muszę mieć samochód....ech.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Pszczolko - zasypalam Cie zdjeciami - ciekawe czy dotra... Prosze o rewanz! :) Chyba wiem co masz na mysli piszac o tym niebezpieczenstwie. Moja siostra ma taki problem ze swoim synem - dzis juz nastolatkiem. Chlopak podbija wszystko i wszystkich wdziekiem i urokiem osobistym i tak mu to juz weszlo w krew, ze czasem az niepokoi... Napisz posze jak Baczek reaguje na Mala. Ja mam wrazenie, ze Franio nie przechodzil i nie przechodzi etapu sczegolnej zazdrosci, ale moze sie myle, zwlaszcza, ze ostatnio zaczal ...ssac palec i obgryzac paznokcie, czego nigdy przedtem nie robil... :( Macie jakies spostrzezenia, doswiadczenia w tej kwestii? Shalla - pisalam juz o tyw mailu - a moze, dopoki nie wystartujesz z przedszkolem i wlasna praca, sprobuj rozejrzec sie za innymi mamami z dziecmi w okolicy? Dziewczyny - prosze - podeslijcie mi raz jeszcze zdjecia, ktore rozsylalyscie ostatnio. Dotarly do mnie tylko zdjecia od Elfika. Moj mail na Interii nie dziala, fastweb jest przepelniony i jedyny naprawde dzialajacy jest ten, z ktorego sama wysylam zdjecia. Dziekuje z gory! 🖐️!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
zapomnialam dodac, ze rowniez moj gmail przestal dzialac z niewiadomego powodu kilka miesiecy temu. Nie chce tworzyc nowych kont, zeby nie robic wiecej zamieszania, dlatego - raz jeszcze ogromna prosba o uzywanie mojego adresu pracowego :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziewczyny, widać uroki idą w parze z przeprowadzkami. Najpierw miałyśmy na topiku faę przeprowadzek, a teraz widze falę zbuntowanych skrzynek pocztowych. Ja posiadam swoją od kilku lat i z dumą stwierdziłam jeszcze wczoraj rano, że dobrze wybrałam, bo nigdy żadnego problemu ze skrzynka nie miałam. No i zdążyłam powiedzieć.... i całą moją grupę z naszym topikiem - czyli wszystkie wasze adres- diabli wzięli.... Ślęczę od wczoraj i usiłuję odnowić całą listę.... A mogłam się rano ugryźć w język.... Kuk, owszem, w krótkim przelocie widuję, że w niedalekim sąsiedztwie są matki z dziećmi w Nastusi wieku. Niestety, widuję je wyłącznie na odcinku 3-4 metrów: czyli jak wychodzą z domu i wsiadają do samochodu. Wniosek z tego, ze aby nawiązać z nimi jakieś relacje musiałabym je napaść dokładnie w tym czasie, kiedy pokonują owe 3-4 metry: od drzwi domu do drzwi samochodu. Żeby zdążyć na czas należałoby się przyczaić znacznie bliżej, powiedzmy w okolicy ich żywopłotu, a może nawet tuż przy rurze wydechowej samochodu. Tylko co powiedzieć, jeśli nawet te polowanie mi się uda? STÓJ! BĄDŹ MIŁA A NIE STANIE CI SIE NIC ZLEGO! ? Macie jakiś pomysł?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hej! Od poniedzialku jestesmy w uk. I chyba znowu na napisanie niczego wiecej nie mam sily. Moze tylko tyle, ze lot byl paskudny. I naprawde nie przesadzam, to nie tylko moja opinia. Na dodatek akurat tym razem Nadyjka nie zasnela i bardzo te podroz samolotme przezyla. Tak bardzo, ze podczas ostatniej rozmowy z babcia stwierdzila, ze wszystkim w podroz do niej wyruszy, byle nie samolotem :o Mysle, ze kiedys przyjdzie czas, gdy znowu bede potrafila cos sklecic tu jak nalezy. Moje mysli sa tak zlozone i skomplikowane, tyle emocji, obaw, ze naprawde nie jestem w stanie ubrac tego w slowa. 🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Shalla ale mnie ubawilas!!!!!!!! A potrzebuje sie dzis posmiac bo pierwszy dzien w przedszkolu Olka byl okropny! Buuuuuuuu Musze to z siebie wyrzucic. W naszej dzielnicy jest chyba 5 przedszkoli. I wybierajac to dla niego kierwalam sie tez zasada eliminacji. W przedszkolu ktore pierwotnie bralam pod uwage pracowala przedszkolanka na widok ktorej dostawlam wysypki. Czesto siedzac w parku ze znajomymi podchodzila do nas, bo znala czesc kobiet z ktorymi siedzialam i zaczynaly sie ploty. Zjadliwe , ironiczne, nieprzyjemne komentarze na temat rodzicow dzieci. Zawsze kiedy ona sie zblizala ja szlam w swoja strone. I jakiez bylo moje zdziwienie kiedy druga przedszkolanka w grupie Olka okazala sie byc ona!!! Zapowietrzylo mnie z rozczarowania. Ona od pierwszego dnia kiedy ja zoabczylam sprawiala na mnie wrazenie osoby ktora nie lubi swojej pracy. Kiedy dzis z mezem zaprowadzilismy Olka do przedszkola okazalo sie ze moje wyobrazenie o wdrozeniu dzieci do nowej sytuacji nijak sie maja do rzeczywistosci. Olek w pierwszym momencie pobieglado kata sie bawic a my dosc twardo zostalismy poproszeni o opuszczenie przedszkola. Niie pozwolono nam juz do niego podejsc i powiedziec mu ze wychodzimy ale na pewno po niego wrocimy. Co innego cwiczenie tego na sucho w domu a co innego powiedzenie tego juz w przedszklonych realiach. Po ok minucie chcialam jeszcze tylko wrocic i powiedziec ktory plecak jest Olka na wypadek jakiegos przebierania i w tym momencie widze moje dziecko spokojnie wychodzace z sali i zamykajace za soba drzwi. Zaniemowilam z wrazenia, ze dziecko moze tak latwo sie wyslizgnac niezauwazone. Po kilku sekundach wybiegla przedszkolanka i sila wciagnela go do srodka nie silac sie na zadne tlumaczenie. Po dwoch godzinach kiedy mielismy po niego przyjsc zastalam taki oto obrazek.Polowy dzieci juz nie bylo. Przedszkolanka-plotkara spacerowala znudzona po ogromnym holu przed sala spogladajac na zegarek a w srodku druga trzymala jedno dziecko na rekach przemawiajac do niego spokojnie. Trojka innych dzieci bawila sie przy stoliku a Olek na na krzesle w drugim kacie sali wyje przyssany do swojego plecaczka, pozostawiony sam sobie. Podeszlam do niego, kucnelam zeby nawiazac kontakt wzrokowy i zlapac go za reke (dla mnie to ABSOLUTNA PODSTAWA gdy rozmawiamy o waznych rzeczach) i nie zdazylam jeszcze go dobrze zapytac o co placze, gdy rozlegl sie nade mna oburzony glos plotkary. \"Wy rodzice nie mozecie sie tak zachowywac, rzucacie sie na dzieci jakby sie im dziala Bog wie jaka krzywda. Tym rozpieszczeniem robicie im krzywde\" Zignorowalam ja i pytam Olka o co placze. Odpowiedzial ze bal sie ze juz po niego nie przyjde. I wtedy sie zaczelo. -W jakim jezyku pani do niego mowi? -Po polsku. -Nie powinna pani do niego mowic w obcym jezyku, ciezko go zrozumiec. (pomyslalam sobie:ciekawe czy ktos sie staral) I tu sie zaczla pelen krytyki wyklad o szkodliwosci mowienia do dzieci w dwoch jezykach. Cala krytkujaca i mnie i Olka rozmowa odbywala sie przy nim. Ja nie moglam uwierzyc ze one sobie pozwalaja na tak nieprofesjonlane zachowanie i tak zasciankowe poglady.Uslyszlam m in\" Kto pani takich bzdur naopowiadal ze do malych dzieci mowi sie w dwoch jezykach\" Przytoczylam kilka autorytetow, ale potem sie zreflektowalam. Po co ja sie tlumacze? Przeciez Olek mowi troche po wlosku i doskonale go rozumie wiec o co im chodzi? A gdyby mowil tylko w obcym jezyku tez musialby sobie poradzic. Dziewczyny poczulam sie jakbym dostala kilka razy mlotkiem w glowe!!! TO NIE TAK MIALO WYGLADAC. Tym przedszkolankom brakuje jednej cechy za ktora bardzo ludzi cenie: inteligencji!!!Zadawaly nam tak durne pytania ze myslalam ze to jakis zart, a kiedy odpowiadalam one dalej pytaly nie rozumiejac sensu tego co do nich z mezem mowimy.Bylo widac ze juz jestesmy wrzuceni do wora z napisem \"rozhisteryzowani trzesacy sie nad swoim dzieckiem stuknieci starzy\". Najgorsze jest to ze krytykowaly Olka przy nim mowiac ze \"placze falszywym placzem, krzyczy po to zeby zwrocic na siebie uwage\" Byc moze wlasnie w tym pierwszym dniu potrzebny byl mu ktos kto go potrzyma za reke a nie zostawi go ze swoimi uczuciami i bedzie sobie spacerowal po holu. Czy tak ciezko jest zrozumiec pierwsze oderwanie dziecka od rodzicow i czy to od razu musi sie przeradzac w wyrazana glosno krytyke? Czy ja przesadzam.? Nie chce byc typowym rodzicem wiecznie przkonanym o tym ze jego dziecku dzieje sie jakas krzywda, ale to co dzis przezylam nie potrafie zaliczyc do sytuacji normalnych. Ja wiem ze wszystko sie ulozy, ale myslalam ze moze sie to odbyc lagodniej, spokojniej i bez zbednej paplaniny oceniajcej dziecko i rodzicow. Shalla doskonale Cie rozumiem ja dlatego wlasnie pislaam o tym jak wazne sa dla mnie nowe znajomosci. Szczegolnie cieszy mnie znajomosc z mam Kiki, bo dzieki temu Olek ma dodatkowy kontakt z tym pedagogicznie niepoprawmy jezykiem obcym :p :p :p A jest w poblizu jakis park, jakies karuzele. A kolejka u pediatry?Ja poznalam kilka sympatycznych kobiet, dzieki temu ze nasi mezowie pracuja razem. Trzymam za Was kciuki. Wiem ze poczatki bywaja trudne. Czym sama sie dzis pociesze ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ależ trudny czas nastał nam tutaj..zmiany, zmiany, zmiany.. KAren ko, ja doskonale rozumiem, o czym piszesz, i nie uważam, zebys przesadzała. Przedszkole, do ktorego Tobiasz pójdzie w marcu na pare m-cy, własnie dlatego mi sie nie spodobało-przedszkolanka pouczała mnie, że nie ma co sie pieścić z dzieckiem, przyprowadzić i zostawić, a nie jakieś przesiadywanie z nim, tydzien adaptacji itp. :O Zmroziło mnie, bo to nic innego, jak stara szkoła-dzieci to przebiegłe, podstępne istoty, które chwytają się najrozmaitszych sposobów, aby dopiąć swego. Nie liczy się z uczuciami dzieci, z ich poczuciem zagubienia, przerażeniem w nowej sytuacji, bez możliwości pocieszenia się w ramionach mamy czy taty..Masakra:O To, o czym piszesz, mi postawiło włosy na całym ciele, bo faktycznie świadczy o braku profesjonalizmu i przygotowania zawodowego pań przedszkolanek:( Sytuacji nie da się zmienić, ale napiszę Ci, ze NA PEWNO nie jesteś rozhisteryzowaną mamuśką, a jeśli nawet, to w takim wydaniu, o jakim piszesz, jest to dla Olka zbawienne, i "trzęś się" tak nad nim na przekór przedszkolankom! Poczucie, ze Go rozumiesz, że jesteś przy Nim i wysłuchasz, przytulisz i pocieszysz, zneutralizuje wszytskie przykrości, jakich dozna w przedszkolu. Jestem tego pewna:) Shalla, domyslam sie, ze nie jest łatwo, bo dla mnie-jak pisałam juz wcześniej-pierwszy rok w Toruniu był katastrofą..a miałam tu juz znajomych, więc nie było jeszcze tak źle. Myślę, że znajomości nawiążą się bez napadów zza krzaka:) Potrzeba czasu, jak zawsze i ze wszytskim. Nikii, Tobie równiez przesyłam ciepłe myśli- jak zresztą wszystkim, które tego potrzebują.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nikii - sle duza wiazke dobrych mysli w Twoim kierunku. Poczatki zawsze sa trudne, ale pozniej czlowiek wydeptuje sobie wlasne sciezki nawetw dzungli! Odwagi! ❤️ Karenko - az zatrzeslo mnie z oburzenia! To jakis koszmar, a nie przedszkole! Dowiedz sie kto nim zawiaduje (pewnie jakas cooperativa) i umow sie na spotkanie z jej szefem - moze wcale nie zdaja sobie sprawy z tego kogo zatrudniaja! Jak wiesz mam doswiadczenia z jednego wloskiego zlobka prywatnego (drogiego jak diabli) i jednego \"konwencjonowanego\" (taniego dla odmiany). Pierwszy zlobek nie podobal mi sie z rozmaitych powodow, ale na takie zachowanie nikt absolutnie by tam sobie nie pozwolil! Panowaly w nim pewne rygory odnosnie dyscypliny, ale mimo wszystko funkcjonowal tygodniowy okres wdrazania dziecka do zycia przedszkolnego, a o dwujezycznosci Franka i innych dzieci wszyscy wypowiadali sie jako o wielkim blogoslawienstwie i korzysci dla dziecka! Drugie przedszkole (to do ktorego Franek chodzi teraz) ma zdecydowanie skromniejsze srodki i warunki, ale przeszkolanki tam pracujace sa dla mnie prawdziwym wzorem. Uwagi , jakie slysze od wychowawczyni Franka przy okazji spotkan (takze tych przypadkowych porannych) sa bardzo sensowne i przemyslane i moim zdaniem swiadcza o jej ogromnej fachowosci, inteligencji i ...sercu z jakim podchodzi do swojej pracy. Nigdy, ale to nigdy nie slyszalam, by ktos zalil sie tam na dzieci mowiace innymi jezykami - a w przedszkolu jest dosc \"kolorowo\". Co wiecej - wszystkie \"akademie\" przygotowywane przez wychowawczynie z dziecmi maja w sobie zawsze jakis element miedzynarodowy - np. z okazji swieta szkoly dzieci \"pisaly\" listy do dzieci w innych krajach i wysylaly je przyczepione do kolorowych balonikow w niebo, a na zakonczenie roku szkolnego jedna z grup przebrana byla za dzieci z Afryki, inne z Chin, Bieguna Poludniowego,, ect. Dzieciaki \"tanczyly tance z roznych stron Swiata\" w rytm piosenek spiewanych w roznych jezykach i \"przemowienie\" Siostry Administratorki, w ktorym zegnala dzieci z najstarszej grupy mialo jako glowne przeslanie to, by w swoim dalszym zyciu byly otwarte na innych ludzi, staraly sie poznawac obce kultury i jezyki, etc... Podkreslam, ze przedszkole to jest zupelnie normalne a nie eksperymentalne, integracyjne, etc. Szukaj dalej! Wspominalas, ze jest ich w Waszej okolicy piec. Przeciez to niemozliwe, by wszystkie byly takie okropne! Mysle, ze jesli teraz zlozysz aplikacje, zwolni sie cos w ciagu roku. Naprawde az strach zostawiac Olka w takim miejscu! Dziewczyny - sorry za ten wybuch, ale temat jest bliski memu sercu i wkurzam sie w takich razach jak diabli...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wodny psikulec
Dziewczyny, wrocilam z wakacji juz tydzien temu ale nie moge zlapac zakretu. Zaleglosci w pracy mnie dobijaja, przez krakowskie korki z Zuza widze sie tylko godzine dzienne. Napisze wiecej jak sie troche poukladam. Serdecznie pozdrawiam,

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nikii - witaj po tej stronie! Napisz tylko kiedy, a natychmiast przyjade z powitalną wiąchą i szampanem! Niczym się nie martw, jak tylko będe mogła służyć w czymś radą - pisz, dzwoń, łącz się telepatycznie, czy cokolwiek potrzebujesz. Karenko - nie będę się już powtarzać, bo napisałabym dokładnie to co Kuk - zatrzęsło mnie!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Rozważ jeśli masz możliwość przeniesienie Olka, zanim przedszkole odciśnie naprawdę nieprzyjemne piętno na jego psychice. A i na waszej również. My zwiedziliśmy już kilka przedszkoli i wybraliśmy jedno, choć gdyby tylko warunki finansowe pozwoliły, to może wybralibyśmy inne. W każdym razie wszystkie odwiedzane przez nas przedszkola były bardzo troskliwe względem dzieci, bardzo pozytywnie zapatrywano się tam na dwujęzyczność, w każdym był dowolny ( !!!! ) okres adaptacyjny. Można nawet dzień w dzień siedzieć z dzieckiem, aż się zaaklimatyzuje. Żaden problem. Wybraliśmy takie, w którym jest najmniejsza grupa dzieci ( ok 7 sztuk ) - ze względu na Nastusi trudny charakter. Wiem, ze w dużej grupie byłaby po prostu odseparowana i bawiłaby się sama w kąciku. W małej grupie przedszkolanki zawsze znajdą czas i możliwości, żeby każdemu dziecku poświęcić czas i uwagę. I na te 7 dzieci jest 4 przedszkolanki :) Żadne dziecko nie jest pozostawione sobie. Byłam tam dość długo, pozwolono mi zostać ile chciałam żeby się napatrzeć, wszędzie zajrzeć, w każdy kąt ( a ja jestem jak inspekcja, więc zrobiłam szczegółowy przegląd - stan dywanów, toalety, kuchnia, zlew, czystość naczyń itd ). Nikt nie protestował, pokazano mi wszystko, a zaznaczę, że przyjechałam bez zapowiedzi. Po prostu weszłam z ulicy bo zauważyłam napis przedszkole. Zrobiło na mnie fantastyczne wrażenie. Choć jest malusieńkie ( niestety, jak większość w Anglii ) i plac zabaw dla dzieci jest też tyci i niestety na twardej nawierzchni :( To jedyny minus, bo już widzę, że Nastusia będzie wyglądać jak żołnierz po bitwie ze zdartymi kolanami i brocząca krwią z ran różnie nabytych. Było to tez jedyne przedszkole, gdzie maluchy mają mundurki ( !! ). Trudno, mogę z tym żyć. Miało też oddział ( salę ) dla takich dzidziusiów jeszcze w pieluchach - i tam spotkałam kilka matek, które jakoś wyjść nie mogą :) I nikt ich nie goni, i mogą sobie kawę wypić, ciastko zjeść. No po prostu dla mnie bajka. Niestety, cena jest kosmiczna, a to jedno z tańszych przedszkoli :( Dobrze byłoby wygrać w totka.... kupić samochód, zatankować go do pełna i opłacić to przedszkole ...ech... Ale ja wierzę, że musi się udać. Szczególnie, że nie ma innego wyjścia :D Co do placu zabaw w okolicy, to niestety nie ma. To typowa sypialnia. Znalazłam dosłownie jeden plac zabaw, ale chyba zrobię mu pare zdjęć, bo inaczej nie uwierzycie. W drabinkach rosna drzewa, na zjeżdżalni króluje błoto, mech i powój, ogólnie wygląda jak z Czarnobyla wyjęty. Może rzeczywiście pojdę do naszej kliniki i posiedzę parę godzin w kolejce symulując choroby wszelkie? Podoba mi się ten pomysł, tam rzeczywiście można nawiązać kontakt z różnymi mamami :) Dzięki! Dziewczyny, dziękuję Wam też za słowa wsparcia i otuchy! Dobrze, że Was mam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Czesc Kochane Dzieki za wszystkie dobre slowa. Dzis jest juz lepiej po pierwsze ze gdy tu sie wyzalilam i wieczorem przedyskutowalam z mezem temat na dziesiata strone uszlo ze mnie troche pary. A po drugie ... Olek jest przedszkolem zachwycony. On jest teraz na etapie ze wszytsko jest brzydkie. Domek Olka jest brzydki, samochod taty jest brzydki, obiad jest brzydki, ubieranie sie jest brzydkie itd. A wczoraj pytam sie go jakie jest przedszkole? Fajne. A panie przedszkolanki? Tez fajne. I dzis rano radosnie jak skowronek wstal i juz zaczal sie szykowac \"do szkoly\". Kiedy przyszlismy do przedszkola musielismy poczekac jeszcze 10 min na wejscie naszej grupy i Olek co chwile sie wyrywal w strone sali i pytal: mamo moge juz isc, moge? Kiedy weszlismy do sali nagle zaczal plakac, wiec tym razem to ja powiedzialam przedszkolankom jak widze jego wdrozenie. Spokojnie powiedzialam ze chce sie z nim pobawic chwilke zeby mi zdazyl pokazac zabawki o ktorych wczoraj opowiadal. I kiedy zaczal sie bawic, powiedzialam ze teraz wyjde zrobic zakupy a za 2 godz przyjdziemy po niego z tatusiem. Cud, miod. Kiedy przyszlismy Olek siedzial sobie przy stoliku z innymi dziecmi i bawil sie radosnie. A na do widzenia wycalowal swoje przedszkolanki. Ja wczoraj mentalnie w glowie zrobilam sobie z przedszkolankami najwieksza pyskowke swiata, ale dzis postanowilam zastosowac metode buddyjska czy jak ja tu kiedys nazwalyscie. Spokoj, usmiech i lagodnosc. Wiem ze wyskoczenie z wysokiego C jak pragnelam cala soba nic by mi nie dalo, oprocz tego ze byc moze frustracja przedszkolanek odbila by sie na Olku. A co do innych przedszkoli to wczoraj na placu zabaw mialam intensywna wymiane pogladow z mamami innych 3-latkow, ktore sa w pozostalych przedszkolach. Metoda jest identyczna. Troche mnie zasmucila opowiesc jednej z mam, ktora powiedziala ze stala caly czas pod brama i nasluchiwla czy wszystko jest OK i opowiadala o chlopczyku, ktory przeplakal histerycznie bite 2 godz. A rodzice i tak nie zostali wezwani tel zeby go uspokoic. Zastanawiam sie czy dziecko musi dostac jakiejs niewydolnosci oddechowej zeby uznaly ze czas zaregowac. Nie twierdze ze nie stalary sie go uspokoic, no ale skoro nie potrafily tego zrobic to jednak powinny byly siegnac po tel. Tak wiec poki co Olek zostanie w tym przedszkolu, dlatego ze zapalal do niego sympatia, a to ze panie maja tak ograniczone podejscie do dwujezycznosci sprawi owszem ze nie bedzie to wygladac tak jak w przedszkolu Frania gdzie ta \"odmiennosc\" jest chwalona, ale tez nie wplynie na moje poglady na ten temat. I tak dalej bede zawsze z Olkiem rozmawiac po polsku. Shalla to o czym piszesz to jakas bajka!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Gdyby to tak moglo wygladac u nas. Wczoraj przekonalam sie ze we wsystkich 5 przedszkolach metoda jest ta sama. Full imersion. Kiedy sobie pomysle ze siedzilabym sobie w wiklinowym fotelu w korytarzyku popijala moja kawe z imbirem a Olek radosnie by sobie brykal przebiegajac czasami obok to robi mi sie tak slodko na sercu. Ale juz nie narzekam, bo dzis Olek byl spokojny i zadowolony. A panie za to go bardzo chwalily a on sie cieszyl ze to robia. Nikii trzymam za Ciebie kciuki. Ja doskonale Cie rozumiem. Ja po roku pobytu we Wloszech ucieklam stad na 3 miesiace przed planowana data slubu z moim mezem. Po prostu nie potrafilam sie przyzwyczaic. Potrzebowealm kolejnych 2 lat na oswojenie sie z mysla ze nie bede mieszkac w Polsce i dopiero wtedy gdy pokonalam swoje strachy przyjechalam tu ponownie. Pamietam doskonale sile mojej niecheci do tego miejsca, ale tez jestem przykladem na to ze naprawde mozna sobie wszedzie wydeptac swoje sciezki.CZEGO CI Z CALEGO SERCA ZYCZE!!!! :) Psikulcu owocnego odkopywania sie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Karenko, to kamień z serca! Ważne, że Olusiowi się podoba,a reszta, to pestka!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziewczyny, wysłałam Wam parę zdjęć z wczorajszego dnia! Anastazja dostała totalnego amoku w kulkach :) Słowa tego nie oddadzą, zdjęcia z tego też nie wyszły ( bo za ciemno było ), ale wyszły zdjecia z późniejszego spaceru po parku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Karenko - powiem krotko - gratuluje podejscia! :) Uwazam, ze to, ze cala sytuacja tak sie skonczyla to w najwiekszej mierze zasluga charakteru Olka - tego, ze jest on towarzyski, kontaktowy i potrafi odnalezc sie w grupie. Mozesz sobie pogratulowac, czy - jak to mowi moja Mama \"Mozesz sie poglaskac po glowie\" ;) Shalla - ja tam jestem goraca wilbicielka fartuszkow w przedszkolach :) Pelnia funkcje \"ochraniacza\" ubrania i w jakis sposob sprawiaja jednak, ze dzieci bardziej identyfikuja sie z grupa. A propos przedszkola - moj maz ze zgroza opowiedzial mi, ze podsluchal niedawno w barze rozmowe trzech przedszkolanek (nei z naszego pzredszkola). Jedna opowiadala jak dwa dni przedtem ...zginela im na spacerze trzyletnia dziewczynka. Szukali jej \"jak zwykle\" przez pietnascie minut a po tym czasie zawiadomili policje Dziewczynka znalazla sie na sasiedniej ulicy - poszla sobie na samodzielny spacer!! Najgorsze byly slowa \"jak zwykle\" i to zo moj maz uslyszal na koncu. Druga z przedszkolanek potwierdzila, ze i im dosc czesto gina dzieci i dodala tez, ze policja twierdzi, ze jesli nie znajdzie dziecka w ciagu godziny od zgloszenia oznacza to, ze dziecko nie znajdzie sie juz wcale! Wszystko to panie mowily sobie w sobote rano popijajac poranna kawe... :(:(:( Pamietacie jak pisalam, ze szukamy z sasiadami mlodej Angielki lub Amerykanki by zorganizowac grupowe zajecia dla naszych maluchow? Jedna z moich sasiadek dzwonila dzis, ze znalazla w gazecie ogloszenie o nauczycielce angielskiego, poszukujacej zajecia part time na popoludnie. Pani ta jest wprawdzie Wloszka po anglistyce i uczy w liceum, ale chcemy sie z nia spotkac Jesli spodoba sie wszystkim mamom bedzie spotykala sie z czworka naszych \"starszych\" maluchow (z ktorych Franio jest najstarszy;) dwa razy w tygodniu. Cel - wspolna zabawa z elementami nauki jezyka. Ciesze sie bardzo, bo wydaje mi sie, ze byloby super gdyby siodemka maluchow mieszkajacych w naszym \"bloku\" poznala sie i zaprzyjaznila sie jak najwczesniej. W tych dziwnych czasach, gdy instytucja podworka jest juz wlasciwie w zaniku, nasze dzieci maja szanse stworzyc prawdziwa podworkowa bande ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kuk, no nie moge. Jak nie Karenka, to Ty. Potraficie wstrząsnąć człowiekiem w posadach ... ginące dzieci - mój nocny koszmar. W ogóle nie będę tego komentować. Natomiast wieści z domu są świetne. Jak ja Ci zazdroszczę, że masz w pobliżu inne mamy, dzieci w wieku Frania i takie fajne relacje pozwalające na wspólne działania. To marzenie ściętej głowy dla mnie. A myśl o nawiązaniu przyjaźni w tak młodym wieku, kto wie, może przyjaźni na wiele lat jest po prostu wspaniała!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kuk jakies mordercze instynkty mi sie wlaczaja kiedy czytam takie rzeczy. Moja mozg wyswietla na wewnetrznym telebimie wielki migajacy czerwony napis: udusic, udusic, udusic!!! Jak mozna byc az tak wyluzowanym?!?!?!?!?!? Jak to jest mozliwe????? Wraz z wypuszczeniem Olka spod moich skrzydel wylaza ze mnie jakies leki i obaway. Bedac w wakacje w Polsce w kolejce do lekarza dosiadla sie do mnie starsza pani i tak zaczela mi sie zwierzac. Pod koniec tych zwierzen to juz obie plakalysmy jak bobry. Opowiedziala mi o swojej corce ktora byala piekna, zdorwa, madra i bardzo dobrze sie uczyla. A w 4 klasie kolega dla zabawy uderzyl ja w glowe jakims ciezkim przedmiotem. Uszkodzenie mozgu, dwutygodniowa spiaczka i od tamtej pory juz wszystko sie dla tej dziewczynki zmienilo. Po tym koszmarnym zdarzeniu zostala jeszcze \"pamiatka \" w postaci ciezkiej epilepsji. Dziewczyna jest dzis w moim wieku a jej swiat sie ogranicza do pokoju i kuchni. Nie potrafi nawiazac nowych przyjazni, stare sie dawno wykruszyly a ona jest w depresji. I ta biedna matka sama bardzo schorowana zalamuje sie tym ze nie potrafi jej pomoc. Wszystko we mnie krzyczalo. Boze jak to jest? Rano dziecko wychodzi do szkoly zdrowe i usmiechniete a potem.... Ja chyba sama jestem w depresji... :( Kuk wlasnie ze nie moge sie poglaskac po glowie. Zupelnie nie moge! Olek nie chce chodzic do przedszkola.... :( :( :( I problemem nie jest tu przedszkole jako takie tylko samo oderwanie ode mnie. Bo minute po zamknieciu drzwi Olek sie uspokaja i bawi sie caly czas z dziecmi. Ja specjalnie kiedy przychodze go odebrac jestem 40 min przed czasem i obserwuje go w ogrodzie gdzie sie bawia (on mnie wtedy nie widzi). Fika jak maly koziolek. Radosny, zadowolony a jak po niego wchodze to sie ze mna droczy ze nie pojdzie do domu. A rano codziennie to samo. Nie chce isc i koniec. Wczoraj zaprowadzil go moj maz (bo przedszkolanki wymyslily ze to oderwanie od mamy go tak boli) i rzeczywiscie w samym przedszkolu bylo duzo lepiej. Olek chwile sie pobawil z tata a potem dal mu calusa bo wiedzial ze tata musi juz isc do pracy. Ale co z tego, skoro to co mial wyplakac u mamy w ramionach wyplakal w domu. Serce mi sie kroi kiedy widze ze on tam idzie jak na skazanie. Duzo osob sie zmobilizowalo zeby go przeniesc do innego przedszkola, ale to nie przedszkole jest problemem tylko samo oderwanie sie ode mnie. Nie wiem co zrobic.Ja jestem juz absolutnie gotowa zrezygnowac a wszyscy twierdza (lacznie z moim mezem ) ze to jeszcze za wczesnie. Ze musze mu dac jeszcze troche czasu. A mialo byc radosnie i kolorowo. ELFFIKU CZY JA PRZESADZAM???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wybaczcie mi ze tak tu chlipie tylko na swoj temat ale naprawde jeste emocjonalnie i myslowo zacmiona.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Karenko - Franio plakal tak prawie codzienie rano przez kilka pierwszych miesiecy. Obawiam sie, ze to normalne. Wiele dzieci reaguje w ten sposob. U nas placz skonczyl sie wtedy, gdy zamiast mnie zaczela odprowadzac Frania jego niania. Czulam sie tak samo okropnie jak Ty, ale widzac go zadowolonego i spokojnego po powrocie, widzac jak bawi sie wtedy gdy nie wiedzial, ze patrze z ukrycia oraz sluchajac zapewnien wychowawczyni, ze wszystko konczy sie w minute po moim wyjsciu, doszlam jednak do wniosku, ze powinnam go tam posylac. Inaczej sprawa miala sie ze zlobkiem dwa lata temu. Tam Franio rowniez plakal rano, ale widzielismy rowniez, ze rowniez po poludniu mine ma nietega. Slyszac, ze szkola nie podoba mu sie wcale i co najwazniejsze - widzac, ze budzi sie w nocy z placzem - podjelismy z mezem decyzje odmienna - zabralismy go ze zlobka i zatrudnilismy nianie. Postarajcie sie popatrzec na zachowanie Olka obiektywnie i zastanow sie, czy swoim niepokojem i wspolczuciem wypisanym na twarzy, nie zachecasz Olka do placzu. Placzac w tym momencie Olek pokazuje przeciez rowniez, ze bardzo kocha Mame i chce z nia byc! Jesli dojdziecie do wniosku, ze przedzkole zle mu sie kojarzy niezaleznie od wszystkiego - sprobujcie gdzie indziej lub poczekajcie jeszcze kilka miesiecy. Pamietam, ze w zlobkku Franio mial kolege - Leonardo - starszego od niego o prawie rok, ktorego przez caly rok \"bolal brzuszek na przedszkole\". Mama tego chlopca obeszla z nim wszystkich lekarzy w miescie, przebadala go na wszystkie strony i wygladalo na to, ze rzeczywiscie maly tak wlasnie reaguje na stres przedszkolny. Mama zwolnila sie z pracy i zostala z malym w domu. Po pol roku ponowila probe w tym samym zlobku i nagle okazalo sie, ze chlopiec kompletnie zmienil swoje nastawienie i uwielbia zlobek! Rozmawialam z nia duzo, bo sama mialam wtedy problem z Franiem. Koniec koncow - w czasie, gdy ja zdecydowalam wypisac Frania, Ona wrocila z synkiem do tego samego zlobka ;) Leonardo jest teraz strasznym lobuziakiem i przywodca bandy dzieci w parku. Nikt kto patrzy na niego nie przypuszczalby, ze jeszcze niedawno targal nim taki lek przed grupa! Co do mojego poprzedniego wpisu - przepraszam, jesli Was nastraszylam, ale sama takze bylam przerazona. Ilekroc widze na ulicy dziecko bez opieki, rozgladam sie za jego rodzicami, ktorzy zwykle sa bardzo blisko i w glowie mi sie nie miesci, ze jakis maluch moze oddalic sie od grupy nie zauwazony ani przez przedszkolanki ani przez innych doroslych przechodzacych ulica, etc... :(:(:( Pocieszam sie, ze dzieci w przedszkolu Frania maja przy wyjsciu z przedszkola na szyi wielkie identyfikatory ze zdjeciem i informacja o imieniu, nazwisku, numerem tel. przedszkola, etc... Z drugiej strony - wiem z autopsji, ze wystarczy spojrzec na zegarek, ze by stracic dziecko z oczu... Moze ktos napisze cos weselszego?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
namadrzylam sie tu na pol strony i wcielo mi posta wrrr wczesniej nie pisalam nic bo nie chce tu byc postrzegana jako jakis rzecznik praw przedszkoli ... ale teraz chcialam odp karence Z tego co piszesz adaptacja Olka do przedszkola przebiega zupelnie pomyslnie Skoro bawi sie z innymi, czerpie radosc z tych kontaktow i \"bryka\" a problem jest tylko przy rozstaniu - wszystko jest w najlepszym porzadku i racje maja ci, ktorzy mowia aby dac mu czas Problemy leza raczej po twojej stronie - musisz znalezc w sobie zaufanie do placowki, zaufanie do umiejetnosci Olka (tzn, ze jest na tyle madry, duzy itd ze swietnie sobie poradzi) i przede wszystkim czuc potrzebe posylania dgo tam Moze pomocne bedzie wczytanie sie nieco w temat ? Pocztaj na necie o procesie adaptacji u dizeci, o korzysciach plynacych z funkcjonowania dziecka w grupie itp To zwykle pomaga ... A co do odprowadzania Olka do przedszkola przez tate - to nie jest zaden wymysl - to naprawde pomaga i ulatwia dziecku rozstanie! Zwlaszcza jak mama ma problemy z pozostawieniem dziecka w przedszkolu i nei potrafi przed nim ukryc swych negatywnych emocji, niepokoju Tez to polecam rodzicom Czesto zakazy i nakazy \"wymyslone przez przedszkolanki\" sa oparte na wieloletnim doswiadczeniu i sa po to aby pomoc Trzeba tylko zaufac Ty zrazilas sie juz pierwszego dnia (po opisie zachowania pan - nic dziwnego) dlatego te zaufanie jest nadwyrezone - ale jesli Olek am chodzic do tego przedszkola musisz sie przelamac dla jego dobra Albo zmien placowke Wiecie - w mojej grupie (mam maluszki wlasnie) tez jest absolutny zakaz wchodzenia mamy/taty/babci) na sale Od tego byly dni adaptacyjne ... nie pozwalam na to z prostej przyczyny - nie moge wyrozniac 3 czy 5 dzieci rodzicow nie pracujacych lub paracujacych na rozne zmiany i pozwalac im na wejscie - musze traktowac wszystkie dzieci na rowni - tak samo Jak dotad nie ma sposobu wytlumaczenia rozpaczajacemu 3latkowi dlaczego \"oli\" mama moze zostac na sali i siedziec tam chocby caly dzien a jego nie ??? To nie jest sprawiedliwe wzgledem dzieci - te ktorych mama spieszy sie do pracy widzac inne usmiechniete mamy bawiace sie ze swoim dzieckiem na dywanie czuja sie podwojnie oszukane, porzucone czy odepchniete Tak nie powinno byc Nasze placowki poki co nie sa przystosowane do etgo aby taka mama mogla sobie posiedziec z dzieckiem na innej sali - stad rozwiazanie zakazujace zostawania z malcem Podobnie mam zakaz przynoszenia slodyczy - nie wytlumacze 3latkowi ze to sa \"maciusia\" cukierki a dla niego nie mam - taki malec chce i juz i spraw konczy sie placzem .... to proste zasady - dlaczego tak trudno zrozumiec je rodzicom? Oczywiscie ze dla mamy i taty ich dziecko jest najwazniejsze na swiecie - ale dla mnie cala 27 dzieci z grupy jest tak samo wazna i wszystkie sa na tych samych prawach Sama tez jestem mama i Amela jest moim oczkeim w glowie ale nie oczekuje ze ktos ja w grupie bedzie wyroznial i ze bedzie ona na specjalnych prawach - wszak nie jest ani lepsza ani gorsza od innych

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Elffiku - z tym zostawaniem mam pokazałaś mi to z zupełnie innej strony, o której wcześniej nie pomyślałam ! Masz rację. Choć zapewne są dzieci w typie Anastazji, któe potrzebują więcej czasu na adaptację. Z drugiej strony nie moze się to odbywać kosztem rozpaczy pozostałych dzieci. Trudna sprawa... Co do slodyczy tez sie absolutnie zgadzam. Zawsze byłam temu przeciwna. Tak jak w podstawówce - do dziś pamiętam, że w klasie zawsze się znalazło 1-2 dzieci, któzy przynieśli oprócz kanapek mandarynki albo pomarańcze. A wiecie jakie wówczas były czasy. Oczywiście reszcie klasy języki wisiały do pasa. Uważałam to za szczyt braku kultury. Ja też miałam w domu pomarańcze, ale nigdy nie przyszłoby mi do głowy zabrać choćby jedną ze sobą do szkoły. Zabrać i zjeść na oczach wszystkich patrząc w oczy biednym dzieciakom, których mamy ledwo dają rade zrobić im kanapki. To samo staram się tłumaczyć Anastazji.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziekuje Wam bardzo dziewczyny. Kuk domyslam sie jakie mialas dylematy i podziwiam Twoja konsekwencje. Elffiku ja przy Olku swoich emocji nie okazuje. Zawsze w samych superlatywach opowiadam o przedszkolu, paniach i dzieciach. Na emocje to ja sobie pozwala kiedy on mnie juz nie widzi. Zadnego mazgajenia sie przy nim, wspolczucia a juz bron Boze postawy: moje ty biedactwo musisz isc do przedszkola. Nigdy. A co do indywidualnosci to mysle ze w jakis sposob panie ida mu na reke, bo widze ze Olek przylgnal do grupy 4-latkow. I teraz nie wiem czy chodzi o ktores dziecko czy o pania przedszkolanke, ale widze ze kiedy wszyscy wracja z parku Olek czeka na te druga grupe, a pani jednak go troszke faworyzuje bo podczas gdy inne dzieci ida parami pani go bierze za raczke i ida sobie razem i cos tam sobie rozmawiaja a ona go potem odprowadza do 3-latkow. O slodyczach powiem tylko ze....to panie witaja dzieci zelowymi gumisiami. Rece mi opadaja. Dziewczyny dziekuje Wam za przemyslenia i podzielenie sie Waszym doswiadczeniem. Teraz to dla mnie naprawde wazne i podnosi na duchu. Poczytam chetnie o tym procesie adaptacji zeby przekonac sie ze wszystko chyba idzie w dobrym kierunku. Dzieki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Karenko – o rany!!!! Niewyobrażalne!!!! Co za głupia baba. A co w tym złego, że dziecko „krzyczy po to żeby zwrócic na siebie uwage”. Przecież dziecko potrzebuje uwagi!!! I bardzo dobrze, że się umie o nią upomnieć! Nie przesadzasz. To odnośnie Twojego pierwszego posta. A teraz dla potwierdzenia słów Elffika. Ja właśnie to przerabiam. Ale wierzcie mi przesiadywanie z dzieckiem pogarsza sprawę. Wiem co mówię. Posłuchajcie, co nam się przytrafiło: 1 dzień – rano Stasiek pobiegł się bawić, że mąż nawet się z Nim nie zdążył pożegnać. Gdy Go odbierałam był smutny 2 dzień – rano trochę z nim posiedziałam, dziadek gdy Go odbierał powiedział, że świetnie się bawił 3 dzień – wyszłam po 20 minutach, dziadek czekał godzinę pod przedszkolem, bo tak świetnie się bawił Przeziębił się i była tygodniowa przerwa. 4 dzień – szlochał, żegnałam się i wyszłam po 40 minutach, rozryczał się natychmiast, ale nie wracałam, bo się spieszyłam do pracy, dziadek czekał, bo Stasiek spał 5 dzień – mąż rozryczanego i rozhisteryzowanego zostawił Pani, gdy dzwoniłyśmy to Panie mówiły, że jest wszystko OK., ale ja oczywiście nie za bardzo im wierzyłam 6 dzień – spędziłam godzinę pod przedszkolem moknąc i usiłując uspokoić, bo tak histeryzował, zostawiłam na siłę, bo w głowie miałam już film, że mnie z roboty wywalą (była 11-sta), gdy dziadek Go odbierał, ładnie się bawił, 7 dzień – rozhisteryzowanego na siłę ubrałam i wyciągnęłam z domu, po drodze się uspokoił i zaczął z zadowoleniem opowiadać o zabawach w przedszkolu, z radością pobiegł na salę, ja się już nie żegnałam, w przelocie dałam buziaka i wybiegłam czym prędzej, dziadek odebrał Go o 14:30 i usłyszał od przedszkolanek, że Stasiek rozrabiał. Czyli się zaaklimatyzował i to teraz ja mogę się spodziewać telefonów z przedszkola! Zobaczymy co będzie jutro! Mam nadzieję, że już z górki. Ja tego nie mogę zrozumieć, wczoraj cały dzień nic nie jadłam i ze stresu kręciło mi się w głowie, a dzisiaj dziecko w najlepsze się w przedszkolu bawiło. Gdy one na początku mi mówiły, proszę się szybko pożegnać i wyjść to byłam wściekła. A dzisiaj mam wrażenie, że przez to moje długie żegnanie się pogorszyłam sprawę, bo dałam Stasiowi możliwość kapryszenia, aż w końcu wpadł w histerię. Elffik – nie jest trudno zrozumieć zasad przedszkolnych, kiedy to tłumaczysz tak spokojnie i racjonalnie. Na dniach adaptacyjnych nikt mi tego nie wytłumaczył. Panie tylko powiedziały, że można z dzieckiem trochę zostać, że one na to pozwalają, ale lepiej, żeby nie przedłużać. Nie kończyłam ani psychologii ani pedagogiki przedszkolnej. Skąd mam to wiedzieć? Psychika dziecka rządzi się innymi prawami niż dorosłego. Przynajmniej dla mnie jest niepojęta :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
karenka :) to dobrze, ze umiesz sie opanowac przy Olku - nie pisalas nic na ten temat dlatego nie wiedzialam Uwierzccie mi ze widzialam rodzicow placzacych podczas rozstania z dzieckiem - przy nim! Na szczescie eni dotyczy to oich rodzicow ... Dzieci sa jednak niesamowite i nawet \"\"podskornie\" wyczuja zdenerwowanie i niepokoj rodzica Poza tym dziecko najsilniej jest zwiazane z mama wlasnie - dlatego latwiej mu pozegnac w szatni tate czy ciocie - jesli bardzo rozpacza a jest mozliwosc \"wymiany rodzica\" to polecam Fisa - ja swoim rodzicom staralam sie wszytsko na spokojnie i po kolei wytlumaczyc na pierwszym zebraniu adaptacyjnym, potem wracalam do tematu na dniach adaptacyjnych ... na zebraniu na poczatek roku szkolnego tlumaczylam zasade nie dawania slodyczy - na moje \"albo dla calej grupy albo wcale\" pojawily sie ironiczne usmieszki typu \"zwariowala\" ale potem zaczeli kiwac glowami ze zrozumieniem hehe Ogolnie u mnie jest fajnie - rodzice stosuja sie do zalecen - wrecz sami wolaja mnie do szatni zeby nie przedluzac pozegnania gdy dziecko placze (to tez polecam) Tylko czasem sie zastanawiam co tak w duszy o mnie i o tym wsyztskim mysla hehe

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witajcie 🌼 Ja byłam zszokowana organizacja pierwszego dnia pobytu w przedszkolu Kuby i obojętnością przedszkolanek w drugim dniu kiedy nie mogłam sobie poradzić z rozpłakanym dzieckiem :( .Teraz już prawie się zaaklimatyzował ale za tydzień na miesiąc opuści przedszkole bo jedziemy na operację :( Pozdrawiam. 🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×