Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

zabka

TERMIN W GRUDNIU

Polecane posty

Gość wodny psikulec
Kuk, strasznie sie ciesze, ze jestes! Tak sobie pomyslalam, ze chyba do tej pory musialas mnie uwazac za mitomanke albo zwykla klamczuche kiedy opowiadalam, ze od pierwszego dnia w domu Zuza wlasnie tak chodzila spac. Buziak, zgaszenie swiatla i wyjscie z pokoju. Zreszta kiedys byla taka sytuacja, ze kilku ojcow rozmawialo a raczej zalilo sie jak wyglada usypianie ich dzieci, potem zwrocili sie do Taty Zuzy z zapytaniem jak to jest u nas. Jak w jednym zdaniu powiedzial jak to popatrzyli na niego z oburzeniem za tak perfidne klamstwo :) i wykluczyli go z rozmowy :) :) :) Karenko, ja tez gratuluje i radze od razu wsiadac do samochodu. Z dnia na dzien czuje sie coraz gorzej i slabiej wiec wybaczcie ale udaje sie na zasluzony odpoczynek, jednoczesnie jak zwykle cichutko proszac o trzymanie kciukow aby udalo mi sie jak najdluzej wytrwac - marze o 36 tygodniu...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wodny psikulec
Kuk, strasznie sie ciesze, ze jestes! Tak sobie pomyslalam, ze chyba do tej pory musialas mnie uwazac za mitomanke albo zwykla klamczuche kiedy opowiadalam, ze od pierwszego dnia w domu Zuza wlasnie tak chodzila spac. Buziak, zgaszenie swiatla i wyjscie z pokoju. Zreszta kiedys byla taka sytuacja, ze kilku ojcow rozmawialo a raczej zalilo sie jak wyglada usypianie ich dzieci, potem zwrocili sie do Taty Zuzy z zapytaniem jak to jest u nas. Jak w jednym zdaniu powiedzial jak to popatrzyli na niego z oburzeniem za tak perfidne klamstwo :) i wykluczyli go z rozmowy :) :) :) Karenko, ja tez gratuluje i radze od razu wsiadac do samochodu. Z dnia na dzien czuje sie coraz gorzej i slabiej wiec wybaczcie ale udaje sie na zasluzony odpoczynek, jednoczesnie jak zwykle cichutko proszac o trzymanie kciukow aby udalo mi sie jak najdluzej wytrwac - marze o 36 tygodniu...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wodny psikulec
Kuk, strasznie sie ciesze, ze jestes! Tak sobie pomyslalam, ze chyba do tej pory musialas mnie uwazac za mitomanke albo zwykla klamczuche kiedy opowiadalam, ze od pierwszego dnia w domu Zuza wlasnie tak chodzila spac. Buziak, zgaszenie swiatla i wyjscie z pokoju. Zreszta kiedys byla taka sytuacja, ze kilku ojcow rozmawialo a raczej zalilo sie jak wyglada usypianie ich dzieci, potem zwrocili sie do Taty Zuzy z zapytaniem jak to jest u nas. Jak w jednym zdaniu powiedzial jak to popatrzyli na niego z oburzeniem za tak perfidne klamstwo :) i wykluczyli go z rozmowy :) :) :) Karenko, ja tez gratuluje i radze od razu wsiadac do samochodu. Z dnia na dzien czuje sie coraz gorzej i slabiej wiec wybaczcie ale udaje sie na zasluzony odpoczynek, jednoczesnie jak zwykle cichutko proszac o trzymanie kciukow aby udalo mi sie jak najdluzej wytrwac - marze o 36 tygodniu...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wodny psikulec
Kuk, strasznie sie ciesze, ze jestes! Tak sobie pomyslalam, ze chyba do tej pory musialas mnie uwazac za mitomanke albo zwykla klamczuche kiedy opowiadalam, ze od pierwszego dnia w domu Zuza wlasnie tak chodzila spac. Buziak, zgaszenie swiatla i wyjscie z pokoju. Zreszta kiedys byla taka sytuacja, ze kilku ojcow rozmawialo a raczej zalilo sie jak wyglada usypianie ich dzieci, potem zwrocili sie do Taty Zuzy z zapytaniem jak to jest u nas. Jak w jednym zdaniu powiedzial jak to popatrzyli na niego z oburzeniem za tak perfidne klamstwo :) i wykluczyli go z rozmowy :) :) :) Karenko, ja tez gratuluje i radze od razu wsiadac do samochodu. Z dnia na dzien czuje sie coraz gorzej i slabiej wiec wybaczcie ale udaje sie na zasluzony odpoczynek, jednoczesnie jak zwykle cichutko proszac o trzymanie kciukow aby udalo mi sie jak najdluzej wytrwac - marze o 36 tygodniu...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wodny psikulec
upsss... przepraszam, to nie ja... to samo tak... :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Pskulcu! Ja tez ciesze sie, ze wrocilam, ale martwie sie tym co piszesz o swojej kiepskiej formie... Kochana lez do gory brzuchem i odpoczywaj ❤️. Czytaj wesole ksiazki i sluchaj pieknej muzyki. Ile jeszcze zostalo do tego 36 tygodnia? Ciebie jakos nie uwazalam za mitomanke. Myslalam poprostu z podziwem, ze jestescie oboje bardzo stanowczy i konsekwentni i udalo Wam sie to co mnie z moim charakterem udac sie nie moglo. Teraz widze wyraznie, ze konsekwencja i wysilek ze strony rodzicow to oczywiscie jedno ale charakter i predyspozycje dziecka to jest to! Daje Wam slowo, ze zanosze hymn dziekczynny za ten cud przynajmniej siedem razy tygodniowo... Nie wiem co bym zrobila gdyby do pobudek Ani doszly jeszcze pobudki Jasia. Tzn. wiem - zalamalabym sie conajmniej fizycznie... Zdarzyly mi sie do tej pory chyba z piec czy szesc razy noce, kiedy Jas nie mogl spac z powodu kolki lub bardzo silnego przeziebienia. Moze to kwestia mojego wieku a moze czego innego, ale wymiekalam wtedy kompletnie. Nastepnego dnia bolalo mnie wszystko glowa, brzuch, gardlo, a przede wszystkim plecy i nogi i musialam spedzic jakis czas w lozku. Swiadczy to chyba o tym, ze moja odpornosc siadla, a organizm po trzech ciazach i pieciu latach karmienia piersia prawie non-stop powiedzial dosc! Teraz usiluje sie z nim przeprosic, oblaskawic gimnastyka i witaminami, ale czasem czuje, ze "to se ne vrati" ;):p Hm, cos za cos.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witajcie, Kuk, tak, twój organizm został nieźle wyczerpany, ale jakie skarby masz!!!!!!!!!!! To jest bezcenne! Na maila Ci napisze, jak najszybciej po ciąży podrasować organizm, bo nie chcę forum zaśmiecać. A to co tu chciałam napisać to to, że również ogromnie się cieszę, że tu jesteś, że wróciłaś i trzymam za słowo, że już nie uciekniesz :) hahah, chyba jesteśmy trochę jak sekta, co? :) :D :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość logosm
Witajcie Dziewczyny, KUK jak bardzo się ciesze, że Cię widzę :) :) No tak Jaś to już pewnie siedzi- to fantastycznie, że jest grzeczny jak aniołek. Tylko teraz na siebie musisz troszke pouważać, bo na bank Twoj organizm jest wyczerpany . No tak Franek dla Ani jest jak rycerz, o którego ona dba :) Wodny Piskulcu- trzymam za Ciebie kciuki zeby czas szybklo mijał a dzdzia zdrowo rosła. Karenko- Gratulacje !! i koniecznie od razu musisz jeździć żeby nie zapomnieć i sie poznij nie bać kierować Shalla przepraszam, ja wiem, że to jest tragiczne, że ktos w Ciebie wjechał i Ty w kogoś, ale Twoj opis jest po prostu boski i usmialam sie przy tym :) dla mnie jesteś genialna w opisywaniu sytuacji. Dziewczyny u nas jeden dzień był piękny a dziś weekend i znowu pada :(, szaro buro brrrrale jest jedna komiczna rzecz, możecie wierzyć lub nie, ale ludzie w ten deszcz okna myją !!!!!!!!!!! pozdrawiam serdecznie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość logosm
Witajcie Dziewczyny, KUK jak bardzo się ciesze, że Cię widzę :) :) No tak Jaś to już pewnie siedzi- to fantastycznie, że jest grzeczny jak aniołek. Tylko teraz na siebie musisz troszke pouważać, bo na bank Twoj organizm jest wyczerpany . No tak Franek dla Ani jest jak rycerz, o którego ona dba :) Wodny Piskulcu- trzymam za Ciebie kciuki zeby czas szybklo mijał a dzdzia zdrowo rosła. Karenko- Gratulacje !! i koniecznie od razu musisz jeździć żeby nie zapomnieć i sie poznij nie bać kierować Shalla przepraszam, ja wiem, że to jest tragiczne, że ktos w Ciebie wjechał i Ty w kogoś, ale Twoj opis jest po prostu boski i usmialam sie przy tym :) dla mnie jesteś genialna w opisywaniu sytuacji. Dziewczyny u nas jeden dzień był piękny a dziś weekend i znowu pada :(, szaro buro brrrrale jest jedna komiczna rzecz, możecie wierzyć lub nie, ale ludzie w ten deszcz okna myją !!!!!!!!!!! pozdrawiam serdecznie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Czolem, ano handra mi już przeszła :) Jest kolejny, piekny, słoneczny i ciepły dzień, wszystko mi kwitnie w ogrodzie i ja rozkwitam razem z tą naturą. Mam poetycki nastrój dziś, energia mnie rozpiera, jest mi gorąco i cudownie. Ogolnie bez powodu i to mnie cieszy najbardziej. Tak naprawdę to powodów jest tysiące i każda z nas je ma, tylko czasem potrzeba chwili, żeby je sobie wszystkie uświadomić, czyż nie? Nasze domy, dzieci, zdrowie, wspaniali małżonkowie, mili sąsiedzi, kochani rodzice itd - tysiące rzeczy, do których tak na codzień przywykłyśmy, że nie okazujemy już żadnych ochów i achów w tym temacie a przecież warto! Nawet hałda prasowanie mnie dziś nie przeraża, a wręcz cieszy - bo przynajmniej mam co prasować! :) Idę,bo jeszcze zacznę zarażać tą niepoczytalnością :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość logosm
Shalla, jesteś niesamowita :) zwłaszcza to prasowanie :) Ale masz racje , że jeśli jest nam coś dane i mamy to na co dzień, to nawet sobie sprawy nie-zdajemy, dopiero jak coś się komuś stanie- to zauważamy jaki był dla nas ważny- to tak filozoficznie mnie nastroiłaś :) a u nas dziś nie pada hurrraa !!!!! , a my się ze Stasiem uczymy roli starego dębu:) pozdrawiam serdecznie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Shalla! Oj Kochana - pisz, pisz koniecznie jak to zrobic, zeby podrasowac moje stetryczale kosci i reszte tez ;) . Chyba niegdy jeszcze fizycznie nie czulam sie tak w proszku jak ostatnio. Az mnie to smieszy - w tym roku stuka mi czterdziesta i prosze ;););) Co zas do samopoczucia, to nie ma to jak poczytac sobie Twoje Shallowe maile (im "tragiczniejsze" tym smieszniejsze - sorry!!!! ;););) Po raz setny mwie Ci - powinni Cie publikowac i sprzedawac na recepte jako lek antydepresyjny! Logosm - Jasiek nie tylko siedzi, ale wierci sie i kreci jak fryga! Wypelza z wszelkich siedzonek, lezaczkow i "gniazd" budowanych przeze mnie na podlodze. Jest przerazajaco mobilny i cudownie radosny. Uwielbiam te jego pogode ducha i usmiech, ktorym obdarza mnie zawsze kiedy sie do niego zblizam. Ma tez kapitalny zwyczaj witania mnie calym soba kiedy wracam z pracy. Piszczy i zaspiewuje radosnie, machajac jednoczesnie wszystkimi konczynami tak, ze chocbym wrocila do domu w wisielczym nastroju, nie sposob nie usmiechnac sie na jego widok od ucha do ucha. W ogole powroty do domu to cala ceremonia. Przekrecajac klucz w zamku slysze jak Ania i Franek piszcza i "w panice" chowaja sie - zwykle za kanapa. Musze teraz, natychmiast po wejsciu, zdziwic sie bardzo, ze nie ma ich w domu, wypytac dokad poszli, wysluchac nowej zadziwiajacej historii o tym, ze "polecieli na ksiezyc, wyjechali do Afryki, poszli poplywac nad rzeke, uciekli z domu, etc" i dopiero kiedy wyraze swoje "zdumienie" tym co uslyszalam, moge zobaczyc jak wyskakuja z ukrycia kwiczac z radosci i wolajac "niespodzianka! Tu jestesmy, a ty myslalas, ze..."! etc! Fajnie jest :):) Kochane, to pewnie wina tej 40-tki, na ktora pewnie wcale nie zwrocilabym uwagi, gdyby nie to, ze wciaz jakas zyczliwa kolezanka o niej mi przypomina ;);), ale okropnie sie zrobilam refleksyjna ostatnio. Wciaz przegladam i przetrawiam swoje zycie i zastanawiam sie co by tu zrobic, zeby bylo lepiej. Nie zeby nie bylo dobrze, bo jest rzecz jasna tak, jak pisze Shalla - zycie jest dobre i piekne, tylko w biegu tego nie widac. Ale jednak pelno w nim niepotrzebnego stresui zlosci. I jakby je wyrugowac, to naturalnie wiecej miejsca, czasu i energii byloby na rzeczy dobre i ich dostrzeganie. Tez tak macie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wodny psikulec
Mnie czterdziestka poki co kompletnie nie przeraza. W tym roku skonczylam 38 wiec to juz niedlugo. Przerazala mnie 30-tka. Meczyla mnie juz pare lat przed ukonczeniem jej. Meczyla, meczyla... do dnia 30-tych urodzin kiedy to obudzilam sie rano i ze zdziwieniem stwierdzilam, ze od wczoraj nic sie nie zmienilo. Wtedy przeszlo. Poza tym, z wielu wzgledow lubie siebie o wiele bardziej niz kiedy bylam mloda dziewczyna majaca 20 czy 25 lat. Kuk, wspaniale sa te powroty z pracy, ktore opisalas. U nas bardzo wazne jest wyjscie z domu. Czasem zdarza sie, ze Tata Zuzy bardzo sie spieszac (zdecydowanie nie jest typem rannego ptaszka...) krzyknie tylko w drzwiach "Zuza, tata idzie do pracy, pa, pa". Jest to zdecydowanie nie wystarczajace poniewaz wtedy Zuza idzie do przedpokoju, staje pod drzwiami i smutnym glosem mowi: "Mamo, Tatus nie dal buziaka..." Czuje sie w takiej sytuacji okropnie... Mielismy w weekend sensacje zoladkowe. Zuza od paru dni narzekala na bol brzuszka i raz zwymiotowala. Na nastepny dzien wszystko powrocilo do normy az tu w niedziele obudzila sie osowiala, nie chciala jesc sniadania za wyjatkiem mleka (co w przypadku takiego pasibrzucha jest rzecza niespotykana). Potem dwa razy miala straszna biegunke, po ktorej poszla spac (co tez jest niespotykane). Po obudzeniu sie dalam jej lyzeczka smecte, po ktorej miala okropne wymioty. Bojac sie, ze sie odwoni wezwalismy pediatre na wizyte domowa, ktory stwierdzil, ze jest to prawdopodobnie sprawa wirusowa a moze nawet rotawirus. Zalecil jedynie diete i obserwacje. I jak to w takich sytuacjach po wyjsciu lekarza juz nie bylo ani biegunek ani wymiotow. Jest oczywiscie troche oslabiona ale bez jakis spektakularnych akcji. Wczoraj Tata Zuzy nie poszedl do pracy a dzisiaj zaraz przyjda dziadkowie zajac sie wnuczka bo ja niestety jak wiecie ani nie moge ani nie czuje sie na silach ale mysle, ze jezeli nic sie nie zmieni jutro Zuza znowu pojdzie do zlobka. Shalla, moze sie zdziwisz ale powiem, ze nawet chetnie poprasowalabym zwlaszcza, ze takie malutenkie ubranka prasuje sie jak wiesz swietnie - dwa ruchy zelazkiem i po problemie. Coz... zwalilam wczystko na babcie Zuzy... Przy okazji tez poprosze o te magiczne sposoby na podreperowanie sie po ciazy. W sytuacji, kiedy od pazdziernika fatalnie sie czuje wydaje mi sie juz, ze jest to stan staly a nie przejsciowy i ze tak mi juz zostanie. Kuk, wlasnie tez mi sie wydaje, ze w moim zyciu jest za duzo (zwlaszcza ostatnio) stresu, zlosci i niecierpliwosci. Jak znajdziesz jakis sposob zeby sie tego pozbyc to podziel sie sposobem. Macie juz jakies plany wakacyjne? My szukamy apartamentow na Wegrzech. Zamierzamy spedzic tydzien nad Balatonem i tydzien na termach. W porownaniu do zeszlorocznych cen wynajmu w Chorwacji ceny bardzo mile mnie zaskakuja.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Psikulcu - powiem Ci, ze dobrze, ze sie odezwalas, bo juz mialam sie zaczac martwic. Wiem, ze po tym jak nie odzywalam sie przez 8 miesiecy, nie powinnam w ogole tak pisac, ale troche mnie nastraszylas. To ile zostalo do tych 36 tygodni? A co do wieku, to wcale nie jest tak, ze 40-tka mnie przeraza. Naleze do tych szczesliwcow, ktorzy starzeja sie nieswiadomie i kompletnie nie odczuwam leku przed zmarszczkami, wiekiem wynikajacym z metryki, etc. Przez pol swojego zycia bylam zawsze i wszedzie "ta najmlodsza" i moze to sprawilo, ze teraz nie robi na mnie wrazenie, ze w pracy i wsrod znajomych jestem zwykle seniorka ;) Poza tym, zawsze mam wrazenie, ze teraz jest lepiej niz kiedys, bo np. kiedys rzejmowalam sie glupotami, ktore teraz wydaja mi sie nieistotne. Kiedys nie mialam dzieci, a teraz mam i to fajne. Kiedys balam sie czy zdaze w zyciu zrobic to czy tamto, a teraz mysle, ze to co istotne w duzej mierze juz zrobilam a reszte zdaze zrobic a to co mniej istotne moze poczekac, etc... Dlatego tez do tematu 40-tki podchodze inaczej - nie z lekiem ale z ciekawoscia. I chce poprostu wykorzystac ten symboliczny moment na podsumowanie jakiejs pierwszej, waznej czesci zycia i zastanowienie sie co mozna zrobic, zeby bylo jeszcze lepiej, sensowniej, ciekawiej i pozyteczniej. Psikulcu, na pewno podziele sie sposobem na poprawe formy i wyeliminowanie stresu jesli taki znajde. Stres eliminuje u mnie doskonale sen, ale o to wlasnie najtrudniej. Im bardziej go potrzebujem, tym trudniej mi zasnac.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wodny psikulec
Kuk, jestem w 31 tygodniu, jutro ide do lekarza...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kuk, u nas tez relacja Jaska i Pola nie zawsze wyglada tak rozowo jak na zdjeciach, ale musze przyznac ze Jasiek jest naprawde swietnym bratem. U nas jest odwrotnie: to Pola zaczepia Jaska i to u niej bardziej widac zazdrosc i zaborczosc. To Pola siedzaca na moich kolanach odpycha Jaska, ktory probuje na dos dolaczyc :D U Jaska nigdy nie widzialam podobnych zachowan. Ale jednoczesnie musze przyznac ze Pola wpatrzona jest w Jaska niesamowicie, robi ciagle to co on, sekunduje mu we wszystkim i codziennie powtarza: kocham cie, Jasku. To wspaniale, ze Twoj Jasiek jest taki aniolek. Ja nie wiem jak Ty sobie radzisz z tak mala iloscia snu... Ja na Twoim miejscu juz dawno temu zorganizowalabym sie tak, zeby miec wszystkie dzieci pod reka, zaraz obok, zeby nie wstawac... Przeciez te nocne pobudki ciagna sie od kiedy urodzil sie Franek czyli od pieciu lat. A Ty pracujesz naprawde duzo i w ogole jest aktywna. Dla mnie jestes heroiczna po prostu. My z Myszoniem wymieklismy jak Jasiek mial 10 miesiecy, a przeciez ja nie pracuje tak jak Ty, nie musze byc wypoczeta i miec swiezej glowy.... Jasiek tez przeciez budzi sie w nocy, a to cos mu sie sni, a to bola go kolana i lokcie, a to mu po prostu zimno, ale przytula sie wtedy do taty i wszyscy spimy dalej. (Jasiek ma lozko dostawione do naszego od strony Myszonia, gdyby nie mial to.... nie wiem.... chyba wlasnie musielibysmy wstawac do niego kilkakrotnie w ciagu nocy). Mam wrazenie ze z nami on czuje sie bezpiecznie i niech mi tam mowia ze taki duzy chlopiec powinien! (ha, ha!) spac sam, powienien (ha, ha!) zasypiac sam, powiniem robic to czy tamto, niech sobie mowia, a ja nie traktuje mojego pieciolatka jak pieciolatka przecietnego i nie interesuje mnie co madre glowy od niego oczekuja, tylko staram sie dac mu to, czego on nadal potrzebuje. Sluchaj, a jak Ty nazywasz Twojego Jaska? Jasiek wlasnie? Psikulcu, kciuki trzymam caly czas! I blagam, mysl pozytywnie. Wiem ze masz dosc dolegliwosci i nic nie robienia, ale postaraj sie nie wpadac w zadnego dola, dobrze? Logosm, rola starego debu? A co to za bajka? Napisz dwa slowka wiecej.... chcialam jeszcze slowko od spadku formy, ale juz naprawde dluzej nie moeg tu zostac teraz, wysylam wiec to co zdazylam naskrobac z nadzieja, ze kiedys nadrobie pozostale kwestie.... ale, Shalla, ja tam bym chetnie dowiedziala sie jak mozna odzyskac kondycje po dwoch ciazach, bo czuje sie jednak troche zardzewiala...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witajcie kochane! Z okazji tych cudownych Swiat Wielkiej Nocy chcę Nam wszystkim życzyć co następuje: niesłabnącej kondycji - (szczególnie Kuk!) do sprostania wymaganiom naszych dzieci, niekończącej się cierpliwości do jak wyżej, energii do realizacji naszych celów, setki tysięcy powodów do radości i żeby życie oraz mężowie rozpieszczali nas do granic obrzydliwości. Amen.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No i znowu ja. Po oficjalnym wejściu mogę się "rozwinąć" :D Myshko, muszę sięz Tobą zgodzić.Każde nasze dziecko jest absolutną indywidualnościa i przykłądanie jednej podręcznikowej miary do wszystkich jest jakimś wielkim nieporozumieniem. Anastazja śpi sama w swoim pokoju, ale.... nadal jest usypiana - głównie przeze mnie, lub babcię i czasem tatusia - jak cudem wróci z pracy na czas. Potrafi zasnąć sama, ale poco???? Po całym dniu nie widzenia sięz dzieckiem te kilka chwil przed spaniem jest w zasadzie jedym co mamy! Te kilka minut przytulania, wspólnego czytania, opowiadania sobie co siękomu przydażyło w ciągu dnia itd. Musiałabym upaść na głowę żeby zrezygnować z tego w imie podręcznikowych zasad wychowywania dzieci w dyscyplinie. To są moje najwspanialsze chwile w ciągu całego dnia i nie zrezygnujęz nich dopóki Anastazja sama mi nie powie, że woli poczytać kryminał do poduszki niż poprzytulać się z mamą. I koniec ! Jak długo będzie mnie znosić wieczorami, tak długo będę ją usypiać. Patrzeć jak oczka robią się maślane, jak oddech staje się równomierny i głęboki, jak uśmiecha się do swoich snów, wtulić nos w jej włosy i chłonąć ten dziecięcy wspaniały zapach - przecież już tak niedługo ona wyrośnie na kobietę i wszystko to przepadnie do czasu pierwszych wnucząt! No to lecę bo zaraz goście nas nawiedzą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hej, hej, wizyta Taty i Siostry z pewnoscia nie jest usprawiedliwieniem, ale innego nie mam :p Shalla, dzieki za zyczenia swiateczne i nawzajem i wszystkim innym tez spoznione zyczenia swiateczne, dobrej wiosny, dziewczyny. Rozkwitajcie jak to zycie naokolo. Ja jestem kompletnie pijana ta wiosna. Obserwuje kazdy krzaczek, nawet najbardziej lichy, jak puszcza te malenkie listeczki, jak wszystko sie pierzy ta zielenia i stroszy i nabiera objetosci i jest mi blogo po prostu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kochane! Jestem ostatnio mocno nieprzytomna i chyba tylko tym moge probowac usprawiedliwic fakt, ze zaspalam i nie zlozylam Wam zyczen Swiatecznych! Teraz za to, idac sladem Myshki, zycze Wam wszystkiego NAJ tej wiosny, tego roku i tego wieku! 🌻 Z tym spaniem to naprawde ciekawa sprawa. U nas takie rodzinne lozko jak u Myshoniow nie przeszloby z wielu powodow. Pierwszy i najwazniejszy to ten, ze chodzimy spac, budzimy sie w nocy i wstajemy o bardzo roznych porach a dzieciaki, a zwlaszcza Ania maja bardzo lekki sen. Piec osob w jednym pokoju to bylby moim zdaniem sajgon nie do opanowania. Caly czas ktos by sie ruszal, chrapal, przekrecal, obkopywal i kogos innego budzil. Mam tego probke gdy zabieram Anie w nocy do naszego lozka gdy budzi sie z placzem lub gdy klade sie obok niej. Nie jestem w stanie zmruzyc wtedy oka, a i ona spi fatalnie. Ale koncepcja jest interesujaca i wcale nie jest mi mentalnie daleka ;) Co do samego usypiania, u nas wyglada to teraz tak, ze ja lub Tata lub oboje na zmiane, czytamy dzieciakom przez okolo 45 ninut. Ania siedzi wtedy na kolanach czytajacego a Franio lezy na swoim lozku (pieterko) i patrzy na obrazki z gory. Potem dzieciom wlacza sie cichutko dobrze znana, bardzo relaksujaca bajke z plyty i trzeba siedziec przy nich w zaciemnionym pokoju. Najczesciej usypiaja przed jej koncem. Jesli nie, bajka lub spokojna, cichutka muzyka az do skutku. Trwa to w sumie 1 do 1,5 godziny... i musze powiedzic, ze nie jest to wcale az taka wielka frajda dla mnie jak dla Shalli usypianie Nastusi. Brak mi juz na te procedure ciepliwosci i sily po prostu. Mnie powieki ciaza jak olow, a moim dzieciom nic a nic... A tu Franio spi juz od godziny, a Ania wlasnie po raz piecdziesiaty piaty chce siusiu, kupke, mleko, wode, misia, etc... Kiedy konczymy, jest juz prawie polnoc, jestesmy padnieci i czesto nie mamy juz sily zamienic chocby dwoch slow miedzy soba. Jasny promyk w tym wszystkim to Jas, ktorego... klade po prostu do lozka na godzine przed starszymi dziecmi, otulam kolderka, caluje na dobranoc i ...wychodze. Po paru minutach sprawdzam jeszcze tylko czy juz spi i to by bylo na tyle. Nie chce nawet myslec co by bylo, gdyby i on mial z usypianiem takie klopoty jak starsze dzieci! Myshko - odpowiadajac na Twoje pytanie - Jasia nazywamy roznie - Jasiem wlasnie, ale tez Jaskiem, Giovim, Giovannim, etc. Wsrod wloskich znajomych jest on natomiast Jasiem i kropka :) Ta wersja imienia wszystkim sie bardzo podoba i kojarzy, na ogol pozytywnie z Jasiem Gawronskim - znanym wloskim dziennikarzem polskiego pochodzenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kuk, daleka jestem od przekonywania kogokolwiek ze nas sposob na spanie jest dobry dla wszystkich, absolutnie nie, mysle ze jest dobry dla nas po prostu :) Natomiast tak sobie mysle przy okazji ze przeciez jak ma Ci byc wygodnie z krecaca sie Ania, jesli ona zabiera z pewnoscia nie tylko polowe ale i byc moze trzy czwarte Twojego miejsca (wszyscy wiemy jakie sa talenty dzieci w ukladaniu sie w poprzek itp.) ja wlasnie z wygodnictwa tego unikam majac Pole obok ale jednoczesnie zachowujac cale 90 cm szerokosci mojej czesci malzenskiego lozka ;) A co do usypiania, to my ostatnio jestesmy jakos bardziej zmeczeni, dni sa teraz intensywne, wieczory wygladaja zupelnie inaczej niz normalnie, najpierw byla mama teraz tata z siostra, robimy niemal codziennie wieczorne spacery..... i wiecie ??? po prostu kladziemy sie wszyscy w czworke o tej jedenastej i zasypiamy jednoczesnie, jest tylko mala historia i jeszcze przed jej koncem oboje dzieciaki spia. Czasami zdarza mi sie wtedy jeszcze czytac przy malej lampce. Ale zanim do tego lozka sie zbierzemy, to ja sama bardzo sie staram zdazyc z umyciem rowniez zebow wlasnych i wyczyszczeniem pyszczydla i nasmarowaniem go podstawowym zestawem kremow na noc, zeby juz potem nie myslec, bo to jest podstawa zrelaksowanego podejscia, he he. Ale na poczatku, kiedy po raz pierwszy zaczelismy klasc Pole i Jaska w tym samym momencie Pola byla nieznosna... potem jednak powoli spodobalo jej sie to, znalazla w tym swoje miejsce i fajnie to teraz dziala :) Aha, no i zasypia najczesciej z nogami na mnie (po kim ona to ma?) a ja potem ja przesuwam do niej. Kuk, jak usypialismy dzieci oddzielnie, to wlasnie tak bylo ze spedzalam godzine z Pola udajac ze spie, meczylo mnie to strasznie, bo sama mialam mnostwo rzeczy do zrobienia jeszcze.... no i takie godzinne lezenie rozleniwialo mnie strasznie i wysysalo sily. Wstanie potem, zeby jeszcze cokolwiek zrobic to byla prawdziwa meka.... ale sobie przerwe zrobilam, hehe! dobra zbieram sie, bo musze jeszcze ogarnac otoczenie po kolacji i wyruszamy na poszukiwanie slimakow, albo ropuch. mokro jest bo caly dzien padalo, zabieramy plaszcze przecideszczowe, kalosze i w teren! dobrego wieczoru

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Oj Myshko! Zabrzmialo jakbyscie wybierali sie zbierac slimaki lub ropuchy na jutrzejszy obiad! Mam nadzieje, ze zle zrozumialam... :I;) Co do zmeczenia, to nie chce juz wiecej nudzic na ten temat, ale jesli nie uda mi sie znalezc na nie jakiegos sposobu, bede chyba musiala na jakis czas zrezygnowac z pracy... Jestem po raz n-ty po kilku bialych nocach spedzonych z Ania i mam juz mroczki przed oczami. Biedna Mala ma chyba jakas infekcje drog moczowych, bo choc nie biega robic siusiu czesciej niz zwykle, narzeka na bole w dolnej czesci brzucha. W przeszlosci miala juz cos takiego dwukrotnie i dwukrotnie konczylo sie na antybiotyku :( Za kazdym razem lekarka orzekala, ze ... nie ma sensu robic badania moczu. Teraz od kilku dni wieczorem miala stan podgoraczkowy, ale nie rozwinelo jej sie z tego zadne przeziebienie a dzis w nocy temperatura skoczyla do 40'C... Nie idac juz nawet do lekarki i konsultujac sie tylko z lekarzem prywatnym telefonizcnie, zanioslam dzis rano jej mocz do badania - prywatnie oczywiscie, bo skierowania niet. Shalla, a co medycyna chinska zaleca w takich przypadkach?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wodny psikulec
Kuk, az mi sie wierzyc nie chce, ze lekarz zlecil leczenie drog moczowych bez badania! Przeciez w tej sytuacji robi sie nie tylko zwykle badanie moczu ale i posiew z antybiogramem!!! Nie wiem czy sobie przypominasz jak Zuza majac 4 miesiace wlasnie miala bardzo silna infekcje drog moczowych - w trakcie leczenia bakteria uodpornila sie na antybiotyk i trzeba bylo zmienic lek. Do tego miala zlecone usg jamy brzusznej zeby sprawdzic stan nerek i narzadow wewnetrznych i kontrolne badanie moczu przez ponad pol roku chyba co miesiac. Samo leczenie trwalo z tego co sobie przypominam prawie dwa miesiace. Beztroska lekarzy o jakiej piszesz mnie poprostu poraza... Bylam dzis w szpitalu na konsultacji do wykonania cc. W ostatnim okresie dziecko zrobilo trzeciego juz fikolka i dla odmiany jest teraz glowa na dol... Dowiedzialam sie tez, ze dlatego ma jeszcze takie mozliwosci bo mam duzo wod plodowych oraz ze "czesc przodujaca" jest bardzo nisko i powoduje duzy nacisk stad tez moj dyskomfort fizyczny i szeroko pojeta "niepelnosprawnosc". Dziewczyny, no naprawde, kazda najbardziej prozaiczna czynnosc sprawia mi ogromny problem - nawet przekrecenie sie z jednego boku na drugi w nocy... a patrzac na inne babki w poczekalni wygladam przy nich jak przecinek - wszystkie maja brzuchy naprawde duzo wieksze. Ciaza ciazy nie rowna - poprzednim razem moglam na wiele narzekac ale na pewno nie na brak sprawnosci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kuk, myślę, że Ania jest za malutka na akupunkturę i leczenie kapsułkami ziołowymi. Psikulec ma rację - raczej stawiałabym na porządne badania jak u Zuzaka. Anastazja ma prawie 3 tygodnie ferii. Oh jak ciężko, średnio co drugi dzień przebiera się w szkolny mundurek i tak paraduje po domu :) Zaczyna mnie przerażać wizja dwu-miesięcznych wakacji....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Psikulcu - zajrzyj na skrzynke.Wyslalam Ci na adres wodny psikulec. Daj znac czy doszlo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kuk, to permanentne zmeczenie i ciagly brak snu moze niekorzystnie wplynac na Twoje zdrowie teraz i w przyszlosci... Przeciez Twoj organizm, ktoremu odbierana jest mozliwosc skutecznej regeneracji placi za to pewna cene... Musisz znalezc jakies rozwiazanie... Napisz co nowego w sprawie Ani. Ja dla odmiany ogluchlam kompletnie na jedno ucho. Zeby zrozumiac co do mnie mowia dzieci czy ktokolwiek inny musze odwracac sie do nich lewym uchem inaczej slysze jak zza sciany. Co smieszne, nie potrafie zlokalizowac dzwiekow dobiegajacyuch do mnie z daleka, zupelnie nie wiem z ktorej to strony. Dziwne doswiadczenie... Zaczelo sie od zapalenia ucha (i od pewnej straszliwej nocy, kiedy to udalo mi sie przespac pare chwil jedynie na siedzaco, bo zadne srodki przecibolowe nie pomagaly, a kiedy sie kladlam bol wzmagal sie do granic wytrzymalosci), zaraz potem bylo piec dni dwoch roznych antybiotykow na raz, teraz biore kortyzon, a w poniedzialek ide do laryngologa. Kurcze! Zawsze wierzylam w swoja niezniszczalnosc i nie chcialabym tej wiary utracic! Nie straszne bylo mi lazenie z gola glowa, rozpieta, niedoubrana, wychodz nie na wiatr prosto spod prysznica itp. Czyzby czas przyjac do wiadomosci, ze czasy tej beztroski minely? No, w kazdym razie od kilku dni nie rozstaje sie z wata w uchu, he he.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Myshko, zgodnie z teorią chińskiej medycyny nie ma nic za darmo. Twoje postępowanie wcześniejsze za każdym razem dawało negatywne skutki, tyle, że Twój organizm miał zapas sił i energii by to zwalczać, i żeby wracać do formy. Ale wszystko ma swój limit. Nie istnieją ciała niezniszczalne. Twój organizm bronił się tak długo jak mógł, aż wreszcie impakt okazał się zbyt duży, a sił witalnych i zapasu energii zabrakło na dalsze "leczenie". Chińczycy wierzą, że człowiek posiada dwie rodzaje energii - pierwsza to energia dziedziczona w chwili zapłodnienia - i to co wtedy otrzymamy w "darze od rodziców" mam dane raz jeden na cale życie. Jest to energia nieodnawialna, i która dokładnie determinuje naszecałe życie: stan zdrowia i długość życia ( o ile nie zostanie ono oczywiście przerwane w nienaturalny sposób na skutek np. wypadku ). Druga energia to ta, któa dziecko gromadzi w okresie płodowym przez całe 9 miesięcy. I to jest energia odnawialna, czyli można jej braki uzupełniać odpowiednią dietą, czy witaminami, czy ćwiczeniami nawet. To co w życiu robimy wyczerpuje obie energie. No i jedną można jeszcze podrasować, a drugą zużywa się nieodwracalnie. Jedna z najpaskudniejszych metod, żeby wykończyć energię jest wystawianie się na wiart. Chińczycy nie boją się chłodu czy mrozu tak bardzo jak wiatru. Oczywiście wychłodzenie organizmu każdy wie, że nie jest dobre i rozładowuje masze baterie totalnie, ale nie ma nic gorszego niż moment, w którym wiatr przeniknie w ciało - wiart "uderza" bezpośrednio w najważniejsze 5 organów i skutki mogą być opłakane. Szczególnie jeśli dosięgnie wątroby. Jest to na tyle poważne, w przypadku wątroby kończy się zazwyczaj zgonem. Zanim medycyna zachodnia rozpozna, że człowiek słabnie z sekundy na sekundę z powodu uszkodzenia wątroby - już jest za późno na ratunek. Szczególnie, że nie są to uszkodzenia fizyczne. Poprostu ustaje zasilanie energią tego organu, co rzecz jesna jest niewykrywane przez żadne z urządzeń medycyny konwencjonalnej. Nie piszę tego, żeby Cię straszyć, poza tym sądzę, że nic na tyle złego Ci się nie przytrafiło i po prostu wymagasz trochę regeneracji sił i energii, ale pisze to, ku przestrodze na przyszłość. Nic co robimy w życiu naginając możliwości naszego organizmu nie zostaje bezkarne. Odwet przychodzi zawsze. Raz wcześniej - raz później - to w zależności o tej ilości tej pierwszej dziedziczonej po rodzicach energii. No to sie pomądrzyłam, he he. Ściskam Was

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wodny psikulec
Shalla, wszstko doszlo - dziekuje bardzo. Mysh, biedaku, wracaj do zdrowia. Nie odzywam sie bo czuje sie niestety coraz gorzej. Wczoraj po calym dniu twardnienia brzucha + bolesnosci i zlego samopoczucia zdecydowalam sie pojechac wieczorem do szpitala. Po koszmarnie bolesnym badaniu oraz dokladnym usg dowiedzialam sie, ze nie ma zagrozenia ale jezeli jestem bardzo zaniepokojona moge zostac na oddziale. Oczywiscie wrocilam do domu. Dziecko jest dosyc duze - ok. 2100 a ja jestem (jakbym w tej ciazy miala malo "przyjemnosci") na granicy wielowodzia. Dzis lepiej chociaz tez nie bez atracji... Trzymajcie kciuki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Psikulcu, kciuki trzymam z calych sil. Shalla, dzieki za porzadna lekcje pokory. Musze zweryfikowac, i to pawaznie, moje podejscie do sprawy uwazania na siebie. I to szczegolnie w wietrzne dni wlasnie. Chyba nie moge zaprzeczyc, ze czasami jednak zachowuje sie ze zbyt duza dezynwoltura.... Z innej beczki, dzis po poludniu zamierzam upiec cos w rodzaju sernika z masa makowa na kruchym ciescie, jesli macie jakies doswiadczenia w tej materii, to chetnie z nich skorzystam, bo robie cos takiego pierwszy raz. Czy klasc ser na mak, mak na ser? a moze przeplatac, ale nie robic wartsw? (tata przywiozl mi puszke masy makowej, nie czuje sie na silach zeby zrobic prawdziwy makowiec, bo chyba raczej nie dam rady sama zrobic poprawnego ciasta drozdzowego). a moze mozna zrobic cos bez sera, tylko kruche ciasto i mak? robilyscie cos takiego? Dynia, jak znam zycie, na pewno masz jakis pomysl ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×